Romantyczność, czyli o tym, czy w dobie komputerów.txt

(7 KB) Pobierz
Romantycznoć, czyli o tym, czy w dobie komputerów pisanie ksišżek może być zajęciem romantycznym

KĽCIK ZŁAMANYCH PIÓR Feniks 988 1999

Wzorce... ha, i oto pojawia się problem - skarży się autorka jednego z nadesłanych opowiadań. - Napiszę opowiadanko, w którym występuje skrzat i elf - zero pomysłu, wzorowane na Władcy Piercieni. Epopeja ze smokami - Jedcy smoków, wampiry Miasteczko Salem. I tak bez końca. Mimo pozornej elastycznoci nurtu fantastycznego, większoć pomysłów, podań, legend, jest już wyeksploatowana do bólu. Więc co Nowa kraina, nowy układ słoneczny, nowe stworzenia o oryginalnie brzmišcych nazwach... Lecz wczeniej czy póniej trzeba sobie uwiadomić, że i to jest ogranym motywem. Artysta sapnie z bólem, brak oryginalnej treci; o czym więc Rzemielnik powie nieważne o czym, ważne jak, by było inaczej, ciekawiej, by zachwycić talentem i oryginalnociš. Trudna sprawa... i grozi przerostem formy nad treciš.
Dokładnie tak. To włanie sš problemy, które po swojemu przezwyciężyć musi każdy autor. Lecz dlatego z takim naciskiem piszę o koniecznoci wyrobienia własnego stylu. Wymylono już wszystko i opowiedziano na tysišce sposobów. Ale indywidualny styl autora może być niepowtarzalny, jak linie papilarne. Należy więc wszędzie zostawiać swoje odciski palców, swoje logo, znak rozpoznawczy. Zamiast pracować w rękawiczkach, cišgniętych z dłoni ulubionego mistrza.
   
Gdy to piszę, jest sam rodek wakacji, no i rodek nocy, 31 lipca, a może już 1 sierpnia, nie chce mi się spojrzeć na zegarek. Palę papierosa, ryzykujšc życiem; nie dlatego, że palenie tytoniu powoduje raka, jak natrętnie obwieszcza jaki czubek. Znajduję się w suchym jak pieprz lesie, częciowo wystaję z namiotu (znaczy ramionami i głowš wystaję), przywiecam sobie latarkš, bo ciężko jest pisać po omacku, choć i takie rzeczy się robiło. Lada moment zasnę, upuszczę niedopałek i spłonę, a razem ze mnš spłonie ten oto bezcenny rękopis, skrzynka piwa oraz ładna żona. Mniejsza o Puszczę Augustowskš.
Do pisania najzupełniej wystarcza ołówek i kartka papieru - warto było wyjechać na wakacje, by przypomnieć sobie tę prawdę. Może warto, by inni też sobie przypomnieli.
Tak szczerze Nie lubię komputerów. Piszę na zabytkowym sprzęcie, który otrzymałem w podarunku od przyjaciela - gdyby nie to, do dzi używałbym maszyny (co prawda elektronicznej). Żona kupiła jaki nowszy komputer, z dużš pojemnociš pamięci operacyjnej; z procesorem Pentium II (istnieje co takiego). Miły, schludny rupieć, nadajšcy się wyłšcznie do gier, a i to nie za bardzo. W ogóle, komputery przydajš się w zasadzie tylko do gier. Finansowych (to bankowoć) i wojennych (wiadomo). Tak włanie uważam; tak sšdzę.
Zaczšłem na luzie, od prywatnych wynurzeń, ale chcę powiedzieć parę ważnych rzeczy. Bardzo wiele miejsca w Kšciku powięcam zwykle sprawom warsztatowym - i dzisiaj będzie inaczej. Dzisiaj dwa słowa o wytępionym do szczętu romantyzmie, zwišzanym z moim zawodem, z zawodem pisarza. Otóż trup ten (romantyzm) najwyraniej papierowš miał duszę, bo ni cholery nie chce zmartwychwstać w szklanym ekranie monitora. Czy to możliwe, by pisarz wcale nie miał kontaktu z papierem Ale tak wcale a wcale Ksišżki robi się przecież z papieru. Wcišż i nadal. Dlaczego nie mogę pisać na papierze Bo wydawnictwom (redakcjom) nie opyla się wrzucenie maszynopisu na skaner Do produkcji ksišżek wolno przecież używać komputerów, czy ja mówię, że nie To skraca cykl wydawniczy.
Wraz z tekstami do Kšcika otrzymuję listy, a może raczej - przesyłki. Bo czy dacie wiarę, że w niektórych kopertach nie ma nawet grama papieru Etykieta na dyskietce waży mniej, niż gram. List jest na dyskietce. Wyjanię od razu, że to mi nie przeszkadza; wszystko, co zwišzane z tš rubrykš, staram się traktować rzeczowo, zawodowo i chłodno - dla mnie zamiast listu może być nawet kaseta magnetofonowa z nagraniem Czeć, Kresie!, proszę bardzo (z tym, że od ładnych autorek wolałbym kasety wideo). Ale jakże współczuję nieszczęnikom, którzy ZUPEŁNIE JUŻ ODWYKLI od używania papieru. Zdaje mi się, że coraz mniej jest ludzi, którzy mogš pisać ołówkiem na wyrwanej z zeszytu kartce, w rodku Puszczy Augustowskiej, nad jeziorem. Znaczy, jestem wielki - być może jak każdy dinozaur - wcišż potrafię obyć się bez protez, bez narzędzi uznawanych dzi za niezbędne, bez komputerów, edytorów, serwerów, skanerów i serów. Dajcie mi kredkę do oczu i siedem pakietów serwetek, a napiszę wam powieć, czemu nie Swój charakter pisma znam - jak własny.
A poważniej marzy mi się, by każdy, gdzie tam między marzeniami o literackiej sławie a ekranem komputera, znalazł w pisaniu odrobinę romantyzmu. Odszukał go w papierze, w nanoszonych ołówkiem poprawkach, albo w klawiaturze, wszystko jedno. To jest cholernie piękny zawód. Czasem strasznie niewdzięczny; już sto razy traciłem do niego serce, przysięgam. Naczelny tego miesięcznika całymi nocami przy wódce perswadował mi, bym poniechał sadzenia ogórków, co koniecznie chciałem robić, z jakich przyczyn. Ale pisanie, a szczególnie pisanie fantastyki - oznacza tworzenie czego samodzielnie, od poczštku do końca. Jest w tym urok kreacji; jest półboska potęga. Kto raz budował wiaty, ten niełatwo rzuci się w wir ogórnictwa (albo ogórkarstwa, bowiem ta profesja ma dwie nazwy).
To już szósty Kšcik. Otrzymałem dotšd kilkadziesišt przesyłek. Słuchajcie, mamy problem dziewięćdziesišt procent autorów (i autorek) w ogóle nie czuje bluesa. Nie chodzi nawet o technikę. Z tekstów najczęciej wyłania się przemożna chęć pokazania lepszego lub gorszego pomysłu - tylko tyle. Przeczytałem może cztery teksty, z których biła jaka... zdrowa radoć tworzenia. Posłuchajcie, tego nie trzeba się wstydzić. Ta praca - każda praca - powinna sprawiać przyjemnoć. Forsa to jest nic, a sława gorzki ma smak (jeli wolno mi troszeczkę pokpiwać). Ja wiem, że to zabrzmi banalnie, ale jednak przypomnę otóż każdy ma jedno życie i jeżeli nawet istnieje życie przyszłe, to nie takie. Nie marnujcie więc czasu na wykonywanie zawodu, albo po prostu zajęcia, które wam nie sprawia radoci. Masz ciekawe pomysły To zostań zawodowym wymylaczem pomysłów, może cię zatrudniš na etacie w jakim biurze, będziesz wtedy robił to, co lubisz (w chwilach wolnych od parzenia innym kawy, oczywicie). Ale pisanie ksišżek To niewiele ma wspólnego z pragnieniem opowiadania pomysłów. Pomysł to jest nic; pomysł nikogo nie obchodzi, rajcuje głównie autora. Puknij się w głowę, facet, jeden z drugim; co ty możesz wymylić takiego, by wszystkim szczęki opadły do podłogi Proch wymylisz Pokory! Rozsšdku, cholera, i pokory. Trzeba lubić opowiadać; trzeba snuć gawędę, trzeba lubić gawędy. Kogo obchodzi, o czym mówisz, jeli mówisz ciekawie A ja wcišż przerzucam teksty, których autorzy koniecznie chcš olnić czytelnika - jak najszybciej, najłatwiej, jak najmniejszym kosztem, zachwycić frajera, ale tak prędko, oszczędnie, na skróty. Kto by tam gadał i gadał, na dwudziestu stronach Po co Przedstawienie pomysłu zajmuje dwie-trzy strony. Jezus Maria, oto zaiste pisarz przyszłoci, literat elektroniczny, na dobre sprzężony z komputerem, pracujšcy na jego zasadach jak najszybciej, jak najwięcej, jak najmniejszym kosztem, zminiaturyzować, cisnšć, upakować wszystko w niczym, a forma - co to jest forma 
Jeszcze o pomyle. Otóż dobry pomysł jest zalšżkiem sukcesu - tak, zapewne. Podobnie, jak dla żołnierza - dobry ekwipunek. Ale żołnierz nie składa się z samego ekwipunku, za tekst literacki nie jest tylko pomysłem. I pocišgnę dalej moje porównanie nie istnieje dotšd na wiecie takie wojskowe wyposażenie, które zdolne byłoby samo wygrywać bitwy. I nie ma pomysłów, które obroniš się same.
Więc na koniec, tradycyjnie, dobra rada spróbujcie napisać co odręcznie. Jedno krótkie opowiadanie. Długopisem, piórem lub ołówkiem, tak normalnie, mozolnie, bez popiechu, bo pisanie tekstów literackich to nie wycig. I jeli zauważysz chłopie (albo babo) że takie pisanie nuży cię i męczy, a przy tym zupełnie nie bawi - to najpewniej będzie oznaczało, że nie lubisz pisać, lubisz tylko opowiadać pomysły i może jeszcze obcować z komputerem. No to daj sobie spokój. Raz na zawsze. 

Feliks W. Kres
Zgłoś jeśli naruszono regulamin