Le Guin Ursula. Hain 2 - Planeta wygnania.pdf

(452 KB) Pobierz
7729475 UNPDF
7729475.001.png
U RSULA K.L E G UIN
PLANETAWYGNANIA
Tytułoryginału:PlanetofExile
WydawnictwoAMBERSp.zo.o.Pozna´n1990
WydanieI
7729475.002.png
SPISTRE ´ SCI
SPISTRE ´ SCI ......................... 2
Rozdział1—Gar´s´cmroku ................... 3
Rozdział2—Wczerwonymnamiocie ............... 11
Rozdział3—Prawdziweimi˛esło´nca ............... 20
Rozdział4—Smuklimłodzim˛e˙zczy´zni .............. 27
Rozdział5—Zmierzchwlasach ................. 33
Rozdział6— ´ Snieg ...................... 40
Rozdział7—Trek ....................... 48
Rozdział8—Wmie´scieobcych ................. 54
Rozdział9—Wojnapodjazdowa ................. 60
Rozdział10—Starywódz ................... 67
Rozdział11—Obl˛e˙zeniemiasta ................. 73
Rozdział12—ObronaRynku .................. 79
Rozdział13—Dzie´nostatni ................... 87
Rozdział14—Dzie ´ npierwszy .................. 95
Rozdział1—Gar ´ s ´ cmroku
Wostatnichdniachostatniegocykluksi˛e˙zycaJesieninadgin˛acymilasami
Askatewaruwiałzimnywiatrzpółnocnychkresów,przesyconyzapachemdy-
mui´sniegu.MłodaRolery,podobnadodzikiegozwierz˛atkawswymjasnym
futrzanymokryciu,przemykałazwinnieiniemalniepostrze˙zeniemi˛edzydrze-
wami,przezkurhanyzeschłychli ´ sci,zostawiaj˛aczasob˛awznoszonekamie ´ npo
kamieniumurynastokachTewaruikrz˛atanieprzyostatnichzbiorachnapolach.
Niktzani˛aniewołał.Szłasamotnienazachódledwieprzetart˛a´scie˙zk˛a,pooran˛a
niezliczonymibruzdamiprzezci˛agn˛acenapołudnieryjce,tuitamzatarasowan˛a
pniamipowalonychdrzewiwielkimizaspamiopadłychli´sci.
Narozstajach,tamgdzie´scie˙zkarozwidlałasi˛eupodnó˙zaWzgórzGranicz-
nych,poszłaprosto,aleniezd˛a˙zyłazrobi´cnawetdziesi˛eciukroków,kiedynad-
ci˛agaj˛acyztyłurytmicznyszelestkazałjejsi˛eszybkoobejrze´c.
Szlakiemzpółnocyp˛edziłbiegacz,ubijałnagimistopamiprzybójli´sci,powie-
waj˛aczasob˛adług˛aprzepask˛azwi˛azuj˛ac˛amuwłosy.Biegłzpółnocyrównym,
wytrwałym,rozrywaj˛acympłucakrokiem;niespojrzawszynawetnaRolery,prze-
mkn˛ałzestłumionymtupotemobokniejitylegobyło.WiatrponiósłgodoTe-
waru,jegoiwie´sci,zjakimispieszył:oburzy,okatastrofie,oZimie,owojnie...
Rolerybezzaciekawieniaodwróciłasi˛eiruszyławswoj˛astron˛eledwiewidocz-
n˛a´scie˙zk˛a,pn˛ac˛asi˛ezakosamipo´sródwielkich,martwych,poj˛ekuj˛acychpni,a˙z
wreszciezeszczytuwzgórzaujrzaławoddaliskrawekczystegonieba,apodnim
morze.
ZachodnistokWzgórzoczyszczonozmartwegolasu.Przycupn˛awszypod
osłon˛apot˛e˙znegopnia,mogłasi˛egn˛a ´ cwzrokiema˙zponajdalszyopromienio-
nyzachód,bezkresnepołacierówninyprzypływoweji—niecoponi˙zejmiejsca,
wktórymsiedziała,iodrobin˛ewprawo—otoczonemurami,przykryteczerwo-
nymidachami,rozło˙zonenanadmorskimurwisku,miastofarbornów.
Wysokie,barwniepomalowanedomyzkamieniasiałyzam˛etwgłowiemno-
go´sci˛awyrastaj˛acych,jedneponaddrugimi,okienidachów,opadaj˛acychwzdłu˙z
pochyło´sciszczytuurwiskaposamjegobrzeg.Nazewn˛atrzmurówiustópkli-
fu,tamgdzienapołudnieodmiastabyłonznacznieni˙zszy,ci˛agn˛ełysi˛emila-
mipastwiskaipola,wszystkieotoczonegroblami,wszystkiepoci˛etewtarasy,
3
schludnejakwzorzystekobierce.Odmurówmiastanakraw˛edziurwiska,nad
groblamiiwydmami,prostoponadbrzegiemmorzaipołyskliw˛agładzi˛apiasków
zalewowychbiegłanaprzestrzenipółmiliwspartanagigantycznych,kamien-
nych,łukowychprz˛esłachdrogał˛acz˛acamiastozdziwaczn˛aczarn˛awysp˛apo-
´ sródpiasków—ogromn˛a,niedost˛epn˛amorsk˛askał˛a.Sterczałaspo ´ sródl ´ sni˛acych
równinibłyszcz˛acychpłachcipiaskusmolistaikład˛acasmolistycie´n,srogainie-
ubłagana,oszczyciewyrze´zbionymwarkadyiwie˙zycebardziejfantastyczneni˙z
jakiekolwiekdziełowiatruimorza.Czymbyła—domem,fortem,pomnikiem,
kurhanem?Jakamrocznasiławydr˛a˙zyłat˛eskał˛eizbudowałatenniesamowity
most,dawnowprzedczasie,gdyfarbornibylipot˛e˙zniitoczyliwojny.
Rolerynigdyniebrałasobiedosercapos˛adze´noczary,którenieodł˛acznieto-
warzyszyłyka˙zdejopowie´sciofarbornach.Teraz,patrz˛acnat˛eczarn˛awysp˛epo-
´sródpiasków,poj˛eła,˙zejesttoco´srzeczywi´sciedziwnego—pierwszanaprawd˛e
dziwnarzecz,jak˛awidziaławswoim˙zyciu:zbudowanawzamierzchłymprzed-
czasie,którybyłjejzupełnieobcy,r˛ekamiistotzobcejkrwiiciała,wymy´slona
przezobceumysły.Byłowniejco´szłowieszczotajemniczego,co´scobardzoj˛a
poci˛agało.Zfascynacj˛azacz˛ełaobserwowa´cmale´nk˛aposta´cid˛ac˛atympodnieb-
nymwiaduktem,karzełkawzestawieniuzjegoogromn˛adługo´sci˛aiszeroko´sci˛a;
kropeczk˛e,ciemn˛aplamk˛epełzn˛ac˛akuczarnymwie˙zycombij˛acymwniebospo-
´sródrozmigotanychpiasków.
ZtejstronyWzgórzwiatrniebyłtakprzejmuj˛acozimny.Sło´nce,´swiec˛ace
zbezkresnegozachoduprzezszczelin˛ewgrubejwarstwiechmur,złociłoulice
idachydomówujejstóp;miastowabiłoj˛anieznanym.Ulegaj˛acnagłemuimpul-
sowi,bezchwiliwahania,zbiegłalekkoiszybkopozboczugóry,przekroczyła
wielk˛abram˛e.
Znalazłszysi˛ewmurachmiasta,szładalej—lekkojakprzedtem,dziarsko-
niedbale,botaknakazywałajejduma—alekiedypodstopamipoczułaszare,
idealniegładkiekamieniebrukuulicyobcych,sercezacz˛ełojejwali´cwpiersi.
Zerkałaukradkiemnalewoiprawo,nawysokiedomyzespiczastymidachami
ioknamizprzezroczystegokamienia—wi˛ecjednaktaopowie´s´cokazałasi˛e
prawd˛a!—całezbudowanenadpowierzchni˛aziemi,iw˛aziutkiepoletkaprzed
niektórymiznich,gdziejaskrawopurpuroweipomara ´ nczoweli ´ sciekellemiha-
dunpi˛ełysi˛ewgór˛epomalowanychnaniebieskoizielono´scianach,tryskaj˛ac
barwamipo´sródszarejmonotoniijesiennegokrajobrazu.Wpobli˙zuwschodniej
bramywieledomówstałopustych,niemiałybłyszcz˛acychokien,afarbanaich
kamiennych´scianachłuszczyłasi˛eiodpadała.Aletotylkokilkaulicici˛agów
schodów;dalejdomybyłyju˙zzamieszkane.Zacz˛ełamija´cpierwszychfarbornów.
Patrzylinani˛azupełnieotwarcie.Rolerysłyszała,˙zefarbornowiepotrafi˛a
spojrze´cczłowiekowiprostowoczy,aleniezdecydowałasi˛etegoterazspraw-
dzi´c.Najwa˙zniejsze,˙zeniktjejniezatrzymywał.Ubraniemniewielesi˛eodniej
ró˙znili,aniektórzyznich—cowypatrzyłaswymiukradkowymizerkni˛eciami—
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin