Wojciech Kruczynski - Wirus samotnosci.txt

(470 KB) Pobierz
Wojciech Kruczyński (ur. 1964 r.), psychlog i psychoterapeuta pracujšcy między innymi z ofiarami i sprawcami przemocy, współzałożyciel Szkoły Samoobrony dla Kobiet WSDP, kierownik Poradni Psychoterapii Przeciwdziałania Przemocy w Warszawie.
 
W swojej' ksišżce przybliża czytelnikowi zjawiska dobrej i złej samotnoci. Problem złej samotnoci dotyczy wielu z nas. Może objawiać się jako nieufnoć, nadmierna obowišzkowoć lub lęk przed bliskociš czy zranieniem. Jej przyczyny zwykle tkwiš w naszej przeszłoci, w zaburzonych relacjach z opiekunami. W wieku dojrzałym często objawia się brakiem intymnych zwišzków z innymi osobami. Autor charakteryzuje różne typy samotników na przestrzeni ich kolejnych lat życia, wskazujšc niebezpieczeństwa ugrzęnięcia w złej samotnoci oraz drogę do osišgnięcia prawdziwej bliskoci i dobrej, dojrzałej samotnoci.
0 samotnoci szukaj również na stronie autora www. samotnoć, net
 
 
PATRONAT MEDIALNY

 
Cena 24 zł
Informacje o naszych ksišżkach można znaleć w witrynie internetowej www.proszynski.pl
 
Wojciech Kruczyński
Wirus samotnoci
 
Copyright by Wojciech Kruczyński, 2005
 
Projekt okładki Katarzyna Słońska-Flis
Zdjęcie na okładce Flash Press Media
Redakcja Lucyna Łuczyńska
Redakcja techniczna Małgorzata Kozub
Korekta
Joanna Drożdżyńska
Łamanie Małgorzata Wnuk
Ksišżkę wydrukowano na papierze ARCTIC THE YOLIUM 70 g
 
Beacie
 
ISBN 83-7469-168-9
Wydawca
Prószyński i S-ka SA
02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca S.A.
30-011 Kraków, ul. Wrocławska 53
 
SPIS TRECI
 
I
 
PRZEDMOWA	   9
WSTĘP	  12
CZĘĆ I. WIRUS WKRACZA DO AKCJI	15
Nie ma jak u Mamy	16
Pierwotny kokon	16
Pierwszy krzyk	17
Dobra pier	18
Zaufanie	21
Zbyt dobra pier	23
Pier w zasadzie idealna	27
Ja kocham mnie	30
Zły duch	34
Schrupię cię na niadanie	36
Wystarczajšco dobra pier	38
Samotnicy od Mamy	41
Typy wirusa od Mamy	44
Samotnoć Wycofana	44
Samotnoć Nieufna	46
Samotnoć Zależna	48
Samotnoć Chwiejna	52
Samotnoć Uwišzana	56
Samotnoć Zakochana w Sobie	61
Samotnoć Uległa	64
Kochany nasz Tato - Trzecia osoba	67
Samotnoć Lojalna	71
Samotnoć Zdyscyplinowana	78
Czy samotnoć to fatum?	84
CZĘĆ II. KATALOG OBJAWÓW	87
Zapomniane dziecko	87
Tęsknota za rodzicem	91
 
Brak przyjaznej grupy	   94
Perfekcjonizm	   97
Powięcenie	 102
Pręgi	 103
Samobójstwo	107
Patriarchat	110
Machismo	111
Wina i wstyd	115
Maski	118
Zdrada	128
Sztuczna pier	137
Konsumpcja	147
Rezygnacja	155
CZĘĆ III. DROGA DO BLISKOCI	159
Wychodzšc z Samotnoci Wycofanej	166
Wychodzšc z Samotnoci Nieufnej	169
Wychodzšc z Samotnoci Zależnej	173
Wychodzšc z Samotnoci Chwiejnej	176
Wychodzšc z Samotnoci Uwišzanej	180
Wychodzšc z Samotnoci Zakochanej w Sobie	185
Wychodzšc z Samotnoci Uległej	188
Wychodzšc z Samotnoci Lojalnej	192
Wychodzšc z Samotnoci Zdyscyplinowanej	197
Prawdziwa bliskoć	202
CZĘĆ IV. DOBRA SAMOTNOĆ	217
Kim jestem?	218
Wewnętrzne dorastanie	222
Chwila	227
INSPIRACJE	231
 
PRZEDMOWA
Niektórzy mędrcy uważajš, że wiat istnieje jeŹdynie dlatego, że Bóg nie chciał czuć się samotny...
Przed 40 laty samotnoć kojarzyła się ludziom z takimi okreleniami jak: tragiczna, głęboka, odważŹna, wielka. Teraz na poczštku XXI w. kojarzy się ze słowami smutna, stara, tchórzliwa, brzydka lub odraŹżajšca. Samotnoć nie jest już heroicznym wyborem filozofów, artystów i mylicieli szukajšcych niezaŹkłóconej obecnociš innych absolutnej prawdy. Zresztš wybierane z własnej wolnej woli pustelnic-two według ostatniej klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego to jednostka choroŹbowa. Taka samo jak psychoza lub depresja. Mało kto już wierzy Schopenhauerowi, który twierdził: wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest saŹmotny". A ci co mu wierzš i tak nie pragnš takiej wolnoci. Samotnoć dzisiaj nie jest postrzegana jaŹko wybór intelektualnej lub religijnej elity, lecz jako dotkliwe, bolesne cierpienie.
Samotnoć okazała się dżumš naszych czasów. Potrafi być przerażajšca i porażajšca. Poza tym jest nieunikniona. Każdy tak naprawdę jest sam. NieŹważne, czy ma kogo bliskiego czy nie. Sam przeżyŹwa swoje lęki, nawet gdy kto inny w tym czasie trzyma go za rękę. Sam płacze, nawet gdy ten druŹgi ociera mu łzy. Druga osoba może być powierniŹkiem największych tajemnic, ale wcale nie ma się gwarancji, że tak będzie do końca. A na końcu i tak odchodzi się w samotnoci. Nawet jeli wokół kręci
 
się cały tabun lekarzy i pielęgniarek lub przy łóżku siedzi i żegna nas rodzina, przyjaciele i jaki kapłan.
Ludzie chorujš na samotnoć. I nie mam tu na myli jedynie jakiej psychicznej niemocy. WiękŹszoć symptomów osamotnienia przekłada się nie tylko na psyche, ale także na somę. Wiedzš o tym i psychiatrzy, i psychoterapeuci. Godziny rozmów w ich gabinetach lub psychotropy wypisywane na receptach leczš nie tylko schorowane dusze. Leczš także arytmię serca, kaszel, migrenę, astmę, kłucie w płucach, fantomy reumatyzmu, wymylone noŹwotwory mózgu, rozregulowane żołšdki, owrzoŹdzone skóry i trwajšce miesišcami przeziębienia. Ludziom samotnym bardzo często jest nieustannie zimno. Nie pomaga im ani ciepły koc, ani goršca herbata z rumem lub sokiem z malin. Ich mentalne przeziębienie przekłada się po pewnym czasie na dotliwe uczucie chłodu prowadzšce do chroniczŹnych przeziębień. Wiem to od mojego i nie tylko od mojego psychoterapeuty. Wiem to także z właŹsnego dowiadczenia.
Osamotnienie i towarzyszšce mu uczucie opuszczenia zazwyczaj postrzegane sš jako co, czemu nie możemy się przeciwstawić. Co jest nieŹuniknione, nieuchronne i czemu nie możemy zaŹpobiec. Bo taka lub taki jestem, bo nikt mnie nie akceptuje, bo nikt nie jest w stanie zbudować ze mnš trwałego zwišzku: ani rodzice, ani rodzeńŹstwo, a potem także żadna partnerka lub partner. Bardzo często obwiniamy za to cały wiat i otaczaŹjšcych nas ludzi, jednoczenie niezmiernie rzadko dopatrujšc się przyczyn tkwišcych w nas samych. Wirus samotnoci" jest ksišżkš, która w niezwyŹkle interesujšcy, daleki od mentorskiego moralizaŹtorstwa sposób próbuje skierować wzrok na nas samych i odpowiedzieć na dwa zasadnicze pytaŹnia: dlaczego jestem samotna/y i co mogę zrobić, aby swojš samotnoć przezwyciężyć.
 
Wojciechowi Kruczyńskiemu znakomicie udaŹło się połšczyć ugruntowanš wiedzę psycholoŹgicznš z przekonywajšcymi przykładami z życia w postaci poruszajšcych opowieci, z którymi można się identyfikować. Po przeczytaniu tej ksišżki ma się wyrane uczucie, że autor stoi po naszej stronie i że opowiedział po częci historię naszej samotnoci, doskonale rozumiejšc przy tym naszš rezygnację, nasz smutek, nasze załamania i nasze lęki. A z tymi uczuciami jest się o wiele mniej samotnym...
Janusz L. Winiewski, pisarz, chemik, informatyk
Frankfurt nad Menem, wrzesień 2005
 
10
 
WSTĘP
Byłem samotny. Byłem samotny i nawet o tym nie wiedziałem. Jeszcze bardziej zaskakujšcy może się wydawać fakt, iż doszedłem do tak smutnego wniosku dopiero w dniu moich trzydziestych uroŹdzin. Gdy przekroczyłem tę magicznš cyfrę, urzšŹdziłem wielkie przyjęcie, na kilka sal, z młodzieżoŹwym zespołem rockowym. Goci nie dało się policzyć - wcišż kto wchodził i wychodził. Było tłumnie, gwarnie, wesoło. Z każdš z tych osób wišŹzała się osobna historia, skłaniajšca do wspoŹmnień. Rodzina, szkolni znajomi, przybrane ciocie i wujkowie, kobiety, które kiedy gociły w moim życiu: byli wszyscy, w komplecie. Czy możesz soŹbie wyobrazić mniej samotnego człowieka ode mnie, w tamtš noc? A jednak byłem samotny. PaŹtrzyłem na ten korowód rozbawionych postaci i zupełnie niespodziewanie uwiadomiłem sobie, że z nikim sporód obecnych nie łšczy mnie nic specjalnego, nic, z czego nie dałoby się zrezygnoŹwać. Wielka impreza, która miała zebrać w jednym miejscu wszystko, co najlepsze w moim życiu, poŹkazała mi ogrom mojej emocjonalnej pustki. Tak, to była samotnoć. Kac-gigant, który pojawił się rankiem, nie wynikał z iloci wypitego alkoholu. Patrzyłem na porozbijane szkło, lepkš od brudu podłogę i na goci wymykajšcych się chwiejnie -jak na bilans całego dotychczasowego życia. Gdy chciałem się bawić, nie było trudno znaleć przyjaŹciół. Teraz, gdy nie czułem się na siłach, aby po-
 
sprzštać tę stajnię Augiasza, zostałem sam. wiat przybrał ciemne, posępne barwy. Co dalej?
Kiedy trochę doszedłem do siebie i w otoczeniu dawało już się wyróżniać żywsze kolory, zaczšłem się nad tym pytaniem zastanawiać. Jedna odpoŹwied rodziła kolejne wštpliwoci. Dlaczego wczeniej nie wiedziałem, że jestem samotny? Jak do tego doszło? Dlaczego nie umiem nawišzywać z ludmi bliskich relacji? Co muszę zmienić w soŹbie, by być do tego zdolnym? Czy to w ogóle możŹliwe? Jeli tak, w jaki sposób się do tego zabrać? Wyjć na ulicę i obwiecić, że jestem samotny i szuŹkam bratniej duszy? Jak jš rozpoznać? Na ile się otworzyć? Czy to, co o sobie opowiem, nie będzie zbyt odpychajšce? Jak sprawić, by kto polubił mnie takiego, jakiego znam ja sam, bez udawania, bez upiększania swej osoby?
Poszukiwania odpowiedzi zajęły dziesięć lat. Kolejna magiczna cyfra. Tym razem obyło się bez wielkich imprez, bez fajerwerków. Za to pod jedŹnym dachem z bliskš osobš, tak bliskš, jak nikt doŹtšd. Bez najmniejszego cienia samotnoci. Z uczuŹciem szczęcia i wielkich nadziei na przyszłoć.
Osobiste poszukiwania, a także moje dowiadŹczenia zawodowe psychoterapeuty sprawiły, że urodziła się ta ksišżka o samotnoci. Trzeba tam być, w tym ciemnym lochu i samemu znaleć wiatło, aby zrozumieć cierpienie, strach i gniew, towarzyszšce samotnoci. Dzi wchodzę tam poŹwtórnie, by ustawić drogowskazy, pokazujšce drogę do wyjcia. Mam nadzieję, iż będš na tyle czytelne, że wyprowadzš cię z osamotnienia i znajdziesz się w wiecie bliskich, ciepłych zwišzŹków z innymi osobami. Samotno...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin