Rozmowa z Rimą Laibow.pdf

(56 KB) Pobierz
68335783 UNPDF
Rozmowa z Rimą Laibow
Z okazji konferencji MUFON-CES, odbywającej się w 1991 roku w Niemczech, dr ginekologii
Vladimir Delavre przeprowadził z dr Rimą Laibow, amerykańskim psychologiem, założycielką
TREAT, wywiad na temat uprowadzeń do UFO. Po raz pierwszy rozmowę opublikowano w
psychobiofizycznym czasopiśmie Transkommunikation (1/4, 29-34). Za zgodę na przedruk
fragmentów dziękuję dr. Delavre i redakcji.
Vladimir Delavre: Czy istnieje coś takiego jak typowa opowieść o uprowadzeniu?
Rima Laibow: Tak. Dana osoba prowadzi samochód albo
leży w łóżku... i nagle zaczyna się bać albo nie może się
poruszyć i zostaje wyniesiona z łóżka przez okno do UFO.
Interesujące jest to, że przez okno, a nie przez ścianę.
Często osobie uprowadzonej towarzyszą niewielkie
nieznane istoty. Z chwilą opowiedzenia o wejściu do UFO
osoby relacjonujące zdarzenie zaczynają się zwykle ociągać
z kontynuowaniem opowieści. To bardzo interesujące i
typowe.
VD: Czy zahamowania tego rodzaju mają coś wspólnego z zobowiązywaniem tych osób przez
załogi UFO do milczenia?
RL: Odnoszę takie wrażenie. Chodzi chyba o częściową amnezję. Pod hipnozą ludzie ci
opowiadają jednak historię od początku do końca, nie poddając się jakimkolwiek sugestiom z
mojej strony. Jest to typowe dla wspomnień urazowych, gdy tymczasem pamięć o zdarzeniach
zwykłych można za pomocą sugestii zmieniać.
VD: Co dalej z opowieścią o uprowadzeniu?
RL: Uprowadzony czy uprowadzona idzie albo przemieszcza się lewitując korytarzem do UFO.
Potem ofiara leży na jakby stole operacyjnym, gdzie poddaje się ją różnym badaniom,
szczególnie w rejonie narządów rodnych. Wiąże się to z czynnościami natury seksualnej,
odbieranymi wszakże jako całkiem aerotyczne, a w żadnym razie przyjemne.
VD: Czy relacje zawierają wskazówki na temat porozumiewania się z załogami UFO?
RL: Ależ tak. Ludzie opowiadają często o wyczerpujących rozmowach, ale wydaje mi się, że
wiele rzeczy jest zmyślonych i przeładowanych znaczeniowo. W stanie hipnozy pamięć o
porozumiewaniu się jest raczej zredukowana do przekazywanych drogą telepatyczną wskazówek
w rodzaju „nie bój się”, „nie sprawimy ci bólu” czy „wszystko w porządku”.
VD: Może pani opowiedzieć szczegółowo o manipulowaniu przy narządach rodnych? Czy coś
świadczy o tym, że chodzi o spłodzenie hybryd?
RL: Tak. Pacjentki opowiadają często, że w nietypowy sposób zachodziły w ciążę i że kończyła
się ona mniej więcej w 12. tygodniu w równie nietypowy sposób, bez krwawienia czy
wyrzucania tkanki.
VD: Czy któryś z przypadków ciąży potwierdzono za pomocą USG albo innych jednoznacznych
metod?
RL: Tak, tak było.
VD: Pozbycie się ciąży w 12. tygodniu bez jakichkolwiek śladów jest niezwykłe w najwyższym
stopniu, w każdym razie jeśli następuje w krótkim czasie. Czy przypadki takie były potwierdzone
przez ginekologów?
RL: Interesujące i ważne pytanie. Otrzymanie szczegółowych informacji od lekarzy jest bardzo
trudne. Spowodowane jest to zwłaszcza osobliwością przeżyć tych pacjentek oraz dużą w USA
68335783.001.png
liczbą skarg na błędy w sztuce lekarskiej.
VD: Czy znane są przypadki donoszenia nienormalnej ciąży?
RL: Nie, o ile mi wiadomo. W kilku jednak przypadkach ciąża taka trwała do trzech miesięcy,
potem płody obumierały. Byłoby bardzo interesujące, gdybyśmy otrzymali protokoły z sekcji
zwłok. Mieliśmy też informacje od pacjentek, u których zaawansowana ciąża znikała w ciągu
jednej nocy. Zawsze wiązało się to z powtórnym uprowadzeniem.
VD: Z medycznego punktu widzenia sprawa istotnie nie daje się wyjaśnić.
RL: Zupełnie. Jest to jedna z największych zagadek. Ale powinnam wspomnieć o jeszcze
jednym. Istnieje bowiem drugi jakby scenariusz uprowadzenia, wedle którego istoty
pozaziemskie pokazują matce lub ojcu dzieci-hybrydy. Kobiety opowiadają, że podawano im
takie dzieci do karmienia.
VD: Jak wyglądają takie dzieci-hybrydy?
RL: Trochę jak istoty pozaziemskie, trochę jak ludzie. Mają białe włosy, a usta nieco pełniejsze
niż na typowych wizerunkach istot pozaziemskich. Znamy też relacje kobiet, które odzyskawszy
przytomność po kolejnym uprowadzeniu związanym z pokazaniem dziecka, stwierdzały u siebie
laktację.
VD: Jak wyglądają kontakty seksualne opisywane przez uprowadzone kobiety? Czy
przypominają normalne stosunki płciowe?
RL: Nie, polegają raczej na wprowadzaniu do narządów rodnych jakiegoś przyrządu. Często
wspominano również o usuwaniu fragmentów jajników.
VD: Czy wielu pacjentów mówiło pani o powtórnych uprowadzeniach?
RL: Tak, powtórne uprowadzenia do UFO są chyba raczej regułą niż wyjątkiem. Pierwsze z serii
takich uprowadzeń zaczyna się często w dzieciństwie.
VD: Co sądzi pani o twierdzeniach niektórych uprowadzonych, że wszczepiono im coś do
mózgu?
RL: Słyszałam o tym. Radiolodzy przeprowadzają badania relacjonowane na naszych
spotkaniach w ramach TREAT Ale problemu tego nie wyjaśniono chyba w sposób jednoznaczny.
VD: Poruszając ten temat, przeszliśmy od przeżyć związanych z pobytem w UFO do okresu
późniejszego. Z chronologicznego punktu widzenia dopiero wtedy zachodzi jakby powrót z
uprowadzenia. Czy tu też relacje są zgodne?
RL: Relacje o powrocie nie są wcale tak dokładne jak opisy samych uprowadzeń. Wydaje się, że
większość jest zadowolona, że wszystko ma już za sobą, że jest znów w domu albo samochodzie.
VD: Czy nie zdarzało się, że te osoby pojawiały się w zupełnie innych miejscach, odległych od
punktu wyjścia?
RL: Nie badałam takich osób, ale o nich słyszałam. Czasem jest to nie tylko zmiana miejsca,
lecz również czasu, tzn. uprowadzone osoby nie zdają sobie sprawy, co działo się z nimi przez
np. kilka godzin.
VD: A co można powiedzieć o stanie fizycznym osób po uprowadzeniu na pokład UFO? Czy
stwierdziła pani kiedykolwiek obecność ran albo innych śladów rzekomych operacji?
RL: Tak, i to jest naprawdę bardzo interesujące. Mieliśmy na przykład pacjentkę, u której
ginekolog stwierdził obecność wielu niewielkich blizn w macicy. Tak, jakby macicę
przedziurawiono w wielu miejscach ostrym narzędziem.
VD: Jako lekarz nie potrafię sobie wyobrazić, żeby było to rozmyślne samookaleczenie. Zadanie
sobie takich ran jest de facto technicznie niemożliwe. A biorąc pod uwagę możliwość zagrożenia
życia, można też zapewne wykluczyć, że spowodował je rozmyślnie lekarz?
RL: Całkowicie. Naprawdę nie mamy żadnego rozsądnego wyjaśnienia dla tego zdumiewa-
jącego zjawiska.
VD: Proszę nam powiedzieć coś jeszcze o innych anomaliach fizycznych.
RL: Badaliśmy wielu pacjentów, pokazujących nam blizny, pod którymi były ubytki tkanki.
Blizny miały ok. 1 cm długości, a pod nimi było w tkance puste miejsce, jakby pobrano stamtąd
próbkę.
VD: Jak tłumaczyły to te osoby?
RL: To interesujące, ale nikt nie potrafił mi tego wyjaśnić w rozsądny sposób, dopóki nie
wprowadziłam pytanych w stan hipnozy. Wtedy pojawiły się zdumiewająco jednobrzmiące
relacje o pobieraniu tkanki, co było jednym z elementów procedury badań podczas
uprowadzenia.
VD: Zetknęła się pani z innymi przypadkami niezwykłych objawów?
RL: Tak, dwie pacjentki z zapaleniem płuc, które trzeba było hospitalizować. Obie obudziły się
nazajutrz rano zupełnie zdrowe, gorączka minęła, oddychały bez bólu. Najdziwniejszy był jednak
fakt, że obie kobiety stwierdziły, iż mają identyczne rany. Były to dwa duże nakłucia pod
obojczykiem. Między nakłuciami była odległość około 2 cm, nakłucia znajdowały się zawsze po
stronie płuca objętego zapaleniem.
VD: Czy kobiety się znały?
RL: Nie, właśnie nie. To jest najdziwniejsze w takich przypadkach. Tu mamy po raz pierwszy
do czynienia z niezależnym dowodem często cytowanej ingerencji medycznej na pokładzie UFO.
VD: Ale powiedziała pani, że obie kobiety obudziły się po prostu i nie wiedziały, dlaczego są
zdrowe.
RL: Oczywiście, nie potrafiły w sposób świadomy wyjaśnić, skąd wzięły się niezwykłe nakłucia
w klatce piersiowej. Dopiero w regresji hipnotycznej obie opowiedziały jednobrzmiące historyjki
o tym, że tej nocy uprowadzono je do UFO, gdzie leczyli je ufonauci. Zetknęłam się później z
tymi pacjentkami i w trakcie badania stwierdziłam, że nie mają ani śladu blizn. To też wydaje mi
się niewytłumaczalne.
VD: Czy zdarzyło się jeszcze coś niezwykłego?
RL: Jedna z kobiet spała w pokoju z mężem i dziewięcioletnim synem. Mąż i syn obudzili się
rano, a każdy miał na lewej nodze dwudziestocentymetrową, całkowicie zagojoną bliznę. Żaden
z nich jednak nie pamiętał, żeby kiedykolwiek się zranił.
VD: O czym może nam pani jeszcze opowiedzieć z własnego doświadczenia?
RL: Jedna z moich pacjentek uprowadzonych do UFO miała wiele nacięć na paluchu. W trakcie
badania rany zaczęły się zamykać na moich oczach. Krawędzie się zrastały, widziałem najpierw
czerwoną bliznę, potem bliznę białawą, a potem i ona zniknęła. Wszystko trwało pół godziny.
VD: Takie zdarzenie zmieniło na pewno pani zapatrywania na medycynę i na naszą
rzeczywistość?
RL: Nie tylko. Patrząc na to, byłam śmiertelnie przerażona. Później widziałam też inne
stygmaty. Na przykład pewien mężczyzna miał na plecach odcisk ręki, inny z kolei okrąg z
promieniami – symbol Słońca. Oba znamiona wyglądały, jakby je wypalono.
VD: Myślę, że teraz mamy już orientację, jak wygląda przebieg typowego uprowadzenia do
UFO i jakie są po nim fizyczne zmiany. Jak ludzie radzą sobie później ze wspomnieniami o
swoich przeżyciach?
RL: Jak już mówiłam, wedle wszelkich prawideł psychiatrii są to ludzie normalni – ani
nerwicowcy, ani psychopaci. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że opisywane zdarzenia powodują
silny stres, szczególnie u tych, których uprowadzano wielokrotnie. Pomagam im w
przetworzeniu pamięci o tych zdarzeniach i w powrocie do dotychczasowego życia.
Autor: Johannes Fiebag
Zgłoś jeśli naruszono regulamin