Anna Czekanowicz Zbigniew Joachimiak Pe�ni r� ob��du Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Maria Janion ONI S� CZAROWNIC� Szczup�y tomik poetycki, kt�ry przedstawiamy czytelnikowi, dawno zosta� napisany i mia� si� ukaza� w druku ju� przed kilkoma laty. Oczywi�cie, mo�na zapyta�: a c� to ma za znaczenie? poezja jest wieczna i jej prawda nie ulega ani nadpsuciu, ani niwelacji w biegu dziej�w. Niby tak jest i tak bywa, ale nie zawsze i niezupe�nie. S� bowiem zamierzenia � i spe�nienia poetyckie, kt�re przede wszystkim pragn� �wiadczy� w�asnemu czasowi. Nie oznacza to zreszt� bynajmniej, �e chodzi o czas powierzchniowy, obyczajowy i polityczny, mo�e to by� czas g��binowy � czas g��bin �wiadomo�ci i pod�wiadomo�ci, czas czaj�cy si� u spodu naocznych wydarze�. Z podobnym �wiadectwem mamy chyba tutaj do czynienia, a mo�e raczej z czym� osadzonym w jednym z nurt�w podziemnej rzeki. Co zatem ukrywa�o si� pod powierzchni� i co wybi�o si� r�wnie� i w tomiku pod znamiennym tytu�em Pe�ni r� ob��du � na powierzchni�? Przypomnijmy kilka zaledwie fakt�w z ostatniego dziesi�ciolecia: wychodzi�y ksi��ki Antoniego K�pi�skiego, a w�r�d nich ciesz�ca si� legendarn� s�aw� Schizofrenia, z dedykacj� � przes�aniem, b�d�cym w pewnym okresie chyba jednym z najcz�ciej cytowanych tekst�w: Tym, kt�rzy wi�cej czuj� i inaczej rozumiej� i dlatego bardziej cierpi� a kt�rych cz�sto nazywamy schizofrenikami. Jerzy Krzyszto� pisa� trzytomowe obszerne dzie�o (ukaza�o si� na pocz�tku roku 1980) pt. Ob��d � wspania�� epik� �ycia fantazmatycznego. M�odzi tw�rcy, skupiaj�cy si� przede wszystkim wok� almanachu gda�skich �rodowisk tw�rczych pt. �Punkt�, usi�owali u�wiadomi� sobie w�asn� postaw�, kt�r� nazwano Now� Prywatno�ci�. U jej pod�o�a tkwi�o d��enie do upodmiotowienia literatury. Mo�e to si� teoretycznie wyda� nieco dziwne, gdy� ka�dy akt literacki jest faktycznie skrajnie upodmiotowiony. Ale nale�y sobie tutaj uprzytomni� kontekst: oficjaln�, powszechnie panuj�c� doktryn�, traktuj�c� literatur� nies�ychanie �zewn�trznie� i ��daj�c� od niej �obiektywizmu w przedstawianiu prawid�owo�ci spo�ecznych i konieczno�ci historycznych�. Poezja, o kt�rej mowa, skupia�a si� g��wnie na poszukiwaniu w�asnego mitu osobowego, pragn�a znale�� swoje miejsce w zbiorowo�ci, ale poprzez uwewn�trznienie jej warto�ci. W tym sensie Nowa Prywatno�� podj�a t� sam� polemik� co Nowa Fala, polemik� z ca�ym systemem zewn�trznych, ideologicznych, narzucanych i wmuszanych wm�wie� i zaszczepie�. Przytocz� to, co m�wi�am pod koniec roku 1977 w dyskusji o poezji: �Prywatno�� jest chyba dla nas wszystkich do�wiadczeniem egzystencjalnym � i wszyscy tutaj zgromadzeni walczymy o warto�� tego do�wiadczenia. Zasadnicz� r�nic� mi�dzy nowofalowym a obecnym uj�ciem tego do�wiadczenia jest to, i� teraz jest ono wypowiadane w innym j�zyku. Nowa Fala mniej m�wi�a wprost o do�wiadczeniu egzystencjalnemu, a je�li ju�, to zakuwa�a je w rygor racjonalnego do�wiadczenia j�zykowego, przede wszystkim jego amorficzno��, chaotyczno��, irracjonalno��. St�d mo�liwo�� powrotu ekspresjonizmu, jakiego� neoekspresjonizmu� (�Punkt� nr 2). Praktyka poetycka potwierdzi�a te przypuszczenia. Jak z tego wszystkiego wynika, Nowa Prywatno�� chcia�a by� szko�� �do�wiadczenia wewn�trznego�. Chcia�a � to nie znaczy bynajmniej, �e jej si� to uda�o. Nie mia�a te� sprzyjaj�- cych warunk�w dla wymiany pogl�d�w. Niewiele z jej zamierze� zrozumiano czy chciano zrozumie�; najcz�ciej, w najlepszym wypadku, sprowadzano zn�w ca�y przedstawiany przez ni� w�tek do starego, wynurzaj�cego si� z romantyzmu i ponawiaj�cego si� stale w literaturze polskiej (a� do ostatnich dni, a pisz� w kwietniu 1981 roku) sporu mi�dzy �tyrteizmem� a �intymizmem�, mi�dzy poezj� �pobudki bojowej� a poezj� �kwile� mi�osnych� i �szloch�w niewie�cich�. Dlaczego tak si� sta�o, dlaczego tzw. Nowa Prywatno�� sama si� jako� rozmaza�a, rozmy�a, nie dosz�a do pe�nej �wiadomo�ci, dlaczego wi�kszo�� pisz�cych o jej pierwszych pr�bach nie okaza�a najmniejszego zrozumienia dla tak w niej widocznego �projektu antropologicznego�, trudno tutaj dok�adnie rozs�dza� i rozstrzyga�. By� mo�e wymaga�oby to traktatu o �wielkim niezrozumieniu� nabrzmiewaj�cym w latach siedemdziesi�tych, o zrywaniu wi�zi komunikacyjnych � r�wnie� w obr�bie krytyki literackiej, kt�ra wskutek wspomnianej destrukcji ��czno�ci nie by�a w stanie, w ogromnej swej wi�kszo�ci, pe�ni� nawet elementarnych obowi�zk�w informacyjnych. A c� dopiero m�wi� o diagnozach i projektach, skoro metodycznie roztrzaskiwano wizj� jakiejkolwiek ca�o�ci. Trzeba te� wspomnie� o atakach na pr�by poezji indywidualistycznej, prowadzonych przez tych, kt�rzy oskar�yli j� o �dzia�alno�� rozk�adow�� � przez sianie demoralizacji, uprawianie pornografii i powodowanie demobilizacji spo�ecznej. Ci mieli i maj�, owszem, wizj� ca�o�ci. Totalitarn�. Esej Christophera Lascha pt. Kultura narcyzmu. Nowa uczuciowo�� ameryka�ska, kt�ry sta� si� bestsellerem od chwili ukazania si� w USA w 1979 roku, spowodowa� interesuj�c� dyskusj� o wsp�czesnych postawach �wiatopogl�dowych i �yciowych. Rozmaite spostrze�enia i diagnozy z tej okazji wypowiedziane dotycz� generalnie przemian w ca�ej cywilizacji dwudziestowiecznej (por. np.: H. J. Morgenthau i E. Person, �r�d�a narcyzmu, przedruk z �Partisan Review� w 218 nrze �Ameryki�). Zauwa�ono, �e si�a idei nacjonalistycznych, kt�re � daj�c poczucie �adu i sp�jno�ci � w szczeg�lny spos�b chroni�y jednostk� przed procesami alienacyjnymi, za�ama�a si� w�r�d wielu spo�eczno�ci europejskich po potwornych do�wiadczeniach drugiej wojny �wiatowej. Wobec nowego kryzysu warto�ci umocni�y swe znaczenia nowe formy indywidualizmu, co nie oznacza oczywi�cie, �e zagro�enie alienacj� zosta�o w ten spos�b uchylone. Kult �ja� � uwewn�trzniaj�cego warto�ci i tylko w ten spos�b mog�cego sprosta� spo�ecze�stwu, maj�cemu naturaln� sk�onno�� do represyjnego, zewn�trznego narzucania nakaz�w i zakaz�w � przybiera nieraz formy skrajne: w�a�nie �kompleksu Narcyza� czy te� powrotu do romantycznego rozumienia szale�stwa jako osobliwego stanu iluminacji, jako wy�szo�ci danego szale�cowi ogl�du tego, co niewidzialne i niedost�pne, jako kumulacji autentyczno�ci, poezji i ekstatycznego ol�nienia. Wszystkiego tego nie mog� oczywi�cie ani dozna�, ani poj�� �oni� � stado zdroworozs�dkowych filistr�w. Jeden z tw�rc�w wiede�skiej malarskiej szko�y fantastycznego realizmu, zakorzenionego w symbolizmie i surrealizmie Ernst Fuchs, wyg�osi� w 1969 roku wyznanie�wyzwanie pt. Der Wahn als k�nstelrische Erkenntnis � Ob��d jako artystyczne poznanie. Fuchs pragn�� ukaza� narodziny nowej duchowo�ci, tworz�cej opozycj� wobec �estetyki spo�ecze�stwa konsumpcyjnego�. Trudno wyra�niej wypowiedzie� przeciwie�stwo mi�dzy �sza�em� i wzlotem prawdziwego tw�rcy a przyziemn� t�pot� nabijaj�cego kabz� mieszczucha, do kt�rego prawdziwa sztuka nie mo�e przem�wi�. Podobne prze�wiadczenia wyj�tkowo silnie wyst�pi�y w epoce modernizmu, powoduj�c prowokacyjne zachowania artyst�w. Wydaje si�, �e obecnie zar�wno l�k przed totalitaryzmem, przed zniewoleniem umys�u przez represyjn� zbiorowo��, jak i przed obezw�adnieniem przez tzw. kultur� masow�, komercjaln� konsumpcj� dla mas, leg� u podstaw wzmo�onego indywidualizmu tw�rc�w. Nie wida� powod�w, dla kt�rych w Polsce nie mia�oby si� dzia� podobnie � tym wi�cej, �e pojawi�y si� u nas wszystkie om�wione przed chwil� zagro�enia. Dlatego zapewne � mimo nieporozumie� � tendencje, o kt�rych mowa, jako� tam znalaz�y swe miejsce w polskiej kulturze wsp�czesnej i osadzi�y si� w �wiadomo�ci tw�rc�w. Z pewno�ci� zawdzi�czamy �w fakt tej ciemnej strudze poezji, kt�ra pojawi�a si� u nas wraz z dwoma poetami przekl�tymi: Andrzejem Burs� i Rafa�em Wojaczkiem. Ten ostatni zw�aszcza stworzy� zupe�nie now� w naszej literaturze cielesno�� S�owa. S�owo zacz�o by� i u nas niebezpieczne, zacz�o wr�cz zagra�a� fizycznie. Przypomina si� Artaud z jego ide� teatru jako d�umy, z prze�wiadczeniem, �e widz nie mo�e by� oddzielony od tego, co si� dzieje na scenie, jak�� niewidzialn� przegrod�. �Wa�ne jest przede wszystkim, by uzna�, �e teatr, podobnie jak d�uma, jest ob��dem, kt�ry mo�e si� udziela�. ...Je�li bowiem teatr jest jak d�uma, to nie tylko dlatego, �e dzia�a na wielkie spo�eczno�ci i podobnie nimi wstrz�sa. Jest w teatrze i w d�umie � co� ze zwyci�zcy i co� z m�ciciela. Spontaniczny po�ar, kt�ry wznieca d�uma tam, gdzie przechodzi, to nic innego jak olbrzymie unicestwienie�. Artaud s�dzi�, �e teatr powinien widza w takim stopniu przenika�, �eby nawet zagra�a� jego integralno�ci fizycznej. I dopiero kiedy teatr okazuje si� d�um�, kiedy przybiera posta� fizycznego zara�enia i zagro�enia, wr�cz epidemicznego unicestwienia w sensie sk�onienia umys�u ku ob��dowi, kt�ry trawi jego energi� � dopiero wtedy staje si� autentyczny i prawdziwy. Pisa� jak radzi, jak ka�e Artaud... Tworzy� sztuk� odczuwan� fizycznie � a� do b�lu... Podobne marzenie towarzyszy i autorom tomu Pe�ni r� ob��du. Wspomnia�am ju�, �e takie pragnienie mog�o przybra� i kszta�t ekspresjonistyczny. By�by to powr�t do jednej ze �cie�ek modernizmu, do ca�ego modernizmu, do symbolizmu. I rzeczywi�cie tak si� dzia�o i dzieje: renesans Mici�skiego, ponawiaj�ce si� stale zami�owanie do secesji, kult dekadencji (znamienne, �e pocz�tkowo tom Czekanowicz i Joachimiaka mia� nosi� tytu�: Chwil spe�nienie w dekadencji). Julian Rogozi�ski i Ma�gorzata Baranowska pisali o wywodz�cym si� z symbolizmu i surrealizmu �wiecie wyobra�niowym dwojga zwracaj�cych uwag� poet�w lat siedemdziesi�tych: Janusza Stycznia i Urszuli Ma�gorzaty Benki. Dziwna rozkosz Benki sk�oni�a Rogozi�skiego do postawienia pytania, czy ona i poeci z jej parafii zapocz�tkuj� u nas jaki� neosurrealizm...
ZuzkaPOGRZEBACZ