Opowiadania Erotyczne vol.2(2).pdf

(1425 KB) Pobierz
34877977 UNPDF
Opowiadania Erotyczne vol.2
Okno
Terapia
Igraszki z Pauliną
Sen o Wiktorii
Najsłodsze Wakacje
Zabawy z Gallem
Seks Na Cmentarzu
Ewa
Spacer
Gorąca Imprezka
Awaria
Internetowa Randka
© Kumura 2008
34877977.001.png
Opowiadania Erotyczne vol.2
Okno
Miałem wtedy 19 lat. Studiowałem we Wrocławiu i wynajmowałem tam mieszkanie, razem z
dwoma innymi kolesiami. Jeden studiował Astronomię, drugi Biologię, w związku z czym
prawie wcale nie było ich w domu, ciągle na jakiś obserwacjach, wyjazdach itp. Mieszkaliśmy
na 5 piętrze, mieszkanie było dość tanie, miało jednak jedną wadę. Bloki były ustawione tak
blisko siebie, że sól można było pożyczać od sąsiada z naprzeciwka przez okno.
Doprowadzało mnie to do szału. Czułem się ciągle obserwowany. W moim pokoju miałem
stale zasłonięte okna, ale i tak nie czułem się za dobrze.
Pewnego dnia, gdy wróciłem do Wrocławia po wizycie w rodzinnych stronach, ku mojemu
zdziwieniu zastałem w moim pokoju odsłonięte okno, przed którym stał luneta astronoma.
Byłem wściekły, bo umawialiśmy się, że nie będziemy sobie łazić po pokojach, jednak moich
współlokatorów nie było i nie mogłem z nimi wyjaśnić co jest grane.
Moje zaskoczenie było tym większe, że nie był to teleskop, przez który obserwował gwiazdy,
ale zwykła luneta, ponadto wyraźnie skierowana na blok naprzeciwko, a nie w niebo. Czego
astronom szukał?
Postanowiłem to sprawdzić. Zgasiłem światło i spojrzałem przez okular, jednak po drugiej
stronie było ciemno. Poszedłem do kuchni, zrobić sobie kawę, na lodówce zobaczyłem
kartkę z moim imieniem. To współlokatorzy informowali mnie, że nie będą nocować w domu.
Na dole kartki był mały dopisek: Popatrz przez lunetę między 22 a 23. Była dopiero 21 więc
miałem sporo czasu, a cała ta sytuacja coraz bardziej mnie intrygowała.
Zdążyłem się rozpakować, wypić kawę i nie mając nic ciekawszego do roboty zacząłem
obserwować okno, w które wycelowana była luneta. Nie czekałem długo, gdy w pokoju
zapaliło się światło.
Zobaczyłem młodą dziewczynę, miała nie więcej jak 20 - 23 lata, długie ciemne włosy, jasną
cerę i wesołą trochę jeszcze dziecinną twarz. Zwiększyłem powiększenie, miała piwne oczy
otoczone długimi, ciemnymi rzęsami. Była bardzo zgrabna, około 165 170 cm wzrostu,
ładnie zaokrąglona wszędzie tam, gdzie powinna, co jeszcze podkreślała jej króciutka,
obcisła piżamka na ramiączkach. Wyraźnie zaczerwieniona, jeszcze lekko wilgotna skóra
34877977.002.png
świadczyła o tym, że dopiero co wyszła z wanny. Niespodziewanie poczułem, jak w moich
spodniach robi się coraz ciaśniej.
Dziewczyna usiadła na łóżku, na wprost okna. Jej pełne, czerwone wargi były lekko
rozchylone, kształtne piersi wyraźnie falowały przy każdym oddechu. Nagle rozchyliła uda i
wsunęła między nie rękę. Szybko zwiększyłem powiększenie do prawie maksymalnego.
Widziałem teraz wyraźnie, jak bawi się swoją, pięknie wydepilowaną, muszelką. Poczułem
gorący dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, miałem wrażenie, że mój mały zaraz
rozsadzi mi spodnie. Ona tymczasem dalej się pieściła, wsuwając paluszek pomiędzy płatki i
drażniąc łechtaczkę. Zmniejszyłem powiększenie tak, by móc widzieć ją całą. Zsunęła z
ramion piżamę odsłaniając niezbyt duże, ale kształtne, pełne piersi, zwieńczone małymi,
ciemnoczerwonymi sutkami. Pieściła je na przemian, masując i szczypiąc sutki, podczas gdy
druga rączka cały czas błądziła po jej rozkosznej grocie.
Nie mogłem się dłużej opanować. Nie odrywając oczu od lunety, rozpiąłem spodnie i
uwolniłem swojego członka. Nie pamiętam by kiedykolwiek był tak duży i sztywny, jak wtedy.
Zacząłem się onanizować.
Dziewczyna tymczasem położyła się na plecach, rozchyliła szeroko uda, jedną ręką pieściła
swoją muszelkę, drugą sięgnęła za głowę, jakby czegoś szukała. Po chwili dłoń pojawiła się
znów w polu widzenia, miała w niej długi sznur koralików. Zamarłem w bezruchu oczekując
dalszego ciągu. Położyła się na boku przekładając korale pomiędzy udami. Trzymała oba
końce sznura, jeden z przodu, drugi za plecami. Przez chwilę widziałem jak szklane kulki
zagłębiają się pomiędzy jej udami, potem zacisnęła uda i zaczęła powoli przeciągać sznur,
najpierw w przód, potem w tył. Była bardzo podniecona, widziałem jak łapie ząbkami
poszewkę kołdry, tłumiąc krzyk. Zmieniła metodę pieszczot. Trzymała napięty sznur korali
nieruchomo, natomiast poruszała biodrami. Była chyba bliska orgazmu, ja z resztą też.
Poruszałem dłonią coraz szybciej, czując narastającą rozkosz.
Nagle ciało dziewczyny przebiegł wyraźny dreszcz. Przez chwilę leżała nieruchomo, napięta
jak struna, podciągając mocno do góry ręce, jakby próbowała się przeciąć koralami.
Musiałem przestać się sobą zabawiać, żeby nie wytrysnąć.
Minęła długa chwila.
Znów usiadła na łóżku, tym razem z szeroko rozłożonymi udami, widziałem bardzo wyraźnie
jej rozchyloną, wilgotną muszelkę. Zastanawiałem się co teraz zrobi.
Ku mojemu zaskoczeniu zaczęła wsuwać w siebie korale, kuleczka po kuleczce. Widziałem
dokładnie, jak jedna po drugiej znikają w jej mrocznym, rozkosznym tunelu. Zmieściło ich się
tam kilkanaście. Teraz jedną ręką pieściła swoją łechtaczkę, a drugą, bardzo, bardzo powoli
wyciągała koraliki. Widziałem wyraźnie, jak lśnią od jej soków. Gdy wyjęła ostatnią siedziała
przez chwilę nieruchomo pieszcząc łechtaczkę, wyraźnie się nad czymś zastanawiała. Po
chwili znów korale zaczęły znikać w jej wnętrzu, byłem pewny, że powtórzy to co widziałem
przed chwilą. Jednak nie. Gdy na zewnątrz pozostała mniej więcej połowa paciorków
położyła się na boku i zaczęła pieścić swoją pupcię. Widziałem jak paluszek zagłębiał się
pomiędzy pośladkami. Po chwili tą samą drogą powędrowała reszta paciorków.
Mój członek pulsował, czułem żar rozlewający się od podbrzusza po całym ciele.
Wiedziałem, że już długo nie wytrzymam. Ona tymczasem złapała za króciutki odcinek korali,
jaki pozostał na zewnątrz i bardzo delikatnie pociągnęła. Kuleczki, jedna, po drugiej,
wysuwały się z jej obu dziurek. Nie wyciągnęła nawet połowy, gdy przerwała i wsunęła je z
powrotem. Znów musiałem przestać bawić się sobą, by nie wytrysnąć. Ona leżała tak, z
koralikami w obu dziurkach, poruszając biodrami i pieszcząc swoje piersi. Opanowałem się
trochę i znów zacząłem się onanizować. Wiedziałem, że tym razem nie uda mi się
powstrzymać. Moje jądra były ciężkie od soków, a członek nabrzmiały do bólu.
Dziewczyna tymczasem przez chwilę pieściła swoją łechtaczkę, by nagle złapać za korale i
pociągnąć szybkim, krótkim ruchem. Jej ciało wygięło się w łuk, widziałem wyraźnie jak wtula
twarz w pościel, zagryzając wargi. Wysunęła z siebie zaledwie kilka koralików. Zatrzymała
się na moment i znów pociągnęła mocnym, krótkim ruchem. Leżała napięta jak struna, z
jedną dłonią mocno zaciśniętą na koralach, drugą ściskającą piersi. Widziałem jak ciężko
oddycha, w jej wnętrzu wciąż pozostawała większość paciorków. W tym momencie
pociągnęła po raz ostatni, bardzo mocno i szybko. Koraliki wyskoczyły z impetem z obu jej
dziurek. Jej ciałem aż rzuciło na łóżku, chyba z całych sił zacisnęła dłoń na piersi wtulając
twarz w pościel. To musiał być potężny orgazm.
W chwilę później poczułem eksplodujący rozkoszą orgazm. Przed oczami wirowały mi
kolorowe płatki, głośno jęknąłem i wystrzeliłem swój ładunek na podłogę i szybę okna.
Trwało dobrą chwilę, zanim doszedłem do siebie.
Spojrzałem na jej okno. Dziewczyna, wciąż nago, stała przy oknie, obserwując mój blok
przez lornetkę. Przerażony odskoczyłem w tył. Za późno. Poczułem na sobie jej wzrok,
czułem jak mi się przez chwilę przygląda. Po chwili odłożyła lornetkę, pomachała w moim
kierunku i przesłała całusa. Odeszła od okna, a za moment w jej pokoju zgasło światło.
Zastanawiałem się, jak mogła mnie dostrzec. Nagle zrozumiałem. Nie zauważyłem, że
księżyc wyłonił się z nad jej bloku, była pełnia i w moim pokoju było jasno jak w dzień.
Terapia
Czy sobota może być wolna?
Jak ma się prywatną działalność to chyba nie...
A jeśli jeszcze dzwoni kobieta, która płacze że źle się czuje i nie wie jak sobie z tym
poradzić... Zaprosiłem do siebie, do gabinetu w domu...
Przyszła po 15 minutach - chyba mieszkała niedaleko...
Już w drzwiach wydała mi sie dziwna, nienaturalnie ożywiona, ruchliwa, z rozbieganym
wzrokiem, lekko zaczerwieniona. Zaprosiłem do gabinetu i poprosiłem żeby usiadła w fotelu.
Sam odwróciłem się, żeby wziąć jej kartotekę.
Gdy znowu spojrzałem w jej stronę - była naga... Stałem jak wryty, jednym pocieszeniem był
fakt że nie stałem sam... Wraz ze mną także i mój kutas. Była świetna. Koło czterdziestki,
dobrze, mocno zbudowana, z obfitym, ale kształtnym biustem, w miarę płaskim brzuchem,
mocnymi udami, spomiędzy których widać było zaróżowioną cipkę...
Taki widok stawia na nogi nawet najbardziej leniwego robola...
- Pani zmarznie, nie jest tu za gorąco. - odezwałem się dość głupio.
- Niech się pan nie obawia, praca fizyczna powoduje że człowiek się rozgrzewa, a ja nie
bedę siedziała biernie. Jak mnie pan nie przeleci, to sama się tu będę onanizować, aż sie
zaspokoję. Potrzebuję tego bo już sobie nie radzę.
- Jeśli tak, to chodźmy stąd, pójdziemy do sypialni.
Nadii pchnąłem ją na łoże. Ręce spętałem i przywiązałem do łóżka... Sam położyłem się tak,
żeby rozsmakować się w jej mokrej cipie... Była wielka, mięsista, ale ładnie wygolona. Obfite
wargi wewnętrzne gładkie i lekko słonawe wessałem lubieżnie. Łechtawa wyglądała spod
fałdków i czekała tylko na ssanie, gryzienie, lizanie...
Ni miałem jakiejś wielkiej ochoty na rżnięcie... Maiłem nadzieje że na lizaniu sie skończy...
Nie wziąłem pod uwagę jej temperamentu.
Pierwszy orgazm dopadł ją z krzykiem w chwili jak miałem w ustach jej łechtawę... czułem
się jakbym ssał żołądź małego chłopca - taki to był wielki narząd. Wyła jak zarzynane
prosie... Biodra chodziły jej jak w tańcu. Padła...
Nie na długo. Nie zdążyłem nawet oswoić się z myślą że kolejna pacjentka jest leczona z
deprechy przez seks, kiedy wsiadła na mnie cały impetem słodkiego ciężaru swojego
dupska. I tylko zdążyłem jęknąć, gdy widziałem swojego fiuta niknącego między jej
mięsistymi płatami cipska...
Jeździła dłuższą chwilę sprawiając mi radochę widokiem cyców dyndających mi przed
oczami. Robiło mi sie coraz milej, nie daleko miałem juz do orgazmu, kiedy przysiadła
mocniej, głębiej nadziewając sie na kutasa. Z gardła wydobył sie jęk... i jeszcze jeden, i
kolejny, jednocześnie jakby potęgowany przez spazmy całego ciała. Wiła sie ja robak na
haczyku wędkarza... Gwałciła sie moim członkiem nic sobie nie robiąc ze mnie.
Wkurzyło mnie, że znowu ona doszła a ja nie...
Leżała zmęczona, ale i uśmiechnięta.
34877977.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin