Fakty i Mity 2004-41.pdf

(2070 KB) Pobierz
str_01_41.qxd
KTO UKRADŁ 3 MILIARDY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 41 (240) 14 PAŹDZIERNIKA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Przecież tylko trochę „potarmosił”
dziewczynki, czasem „wsadził ręce
pod sukieneczkę”, całował je
w usta. I za to KSIĘDZA pod sąd?!
Oto jak wielu mieszkańców
Lututowa broniło swojego probosz-
cza. Przeciw własnym dzieciom...
Str. 6
Ludzie bezdomni
Już wkrótce rozpocznie się sezon na zamarzanie
bezdomnych. Bezlitosna statystyka każe
oczekiwać, że tej zimy umrze z wyziębienia
prawie 200 osób. Wiele z nich będzie miał
na sumieniu kościelny Caritas. Ujawniamy
wstrząsające praktyki wymuszania od bezdom-
nych opłat za ciepły kąt w schronisku.
Str. 3
BOMBA!!! Rząd chce ukryć raport NIK, a my ujawniamy ...
Ludzie bezdomni
109251274.039.png 109251274.040.png 109251274.041.png 109251274.042.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 41 (240) 8 – 14 X 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Putinożercy
POLSKA PiS przygotował projekt uchwały o zakazie badań na ko-
mórkach macierzystych pochodzących z ludzkich embrionów. We-
dług PiS-u, klonowanie zarodków ludzkich zarówno w celach tera-
peutycznych, jak i reprodukcyjnych ma być nielegalne.
Czy jest coś bardziej komicznego niż taka uchwała partii, której
przewodzą naturalne klony zygoty, czyli jednojajeczni bliźniacy?
Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe zeszło ze sceny politycznej,
i to jeszcze przed zejściem wszystkich jego członków. Część żyjących
działaczy przeszła do PiS-u lub PO, reszta planuje zrobić to samo.
Jak znamy Niesiołowskiego i Kropiwnickiego, to będą się reinkar-
nować w innych bytach i partiach co najmniej do końca wieku!
raz wszechstronnie się dokształcać. Co prawda nawet
bez tego biję swoich poprzedników na głowę, mam naj-
prawdziwszy tytuł magistra i od dziecka podaję ludziom na
powitanie rękę zamiast nogi. Ale ponieważ nauki nigdy nie
za dużo, obserwuję uważnie niuanse gospodarki i scenę po-
lityczną, ucząc się (siłą rzeczy) na błędach naszych mężów
stanu. Ostatnio śledziłem wizytę prezydenta katolików, Kwa-
śniewskiego, w Rosji. Podobno wprosił się tam na chama
i tak też został potraktowany – najpierw długo czekał
w korytarzu na audiencję, a później (rzecz niesłychana
w kontaktach prezydenckich!) odebrał oficjalne połajanki
za antyrosyjskość polskich mediów. Spotkanie nie
dało nic, za to po raz kolejny pokazało polską
nieudolność w kontaktach z zagranicą. Zaczęło
mnie to już wkurzać, więc postanowiłem zrobić
Kwaśniewskiemu i Cimoszewiczowi konspekt
dotyczący Rosji. Oto on:
Po rozpadzie ZSRR w 1991 roku sto-
sunki polsko-rosyjskie od razu były złe,
a przynajmniej nie takie, jakie być
mogły, czyli świetne. W nowej Ro-
sji zostali starzy ludzie, zaprzyjaź-
nieni z naszymi postkomuchami. To-
warzysze przywykli załatwiać spra-
wy po towarzysku i mogły to
wykorzystać już rządy Olszew-
skiego i Suchockiej, angażu-
jąc do kontaktów ze Wscho-
dem odpowiednich ludzi. Tym-
czasem nowe solidarnościo-
we elity dostały trwałego skrętu na Zachód,
a Wałęsa uwziął się wyłącznie na wyprowadze-
nie Ruskich. Całą polityką wschodnią zajmował
się przez lata jeden kompetentny człowiek – Sta-
nisław Ciosek. MSZ-owi brakowało jakiejkolwiek
wizji promocji Polski w Rosji; do dziś Ośrodek
Kultury Polskiej w Moskwie mieści się
w jednym pokoiku w naszej ambasadzie.
Bronisław Geremek, faktyczny twórca
polskiej polityki zagranicznej od 1989
roku, stworzył skuteczną zaporę dla bar-
dziej zażyłych kontaktów z Kremlem, a za
nim poszli inni bezkrytyczni fani Zachodu
z prawa i z lewa. Ich główna strategia
opierała się na rozmowach z Rosjana-
mi (braćmi Słowianami) z pozycji za-
chodnich demokratów, obrońców praw
człowieka, bardziej cywilizowanych i pod każdym względem
lepszych. W podobnym tonie od lat wypowiadają się nasi
dziennikarze i analitycy, strasząc na zmianę rosyjskim prze-
wrotem, odcięciem gazu i ropy oraz mafią. Przy każdej oka-
zji przypominane są zabory, wojna 1920 r., Katyń, zsyłki na
Syberię, 17 września, powstanie warszawskie, KGB i wszyst-
kie inne plagi egipskie, które nawiedziły nasz kraj via wschod-
nia granica. Na to wszystko nakłada się katolizacyjna poli-
tyka Watykanu (polskimi rękami i za polskie pieniądze) wo-
bec Rosji. Polski rząd i placówki dyplomatyczne zawsze bra-
ły w obronę naszych (?) księży, nawet gdy ci ewidentnie ła-
mali rosyjskie prawo. Łatwo sobie wyobrazić, co czują nasi
sąsiedzi: Polacy przychodzą cywilizować dziką Rosję, ode-
brać nam naszą prawosławną tradycję, naszą narodową
tożsamość! Aż dziw bierze, że Putin, bądź co bądź władca
imperium, nie zrzucił naszego Olka z kremlowskich schodów!
Nasz neomesjanizm na Wschodzie, także w „byciu rzecz-
nikiem Ukrainy na drodze do zachodniej demokracji”, wzbu-
dza powszechne politowanie. Polska – zadłużona i słaba go-
spodarczo, podległa starcowi z Watykanu i kowbojowi
z Teksasu – miałaby być... pomostem między wschodem
i zachodem Europy – oto pobożne życzenia wypowiadane
na dodatek głośno przez prezydenta Kwaśniewskiego i ostat-
nich trzech premierów RP. Śmiechu warte! Jeśli nawet go-
spodarkę można podźwignąć, a zadłużenie spłacić (kiedy?!),
to nikt nie zatrudni rzecznika jednych do reprezentowania
drugich. W Brukseli już przesądzili, że filarem wschodniej
polityki UE będą Szwecja, Finlandia i małe kraje bałtyckie.
Jak powiedział mi jeden z mądrzejszych polskich eurodepu-
towanych – UE obawiała się, że gdyby Polska dostała
„działkę wschodnią”, natychmiast zamieniłaby ją na działkę
wschodniej polityki Watykanu i USA, a to mogłoby tylko
wkurzyć Rosjan. Najwyższa pora, żebyśmy dali sobie spokój
z „rzecznikowaniem” i „patronowaniem” (Grupa Wyszeh-
radzka, Grupa Bałtycka, Trójkąt Weimarski). Zajmijmy się ra-
czej umacnianiem naszych sojuszy z Unią, zwłaszcza z Fran-
cją i Niemcami, a nasz prezydent, mając takie poparcie, nie
będzie traktowany jak natręt. Dopiero wówczas trzeba się
zbliżyć do Rosji i traktować ją z szacunkiem i po bratersku.
Tymczasem nasi politycy uznali, że relacjami z Rosją
mają rządzić historyczne zaszłości, wypominki, niestra-
wione resztki, które odbijać się będą dopóty, dopó-
ki ich odgrzewanie będzie przynosiło np. wzrost
notowań takiego prezydenta Kaczyńskiego. Re-
lacje polskich mediów (zwłaszcza TVN) oraz
komentarze prawicowych polityków na te-
mat ostatnich wydarzeń w Biesłanie uważam
za skandal. To również szczyt chamstwa
– oskarżać naród i państwo pogrążone w ża-
łobie po setkach zabitych przez terrorystów
dzieci o spowodowanie tej rzezi. 4.09 br.
w TVN 24 wprost wysunięto – jako „praw-
dopodobną” – tezę, że porwanie
dzieci było zaplanowane przez
Putina i rosyjskie służby specjal-
ne, aby ograniczyć w Rosji de-
mokrację i dać armii nowy man-
dat do wymordowania Czeczenów.
Inny fakt: po spotkaniu Kwaśniew-
skiego z Putinem pierwsze pytanie,
jakie w Teleexpressie zadał Maciej
Orłoś korespondentowi z Rosji,
brzmiało: „Co z najważniejszą dla nas
sprawą Katynia?”, a pytanie ostatnie:
„Czy w sprawach gospodarczych da-
ło się coś załatwić?”. Jakie wymierne
straty może przynieść naszej gospodar-
ce taka emanacja głupoty i nieodpowie-
dzialności, na jaką nie pozwala sobie nikt
poza Polakami? Wszystkie państwa sąsia-
dujące z Rosją, nie mówiąc o liderach świa-
towej gospodarki, na wyścigi meldują się
na niezmierzonym rosyjskim rynku. Polska
miała szansę być tam pierwsza i zaklepać
całe branże dla swoich produktów. Już nie
zaklepie. W tej chwili Rosja nie chce już na-
szego mięsa, choć zajada się nim pół Europy, a toleruje
jedynie eksport polskich towarów nieprzetworzonych (ja-
błek, ziemniaków, taniej odzieży, podpasek, opakowań),
czyli przynoszących najmniejsze zyski (deficyt po naszej
stronie wynosi obecnie 3 mld dolarów). Nasze prywatne
firmy chcą na własną rękę przebić się na tamtejszy ry-
nek, ale idzie to opornie, gdyż kochana III RP nie stwo-
rzyła (poza Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksporto-
wych) żadnej instytucji wspierającej wymianę handlową
ze Wschodem. I to w czasie, kiedy inne państwa ekstra
dotują tam swój eksport. Starają się też stworzyć jak naj-
lepszy grunt do wspólnych rozmów biznesowych – mno-
żą połączenia lotnicze, upraszczają wydawanie wiz, lob-
bują w mediach. U nas Rosjan zawsze traktowano jak lu-
dzi drugiej kategorii. Skutecznie zrażamy inwestorów ro-
syjskich, głośno „reklamując” ich inwestycje jako mafij-
ne lub powiązane ze służbami specjalnymi. Wszelkie
swoje osiągnięcia polska dyplomacja sprowadza do za-
bezpieczenia Polski przed Rosją, a polski prezydent i rząd
wywalają gały ze zdziwienia, że Rosjanie oglądają nasze
dzienniki i rozumieją, co się o nich gada!
Kiedy ja pojadę do Putina (wcześniej cofnę koncesję nie-
zależnemu TVN-owi i wywalę Orłosia z pracy w niezależnym
Teleexpressie) postawię Władimirowi 0,7 litra polskiej wód-
ki i zapytam: – Byłeś, Władek, w Katyniu w 1940 roku?
– Niet! – Ja też nie byłem. Chwała za to waszemu prawo-
sławnemu Bohu! Wypijmy za to jak nastojaszczije komuni-
sty !
Do histerii wokół ewentualnej likwidacji Funduszu Kościelnego włą-
czyli się obok katolików także przedstawiciele Kościołów: luterańskie-
go, reformowanego, prawosławnego, metodystycznego, baptystyczne-
go, polskokatolickiego, zielonoświątkowego i adwentystycznego. W li-
ście do senatorów dowodzili oni, że Fundusz wart jest utrzymania, bo
wspiera duchownych, którzy są „społecznie użyteczni”...
...w odróżnieniu od pielęgniarek, policjantów, nauczycieli itd.
300 urzędników samorządowych z całej Polski nadesłało listy prote-
stacyjne do Marszałka Sejmu RP, w których deklarują bojkot (ewen-
tualnej!) ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, nad którą
wkrótce będzie debatować Senat. Akcję zorganizowało Stowarzysze-
nie Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi (związane z LPR), zna-
ne z rozsyłania świętych medalików i nagonki antygejowskiej. Urzędy
w całym kraju otrzymały gotowe formularze protestu.
Kobiety na traktory! Urzędnicy na pedały!
Ujawniono archiwalny zapis dyskusji, jaka odbyła się w październi-
ku 1984 r. w Urzędzie Rady Ministrów po śmierci ks. Popiełuszki.
Większość przywódców PRL uważała gen. Mirosława Milewskiego,
sekretarza KC PZPR, za inspiratora zabójstwa, które miało posłużyć
późniejszemu przewrotowi w partii.
Za 20 lat okaże się, że to papież chciał przyśpieszyć reformy...
Firma ComputerLand zaprosiła do luksusowego ośrodka (zamek
w Pułtusku) 80 urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia na bez-
płatne szkolenie. A wkrótce ma być rozstrzygnięty przetarg na elek-
troniczny system rejestracji pacjentów wart pół miliarda złotych.
Związek tych dwóch wydarzeń jest oczywiście przypadkowy...
WARSZAWA Zmarł Zygmunt Kałużyński, wybitny krytyk filmo-
wy i niepokorny publicysta. Sprzeciwiał się klerykalizacji oraz współ-
czesnym formom cenzury, nieraz dotkliwszym niż za czasów PRL.
Miał udzielić „FiM” wywiadu, kiedy wyzdrowieje...
Odszedł jeden z żyjących z pasją, pozostali żyjący z „Pasji”.
Prezydent Kaczyński wypowiedział wojnę Targom Erotycznym Ero-
ticon. Prawnicy urzędu miasta gorączkowo szukają pretekstu do za-
kazania imprezy, podczas której ma paść rekord świata w liczbie
stosunków seksualnych.
Po kompromitacji na olimpiadzie stracimy ostatnią szansę, aby
pokazać, że Polak potrafi.
BIAŁA PODLASKA Rozpoczął się proces Zbigniewa Sz., byłe-
go proboszcza z Połosek, i Jana F., dyrektora miejscowej szkoły
podstawowej. Pierwszy jest oskarżony o molestowanie nieletnich
uczennic, a drugi – za próbę ukrycia tego przestępstwa przez na-
kłanianie świadków do zmiany zeznań („FiM” 4, 14/2004).
Karać człowieka za ratowanie honoru Kościoła Świętego?! Hańba!
USA Zausznicy Johna Kerry’ego zapowiedzieli, że kiedy zostanie
on prezydentem, zainicjuje prace nad zniesieniem wiz dla Pola-
ków, nawet jeżeli nasz kraj nie będzie spełniał warunków wprowa-
dzenia ruchu bezwizowego. Polska ma być potraktowana preferen-
cyjnie, tak jak niegdyś Irlandia.
Trzeba już budować lotniska, bo jak pół Polski zleci na święta...
Jeden z tegorocznych noblistów z dziedziny fizyki – Frank Wilczek
– ma polskie pochodzenie ze strony obojga rodziców.
Gdyby nie kilka emigracji i holokaust, żylibyśmy z Nagród Nobla!
FRANCJA Dwie kobiety wychowujące wspólnie troje dzieci jednej
z nich zostały uznane za prawne matki. Ta historyczna decyzja sądu
stwarza ramy prawne dla innych form rodziny.
Polska też ma swoje inne formy – np. Rodzinę Radia Maryja.
HOLANDIA Władze zorganizowały wystawę, na której Polskę przed-
stawiono jako kraj słynący głównie z walki przeciw aborcji i z bu-
dowy mnóstwa kolejnych kościołów. Na dodatek Holendrzy podpi-
sali portret Leszka Millera nazwiskiem polskiego prezydenta.
Jaka kompromitacja! Każdy Polak wie, jak się nazywa holen-
derski premier. Rembrandt czy jakoś tak...
ROSJA Patriarcha Aleksy II stwierdził, nawiązując do ostatnich tra-
gicznych zamachów terrorystycznych w Rosji, że „kraj potrzebuje no-
wej ideologii jednoczącej naród. Doktryna ta w znacznym stopniu
powinna opierać się na chrześcijaństwie”.
W Rosji żyje około 15 mln muzułmanów. Tylu ma się nawrócić?
CZECHY Głośno reklamowana wielka inwestycja koncernów Toyo-
ty i Peugeota-Citröena w Kolinie (1,5 mld euro) natrafiła na nieocze-
kiwane trudności. Czesi zwyczajnie nie chcą pracować przy taśmie
produkcyjnej. Znaleziono połowę z potrzebnych 3 tys. pracowników.
Trzeba było inwestować w Polsce – tu nawet magistrowie politolo-
gii wiedzą, co to znaczy dokręcanie śruby...
IZRAEL W bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie doszło do ostrej
bójki pomiędzy zakonnikami katolickimi a prawosławnymi. Ci ostat-
ni naruszyli „terytorium franciszkańskie” w czasie uroczystej procesji
w świątyni. Interweniowała izraelska policja.
Dobrze, że Pan Jezus zmartwychwstał, bo jakby wstał z grobu...
IRAK Okazuje się, że mamy pozostać w Iraku tylko do końca przy-
szłego roku – niezależnie od rozwoju sytuacji. Tak zapowiedział mi-
nister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński. Ale zaraz Belka zrugał
Szmajdzińskiego za długi jęzor i stwierdził sensacyjnie, że wycofanie
wojsk „to nie jest decyzja polityków, lecz wojskowych”.
Chodzi, rzecz jasna, o wojskowych amerykańskich...
JONASZ
J ako przyszły prezydent czwartej RP postanowiłem już te-
109251274.001.png 109251274.002.png 109251274.003.png 109251274.004.png 109251274.005.png
Nr 41 (240) 8 – 14 X 2004 r.
GORĄCY TEMAT
3
czynają grzać, znak to
wiadomy, że zbliża się
pora zamarzania bez-
domnych. I nie ma co owijać
w bawełnę: około 200 osób po-
żegna się tej zimy z życiem, je-
śli nie uratują ich jakieś anoma-
lie pogodowe. No bo przecież
nie księża.
Stowarzyszenia »Lekarze Nadziei«,
których przychodnia znajduje się
obok noclegowni – chorzy kiero-
wani są przez lekarzy do izb cho-
rych lub w razie konieczności – do
szpitali” – czytamy w informato-
rze Caritasu.
W styczniu br. zacumował
w „Przystani” 65-letni Sylweriusz
J. Skierował go tam „lekarz na-
Leżał więc i – już jako zdrowy
– przymierał głodem. Nawet wów-
czas, gdy medyk, stwierdziwszy pod-
czas kontroli niebezpieczne dla ży-
cia pacjenta wycieńczenie, wydał
mu zaświadczenie potwierdzające
konieczność żywienia.
– Było to jednak w gestii tak
zwanych funkcyjnych, którzy wole-
li sami zjeść lub wynieść resztki
Ludzie bezdomni
zobowiązań ...” – czytamy w decy-
zji o eksmisji, zaadresowanej do
Sylweriusza J., mieszkańca „łóż-
ka nr 2”. Z treści wynika jedno-
znacznie, że funkcjonariuszowi Ca-
ritasu wcale nie chodzi o okres po-
bytu (to ewidentnym pretekst, bo
znamy osoby, które mieszkały
w „Przystani” nawet przez lata),
skoro uzależnia zmianę swojej de-
cyzji od „solidnego wywiązywania
się” Sylweriusza z tajemniczych
„zobowiązań”, których pan kierow-
nik nie śmie (co zrozumiałe) spre-
cyzować na piśmie.
W naszym kraju żyje około 45 tys.
bezdomnych. Warszawska centrala
Caritas ujawniła, że w 2002 r. (póź-
niejszych danych nie opublikowa-
no) przekazała do oddziałów diece-
zjalnych łącznie 346,5 tys. zł na dzia-
łalność placówek dla bezdomnych
i ubogich. Pielgrzymkę 250 niepeł-
nosprawnych do Lourdes dofinan-
sowali kwotą 918,6 tys. złotych...
Proporcje rozdziału środków
i katolicka bezduszność pozwalają
oczekiwać, że po tej zimie będzie-
my mieli w Polsce nie więcej niż
44,8 tys. bezdomnych.
DOMINIKA NAGEL
Dane z czterech ostatnich lat
wykazują, że co roku na skutek wy-
ziębienia organizmu umiera śred-
nio 173 Polaków, w większości bez-
domnych (np. podczas zimy
2003/2004 zamarzło – według da-
nych Komendy Głównej Policji
– 180 osób).
Aby tym tragicznym zjawiskom
zapobiec (lub przynajmniej je ogra-
niczyć) funkcjonują w naszym kra-
ju rozmaite noclegownie i schro-
niska, a najznamienitsza z prowa-
dzących je organizacji to niewąt-
pliwie Caritas (ksiądz Krzysztof
Bąk , dyrektor Caritas Archidiece-
zji Katowickiej, powiedział niedaw-
no, że to największe przedsiębior-
stwo kościelne w Polsce). Dodaj-
my, że pieniądze na utrzymanie
owych przytulisk pochodzą w zde-
cydowanej większości ze środków
publicznych, czyli od władz pań-
stwowych i samorządowych, które
powierzają owym organizacjom
płatne zastępstwo w wypełnianiu
ustawowych obowiązków świadcze-
nia pomocy najsłabszym.
Przykładów dotyczących ich
działania w praktyce mamy bez li-
ku, ale skupmy się na tym, który
uznaliśmy za reprezentatywny.
Caritas Archidiecezji Warszaw-
skiej od 1993 r. prowadzi w stoli-
cy noclegownię „Przystań” dla bez-
domnych mężczyzn. Kierowana
przez Krzysztofa Cholewińskiego
placówka dysponuje 86 miejscami,
z czego 9 to łóżka w dwóch tzw.
salach chorych. „Oferujemy pomoc
materialną, socjalną, duchową
(cotygodniowe msze święte). (...)
Bezdomni chorzy mogą skorzystać
z pomocy różnych specjalistów
dziei”, stwierdziwszy u bezdom-
nego pacjenta dolegliwości kardio-
logiczne, wymagające bezwzględ-
nego leżenia.
– Zostałem umieszczony
w izbie chorych. Na przywitanie
pani Joanna K. , pracownik so-
cjalny, przepytała mnie z prakty-
kowanej religijności. Bardzo zbul-
wersowało ją, gdy oświadczyłem,
że jestem bezwyznaniowy. Powie-
działa, że „powinienem iść do je-
howych” – rozpoczyna swą opo-
wieść Sylweriusz J.
Posiadanie statusu chorego to
w „Przystani” niekwestionowany
przywilej, bo uprawnia do 2 posił-
ków dziennie. Tym, których uzna-
no za zdrowych, nie należy się nic.
No i niestety...
– Po dwóch tygodniach prze-
nieśli mnie na salę zwykłą, chociaż
lekarz wciąż podtrzymywał zalece-
nie leżenia. Może dlatego, że nie
chodziłem się modlić – zastanawia
się nasz rozmówca.
z izby chorych – tłumaczy nam niu-
anse dotyczące sprawowania wła-
dzy w noclegowni.
Od czasu do czasu otrzymywał
z opieki społecznej drobne kwoty
(100–120 zł) na fanaberie typu jabł-
ko czy pomidor oraz lekarstwa. Wy-
kupił je? Nic podobnego!
– Nocleg w „Przystani” kosztu-
je 5 złotych na dobę. Za darmo jest
tylko izba chorych. Opłatę kamuflu-
ją jako „darowiznę”, ale spróbuj nie
zapłacić... Egzekwują bezwzględnie.
Wszystkie pieniądze musiałem od-
dawać Caritasowi, a i tak nie wystar-
czało – mówi Sylweriusz, okazując
na dowód kwity „Kasa przyjmie”.
Wobec narastającego zadłu-
żenia coraz częściej dawano mu
do zrozumienia, żeby się zaczął
rozglądać za jakimś wolnym kar-
tonem w podziemiach Dworca
Centralnego.
Wyrok odroczono, gdy ujawnił,
że w kwietniu nabiera praw do
emerytury.
– Dostałem ultimatum: podpi-
szę weksel, że od momentu pierw-
szej wypłaty przyniosę im w zębach
zaległości albo... wynocha. Oczy-
wiście podpisałem i 15 lipca, jak
zwykle na zasadzie „darowizny”,
dług uregulowałem. Ale oni chcie-
li, żebym oddawał jeszcze więcej,
bo podobno obiecywałem. Odmó-
wiłem, więc 30 lipca Cholewiński
nakazał mi się wynieść w ciągu
2 dni – kończy relację były pod-
opieczny Caritasu.
„W związku ze znacznym prze-
kroczeniem regulaminowego czasu
pobytu z dniem 1.08.2004 r. musi
Pan opuścić noclegownię. Termin
ten może być zmieniony pod wa-
runkiem zmiany postawy, solid-
nym wywiązywaniu się z podjętych
GŁASKANIE JEŻA
Harce
już przejrzymy na drugie, to widzimy, iż Miller jest zaufa-
nym i protegowanym Artura Balazsa .
Ten (anty)polityk i cwaniak ma poparcie i prezydenta,
i premiera, i SLD, i części posłów PO, więc trzeba było go
kupić. Transakcja wyszła. Za cenę Millera właśnie, czyli za
7 głosów.
Podczas debaty przed głosowaniem Platforma Obywa-
telska będzie głośno krzyczeć, że jest przeciw, ale jak przyj-
dzie co do czego, to kilku (kilkunastu?) jej posłów nagle za-
choruje. Ot, jesień mamy.
Dalej mamy grupę Jagielińskiego (11 łap w górę), któ-
ra za żadne skarby nie chce rozwiązania Sejmu, bo jej posło-
wie już nigdy w życiu takiej kariery jak w Sejmie nie zrobią.
No bo niby z czego? Z nicnierobienia? Z nieuctwa? Z wię-
ziennego wiktu?
Jest także mniejszość niemiecka. Jej zapowiedziano w ku-
luarach, że jakby nie daj GOTT była przeciw, to służby spe-
cjalne przyjrzą się jej wydawnictwom – cokolwiek antypolskim.
Unia Pracy też będzie za, i to bez żadnych targów, bo
wie, że w następnych wyborach może być skazana na niebyt.
Podobnie kombinują odszczepieńcy Borowskiego .
Jeszcze bardziej do podnoszenia rąk pali się PSL, które
boi się jak ognia konfrontacji z Samoobroną.
Za to prawica będzie optować za dymisją Belki – powie-
cie. Nie jestem pewien, czy cała. Wcale prawiczkom nie zale-
ży na wyborach na jesieni. I LPR, i PiS wolą poczekać i zo-
baczyć, jakie będą skutki integracji z UE. Bo teraz diabli wie-
dzą, jak się zachować i co gadać. Nawet Giertych jakby przy-
cichł. Na przykład biedni rolnicy z dnia na dzień przestają
być tacy biedni, ich towary kupowane są na pniu, ale nadal
płaczą. Co chłopom mówić? Co gadać robotnikom? Może ryn-
ki europejskie wchłoną jakąś ich część? Już wchłaniają, np.
Austria. Podobnie z lekarzami, z pielęgniarkami... Prawica
więc po trosze się rozchoruje, a po trosze nie dojedzie.
Ale są jeszcze buntownicy w samym SLD, którzy zapowia-
dają, że pierwej dadzą sobie obciąć to i owo, niźli zagłosują na
Belkę. To ich obecna ekipa boi się najbardziej. Wziąłem do rę-
ki kalkulator i policzyłem, że wotum zaufania rząd otrzyma
przewagą jakichś 7 głosów. Tak więc, Pani Krysiu, proszę spać
spokojnie, bo według moich wyliczeń, Pani budżet domowy
wzbogaci się jeszcze co najmniej o 8 pensji męża – plus od-
prawa.
Teraz czy nie teraz? Dostaniemy czy nie dostaniemy?
Takie pytania przed pierwszym zadaje sobie parę milio-
nów rodzin w Polsce. Rodzina Marka Belki też.
Pani Krystyno – tu zwracam się do żony pana Marka
– dostaniecie na sto procent i kolejna pensja Pani męża zo-
stanie przegłosowana. Pyta Pani, skąd ja jestem taki mądry?
Pani Krysiu, wcale nie jestem mądry (często głupkowaty), ale
czytam, oglądam i śledzę. I ta zebrana wiedza daje mi pogląd,
że nikomu, ale to tak naprawdę NIKOMU nie zależy na upad-
ku Belki , choć – jak na razie – jest on premierem dość bez-
barwnym (z drugiej strony, może to i lepiej).
Zacznijmy od ostatniego kroku Kwaśniewskiej Belki pole-
gającego na mianowaniu Jerzego Millera szefem NFZ. No-
minacja na oko bez znaczenia, ale tylko na jedno oko, bo jak
MAREK SZENBORN, MP
G dy w kaloryferach za-
109251274.006.png 109251274.007.png 109251274.008.png 109251274.009.png 109251274.010.png 109251274.011.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 41 (240) 8 – 14 X 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Pisz pan: grajek!
Prowincjałki
W Dębicy powstała nowa firma. We wnio-
sku do Urzędu Miasta właścicielka napisa-
ła, że będzie wystrzeliwała satelity, budowała promy kosmiczne, „woziła” od-
płatnie ludzi na Księżyc, na Marsa i w ogóle zajmie się transportem Ziemia
– kosmos. Dębicka urzędniczka zarejestrowała firmę. A my mamy małe py-
tanko: do kogo zamówić karetkę?
Wrzuciłem do teczki kilka płyt
CD Louisa Armstronga, wsiadłem
w autobus 86 (Łódź) i pojecha-
łem do znajomych. I w ten oto
sposób sobotni wieczór spędzi-
łem w wyższych sferach, czyli
w towarzystwie muzyków i mu-
zyczek przez duże M.
Ludzie, nie wiecie o tym, ale
kiedy ten genialny trębacz i woka-
lista pod drzwiami Lincoln Gardens
zrobił siusiu – co było rezultatem
nie tyle potrzeby fizjologicznej, ile
dowodem protestu przeciw publicz-
ności tego lokalu, która zajmowa-
ła się wszystkim, tylko nie słucha-
niem muzyki – został aresztowany.
– Pójdziesz ze mną, ty czarny
nygusie! – powiedział biały policjant
i zaprowadził Armstronga do
aresztu. W sądzie biały sędzia
zapytał:
– Jaki zawód ma oskar-
żony?
– Jestem wielkim tręba-
czem oraz genialnym wo-
kalistą i wejdę do historii
muzyki! – rzekł skromnie
Louis.
– Wyższe muzyczne po-
siada?
– Nie.
Sędzia zwrócił się do protoko-
lanta i powiedział:
– W rubryce zawód pisz pan:
grajek!
I oto ten „grajek” bez wyższe-
go wykształcenia (ani nawet śred-
niego) znalazł się w panteonie sła-
wy, został uznany za najwybitniej-
szego jazzmana wszech czasów. Bry-
tyjski krytyk jazzowy, Mike But-
cher , pisał o nim: „Weź kilka na-
grań Louisa Armstronga i uważnie
je przestudiuj. Jeśli znajdziesz choć
jeden błąd w technice trąbki lub wo-
kalnej, będziesz bardziej krytyczny od
wszystkich krytyków razem wziętych.
Jest to muzyka
niemieszczą-
ca się w cza-
sie i prze-
strzeni!”.
Anegdotę o Lousie Armstron-
gu przytaczam celowo, bowiem na-
si przemądrzali In. Telektualiści
z wyższym wykształceniem oraz
magistrzy W. Oda Sodowa lekce-
ważą ludzi ze średnią edukacją ja-
ko tych gorszej kategorii. I nie bio-
rą pod uwagę możliwości intelek-
tualnych tych „dzieci gorszego Bo-
ga”, ich predyspozycji i mądrości
nabytej nie w szkole, ale na uni-
wersytecie życia, ewentualnie
tkwiącej w genach.
Ostatnio uczestniczyłem w inau-
guracji roku akademickiego jednej
z wyższych (prywatnych) szkół. Za
stołem siedziały same „buraki”
(wszystkich znam, niestety, osobi-
ście) z tytułami profesorskimi, do-
cenckimi, doktorskimi itp. Rekto-
rowi (30 tys. na miesiąc) słoma wy-
stawała z butów. I to właśnie opo-
wiedziałem reprezentantom „wyż-
szych sfer”, a ostatnie słowa wy-
krzyczałem już na schodach, po-
nieważ wystawiono mnie za drzwi,
a płyty Louisa Armstronga oraz
płaszczyk z lumpeksu (5 zł za ki-
logram) położono na słomiance.
Przez chwilę miałem zamiar
zrobić im to samo, co Louis
Armstrong pod drzwiami Lin-
coln Gardens, ale zaciął mi się
ekspres od spodni (2 zł za ki-
logram), więc zrezygnowałem.
ANDRZEJ RODA N
Zbigniew P. już trzy razy w tym roku wła-
mywał się do tej samej hurtowni piwa
i wina. Metoda włamu nie była wyszukana: wypychał pustak ze ściany
i wchodził przez dziurę. Raz przyłapał go właściciel. Zbigniew P. miał wtedy
3,6 promila alkoholu we krwi. Drugi raz przyskrzynili go pracownicy hurtow-
ni. Pechowy włamywacz wypił kilkanaście butelek piwa i usnął. Ostatnio Zbi-
gniew P. zmienił okradany obiekt. Włamał się na plebanię i tam wlał w sie-
bie kilka flaszek mszalnego wina. Zmorzyło go i usnął na kanapie. Rano na-
krył go ksiądz i wezwał policję. Był tak pijany (Zbigniew, nie ksiądz), że nie
miał siły dmuchać w balonik.
Podczas rozpoczęcia roku
akademickiego rektor Po-
litechniki Łódzkiej wymieniał wybitne osiągnięcia poszczególnych wydziałów
uczelni. Odczytał m.in., że na Wydziale Nauk o Żywności opracowano „Wa-
runki preparatywnego enzymatycznego rozdziału racemicznej N-benzoilo-alfa-
benzyloseryny (analogu łańcucha bocznego taxolu) na enancjomery”. Studen-
ci I roku, obecni na inauguracji, byli przerażeni. My też, chociaż nie wiemy,
o co chodzi.
Kiedy łodzianka Zofia Stasiak rozmawia
przez swój stacjonarny telefon dłużej niż
pięć minut, za każdym razem w jej słuchawce pojawia się... góralska muzy-
ka. Te same melodie słyszą jej rozmówcy. Na góralskie przyśpiewki skarży
się wielu innych łodzian. Bezradna Telekomunikacja Polska twierdzi, że nie
ponosi za to odpowiedzialności, a poza tym przyśpiewki ludowe są przyjem-
na i zdrowe. Może... ale żeby jeszcze tak ze słuchawki lał się harnaś – piwo
po zbóju...
Opracował AR
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
muś księdzu lub arcybiskupowi... Naturalnie
wtedy, gdy odwróci się od niego Kościół. Jednak
nie wystarcza już pokory, aby po kolejnym ko-
ścielnym skandalu obyczajowym wyciągnąć wnio-
ski ogólniejszej natury.
Od kilku tygodni wszystkie polskie stacje tele-
wizyjne transmitują na żywo powolne gaśnięcie gwiaz-
dy księdza Henry-
ka Jankowskiego .
Równolegle nato-
miast pojawia się
w mediach kościel-
ny bohater pozy-
tywny – troskliwy
pasterz Kościoła lokalnego, współczujący zrozpa-
czonym matkom, pochylający się nad zgorszoną mło-
dzieżą, zatroskany o wizerunek Domu Bożego, czy-
li... arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski . Ta
świetlana, dobrotliwa postać nie prowokuje żadnych
kłopotliwych pytań, a dziennikarze, tak dociekliwi
w sprawie intymnych szczegółów duszpasterstwa
trudnej młodzieży, którym pasjonował się Jankow-
ski, nie tykają Gocłowskiego.
A nam kilka takich przykrych pytań ciśnie się
na usta. Chcielibyśmy na przykład wiedzieć, dla-
czego polityczna działalność, jaką Jankowski pro-
wadził od 24 lat, dopiero teraz spędza sen z na-
maszczonych powiek Gocłowskiego... I czy używa-
nie kazalnicy do celów politycznych gorszyłoby go
także, gdyby główne media nie opisały erotycznych
harców prałata? Dlaczego dwa lata temu, kiedy opi-
saliśmy intymne szczegóły życia Jankowskiego
(a mówiło o tym wówczas całe Trójmiasto), nie spraw-
dził, co robią nastolatki na plebanii prałata, chociaż
przynajmniej dwóch mieszkało tam na stałe?
I dlaczego nie prowadził arcybiskupiego śledztwa,
kiedy opublikowaliśmy zdjęcia z hotelowych eskapad
prałata z chłopcami? Czy tylko dlatego, że po nas nie
napisała o tym „Wyborcza”? A co z ojcowską troską?
Czy jest ona wprost proporcjonalna do ilości praso-
wych tytułów i nazw stacji, które relacjonują skandal?
W tle każdego skandalu kościelnego ostatnich
lat jest zawsze jakiś wyższy rangą hierarcha kato-
licki: Pawłowicza chronił biskup Orszulik , Paet-
za – biskupi sufragani i nuncjusz Kowalczyk , pro-
boszcza z Tylawy – arcybiskup Michalik , wreszcie
za Jankowskim, aż do sierpnia, stał wiernie właśnie
Gocłowski. Zacho-
wanie tych bisku-
pów mówi więcej
o naturze Kościoła
niż grzechy ich
podwładnych, po-
nieważ tego typu
występki mogą zdarzyć się w każdej instytucji. Pro-
blem w tym, że żadna z nich: ani szkoła, ani poli-
cja, ani żaden inny Kościół nie radzi sobie z nimi
tak źle jak Kościół rzymskokatolicki. I to jest praw-
dziwy skandal i temat dla mediów! Problem
w tym, że nikt oprócz „FiM” nie chce go podjąć.
Nawet medialna publiczność bardziej zaintrygowa-
na jest tym, kto, komu i jak, niż tym, kto i dlacze-
go próbował to ukryć. A przecież to drugie jest po
stokroć ciekawsze od pierwszego. Z wszystkich wy-
mienionych hierarchów jedynie abp Michalik ucier-
piał nieco od mediów, bo zadarł z wpływową „Wy-
borczą”. Docenili to Michalikowe męczeństwo bra-
cia w biskupstwie, wynosząc go przy najbliższej oka-
zji na najwyższe w Polsce stanowisko: szefa episko-
patu. To jest najlepsze świadectwo, z jakiego ro-
dzaju towarzychem mamy do czynienia w osobach
Ich Ekscelencji.
Może jestem odosobniony w swoich odczuciach,
ale z dwojga złego lepiej znoszę widok gangsterskiej
gęby Jankowskiego niż kabotyński uśmieszek jego
arcybiskupa. Nawet Pan Jezus bardziej cenił prze-
stępców od obłudników, a kimże ja jestem, aby ho-
dować w sobie odmienne gusta...
Fundusz Kościelny nie powinien być zlikwidowany, ale można zastąpić
go jakimś innym rozwiązaniem dotyczącym finansowania Kościołów
w Polsce. (abp Jeremiasz, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej)
Tomasz Lis: – Wiele osób – tych, które do Kościoła należą, i tych, któ-
re na Kościół patrzą z dystansu – ma za złe księdzu samochody, życie
dość wystawne jak na kapłana, który w biednym społeczeństwie, bied-
nym kraju powinien, będąc bliżej ludzi, może jechać trochę gorszym
samochodem...
Henryk Jankowski: – Ja myślę, proszę pana... tych spraw samochodo-
wych się nikt nie czepiał. Od 70. roku, kiedy otrzymałem pierwszy
samochód, jakim był mercedes 220, kiedy była budowa, były gruzy
– nikt nie miał pretensji. I cały czas nie zmieniałem tej marki, absolutnie.
Natomiast w tej chwili ja nie mam żadnych samochodów, kompletnie.
TL: – Widziałem zdjęcie, jak z jaguara ksiądz wysiadał.
HJ: – Tak, to jest samochód, który właśnie został użyczony mi – bo ja
nie mam swoich samochodów – i że mogę jeździć. Ale muszę panu po-
wiedzieć, że jaguar to nie mój styl. Raz, że jest strasznie ciasny i wyjść
nie można z niego... (fragm. rozmowy Tomasza Lisa
z ks. Henrykiem Jankowskim, Polsat, 30.09.2004 r.)
(...) wszyscy wierzący tworzą Kościół, stąd prawa Kościoła nie są czymś
abstrakcyjnym, jakimiś przywilejami. Są po prostu wymogiem standar-
dów cywilizowanego świata. Lewica w swojej antykościelności nie doro-
sła do demokracji.
RZECZY POSPOLITE
Jej Ekscelencja Dulska
(„Niedziela” 40/2004)
Europa, nie tylko unijna, ale cała Europa historyczna i geograficzna,
potrzebuje religii, głównie chrześcijaństwa, jak tlenu, jak pokoju, jak po-
czucia bezpieczeństwa.
(„Nasz Dziennik” 232/2004)
Grunt pod łatwowierność, grunt pod wiarę w rzekomą niemoralność księ-
ży przygotowywano starannie. Niemały wpływ miało (...) powolne, ale
skuteczne wprowadzanie treści nasyconych seksem i perwersjami (...).
Bowiem jeśli przeciętny czytelnik karmi się na co dzień niemoralnymi
opowiastkami, i to niezależnie od płci, jeśli na ulicznych billboardach
ogląda całujących się mężczyzn i półnagie kobiety, dlaczego miałby nie
uwierzyć, że celibatariusze też mają takie „przygody”.
(„Nasz Dziennik” 228/2004)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
DĘBICA, JANIE!
MSZALNE POWALA
PREPARATYWNE ALFABENZYLOSERYNY
GÓRALU, CZY CI NIE ŻAL
P olskie media skłonne są nawet dosolić jakie-
109251274.012.png 109251274.013.png 109251274.014.png 109251274.015.png 109251274.016.png 109251274.017.png 109251274.018.png 109251274.019.png 109251274.020.png 109251274.021.png 109251274.022.png 109251274.023.png 109251274.024.png 109251274.025.png 109251274.026.png 109251274.027.png 109251274.028.png 109251274.029.png 109251274.030.png 109251274.031.png 109251274.032.png
Nr 41 (240) 8 – 14 X 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
GŁÓDZIOWI CZEŚĆ
SIOSTRY
MAGDALENKI
ZABÓJCZA BROŃ
Nowy biskup warszawskiej Pra-
gi, dwojga imion Głódź, odprawił
nabożeństwo z okazji otrzymania
kolejnego stołka. Uroczystość
uświetnili cywile: Kalisz , marsza-
łek Oleksy (połowę przedrzemał),
Zemke z MON-u (ksywa Francu-
ska Rakieta), prezydent Warszawy
Kaczyński – oraz były prezydent
korespondencyjny z Londynu
Kaczorowski . Para prezydencka
jak zwykle idealnie wykonała zale-
cenia public relations : Jolanta wy-
znawała głośno wiarę, Aleksander
milcząco manifestował, że nadal
poszukuje.
67-letnia Maddalena Camillo ,
mieszkanka małego miasteczka na
południu Włoch, została zabita
przez trzymetrowy metalowy kru-
cyfiks, który spadł jej na głowę.
Krzyż, który od dziesięcioleci wi-
siał na głównym placu Sant Ono-
frio, runął na kobietę w czasie,
gdy robotnicy zakładali na niego
oświetlenie przed corocznym fe-
stiwalem religijnym.
Widać niebiosa lubują się
w krwawych ofiarach, zwłaszcza na
święta.
znajduje się na ziemi jednego z naj-
bogatszych Polaków, a obok niego
przechadza się jego rogacizna
w gigantycznej liczbie. Nic zatem
dziwnego, że wykryto bakterie
coli , co w Mościskach wywołało pa-
nikę. Jak zwykle w takich wypad-
kach, pan senator uznał, że aferę
rozdmuchali jego przeciwnicy po-
lityczni lub zawistni ludzie, którzy
zazdroszczą mu, że posiada przy-
domową oczyszczalnię ścieków
i jest podłączony do innego hydro-
foru.
DWA W JEDNYM
W Lubaniu powiatowi i miej-
scy włodarze do serca wzięli sobie
przesłanie płynące z głośnego fil-
mu pt. „Siostry magdalenki”. Dzię-
ki temu w tutejszych siostrach mag-
dalenkach dostrzegli lek na całe
zło. Do prowadzonej przez siostry
placówki opiekuńczej instytucje
państwowe i samorządowe kieru-
ją dziewczęta w wieku od 13 do
18 lat. Zakonnice mają więc prze-
rób i dotacje, a wnioskodawcy...
podobno czyste sumienie.
Do ciekawego wydarzenia
doszło w powiecie konińskim.
Burmistrz Sompolna Stanisław
Dunaj ... poświęcił kropidłem no-
wo wybudowaną salę gimnastycz-
ną. Oto państwo świeckie po pol-
sku: księża są coraz mniej po-
trzebni, bo urzędnicy pełnią już
funkcje duchowne i świeckie.
PP
MW
AC
MAL
RENESANS ŁACINY
ZAMIAST CZOSNKU
KAL
PLESZEWGATE
W Watykanie powstał nowy
słownik współczesnej łaciny. Moż-
na w nim znaleźć terminy takie
jak: obcisłe damskie szorty – bre-
vissimae bracae feminae, punk
– punkinae catervae assecla czy
wino musujące – acre vinum Aemi-
lianum.
Ilia Verdes , słynący z surowo-
ści dyrektor szkoły w Focsani (Ru-
munia), postawił w swoim ogródku
wielki krzyż, który ma go chronić
przed klątwą rzuconą przez uczniów.
Przezorny dyro woli dmuchać na
zimne. Nigdy nie wiadomo, czy któ-
ryś z uczniów nie jest w prostej li-
nii potomkiem hrabiego Drakuli .
Oby tylko nie skończyło się na
strzelaniu do małolatów srebrnymi
kulami.
IMPERIUM
KONTRATAKUJE
GÓRA Z GÓRĄ...
Głęboka prowincja nie chce
być gorsza od warszawki. Radny
powiatu pleszewskiego (woj. wiel-
kopolskie) zażądał od tamtejsze-
go starosty billingów jego rozmów
telefonicznych. Poszło o to, że sta-
rosta przekroczył przysługujący
mu limit o blisko 730 zł i nie miał
zamiaru uregulować różnicy z wła-
snej kieszeni. Rajca Krzysztof
Szac wyśledził dodatkowo, że
w miesiącach najczęstszego dzwo-
nienia starosta Michał Karalus
przebywał w sanatorium. Użyt-
kownik telefonu zasłania się ta-
jemnicą korespondencji i dodaje,
że billingów może zażądać od nie-
go jedynie prokurator, a nie sze-
regowy radny. Pleszew, znany do
tej pory głównie jako rodzinne
miasto dewotki Suchockiej , byłej
premier, a obecnie ambasadorów-
ny w Watykanie, bawi się na ca-
łego!
Za sprawą prałata Henryka od
św. Brygidy afera Wydawnictwa
Stella Maris zeszła na dalszy plan,
a arcybiskup T. Gocłowski robi za
kryształowego kapłana. Tymczasem
w cieniu wspomnianej afery toczy
się walka komornika z Inowrocła-
wia, Artura Zielińskiego , z kurią
o odzyskanie długów kościelnego
wydawnictwa (kilkadziesiąt milio-
nów złotych). Ostatnim jego sukce-
sem jest przejęcie podatku od dusz,
płaconego do kurii przez wszystkie
parafie archidiecezji. Komornik już
dwukrotnie usiłował zająć kurial-
ne zabytkowe meble, obrazy, samo-
chody znajdujące się w pałacu Go-
cłowskiego, jednakże ani razu nie
udało się doprowadzić do licytacji.
Kuria przystąpiła nawet do kontr-
ataku i poskarżyła się sądowi na
działania komornika. Do czasu wy-
jaśnienia wszystkich proceduralnych
kwestii działania egzekucyjne za-
wieszono. Kuria złożyła też donos
na Zielińskiego do Krajowej Rady
Komorniczej, a ta wszczęła postę-
powanie dyscyplinarne! Odważne-
mu komornikowi grozi nawet usu-
nięcie z pracy. Jeśli Zieliński prze-
gra, w Pomrocznej nie znajdzie się
już ani jeden komornik, który od-
waży się wejść do pałacu biskupa.
I o to najpewniej chodzi...
MW
MUPETTOWN
Przygotowywana do emisji
przez BBC seria rysunkowa „Po-
petown” („Papieskie Miasto”) nie
ukarze się na antenie. Po prote-
stach hierarchii i niektórych bry-
tyjskich katolików zrezygnowano
z jej emitowania, z obawy przed
urażeniem uczuć religijnych bry-
tyjskich poddanych papieża. Ko-
media przedstawia Kościół jako
jedną z firm, a papieża jako me-
nedżera.
MW
NA ZDROWIE!
Słabiutko sprzedaje się w księ-
garniach i po plebaniach album
„Lednica, czyli w sieci Bożej miło-
ści”, który najbardziej spodobał się
prymasowi Glempowi . Ten jednak
miał zauważyć, że zbyt wielką popu-
larność zyskuje o. Jan Góra (na
zdjęciu), autor wspomnianego dzie-
ła, twórca lednickich jasełek, gwiaz-
dor telewizyjny, kumpel aktorów na-
zywany przez wysokich funkcjona-
riuszy Episkopatu Polski Owsiakiem
w sutannie. Glemp, który już kie-
dyś „usadził” za gwiazdorstwo ks.
Arkadiusza Nowaka , jakiś czas
temu przysłał Górze zausznika. Jest
nim harcerz o. Jan Kaczmarek , ze-
słany do Poznania po siedmiu latach
niebytności. Stał się on nagle naj-
bliższycm współpracownikiem Góry
i – jak mówią wtajemniczeni – co ty-
dzień śle do stolicy specjalne ra-
porty o jego działalności.
AC
„Nasza cola dla naszego czło-
wieka” – głosi hasło reklamujące
nowy produkt koncernu Happy-
land. Rosyjscy patrioci nie będą
już musieli sięgać po amerykań-
ską coca-colę lub pepsi, gdyż – jak
donosi „Moscow Times” – wkrót-
ce na rynku pojawi się swojska ru-
sian-cola. Na projekcie butelki
umieszczono drogie sercom wie-
lu... godło ZSRR – czerwoną
gwiazdę. W 1959 roku radziecki
przywódca Nikita Chruszczow
popijał imperialistyczną pepsi,
goszcząc w Moskwie ówczesne-
go prezydenta USA, Richarda
Nixona , ale prosty naród poznał
zakazany smak dopiero w 1974 ro-
ku. Producent rusian-coli twierdzi,
że ma własną recepturę.
Z kolei dla miłośników moc-
niejszych trunków niespodziankę
szykuje znany rosyjski generał-kon-
struktor Michaił Kałasznikow .
Zamierza on wprowadzić na rynek
40-procentową wódkę, noszącą je-
go nazwisko. Ciekawe, czy równie
niezawodną w powalaniu wroga jak
słynny karabin...
KAL
KLEJNOTY
RODZINNE
BIURWA JEDNA
Na oryginalny pomysł zapo-
biegania epidemii AIDS i zmniej-
szenia liczby ciąż u nieletnich
w RPA wpadł tamtejszy wicepre-
zydent Jacob Zuma . Zaleca on
młodym dziewczętom przeprowa-
dzanie testów na dziewictwo.
„Dziewczęta wiedzą, że ich dzie-
wictwo jest skarbem całej rodzi-
ny. Młode dziewczęta mogą upra-
wiać seks dopiero po ślubie, za
zgodą swoich krewnych” – powie-
dział Zuma w trakcie uroczysto-
ści, podczas której 40 dziewczy-
nek poddało się specjalistyczne-
mu badaniu. Wszystkie były nie-
naruszone. Brawo!
RP
W Mińsku Mazowieckim
urzędniczka magistratu straciła pra-
cę po tym, jak ujawniono, że za
pomocą Internetu szuka partne-
ra. Zdaniem burmistrza uraziła ona
godność urzędniczą, pisząc w ogło-
szeniu, że lubi seks. Była pracow-
nica podała swojego szefa do są-
du, dowodząc, że zwolnił ją bezza-
sadnie. Jak to bezzasadnie? W Pol-
sce, jak wiadomo, seksem należy
się brzydzić, a lubić, i to namięt-
nie, trzeba różaniec, godzinki i Oj-
ca Świętego.
KOŚCIÓŁ WALCZĄCY
26.09.2004 r. w Kętrzynie zor-
ganizowana grupa działaczy kościel-
nych zaatakowała Antyklerykalny
Festyn zorganizowany przez APP
RACJA. Palono nasze banery,
książki, egzemplarze „FiM” i ulot-
ki, miotano wyzwiska. Wszystko to
działo się przy milczącej obecno-
ści straży miejskiej. Interweniowa-
ła dopiero wezwana policja, spisu-
jąc najbardziej agresywnych napast-
ników.
KAL
AC
KLIENT, NASZ PAN
FIGURKOBURCA
MW
MW
MaK
Co roku do Sądu Metropoli-
talnego w Lublinie składanych jest
ponad 150 pozwów o unieważnie-
nie świętego sakramentu małżeń-
stwa. W 90 proc. wnioski rozpatry-
wane są pozytywnie. Koszty pro-
cesu anulującego ślub kościelny
w archidiecezji lubelskiej wynoszą
600 zł plus 120 zł w przypadku
konieczności powołania biegłego
(np. w celu stwierdzenia faktu nie-
skonsumowania małżeństwa, nie-
zdolności do współżycia lub bada-
nia psychiatrycznego). Bezpłatna
jest za to wstępna konsultacja
w kancelarii sądu biskupiego, do-
tycząca stwierdzenia kanonicznej
zasadności wniosku. To taki rodzaj
promocji...
Pech prześladuje przydrożną
kapliczkę w Nagórzycach (gm. To-
maszów Maz.). Przez dziesiątki
lat stała tam drewniana figurka
Matki Boskiej. Gdy chłopscy kon-
serwatorzy próbowali odnowić
zmurszały relikt kultu religijnego,
ten rozpadł się. Zamówiono no-
wą figurę z trwałego materiału,
aby nie imał się jej żaden kornik.
Za sprawą księżowskiego kropi-
dła zyskała święte przymioty.
Ostatnio pojawił się tu 25-letni
Sławomir K. spod wolborskiej
wsi i zamiast prosić Najświętszą
Panienkę o łaski, zadał figurce kil-
ka kopniaków tak dotkliwych, że
odpadła jej głowa. Dodajmy, że
był trzeźwy.
STOCOLA
Gdyby senator Henryk Stokło-
sa pojawił się we wsi Mościska (woj.
wielkopolskie), potraktowano by go
tam widłami, orczykim, a w najlep-
szym razie – kłonicą. Mieszkańcy
wioski są przekonani, że jego wiel-
kie gospodarstwo zatruwa im wodę
w wodociągu, który sanepid wła-
śnie postanowił zamknąć. Hydrofor
AK
Mar
109251274.033.png 109251274.034.png 109251274.035.png 109251274.036.png 109251274.037.png 109251274.038.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin