Szczygielski_Marcin_-_Nasturcje_i_ćwoki__02_-_Farfocle_namietności.doc

(1049 KB) Pobierz

Marcin Szczygielski:

 

Farfocle namiętności, czyli Nasturcje i ćwoki ciąg dalszy:

             

 

 

              Ten cyc stanie się twoim gwoździem do trumny, mojadroga ponuro komunikuje Zuzanna.

Siedzimy razem zresztąredakcji, czyli z Agnieszką, Romką orazPawłemgrafikiem, w moim gabinecie i oglądamy propozycje pierwszejokładki "Raju Kobiety".

Po uwadze Zuzanny oczywiście szlagmnie trafia, bo jestemszalenie zadowolona zwybranego zdjęcia.

Poza tym to moje pismo i chyba ja jakonaczelnawiem najlepiej, jak powinna wyglądać jego okładka.

              Uważam,że to świetny pomysł cedzę wolno przez zęby.

Trzeba iść do przodu, odrzucać konwenanse, prowokować.

              Nie, no janiemówię nie krzywisię Zuzanna.

Alewiesz, ten cyc.

              Co ten cyc?

pytamzimno.

              Nie halo to jest mówiZuzanna, No popatrz tylko!

              Na co jamampatrzeć?

Przecież widzę!

Świetna okładka jest!

              233.

 

 

              Okładka jest naprawdę dobra: doskonałe kolory na grudzień, butelkowa zieleń, brąz z czerwienią i złotem, sukienka Custo i modelka z rodzaju kobiet na czasie chorobliwie chuda,przygarbiona w lekko embrionalnej pozie, przetłuszczone włosyw strąkach, gorączkowe wypieki na twarzy, szkliste, wytrzeszczone oczy.

I dużepiersi, z których jedna jest widoczna w całej okazałości na pierwszymplanie,bo sukienkajest rozerwana w tle

              widać niewyraźnyzarys sprawcy.

Całahistoria się tu rysuje, dramati w ogóle.

Silne emocje!

              Nie dość, że widać cyc, to jeszcze gwałt dodaje Zuzanna.

Zlinczującięza to.

              Kto mnie zlinczuje?

pytam ze złością.

              Władze.

Kościół.

Ludzie.

No i przede wszystkim Pani.

No,rzeczywiście.

Z Panią, czyli naczelną "Stylle", któregowypustką jest "Raj Kobiety", może być pewien problem.

              Etam wzruszamramionami.

Z Panią sobie poradzę.

Ajak się zrobi mała afera, to nawet lepiej, darmowa reklama.

Janet Jackson pokazała cycpublicznie i wszyscy o niej mówili.

Jateż mogę pokazać.

              Tak cedziwolno Zuzanna.

Bardzo dużo mówili, aleo ile wiem,tojuż potem nikt o niej nie słyszał.

Poza tym co toza chory pomysł?

Okładka pisma o modzie, w dodatku na Boże

              Narodzenie, a naniej przerażona dziewczyna, która właśnie pada ofiarą gwałtu!

              Ale jak świetnie przy tym wygląda!

wykrzykuję.

Głupiata Zuzanna, nicnie rozumie.

To jestszalenie aktualny trend!

              Jaki trend?

Być gwałconą to trend?

              Takwyglądać to trend!

nie no, tokretynka jest,jakktoś taki możesię zajmować modą?

Custo tojedna z najmodniejszych firm,makijaż i fryzuraświetne, a jaka piękna kobieta!

Pokazujemy, że kobieta może oszałamiająco wyglądaćw każdej sytuacji!

              234

              No, to raczej ona wygląda na oszołomioną ironiczniestwierdza Zuzanna.

Po chwili chichocze krótko ipyta; Ciekawe, jakie dasz tu hasło.

Wesołych Świąt?

              No pewnie, że wesołych mówię z irytacją.

Przecież tonumer na święta.

              Aha Zuzanna zaczynasię śmiać.

Pokażemy kobietęgwałconą w bardzo drogiej sukience, nad tym tytuł "Raj Kobiety", a pod spodem napis "WesołychŚwiąt"?

              To nie tak mówię po chwili.

              A jak?

              Zdenerwowałamnie.

Rzeczywiście, jeśli spojrzeć na okładkęw taki sposób, trochęnie bardzo może wygląda, ale zupełnie nieo to chodzi.

Ona wcale niewyczuwa niuansów.

A zresztąja tu jestem naczelną,to chyba o czymś świadczy, nie?

Wiem, że mam rację.

              A co wy uważacie?

pytam resztę.

              Bardzodobra okładka błyskawicznie odpowiadaAgnieszka.

Przynajmniej na niąmogę liczyć.

Zuzanna wzruszaramionami.

              A ty?

zwracam się do Romki.

              Eeee dziewczyna w popłochu spogląda na Zuzannę i namnie.

Samanie wiem.

              Czego nie wiesz?

Nie wiesz, czy ci się podoba?

              Nie, no, podoba mi się, tylko.

              Tylko co?

pytam groźnie.

              Tylko,eee, brakujemi tu.

              Czego ci brakuje?

              No, jakby tego.

poci sięRomka .

jakiegoś akcentuświątecznego.

Rozumiecie, żeby było aktualnie.

              Zuzanna prycha z irytacją.

Nie zwracam na nią uwagi i spoglądamna Pawła, który uprzedza moje pytanie:

              Tak, tak mówipospiesznie.

Okładkajest super, tylko może rzeczywiście jakiś akcent gwiazdkowy.

              235.

 

 

              Jaki akcent?

Bombki i choinka?

Ludzie, free your minds!

Więcej wyobraźni mówię z politowaniem, ale tak sobie zaczynam myśleć, że może coś w tym jest.

              A gdyby założyćtemu facetowi w tle czapkę Świętego Mikołaja?

pyta Zuzanna niewinnym tonem.

Przyglądam się jejprzezchwilę z niechęcią.

Niby taka kretynka, ale miewadobrepomysły.

              Doskonale.

Dasz radę to zrobić?

pytam Pawła.

Zuzanna wlepia we mnie wielkie oczy, zdumiona zapewne przychylnąopinią na temat jejpomysłu.

No cóż,w końcupotrafiębyć wielkoduszna, a z pewnościąnie mściwa.

Jeśli zaproponowała coś dobrego, nie widzę powodu, żeby tego nie docenić,bez względu nato, co o niej myślę.

Przede wszystkim profesjonalizm to cechadobrego szefa, a ja jestem doskonałąszefową,nie?

              No pewnie mówi Paweł.

              Dobra, todo roboty klaszczę w dłonie.

Romkawymyśla hasłaokładkowe, a Paweł wkleja czapkę.

              Ale.

słabym głosem zaczyna Zuzanna.

Przerywam jejbłyskawicznie:

              Koniec dyskusji!

Proszędo pracy.

Ty zostań kiwam doAgnieszki.

Reszta podnosi się ze swoich miejsc iwybiegaz pokoju.

Wciąż jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do tego, że ludzieztaką gorliwością spełniają mojepolecenia,no, przynajmniejdopóki patrzę.

Rozsiadam sięwygodniejna obrotowym fotelu.

              Jestem ledwo żywa komunikuję.

Wykończy mnie tatępa Zuzanna.

Najchętniej bym się jej pozbyła, ale Pani za nicminie pozwoli.

              Agnieszka nie odpowiada.

Wpatrujesię w przestrzeń, nawijając bezmyślnie na palec pasmo długich jasnych włosów.

Agnieszka jestmoją zastępczynią, czyli wicenaczelną "Raju Kobiety".

Jeszcze kilka miesięcy temu byłyśmy stylistkami w "Stylle", ale po moim bezsprzecznym, spektakularnym sukcesie,

              236

              jaki odniosłam podczas zdobywania gratisowych gadżetów dołączanych do magazynu, zostałam niespodziewanie awansowana przez Panią.

Oczywiście zabrałam Agnieszkę zesobą, bo sama w życiuby sobie nieporadziła w "Stylle", a ja w jakiś sposób czuję się za nią odpowiedzialna.

W końcu gdyby nie mojapomoc, w życiu nieznalazłaby się w Warszawie i zapewneterazco najwyżej sprzedawałabyziemniaki w którymś z siedleckichwarzywniaków.

              No czegoś taka spiczniała?

pytam lekko zniecierpliwiona jej milczeniem.

              Ach wzdychaAgnieszka.

Sama nie wiem.

Chybasięzakochałam.

              W kim się zakochałaś?

Przecież Mikołaja kochasz!

wykrzykuję w zdumieniu.

              Co prawda Agnieszka jest już zMikołajem grubo ponad pół roku to bardzodługo jak na jej standardy.

Ale walczyła o niego jak lwica i miałam wrażenie, że to może być wreszciecośtrwałego.

              A tak, tak macha lekceważąco ręką Agnieszka.

Oczywiście, że kocham.

Ale to co innego.

              Jakto co innego?

              Poznałamkogoś.

              Gdzie ty kogoś poznałaś?

Kiedy?

              Rany boskie, przecież praktycznie cały czas spędzamy razem,wieczorami i nocami jest z Mikołajem.

W jaki sposób udało jejsię kogośpoznać?

Aw ogóle po co poznawała?

I dlaczego ja tego kogoś nie poznałam?

Właściwie dlaczegoja w ogólenikogonie poznaję?

              Na Sympatii wzdychaAgnieszka.

Chyba już ztydzień temu.

              Na jakiej sympatii?

              Oj,w internecie.

              237.

 

 

              Poznałaś kogoś przez internet?

Czyś ty oszalała?

Przecieżciągle się słyszy, żeby nie poznawać nikogo przez internet, bo toniebezpieczne i w ogóle.

Różni się tacypodszywają.

              Chodzi o dzieci.

              Jak too dzieci?

Poznałaś tego kogoś, żeby mieć z nim dzieci?

Wiesz, ty jużcałkiemna głowę upadłaś!

              Sama upadłaś.

Mówię, że to dzieci się ostrzega, żeby niepoznawałynikogoprzez internet, bo to niebezpieczne.

Ja jestemdorosła, nikt mi nic niezrobi.

              No, nie wiem mówię sceptycznie, spoglądając na okładkę "Raju".

Przecież pojęcia nie masz, kto to naprawdę jest.

              Mam.

Widziałamzdjęcie.

              Zdjęcie!

Można jakiekolwiek zdjęcie pokazać.

Ja bym naprzykład mogła pokazać zdjęcie ciotki Jadźki.

              A po co?

pyta zdumiona Agnieszka.

Żeby kogośprzerazić?

              Przykład dałam.

Pokaż mitego faceta żądam.

Agnieszka podchodzi do mojego komputera,odpala Explorerai wpisuje adres portaluSympatia.

              Nie patrz zasłania ekran.

Muszę wpisać hasło.

              No wiesz?

Mnie hasła nie podasz?

To komu tyhasło podasz, jak nie mnie?

Zresztąna grzyba mi twoje hasło, wcale niemuszę go znać!

jestem oburzona.

Czarna niewdzięczność!

Ja bymci podała moje hasło, gdybym je miała.

              Agnieszkawpisujehasłobłyskawicznie i chociaż dokładnie śledzę ruch jej palców na klawiaturze, nie udaje mi się uchwycić słowa.

              Co to jest "Barbie2000"?

              Toja.

Tak się tunazywam.

              Idiotyzm mówię.

Nigdy bymsobie nie wybrała takiegopseudonimu.

              Zobacz.

To on wzdychaAgnieszka i dodaje rozmarzonym tonem: Konkretnywawa.

              238

 

              Na zdjęciu widać dosyć młodego faceta w samych slipkach.

Ciemny blondyn, bardzoprzystojny.

              Ohydny!

Zresztą to na pewno nie on.

Taki przystojny facet na pewno nie musiałby szukać dziewczyny przez internet,pewnie stadami za nim latają.

Opędzić by się nie mógł mówię.

I co za pomysł, żeby pokazywać swoje zdjęcie w samychgaciach?

Nigdyw życiu niepokazałabym w sieci swojego zdjęcia w gaciach.

              To kąpielówki.

Przecież jest na plaży.

              Tym bardziej.

Zresztą zupełnienie na czasie.

Jesień mamy.

A co onrobi?

              Ma swoją firmę.

Coś produkuje.

              Bzdura!

mówię.

Jeśliby miał swoją firmę, toby znaczyło, żejest bogaty.

A gdybybył bogaty,na pewno jużdawnonie byłby wolny.

Aco produkuje?

              Niewiem dokładnie.

Coś z gumy.

              Z gumy?

Pewnie zboczony!

wykrzykuję.

              Głupia jesteś, pontony produkuje i różne rzeczy do dmuchania.

              No właśnie!

              Krokodyle i takie tam.

Wcale niejest zboczony.

Jest poprostucudny.

              Mikołaj też był cudny.

I co?

Już niejest?

              Oj,jest, jest.

Ale to co innego.

Marek mnie rozumie i w ogóle.

              Mikołaj cię nie rozumie?

              Boże słodki, coty z tym Mikołajem?

denerwuje sięAgnieszka.

Mikołaj i Mikołaj!

Z Markiemjest inaczej.

Interesująco.

              Hm..

mówię.

Z Mikołajem nie jest interesująco?

              Ja nie wiem, czegoś się uczepiła tego Mikołaja?

Mikołajjest.

Siedzi.

Chodzi.

Chrapie.

Mam go cały czas.

A Marek.

No,to co innego i już.

              239.

 

 

              A ja myślę nówię wolno że ci się Mikołaj znudziłi tyle.

Zawsze takabyłaś.

Facet interesował cię tylkodotąd, dopóki go nie zdobyłaś.

W czym ten Marek lepszy?

              Bo rozumiesz, on.

eee.

no, taki jakiś głęboki jest.

Idiotka!

Głęboki facet.

Już ja widzę tę głębię.

Zamieniła z nimparę maili i już jest zakochana.

              Dobra, bez sensu tadyskusja.

Skoro takiwspaniały, tow czym problem?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin