Chmielewska Najstarsza prawnuczka.txt

(707 KB) Pobierz
    Joanna Chmielewska

   Najstarsza prawnuczka

Ja, ni�ej podpisana, Matylda 
Wierzchowska, z domu Kr�glewska, 
c�rka Teodora i Antoniny z domu 
Zawodzkiej..."�

- Co wypisujesz, g�upia babo - 
powiedzia� zgry�liwie Mateusz, 
patrz�cy Matyldzie przez rami�, 
przerywaj�c jej tw�rczo��. - Co� 
ci si� chyba pomyli�o. To nie ty 
masz by� w�asn� spadkobierczyni� 
i nie musisz wszystkich swoich 
babek wymienia�. W testamencie 
takie rzeczy o spadkodawcy wcale 
nie s� potrzebne.

Matylda zreflektowa�a si�, 
ale nie zamierza�a podda� si� 
bez walki.

- A je�eli ja chc� to napisa�, 
to co? Testament b�dzie 
niewa�ny?

- Wa�ny owszem, ale g�upi.

- Sam jeste� g�upi. Ja ci nie 
przeszkadza�am pisa�, co ci si� 
podoba�o. Wyno� si� st�d.

- Nie mog�. Musz� pilnowa�, 
�eby� nie pisa�a andron�w. 
M�wi�em, wezwa� notariusza!

- A ja nie chc�! Notariusz te� 
cz�owiek i ma g�b�. Odczep si�.

 Rozsun�a szerzej �okcie na 
biurku i podj�a prac�. 

"...zdrowa na ciele i umy�le i 
w pe�ni si� troch� steranych 
wiekiem..."

- Zdrowa na umy�le! - 
zachichota� Mateusz. - Wariatka. 
Ju� same te g�upoty wystarcz�, 
�eby wszyscy zw�tpili...

- Ty p�g��wek by�e� ca�e 
�ycie i do tej pory ci zosta�o! 
- rozz�o�ci�a si� Matylda, teraz 
ju� prawie rzetelnie zirytowana. 
- Takie rzeczy zawsze si� pisze 
w testamentach! Ciekawe, co sam 
napisa�e�? �e jeste� umys�owo 
chory? I na ciele zramola�y, 
r�ka ci si� trz�sie i nie 
pami�tasz w�asnych dzieci i 
wnuk�w?

- Nie wiem, kto tu jest 
bardziej zramola�y! - obrazi� 
si� Mateusz. - W pe�ni si�, 
znalaz�a si� podfruwajka!

- Steranych wiekiem! - 
wrzasn�a Matylda. - A �e 
steranych, to jedno s�owo 
prawdy...

- A jak m�wi�am, �eby� wazon 
przestawi�, to co by�o? Z r�k ci 
wylecia�! �liski, akurat, olejem 
go kto smarowa�, akurat, ci�ki 
niby to, akurat, kolce po 
oczach, akurat...

- A to ju� o�lic� trzeba by�, 
�eby z takim wiechciem wazon 
przestawia�, to do dzi� dnia nie 
wiesz, �e r�e maj� kolce, wazon 
sobie znalaz�a, nie do��, �e 
srebro, to jeszcze z wod�, to i 
m�ody parobek dw�ch kwintali nie 
podniesie...! Te� chyba 
zg�upia�em, �eby co� takiego do 
r�ki bra�...

- A kiedy� bra�e� i dobrze - 
wypomnia�a Matylda z nag�ym 
�alem.

- A ty d�u�ej ta�czy�a� ni� 
orkiestra gra�a...!

Nagle zamilkli obydwoje, pe�ni 
ci�kiej urazy, ka�de do tego 
drugiego, �e si� zestarza�o. Nie 
dostrzegali zjawiska na co 
dzie�, trzymali si� �wietnie, 
otoczeni s�u�b� nie odczuwali 
dolegliwo�ci wieku, dopiero to 
wzajemne wytykanie u�wiadomi�o 
im, �e co� tam stracili 
bezpowrotnie. W gruncie rzeczy 
wcale nie chcieli tego 
odzyskiwa�, staro�� bez 
uci��liwych obowi�zk�w by�a 
ca�kiem przyjemna.

- Ju� te� nie masz kiedy mi 
tego wymawia� tylko akurat teraz 
- powiedzia�a gniewnie Matylda. 
- Czego mi tu w og�le nos 
wtykasz, chc� napisa� testament 
i napisz�, �eby nie wiem co! Po 
swojemu. A ty mi przesta� g�ow� 
zawraca�!

Mateusz jednak�e zdenerwowa� 
si� powa�nie. Ten idiotyczny 
wazon rzeczywi�cie okaza� si� 
dla niego za ci�ki, jego 
podupad�a m�sko�� sta�a si� 
zagro�ona ostatecznie, nie 
chcia� si� na to zgodzi�. Z�e w 
niego znienacka wst�pi�o.

Siedzia� w milczeniu, 
p�czniej�c protestem, tak d�ugo, 
�e Matylda, porzuciwszy 
ozdobniki, zd��y�a napisa� 
przesz�o po�ow� testamentu, bez 
przeszk�d z jego strony.

"...zapisuj� synowi mojemu, 
Tomaszowi, posiad�o�� moj� 
posagow� w miejscowo�ci Plac�wka 
pod Warszaw� razem z ogrodem 
cztery morgi i domem drewnianym 
razem ze wszystkim, co si� w nim 
znajduje, bez �adnych warunk�w i 
zastrze�e�, za wyj�tkiem tego, 
�eby portret�w rodzinnych, mojej 
babki i dziadka, nigdy nie 
sprzeda�. Zapisuj� c�rce mojej, 
Hannie z m�a Kolskiej, drug� 
moj� posiad�o�� posagow�, a to 
dw�r stary z ogrodem i sadem 
p�torej w��ki w miejscowo�ci 
Ko�min pod miastem Gr�jcem i 
niech z tym robi, co chce. 
Zapisuj� mojemu m�odszemu 
synowi, �ukaszowi, pi��dziesi�t 
tysi�cy z�otych, w banku 
pa�stwowym na moje nazwisko 
le��ce. Zapisuj� mojej m�odszej 
c�rce, Zofii, z m�a Kosteckiej, 
trzydzie�ci tysi�cy z�otych, w 
tym�e banku le��ce. Zapisuj� 
moim wnuczkom, a to: Barbarze, 
c�rce Tomasza, Dorocie i 
Jadwidze, c�rkom Hanny, 
Katarzynie, c�rce �ukasza, oraz 
Danucie, c�rce Zofii, wszystkie 
moje precjoza i klejnoty. 
Garnitur diamentowy dla Barbary. 
Garnitur z rubin�w dla Doroty. 
Szafirowy dla Jadwigi. Szmaragdy 
dla Katarzyny. Diamentowy z 
rubinami i per�ami dla Barbary. 
Ka�d� z tych rzeczy pozostawiam 
w puzderku jak si� nale�y 
oznaczonym. Ponadto najstarszej 
mojej prawnuczce po k�dzieli, 
c�rce Doroty, a wnuczce Hanny, 
przeznaczam m�j pami�tnik, w 
m�odo�ci pisany, razem z 
puzdrem, w kt�rym si� znajduje. 
Zabraniam �w pami�tnik czyta� 
komukolwiek pod kar� 
wydziedziczenia, z wyj�tkiem 
mojej najstarszej prawnuczki po 
k�dzieli. Ponadto tej�e 
prawnuczce zapisuj� dom po mojej 
babce w miejscowo�ci B��d�w..."

Wi�cej Matylda napisa� nie 
zdo�a�a, mimo i� ten rodzaj 
tw�rczo�ci zacz�� jej si� bardzo 
podoba�, poniewa� Mateusz 
zako�czy� w�a�nie proces 
p�cznienia.

Przez te kilka kr�tkich chwil, 
niczym ton�cemu, przelecia�o mu 
przez g�ow� ca�e �ycie i 
wszystkie pretensje do �ony. 
Satysfakcj� sprawia�a mu my�l, 
�e sam, w swoim wcze�niej 
sporz�dzonym testamencie nic jej 
nie zapisa�, wszystko rozdzieli� 
pomi�dzy dzieci i wnuki. Ona 
mia�a maj�tek w�asny, 
zabezpieczony intercyz�, nie 
musia�a mie� wi�cej. Doskonale 
wiedzia�, �e w odwecie te� mu 
nie zostawi �adnego legatu, 
chocia� kto j� tam wie co 
posiada naprawd�...

Owe rozdysponowane w�a�nie 
bogactwa przedstawia�y si� 
znacznie bardziej imponuj�co na 
pi�mie ni� w rzeczywisto�ci. 
Pieni�dze w got�wce istnia�y, to 
fakt, ale posiad�o�ci by�y 
raczej skromne i w nie 
najlepszym stanie, gdyby chcia�o 
si� je wszystkie porz�dnie 
odrestaurowa� nie wiadomo czy 
starczy�oby fundusz�w, owe 
garnitury jubilerskie za� nie 
ca�kowicie zas�ugiwa�y na swoj� 
nazw�. Naszyjniczek albo 
wisiorek na z�otym �a�cuszku, do 
tego kolczyki, bransoletka lub 
broszka, kilka pier�cionk�w, nic 
wstrz�saj�cego, tyle �e Matylda 
umia�a posk�ada� z tego 
eleganckie komplety. Jednak�e 
nie by�o to wszystko... Mateusz 
wielokrotnie zastanawia� si�, co 
te� �ona zrobi�a ze spadkiem po 
swojej babce, tej z portretu w 
drewnianym domu, kt�ra kto wie, 
czy przypadkiem nie by�a 
dzieci�ciem samego Napoleona. 
Kr��y�y w rodzinie plotki, 
jakoby prababcia, kobieta 
wielkiej urody, wpad�a cesarzowi 
w oko i we w�a�ciwym czasie 
c�reczka pojawi�a si� na 
�wiecie. Klejnoty dla dam by�y 
w�wczas w modzie. Matylda odby�a 
jak�� poufn� konferencj� z 
babci� le��c� na �miertelnym 
�o�u i rezultaty tej konferencji 
starannie przed m�em ukry�a. 
Informacji �adnych udziela� nie 
chcia�a, zarzuci�a mu 
interesowno��, a� w ko�cu 
Mateusz uni�s� si� honorem i 
zaniecha� pyta�, co mu przysz�o 
o tyle �atwo, �e brak�w 
finansowych nie odczuwa�.

- Czekaj, przyjdzie jeszcze 
koza do woza - rzek� tylko 
m�ciwie, kr�tko po pogrzebie 
babci.

- Akurat! - odpar�a zwyci�sko 
Matylda, �wiadoma ju� w�wczas, 
i� w�asnym maj�tkiem 
gospodarowa� potrafi.

Po czym napoleo�ski spadek 
zosta� okryty ura�onym 
milczeniem. Mateusz przez lata 
ca�e s�owa nie m�wi�, nawet 
je�li na jego �onie przy 
wielkich okazjach co� 
niezwyk�ego b�yska�o. Tak 
naprawd� w trakcie owego pisania 
testamentu zagl�da� jej przez 
rami� z czystej ciekawo�ci, czy 
co� na ten temat napisze.

Prawdziwie pa�ski dw�r, 
kt�rego na staro�� ju� prawie 
nie opuszczali, rozsiad�y na 
setkach hektar�w, mie�ci� si� w 
okolicy G�uchowa, blisko 
Warszawy. Wszystkie posiad�o�ci 
le�a�y dooko�a Warszawy, bo od 
lat rodzina zwi�zki ma��e�skie 
zawiera�a w s�siedztwie i nie 
wychodzi�a poza Mazowsze. Po 
pierwszej wojnie �wiatowej 
wszyscy byli z tego nad wyraz 
zadowoleni i Mateusz nie 
omieszka� �onie do�� cz�sto 
wytyka� konkurenta z kres�w, 
krewniaka Potockich, omal nie 
wybranego, zubo�a�ego obecnie 
doszcz�tnie. Prosz�, waha�a si�, 
wyk�uwa�a mu nim oczy, a prosz�, 
prosz�, trzeba by�o. Teraz by 
si� tu w��czy�a o �ebranym 
chlebie...

- D�ugo bym si� nie w��czy�a, 
bo ten od ciebie w gardle by mi 
stan�� i na �mier� zad�awi� - 
odpowiada�a jadowicie Matylda. - 
A i tak moje by zosta�o, nie do 
uk�szenia. Tu ci� gryzie, co?

W gruncie rzeczy mia�a racj�, 
jej faktyczna separacja 
maj�tkowa denerwowa�a Mateusza 
niewymownie. O intercyz� �lubn� 
zadba� te�� przy pomocy 
�ydowskiego prawnika, 
zaprzyja�nionego z nim z 
niewiadomych przyczyn, gdzie� 
tam, kiedy�, �ycie sobie 
ratowali wzajemnie czy co� w tym 
rodzaju i �ydowski prawnik 
trz�s� si� nad przyjacielem 
niczym barani ogon, pilnuj�c 
jego maj�tku wi�cej ni� 
w�asnego. Jego c�rki r�wnie�. 
Mateuszowi posag �ony potrzebny 
by� jak dziura w mo�cie, nie dla 
posagu z ni� si� �eni�, ale jej 
pe�na samodzielno�� by�a 
niezno�na. Nie mia� nad ni� 
�adnej w�adzy. Niczego nie m�g� 
jej zabroni�, mog�a robi�, co 
chcia�a, kupowa� kiecki, 
woja�owa�, przyjmowa� go�ci i 
nawet, zgroza absolutna, w�asne 
pieni�dze stawia� na 
wy�cigach...!!! Co te� niekiedy 
czyni�a...

Chwilami czu� si� tak, jakby 
wcale nie mia� �ony, tylko 
kurtyzan� pe�n� kaprys�w, zdoln� 
porzuci� go, kiedy zechce. 
Niew�tpliw� zalet� kurtyzany by� 
fakt, �e nie zamierza�a go 
zrujnowa� i obdarza�a wielce 
udanymi dzie�mi. Ponadto, dzi�ki 
temu odczuciu, inne kurtyzany 
nie wchodzi�y w rachub�...

Zgodzi�a si� jednak�e, dobre i 
tyle, by zasadnicz� siedzib� 
uczyni� dom jego przodk�w, 
urz�dzi�a pi�knie pa�acowaty 
dw�r i zarz�dza�a nim 
konkursowo, id�c z duchem czasu 
umiarkowanie i bez przesady. No, 
mo�e troch� zbyt szybko �apa�a 
nowe wynalazki, t� jak�� 
niepokoj�c� elektryczno��, 
�azienki z ciep�� wod�, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin