O błękitnym kocie.pdf

(151 KB) Pobierz
O błękitnym kocie - Legenda z Indonezji
O błękitnym kocie - Legenda z Indonezji
Na dalekiej wyspie w Indonezji mieszkał ongiś król lubujący się w kotach.
We dni i w nocy trzymał przy sobie kota. A każdy nowy jego ulubieniec
przewyższał urodą poprzedniego. W czasach, z których pochodzi to
opowiadanie, ulubiony kot króla był biały. Miał długą, miękką, jedwabistą
sierść, kępki białych włosów na spiczastych uszach i takie same białe
kępki na łapkach. Biały kot nosił na szyi obróżkę ze złota i rubinów, a
długim, cienkim, złotym łańcuszkiem przywiązano go do napięstka króla.
U stóp tronu królewskiego leżała jedwabna poduszka - posłanie dla kota.
0d czasu do czasu król podnosił z poduszki swego ulubieńca i brał go na
kolana. Mówiono, że rozmawia z nim o sprawach królestwa. I wiedziano,
że osobę , do której kot poczuł niechęć natychmiast wydalano ze dworu.
Władca zwykle ustala modę dla swoich poddanych i wobec tego w
każdym domu na wyspie także chowano kota. Możecie sobie wyobrazić,
ile tych kotów było! Czasami istotnie nie dało się zrobić jednego kroku,
żeby nie nadepnąć kotu na ogon. 0d rana do wieczora rozprawiano o
kotach i żadne dziecko nie miało równie miękkiego posłania i smacznego
jedzenia, jak domowy kot. Bo tak sobie życzył król. Nic też dziwnego, że
króla nawiedzały sny o kotach.
Pewnego ranka przed oblicze monarchy zawezwano wróżbitę. Mędrzec
ten umiał tłumaczyć sny, jak gdyby czytał z otwartej księgi. Król zasięgał
jego rady, jeśli sam nie potrafił odgadnąć znaczenia
jakiegoś snu.
- Minionej nocy - powiedział król wieszczbiarzowi -
miałem cudowny sen. Śniłem o błękitnym kocie. Kot
przypominał kolorem pogodne niebo, miał
1
23532020.006.png 23532020.007.png 23532020.008.png
zielonożółte oczy i nosił obróżkę z rubinów, taką samą jak mój biały kot.
W tym śnie ja siedziałem na tronie, a błękitny kot u mnie na kolanach.
Ludzie tłoczyli się w procesji, przynosząc mi dary. Tak wspaniałych
darów nikt mi dotąd nie składał. Wszyscy ci ludzie w moim śnie byli
uśmiechnięci i zadowoleni. To chyba oznacza, wieszczku, że błękitny kot
przyniósłby mi szczęście, prawda?
Jednak w dalszym ciągu snu kot nagle zeskoczył mi z kolan i uciekł z
pałacu. A wszystkie wspaniałe dary znikły, znikli uśmiechnięci ludzie.
Powiedz, wieszczku, co ten sen może znaczyć?
Sędziwy badacz snów, przywdziany w magiczne szaty, doskonale
wiedział, że musi tak wytłumaczyć sen, aby zadowolić króla. Toteż
szybko powziął decyzję.
- Twój sen, królu, istotnie był cudowny i przepowiada wielką radość dla
twego państwa. Błękitny kot przyniesie wielkie bogactwa. Błękitny kot
przyniesie uśmiech szczęścia dla wszystkich mieszkańców tej wyspy.
W twoim śnie błękitny kot odszedł; a z nim twoje skarby. Trzeba znaleźć
błękitnego kota; aby powróciły szczęście i bogactwo.
Gadkę tę przewrotny wieszczek całkowicie wyssał z palca, Ale
opowiedział ją tak sprytnie; że król uznał jego słowa za wyrok zesłany
przez niebiosa.
2
23532020.009.png 23532020.001.png
Któż jednak widział na ziemi błękitnego kota - kota koloru pogodnego
nieba? Ani ja; ani wy; ani oczywiście wróżbita. Król natomiast nie
podawał tego w wątpliwość,
- Przynieście mi błękitnego kota! - rozkazał. - Musi to być kot koloru
pogodnego nieba. Żądam; aby 90 znaleziono bardzo szybko. Wszyscy
zatem szukali błękitnego kota ze snu króla. Szukali w pałacach i ubogich
chatkach; na strychach i w piwnicach, Szukali dniem i nocą. Na ulicach
łapano koty w pułapki sporządzone z worków. Przed każdym progiem
stawiano spodeczek z mlekiem; aby zwabić zbłąkane;
bezpańskie koty.
Znajdowano koty czarne i białe; popielate i rude, Koty
pstre i łaciate. Na błękitnego kota jednak nikt nie mógł
trafić.
Król obiecywał wspaniałe nagrody; coraz wspanialsze
w miarę jak czas upływał; a błękitnego kota mu nie
dostarczano. W końcu obiecał nawet rękę swej córki i
pół królestwa temu młodzieńcowi; który odnajdzie błękitnego kota z jego
snu.
Na razie i to nie poskutkowało i wtedy król uciekł się do gróźb. Gdy nadal
nikt nie przynosił błękitnego kota; codziennie wtrącał do pałacowego
więzienia dziesięciu swoich poczciwych poddanych. Nieszczęśników
wybierano ciągnąc losy.
Całą wyspę ogarnął strach. Z ludzkich twarzy zniknął uśmiech. Każdy
drżał; że następnym razem usłyszy własne imię wywołane z kartki.
Niecierpliwość króla rosła. Zupełnie zaniedbał swego ulubieńca;
ślicznego białego kota. Biały kot leżał opuszczony na jedwabnej
poduszce i gdy pewnego dnia gdzieś przepadł; król nawet o niego nie
zapytał. Otóż trzeba wam wiedzieć; że w tej wyspiarskiej krainie żył
szlachetny młodzian; który od dawna żywił tajemną miłość do królewny.
Usłyszawszy o obietnicy króla; że jej rękę dostanie ten; kto znajdzie
błękitnego kota; młodzieniec zamyślił się głęboko. Dumał i dumał; no i w
końcu przyniósł królowi upragnionego kota z jego snu, Niektórym
dworzanom kot wydał się podobny do poprzedniego; białego ulubieńca.
Miał ten sam wzrost i zielonożółte oczy; tylko; oczywiście; porastała go
błękitna sierść. Nikt nigdy nie spotkał na świecie kociego futerka o tak
nasyconej błękitnej barwie. Król wszakże żadnych pytań nie zadawał. To
był przecież niewątpliwie kot z jego snu! Gdy obudził się tego
szczęśliwego poranka; na poduszce w nogach łóżka leżał błękitny kot o
zielonożółtych oczach. Taki sam; jak we śnie. A na szyi miał obróżkę z
rubinów taką samą; jaką nosił jego biały poprzednik. Błękitny kot ocierał
się mrucząc o ramie króla. Tak jakby zwierzątko od dawna było
3
23532020.002.png 23532020.003.png
królewskim pieszczochem.
Gdy król siedział na tronie; błękitny kot wskakiwał mu na kolana; jakby
od niepamiętnych czasów tu siadywał. Król promieniał teraz szczęściem.
Ludność wyspy również promieniała, Nikt już nie obawiał się wiezienia. i
wobec tego znoszono do, stóp króla bogate dary. Do sali tronowej
ciągnęła nie kończąca się procesja ofiarodawców tak właśnie; jak w jego
cudownym śnie.
- Obiecałem; że temu; kto mi znajdzie błękitnego kota;
oddam córkę za żonę, trzeba urządzić wesele.
I tak szlachetny młodzian poślubił swoją ukochaną i
otrzymał połowę królestwa.
Mieszkańcy wyspy jednakże dziwowali się skrycie,
patrząc na błękitnego kota. Niektórzy powiadali, że jego
futerko wcale nie jest z natury błękitne. Szeptano, że
poprzedniego faworyta, białego kota, przefarbowano po prostu na
błękitny kolor. Niejeden kiwał głową z niepokojem na myśl o śmiałości
młodego oblubieńca, który odważył się spłatać takiego figla samemu
władcy. Życie na wyspie toczyło się teraz spokojnie i gładko. Odkąd król
miłą błękitnego kota i trzymał go stale na kolanach, nigdy nie wpadał w
gniew ani z zły humor. Któż więc z jego poddanych mógł okazać taki
brak rozsądku, aby zadawać pytania na temat błękitnego kota, któremu
wyspa zawdzięczała spokój i szczęśliwość?
I podstęp nigdy nie wyszedłby na jaw, gdyby pewnej nocy kot nie
wysunął łebka z rubinowej obróżki i gdyby nie wyskoczył przez okno,
udając się na przechadzkę po ogrodowym murze! Jego nieobecność
zauważono dopiero rano.
Cały pałac został przewrócony do góry nogami w czasie poszukiwań.
Król nie miał wątpliwości, że jeśli błękitny kot zginie, kraj nawiedzi jakaś
straszna klęska. Służebnicy przeszukiwali cały pałac, komnatę po
komnacie. Zaglądali pod łóżko króla i za jego tron. Ale błękitny kot
przepadł bez śladu.
W końcu przyszło komuś do głowy przeszukać ogród. I tam, koło pralni,
w beczce, do połowy wypełnionej mydlinami znaleziono przedziwne
stworzenie. Kot króla wpadł do beczki i niestety, jego futerko
przypominało teraz błękit nieba nakrapiany białymi obłoczkami. Bo
prawie cała błękitna farba, którą przemalowano białą sierść dawnego
ulubieńca, została w mydlinach.
Możecie sobie wyobrazić gniew króla, gdy dowiedział się, że go
oszukano.
4
23532020.004.png 23532020.005.png
- Mąż mojej córki musi umrzeć - rozkazał, - Nawet więzienie jest dla
niego zbyt łagodną karą. Sprowadził klęskę na cały kraj, bo nasz 1os
zależy przecież od prawdziwego, a nie od farbowanego błękitnego kota.
Królewna kochała swego młodego małżonka. Kochała go bardzo mocno
i nie chciała go stracić, A więc padła na kolana przed rozgniewanym
ojcem i zawołała:- Co on zrobił złego, ojcze? Chciałeś mieć błękitnego
kota i on ci takiego kota dostarczył. Chciałeś, aby kraj był szczęśliwy i
błękitny kot przyniósł wszystkim spokój.
- Ale ja chciałem mieć błękitnego kota z moich snów, kota, który według
zapewnień wróżbity miał mi przynieść szczęście.
- Tamten kot, ojcze, to był tylko sen - mówiła królewna z płaczem.
- Mój mąż pokazał ci, że sen jest jedynie snem. Szczęście przychodzi
wtedy, gdy się w nie wierzy. Ty uzyskałeś szczęście dzięki przekonaniu,
że twój biały ulubieniec jest błękitnym kotem. Przecież twój biały kot
wcale nie jest gorszy, jeśli się nad tym zastanowisz. I wtedy właśnie biały
kotek ze śladami niebieskiej farby wskoczył na kolana króla. Gniew
monarchy rozproszyły już częściowo słowa ukochanej córki, A teraz
roześmiał się głośno. Potarł ręką miejsca, które pozostały jeszcze
błękitne na futerku ulubieńca, i roześmiał się znowu
- Trzeba tego kota jeszcze raz zanurzyć w beczce z mydlinami rozkazał.
- Zmyjcie z niego wszelkie ślady mojej nierozwagi. Biały kot wcale nie
jest gorszy od błękitnego. Od tej chwili w moim królestwie nie będzie już
miejsca dla kotów, które pojawiły się tylko we śnie.
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin