Molcho - Mowa Ciała.doc

(49770 KB) Pobierz

Samy Molcho

Mowa ciała

Z niemieckiego przełożyła Maria Skalska

 

DIOGENES


Spis treści

Nasz pierwszy język........................        9

1.  Ciało jest odzieniem duszy................      23

Struktura i działanie organizmu..................       27

Informacja - co to znaczy?....................      35

Wczesne bodźce..........................      39

Bodźce i wartości    .........................       45

Oddychanie i rytm.........................      53

Uczucie i emocja........................         59

Uczenie się i wartościowanie...................       62

Opis i jeżyk.............................      65

Indywidualność i normalność...................      69

Odruchy warunkowe........................       74

Poczucie własnej indywidualności................      78

Pionizacja postawy.........................       83

2.  Znaki i sygnały   .......................      85

Postawa ciała............................      87

Postawa, pozycja, stanowisko...................       88

Polowy ciała............................      95

Chód.................................      96

Krok.................................     101

Ruchy stóp.............................     103

Pozycja siedząca..........................     106

Porządek osób siedzących ....................     107

Sposób siedzenia..........................     114

Pierś i oddychanie.........................     124

Głowa i szyja............................     126

Oczy.................................      131

Usta.................................      144

Ręce.................................      156

Palce.................................      189

Formy towarzyskie.........................      198

Zachowania terytorialne......................     205

Sygnały grożenia i zachowania imponujące...........     207

Oznaczanie terytorium.......................     210

Znaki hierarchii i symbole statusu................     224

Na przykład: biurko........................     229

Rytuały    ...............................     232

Ceremonie powitalne........................     232

Uścisk dłoni.............................     234

Posiłki................................     237

Role i funkcje   ...........................     238

Kodeks ubioru...........................     248

Kilka słów na zakończenie....................    250

Przypisy do wydania polskiego..................    252

 

 

 

Rodzicom, którzy mnie wychowali

i zapewnili mi swobodny rozwój,

którzy nigdy nie czynili swojej woli moją wolą,

którzy nauczyli mnie, jak być wolnym człowiekiem,

odpowiedzialnym za siebie.

Mojej żonie za miłość, która nie jest skrępowaniem,

za To, te dzięki niej przeżywam prawdziwe uczucie we dwoje,

uwolniony od własnego ego.


Nasz pierwszy język

Poświęcamy dużo czasu i energii, aby oprócz ojczystego poznać również inne języki. Z biegiem czasu "językiem obcym" stała się dla nas także mowa ciała. W zasadzie nie ma absolutnej konieczności uczenia się języków obcych, jednak ich opanowanie poszerza możliwości, pozwala zmniejszyć niebezpieczeństwo nieporozumień. Nie potrafię więc sobie wyjaśnić, dlaczego nie staramy się doskonalić naszego pierwotnego języka - mowy ciała. Ponieważ nikt nie jest w stanie uniezależnić się od niej, stłumić jej sygnałów, dobre poznanie tego narzędzia ekspresji może przynieść znaczne korzyści: mowa ciała to język, który informuje nas o wewnętrznym nastawieniu, postawie i uczuciach innych ludzi.

Gdy nasze zmysły, nasza uwaga nastawione są na odbieranie sygnałów i komentarzy ciała, rozmowy i spotkania przebiegają szybciej i są bardziej owocne. Znajomość mowy ciała, owej bezgłośnej gry pytań i odpowiedzi w naszym fizycznym, cielesnym zachowaniu, otwiera bezpośredni dostęp do innych, pozwala na bardziej swobodne kontakty. Nie bez przyczyny mówi się o porozumiewawczym czy wymownym spojrzeniu, znaczącym geście, wyrazie twarzy, który przekazuje więcej niż tysiąc słów.

Obserwując rozwój dziecka zauważamy, jak spontaniczne odruchy niemowlęcia stopniowo dopasowują się do takich form fizycznego zachowania, jakich oczekuje od niego rodzina - inaczej nie byłoby dobrze rozumiane w przyjętym w rodzinie systemie komunikacji pozawerbalnej. Proces ten jest w ogólnych zarysach zawsze taki sam i najczęściej prowadzi do opanowania podobnych podstawowych wzorców; dziecko przyswaja sobie potoczną mowę ciała. Jednak - w zależności od charakteru matki, ojca, rodzeństwa, od warunków określających ich współżycie - istnieją tutaj niezliczone indywidualne warianty.

