Monika Lach
W pół drogi
Grafika: Alicja Surowiecka – Lach
Skład komputerowy:
Paweł Piętal
Przemyśl, luty 2007
Przedruk tylko za zgodą autora
e-mail: lach12@vp.pl
Tomik wydany niezależnie przez
KOLEKCONER SŁÓW
Sieć
W każdym portalu masz dziewczynę
W każdym serwerze inny nick
Każda chwila dobra do zwierzeń
Na gadu – gadu wyznań link
W skype kamera śledzi wzrok
Spojrzenie pełne pikseli
Świat poprawimy przez delete
Insert wszystko zmieni
Namaluj mi w corelu sen
Nie do spełnienia
Napisz mi w windowsie
Słowa do zapomnienia
I jeszcze zainstaluj
W życiu
Reset
Co pozostanie po tej godzinie?
Co zapamiętasz z dni,
Które warkoczem się splotły z moimi?
Kim będziesz po rozmowie, po spojrzeniu, po geście –
Czy nic się w tobie nie zmieni?
Czy daty wyznaczać będzie ten sam stary kalendarz?
A może magiczne dwie sekundy poplaczą nam orbity
Tą pierwszą, kiedy drgnęła w zegarze świata sprężyna
I drugą, w której spojrzałeś dogłębnie – to ta dziewczyna
Skrzyżowanie
Kiedy idziesz piechotą - męczysz się, ale jesteś w stanie podziwiać świat
Kiedy jedziesz rowerem – pot ci spływa ze skroni
a wysiłek wkładasz w dotarcie do celu
Spojrzenie w koło jest tylko wytchnieniem,
Kiedy cię wiozą – nudno ci i sennie, aż z braku zajęć rozglądasz się wszędzie
I myślisz biernie – tu ładnie i przyjemnie
tam brzydko i biednie
Aż zrobi się korek
I musisz poczekać
W kolejce do przejścia
Na drugą stronę
Co zrobisz człowieku
Czy zejdziesz na ziemię
I wejdziesz na pasy świadomie
Nadzieja
Nie można uciec przed sobą
Dogonić się czasem też trudno
A jak wytrwać, wytrzymać?
Pojawi się iskra
Co zabłyszczy łuną na niebie
I popatrzę na nią z nadzieją
Wiem, czuję
Wskaże mi kierunek
Miejsce – gdzie można być szczerym
Przyśniło mi się
Że jesteś prawdziwy
Przez jedną chwilę nie byłam świadoma
Że nic się nie dzieje
To tylko mój wymysł
I dotyk – oszustwo
I całus – profanacja
Uczucia – fatamorgana
Nie ma cię wcale
To zespół fantazji
Złudzenie
O racjach, poglądach
Planach i cudzym życiu
Nikt cię nie stworzył
Bóg nie powołał
Jak możesz zaistnieć z niebytu
Między snem a widokiem
Widok na miasto z tarasu
Nie ma jak z góry- po bożemu
Ocenić świat – ja twój ptak
Popatrzymy czterema oczami
Dwa widoki zapamiętamy
Każdy w sercu zarejestruje własny sąd
Wpleciesz między dachy domów
Kolor mej sukienki
A ja do tych drzew doplotę palce
I dotyk, i myśli szalone –
Czy wiał wtedy wiatr?
Pamiętam, że szumiało ….
Gdzie i co? W polu nadzieją
Kelner z baru zaspany myślał, że to sen
Pierwsi klienci – z łóżka wyjęci
Życiem wymięci – niedospani
Niech idą stąd – razem
Adrenalina
W pigułce zamknięta werwa
Uwaga: przed życiem i po - nie stosować
Zagrożenie – uzależnienie
Spełnienie – nie zmarnowanie chwili
Ale tylko raz
Płynie, płynie leniwie
Biografia
Rok za rokiem leci
W czarną dziurę
Dawno, dawno temu
Nic już nie pamiętam
Przebudzenie
Otwieram oczy ze zdumienia
Istnieję
I dostrzegam
Tu horyzont
Przestrzeń
Kraj-obraz
Zatrzymam się na widoku
Co rozkołysał mi myśli
Przyśpieszył obrót orbity
I zainstalował podskórnie
Dużą dawkę – adrenaliny
Jeśli nie Ty
Wypełniam pustką czas
Po brzegi ciała
I nie ma grama miejsca
Na towarzystwo
Kręci się w koło owad
Mucha czy komar?
Szturmuje moje zmysły
Słuch i wzrok
I pcha się tuż pod skórę z jadem
Nie zmieści się
Nie ma szans
Odpędź ode mnie
Natrętnych myśli ciężar
Jeśli nie mogę sięgnąć
Do nieba twoich oczu
I przez alkowę serca
Do myśli, snów się dostać
To niech mi będzie dane
W spokoju samej zostać
Raz, Dwa – Pan
Dla mojej E. i pana A.
Jak Anioł z Diabłem
Jeden Bóg nas stworzył
Do innych spraw
Powołał
Nie przekonam ja ciebie
Ty mnie
że świat jest nasz
że możemy żyć
ze sobą
bijesz pokłony
ja skrzydła wznoszę
Panie!
Dlaczego tworząc biel
Dorzuciłeś czerń
Po co Ci były tęcze barw
I uczuć
A teraz my istoty dwie
Ani ze sobą
Ani bez
Na świecie
Walentynki
Ponoć taka data jak inne
I dzień nieszczególny
Zamiast śniegu – pada deszcz
Szarość nad szarościami
Mgłą osiada na serduszkach
Papierowych, balonowych, wypiekowych
Lukrowanych piernikach
Odszedł sen
Nadeszło oczekiwanie
A nóż się stanie
Jakiś cud
Albo przeleci kometa
Razem z gwiazdą rozbłysną
Nadzieje
Spadną z nieba meteorem
Życzenia
Już północ
Nie ma starej daty
Poszły spać złudzenia
Zmęczyła się tęsknota
Flakon zwiędły bez wody
Uczucia
Trwają
Rok Świni
W Chinach zaczął się Nowy Rok
Dobrodusznej Świni
Gwiazdy na niebie mówią
Że to znak
Dzisiaj ktoś płakał
Odmówiłam mu łask
Czy kiedyś
Wyleję łzy
W ramach kary
Za tę miłość
Którą tylko dla Ciebie mam
Jedną ją znalazłam
Wcześniej nie wiedziałam
Że tak wygląda świat
Tworzenie
Dotyk wynalazł Bóg
By poznanie miało smak
Zapach stworzyli anieli
By szumiał falą natchnienia
By burzył mury
Nieporozumienia
Emocje tworzymy my
Bo nie możemy przestać
Widzieć
Że jesteśmy
I że nas nie ma
...
lachart