WIELKANOCNA BAJECZKA
Wielkanocny stół nakryty
bielutkim obrusem.
Na ten obrus dzbanuszek
wskoczył jednym susem.
W dzbanuszku się rozgościły
aksamitne bazie.
Ha! jesteśmy pierwsze
przynajmniej na razie.
Niezbyt długo samotnie
na stoliczku stały.
Wnet pojawił się koszyczek
pisanek wspaniały
Jedna w paski
druga w gwiazdki
trzy następne w kwiaty
Ta w kropeczki
ta w listeczki…
Wybór przebogaty!
Każda sobą zachwycona
i bardzo przejęta:
Dzięki nam tak kolorowe
mogą być te święta!
Usłyszały to mazurki
ślicznie lukrowane
Roześmiały się serdecznie
Pisanki kochane
śliczne macie skorupki
takie kolorowe
lecz my do schrupania
jesteśmy gotowe.
Każdy lubi w święta
smacznie podjeść sobie,
no a wy służycie
tylko ku ozdobie.
Tak, tak - przytaknęła
babeczka rumiana:
Podjeść sobie trzeba
od samego rana.
Poparła ją kiełbasa
strojąc dumne miny:
Kto chce najeść się do syta
sięga po wędliny.
Ja - rzekł zając z czekolady,
jestem cały w złocie
i przynoszę grzecznym dzieciom
słodziutkie łakocie.
Coraz głośniej się spierały
świąteczne przysmaki.
Nagle ktoś dołączył do nich.
Patrzą, kto to taki…
To baranek wielkanocny
Stanął sobie z boku
I powiedział cicho:
Przyniosłem wam pokój.
Już pogodne są mazurki,
Babka uśmiechnięta.
Zajączek się cieszy:
Niech nam żyją święta!
Ewa Stadtmiiller
Promyczek Jutrzenki 4/2001 s. 4-5
lena552