9


Młodzi ludzie w swoim środowisku także rozwijają własny kod mowy ciała; nierzadko jest on bardziej precyzyjny i jednoznaczny niż słowa. Bunt i protest młodych przeciwko obowiązującym normom i regułom również o wiele silniej wyraża się w sposobie bycia niż w języku. Wyraźnie widać to w niedbałych formach zachowania wobec siebie nawzajem oraz w „demonstracyjnym" zachowaniu w kontaktach z dorosłymi, Rodzice, nauczyciele, politycy określają to jako „złe zachowanie", oburzają się i wyrzekają. Tak zwany konflikt pokoleń, napięcia i nieporozumienia często biorą się właśnie z nieumiejętności odczytywania sygnałów ciała, z ich fałszywej interpretacji. Kiedy nastolatek robi ręką zbywający gest, jednocześnie wzruszając ramionami, dla jego rówieśników jest to po prostu sygnał wątpliwości, zastrzeżeń. Natomiast matka czy nauczyciel w takim geście dostrzegają agresję albo lekceważenie - co doprowadza ich do wściekłości. Z biednej interpretacji rodzi się konflikt.

Nietrudno zrozumieć przyczynę nieporozumienia: język ciała dorosłych opiera się na innym kodzie. Każdy dorosły człowiek musi spełniać pewne — ściśle określone — oczekiwania w ramach przypisanych mu ról społecznych. Niektóre zachowania na przykład zależą od miejsca pracy, stanowiska lub zawodu. Robotnika w fabryce obowiązują inne reguły zachowania niż kierownika działu, lekarza - inne niż na przykład konduktora w pociągu. Te oczekiwania i normy kształtują także język ciała; również on odzwierciedla role społeczne.

Językoznawcy i socjolodzy mówią o kodzie ograniczonym, o ograniczonym zasobie słownikowym i umiejętnościach językowych, które pozwalają rozpoznać przynależność danej osoby do określonej warstwy społecznej oraz jej pozycję1. Posługiwanie się drugim typem kodu, tak zwanym kodem rozwiniętym, jest charakterystyczne dla ludzi pochodzących zwykle z rodzin dobrze sytuowanych, którzy mieli większe możliwości zdobycia wykształcenia i osiągnęli pozycję zawodową umożliwiającą im obcowanie z bogatym słownictwem oraz bardziej zróżnicowane i subtelne używanie mowy.

Te wszystkie cechy można przenieść także na język ciała. Oczywiście rzecz nie w tym, by -jak w telewizyjnym quizie - odgadnąć profesję danej osoby na podstawie tego, jak porusza ręką. Z całą pewnością jednak gesty i zachowanie człowieka pozwalają na określenie jego statusu społecznego, jego samooceny oraz pozycji w hierarchii danej grupy, a także miejsca, jakie zajmuje w społeczeństwie.

„Stosownego" języka ciała można się nauczyć - i robimy to, za zwyczaj nieświadomie, przez całe życie. Ale jedno pozostaje niezmienne: język ciała jest bardziej wymowny niż język złożony ze słów. Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że nie do końca kontrolujemy nasze ciało. Ciało reaguje spontanicznie, nie potrafi tak udawać jak słowa. To ciało jest pierwsze - nie słowo.

Jako artysta doświadczam tego z intensywnością, której nie da się porównać z naturalnym sposobem przeżywania większości ludzi, któ­rzy tylko z rzadka doznają oszałamiającego olśnienia. Dobrzy, bardzo dobrzy aktorzy rozwijają tę umiejętność: to ich ciało, a nie umysł tworzy postać, wyrażając jej indywidualność oraz nawyki.

Jestem mimem, studiuję pozę i typ postaci, sytuacje i reakcje. Po­równuję to z wiedzą, którą sobie przyswoiłem, oraz obserwacjami, jakie poczyniłem: sprawdzam, jak i c/y moje spostrzeżenia wiążą się z daną pozą i daną sytuacją. Dzięki pojawiającym się przy tym do­znaniom w/bogacam postać, ożywiam ją, nadaję jej charakter. Poma­ga mi w tym to, że inaczej niż oryginał czy też wzór odgrywanej postaci - zdaję sobie sprawę z drgnień moich nerwów, z ruchu mięśni, że znam grę napięć w moim ciele i umiem tym wszystkim świa­domie sterować; to jest moje rzemiosło, mój zawód. Poprzez język

11

 

 


mojego ciała staję się przykładem albo odbiciem przedstawianego charakteru.

Powstaje przy tym pewien efekt, który jest w rzeczy samej najzupełniej naturalny, jednak nam wydaje się osobliwy: mimo nieznajomości charakteru naśladowanej osoby, dzięki efektowi sprzężenia zwrotnego pozycji ciała, ja. mim, staję się niezależnie od siebie obrazem przedstawianej postaci.

Naśladuję nie tylko najbardziej typowe i najbardziej charakterystycznych gesty i mimikę mojej postaci. Odtwarzam zarazem jej myśli, uczucia i emocje. Uświadamiam sobie jej odrębność, gdy mój mózg dzięki połączeniom nerwowym rejestruje reakcje jej mięśni, a sygnały płynące z narządów zmysłów potwierdzają bądź negują moją cielesną tożsamość. Doznania i reakcje mojego ciała pouczają mnie dobitniej, bardziej przekonująco, dokładniej o złożoności i niuansach ludzkiego zachowania niż wszelkie słowa i obserwacje świata zewnętrznego.

Podczas zajęć w seminarium im. Maksa Reinharda w Wiedeńskiej Wyższej Szkole Muzyki i Sztuk Plastycznych, zwłaszcza kiedy prowadziłem na kursach dla menedżerów warsztaty na temat znaczenia mowy ciała, często słyszałem pytanie: „Po co to wszystko i jaki z tego pożytek?".

Aktorom można to szybko wytłumaczyć - język ciała należy do ich zawodowego instrumentarium. Równie szybko pojmują moje wyjaśnienia młodzi ludzie, zwłaszcza jeśli poza intelektem posiadają jeszcze wrażliwe zmysły: to jest droga ku lepszemu zrozumieniu siebie i innych.

Ale zaraz z usprawiedliwionym niepokojem pytają: „Czy to w porządku. Samy. że ty, wybitny, ceniony artysta, oddajesz siebie i swoje umiejętności gospodarczym potentatom, by jeszcze sprawniej manipulowali swoimi podwładnymi i klientami?!" Odpowiadam na to: Nie, po trzykroć nic! Oni mają ich lepiej rozumieć, a to wymaga opanowania języka własnego ciała. Dzięki temu sianą się skromniejsi i -mam nadzieję - nieco bardziej ludzcy.

Pozwolę sobie zilustrować to fragmentem rozmowy, która miała miejsce na jednym z takich seminariów dla menedżerów. Oczywiście, najpierw pada pytanie: „Jak mam się zachowywać, co zrobić, by lepiej manipulować innymi; jakie są pańskie wskazówki, gwarancje sukcesu?".

Moja odpowiedź: Nie mam gotowych recept. Ani na sukces w interesach, ani na karierę zawodową, podniesienie statusu społecznego czy osiągnięcie harmonii i zadowolenia w sferze prywatnej. Jestem

14

Profesor logiki transcendentalnej

jednak przekonany, że będziemy lepiej kształtować swoje życie, lepiej poznamy siebie samych i staniemy się bardziej zrozumiali dla ludzi, jeśli nauczymy się zważać na sygnały ciała - nasze własne i innych. Oczywiście, rodzi to także poważne niebezpieczeństwo, gdyż tym samym zyskujemy pewną możliwość, która daje się wykorzystać w sposób negatywny: pogłębienie wiedzy o sobie i innych może zostać użyte do rozszerzenia władzy, do manipulowania innymi.

Osobiście uważam, że zdobywanie wiedzy jest 7. natury swojej prze-

15


Wcieleni? wzorowego obywatela

de wszystkim zyskiem nic podlegającym moralnym ocenom. Jak zwykle chodzi tylko o to, czego się szuka. Ja za pośrednictwem sygnałów ciała próbuję lepiej zrozumieć siebie i innych, zbliżyć się do ludzi. Gotowe recepty nie istnieją. Trzeba się tego uczyć od nowa z każdym partnerem, z każdym z  kim ma się do czynienia. Chcę Państwu pomóc lepiej rozumieć sygnały płynące od innych ludzi i wskazać, jak odpowiadać na nie w sposób bardziej otwarty.

My, ludzie, porozumiewamy się bowiem zawsze na dwóch poziomach. Pierwszy z nich to poziom komunikacji werbalnej - treść informacji przekazuje słowo mówione. Drugi - to poziom niewerbalny: język ciała. Subiektywne przeżycie sytuacji związanej z komunikowaniem się, uczucia i opinie, które wiążą się z informacją, rzadko artykułujemy w słowach, są one jednak rozpoznawalne w zachowaniu naszego ciała dzięki określonym sygnałom. Jest ważne, aby prawidłowo porozumiewać się na obu poziomach komunikacji. Często nie zostaje bowiem wypowiedziana ważna dodatkowa informacja albo istnieje wyraźna sprzeczność pomiędzy tym, co powiedziane, a tym, co mówiący naprawdę myśli: to rodzi zamieszanie i nieporozumienia. Zilustruję to dwoma przykładami:

Dziewczynka chce iść na podwórko. Matka mówi: „No, to biegnij, malutka!" - pochyla się z uśmiechem, całuje dziecko w policzek, kładzie mu ręce na ramiona i kieruje w stronę szafy z ubraniami. Mała wie, że mama z chęcią wysyła ją na podwórko, że przypomina jej, aby uważała na siebie i aby założyła kurteczkę.

Taka sama sytuacja i odpowiedź matki: „Oczywiście, możesz iść się bawić!". Jednocześnie matka unosi barki (pozycja obronna), opuszcza je (oznaka rezygnacji), odchyla głowę, usta i twarz wyrażają niezadowolenie. Na którą z informacji ma zareagować dziecko? Jak się będzie czuło, kiedy pójdzie się bawić?

Oba kody wyrażają sprzeczne treści - i tę sprzeczność łatwo dostrzec nawet małej dziewczynce. Niestety, jest wiele sygnałów, które nie od razu rejestrujemy, musimy je sobie dopiero uzmysłowić. Mimo to reagujemy na nie, gdyż nasze ciało z natury swojej podlega przymusowi komunikowania się. Wtedy jednak powstają napięcia i rozdźwięki, których źródła pozostają dla nas ukryte.

Postawa, zachowanie, sposób bycia każdego z nas oddziałują na otoczenie - albo jako bodźce, albo jako reakcje. Otoczenie odpowiada (reakcja pozytywna) lub pozostaje obojętne (reakcja negatywna). Jednak w każdym przypadku mamy do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym. Możemy to stwierdzić także na podstawie własnych reakcji. To jeszcze jeden powód, aby zważać na sygnały, które sami wysyłamy.

Jakże często zdarza się, że uważamy jakąś osobę za agresywną albo zarozumiałą, gdyż tak właśnie ją odbieramy. Jednocześnie jednak wiemy od osób trzecich, albo na podstawie własnych obserwacji, że człowiek ten jest obdarzony poczuciem humoru, że potrafi okazać czułość, że budzi zaufanie. Czy wtedy od razu nie powinniśmy zadać sobie pytania: Może to ja jestem przyczyną, może wysyłam sygnały,  które każą mu reagować na mnie agresją? Może otoczenie odbiera mnie inaczej, niż myślę?

Oczywiście, zwykle przyjmujemy, że wobec rozmówcy zachowujemy się miło i zrozumiale. Mimo to niekiedy spotykamy się z agresją bądź reakcją jest dystans. Czy zatem moje zachowanie rzeczywiście jest mile, czy może jest w nim coś, co wywołuje agresję? Ponieważ zwykle nie kontrolujemy świadomie naszego zachowania, na ogół nie postrzegamy reakcji partnera jako efektu sprzężenia zwrotnego. Mówimy sobie: to ten drugi, to on się tak zachowuje - nie zadając sobie trudu sprawdzenia, czy przyczyna nie leży w nas. Dlatego zawsze powtarzam: zmień swoje nastawienie do ludzi, a oni zmienią swój stosunek do ciebie.

Człowiek jest złożoną całością sprzecznych pragnień. Dlatego każdego człowieka trzeba postrzegać jako całość, aby go zrozumieć. Dotyczy to także mowy ciała. Nie można interpretować pojedynczych fragmentów, gdyż tylko całe ciało da nam pełny obraz. Oto zbliża się do mnie ktoś o szczerym, otwartym spojrzeniu, o swobodnej postawie - wygląda tak, jakby miał mnie zaraz serdecznie objąć. Potem podaje mi rękę - nie, on tylko wkłada ją w moją dłoń, jego ręka nie oddaje uścisku, jest pasywna, bezwładna. Współwystępowanie tych sygnałów mówi mi: ten człowiek wprawdzie traktuje mnie grzecznie, ale chce zachować dystans, nie życzy sobie zbytniego zbliżenia.

Sygnały ciała mogą mieć także kilka różnych znaczeń. Zależy to od tego, kto przyjmuje komunikaty, na co skierowana jest uwaga odbiorcy. Uśmiech to oznaka życzliwości. Kiedy zachowująca się z rezerwą kobieta, której nadskakują dwaj mężczyźni, w końcu pośle uśmiech jednemu z nich, oznacza to, że go akceptuje; dla rywala jest to znak odrzucenia. Jeśli jednak ta kobieta jednocześnie położy dłoń na ramieniu rywala, odbiera sytuacji jednoznaczność - sygnały, które wysyła, są wieloznaczne. Ponadto owa dama jest wyrafinowaną kokietką. Zawsze chodzi o to, aby rejestrować wszystkie dane i sygnały w określonej sytuacji, aby właściwie je oceniać.

Mam nadzieję, że nikt z nas nie będzie tak wyciągał wniosków, jak ów profesor ze znanego dowcipu, który przeprowadzał eksperyment na pchle. Wyrwał pchle jedną nóżkę i zawołał: „Skacz!". Pchła skoczyła. Profesor zanotował to w swoim kajecie. Przy drugiej, trzeciej i czwartej nóżce było tak sarno. Przyszła kolej na piątą. Tym razem pchła nie zareagowała. Uczony mąż zanotował: „Jeśli wyrwie się pchle piątą nogę. traci słuch".

18

19


Moim dążeniem jest usprawnianie komunikacji pomiędzy ludźmi. Sądzę, że potrafimy żyć ze sobą w harmonii i współdziałać - czy to w rodzinie, czy w pracy, w gronie znajomych, czy podczas spotkań w interesach. Aby to było możliwe, musimy się nauczyć traktować siebie nawzajem w sposób, który stronom daje zadowolenie, poczucie pewności i satysfakcji. Rywalizacja pod hasłem „zwycięzcy i pokonani", często prowadząca do poniżania przeciwnika i ranienia go, jest naprawdę gorsza niż przedstawiają to wytarte westernowe szablony: w westernie wiadomo bowiem, że zwycięzca jest szlachetny, a pokonany to łajdak. W życiu zwykle bywa inaczej, a ofiary są liczniejsze. Pyrrusowe zwycięstwo - to nie rzeczywiste zwycięstwo. Tę prawdę powinniśmy dobrze sobie zapamiętać. W westernie bohater samotnie odjeżdża w prerię, opuszcza społeczność. A w życiu? Gdzie znajdziemy nowych partnerów, przyjaciół, klientów, jeśli pobijemy ich wszystkich naszymi przewagami, jeśli odepchniemy ich swoją agresywnością?

Każdy z nas pragnie być dostrzegany i respektowany. Respektować kogoś to znaczy szanować, poważać, a dosłownie: obejrzeć się, oddać spojrzenie. Dostrzegać - znaczy przede wszystkim rozpoznawać sygnały ciała i znaczenia zachowania, a komunikować się - prawidłowo interpretować i zrozumiale odpowiadać. Głowa jest do tego potrzebna, ale wszystko płynie z serca - i sygnał, i odpowiedź ciała.


Nie wierzę w dualizm ciała i duszy. Tworzą one nierozdzielną całość. Musimy sobie jedynie postawić pytanie: mam ciało, czy też jestem ciałem? Dla mnie odpowiedź jest prosta: dopóki żyję i komunikuję się z innymi jako żywy człowiek, dopóty jestem ciałem. Język angielski doskonale oddaje tę tożsamość: somebody to ktoś, nobody - nikt. Bez ciała nie ma egzystencji ani pojęcia czy poczucia samego siebie.

Nie mam zamiaru w tym miejscu dyskutować problemów teologicznych, a tym bardziej rozważać kwestii wiary. Każdy sam decyduje o swojej wierze, sam określa swój stosunek do spraw życia i śmierci.

Mówię tylko o tym, czego można dowieść, doświadczyć - o moim ciele. I od razu przychodzi mi na myśl, że wicie religii obiecuje nam raj dopiero po śmierci. Czy ma to oznaczać, że nie znajdziemy spełnienia w czasie naszego życia na ziemi? Że musimy cierpieć, dopóki jesteśmy ciałem? Mówi się o grzesznym ciele, o cielesnym pożądaniu - wszystko, co odpowiada pragnieniom naszego ciała, zdaje się obłożone klątwą za występność, której początek dał grzech pierworodny. Czy nie w tym tkwi przyczyna naszego negatywnego nastawienia do ciała, do życia? Czy nie z tego bierze się trudność z zaakceptowaniem swojego ciała, nieskrępowanego, wolnego życia w cielesności? W zagrożeniu wołamy: „Ratujcie nasze dusze!" - pragniemy jednak, aby ratowano nasze ciała, byśmy mogli dalej żyć. Tylko w poezji i religii ciało można oddzielić od duszy.

Nawet tu jednak najgłębsze symbole, najbardziej poruszające obrazy nawiązują do cielesności, a przykładem „Ciało Chrystusa". Albo hymniczne wyznanie Hólderlina: „O święte serce ludów, ojczyzno!". Czy pełen tęsknoty wers Eichendorffa: „I dusza moja rozpostarłszy skrzydła przez ciche kraje mknęła jak w kochany dom".

25


Odczucie i rzeczywistość, istnienie i dusza są w ludzkim wyobrażeniu niemal nierozerwalne.

Tym, czym jesteśmy, jesteśmy poprzez nasze ciało. Ono jest odzieniem duszy, jego mowa - głosem serca. Każde wewnętrzne poruszenie, uczucia, emocje, pragnienia poprzez ciało się wyrażają. To, co nazywamy ekspresją ciała - jest w istocie wyrazem wewnętrznych poruszeń.

26

Struktura i działanie organizmu

Zarówno siebie, jak i otaczający świat postrzegamy jedynie poprzez ciało. Od narządów zmysłów układ nerwowy przesyła bodźce, spostrzeżenia, wrażenia jako pobudzenie dalej do mózgu, gdzie są one rejestrowane w dwojaki sposób: po pierwsze - jako wydarzenie, po drugie - jako przyjemność lub przykrość. Nie potrafimy postrzegać inaczej. Aby zrozumieć zatem, jak reaguje nasze ciało, wyjaśnimy sobie najpierw sposób jego funkcjonowania. Tylko gruntowne zrozumienie działania naszego organizmu jako systemu umożliwi nam uchwycenie elementów mowy ciała.

Struktura i funkcjonowanie ludzkiego organizmu opierają się na współdziałaniu dwóch komponentów: energii oraz informacji genetycznej.

Nośnikiem energii są cząsteczki adenozynotrójfosforanu, ATP. Energia uwalniana podczas metabolizmu składników pożywienia magazynowana jest w cząsteczkach ATP. Zasobami tej energii gospodarują komórki organizmu, wykorzystując ją albo do odbudowy własnych struktur, albo przetwarzając w inne formy energii - na przykład dla poruszania mięśniami. Ta maleńka siłownia w naszym ciele to prawdziwy cud natury.

Nośnikiem informacji są cząsteczki kwasu dezoksyrybonukleinowego, w skrócie zwanego DNA. Cząsteczki DNA to długie łańcuchy, których ogniwami są związki organiczne, ogólnie zwane nukleotydarni. Poszczególne odcinki łańcucha DNA (złożone z kilku kolejnych nukleotydów) - to geny.

DNA upakowany jest w chromosomach, stałych składnikach jąder komórek. W łańcuchach cząsteczek DNA, zwiniętych w podwójną helisę, mieści się cały plan budowy naszego organizmu, wszystkie informacje potrzebne do tego, aby mógł on rozwinąć się i utrzymać przy życiu. U człowieka łańcuchy DNA składają się z kilku miliardów nukleotydów4.

27


Podczas podziału komórki „sklejony" z dwóch łańcuchów DNA rozdziela się i do każdej z jego pojedynczych nici przyłączają się wolne nukleotydy - dokładnie w takiej samej kolejności, jak w odłączonej nici podzielonej cząsteczki. Tę fantastyczną zdolność przekazywania przez miliony pokoleń komórek dokładnie tej samej informacji, zakodowanej w dokładnie tej samej kolejności, nazywamy replikacją DNA. Każda z około stu bilionów komórek naszego ciała zawiera cały kod genetyczny, całą „instrukcję uruchomienia" organizmu. Dzięki genom dziedziczymy ten kod. Genetyczne wyposażenie dziecka to 23 pary chromosomów, a w każdej parze jeden chromosom pochodzący od matki i jeden od ojca. Przekazana nam przez rodziców genetyczna informacja sprawia, że nasz organizm jest określony w swojej jedyności, nadaje nam odrębny, jednostkowy charakter. Zgodnie z zasadą swojej unikalnej organizacji informacja genetyczna steruje wzrostem i rozwojem, wykształceniem cech, które stymulują nasze potrzeby, określając indywidualność.

Opisaliśmy podstawowe komponenty układu, jakim jest nasz organizm. Teraz przyjrzyjmy się, jak pracuje nasze ciało, jak reaguje i działa.

Układ nerwowy służy do tego, by przyjmować i wysyłać informacje. Odbywa się to za pośrednictwem reakcji chemicznych oraz impulsów elektrycznych. Centralą, która przyjmuje wszystkie meldunki i wydaje polecenia, jest mózg. Mózg odpowiada na bodźce, wysyłając sygnały, które niejako zwracają uwagę organizmu na konieczności i potrzeby. Jesteśmy spragnieni - musimy się napić. Boimy się - chcemy uciec. Mózg zawiaduje tym, uruchamiając reakcje chemiczne i motoryczne. Odpowiednio do zadań możemy zatem wyróżnić w układzie nerwowym dwie grupy funkcjonalne:

-  jedna grupa przejmuje meldunki i informacje dzięki narządom zmysłów (czucie - odbieranie bodźców działających na zmysły);

-  druga grupa wysyła impulsy motoryczne, które wyrażają się w ruchach mięśni.

Przecież to z pewnością nie wszystko! - zarzuci niejeden z Czytelników. - Człowiek oddycha, nie zastanawiając się nad tym; proces trawienia czy krążenie krwi odbywają się bez udziału naszej woli. Umysł nie bierze w tym udziału.

To prawda, ale nie śpieszmy się.

Zasługą biocybernetyki (nauka z pogranicza biologii i techniki, badająca procesy sterowania i regulacji w systemach organicznych) jest odkrycie, że także w organizmie ludzkim zachodzą procesy, których

28

prawidłowości są dobrze znane inżynierom. Opisując żywy organizm można mówić, podobnie jak w technice, o układach zamkniętych i o układach otwartych, które sterują funkcjami ciała oraz je regulują.

W układzie zamkniętym mamy do czynienia z wartościami zadanymi (pożądanymi), których zachowanie regulowane jest automatycznie. Zadanie to spełnia „czujnik", mierzący wartość rzeczywistą (chwilową), „regulator", który porównuje tę wartość z wartością zadaną, oraz „nastawnik" - korygujący odchylenie od wartości żądanej. Czujnik informuje regulator o aktualnym stanie, a ten w momencie osiągnięcia wartości zadanej „wyłącza" nastawnik.

Każdy z nas zna taki mechanizm regulacyjny w systemie zamkniętym: przykładem jest centralne ogrzewanie. Nastawiamy żądaną temperaturę w pomieszczeniu, powiedzmy 22°C - to jest właśnie wartość żądana (zadana). Dalej wszystko przebiega bez naszego udziału: termostat „wyczuwa" wartość rzeczywistą (temperatury), porównuje ją z wartością zadaną. Jeśli temperatura jest zbyt niska - nastawnik włącza grzejnik, który pracuje dopóty, dopóki termostat nie zamelduje, że wartość aktualna jest równa żądanej - osiągnięta została temperatura 22°C.

Nasze ciało reguluje swoją temperaturę według tej samej zasady. Decydująca jest nie temperatura powierzchni skóry, lecz ciepłota krwi -możemy ją zmierzyć termometrem. Niezbędna do prawidłowego funkcjonowania wartość (zadana) wynosi 36,6°C. Jeśli wartość ta zostanie przekroczona - gdyż ciało jest rozgrzane albo mamy gorączkę będącą reakcją na chorobę - automatycznie włącza się układ chłodzenia. Zaczynamy się pocić, pot odparowuje z powierzchni skóry, co powoduje obniżenie temperatury. Jeśli jest odwrotnie - temperatura spada, a my zaczynamy marznąć - ciało zaczyna drżeć, wytwarzając w ten sposób ciepło. Jest odrębną kwestią, czy te reakcje w każdej sytuacji wystarczają, aby przywrócić żądaną wartość 36,6°C. W każdym razie dopóki nie nastąpi przywrócenie normalnej ciepłoty - organizm jest zagrożony.

Opisana regulacja ciepłoty ciała opiera się na mechanizmach bezpośredniej reakcji organizmu na różnicę pomiędzy wartością zadaną a rzeczywistą - i to bez naszej świadomej ingerencji. Ba, więcej: zamknięta pętla układu regulacyjnego nie podlega naszemu świadomemu wpływowi. Natura nie ufa świadomości człowieka. Próby świadomego zakłócenia działania układu kończą się niepowodzeniem. Jeśli na przykład na zbyt długo wstrzymamy oddech - stracimy przytomność, co spowoduje wyłączenie świadomości i wznowienie funkcji autonomicznej - zaczynamy oddychać, dostarczając organizmowi nie-

29


32

zbędnego do życia tlenu. Tak samo nie możemy „silą woli" długo powstrzymać wydalania - w końcu trzeba pobiec do toalety.

Autonomiczny, działający poza naszą świadomością układ regulacyjny posiada jeszcze jeden subtelny mechanizm: funkcjonuje mianowicie według priorytetów, których kolejność w danej sytuacji określana jest prymarnymi koniecznościami życiowymi: temu mechanizmowi także musimy się podporządkować. Jeśli na przykład bezpośrednio zagraża nam pożar, naszym odruchem jest jak najszybsza ucieczka. Wskutek paniki i wysiłku dostajemy zadyszki. To zmusza nas - mimo świadomości zagrożenia - do zatrzymania się i wyrównania oddechu -czyli skorygowania błędu wartości rzeczywistej w stosunku do żądanej.

Przykłady te pokazują, jak niewielkie są możliwości ingerencji w sterowanie w zamkniętym systemie regulacyjnym. Oczywiście, wielkim wysiłkiem i koncentracją możemy - na przykład dzięki ćwiczeniom treningu autogennego - spowolnić tempo oddychania i tętno. Są to jednak jedynie niewielkie korekty. Funkcjami niezbędnymi z punktu widzenia przetrwania organizmu zawiadują mechanizmy działające w układzie zamkniętym.

W układzie otwartym jest inaczej. W sposób mniej lub bardziej świadomy sterujemy zachowaniami naszego ciała. Umysł ustala wartości żądane, cele zachowania. Wrażliwe zakończenia nerwowe i narządy zmysłów („czujniki") odbierają zewnętrzne i wewnętrzne bodźce, przekazują je drogami czuciowymi do mózgu. Tutaj wartość żądana porównywana jest z wartością rzeczywistą, rozkazy korygujące prze...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin