Fakty i Mity 2005-50.pdf

(12406 KB) Pobierz
str_01_50.qxd
Dyrektor Gabinetu Politycznego w Ministerstwie Skarbu złamał prawo
NADZIEJA PiS iRYDZYKA W PROKURATURZE
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 50 (302) 22 GRUDNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
nij. Włóż do koszyka mydło,
cebulę oraz pasztetówkę, po czym
odmów różaniec. Takie naprzemien-
ne atrakcje proponuje jedno z ka-
towickich centrów handlowych,
w którym wybudowano najpraw-
dziwszą kaplicę. Ksiądz odprawia
tam autentyczne msze i nabożeń-
stwa, a wierni przy półkach z kon-
domami i podpaskami nucą sobie
dobiegające z kaplicy nabożne hi-
ty. Chrystus przegnał handlarzy
ze świątyni, ale chyba nie prze-
widział, że przyjdzie taki czas, gdy
wypadałoby przegnać kler ze skle-
pu. No cóż… za czasów Mistrza
z Nazaretu nie było tacy, intencji
mszalnych i innych podobnych ope-
racji handlowych.
Za tydzień
NUMER ŚWIĄTECZNY!
Kolejne, świąteczne, wydanie „FiM” bę-
dzie numerem podwójnym (23.12.2005–5.01.2006).
Str. 12, 13
Uwaga, Czytelnicy!
Na 32 stronach, za jedyne 4 złote, znajdziecie wyjątko-
we świąteczne konkursy z nagrodami, kolędową nalepkę
na drzwi, szopkę, kalendarz na przyszły rok, więcej roz-
rywki oraz dużo mocnych tekstów. W numerze świątecz-
nym opublikujemy także specjalny kupon, który – wy-
słany razem z rozwiązaniem – będzie uprawniał do
wzięcia udziału w losowaniu atrakcyjnych nagród.
K up kilogram kiełbasy i uklęk-
96458716.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 50 (302) 16 – 22 XII 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Ojciec Jan Góra, ekscentryczny dominikanin znany
z organizowania słynnych zjazdów młodzieżowych w Lednicy,
poprosił katolicką klinikę Gemelli o nagranie bicia serca
JPII. Klinika odmówiła zakonnikowi, uznawszy jego pomysł
za ekstrawagancki. Góra chciał młodzieży puścić z megafo-
nów te święte dźwięki podczas palenia symbolicznego serca
papieża zbudowanego z pni sosnowych...
Gdyby Góra osobiście udał się do kliniki, pewnie by go szybko
stamtąd nie wypuścili...
Prawo Piłki
W Platformie Obywatelskiej pachnie rozłamem. Część człon-
ków żałuje, że PO nie zgodziło się na warunki PiS i nie we-
szło do rządu. Na czele zawiedzionych stoi poseł Andrzej So-
śnierz, były kontrowersyjny szef Śląskiej Kasy Chorych. PO
rozłamowca Sośnierza wyrzuciła ze swoich szeregów.
Taki Sośnierz mógł w rządzie PiS-PO zostać ministrem zdrowia.
A teraz pozostaje mu tylko dosrywanie Relidze.
dy musi coś lub ktoś kierować. Ponieważ nikogo takiego
nie widzieli, zwykle uznawali, że Wielki Kierownik jest niewi-
dzialny. Ci, którzy mówili o nim najgłośniej i najpewniej przy-
pisywali mu sterowanie przyrodą, zostali pierwszymi księżmi
i biskupami. Żyli przez wszystkie czasy i na wszystkich kon-
tynentach. Różnie wyglądali i pozwalali nazywać się kapłana-
mi, szamanami, czarownikami, duchownymi, widzącymi itp.
Łączyło ich jedno – wszyscy wykorzystywali do swej pra-
cy zjawiska naturalne . Szybko też ogłosili, że potrafią nimi
kierować (pamiętacie zaćmienie słońca w „Faraonie”?) lub
wpływać na nie przez swój kontakt z Wielkim Kierownikiem.
W przeszłości przepowiadali na przykład pojawienie się stad
bizonów czy moment wylania Nilu. Obecnie zaklinają niebio-
sa podczas mszy „o deszcz” lub „za pogo-
dę”, a modlitwy kapelanów i pielgrzym-
ki branżowe zapewniają dobre plo-
ny rolnikom i prosperity prze-
mysłowi. Zarówno dziś,
jak i na przykład pięć
tysięcy lat temu ducho-
wi magicy przepędzają
złe duchy – dymem
z ogniska, egzorcyzmami,
kropidłem; odczytują trzę-
sienia ziemi, powodzie
i tajfuny jako karę bożą;
widzą (?) ludzkie życie
po śmierci na wiecz-
nych łowach, wiel-
kim okręcie, w cia-
łach zwierząt albo nie-
biańskim chórze.
Uznali się za stróżów natury i nieomylnych wykładow-
ców jej praw. Polega to na łączeniu zjawisk natury z wolą
boga. Ponieważ przyrodzona natura jest czymś stałym, do
niej naginają i wymyślają „nadprzyrodzone” boskie nakazy
i interpretacje. Prawdziwe mistrzostwo w kreowaniu „woli
bożej” osiągnęli kapłani rzymskokatoliccy.
Poznański biskup pomocniczy Marek Jędraszewski krzy-
czał na całą Polskę przed pamiętnym zwycięstwem uzbrojo-
nych policjantów nad bezbronnymi gejami, zagrzewając do
boju stróżów porządku: „Nie można zasłaniać się prawem,
które jest złe wtedy, kiedy uderza w to, co mówi sam
Bóg!”. Chodziło oczywiście o prawo do wolności zgroma-
dzeń. W normalnym kraju obywatel Jędraszewski tłumaczył-
by się w prokuraturze z publicznego podżegania do łamania
prawa i pewnie dostałby wyrok. W polskim Poznaniu został
okrzyknięty strażnikiem wartości i moralności. Tenże biskup
– obrońca prawa naturalnego – sam łamie to prawo w ma-
jestacie prawa swojego Kościoła. W jaki sposób? Ano na
przykład w taki, że z założenia żyje w celibacie, czyli bez-
żenności. Każdy się zgodzi, iż mężczyzna i kobieta są razem
po to, aby się wzajemnie uzupełniać, ponieważ on ma to,
co pasuje do niej. Biskup też to ma, bo na tę okoliczność
był badany przed święceniami. Tak więc życie w zdeklaro-
wanej bezżenności – poza tym, że jest dla mężczyzny bar-
dziej wygodne i spokojne – narusza prawo natury, niezależ-
nie czy ono pochodzi od jakiegoś boga, czy wzięło się z wil-
goci. Powtórzę – życie w bezżenności zdeklarowanej, a na-
wet przymusowej. Przyznamy bowiem, że czym innym jest
stan kawalerski z powodu np. wyjątkowej skłonności do
napojów wyskokowych lub chronicznego braku wolnych
dziewczyn na wiejskich zabawach; a także staropanieński na
zasadzie – i chciałabym, i boję się. Przyrzeczenie celibatu
składane biskupowi jest warunkiem udzielenia przez niego
święceń kapłańskich; to zatem w dużej mierze przymus.
Każdy papież i biskup łamie naturalne prawo Boga, na któ-
rego się powołuje – i to podwójnie: sam jako celibatariusz
oraz jako przełożony, który wymaga bezżenności od innych.
Co mówi Pismo Święte o naszych rzymskokatolickich dusz-
pasterzach, duchowych przywódcach narodu, i jak ich na-
zywa? „Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich
niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwod-
niczym i ku naukom demonów. Stanie się to przez takich,
którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowa-
ne. Zabraniają oni wchodzić w związki małżeńskie...” . Sły-
szeliście o kimś innym (poza biskupami Krk), kto broniłby
zdrowym chłopom żeniaczki?
Księżowskie życie w obłudzie i głoszenie przez duchow-
nych pokrętnych nauk, sprzecznych z wszelkimi prawami (po-
za prawem własnej organizacji) i zdrowym rozsądkiem,
przenosi się na postrzeganie świata przez szeregowych człon-
ków polskiego plemienia. Zwłaszcza tych ślepo zapatrzonych
w swoich szamanów. Tylko tym można np. wytłumaczyć
schizofreniczny pomysł klubu LPR, podchwycony przez po-
sła Mariana Piłkę z PiS, aby zlikwidować wszystkie
Marek Jurek, marszałek Sejmu z PiS, zasugerował możliwość uła-
skawienia Lwa Rywina. Jurek chciałby, żeby Rywinowi nadano
status świadka koronnego za złożenie obciążających zeznań na
niekorzyść innych członków słynnej „grupy trzymającej władzę”.
To genialna metoda na rządzenie! Można by różnych skazanych
uwalniać pod warunkiem, że nagadają na Millera, Kwaśniew-
skiego, Tuska, i kogo tam jeszcze PiS będzie chciał wykończyć.
Nowym szefem IPN został Janusz Kurtyka, dawny zarządca
krakowskiego oddziału tej instytucji. Kurtykę wybrano mimo
poważnych zarzutów. To z jego oddziału wyciekł materiał po-
mawiający Andrzeja Przewoźnika o współpracę z SB. Prze-
woźnik był kontrkandydatem Kurtyki. SLD i Samoobrona ja-
ko jedyne głosowały przeciwko jego podejrzanej kandydaturze.
Kurtyka, związany z PO i PiS, gwarantuje upolitycznienie IPN.
żłobki i przedszkola, a kobiety zagnać do
LPR domaga się wyjaśnienia okoliczności nakazu aresztowa-
nia wydanego na dyrektora Radia Maryja w 1997 roku. Zda-
niem Giertycha, działania prokuratury były polityczną próbą
zakneblowania niezależnej radiostacji. Liga chce teraz „wy-
mierzenia sprawiedliwości” prokuratorom świętokradcom.
Trawestując Cyrankiewicza – „Temu, kto poniósł rękę na Radio
Maryja, ręka ta zostanie odrąbana!”.
POLSKA/UE Szerokim echem w Polsce i w Belgii odbiły się
podrywy seksualne europosła Samoobrony, Bogdana Golika.
Golik miał rzekomo zgwałcić prostytutkę w wynajmowanym
przez siebie brukselskim mieszkaniu.
Zgwałcenie prostytutki to bez wątpienia jedna z tych zupełnie no-
wych wartości, jakie nasi eurodeputowani mieli nieść do Europy.
pieluch i garów, płacąc im za to pensje
(zawsze można podnieść ceny benzyny i ga-
zu). Oczywiście w imię prawa naturalnego, które jakoby za-
kłada tylko takie profesje dla kobiet: nałożnica, rodzicielka,
niania i kucharka. Co w takim razie w Sejmie robi 5 posła-
nek LPR-u, a wśród nich święta Anna Sobecka z Torunia?
Poseł Piłka – jak mniemam – zakłada również, że katolicka
bozia wyposażyła każdą niewiastę w zdolności pedagogicz-
ne oraz cudownie zaszczepiła program wychowania i naucza-
nia od osesków do starszaków. Akurat mam w domu star-
szaka i wiem cokolwiek o takim programie. Pomysł poczę-
ty przez LPR jest tak głupi, że nawet sama Liga Polskich Ro-
dzin go wyskrobała. Co prawda dzieci opóźnione w rozwo-
ju to niewątpliwie przyszli wdzięczni słuchacze księżow-
skich bajek i naturalny elektorat partii Giertycha. Ale plan
był jednak szyty zbyt grubymi nićmi.
No bo jeśli baby muszą wyłącznie siedzieć w domu
z dziećmi, to dlaczego taki poseł Piłka nie miałby chodzić na
polowania odziany w skórę jelenia albo zjadać swoich wro-
gów, jak podpowiadał pierwszym ludziom ich instynkt, czy-
li natura, czyli – według Piłki – katolicki Bóg? Poseł, jako
osobnik dominujący nad stadem, powinien też: spółkować
z najzdrowszymi i najgrubszymi samicami (co na to jego
obecna żona?), jeździć do sejmu konno na oklep, zamiast nie-
naturalnym i śmierdzącym samochodem; mieszkać w jaski-
ni, grać w kości mamuta, a także wstawać o świcie i kłaść
się o zmroku. Tak bowiem podpowiada ludziom natura. Je-
śli dodatkowo Piłka chce żyć w zgodzie (a mówi, że chce)
z prawem bożym Starego Testamentu – nie wolno mu: siać
w winnicy innych roślin (Pwt 22. 9), założyć kufajki ani łap-
ci swojej żony (Pwt 22. 5), ubierać się w ubrania utkane
z wełny i lnu (Pwt 22. 11), orać wołem i osłem (Pwt 22.
10). Posłowie, zwłaszcza ci z LPR, muszą pamiętać, że jeśli
mają zgniecione jądra – nie mogą uczestniczyć w zgroma-
dzeniach, zwłaszcza parlamentarnych (Pwt 23. 2).
Złodziej zwykle krzyczy najgłośniej: łapać złodzieja! Ci, któ-
rzy najczęściej sami łamią prawo naturalne (o ile w ogóle
można je zdefiniować), i to z założenia – jak bezżenni księża
– najczęściej też się na nie powołują. Co więcej, ustanowili
się nawet jego strażnikami. Nie byłoby z tym żadnego pro-
blemu, gdyby nie trzy rzeczy. Po pierwsze – pseudomoraliści
mają do krzyczenia mikrofony i ambony; po drugie – wielu
ich krzyki bierze za dobrą monetę; po trzecie – mamy XXI
wiek i poza Polską nie ma już – przynajmniej w Europie
– plemion rządzonych przez czarowników.
SOPOT „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że szef miejskiego od-
działu PiS, Grzegorz Ksepka, jest solistą w trashmetalowym ze-
spole Alterlife. W repertuarze działacza ultrakatolickiej partii
znalazły się teksty o „Bogu, który umarł na darmo” i o tym,
że należy „niszczyć wszystkich słabych”.
Ksepka tłumaczy się, że śpiewa po godzinach. W pracy jest pra-
wy, sprawiedliwy i bogobojny.
NIEMCY Wybranie Gerharda Schroedera na szefa rady dy-
rektorów konsorcjum budującego gazociąg bałtycki wywołało
niesmak i protesty w Niemczech. Awans Schroedera (ok. mi-
liona euro pensji rocznie) uznano za niestosowny, bo to on
sam kilka miesięcy wcześniej negocjował jako kanclerz warun-
ki niemiecko-rosyjskiej umowy w tej sprawie.
Facet załatwił sobie miękkie lądowanie. U nas – w katolickim kra-
ju – to normalka, a Niemcy muszą się – jak widać – przyzwyczaić.
WIELKA BRYTANIA Sąd Najwyższy uznał, że zeznania uzy-
skane w wyniku tortur nie mogą być wykorzystane w proce-
sach w tym kraju. Wszystkie zatem procesy osób oskarżonych
o terroryzm, w których wykorzystano dowody pochodzące
z zagranicy, muszą być zweryfikowane. Jest to cios wymierzo-
ny w całą amerykańską politykę tzw. wojny z terroryzmem.
A my sądziliśmy, że tortury potępiono już w oświeceniu...
FRANCJA Z okazji stulecia francuskiej laickości w całym
kraju odbyły się manifestacje domagające się dalszego roz-
dzielania kościołów od państwa. Tysiące osób ze stowarzy-
szeń lewicowych, liberalnych, feministycznych, wolnomyśliciel-
skich i masońskich domagało się laicyzacji w Alzacji i Lota-
ryngii (tych regionów – z przyczyn historycznych – rozdział ko-
ściołów od państwa nie obejmuje), zaprzestania jakiegokol-
wiek dotowania szkół religijnych itp.
Za sto lat, kto wie – może i u nas...?
IZRAEL Kneset uchwalił prawo zezwalające na eutanazję. Od-
rzucił jednocześnie obiekcje ortodoksów, którzy twierdzili, że
eutanazja depcze prawo wyznaniowe obowiązujące w Izraelu.
Cóż, Izrael to kraj formalnie wyznaniowy – w odróżnieniu od świec-
kiej Polski...
INDONEZJA Największa islamska organizacja kraju – 40-mi-
lionowa Nahdlatul Ulama – zaapelowała do swoich członków
o chronienie w czasie Bożego Narodzenia chrześcijańskich ko-
ściołów przed atakami islamskich fundamentalistów. W świą-
tecznych atakach na świątynie giną co roku dziesiątki osób.
Antyklerykałowie, chrońmy kościoły w Katolandzie, bo jakby co,
to będzie na nas!
JONASZ
J uż ludzie pierwotni zaczęli kombinować, że siłami przyro-
96458716.027.png 96458716.028.png 96458716.029.png 96458716.001.png
Nr 50 (302) 16 – 22 XII 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
Informujemy prokuraturę o przestępstwie
popełnionym przez wschodzącą gwiazdę
PiS-u, towarzysza partyjnego skierowane-
go „na odcinek” Ministerstwa Skarbu...
karnego za podanie nieprawdy lub za-
tajenie prawdy grozi kara pozbawie-
nia wolności”.
3. We wzmiankowanym oświad-
czeniu podejrzany przyznał, że
w 2002 r. był prezesem Zarządu
Chesterton Group sp. z o.o. z sie-
dzibą w Warszawie, ul. Zgrupowa-
nia „Żmija” 13/209, w której to spół-
ce doradztwa finansowego posiadał
25 proc. udziałów.
Dowód:
„Oświadczenie mająt-
kowe...” – odpowiednio
cz. A VII i A III p. 2.
4. W okresie li-
piec–grudzień 2002 r. po-
dejrzany Bender był
prezesem Zarządu fir-
my Eastern Enterpri-
ses sp. z o.o., czego
w „Oświadczeniu ma-
jątkowym...” – świadom
odpowiedzialności kar-
nej – nie ujawnił (ujaw-
nił tylko spółkę Chester-
ton Group – patrz skan) .
Dowód:
publikacja zatytułowa-
na „Hollywood”, za-
mieszczona w tygodniku
„Fakty i Mity” 48/2005,
oparta na rezultatach
śledztwa Prokuratury
Apelacyjnej w Lublinie
w sprawie przekraczania
uprawnień i niedopełnia-
nia obowiązków przez
przedstawicieli Central-
nego Zarządu Poczty
Polskiej przy zawieraniu
umów marketingowych
oraz sponsoringowych.
Wątek związany z fir-
mą Eastern Enterprises
(przywłaszczenie mienia
przez Artura P. , po-
przednika podejrzanego
Bendera na stanowisku
prezesa zarządu spółki)
skierowano z aktem
oskarżenia do Sądu Re-
jonowego w Zamościu;
na pytanie dziennikarza ww. ty-
godnika – że w 2002 r. pełnił
(„przez kilka miesięcy” – jak to
określił) funkcję prezesa Zarzą-
du Eastern Enterprises.
5. Zatajając fakt uczestnic-
twa we władzach spółki Eastern
Enterprises, podejrzany Iwo Cy-
ryl Bender wyczerpał znamiona
przestępstwa określonego w art.
233, par. 1 kk.
W zakończeniu słów kilka do Nie-
znanego Prokuratora, który – tak czy
owak – będzie musiał podjąć w po-
wyższej sprawie jakąś decyzję (nasz
artykuł wysyłamy Ministrowi Sprawie-
dliwości w załączeniu do formalnego
zawiadomienia o przestępstwie): Pa-
na(i) nazwisko, tak czy inaczej – ku
pamięci potomnych – opublikujemy...
ANNA TARCZYŃSKA
Dyrektor gabinetu polityczne-
go w ministerstwie to niezwykle
wpływowa osobistość. Zero odpo-
wiedzialności (formalnie nie po-
dejmuje żadnych istotnych decy-
zji), a przy tym potężna władza (nad-
zoruje tzw. całokształt, w tym m.in.
doradców ministra oraz jego asy-
stentów) i wiedza (pracownicy ga-
binetu uczestniczą w pracach legi-
slacyjnych i programowych).
prawdę, podlega karze pozbawienia
wolności do lat 3” ).
Uzasadnienie:
1. W wyborach samorządowych
2002 r. podejrzany zdobył mandat
radnego m.st. Warszawy, po czym
złożył wymagane Ustawą o samorzą-
dzie gminnym z 8 marca 1990 r. (zwa-
ną dalej Ustawą – DzU z 2001 r., nr
142, poz. 1591) oświadczenie o swo-
im stanie majątkowym za rok 2002.
Artykuł 233
W Ministerstwie Skarbu Pań-
stwa taką szarą eminencją został nie-
dawno człowiek, którego polecamy
wnikliwości prokuratury. Dla uła-
twienia przedstawiamy „gotowiec”
postanowienia o przedstawieniu za-
rzutów. Oto nasz projekt...
Podejrzany: Iwo Cyryl Ben-
der , syn Ryszarda , senatora z Li-
gi Polskich Rodzin. Wiek: 36 lat.
Wykształcenie: wyższe (historia
– Katolicki Uniwersytet Lubelski;
stosunki międzynarodowe – ame-
rykański Uniwersytet Columbia).
Zatrudnienie: dyrektor Gabinetu
Politycznego w Ministerstwie
Skarbu Państwa . Inne funkcje: rad-
ny m.st. Warszawy z ramienia Pra-
wa i Sprawiedliwości, członek Ra-
dy Politycznej PiS (najwyższa wła-
dza uchwałodawcza partii pomiędzy
posiedzeniami jej Kongresu), czło-
nek Warszawskiego Zarządu Regio-
nalnego PiS.
Zarzut: popełnienie przestęp-
stwa z art. 233, par. 1 kodeksu kar-
nego ( „Kto, składając zeznanie ma-
jące służyć za dowód w postępowa-
niu sądowym lub w innym postępo-
waniu prowadzonym na podstawie
ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja
Dowód:
„Oświadczenie majątkowe rad-
nego gminy Iwo Bendera” sporzą-
dzone z datą 30 kwietnia 2003 r.,
zamieszczone w Biuletynie Informa-
cji Publicznej m.st. Warszawy (ad-
res strony internetowej:
www.bip.warszawa.pl/modu-
ly/oswiadczeniaMajatkowe/oswiad-
czenia.aspx?id=10
2. W swoim oświadczeniu ma-
jątkowym z 30 kwietnia 2003 r., po-
dejrzany zobowiązany był ujawnić
m.in. wszelkie „dane o prowadze-
niu działalności gospodarczej oraz
dotyczące zajmowania stanowisk
w spółkach handlowych” (art. 24h
ust. 1 p. 1 Ustawy) w roku 2002. Po-
danie zaś jakiejkolwiek co do tych
kwestii nieprawdy skutkowało od-
powiedzialnością karną z art. 233,
par. 1 kk, o czym Iwo Cyryl Ben-
der został pouczony.
Dowód:
„Oświadczenie majątkowe...” część
A, w której podejrzany deklaruje, iż
zapoznał się z przepisami Ustawy,
oraz część B, gdzie własnoręcznym
podpisem potwierdza: „Powyższe
oświadczenie składam świadomy, iż
na podstawie art. 233 § 1 kodeksu
wyjaśnienie z 3 grud-
nia 2005 r., złożone na
piśmie przez podejrza-
nego – w odpowiedzi
GŁASKANIE JEŻA
Chcę na salony
„Będziemy podawali nazwiska w specjal-
nych wiadomościach. Wszystkich kłamców na
przykład w ciągu tygodnia, a później będzie-
my podawali taki zbiór z całego tygodnia”.
No i blady strach padł na załogę „Fak-
tów i Mitów”, a piszący te słowa dostał czkaw-
ki z przerażenia. No bo co to się stanie, je-
śli na Rydzykowej czarnej liście nas zabrak-
nie? Tak się przecież staramy, tyle razy pisa-
liśmy, tyle „nakłamaliśmy” o RM i mieliby-
śmy zostać pominięci? Już widzę i czuję tę
hańbę – otwieramy listę, a tam... nie ma np.
Jonasza . Jego żona, Ewa , niewątpliwie wy-
stąpi o rozwód i zmieni nazwisko. Taki wstyd!
A gdyby ojciec dyrektor nie wymienił
i mnie? (Raz już – w podobny sposób – olał
mnie Wildstein ). Wracam po pracy do do-
mu i... w drzwiach mam wymienione zamki,
zaś dzieciaki chodzą po podwórku z papie-
rowymi torbami na głowach. Katastrofa, śmierć
cywilna, piętno...
Szanowny Ojcze Dyrektorze, zwracam się do
Waszeci poprzez łkanie wydobywające się z trze-
wi – nie róbże nam tego... Nie pomijaj, nie mar-
ginalizuj, nie zapomnij o Jonaszu, Szenbornie,
Rodanie, Tarczyńskiej i reszcie załogi „FiM”. Do-
ceń nasze zasługi i umieść na swej liście skazań-
ców. Inaczej będziemy w oczach Czytelników
skończeni raz na zawsze. Pokornie prosimy!...
W rewanżu solennie przyrzekamy, że prze-
nigdy nie będziemy się już czepiać setek tysię-
cy świadectw udziałowych, co to niby miały pójść
na ratowanie stoczni. Zupełnie wystarcza nam
zapewnienie ojca dyrektora, z jakimże sensem
wypowiedziane na antenie kilka dni temu: „Trud-
no się usprawiedliwiać, bo usprawiedliwiają się
winni. Ludzie wiedzą. Jeśli jest coś nie na miej-
scu, zamknijcie mnie. Dlaczego mi nie wyto-
czycie procesu, tylko ciągłe pomówienia?”. Wie,
co mówi, ojciec dyrektor, zwłaszcza teraz, kie-
dy połowa Sejmu przyjeżdża do niego na za-
krapiany różaniec... MAREK SZENBORN
„Salon kłamców” – tak ma się nazywać
czarna lista dziennikarzy szkalujących Ra-
dio Maryja. Lista jest właśnie sporządzana
przez ojca dyrektora i zostanie wkrótce
odczytana na antenie toruńskiej rozgłośni.
Swój pomysł Rydzyk wyartykułował i wy-
słał w eter w nocy z czwartku na piątek. Dzień
wcześniej, w środę – podczas hucznych obcho-
dów 14 rocznicy powstania RM – na ołtarzu
jednego z toruńskich kościołów złożono w ofie-
rze ponad 20 tysięcy wycinków prasowych za-
wierających „napastliwe, obrzydliwe i niepraw-
dziwe teksty” o rozgłośni ojca dyrektora. Wy-
nika z tego, że w polskiej prasie dzień
w dzień ukazywały się i ukazują co najmniej
cztery „kłamliwe artykuły” o Radyju! Albo to
jakaś zmowa wstrętnych pismaków, albo spi-
sek żydowsko-masoński, albo... Radio Mary-
ja to organizacja przestępcza!
Skąd ojciec dyrektor posiadł taką wycin-
kową wiedzę? Okazuje się, że RM zatrudni-
ło specjalną firmę, która od lat monitoruje
polską prasę. Od lokalnych gazetek po ogól-
nopolskie dzienniki i tygodniki. Podobno na
czarnej liście mają się znaleźć nawet dzien-
nikarze Katolickiej Agencji Informacyjnej
(sic!). „Piękną” polszczyzną Tadeusz Rydzyk
przedstawił to tak:
96458716.002.png 96458716.003.png 96458716.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 50(302) 16 – 22 XII 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Woda z mózgu
odchodzący prezydent Aleksander
Kwaśniewski był świadkiem cudu, ja-
kiego ponoć dokonał Jan Paweł II ...
Z kolei inna czytelniczka „Ryce-
rza Niepokalanej” – w odpowiedzi
na apel Redakcji o podawanie przy-
kładów uzdrowień, jakich dokonała
woda z Lourdes – pisze: „Lekarz oku-
lista, badając dno oka mojego dziec-
ka, podejrzewał raka mózgu i skiero-
wał moją córkę na oddział neurolo-
gii. Lekarze robili badania, a ja z ca-
łą rodziną odmawiałam codziennie
różaniec. Przed badaniem tomogra-
fią komputerową głowy dałam moje-
mu dziecku napić się cudownej wody
z Lourdes. I pomogło! Ostateczny wy-
nik badań był pozytywny!”.
Z kolei wdzięczna rycerka z zie-
lonogórskiego informuje, że w pra-
cy schodziła po betonowych scho-
dach z trzeciego piętra i upadła, bo
zgasło światło i był wieczór: „Le-
ciałam w dół, obijając się o schody,
aż na parter. Wstać nie mogłam. Są-
dziłam, że jestem cała połamana
i będę kaleką”. W domu rycerka naj-
pierw napiła się wody z Lourdes,
a potem smarowała nią obolałe miej-
sca. I następnego dnia była zdro-
wa, a grzbiet i pośladki całkiem
sine, prawie granatowe, wróci-
ły do normy. Jakiej? – o tym
rycerka nie pisze.
Zrobiłem to, co rycerze Nie-
pokalanej. Napiłem się wody
z Lourdes. I co? I oto stał się
cud! Jonasz dał mi premię!
Franciszkanie mieli rację. Ale
okazuje się, że są skutki ubocz-
ne działania tej świętej wody:
przez trzy dni miałem sraczkę.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W Zielonej Górze pijana kobieta wymioto-
wała przez okno na klatce schodowej, mię-
dzy trzecim a czwartym piętrem. Puściła pawia m.in. na przechodzącego
pod blokiem mężczyznę. Chwilę później na głowę pechowca spadła również
sama bohaterka. Przewieziono ich do szpitala.
Jest święta woda, która leczy
wszystko. Z wyjątkiem rozumu.
Turysta chciał pojechać autobu-
sem do rezerwatu Zimna Woda koło
Zielonej Góry, więc pyta kierowcę:
– Proszę pana, czy w Zimnej Wo-
dzie staje?
– Mnie nie! Może kaczorom...
Oczywiście nie chodzi tu o braci
Kaczyńskich , tylko o kaczory pły-
wające po wodzie. Okazuje się, że
istnieje woda lecząca wszystkie ludz-
kie dolegliwości: raka (zwłaszcza mó-
zgu), zawały, wylewy, impotencję,
a nawet skutki wywinięcia orła z trze-
ciego piętra po betonowych schodach.
Leczy ze skutkiem natychmiastowym.
Przy niej lekarze wychodzą na debi-
li i konowałów. Jest to woda z Sank-
tuarium Maryjnego w Lourdes.
W „Rycerzu Niepokalanej”, wy-
dawanym w Niepokalanowie przez oj-
ców franciszkanów z o. Piotrem Ma-
rią Lenartem na czele, możemy prze-
czytać świadectwa dziesiątków cudow-
nych uzdrowień, do jakich doszło dzię-
ki tej wodzie. A oto kilka z nich.
Anna zauważyła chorobowe
zmiany na skórze w okolicach pier-
si. Uczucie bólu i pieczenia nie ustę-
powało w dzień ani w nocy. Leka-
rze byli bezradni. To nowotwór.
I cóż robi nasza Anna? Ma w gło-
wie tylko jedną silną myśl, której nie
potrafi się oprzeć: „Postanowiłam,
że udam się do sanktuarium Matki
Bożej Fatimskiej do Turzy Śląskiej
i będę uczestniczyć w nabożeństwie dla
chorych z błogosławieństwem ludzkim.
Tam prosiłam o pomoc i światło na-
dziei. Na własną odpowiedzialność
odłożyłam wszystkie leki, a chore miej-
sce trzy razy dziennie pocierałam wo-
dą z Lourdes. Już w pierwszy dzień po
pielgrzymce czułam się znacznie lepiej,
zaś po miesiącu nie było żadnego śla-
du choroby na skórze”.
I od tej pory Anna jest już szczę-
śliwa, zdrowa i nadal ufa ojcom fran-
ciszkanom i świętej wodzie. No cóż,
wszystko jest możliwe, skoro nawet
AH
W Białymstoku pracownica jednego z urzę-
dów oskarżyła swojego szefa o molesto-
wanie. Policji wyznała, że kiedy mężczyzna przechodzi obok niej, obleśnie
jęczy i głupio się uśmiecha. Może jest chory?
AH
Pabianice to miasto, któremu obca jest
wszechobecna znieczulica. Do pijanego męż-
czyzny, który szwendał się po ulicach, aż sześć razy w ciągu kilku godzin
wezwano karetkę. Ci samarytanie to żyć ostatnio nie dają.
AH
30-letni Jacek Z. przyznał się przed kie-
leckim sądem do uduszenia dwóch osób
i trzech psów. „Pytałam go, po co to robi. Powiedział, że od czasu do cza-
su musi kogoś zadusić” – zeznała kobieta, która razem z nim zabiła swoje-
go męża.
AH
Pod koła jadącego przez Sobieszyn audi
wbiegł nagle owczarek niemiecki. Kierow-
ca, który nie zdążył zahamować i psa potrącił, wysiadł z auta. W tym sa-
mym momencie pies poderwał się na cztery łapy, wślizgnął do środka i usa-
dowił na przednim siedzeniu. Kierowca bezskutecznie usiłował go wypędzić
– gdy tylko zbliżał się do drzwi, owczarek warczał i szczekał. Mężczyzna po-
wiadomił policję. Najpierw przyjechał zwykły patrol, potem do pomocy ścią-
gnięto drogówkę oraz policyjnego psa wraz z przewodnikiem. Dopiero tym
dwóm ostatnim udało się wyciągnąć intruza na zewnątrz.
KC
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Módlmy się za wszystkich (...) Za Bolka i Lolka, kaczory i smerfy – za Waż-
niaków, Ślicznotki, Ciamajdy i Gargamela, i za cały ten polski Disneyland.
(bp Józef Zawitkowski)
ofiar cierpiących z ręki silniejszych i sprytniejszych
katów. Taki obraz może budzić współczucie. Nie je-
stem jednak pewien, czy budzi on także szacunek.
Swoje historyczne klęski narodowe i dzisiejsze nie-
dostatki chętnie przedstawiamy jako efekt złośliwego
działania potężnych i niemoralnych sąsiadów, najczęściej
Niemców i Rosjan. Nawet obec-
na, słynna już bałtycka rura ga-
zowa, to – według większości pol-
skich mediów – dziecko spisku
germańsko-moskiewskiego wy-
mierzonego w Polskę. My – tacy
czyści i niewinni – i oni – źli, chci-
wi i zepsuci. To byłoby nawet wzruszające, gdyby nie
fakt, że jest nieprawdziwe i żałosne. Bo w tym akurat
przypadku ostatnie polskie rządy i media zrobiły wszyst-
ko, aby Rosjan zniechęcić do zainwestowania w Polsce
choćby jednego rubla.
Nasza polska, podświadoma już chyba, taktyka od-
grywania ofiary dla wzbudzenia współczucia otoczenia
ma, obok kłamstwa, jeszcze jedną wadę: nie budzi sza-
cunku. Podobnie osoby, które pozują na wieczne ofiary
swoich współmałżonków, mogą wyciskać u słuchaczy
łzy współczucia, ale raczej nie wzbudzają u nich szacun-
ku. Sprawiają raczej wrażenie osób słabych i nieudol-
nych. A od tego tylko krok do lekceważenia, a nawet
pogardy. Nie mam tu na myśli osób rzeczywiście dozna-
jących krzywdy. Myślę raczej o takich, które z doznanej
lub urojonej krzywdy chcą zrobić ideę przewodnią swo-
jego życia, trwały stan, z którego będą czerpać profity,
jeśli nie materialne, to z pewnością moralne.
Jako naród nie jesteśmy w tej cierpiętniczej posta-
wie odosobnieni. Wymienię tylko prawdziwych mi-
strzów tej sztuki – Żydów i Ormian. Nie zaprzeczam
ich cierpieniom, ale za niestosowne uważam na przy-
kład kneblowanie wszelkiej krytyki ich dzisiejszych po-
czynań wiecznym wspominaniem przeszłych krzywd.
Takie „cierpiętnicze” refleksje przyszły mi na myśl,
kiedy oglądałem wystawę fotografii serbołużyckich ar-
tystów ( Sandra Lietzmann , Bolko Kozel i Borbora
Wiesnerjec ), zorganizowaną w Warszawie przez Fun-
dację Róży Luksemburg. O Ser-
bach łużyckich (inaczej Łużycza-
nach), mikroskopijnym, mieszka-
jącym najdalej na Zachód naro-
dzie słowiańskim, mówi się w Pol-
sce rzadko. Ta niewielka społecz-
ność posługująca się aż dwoma
językami (dolno- i górnołużyckim) nigdy nie miała ła-
twego życia – w średniowieczu wciśnięta między Polskę
a Niemcy, a potem jako słowiańska wyspa w morzu nie-
miecczyzny. Na dodatek my, Polacy, mieliśmy nieszczę-
ście częściowo pozbawić ten naród ojczyzny, z czego pra-
wie nikt w Polsce nie zdaje sobie sprawy. Otóż teren na
zachód od linii Kwisy i dolnego Bobru, przyłączony do
Polski po 1945 roku, to nie żaden zachodni Śląsk, któ-
ry przywrócono do Macierzy (tak wciskano nam w szko-
le), ale wschodnie Łużyce, na których nigdy Polaków nie
było. Po wojnie my, „bracia Słowianie”, wyrzuciliśmy
z domów Serbów łużyckich, także „braci Słowian”, ra-
zem z okolicznymi Niemcami. Nikt tam się nie bawił
w rozróżnianie. „Polscy” Łużyczanie podzielili los „pol-
skich” Słowińców i Mazurów i wylądowali z tobołkami
w Niemczech – kraju, który od pokoleń chciał ich wy-
narodowić. I tak złośliwa historia zatacza koło, raz sta-
wiając nas w roli ofiar, innym razem – prześladowców.
W tym kontekście tym bardziej nie ma sensu kreować
nas, Polaków, na wiecznie pokrzywdzonych, bo w rze-
czywistości różnie z tym bywało... ADAM CIOCH
Składamy na tym ołtarzu w 14. rocznicę powstania pierwszego w historii wol-
nego i katolickiego głosu – Radia Maryja – niespotykany w historii Polski do-
wód zmasowanego ataku kłamstw i ciągle dokonywanych w mediach mani-
pulacji. (o. Tadeusz Rydzyk w czasie „ofiarowania” wycinków prasowych)
Radio Maryja to jedyne miejsce, gdzie jest pełna wolność słowa i rzetelność.
(Janusz Maksymiuk, Samoobrona)
Przez pewien czas słyszeliśmy komplementy o LPR i potem, bez sprecyzowa-
nego powodu, Radio Maryja zaczyna mówić zupełnie innym tonem i dowia-
dujemy się, że parlamentarzyści z LPR nie są najlepszymi katolikami. Gdy
bez powodu zmieniają się sympatie polityczne, a zmieniły się już kilka razy,
to można życzyć tylko ostrożności tym politykom, którzy budują swoje plany
na poparciu dla Radia Maryja.
RZECZY POSPOLITE
Kraj ofiar?
(abp Józef Życiński)
W tym samym czasie, gdy tak wiele niszczono w naszej ojczyźnie, odbierając
ludziom nadzieję, w Toruniu stało się coś niezwykłego. Dzięki zawierzeniu
Maryi i pomocy wielu osób profetyczna wizja ojca Tadeusza Rydzyka – zbu-
dowania w Polsce prawdziwie katolickich i narodowych mediów – stała się
rzeczywistością. Dziś trudno sobie wyobrazić nasze życie – we wszystkich wy-
miarach: duchowym, społecznym, kulturalnym, osobistym – bez Radia Ma-
ryja.
(„Nasz Dziennik” 285/2005)
Jak człowiek po pięćdziesiątce zastanawia się, co umie robić, to tak napraw-
dę okazuje się, że zajmować się polityką. To jest trochę bolesna konstatacja.
(Aleksander Kwaśniewski)
Zawsze jest nadzieja, że może ta czarna owieczka (...) chociaż jedna, da się
nawrócić. Aleksander Kwaśniewski, w poważnym wieku mężczyzna, może scho-
dzi na dobrą drogę i będziemy mieli wierzącego i praktykującego katolika. To
będzie dla nas chluba, dla ludzi wierzących.
(Andrzej Lepper w komentarzu dotyczącym udziału prezydenta
w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II)
Wybrała OH
POLECIAŁA ZA PAWIEM
GŁUPI CZY CHORY?
SAMARYTANIE
DUSICIEL Z POWOŁANIA
CHCĘ DO PANA!
J ako naród bardzo lubimy się prezentować w roli
96458716.005.png 96458716.006.png 96458716.007.png 96458716.008.png 96458716.009.png 96458716.010.png 96458716.011.png 96458716.012.png 96458716.013.png 96458716.014.png 96458716.015.png 96458716.016.png 96458716.017.png 96458716.018.png 96458716.019.png 96458716.020.png
Nr 50 (302) 16 – 22 XII 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
GEST GENERAŁA
dla Wierszalina, to w kolejnej ka-
dencji ten teatr zostanie z Podla-
sia przegoniony kijami – grzmiał
z trybuny Puksza.
Nie wie, biedaczek, że wisząca
na krzyżu postać to męczennica,
uznana przez Kościół w XVI wie-
ku; jest patronką nieudanych mał-
żeństw oraz kobiet, które chcą unik-
nąć męskiego pożądania, a męską
twarz otrzymała od samego Boga...
Panu radnemu radzimy się do-
kształcić! Ma czas, bo głosowanie
nad budżetem dopiero w styczniu.
OH
ŚWIĘTA Z ROZKAZU
Komendant główny policji, gen.
Marek Bieńkowski , nagrodził
trzech funkcjonariuszy z Krakowa,
którzy przyczynili się do ustalenia
i zatrzymania młodego mężczyzny
grożącego śmiercią abp. Stanisła-
wowi Dziwiszowi . Za schwytanie
„zwyrodnialca” gliniarzom chwała.
Szkoda tylko, że codziennie setki po-
dobnych pogróżek skierowanych do
zwykłych Kowalskich są przez poli-
cjantów ignorowane (jak choćby
ostrzelanie redakcji „FiM”). KC
AUREOLKA
mają inne buty na zmianę. Julian
Dzierżak , dyrektor szkoły, milczy
w tej sprawie jak zaklęty. WZ
Watykańska Kongregacja Kul-
tu Bożego i Dyscypliny Sakramen-
tów ogłosiła świętą dziewicę Fausty-
nę Kowalską – uznawaną za chorą
psychicznie – patronką Łodzi. Tę ra-
dosną wiadomość ogłoszono w ka-
tedrze podczas mszy z udziałem nun-
cjusza abp. Józefa Kowalczyka , po-
kaźnego grona biskupów oraz pre-
zydenta miasta – Jerzego Kropiw-
nickiego , wojewody i rektorów łódz-
kich wyższych uczelni.
NAPRZÓD DO TYŁU
Na wystawie prac Marcina
Wilkoszewskiego z Akademii
Sztuk Pięknych w Łodzi znalazło
się zdjęcie szefa Radia Maryja, oj-
ca Tadeusza Rydzyka , stylizowa-
nego na dyktatora epoki stalinow-
skiej, z podpisem: „Hej, naprzód
marsz!” . Zdjęcie wisiało krótko, bo
dziekanat Wydziału Elektrotechni-
ki i Elektroniki Politechniki Łódz-
kiej, przy którym znajduje się Ga-
leria „Pod Napięciem” ze wspo-
mnianą ekspozycją, poprosił grzecz-
nie autora o usunięcie fotografii
obrażających uczucia religijne zwie-
dzających. Artysta pokornie speł-
nił żądanie. Oczywiście – o żadnej
cenzurze w wolnej Polsce nie mo-
że być mowy...
PS
ŻMIJOWE BUTY
ZA ZDROWIE BOZI!
ROMA NIE SPRZEDA
ROMY
Lech Kaczyński postanowił
sprawić sobie papieskie buty na in-
tronizację czy – jak kto woli – in-
augurację prezydentury. Obuwie
szyje mu sam szewc Stanisław
Żmija ze Stanisława Dolnego
w Małopolsce. Ten sam, który
w obuwie zaopatrywał Jana Paw-
ła II , a ostatnio także arcybiskupa
Stanisława Dziwisza . A nam się
przypomina stara bajka o tym, że
gdzie konie podkuwają, tam i ża-
ba podstawia łapę...
Co tam cuda uzdrowienia! Jest
inny, przesądzający o świętości
JPII – Wojtyła miał nad głową
aureolę!
Fotograf Adam Bujak przeka-
zał abp. Dziwiszowi tajemniczą fo-
tografię, na której papież jest wi-
doczny w świetlistej aureoli. Zdję-
cie zostało wykonane w czasie
pierwszego papieskiego spotkania
opłatkowego w 1978 roku. Bujak
zachodził w głowę, skąd wziął się
tajemniczy poblask, ale ma nadzie-
ję, że przekazany Kościołowi dia-
pozytyw przyda się w procesie be-
atyfikacyjnym JPII. „Cudowna” fo-
tografia znalazła się na okładce naj-
nowszego albumu Bujaka, pt.
„Opłatek ze Świętym” (na zdjęciu).
Skądinąd świetna to reklama dla
albumu. Która dewotka nie chcia-
łaby pod choinką książki ze świę-
tym zdjęciem?
Tymczasem – według opinii eks-
pertów fotografików – „aureole”
i tajemnicze smugi na fotografiach
robionych lustrzankami przy użyciu
lampy błyskowej powstają przy dłu-
gim czasie naświetlania (1/20–1/15
sekundy), kiedy fotografowany
obiekt zdąży się lekko poruszyć. Za-
przyjaźniony fotograf rzecz skomen-
tował bardziej dosadnie: „Takich
zdjęć z aureolami to mogę sobie na-
trzaskać tysiące”.
RP
Prokuratura we Wrocławiu
oskarżyła dwóch młodych mężczyzn
o obrazę uczuć religijnych pana pro-
boszcza od św. Michała – doniosła
Informacyjna Agencja Radiowa.
Obaj oskarżeni (22- i 28-latek)
strzelili sobie w świątyni po sztaka-
nie taniego wina, na czym przyła-
pały ich kościelne babcie. W obec-
ności zaalarmowanego proboszcza
– jak to ujęła policja – zaczęli uży-
wać wulgarnych słów w stosunku
do Boga i pluli w konfesjonale. Po-
nadto starszy z nich porwał stułę
i próbował uciec. W goniących go
katolików cisnął flaszką z nalew-
ką, która marnotrawnie rozbiła się
o drzwi. Teraz grożą mu za to dwa
lata odsiadki. Kryminalista przy-
znał się do winy i poprosił o wy-
mierzenie kary bez procesu. KC
Niesłychane, Watykan zastopo-
wał sprzedaż warszawskiego budyn-
ku „Roma” – dotychczasowej sie-
dziby teatru („FiM” 49/2005). Wku-
rzony jest gubernator Glemp , bo
odmowa to policzek i spowoduje,
że kasa za „Romę” nie pokryje czę-
ści wydatków na budowę Świątyni
Opatrzności Bożej.
Budynek przy ulicy Nowogrodz-
kiej wart jest około 50 mln złotych.
Dziś – oprócz Teatru Muzycznego,
Warszawskiej Opery Kameralnej
i lecznicy Związku Artystów Scen
Polskich – mieści się w nim sporo in-
stytucji kościelnych, łącznie z Sądem
Metropolitalnym i biurem Fundacji
Budowy Świątyni Opatrzności Bożej.
Kuria czerpie spore dochody z dzier-
żawy pomieszczeń, dlatego zapew-
ne nie brakowało przeciwników po-
zbywania się tak atrakcyjnego obiek-
tu. Był jeszcze jeden powód, który
być może zadecydował o odmowie
sprzedaży Romy: dom ten powstał
w połowie lat 30. ubiegłego stulecia
i został przeznaczony na siedzibę Ak-
cji Katolickiej im. Papieża Piusa XI.
Mieściła się w nim m.in. kaplica oraz
obszerna sala kinowo-widowiskowa.
Po wyzwoleniu obradowała tu Kra-
jowa Rada Narodowa, a następnie
siedzibę znalazła Opera.
Budowa Świątyni Opatrzności
Bożej ślimaczy się niemiłosiernie
z powodu braku pieniędzy. Dotych-
czas inwestycja pochłonęła już po-
nad 20 mln zł, a szacuje się, że po-
trzeba jeszcze blisko 50. BS
AC
IMMUNITET IV RP
SPIEPRZAĆ, DZIADY!
W Krakowie rozpoczął się pro-
ces prezesa i jednej z pracownic fir-
my Syrena Entertainment Group,
która reklamowała film Milosza
Formana „Skandalista Larry
Flint”. Oskarżonym zarzuca się ob-
razę uczuć religijnych chrześcijan
poprzez plakat reklamowy przed-
stawiający mężczyznę ukrzyżowa-
nego na tle kobiecego łona. Obroń-
ca prezesa przedstawił przed są-
dem jego świadectwo chrztu, pierw-
szej komunii i zdjęcia z audiencji
u Jana Pawła II . Mają być dowo-
dem, że prezes jest katolikiem, więc
nie mógł nikogo obrazić... AC
W Lublinie gruchnęła wieść,
że 8 grudnia przebywający nad By-
strzycą Kaczor przejdzie Krakow-
skim Przedmieściem i porozmawia
ze zwykłymi ludźmi. Tak się jed-
nak nie stało. Kaczyńskiego z Try-
bunału Koronnego na Starym Mie-
ście przewieziono limuzyną do re-
stauracji czterogwiazdkowego ho-
telu „Lublinianka”, gdzie konsumo-
wał cielęcinę w sosie ziołowym
z francuskimi kluskami, carpaccio
z – nomen omen – kaczki, zupę
borowikową, a wszystko zapijał czer-
wonym, francuskim winem. W cza-
sie, kiedy prezydent był łaskaw kon-
sumować, mieszkańcy czekali na
niego w zimowej aurze na deptaku.
Zarówno w Lublinie, jak i ca-
łym województwie, Kaczyński i PiS
zdobyli mnóstwo głosów. No to
teraz – spieprzać, dziady! CK
MONOPOL ZŁAMANY
Ludzie, cud! Katowicka rada
miasta przegłosowała uchwałę, dzię-
ki której w Katowicach zacznie pra-
cować nauczyciel religii... islamskiej.
Wniosek, do którego przychylili się
radni, wystosowała Liga Muzułmań-
ska. Z takiego obrotu sprawy za-
dowoleni są rodzice 38 dzieci, któ-
re od przyszłego roku rozpoczną
naukę nowego przedmiotu. Zaję-
cia będą się odbywać dwa razy
w tygodniu. Tymczasem jeden
z dowcipnych proboszczów kpił
z ambony, że dzieci będą się uczy-
ły podkładania bomb... WZ
WETO DLA DOTACJI
Teatr Wierszalin z Supraśla trzy
razy otrzymał nagrodę Fringe First
w Edynburgu, czyli laur najważniej-
szego festiwalu teatralnego na świe-
cie. Korzystając z tak doniosłych
osiągnięć, twórcy teatru postano-
wili ubiegać się o status wojewódz-
kiej instytucji kultury, co dałoby ze-
społowi 500 tys. zł dotacji z bu-
dżetu. Niestety, tego grantu raczej
nie zdobędą, a to za sprawą Zbi-
gniewa Pukszy , radnego z Ligi Pol-
skich Rodzin. Czujny ligus w cza-
sie obrad sejmiku samorządowego
przypomniał nieświadomym rad-
nym, że pięć lat wcześniej Wiersza-
lin wystawił obrazoburczy spektakl.
Oszołoma wsparli koledzy, którzy
wydrukowali zdjęcia ze sztuki „Ofia-
ra Wilgefortis” i rozdali je radnym
z innych klubów. Najbardziej pa-
na Pukszę i jego partyjnych współ-
braci wzburzyła rzeźba wiszącej na
krzyżu brodatej postaci z odsłonię-
tym kobiecym biustem. – Ten teatr
to robaczywy rodzynek. Jeżeli obec-
na koalicja zatwierdzi subwencję
Z PŁODU
POWSTAŁEŚ...
MW
Chojniccy radni zdecydowali, że
„nienarodzone dzieci” nie mogą
– jak dotąd – kończyć w szpital-
nym piecu. Na mocy ich decyzji,
najpóźniej w maju 2006 r., trumien-
ki z poronionymi płodami spoczną
na chojnickim cmentarzu. Leszek
Bonna , dyrektor szpitala w Choj-
nicach, nie kryje zaskoczenia: – Spa-
lając martwe płody, nie naruszamy
żadnych przepisów, jednak Kościół
ma inne poglądy na tę sprawę.
A jak Kościół każe, to sługa mu-
si. Już ustalono, że pochówek zapew-
ni zarządca cmentarza, o kult miej-
sca będzie dbał proboszcz, za tru-
mienki zapłaci natomiast dyrekcja
szpitala. I to nie jest żart! OH
LEKCJA
WYCHOWAWCZA
W Salezjańskim Gimnazjum
i Liceum w Łodzi mają niecodzien-
ne sposoby na wychowanie niesfor-
nych dzieciaków. Uczniowie byli
na przykład przez cały dzień prze-
trzymywani w auli, zamiast uczest-
niczyć w lekcjach, bo nie mieli wy-
maganych przez szkołę tenisówek.
Chociaż u salezjanów obowiązują
ujednolicające garderobę mundur-
ki, rodzice byli oburzeni, a ucznio-
wie nie mogli pojąć, dlaczego ma-
ją nosić również jednakowe, a na
dodatek śmierdzące chińskie teni-
sówki, w których im zimno, skoro
96458716.021.png 96458716.022.png 96458716.023.png 96458716.024.png 96458716.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin