Fakty i Mity 2006-42.pdf

(13950 KB) Pobierz
str_01_42.qxd
Teczki SB z danymi agentów znaleźliśmy na krakowskim śmietniku
KSIĘŻA DONOSILI NA POTĘGĘ!
INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
Str. 11
Nr 42 (346) 26 PAŹDZIERNIKA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
może być światowym
rekordzistą w wydajności
z hektara. Zapowiada, że
wkrótce wydobędzie ze
swojej ziemi kilkadziesiąt
tysięcy kwintali. Rur! Tyle
mu bowiem „zasadziło”
w polu Polskie Górnictwo
Nafty i Gazu.
Pod prywatnym areałem
Madusioka mieści się bo-
wiem największy w Polsce
magazyn gazu, a PGNiG
chce się tam rządzić jak
na swoim, olewając świę-
te prawo własności.
Str. 9
O Rybaku i złocie... Leppera
Marceli Rybak już raz wygrał z Lepperem. Teraz
skarży go o zapłatę 550 tys. złotych – dokładnie
tyle, ile widnieje na wekslu podpisanym kiedyś przez
Rybaka...
Str. 3
R olnik Ryszard Madusiok
96568831.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 42 (346) 20 – 26 X 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Przeżyliśmy kolejne święto państwowe – rocznicę wy-
boru Karola Wojtyły na papieża. W całym kraju odbywały się
już od 14 października uroczyste koncerty, wieczornice, czuwa-
nia, wystawienia... szat papieskich; otwierano wystawy, organizo-
wano sesje... Niektórym przypomniały się lata 60. i pompa, jaka
towarzyszyła rocznicom urodzin i śmierci Włodzimierza Lenina.
Kult jednostki mamy w genach. Na szczęście Kaczyńskich jest dwóch.
Tylko szafa gra
Andrzej Lepper wrócił do rządu ukradkiem, w nocy. Z miłości
do ojczyzny... widzianej z okien limuzyny. Mediów przy tym nie
było, nawet TV Trwam.
Jędruś wytęsknił się tak bardzo, że mógł jakiś weksel podpisać...
dobrego państwa jest jego świeckość i niefaworyzowa-
nie żadnej religii. Jest to warunek pierwszorzędny, podstawo-
wy, gdyż podmiotem państwa jest naród, który nie może być
dzielony przez państwo pod jakimkolwiek względem. Nieste-
ty, przedmiotem podziału jest często właśnie religia. Świat
zna mnóstwo przykładów religijnych wojen i pogromów.
W krajach, gdzie panuje jedno wyznanie, nie ma mowy o wol-
ności, prawie czy sprawiedliwości. Przykładem są wszystkie
państwa islamskie, katolickie dyktatury Ameryki Południowej
czy prawosławna Rosja. A także Polska – wyznaniowy skan-
sen w środku Europy. Na szczęście ogromna większość pol-
skich katolików nie ma zapędów fundamentalistycznych,
w przeciwnym razie uliczne lincze żydów, komunistów, isla-
mistów, gejów, prawosławnych czy antyklerykałów byłyby na
porządku dziennym. Ostracyzm wobec niekatolików (choćby
w stosunku do „FiM”) jest jednak powszechny,
a jego inspiratorem jest – obok kleru – pol-
skie państwo katolickie. Takie jest prze-
konanie wybitnych członków, pro-
fesorów Polskiego Towarzy-
stwa Nauk Politycznych
pod wodzą profesora
Jerzego Wiatra.
Wybitnych także
z tego powodu, że
odważnych i nie-
zależnych.
Podczas swo-
jej trzydniowej
konferencji we
Wrocławiu wskaza-
li oni również na in-
ne (poza świeckością)
nieodzowne cechy dobre-
go państwa.
Jedną z nich jest wyrównywanie szans dla
wszystkich obywateli. Szans dostępu do ochrony
zdrowia, mieszkań, kultury, poszerzania wiedzy,
a zwłaszcza do wyższych studiów. To ostatnie jest już
od około 20 lat wyznacznikiem państwa nowoczesnego,
cywilizowanego. Kiedy w marcu 1989 roku przebywałem
w Berlinie Zachodnim, rozmawiałem z Polakiem, który tam
mieszkał. Na moje pytanie: jak ci się tutaj żyje? – odpowie-
dział, że zostanie w Reichu tylko z jednego powodu – ponie-
waż on i jego dzieci mają tu równe szanse, choć nie mają ma-
jątku. Państwo, które dziś chce konkurować z innymi, musi
wykorzystywać cały swój potencjał i wszystkie zasoby, w tym
zwłaszcza osobowe. Czasy Janka Muzykanta w starej Europie
minęły bezpowrotnie. Zdolności dzieci klasyfikuje się już na po-
ziomie pierwszych klas szkoły podstawowej, a państwo robi
wszystko, aby te zdolności rozwijać. Następuje naturalna wy-
miana elit, ludzie są wykształceni, specjalistycznie leczeni; wie-
dzą, że w każdym wypadku mogą liczyć na szereg państwo-
wych instytucji, które udzielą im pomocy, dofinansują itp. Ta-
cy szczęśliwi, spokojni o swój los obywatele tworzą szczęśli-
we narody i kraje; więcej konsumują, częściej wypoczywają,
wydajniej pracują, tworzą nowe technologie, zamiast patrzeć
w portfel, ile zostało do pierwszego. Biedne społeczeństwa
zawsze są rozchwiane. Ludzie żyją dniem dzisiejszym – mniej
tworzą i budują, mniej się uczą, dają posłuch populistom i kle-
rykałom. Już teraz nowe firmy produkcyjne nie mogą w Pol-
sce znaleźć odpowiedniej kadry, bo brakuje nam specjalistów,
a np. socjologów jest pięć razy za dużo. W końcu może być
tak jak w Afryce, gdzie ludzie są gotowi pracować za miskę
jedzenia, ale nikt tam nie buduje np. fabryk komputerów, bo
tubylcy nadają się tylko do harówki z motyką na polu.
Kolejny element dobrego państwa to właściwy podział
kompetencji pomiędzy władzą centralną i lokalną. Państwo
rządzone centralnie staje się tworem kolonialnym. Jest stolica
i jakiś bogaty region centralny oraz regiony i miasta, którym
władza pozwala się rozwijać lub nie. Mnogość kompetencji
władzy centralnej paraliżuje rozwój miast i gmin, tłamsi ope-
ratywność miejscowych ludzi, którzy najlepiej znają lokalne
problemy i możliwości; wreszcie zniechęca do działania. Je-
śli bowiem los Pcimia zależy od decyzji z Warszawy, to po
co się starać i wychylać? Dobrze zorganizowane państwo in-
geruje tylko tam, gdzie lokalne społeczności sobie nie radzą.
Na tym opiera się cała strategia UE i jej plan przegonienia
USA i Japonii – wyrównywanie szans w Europie i tym sa-
mym zwiększanie jej potencjału. Jedną z podstaw stabilno-
ści państwa jest ciągłość polityki w najważniejszych dziedzi-
nach gospodarki. Tymczasem władza, zwłaszcza ta central-
na, zmienia się tak często, że politycy nie mają czasu i chę-
ci dbać o dobro kraju, gdyż myślą tylko o przedłużeniu swo-
jej kadencji choćby o miesiąc, tydzień...
PKP ufundowały we Włoszczowej pracownikom biura posel-
skiego ministra Przemysława Gosiewskiego stację kolejową
przystosowaną dla ekspresów. Za 3 miliony złotych przebudo-
wano perony, tory, ułożono nową sieć trakcyjną... Włoszczowa
jest pierwszym 10-tysięcznym miasteczkiem, w którym zatrzy-
mują się szybkobieżne pociągi. Jak szacują analitycy, miesięcz-
nie z nowego połączenia będzie korzystać nawet 12 osób.
Miało być solidarnie i jest. Czekamy na Pałac Kultury w Wąchocku!
Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska (była posłanka LPR – ci
to mają pomysły!) postuluje, aby wprowadzić obowiązek rejestra-
cji wolnych związków. Ludzie mają się spowiadać w urzędach,
dlaczego chcą mieszkać razem, a później – dlaczego się rozstali.
A taki Jarosław to może sobie żyć na KOCIĄ łapę bez rejestracji!
Ksiądz Isakowicz-Zaleski już się nagadał. „Najbliższy przyjaciel”
zabronił mu wypowiadać się publicznie na temat lustracji księ-
ży. Dziwisz uważa, że ujawnianie prawdy o współbraciach agen-
tach jest niegodne kapłana, bo gorszy wiernych. Zgodnie z po-
lityką Krk, takie sprawy należy zamiatać pod dywan. Arcybiskup
wkurzy się jeszcze raz, kiedy przeczyta książkę Zaleskiego.
Według naszych krasnoludków, jest tam mowa o tajnym współpra-
cowniku, ks. Pieronku, o którym pisaliśmy tydzień temu.
Centralnego zarzą-
dzania nie należy my-
lić z planowaniem,
które jest konieczne,
choć przez niektórych
uważane za relikt
PRL. Planować trze-
ba wszystko i wszę-
dzie, na szczeblu cen-
tralnym i lokalnym;
inwestycje powinny
być rozłożone w cza-
sie, a nie skomaso-
wane przed wybora-
mi, na pokaz wybor-
com (por. aktualnie
rozkopane miasta,
np. Łódź i Wrocław).
Państwo jest sil-
ne siłą swojej gospodarki,
a tę napędzają uznane marki i fir-
my-lokomotywy. Władza musi two-
rzyć mechanizmy ich promowania.
Tak jak Finlandia kojarzy się z Nokią,
a Niemcy i Japonia z motoryzacją, tak
i Polska powinna podbić jak najwięcej ryn-
ków, choćby to był rynek wędliniarski, monopolowy czy pro-
dukcji małych łódek. I tu ciekawostka. Otóż prezydent Putin
częstuje lub rozdaje na każdym spotkaniu dyplomatycznym
wódkę marki Smirnoff; objął ją nawet patronatem i uczestni-
czył w obchodach rocznicy wyprodukowania pierwszej butel-
ki. Podobnie robi Jacques Chirac z francuskim winem, Ange-
la Merkel z Mercedesem itd. U nas jest oczywiście odwrot-
nie. Na przyjęciach z udziałem zagranicznych dyplomatów
podaje się wódki rosyjskie lub fińskie, choć to Wyborowa jest
najstarszą wódką na świecie.
Wielkim atutem, który może wykorzystać nasz kraj, jest
turystyka, przeżywająca obecnie rozkwit. Samo sąsiedztwo
Niemców, którzy mają fioła na punkcie zwiedzania, powinno
skłonić władze do działań na rzecz rozwoju infrastruktury dla
turystów, odnawiania zabytków itp. Samorządowcy są tu po-
zostawieni sami sobie, ale i tak odnoszą sukcesy, np. Wie-
liczka jest chętniej odwiedzana niż Wadowice, bo w niemiec-
kich biurach podróży ukazały się foldery o tym najstarszym
na świecie zakładzie produkcyjno-wydobywczym.
W Polsce trzeba dziś bić na alarm, gdyż luka technologicz-
na i cywilizacyjna pomiędzy państwami najbardziej rozwinię-
tymi a drugą ligą (do której należymy) dramatycznie się po-
większa. Nasz kraj otrzymał ogromną, niepowtarzalną szansę
dogonienia światowej czołówki poprzez integrację z UE – fun-
dusze strukturalne, nowe rynki i technologie. Maksymalny po-
tencjał rządu powinien być skierowany na wykorzystanie tych
wszystkich możliwości. Ale jeśli szafa Lesiaka będzie ważniej-
sza...
Episkopat postanowił zareagować na powszechną lustrację du-
chownych. W tej sprawie wyłączne prawo do komentarzy w me-
diach mają otrzymać prof. Wojciech Roszkowski (eurodeputo-
wany PiS) i ksiądz Grzegorz Ryś.
Jedyni, na których nie znaleziono teczek?
TVP oraz prawicowe gazety upubliczniają fragmenty rozmów
Adama Michnika z Aleksandrem Gudzowatym. Naczelny „Wy-
borczej” rzekomo przyznał się w nich, że do pisania źle o inte-
resach Bartimpeksu inspirują dziennikarzy funkcjonariusze WSI.
WSI inspirowały już Jana Kochanowskiego! Pisał przecież „WSI
spokojna, WSI wesoła...”.
Prezydent Lech Kaczyński naopowiadał brytyjskiemu tygodni-
kowi „The Times” o tym, że w polskiej armii służy za dużo ge-
jów i to jest problem, którym musi się zająć MON i Sztab Ge-
neralny. Choć dla afgańskiego taliba z kałachem orientacja sek-
sualna celu nie stanowi żadnej różnicy...
Polski prezydent nie jest niemową. I to jest dopiero problem!
Najmądrzejszy Polak – szef Ministerstwa Edukacji Narodowej
Roman Giertych – otrzymał od nauczyciela Waldemara Ża-
kowskiego z Olsztyna niezwykłą przesyłkę – Medal Edukacji Na-
rodowej. Zdaniem pedagoga, z powodu takiego ministra od-
znaczenie straciło jakiekolwiek znaczenie.
To jeszcze nic, podobno przy Romanie koguty znoszą jajka, a byki
dają mleko!
Ojciec Tadeusz Rydzyk rozpoczął kolejną wojnę z Giertychem.
„Radio Maryja” i „Nasz Dziennik” od tygodnia oskarżają lide-
ra LPR o to, że ten chce je zniszczyć.
Dziennik „Nasz”, rząd nasz, Sejm nasz, prezydent nasz... Tadziu, któ-
ry musi mieć wrogów, po prostu zgłupiał i wali w swoich.
W ramach wywalania nadmiaru kasy w budżecie rząd skierował
do Sejmu projekt ustawy o utworzeniu Polskiej Agencji Żeglugi
Powietrznej. Będzie toto kosztować 130 mln zł! Pobory prezesa
i pracowników Agencji ma ustalać... sam prezes firmy. Do kasy
firmy trafi ponad 400 mln zł z tytułu opłat za korzystanie z pol-
skiej przestrzeni powietrznej. Dotąd pieniądze te dostawały Pol-
skie Porty Lotnicze i wydawały je na budowę pasów startowych
i terminali. Nowa Agencja (PiS-u?) nic nie będzie budować.
Jak to nic?! A sam fakt jej powstania w ramach budowania IV RP?
Przyboczni Andrzeja Leppera – małżonkowie Łyżwińscy – mają
problemy z liczeniem, ile i komu są winni. W swoich oświadcze-
niach majątkowych posłowie Wanda i Stanisław przyznają się do
długu w wysokości 510 tysięcy złotych. W rzeczywistości są win-
ni państwowym agendom i różnym bankom ponad 3,5 mln zł.
A jednak Łyżwińscy ciągle liczą. Na koalicję!
Prokuratura przedstawiła zarzuty przyjęcia łapówek Jerzemu Sz.
– byłemu posłowi z komisji ds. afery Rywina i liderowi SLD
w Opolu. W operacji przekazywania lewej kasy miał brać także
udział szef regionalnego Sojuszu – poseł Tomasz G.
Do komisji Rywina wybierano posłów z odpowiednim doświadczeniem:
Rokita – inwigilacja prawicy, Beger – fałszerswa, Sz. – łapownictwo...
Rząd skreślił z listy inwestycji centralnych rozbudowę łódzkiego
lotniska oraz obwodnicę miasta. Ma to być odwet za to, że Je-
rzy Kropiwnicki nie zgodził się na tworzenie wspólnych list wy-
borczych z PiS. Swoi wycinają swoich.
Dla Kropy (rodzice wyznania mojżeszowego) PiS jest chyba za ma-
ło katolicki.
JONASZ
T ydzień temu pisałem o tym, że warunkiem normalnego,
96568831.029.png 96568831.030.png 96568831.031.png 96568831.001.png
Nr 42 (346) 20 – 26 X 2006 r.
GORĄCY TEMAT
3
W dniu 1 grudnia 2006 r. Andrzej Lepper
zostanie obnażony. Jeśli Zbigniew Ziobro
tego nie „załatwi”, warszawski Sąd
Okręgowy ujawni najskrytszą tajemnicę
Samoobrony.
najmniejszych pretensji do Leppera,
gdyby również on dotrzymał zobo-
wiązań zapisanych w umowie, a nie
traktował poważnych i uczciwych lu-
dzi niczym śmiecie.
Okazało się mianowicie, że tuż
przed upływem terminu rejestracji
kandydatów pan przewodniczący Sa-
moobrony postanowił zmienić dawno
już „przyklepaną” kolejność na li-
ście, wprowadzając na czołowe miej-
sca ludzi bardzo majętnych, lecz ab-
solutnie z partią niezwiązanych.
– Wszystkie komitety solidarnie
zaprotestowały, a kandydaci z Sosnow-
ca poszli najdalej, okupując biuro wo-
jewódzkie i składając do prokuratury
wniosek o zbadanie, czy aby nie do-
szło do korupcji. W rewanżu rejestru-
jący listy pełnomocnik Samoobrony
przybył do siedziby delegatury PKW
„za pięć dwunasta”, po czym stwier-
dził, że... zapomniał zabrać z hotelu
sosnowiecką dokumentację. Tym spo-
Kazimierz Zdunowski , prze-
wodniczący Zespołu Ekspertów Sa-
moobrony: „Nie zarejestrowaliśmy
listy, bo przedstawiciel pełnomocnika
wyborczego pozostawił ją w hotelu za-
mkniętą i zabezpieczoną, a jak wró-
cił, aby ją zawieźć do okręgowej ko-
misji wyborczej w Sosnowcu, to już jej
nie było. Złożyliśmy doniesienie do
prokuratury o uzasadnionym podej-
rzeniu przestępstwa wyborczego”.
Nie musimy chyba dodawać, że
w żadnej katowickiej prokuraturze nie
znaleźliśmy śladu wspomnianego za-
wiadomienia, zaś według Damiana
Grzegorzewskiego (numer 1 na „za-
pomnianej” czy jak kto woli – „skra-
dzionej” liście), opuszczający siedzi-
bę PKW pełnomocnik Samoobrony
oznajmił niedoszłym kandydatom:
„Pocałujcie mnie w dupę”.
w przyszłości kandydaci nigdy już nie
byli traktowani instrumentalnie. Że-
by nie można ich było ot, tak po pro-
stu, zdmuchnąć z szachownicy mimo
wcześniejszych ustaleń i zawartych
umów. Postanowiłem uzmysłowić mu,
że musi pozbyć się dyktatorskich am-
bicji w „swojej” partii i zacząć po-
ważnie liczyć się z ludźmi oraz z pra-
wem – tłumaczy Rybak.
Po czterech miesiącach „leżako-
wania” w Katowicach sprawa trafiła
do Sądu Okręgowego w Warszawie
(sygn. akt II C 976/06). Trzy tygodnie
przed pierwszą rozprawą wyznaczoną
na 25 kwietnia 2006 r. (był to okres
klecenia przez PiS koalicji z Samo-
obroną) Lepper ugiął nogę w kola-
nie – Rybak został dyskretnie zapro-
szony po odbiór 7 tys. zł i weksla.
Otrzymał go jako pierwszy w Polsce,
choć w zamian oddał tylko kopię po-
kwitowania (inni z Sosnowca przeka-
zywali żądane oryginały i do dzisiaj
nie mają ani weksla, ani jakiegokol-
wiek innego materialnego dowodu, że
podpisali z Lepperem umowę o wpi-
saniu na listę wyborczą).
Co więcej: wszyscy oszukani z So-
snowca dostali w kwietniu 2006 r., czy-
li po 9 miesiącach (przypomnijmy, że
Lepper obiecywał tydzień), zwrot pie-
niędzy wpłaconych na fundusz wybor-
czy Samoobrony. Jakim cudem, sko-
ro było to „prawnie niemożliwe”? De-
dykujemy tę zagadkę prokuraturze...
Mimo ustępstw procesowego prze-
ciwnika Rybak nie wycofał pozwu,
choć wielce się o to starała reprezen-
tująca Leppera mecenas Róża Żar-
ska (sędzia Trybunału Stanu z reko-
mendacji Samoobrony). Sąd nie
uwzględnił jej wniosku o oddalenie
powództwa (uzasadniała go zwrotem
Rybakowi weksla i 7 tys. zł), a na ko-
lejną rozprawę (5 lipca 2006 r.) we-
zwano w charakterze świadka wice-
przewodniczącego partii oraz dyrek-
tora jej biura krajowego Janusza
Maksymiuka .
– Opowiadał niestworzone rzeczy.
Włącznie z tym, że każdy kandydat,
gdyby tylko zechciał, mógł otrzymać
drugi egzemplarz umowy. Ciekawe,
że nikt z 837 ubiegających się o man-
dat poselski jakoś nie zechciał, dzię-
ki czemu Lepper mógł niedawno drwić
w telewizji z ekspertyz o nieważności
weksli, sporządzonych bez znajomo-
ści towarzyszącej im umowy. Ale sąd
zrobił im brzydkiego psikusa, posta-
nawiając zbadać ten dowód i naka-
zując Maksymiukowi dostarczyć mo-
ją umowę z Lepperem na rozprawę
w dniu 10 października – nie kryje sa-
tysfakcji Rybak.
Tuż przed wyznaczoną datą spra-
wa „spadła” z wokandy na prośbę peł-
nomocnika pana przewodniczącego
(toczyły się właśnie pertraktacje na te-
mat powrotu do koalicji z PiS-em
i wekslowy smrodek mógłby zniesma-
czyć partnerów...). Sąd wskazał ko-
lejny termin obnażenia Leppera:
1 grudnia 2006 r. Może go przesu-
nąć tylko cudowne wstawiennictwo.
Na przykład ministra Ziobry...
ANNA TARCZYŃSKA
JS
Wydawać by się mogło, że na Lep-
pera nie ma mocnych, skoro nie zdo-
łał go poskromić nawet taki twar-
dziel jak Jarosław Kaczyński . No,
może by i zdołał, gdyby wyleczył się
z niepohamowanej żądzy władzy. Nie-
stety, choroba premiera wydaje się
nieuleczalna („układ” czyha!), więc
Lepper jeździ na bliźniaku niczym
na łysej kobyle. Tymczasem znalazł
się w Polsce człowiek, który nie tylko
rzucił wyzwanie szefowi Samoobrony,
ale też zmusił go do przyklęknięcia.
Nie jest wykluczone, że pan przewod-
niczący padnie wkrótce na oba kola-
na, a może i na twarz...
była noc wekslowa. Do biura woje-
wódzkiego w Katowicach wezwano
nas wszystkich – ponad 100 osób – z
województwa śląskiego, obowiązko-
wo ze współmałżonkiem. Po co? Każ-
dy kandydat musiał podpisać umo-
wę cywilno-prawną, określającą zo-
bowiązania z tytułu znalezienia się na
liście Samoobrony, oraz złożyć we-
ksel in blanco na wypadek wiaro-
łomstwa – relacjonuje pan Marceli.
Reprezentant Leppera (był nim
prawdopodobnie Jan Sochocki , urzę-
dujący obecnie w Gabinecie Politycz-
nym Ministra Pracy i Polityki Spo-
łecznej) zastrzegł podczas spotkania,
O Rybaku i złocie... Leppera
Marceli Rybak (na zdjęciu) ma
59 lat, mieszka pod Siewierzem (woj.
śląskie). Jest fizykiem, ale pasjonuje
się analizami statystyczno-matema-
tycznymi procesów społecznych i go-
spodarczych. Z Samoobroną zetknął
się po raz pierwszy przed wyborami
samorządowymi 2002 r.:
– Prowadziłem wówczas zakład
poligraficzny. Kilku działaczy powia-
towych z Zawiercia zamówiło u mnie
druk materiałów wyborczych. Były nie-
słychanie infantylne w treści oraz po-
pulistyczne do granic oszustwa wybor-
czego, więc zaoferowałem, że im to
bezpłatnie i od nowa zredaguję,
uwzględniając realia ekonomiczne.
Zrobiłem to chętnie, bo zawsze sym-
patyzowałem z prospołecznymi ide-
ami Samoobrony. Na kilka miesięcy
przed ubiegłorocznymi wyborami par-
lamentarnymi przyszli do mnie po-
nownie, tym razem z propozycją, że-
bym kandydował do Sejmu – wspo-
mina Rybak.
Wyraził zgodę, co zobowiązywa-
ło go m.in. do zebrania po 500 pod-
pisów poparcia dla listy „poselskiej”
i „senatorskiej” Samoobrony oraz pod
prezydenckimi ambicjami jej przewod-
niczącego. Natrudził się, ale zebrał.
Wydał też kilkanaście tysięcy złotych
na ulotki i plakaty, dojazdy do cen-
trali partyjnej w Warszawie oraz za
numer na liście wyborczej:
– Niepisaną umową każdy komi-
tet zobowiązany był do wpłacenia na
konto partii 100 tysięcy złotych przed
końcową datą rejestracji list. Ustalili-
śmy taryfikator, określając miejsca
priorytetowe i fasadowe. Przykłado-
wo: znany kiedyś pięściarz Henryk
Średnicki zapłacił 4 tysiące za czwar-
te miejsce. Ja – za ostatnią pozycję
– 7 tysięcy. Finałowym zaś etapem
procedury wyłaniania kandydatów
że każdy z obecnych będzie mógł za-
poznać się z treścią umowy dopiero
w gabinecie dyrektora biura. „Pro-
szę nawet nie myśleć o możliwości
uzyskania jej drugiego egzemplarza.
Przeczytasz, podpiszesz, startujesz. Je-
śli nie – wypadasz z gry” – uprzedził
człowiek z centrali.
Rybak dokładnie pamięta to spo-
tkanie:
– Trwało bardzo długo, bo wpusz-
czali pojedynczo. Sosnowiec skoń-
czył grubo po północy, Katowice
– około 4 rano. W pierwszym punk-
cie liczącej sobie trzy strony maszy-
nopisu umowy Andrzej Lepper – re-
prezentowany przez pełnomocnika
– zobowiązywał się do zarejestrowa-
nia mnie w Państwowej Komisji Wy-
borczej jako kandydata Samoobrony
do Sejmu. Ja zaś zgodziłem się na wy-
pełnienie weksla na kwotę 552 tysię-
cy złotych w przypadku rezygnacji
z uczestnictwa w wyborach, ewentu-
alnie wystąpienia z reprezentacji po
zdobyciu mandatu poselskiego.
Pan Marceli zapewnia nas,
że podpisał tę umowę świa-
domie i dobrowolnie:
– Tak samo zacho-
wałbym się i dzisiaj.
Każda partia po-
winna mieć jakieś
instrumenty
obrony przed
zdrajcami czy
ludźmi po-
kroju nie-
sławnego
detektywa
Krzysztofa
Rutkowskie-
go , któremu man-
dat poselski był potrzebny
jedynie do tego, by posłu-
giwać się paszportem dyplo-
matycznym. I nie miałbym
poseł Andrzej Grzesik , prze-
wodniczący śląskiej Samoobrony: „Je-
den z panów rejestrujących najzwy-
czajniej w świecie za-
pomniał listy kan-
dydatów. Na
dodatek tę
listę można
było szyb-
ko sporzą-
dzić od-
ręcznie,
długopisem.
23 sierpnia 2005 r. pretendujący
do urzędu prezydenta RP Andrzej
Lepper przyznał publicznie podczas
wizyty na Śląsku, że jest „głównym
winowajcą zamieszania”, a wszyscy
zawiedzeni w ciągu tygodnia otrzy-
mają „zwrot pieniędzy, które wpła-
cili na fundusz wyborczy partii”, bo
Samoobrona miała jakoby „pokaź-
ną sumę na koncie składkowym”.
Oczywiście żartował...
Nazajutrz wiceprzewodniczący
Krzysztof Filipek („kurdupel” z taśm
Renaty Beger ) tak oto przetłumaczył
słowa szefa: „Zwrot pieniędzy jest
prawnie niemożliwy, bo to były daro-
wizny. Nie może być mowy również
o tym, by ktokolwiek z nas oddawał
działaczom z Sosnowca pieniądze
z własnych oszczędności”.
29 sierpnia 2005 r. do Sądu Okrę-
gowego w Katowicach wpłynęło po-
wództwo przeciwko Samoobronie.
Rybak zażądał przeprosin za niedo-
trzymanie umowy przez Leppera,
zwrotu weksla, 7 tys. zł wpłaconych
na fundusz wyborczy oraz... za-
płaty 550 tys. zł.
– To ostatnie ma oczy-
wiście charakter symbo-
liczny – jako kara ade-
kwatna do tej, jaką
ja poniósłbym za
zerwanie umo-
wy. Lepper
popełnił po-
ważny
błąd, bo za-
pewne nigdy
nie przyszło mu
do głowy, że jakiś
okręg nie zostanie zarejestrowa-
ny z jego winy, jak sam przyznał.
Dał mi tym samym do ręki oręż,
którym nauczę go standardów
przyzwoitego zachowania. By
Nie skorzystał z podpowiedzi naszych
kolegów i po prostu opuścił okręgo-
wą komisję wyborczą”;
sobem w Sosnowcu Samoobrona nie
wystawiła ani jednego kandydata, po-
zbywając się co najmniej dwóch po-
słów. Dla Leppera ważniejsze było po-
kazanie pospólstwu miejsca w szyku
– zauważa Rybak.
Oto co mówili o incydencie z li-
stą najbliżsi współpracownicy pana
przewodniczącego, zanim zdołali
uzgodnić wspólną wersję:
96568831.002.png 96568831.003.png 96568831.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 42 (346) 20 – 26 X 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Potrafili przygargamelić!
Prowincjałki
Śląska policja zatrzymała poszuki-
wanego od dziewięciu miesięcy 35-
latka, który w swoim komisie w Rudzie Śląskiej sprzedawał kradzione
samochody. Mężczyzna bardzo sumiennie przygotował się na spotkanie
z władzą. Pokazał im kilkanaście zaświadczeń lekarskich, z których wy-
nikało, że nie można go przesłuchiwać, bo jest chory. Ma problemy
z sercem, ciśnieniem, nerkami, układem oddechowym, moczowym
i żołądkiem. Ludzki wrak policjanci zawieźli do lekarzy, którzy wydali opi-
nię świadczącą o jego nienagannym zdrowiu.
Polacy potrafią się bić. Oprócz
Adamka i Michalczewskiego mie-
liśmy jeszcze lepszych bokserów,
którzy zdobywali tytuły mistrzów
świata w boksie zawodowym.
Dawno temu w Ameryce.
Mało kto wie o tym, że Antoni
Załęski dwukrotnie zdobył tytuł mi-
strza świata w boksie zawodowym.
Pokonał legendarnego Rocky’ego
Graziano ! Najpierw znokautował go
we wrześniu 1946 roku w Nowym Jor-
ku, przed 40-tysięczną publicznością.
Dwa lata później Załęski ponownie
założył mistrzowski pas, demolując
Rocky’ego w trzy rundy!
Antoni Załęski występował wte-
dy jako Tony Zale , bowiem jego
nazwisko było przez jankesów nie do
wymówienia. Z tych samych wzglę-
dów inni nasi wielcy mistrzowie świa-
ta zmieniali nazwiska, czyli ameryka-
nizowali je. Stanley Ketchel ( Sta-
nisław Kiecal ), chluba amerykań-
skiej Polonii, zdobył tytuł mistrza
świata w wadze średniej. Kolejnym
mistrzem świata, idolem Chicago, był
Teddy Yarosh ( Tadeusz Jarosz ).
Ostatnio oglądałem w telewizji
walkę Tomasza Adamka o tytuł mi-
strza świata w wadze półciężkiej. Prze-
ciwnikiem Polaka był Paul Briggs ,
Australijczyk. Polak nie zachwycił
mnie, walczył jak szlachcic zaścian-
kowy, ale podobał się sędziom i po
raz drugi został mistrzem świata. Ta
walka nasunęła mi kilka spostrzeżeń.
Jak wypadliby w boksie zawodowym
nasi wielcy artyści ringu, gdyby tzw.
komuna nie trzymała się kurczowo
boksu amatorskiego?
No taki na przykład Pietrzykow-
ski . Czterokrotny mistrz Europy! Na
olimpiadzie w Rzymie natknął się na
Cassiusa Claya i potrafił go okła-
dać przez dwie rundy (trzecia była
wyrównana). Pietrzykowski przegrał
niezasłużenie. Wiecie, kim był Cas-
sius Clay? Toż to słynny Muham-
mad Ali, wielokrotny mistrz świa-
ta wszechwag, bożyszcze Amery-
ki, a dziś wyrocznia moralna!
Albo na przykład Jerzy Kulej ,
dwukrotny złoty medalista olimpijski
w wadze lekkopółśredniej (1964 r.,
Tokio; 1968 r., Meksyk), jak również
dwukrotny mistrz Europy (1963, 1965).
Lista świetnych polskich bokserów jest
długa, że wymienię tylko takie na-
zwiska jak Drogosz , Kukier , Chy-
chła , Paździor , Walasek , Grudzień ...
Przekonany jestem, że w boksie
zawodowym również osiągaliby wiel-
kie sukcesy. Na pewno większe niż
Maciej Zegan , który mimo prze-
chwałek i obietnic bił się jak rabar-
bar i przegrał ostatnio z Nate’em
Campbellem . Zegan o mistrzostwie
świata w wadze lekkiej musi zapo-
mnieć na długo, a może i na zawsze.
Campbell przygargamelił naszemu
bokserowi tak, że ten po walce wy-
skoczył z ringu jak gumka z majtek.
Nie wiem, skąd w młodzieżowym
żargonie wziął się zwrot „przygarga-
melić”, co oznacza „mocno uderzyć”.
Juniorzy powinni zjarać buraka za ta-
kie totalne zlewki ze starszawych. Pu-
cuchy jedne i dyskomani!
ANDRZEJ RODAN
69-letni mieszkaniec Nowej Huty po
pijanemu i w przypływie gniewu za-
bił strzałami z pistoletu swojego 46-letniego syna i ciężko ranił 26-let-
niego wnuka. Do strzelaniny doszło w czasie awantury rodzinnej. Star-
szy pan miał za złe swoim bliskim, że bez jego pozwolenia użyli nowe-
go, kupionego przez niego... mopa do podłóg.
Na warszawskim Ursynowie patrol
Straży Miejskiej zatrzymał 28-letnie-
go Mariusza S. , który ukradł śmietnik na kółkach. Pchał go przed so-
bą prawie kilometr. Refleksję nad krajem, w którym obywatele kradną
nawet śmietniki, pozostawiamy braciom bliźniakom.
19-letni Piotrek z Wrocławia za-
dzwonił do tamtejszej opery z infor-
macją o podłożonej bombie. Zrobił to, żeby spotkać się ze swoją dziew-
czyną, która nie mogła przyjść na randkę, bo tańczy w balecie. Zatrzy-
many twierdzi, że szefowa baletu za bardzo wykorzystuje jego wybran-
kę, a on też by chciał...
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Różnie może się w życiu ułożyć. Ale jeśli ktoś nie potrafi być wierny w rodzi-
nie i w małżeństwie, ten niech nie kandyduje i nie ubiega się o stanowiska
publiczne.
(Wojciech Wierzejski)
Władza w Polsce jest dzisiaj pozbawiona większości, a zachowuje się tak,
jakby była poranionym zwierzęciem zamkniętym w klatce. Chodzi w jedną
i w drugą stronę po tej klatce i miota obelgami.
P o wypowiedzi Lecha Wałęsy sprzed kilku dni
polityków lub duchownych interesuje nas o tyle, o ile śro-
dowisko, w którym oni tkwią, skłonne jest dyskrymino-
wać homoseksualistów... Bo właśnie wszelką dyskrymina-
cję uważamy za rzecz godną potępienia. Zatem interesu-
je nas homoseksualny biskup lub polityk prawicy, bo te
dwie kategorie ludzi są odpowiedzialne za nakręcanie
w Polsce kampanii nienawiści właśnie m.in. przeciwko ge-
jom i lesbijkom i przynoszą nam wstyd w całej Europie.
Po wypowiedzi Wałę-
sy w TVN zapadła cisza.
To dziwi, bo Kościół i je-
go polityczni akolici od lat
twierdzą, że homoseksu-
aliści są chorzy, mają za-
burzone osobowości i nie
nadają się do pełnienia określonych zawodów i funkcji.
Ich zdaniem, nie powinni np. wstępować do seminariów
duchownych, pracować w szkole itp. Zabrania się im tak-
że pokazywania na ulicach w określonych miejscach i po-
rach, jak to zrobił dwukrotnie brat premiera, Lech, kiedy
zakazywał Marszów Równości. Jest tajemnicą poliszynela,
że na decyzje Lecha decydujący wpływ ma Jarosław. Dla
nikogo nie jest też tajemnicą, że nagonka na homoseksu-
alistów nie była przypadkowa, lecz miała Kaczyńskim przy-
nieść głosy konserwatywnego i prokościelnego elektoratu.
Sądzę, że w tym kontekście należy się Polakom,
a zwłaszcza polskim gejom i lesbijkom, kilka słów wyja-
śnienia od pana premiera. Jeśli nie poda Wałęsy do są-
du, to znaczy, że milcząco potwierdza jego rewelacje.
A jeśli je potwierdza, to czy nie uważa, że postępowanie
jego samego, jego brata i całej ich homofobicznej partii
jest cokolwiek zakłamane, podłe i obrzydliwe? I niech
się nie dziwi, kiedy usłyszy od kogoś na ulicy kilka żoł-
nierskich słów, które nie nadają się tu do przytoczenia.
ADAM CIOCH
(Jan Rokita)
Polska powinna zatrząść się jak długa i szero-
ka. Kancelaria Premiera powinna rozgłaszać de-
menti, a premier podać swojego byłego pracodaw-
cę do sądu. Tymczasem zapadła cisza...
Lech Wałęsa słynie z ostrych, kontrowersyjnych wy-
powiedzi. Nie jest tajemnicą, że jest skłonny do przesa-
dy. Z tego też powodu często mamy ochotę patrzeć na
jego zachowanie przez pal-
ce i kwitować je pobłażli-
wym uśmiechem.
Czasem jednak zdania
wypowiadane przez Wa-
łęsę wywołują burzę – tak
jak to sprzed lat, iż na
swoje imieniny może „zaprosić Lecha Kaczyńskiego
z żoną, a Jarosława Kaczyńskiego z mężem”. Wywo-
łało ono falę spekulacji na temat orientacji seksualnej
bliźniaka Jarosława, wówczas jednego z głównych kryty-
ków Wałęsy i liderów prawicowej opozycji. Spekulacje
te nie milkną do dziś...
Kilka dni temu do tej słynnej wypowiedzi nawiązali
dziennikarze TVN prowadzący program „Teraz my!”
Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski – dopytu-
jąc Wałęsę, czy aby podtrzymuje to, co przed laty suge-
rował. Były prezydent nie tylko potwierdził swoje speku-
lacje na temat upodobań seksualnych obecnego premie-
ra, ale na dodatek dorzucił, że dokumenty potwierdzają-
ce homoseksualizm Jarosława Kaczyńskiego znajdowały
się w jego słynnej, rzekomo sfałszowanej teczce SB.
Oczywiście, dla „Faktów i Mitów” homoseksualność
tej czy innej, znanej czy nieznanej osoby nie ma właści-
wie żadnego znaczenia, bo nie uważamy żadnej orienta-
cji seksualnej za gorszą lub lepszą, godną szacunku czy
wręcz przeciwnie – potępienia. Orientacja seksualna
Braciom Kaczyńskim potrzebna jest pomoc, oni zabrnęli za daleko (...).
W pokoju pani Beger zdecydowanie umarła cnota i moralność IV RP i wia-
rygodność PiS.
(Mieczysław Wachowski)
RZECZY POSPOLITE
Każdy się może zawsze zdenerwować. Ja przecież jestem normalnym człowie-
kiem, nie robocopem jakimś, że mam być zawsze cierpliwy.
(Kazimierz Marcinkiewicz)
„Bolków” było pięćdziesięciu sześciu. Na żadnym z dokumentów, gdzie wystę-
puje „Bolek”, nie ma mojego podpisu. To zemsta SB, którą rozwaliłem.
(Lech Wałęsa)
Co z tym Jarkiem?
Nie zamierzam powoływać diecezjalnej komisji ds. współpracy niektórych księ-
ży z SB (...). W tej chwili (...) widzę raczej potrzebę utworzenia komitetu obro-
ny duchownych.
(bp Kazimierz Ryczan)
Radio Maryja jest bardzo dobre, religijne, społeczne – po prostu na najwyż-
szym poziomie, ale niektóre polityczne wybory RM są niedobre, np. nie nale-
żało popierać Wałęsy.
(Roman Giertych)
Powiedziałem, że teoria ewolucji to kłamstwo. Mam przekonanie, że to po-
myłka, którą zalegalizowano jako obowiązującą prawdę. Dla mnie to opo-
wieść o charakterze literackim, mogłaby np. stać się kanwą filmu science fic-
tion. (Mirosław Orzechowski, wiceminister edukacji)
Kult księdza, tak zakorzeniony w naszym kraju, niejednego duchownego utwier-
dził w przekonaniu, że jest doskonały. (ks. prof. Wiesław Przyczyna,
przewodniczący Sekcji Homiletów Polskich)
Z Renatą Beger jest poważny problem. Ona pomyliła powołanie.
(Marek Jurek)
Wybrała OH
CHORY JAK BYK
RODZINNE PORZĄDKI
A TO DZIAD JEDEN!
EKSPLOZJA UCZUCIA
96568831.005.png 96568831.006.png 96568831.007.png 96568831.008.png 96568831.009.png 96568831.010.png 96568831.011.png 96568831.012.png 96568831.013.png 96568831.014.png 96568831.015.png 96568831.016.png 96568831.017.png 96568831.018.png 96568831.019.png 96568831.020.png 96568831.021.png 96568831.022.png 96568831.023.png
Nr 42 (346) 20 – 26 X 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
MALARZE DO PĘDZLI
na głosowanie. Opowiedzenie się
przeciw katolickiej świętej wyma-
gałoby odwagi, a głosować za jej
kandydaturą trochę wstyd... AC
legalnie pracują za Odrą, ale ze
skąpstwa, przekory lub oszczędno-
ści nie zamierzają płacić podatków
na niemiecki Kościół.
Rzecz dotyczy ponad półtora
miliona naszych rodaków, którym
za tę nielojalność grozi ekskomu-
nika. Biskupi niemieccy wydali na-
wet specjalne oświadczenie.
Polacy, aby uniknąć kościelne-
go haraczu, w deklaracji podat-
kowej, którą wypełniają w Niem-
czech, określają się jako bezwy-
znaniowcy, co jest jednoznaczne
z odejściem z Kościoła.
Nasi rodacy, jeśli w ogóle prze-
jęliby się gniewem niemieckich pa-
sterzy, o konsekwencje nie muszą
się jednak martwić – nikt im nie
udowodni, że wyparli się wiary,
gdyż wypełniany przez nich doku-
ment stanowi tajemnicę skarbową,
która może być wyjawiona jedynie
uprawnionym podmiotom, a do
nich – jak zapewnia Monika Ko-
piecka , rzecznik Izby Skarbowej
w Gdańsku – władze kościelne nie
należą.
Biuro Promocji i Rozwoju Mia-
sta Warszawy pod patronatem Ka-
zia M. ogłosiło wielki ogólnopol-
ski konkurs malarski pod hasłem
„Jan Paweł II w Warszawie”. Czter-
dzieści lat temu w Krakowie ogło-
szono podobny festiwal. Temat:
„Lenin w Poroninie”.
Celem obecnego konkursu – jak
czytamy w regulaminie – ma być
„zainicjowanie zbioru artystycznej
dokumentacji poświęconej pobytom
Ojca Świętego w Warszawie, zain-
spirowanie do twórczości poszuki-
wań poświęconych życiu i dziełu Ja-
na Pawła II, popularyzacja War-
szawy, ujawnienie talentów i promo-
cji uzdolnionych twórców w dziedzi-
nie plastyki, stworzenie możliwości
prezentacji najlepszych prac”.
Konkurs adresowany jest do
wszystkich studentów i absolwen-
tów wyższych uczelni plastycznych,
a jego przedmiotem jest samodziel-
nie wykonany oryginalny obraz na
płótnie dowolnego formatu oraz
w dowolnej technice malarskiej.
I jest o co się bić, bowiem dla au-
torów trzech najlepszych prac prze-
widziano nagrody w wysokości pię-
ciu, ośmiu i dwunastu tysięcy zł.
Evviva l’arte!
„materiału dowodowego” wydała de-
cyzję o odmowie wszczęcia śledztwa.
Dotarliśmy do jej uzasadnienia: „Jo-
anna Senyszyn sparafrazowała jedy-
nie powszechnie znane słowa papie-
ża, co służyć miało lepszemu wydźwię-
kowi społecznemu i celowi Parady
Równości”. Brawo! SOB
21-letniej studentce („FiM” 36/2006)
– pozostanie za kratkami, gdyż sąd
odrzucił jego zażalenie na trzymie-
sięczny areszt tymczasowy. W obro-
nie księdza dobrodzieja, jak dotąd
bezskutecznie, wystąpiło 700 para-
fian, którzy złożyli podpisy pod li-
stem protestacyjnym. AC
ZAMIAST DRZEW...
Toruń będzie miał aż trzy po-
mniki JPII. Największy w mieście,
a zapewne i w kraju, postawiony
zostanie wkrótce przez ojca dy-
rektora i ma uczcić 15-lecie Radia
Maryja. Odlana z brązu postać pa-
pieża będzie miała wysokość pra-
wie 4,2 m i stanie na metrowym po-
stumencie. Inicjatywą Rydzyka za-
skoczone są władze miejskie gro-
du nad Wisłą – wszak za pienią-
dze podatników również szykują
pomnik Jana Pawła II . Niestety,
będzie mniejszy. Dodajmy jeszcze,
że z namaszczenia tamtejszej kurii
w 2000 r. przed toruńską katedrą
ustawiono już jeden monumencik
Papy. Po dwa pomniki ma już kil-
ka miast, np. Sieradz. PS
HOŁD POLSKI
WZ
Jarosław Kaczyński był zado-
wolony z pobytu nad Tybrem i wy-
gląda na to, że zapomniał byłej pre-
mier Suchockiej inwigilację pra-
wicy, bo kobita nadal pozostaje na
zawołanie kardynałów. Podczas wi-
zyty w Watykanie szef rządu IV
RParafialnej przez pół godziny roz-
mawiał z papieżem „w cztery oczy”
(ciekawe, w jakim języku, bo Ka-
czor nie zna żadnego).
Premier podarował BXVI no-
woczesną rzeźbę, a sam otrzymał
różaniec i medal pontyfikalny. Przy
okazji Jaro poodznaczał najwyż-
szym polskim odznaczeniem – Or-
derem Orła Białego – dwóch ko-
legów JPII (kard. Andrzeja Ma-
rię Deskura i kard. Angela So-
dano ) – za koleżeństwo z JPII.
Jeden z internautów znakomicie
określił ten nadęty spektakl: „Pierw-
sza pielgrzymka Jarosława Kaczyń-
skiego do ojczyzny”.
ODWRACANIE
NAWRACANIA
AK
Najdłuższy dzień w roku...
Fot. AK
Z zaskakującą wypowiedzią
podczas spotkania z patriarchą
prawosławia Aleksym II wystą-
pił kardynał Dionigi Tettaman-
zi , obok Ratzingera najpoważ-
niejszy kandydat na Papę. To on
pisał encykliki JPII .
– Nie może być miejsca na
współzawodnictwo wyznaniowe
w imię Ewangelii – oświadczył.
– Kościół nie był w stanie docenić
wielkiego duchowego bogactwa
świętej Rusi i okazać szacunku dla
jej religijnej i kulturowej spuścizny.
Następnie Tettamanzi potępił
akcję nawracania ortodoksów
przez misjonarzy. Rozpoczęła się
ona w latach 90., głównie w wy-
konaniu polskich księży, i stwo-
rzyła napięcia między wiarami,
uniemożliwiając porozumienie
i wymarzoną przez Jana Pawła II
pielgrzymkę do Rosji. Na preten-
sje i zarzuty prawosławia Watykan
nieodmiennie odpowiadał, że cho-
dzi mu o ludzi niezrzeszonych re-
ligijnie.
PLAC EPOKOWY
EGZORCYŚCI
DO SZKÓŁ!
ŁŻE-TEORIA
Radni PiS z woj. małopolskie-
go postanowili przemianować w Jo-
dłowniku plac, który nosi nazwę
III RP. Urząd gminy znajduje się
właśnie na tym niepoprawnym po-
litycznie placu, czego urzędnicy Naj-
jaśniejszej IV RP znosić już dłużej
nie mogą. Całą sprawę rozbrajają-
co skomentował Arkadiusz Mu-
larczyk , 35-letni adwokat i poseł
PiS: „Nie powinno się upamiętniać
III RP, która była przecież okresem
rządów postkomunistycznych. To by-
ła inna epoka. Uważam, że lepiej
by było, gdyby plac zmienił nazwę
na IV RP. Taką inicjatywę przyjmę
ze zrozumieniem. Przecież w okrę-
gu sądeckim, w tym także w Jodłow-
niku, PiS zebrał bardzo dużo gło-
sów. Wszyscy ci ludzie oczekują bu-
dowy IV Rzeczypospolitej, a nie roz-
pamiętywania III RP. Ich wolę trze-
ba uszanować”.
Deputowany Maciej Giertych
– tatuś Wielkiego Edukatora, kon-
tynuuje w europarlamencie kam-
panię na rzecz zniesienia obowiąz-
kowego nauczania w szkołach dar-
winowskiej teorii ewolucji. Sam, ja-
ko profesor biologii (sic!), jest zwo-
lennikiem kreacjonistycznej teorii,
która zakłada, że życie na ziemi zo-
stało stworzone w jednorazowym
akcie przez Boga. Uważa, że rodzi-
ce powinni sami decydować, czy ich
dzieci na lekcjach biologii będą
czerpać wiedzę z teorii naukowych,
czy też z Biblii. Giertych twierdzi,
że teoria ewolucji „nie znajduje po-
parcia w obserwacji” (a przyznał to
nawet JPII!).
Nie wiadomo, kto jest bardziej
„psychiczny” – uczniowie mający
kłopoty z nauką i zachowaniem czy
ich nauczyciele, którzy zamiast się-
gać po racjonalną wiedzę i porad-
nictwo, np. psychologa, wysłuchu-
ją bzdur egzorcysty. Na spotkanie
z kurialnym specem od wypędza-
nia z ludzi diabłów zwaliło się po-
nad 100 pedagogów z łódzkich
szkół. Dyskusja była śmiertelnie po-
ważna. Tylko patrzeć, jak do każ-
dej szkoły zawita wypędzacz diabła
i otoczy opieką krnąbrnych uczniów.
Z pewnością dłużej zatrzyma się
nad tymi, którzy lekcje katoreligii
mają głęboko w tylno dolnej czę-
ści ciała.
BS
WB
BS
SKĄPIRADŁA
JOASIA GÓRĄ!
NIEDZIELA
HANDLOWA
Konferencja Biskupów Nie-
mieckich zeźliła się nie na żarty
na Polaków katolików, którzy
Dobra wiadomość – prokura-
torzy bronią się przed przekrocze-
niem granic absurdu.
Podczas sławnej Parady Równo-
ści, która odbyła się 10 czerwca
w Warszawie, poseł Joanna Seny-
szyn powiedziała: „Niech ta para-
da zmieni oblicze ziemi, tej ziemi”.
W ten sposób odniosła się do słyn-
nych słów Jana Pawła II z homi-
lii sprzed ćwierć wieku. No i ode-
zwał się niejaki Karol M. – krymi-
nalista skazany za rozbój i kradzie-
że, który wolność odzyska dopiero
w 2013 roku. Bardzo wrażliwy mu-
si być ten bandyta, bo złożył donie-
sienie o obrazie jego uczuć religij-
nych. Sprawa trafiła do Prokuratu-
ry Rejonowej Poznań Stare Miasto,
a ta po kilku miesiącach analizy
OH
TW
ŚWIĘTY JERZY
W Pabianicach, w świeckiej
Szkole Podstawowej nr 13 im. Ja-
na Pawła II, hucznie obchodzono
uroczystości ku czci patrona. Ob-
chodom, w niedzielę 15 paździer-
nika, nie zaszkodziło nawet wyna-
jęcie pomieszczeń budynku szkol-
nego firmie handlującej dywana-
mi. Pozostaje mieć nadzieję, że by-
ły to dywany niezwykłe, np. lata-
jące.
Dzięki interwencji Jerzego Toł-
wińskiego , PiS-owskiego wojewo-
dy podlaskiego, remont pojezuic-
kiego klasztoru w Drohiczynie zo-
stał dofinansowany kwotą 3 mln zł
z Unii Europejskiej. Tołwiński czu-
je się zobowiązany do załatwiania
kasy Kościołowi, bo jego przodko-
wie kształcili się ponoć u ojców je-
zuitów.
MaK
AC
STRUSIA POLITYKA
KSIĄDZ W PIERDLU
Patronką Uniwersytetu Rze-
szowskiego została święta Jadwiga.
Głosowało za nią 34 z 69 członków
senatu uczelni. Prawie połowa je-
go członków w ogóle nie przyszła
Krzysztof J. – duchowny z Czę-
stochowy aresztowany na początku
września pod zarzutem gwałtu na
96568831.024.png 96568831.025.png 96568831.026.png 96568831.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin