Grisham Komora.txt

(1104 KB) Pobierz
JOHN GRISHAM

KOMORA

PRZEDMOWA
Sam by�em kiedy� adwokatem i broni�em ludzi oskar�onych o najrozmaitsze 
przest�pstwa. Na szcz�cie jednak nigdy nie mia�em klienta oskar�onego o 
morderstwo i 
skazanego na �mier�. Nigdy nie musia�em odwiedza� nikogo w bloku �mierci i robi� 
tego, co 
prawnicy w tej ksi��ce.
Poniewa� nie znosz� �l�cze� w bibliotekach, post�pi�em tak, jak zazwyczaj, gdy 
pisz� 
powie��. Znalaz�em prawnik�w z do�wiadczeniem i zaprzyja�ni�em si� z nimi. 
Dzwoni�em do 
nich o najdziwniejszych porach i wyci�ga�em informacje. I to im chcia�bym w tym 
miejscu 
podzi�kowa�.
Leonard Vincent, kt�ry przez wiele lat by� prawnikiem wydzia�u wi�ziennictwa 
stanu 
Missisipi, otworzy� przede mn� drzwi swojego gabinetu. Wyja�nia� mi przepisy, 
pokazywa� akta, 
zabiera� do bloku �mierci i oprowadzi� po rozleg�ym zak�adzie karnym znanym po 
prostu jako 
Parchman. Opowiedzia� wiele historii, kt�re w ten czy inny spos�b sta�y si� 
cz�ci� tej ksi��ki. 
Leonard i ja wci�� zmagamy si� z moralnymi problemami zwi�zanymi z kar� �mierci 
i my�l�, ze 
b�dzie tak ju� zawsze. Chcia�bym te� podzi�kowa� wsp�pracownikom Vincenta, a 
tak�e 
stra�nikom i personelowi Parchman.
Jim Craig jest cz�owiekiem o wielkim sercu i wspania�ym prawnikiem. Jako 
dyrektor 
Mississippi Capital Defense Resource Center jest oficjalnym obro�c� wi�kszo�ci 
wi�ni�w 
Bloku. To on przeprowadzi� mnie przez labirynt apelacji i walki o z�agodzenie 
wyroku w 
kolejnych instancjach. Nieuniknione pomy�ki pope�ni�em ja, nie on.
Studiowa�em razem z Tomem Freelandem i Guyera Gillespie, im tak�e dzi�kuj� za 
pomoc, jakiej mi udzielili. Marc Smimoff jest moim przyjacielem i wydawc� �The 
Oxford 
American�. To on, jak zwykle, zaj�� si� r�kopisem, zanim wys�a�em go do Nowego 
Jorku.
Dzi�kuj� tak�e Robertowi Warrenowi i Williamowi Ballardowi. I jak zawsze, 
specjalne 
podzi�kowania dla mojej najlepszej przyjaci�ki, Renee, kt�ra wci�� czyta mi 
ka�dy rozdzia� 
przez rami�.
ROZDZIA� 1
Decyzj� o pod�o�eniu bomby w domu radykalnego dzia�acza �ydowskiego podj�to 
stosunkowo szybko. Ca�� spraw� zajmowa�o si� tylko trzech ludzi. Pierwszym by� 
cz�owiek 
finansuj�cy przedsi�wzi�cie. Drugim miejscowy dzia�acz, kt�ry zna� teren. 
Trzecim za� m�ody 
�patriota�, zapaleniec znaj�cy si� na materia�ach wybuchowych i obdarzony 
zadziwiaj�cym 
talentem znikania bez �ladu. Po zamachu opu�ci� Stany Zjednoczone i przez sze�� 
lat ukrywa� si� 
w Irlandii P�nocnej.
Ich celem by� Marvin Kramer, �yd znad Missisipi. Jego rodzina od czterech 
pokole� 
para�a si� handlem na terenie Delty, kt�ra nie jest delt� rzeki Missisipi, lecz 
rozleg��, �yzn� 
r�wnin� we wschodniej cz�ci stanu. Marvin mia� stary dom w Greenville, 
nadrzecznym 
miasteczku z niewielk�, lecz siln� spo�eczno�ci� �ydowsk�, gdzie problemy rasowe 
praktycznie 
nie istnia�y. Studiowa� prawo, poniewa� handel wydawa� mu si� nudny. Cz�onkowie 
jego 
rodziny, tak jak wi�kszo�� �yd�w niemieckiego pochodzenia, bez wi�kszych 
k�opot�w 
zasymilowali si� i uwa�ali za typowych po�udniowc�w, tylko przypadkiem 
wyznaj�cych inn� 
religi�. Nie wyr�niali si� na tle reszty spo�ecze�stwa i spokojnie zajmowali 
si� swoimi 
sprawami.
Marvin jednak by� inny. Pod koniec lat pi��dziesi�tych ojciec wys�a� go na 
P�noc, do 
szko�y w Brandeis. Marvin sp�dzi� tam cztery lata, po czym przez nast�pne trzy 
studiowa� prawo 
na Uniwersytecie Columbia. Kiedy w roku 1964 wr�ci� do Greenville, nad Missisipi 
gwa�townie 
rozwija� si� ruch praw cz�owieka, Marvin zwi�za� si� z nim natychmiast. Nieca�e 
dwa miesi�ce 
po tym, jak otworzy� swoj� male�k� kancelari�, zosta� aresztowany wraz z dwoma 
kolegami z 
Brandeis za pr�b� zarejestrowania czarnych wyborc�w. Jego ojciec by� w�ciek�y. 
Rodzina 
czerwieni�a si� ze wstydu, Marvina nie obchodzi�o to jednak nic a nic. Gdy mia� 
dwadzie�cia pi�� 
lat, po raz pierwszy gro�ono mu �mierci� i wtedy zacz�� nosi� bro�. Kupi� te� 
pistolety dla swojej 
�ony, dziewczyny z Memphis, jak r�wnie� dla swojej czarnej pokoj�wki, ka��c jej 
nosi� go 
zawsze w torebce. Kramerowie mieli pi�cioletnich syn�w bli�niak�w.
Pierwszy pozew o nieprzestrzeganie praw cz�owieka z�o�ony w roku 1965 przez 
kancelari� Marvin B. Kramer i Wsp�lnicy (chocia� �adnych wsp�lnik�w jeszcze 
wtedy nie by�o) 
oskar�a� lokalnych urz�dnik�w o wiele akt�w dyskryminuj�cych czarnych wyborc�w. 
Gazety w 
ca�ym stanie cytowa�y s�owa Kramera i zamieszcza�y jego zdj�cia. Ku�Klux�Klan 
za� wpisa� go 
na list� �yd�w, kt�rych nale�a�o ukara�. Oto radykalny �ydowski prawnik, z brod� 
i szlachetnym 
sercem, kt�ry zosta� wykszta�cony w �ydowskich szko�ach na Pomocy, a teraz 
maszerowa� rami� 
w rami� z czarnuchami i wyst�powa� w ich imieniu. Tego nie mo�na by�o tolerowa�.
P�niej rozesz�y si� pog�oski, �e prawnik Kramer u�ywaj�c w�asnych pieni�dzy 
wp�aca 
kaucje s�dowe za Je�d�c�w Wolno�ci i obro�c�w praw cz�owieka. Ze sk�ada pozwy 
atakuj�ce 
rasistowskie prawa. �e zap�aci� za odbudowanie wysadzonego w powietrze przez 
Klan ko�cio�a 
dla czarnych. Widziano, jak wpuszcza Murzyn�w do w�asnego domu. Marvin 
przemawia� gor�co 
na zebraniach �yd�w na P�nocy, namawiaj�c ich, aby przy��czyli si� do walki. 
Pisa� do gazet 
s��niste listy, z kt�rych tylko kilka wydrukowano. Odwa�nie i �mia�o zbli�a� si� 
ku 
samozag�adzie.
Obecno�� stra�nika patroluj�cego w nocy posiad�o�� Kramer�w uniemo�liwia�a atak 
na 
ich dom. Marvin zatrudnia� stra�nika od dw�ch lat. M�czyzna by� eks�
policjantem, zawsze 
uzbrojonym po z�by, i Kramerowie zawiadomili wszystkich w Greerwille, �e chroni 
ich 
do�wiadczony strzelec. Klan wiedzia� naturalnie o stra�niku i wiedzia�, �e 
lepiej z nim nie 
zadziera�. Dlatego podj�to decyzj� o pod�o�eniu bomby nie w domu, lecz w biurze 
Marvina 
Kramera.
Samo zaplanowanie operacji trwa�o bardzo kr�tko, g��wnie dlatego �e bra�o w nim 
udzia� 
tak niewielu ludzi. Cz�owiek z pieni�dzmi, arogancki, za�ciankowy m�drala 
nazywaj�cy si� 
Jeremiasz Dogan, pe�ni� w tym czasie funkcj� wizarda Ku�Klux�Klami w stanie 
Missisipi. Jego 
poprzednik odsiadywa� wyrok w wi�zieniu, a Dogan bawi� si� doskonale, 
organizuj�c zamachy 
bombowe. Nie by� g�upi. Wr�cz przeciwnie, FBI przyzna�o p�niej, �e to zupe�nie 
niez�y 
terrorysta, poniewa� wykonanie brudnej roboty powierza� ma�ym, samodzielnym 
grupom, kt�re 
nic o sobie nie wiedzia�y. FBI mia�o pe�no informator�w w szeregach Klanu, wi�c 
Dogan nie ufa� 
nikomu opr�cz w�asnej rodziny i garstki wsp�pracownik�w. By� w�a�cicielem 
najwi�kszego 
komisu samochodowego w Meridian, stan Missisipi, i zbi� fortun� na wszelkiego 
rodzaju lewych 
interesach.
Drugi uczestnik zamachu to niejaki Sam Cayhall, cz�onek Klanu z Clanton w stanie 
Missisipi, miasteczka po�o�onego w okr�gu Ford, trzy godziny drogi na p�noc od 
Meridian i 
godzin� na po�udnie od Memphis. FBI wiedzia�o o Cayhallu, ale nie o jego 
powi�zaniach z 
Doganem. Uznano go za nieszkodliwego, poniewa� mieszka� w tej cz�ci stanu 
Missisipi, gdzie 
praktycznie nie notowano dzia�alno�ci wymierzonej przeciwko Murzynom. W okr�gu 
Ford 
sp�on�o wcze�niej kilka krzy�y, ale nie by�o �adnych zamach�w bombowych ani 
zab�jstw. FBI 
wiedzia�o, �e ojciec Sama Cayhalla nale�a� do Klanu, ale, og�lnie rzecz bior�c, 
rodzina 
wydawa�a si� do�� spokojna. Zwerbowanie Sama Cayhalla przez Dogana okaza�o si� 
genialnym 
posuni�ciem.
Zamach na biuro Kramera rozpocz�� si� od rozmowy telefonicznej w nocy, 
siedemnastego kwietnia 1967 roku. Podejrzewaj�c, i s�usznie, �e jego. telefony 
s� na pods�uchu, 
Jeremiasz Dogan pojecha� do automatu na stacji benzynowej przy po�udniowym 
wyje�dzie z 
Meridian. Dogan podejrzewa� te�, �e jest �ledzony przez FBI, i tu r�wnie� mia� 
racj�. 
Obserwowali go, ale nie mieli poj�cia, do kogo dzwoni.
Na drugim ko�cu linii Sam Cayhall s�ucha� uwa�nie, zada� jedno czy dwa pytania i 
si� 
roz��czy�. Potem wr�ci� do ��ka, nie m�wi�c nic �onie, kt�ra wiedzia�a, �e i 
tak nie ma po co 
pyta�. Nast�pnego ranka wyszed� wcze�nie z domu i pojecha� do miasteczka. Zjad� 
jak co dzie� 
�niadanie w kawiarence The Coffee Shop, a potem uda� si� do budynku s�du 
okr�gowego, �eby 
skorzysta� z telefonu.
Trzy dni p�niej, dwudziestego kwietnia, opu�ci� o zmroku Clanton i odby� 
dwugodzinn� 
podr� do Cleveland, g��wnego o�rodka uniwersyteckiego Delty, oddalonego o 
godzin� jazdy od 
Greenville. Przez czterdzie�ci minut czeka� na parkingu przed zat�oczonym domem 
towarowym, 
ale zielony pontiac nie pojawi� si� w um�wionym miejscu. Sam Cayhall zjad� 
porcj� pieczonego 
kurczaka w tanim barze, a potem pojecha� do Greenville, �eby obejrze� kancelari� 
prawn� 
Marvina B. Kramera i Wsp�lnik�w. Dwa tygodnie wcze�niej sp�dzi� w Greenville 
ca�y dzie� i 
zna� miasteczko stosunkowo dobrze. Znalaz� kancelari� Kramera, pojecha� pod jego 
zabytkowy 
dom, a potem raz jeszcze zwiedzi� synagog�. Dogan powiedzia�, �e synagoga b�dzie 
nast�pna, 
ale najpierw musz� zaj�� si� �ydowskim prawnikiem. O jedenastej znalaz� si� z 
powrotem w 
Cleveland, a zielony pontiac sta� nie na parkingu przed domem towarowym, lecz w 
miejscu 
awaryjnym, na postoju dla ci�ar�wek przy Trasie 61. Cayhall wyci�gn�� kluczyki 
schowane pod 
gumow� wyk�adzin� pod�ogow� przy fotelu kierowcy i uda� si� na przeja�d�k� 
mi�dzy �yzne 
pola uprawne Delty. W pewnym momencie skr�ci� w boczn� drog� i otworzy� 
baga�nik. W 
tekturowym pude�ku przykrytym gazetami znalaz� pi�tna�cie lasek dynamitu, trzy 
zapalniki i 
lont. Wr�ci� do miasta i czeka� w otwartym ca�� dob� barze.
Punktualnie o drugiej w nocy trzeci cz�onek grupy wszed� do zat�oczonego baru i 
usiad� 
naprzeciwko Sama Cayhalla. Nazywa� si� Rollie Wedge, mia� najwy�ej dwadzie�cia 
dwa lata, 
lecz by� do�wiadczonym weteranem wojny ze zwolennikami praw cz�owieka. M�wi�, �e 
pochodzi z Luizjany, teraz mieszka� gdzie� w g�rach, gdzie nikt nie da�by rady 
go znale�� i 
chocia...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin