Fakty i Mity 2009-45.pdf

(8222 KB) Pobierz
182823663 UNPDF
JAK BALUJĄ POLICYJNE TUZY
 Str. 12
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 45 (505) 12 LISTOPADA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Wójt Obrowa Andrzej Wieczyński chciał obdarować zaprzyjaźnio-
nych proboszczów pieniędzmi podatników. Nie udało mu się. Dzięki
interwencji „FiM”, których reporterka odkryła, że to, co wójt nazywa
zabytkiem, ma niewiele ponad 20 lat.
 Str. 7
ISSN 1509-460X
182823663.026.png 182823663.027.png 182823663.028.png 182823663.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 45 (505) 6 – 12 XI 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Polskie ministerstwo katoedukacji pójdzie z torbami. Euro-
pejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł 3 listo-
pada, że wieszanie jakichkolwiek symboli religijnych w szkol-
nych klasach jest nielegalne, bo „narusza wolność uczniów”
i „łamie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wła-
snymi przekonaniami”. Tylko za powieszenie jednego krzyża
w pewnej włoskiej szkole Trybunał nałożył karę 5 tys. euro.
Orzeczenie można traktować jako obowiązujące w całej Eu-
ropie. W polskim MEN-ie szybko teraz liczą, ile to będzie
5 tys. razy jakieś 150 tysięcy (klas). My już policzyliśmy. Bę-
dzie bankructwo. A my do sprawy wrócimy.
Biada obłudnikom
D la nikogo w redakcji nie jest tajemnicą, że mój konik
Miliard najbogatszych asymiluje ponad 20 razy więcej
dóbr i usług niż miliard najbiedniejszych. Zaledwie 13 miliar-
dów dolarów rocznie potrzeba, aby nakarmić wszystkich głod-
nych i umierających z głodu. W tym samym czasie w USA
i Europie 25 miliardów dolarów wydaje się na karmę dla psów
i kotów. Pół miliarda ludzi przejada się, a tyle samo głoduje.
Trzy miliardy ludzi żyje w nędzy. Codziennie tylko w Afryce
umiera z głodu 30 tysięcy dzieci do piątego roku życia.
Około 1 miliarda ludzi (1/6 populacji świata) weszło
w XXI wiek, nie umiejąc czytać i pisać. Według raportu
ONZ, 6 miliardów dolarów rocznie wy-
starczy, aby zapewnić edukację
wszystkim dzieciom na świecie, któ-
re nie chodzą do szkoły. 9 miliardów
potrzeba na zapewnienie dostępu do wo-
dy dla tych, którzy go nie mają. W USA
i Europie co roku 12 miliardów dol. wyda-
je się na perfumy. W samej tylko Europie
na alkohol idzie 105 mld, na papierosy 50
mld, a na lody 13 mld dolarów. Na świecie ży-
je 157 miliarderów i 100 mln bezdomnych. Trzech
najbogatszych Ziemian ma majątek większy niż 600
milionów najbiedniejszych.
Te wstrząsające statystyki powinny stanowić nie-
ustanny wyrzut sumienia dla finansistów i światowych
przywódców, w tym kościelnych decydentów, ale np.
papież woli stawać w obronie ludzkich zarodków
niż umierających dzieci. Nic dziwnego, że naj-
większa znieczulica wobec biedy panuje
w narodach najbardziej religijnych. Ob-
szary biedy szybko się poszerzają. Jed-
nocześnie rosną światowe wydatki na
zbrojenia: 1,46 biliona dol. w 2008
roku (w ciągu ostatnich 10 lat wzrost
o 45 procent!) to 240 dolarów na gło-
wę Ziemianina, nie wyłączając nie-
mowląt. A wystarczyłoby wysupłać po
jednym dolarze, żeby uratować 14 mln
dzieci umierających co roku na pospo-
lite choroby, np. biegunkę. Ale to ma-
rzenie, bo na przykład taki biedny Pa-
kistan wydaje 1/2 swojego PKB na utrzy-
manie wojska i broń. Przy użyciu tej
ostatniej średnio co minutę zabijany jest
na naszym globie jeden człowiek.
Polska, zawsze wierna kolejnym papieżom i prezyden-
tom USA, wpisuje się w ten globalny taniec samozniszcze-
nia. Niedawno, w dniu, w którym rząd ogłosił zwiększenie
naszego kontyngentu (pieniędzy i żołnierzy) w Afganistanie,
ulicami Warszawy przeszła demonstracja rodziców dzieci
niepełnosprawnych, domagających się od rządu m.in. pod-
wyższenia świadczenia pielęgnacyjnego, które obecnie wy-
nosi 420 zł (dla rodzica, który zmuszony jest zrezygnować
z pracy), i to tylko w przypadku tych rodzin, w których do-
chód na jednego członka nie przekracza 583 zł.
Kryzys za pasem. Co będzie, jak uderzy w świat i Pol-
skę? Zobaczymy. Ale jakiś sąd nad obłudnikami bardzo by
się przydał.
Polska to kraj cudowny. Po „sercu Jezusa” z Sokółki mamy
cud nr 2. Tym razem w Korycinie. Proboszczuje tamże
ks. Andrzej, rodzony brat... sokólskiego plebana (cuda mogą
więc być rodzinną tradycją). Kiedy ks. Andrzej pojechał na
pielgrzymkę do Częstochowy, na jego plebanii wybuchł po-
żar, czyli – zdaniem miejscowych – księżulo cudem (sic!) unik-
nął śmierci. Rozpoczęły się już nawet pielgrzymki do Koryci-
na. Członkowie redakcji „FiM” też zostali cudownie wyba-
wieni i do dziś na okrągło dziękują Bozi. Na przykład za to,
że nie balowali na Tajlandii podczas sylwestra 2004 r., kiedy
tamtejsze wybrzeże zalało tsunami.
to ekonomia. Znajomi żartują, że moje biuro na Zielo-
nej w Łodzi to gabinet cieni. Ale mnie nie jest do śmiechu.
Jesienią ubiegłego roku pisałem, że światowy kryzys tak
naprawdę wybuchnie w roku 2010. Niestety, chyba mia-
łem rację. USA, gdzie zaczęła się cała rozpierducha, rzuci-
ły na rynek całe hałdy dolarów, które miały pobudzić go-
spodarkę. I pobudziły. Na rok. W tym czasie giełdy odrobi-
ły większość strat, bo wskaźniki ekonomiczne i PKB rosły.
A rosnąć musiały, bo jankeski rząd dokłada 8 procent ce-
ny każdemu kupującemu nowy samochód czy dom,
a same koncerny zasilił miliardami dolarów.
Podobnie jest m.in. w Niemczech. Bogaci
(jeszcze) obywatele Zachodu skrzętnie
skorzystali z takich darowizn, tym
bardziej że i same ceny spadały.
Biliony dodrukowanych dolarów po-
zostały jednak na rynku, co grozi nie-
wyobrażalną inflacją, a to z kolei uderzy
w cały świat, który rozlicza się w amerykańskiej
walucie. Wielkie programy pomocowe właśnie się
kończą. Okupieni ludzie nie będą już tak konsumować
i produkcja spadnie. Globalizacja zrobi swoje. Cały świat
dotknie wielka recesja i bezrobocie. Polska wśród daw-
nych demoludów powinna stosunkowo najmniej ucier-
pieć. A to z uwagi na duży, różnorodny rynek i w mia-
rę zdrowe banki. No i oczywiście przedsiębior-
czość Polaków. Może nadchodzi czas, kiedy
wiara w cuda, którą mamy w genach,
wreszcie się na coś przyda...
Powodem kryzysu jest niepohamowa-
na chciwość. Globalny świat rozbudził
globalne apetyty. Milionerzy zapragnęli
być multimilionerami, miliarderzy – mul-
timiliarderami. Przepływ kapitału nie zna
granic. Banki i całe korporacje finansowe
obierają sobie konkretne rynki i sztucznie
podnoszą tam koniunkturę, masowo wyku-
pując akcje. Przez ostatnie pół roku podbijały
w ten sposób wskaźniki giełd tzw. rynków
wschodzących, w tym Polski. Zanim jednak
na naszą giełdę weszły, otworzyły na niej
kontrakty terminowe, obstawiając wzrosty.
Na kontraktach zarabia się jeszcze więcej
niż na akcjach. Zwykle po paru miesiącach
taki np. pan Goldman (jeden z najbogatszych bankierów
na świecie) uznaje, że już dość urosło i czas przelać kapi-
tał np. na giełdę w Indiach. Wówczas „przepakowuje się”
z kontraktami, obstawiając spadki, i sprzedaje na „górce”
akcje, które po chwili – z powodu ogromnej podaży – spa-
dają. Zarabia więc potrójnie: na zwyżkach, na spadkach
i na samych akcjach. Przy okazji ciężkie miliony traci armia
drobnych inwestorów giełdowych, którzy nie mają szansy
połapać się w tych manipulacjach (jak najbardziej zresztą
legalnych), bo nie siedzą w głowie pana Goldmana. A dla-
czego ani ten pan, ani setki jemu podobnych nie zainwe-
stują np. w polskie stocznie, nie budują mostów na Nilu
albo mieszkań w Rosji? Bo stopa zwrotu jest przy takich
inwestycjach niska i odległa w czasie. Trzeba
się troszczyć o surowce, wykwalifikowane
kadry, zabiegać o konsumentów i rynki zbytu.
O wiele szybciej i prościej jest pomnażać ka-
pitał zza wygodnego biurka, inwestując w pa-
piery zamiast w konkretne przedsięwzięcia. Pa-
pier jednak nie da ludziom ani pracy, ani da-
chu nad głową, no i nie da się go zjeść. W ten
sposób bogacą się tysiące finansistów, a mi-
liardy biedaków popadają w coraz większą
nędzę. Powiększa się dysproporcja pomiędzy
krajami rozwiniętymi i najbiedniejszymi.
Po dwóch cudach mamy i trzeci. Oto prezes PiS Jarosław
udzielił „na żywo” (wyraźnie oznajmiono to na antenie) wy-
wiadu dziennikarzom Programu I Polskiego Radia. Wyemi-
towana w czwartek rozmowa została nagrana w środę wieczo-
rem. W tej kwestii (pod groźbą wypieprzenia z roboty) ekipa
rejestrująca miała trzymać gęby na kłódkę. Ktoś się jednak
nie przestraszył i puścił farbę. I to jest cud nr 4.
W radiowych Sygnałach Dnia Jarosław Kaczyński oświadczył,
że właśnie rozpoczął działanie specjalny zespół ekspercki, któ-
ry ma przygotować PiS do przejęcia władzy. Prezes powiedział
też, że jego członkowie nie chcą się ujawniać, bo spodziewa-
ją się przykrości i drwin. To taki eufemizm. Ot, boją się, że
ktoś im zwyczajnie nakładzie po mordach.
Mariusz Kamiński łkał podczas konferencji prasowej, że do jego
zwolnienia z funkcji szefa CBA przyczynili się „mali ludzie”. Wy-
kańczanie swoich ludzi – to do Kaczyńskich bardzo podobne.
„Gość Niedzielny” odwołał się od niepomyślnego dla siebie
wyroku katowickiego Sądu Okręgowego w sprawie Alicji Ty-
siąc. Tymczasem nagonka na sędzię Ewę Sołecką, która orze-
kła winę „GN”, eskaluje. Do wieszania psów na odważnej praw-
niczce zabrał się „Dziennik Polska”. Publicysta Mariusz Gra-
bowski określa uzasadnienie wyroku jako „nad wyraz niedba-
łe”, a ją samą nazywa zacietrzewionym dyskutantem. Sugeru-
je też sądowi wyższej instancji, co ma z werdyktem zrobić.
Najlepiej posadzić Tysiąc. W jednej celi z Sołecką!
A jednak Dorocie Rabczewskiej grożą 2 lata odsiadki za wy-
powiedź, że bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię napisa-
ną przez gości naprutych winem i palących jakieś zioła. Pro-
kuratura nie dopatrzyła się przestępstwa, ale nie zgodził się
z nią warszawski sąd... Napruty winem i palący zioła?
Że ma jaja, pokazał Andrzej Seweryn. Kapitule, która chcia-
ła przyznać mu Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego za prześla-
dowania w PRL, odpowiedział, że wyróżnienia nie przyjmie,
bo to nieprawda. Nic to, medal się nie zmarnuje, bo raz-dwa
swoją pierś podstawi np. niejaki Zanussi. Za tzw. komuny jej
wielki pieszczoch, później – wróg nieprzejednany.
Duszpasterz ludzi biznesu pochodzi z Krakowa i nazywa się
Stryczek. Doprawdy, trudno było znaleźć kogoś odpowiedniej-
szego na to stanowisko.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał kolejnego bohatera na-
szych publikacji. Ksiądz Tomasz G. dostał 5 lat bezwzględnej
odsiadki za kontakty seksualne z małymi dziewczynkami. Po
artykule w „FiM” kuria schowała zboczeńca na parafii w Brzo-
zowie, ale i tam go odnaleźliśmy. No, który następny?
„Nie w żadnym Watykanie, tylko w Krakowie ma dojść do
przyszłorocznej beatyfikacji JPII”... List mniej więcej tej tre-
ści podpisany przez Dziwisza miał dotrzeć do papieża – ujaw-
nia włoski dziennik „La Repubblica”.
Arcybiskup gromko zaprzecza, Benedykt XVI milczy, krako-
wianie zaczynają się łapać za portfele...
Tymczasem agencja ANSA podaje, że spór jest bezprzedmio-
towy, bowiem żadnej beatyfikacji – przynajmniej na razie
– nie będzie. „Pozostało jeszcze bardzo wiele kwestii spor-
nych, niejasnych, czy wręcz kontrowersyjnych. Jest zdecydo-
wanie za wcześnie, by beatyfikować papieża Polaka” – pisze
korespondent agencji, powołując się na ważne źródło w wa-
tykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Jak nic „źró-
dło” czyta teksty źródłowe w „Faktach i Mitach”.
JONASZ
Międzynarodową siatkę przestępczą rozpracowała policja hisz-
pańska. Członkowie szajki organizowali za 15 tys. dolarów
lipne śluby, poprzez które legalizowali pobyt członków kolum-
bijskiej mafii narkotykowej na Półwyspie Iberyjskim. Ale do
ślubu potrzebny jest ksiądz. I się znalazł. Na czele całej prze-
stępczej bandy.
182823663.001.png 182823663.002.png 182823663.003.png 182823663.004.png 182823663.005.png
Nr 45 (505) 6 – 12 XI 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
ci Kaczyńskich oraz ko-
chanek biskupów i pauli-
nów rządzi Częstochową
drugą już z kolei kadencję. Referen-
dum w sprawie odwołania go z po-
sady odbędzie się 15 listopada. Po-
mysłodawcami byli radni z Klubu Le-
wicy, którzy 29 czerwca podczas se-
sji Rady Miejskiej wyciągnęli Wro-
nie m.in. paraliż komunikacyjny, exo-
dus młodzieży, chodzenie na smyczy
wielebnych, degradację ponad ćwierć-
milionowego niegdyś ośrodka aka-
demicko-przemysłowego do rangi
pielgrzymkowej wioski i wyprowa-
dzenie Częstochowy na pozycję ab-
solutnego lidera wśród najbardziej
zadłużonych miast śląskich.
„W ostatnim okresie po instytu-
cję referendum w sprawie odwołania
prezydenta sięgano w Polsce w przy-
padkach nadzwyczajnych, w sytuacjach,
A co – zdaniem infułata – wy-
chodzi Wronie najlepiej?
„Jest wiele innych inicjatyw, któ-
re pochodzą od prezydenta, chociaż-
by np. spowinowacenie z miastami
maryjnymi Europy” – podkreślił ks.
Skubiś, zastrzegając, że przywołane
przez niego najwspanialsze osiągnię-
cie Wrony „nie jest sprawą szczegól-
nego sprzyjania Kościołowi, lecz wy-
razem pewnej normalności” .
Popatrzmy zatem, na czym po-
lega ta zdumiewająca niezależność
i normalność...
28 kwietnia 2009 r. Wrona pod-
jął absolutnie autonomiczną decy-
zję o wykupieniu od archidiecezji
częstochowskiej czterech działek
(na rogu ul. ks. Popiełuszki i Alei
Najświętszej Maryi Panny) o łącz-
nej powierzchni 3286 mkw. za ce-
nę 3 mln 286 tys. zł, czyli po tysiąc
złotych za metr . „Nieruchomość ta
– Ale wkrótce zaczął się kryzys
gospodarczy. CDI przez kilka mie-
sięcy grało na zwłokę, aż wreszcie
w marcu 2009 r. definitywnie wy-
cofało się z przedsięwzięcia. Na do-
miar złego Wrona zdążył zrezygno-
wać z zarezerwowanych 10 mln eu-
ro unijnej dotacji na ten cel, a ża-
den z pozostałych oferentów star-
tujących w konkursie nie chciał już
z nami gadać. Krótko mówiąc: spra-
wa definitywnie i na długie lata upa-
dła na pysk. W tej sytuacji wyku-
pienie gruntów od archidiecezji
na fatamorganę było koszmar-
nym błędem i ewidentną grzecz-
nością uczynioną abp. Nowako-
wi . Tym wyraźniejszą, że Wrona ma
wstręt do zakupów nieruchomości,
a te trzy miliony z ogonkiem dla ku-
rii były jego największą transakcją
w kadencji – zauważa urzędniczka
częstochowskiego magistratu.
podstaw do przypuszczeń, że dział-
ka na Błesznie będzie wkrótce war-
ta dziesiątki milionów złotych.
Gdy tylko kuria stała się szczę-
śliwym posiadaczem gruntów, Wro-
na nagle zmienił front i w sierpniu
2008 r. przedłożył Radzie Miasta
projekt uchwały o pilnym przystą-
pieniu do sporządzenia miejscowe-
go planu zagospodarowania prze-
strzennego okolic Różanej. Dosko-
nałym pretekstem był fakt, że mia-
sto również miało tam własny ka-
wałek (3,5 ha) ziemi.
„Dużym atutem obszaru przewi-
dzianego do objęcia planem jest je-
go atrakcyjne położenie (...). Prze-
słanką do podjęcia procedury stało
się wystąpienie Wydziału Mienia
i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu
Miasta Częstochowy o ustalenie wa-
runków zabudowy (...) dla lokaliza-
cji osiedla zabudowy mieszkaniowej
Świętych Pierwszych Męczenników
Polski (90 proc. bonifikaty);
~ działkę przy ul. Ogrodowej
33 (20 780 zł) – Zgromadzeniu Ma-
łych Sióstr Niepokalanego Serca
Maryi (60 proc. bonifikaty);
~ nieruchomość przy ul. Wy-
szyńskiego 14 (112 tys. zł) – grupie
świeckich niewiast zrzeszonych
w Instytucie Prymasowskim z sie-
dzibą w Warszawie-Choszczówce
(80 proc. bonifikaty).
Zatrzymajmy się tylko przy tej
ostatniej „darowiźnie”.
– Działka przy Wyszyńskiego ma
1314 mkw. i jest wyjątkowo atrak-
cyjnie położona. Tuż obok klaszto-
ru paulinów. Gdy tylko świątobliwe
niewiasty zdążyły się w Częstocho-
wie zaaklimatyzować, Wrona przed-
łożył Radzie projekt uchwały o sprze-
daży Instytutowi także sąsiedniej nie-
ruchomości przy Wyszyńskiego 14/16.
Tym razem chodziło o 4 tys. mkw.,
oszacowane na 485 tys. zł, czyli po
121 zł za metr, choć w tamtym re-
jonie z pocałowaniem ręki można
byłoby dostać trzy razy tyle. Bonifi-
kata miała wynieść 80 proc., co da-
wało cenę 24 zł za metr. Tego już
nie zdzierżyli nawet niektórzy pra-
wicowi radni i Wrona poległ jednym
głosem, choć ostro walczył o prze-
forsowanie uchwały. Dotychczas nie
odważył się na ponowienie próby
oddania Instytutowi działki, ale je-
śli utrzyma się przy władzy, to kto
wie... – prognozuje urzędniczka, pry-
watnie czytelniczka „FiM”.
Na finał zostawiła nam rodzy-
nek.
– Jak wiadomo, kościelne oso-
by prawne mają obowiązek składa-
nia deklaracji podatkowych dotyczą-
cych nieruchomości, w których pro-
wadzona jest działalność gospodar-
cza. W Częstochowie Kościół wyko-
rzystuje w ten sposób mnóstwo swo-
ich dóbr, ale – jak słyszałam ze źró-
dła w skarbówce – nie składa wy-
maganych przez ustawę deklaracji,
a miasto ich nie egzekwuje. Nie
ma odważnych! Według szacunków,
nasze straty w podatkach od nieru-
chomości sięgają ok. 2 mln zł rocz-
nie – twierdzi kobieta.
Zapytaliśmy magistrat, ile pau-
lini i archidiecezja płacą rocznie za
nieruchomości wykorzystywane do
celów komercyjnych. „Dane zawar-
te w dokumentacji rachunkowej or-
ganu podatkowego objęte są tajem-
nicą skarbową. W związku z tym nie
można udzielić informacji na temat
wysokości wpłat” – odpowiedział Ire-
neusz Leśniakowski , rzecznik pra-
sowy jeszcze prezydenta Wrony...
Ten zaś oświadcza, że w związ-
ku z referendum nie będzie oficjal-
nie (jako jeszcze prezydent) odpo-
wiadał na żadne zaczepki, natomiast
o jego sukcesach każdy może sobie
poczytać w Internecie
ANNA TARCZYŃSKA
Obrona Częstochowy
Po czerwonej Łodzi czas na „stolicę duchową”.
Ludzie żyjący w cieniu Jasnej Góry mają szansę
oderwać od koryta ultraprawicowego prezydenta
Tadeusza Wronę.
kiedy prezydentowi prokuratura po-
stawiła poważne zarzuty. Występu-
jąc o referendum, radni z Klubu Le-
wicy poniżają mnie i deprecjonują,
postawili mnie tym wnioskiem w jed-
nym szeregu z oskarżonymi o gwałt
i korupcję. To podłe” – łkał Wro-
na, błagając radnych o nieodbiera-
nie mu zabawek.
Złożony przez lewicę projekt
uchwały przepadł (przy 6 głosach
„za”, 7 „przeciw”, 13 wstrzymujących
się), ale pomysł spuszczenia Wrony
tak bardzo przypadł do gustu miesz-
kańcom Częstochowy, że zawiązali
komitet społeczny i błyskawicznie ze-
brali ponad 31 tys. podpisów, choć
do uruchomienia procedury referen-
dalnej wystarczyło niespełna 20 tys.
Tym razem wielebni zawyli
z bólu:
„Niektóre zarzuty stawiane pre-
zydentowi mają wymiar osobisty, ja-
koby był człowiekiem zbyt kościel-
nym, zbyt posłusznym postulatom Ja-
snej Góry czy Kościoła. Otóż nie
jest to prawda. Wszystko można po-
wiedzieć, ale nie to, że prezydent bez-
krytycznie wysłuchuje wskazań Ko-
ścioła, arcybiskupa ( Stanisław No-
wak dop. red. ) czy Jasnej Góry.
Jest pod tym względem bardzo samo-
dzielny i nie jest sterowany przez ko-
gokolwiek. Nieraz jestem zdziwiony,
że jest tak niezależny, i wolałbym, że-
by częściej i szerzej konsultował swo-
je przedsięwzięcia” – przekonywał
ksiądz infułat Ireneusz Skubiś (re-
daktor naczelny tygodnika katolic-
kiego „Niedziela”) w artykule za-
mieszczonym na stronie interneto-
wej Urzędu Miasta.
przeznaczona jest dla realizacji inwe-
stycji pn. Centrum Kongresowo-Wy-
stawiennicze” – napisał w uzasad-
nieniu zarządzenia 1793/09, choć
doskonale wiedział, że owo centrum
to stara śpiewka, po której pozosta-
ło zaledwie echo.
– W sierpniu 2007 r. miasto za-
częło poszukiwać dużego inwesto-
ra, chcąc zawiązać z nim spółkę ce-
lową i w zamian za aport gruntu za-
gwarantować sobie w Centrum część
przestrzeni komercyjnej. Już na eta-
pie wstępnych pertraktacji pojawi-
ły się problemy, bowiem pilotujący
sprawę w imieniu Wrony wicepre-
zydent Bogumił Sobuś przestrze-
gał oferentów, że ich projekty pod
żadnym pozorem nie mogą kolido-
wać z interesami archidiecezji ma-
jącej działki bezpośrednio przylega-
jące do terenu planowanej inwe-
stycji. Niektórzy protestowali, że ka-
żemy im dogadywać się z Kościo-
łem, podczas gdy oni chcą robić in-
teresy z miastem. Inni zaś – wie-
dząc, że syn wiceprezydenta jest
wpływowym księdzem (wykładowca
teologii moralnej w Instytucie Teo-
logicznym i w Wyższym Seminarium
Duchownym) – starali się wcho-
dzić Sobusiowi w tyłek, obiecu-
jąc, że najlepsze miejsce w ob-
rębie kompleksu zarezerwują na
kaplicę – odsłania kulisy uczestnik
negocjacji.
Po wielomiesięcznych przeko-
marzaniach na placu boju pozosta-
ła spółka CDI i z nią właśnie 12
czerwca 2008 r. Wrona podpisał list
intencyjny w sprawie wspólnej re-
alizacji inwestycji.
Podkreśla, że cena nie jest naj-
gorsza, bowiem kuria nie chciała
zbytnio naciskać, żeby nie prze-
kroczyć kwoty miliona euro, kie-
dy to do transakcji konieczna już
byłaby zgoda Watykanu.
W związku z roszczeniami ar-
chidiecezji z tytułu przejęcia niegdyś
przez Skarb Państwa budynku przy
Alei Najświętszej Maryi Panny 64
(obecnie Miejska Galeria Sztuki
– jej likwidacją miasto kusiło inwe-
storów zainteresowanych budową
Centrum Kongresowo-Wystawien-
niczego), „samodzielny” Wrona po-
szedł kurii na rękę i – zamiast cze-
kać na werdykt Komisji Majątkowej
– zaoferował wielebnym 4,09 ha przy
ul. Różanej w dzielnicy Błeszno. Za-
proponowanie tak dużej powierzch-
ni wynikało z faktu, że oddał im
równowartość nieruchomości w Alei,
zaś hektary były stosunkowo niewie-
le warte, bowiem nie uwzględnio-
no ich nawet w „Wieloletnim pro-
gramie sporządzania miejscowych
planów zagospodarowania prze-
strzennego”. Innymi słowy: nikt po-
stronny nie miał wówczas żadnych
jednorodzinnej wraz z określeniem
podziału terenu na działki budow-
lane” – napisał Wrona w uzasad-
nieniu.
Archidiecezja zyskała kro-
cie, a my straciliśmy ok. 30 mln
zł. Wiem, że kuria już sprzedała tę
ziemię panu P., znanemu dilerowi
samochodowemu, parającemu się
też developerką. Za ile? Cena jest
ściśle strzeżoną tajemnicą, ale sły-
szałam od bliskiego współpracow-
nika abp. Nowaka o kwocie rzędu
10 mln zł. Dali P. bonifikatę, żeby
obie strony wyszły na swoje – śmie-
je się urzędniczka.
A skoro już jesteśmy przy boni-
fikatach, to warto odnotować, że
pod dyktando Wrony i jego poli-
tycznego zaplecza w Radzie Miej-
skiej zadłużona po uszy Częstocho-
wa sprzedała za grosze m.in.:
~ byłe szalety miejskie z dział-
ką przy ul. Ossowskiego 9, oszaco-
wane na 51 390 zł – parafii św. Mel-
chiora Grodzieckiego z 80-procen-
tową bonifikatą;
~ działkę przy ul. Obrońców
Westerplatte (26 100 zł) – parafii
PS Żeby referendum było ważne,
w niedzielę 15 listopada musi pójść do
urn minimum 30 778 osób. Obóz Wro-
ny agituje, aby mieszkańcy Często-
chowy pozostali tego dnia w domach.
B yły towarzysz partyjny bra-
182823663.006.png 182823663.007.png 182823663.008.png 182823663.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 45 (505) 6 – 12 XI 2009 r.
POLKA POTRAFI
Lans na dziadka
Prowincjałki
Ksiądz Piotr Wiśniowski , katecheta wro-
cławskiego liceum, postanowił skłonić swo-
ich uczniów do zadumy nad sensem życia i śmiercią. W tym celu wypoży-
czył z zakładu pogrzebowego trumnę, ustawił ją na szkolnym korytarzu i do-
czepił kartkę z przesłaniem: „To, gdzie ja jestem, Ciebie nie minie, ja już je-
stem w Domu, a ty ciągle w gościnie”. Eksponat nakazał usunąć dyrektor,
bo – jak wyjaśnił – w takim miejscu trumna mogłaby zostać obśmiana.
Im kot starszy, tym ogon jego
twardszy – zapewniał wieszcz
Kochanowski.
Współcześni naukowcy są zgod-
ni: wolimy mężczyzn starszych, naj-
lepiej z pełnym portfelem i wysoką
pozycją społeczną. O ogonie nie
wspominają, ale... partner spełnia-
jący trzy powyższe wymogi zapewnia
coś jeszcze – popularność. Weźmy
na tapetę dwie znane pary, już przy-
kładnie poślubione, cieszące się nie-
słabnącym zainteresowaniem mediów
Marcinkiewiczów i Łapickich .
Kiedy 85-letni Andrzej Łapicki
poślubił 25-latkę, naród zamarł. Na
łamach prasy wypowiadali się nawet
seksuolodzy, zapewniając, że 85-la-
tek to jeszcze... ho, ho! Może nie
tak często, ale od czasu do czasu
na pewno. Królowa disco polo,
występująca pod pseudoni-
mem Etna, tak wzruszyła się
miłością młodej Kamili
i niemłodego Andrzeja, że
wzięła i napisała takie coś:
„Wyszłam za mąż za Mi-
siaczka, wyszłam za mąż za
dziadka, dziadek kasy ma jak sia-
na, dziadek kasę zawsze ma, jagu-
ara kupi Pusi, Pusią jego jestem ja,
lecz odwdzięczyć się dziś muszę,
dziadek viagrę zawsze ma. Rano
w planie kosmetyczka, bo wyglądać
dobrze chcę, potem na futro za-
liczka, bo pogoda psuje się, szybko
biegnę do butiku, aby kupić sobie
ciuch, kartą płacę tam z plastiku,
dziadka kasa idzie w ruch...”.
Do przeboju „Dziadek” Etna wy-
myśliła teledysk. Rolę zaproponowa-
ła samemu Łapickiemu, który – nie
wiedzieć czemu – odmówił. „Będę
musiała wziąć dziadka z agencji”
– żaliła się pieśniarka. Na szczęście
sam się znalazł. Zagrał 71-letni Boh-
dan Łazuka . Jego występ można zna-
leźć w internecie. Każdy, kto zobaczy,
zrozumie: starzejącym się artystom
należy się wsparcie. Dotacja jakaś, że-
by nie musieli robić z siebie durniów.
Łapicki i młoda Łapicka lanso-
wać się nie chcieli. Wyszło jak wy-
szło. Odnaleziono nawet ojca panny
młodej, żeby pokazać, że inwalida,
że 798 polskich złotych ma na mie-
siąc, stare płytki PCV na podłodze,
na ślub go nie zaproszono, a znany
zięć nie przyszedł i o rękę córki nie
poprosił, jak to drzewiej bywało.
A Marcinkiewiczowie? Wyruszy-
li właśnie w podróż poślubną do
Wenecji pod okiem fotoreporterów,
których kiedyś nie lubili. Rezultaty
można podziwiać w specjalnym nu-
merze „Vivy!” – „Po raz pierwszy
razem! Miłość na przekór świa-
tu”. Wyszło cudnie, bajecznie, bo-
sko po prostu. Fotografie w gon-
doli, przy słońcu zachodzącym, po-
zowane, ciut sztuczne, ale piękne.
Łzy do oczu napływają.
Złośliwi mówią, że tak udany eg-
zemplarz „Vivy!” Kazimierz powi-
nien posłać pierwszej żonie i czwór-
ce „pierwszych” dzieci (jeśli wierzyć
prasie bulwarowej, dzieci „drugie”
już wkrótce). Jako podarek na
Gwiazdkę na przykład.
JUSTYNA CIEŚLAK
Paweł Kowzana , starosta szamotulski,
w towarzystwie dyrektora lokalnego ośrod-
ka pomocy społecznej wybrał się na wycieczkę do Watykanu. A to z oka-
zji kanonizacji Zygmunta Szczęsnego Felińskiego . Za wypad obu panów
podatnicy zapłacili około 4 tys. zł. „Cel wyjazdu służbowego starosty to
wielkie wydarzenie w historii Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny
Maryi. Zaszczytem było dla starosty imienne zaproszenie podpisane przez
obecnego arcybiskupa warszawskiego Kazimierza Nycza oraz matkę
Fabiolę Ruszczyk , przełożoną generalną zgromadzenia” – wytłumaczył pra-
codawcę rzecznik prasowy Maciej Fliger .
Od września ubiegłego roku ukrywał się
skutecznie przed wymiarem sprawiedliwo-
ści 24-letni bytowianin. Wolnością cieszyłby się zapewne do dziś, gdyby
nie chęć zgarnięcia głównej wygranej w programie „Mam talent”. Talentu
w chłopaku jurorzy nie dostrzegli, za to dostrzegł go dzielnicowy. Gość tra-
fił do aresztu, gdzie za rozbój, kradzież i zniszczenie mienia spędzi najbliższe
1,5 roku. Oby na szlifowaniu talentu.
W dobie kryzysu napady na bank stają się
coraz modniejszym sposobem na pozyska-
nie żywej gotówki, a amatorzy nie swoich pieniędzy wykazują się niesłycha-
ną inwencją. W Lublinie potrzebujący 45-latek łyżeczką od herbaty, która mia-
ła być imitacją noża, próbował sterroryzować kasjerkę. Nie udało się.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
dalu z jego udziałem to miesiąc stracony. Afe-
ra z próbą rozbicia przez Watykan Kościoła angli-
kańskiego zatacza coraz szersze kręgi.
Jeszcze poprzedni numer „FiM” nie zdążył z drukar-
ni dotrzeć do Czytelników (razem z naszą analizą skan-
dalu dotyczącego próby przejęcia przez Kościół katolic-
ki części wiernych wspólnoty anglikańskiej), a już okaza-
ło się, że w bulwersują-
cej sprawie zabrał głos
najwybitniejszy z żyją-
cych teologów katolic-
kich. Tak się jakoś skła-
da, że jego ocena wyda-
rzeń przemilczanych lub
opacznie interpretowanych przez polskie media doskona-
le współgra z tym, co o aferze napisały „Fakty i Mity”.
Hans Kueng , bo o nim mowa, nazwał pomysł stwo-
rzenia „Kościoła anglikańsko-katolickiego”, w którym
miałyby osiąść złowione sprytnie przez Benedykta ryb-
ki z cudzego stawu, „tragedią Kościoła”. Kueng wska-
zuje na to, że obecna afera jest następną w długim
szeregu gaf i żenujących wpadek papieża: „Po zniewa-
dze wyrządzonej żydom i muzułmanom, protestantom
i katolikom-reformatorom, teraz przyszła kolej na wspól-
notę anglikańską” . Teolog zwraca uwagę, że w ten roz-
paczliwy sposób kierownictwo Krk chce załatać dziury
w topniejących szeregach rzymskich katolików.
Kueng, jeden z ojców reform Soboru Watykań-
skiego II, szydzi z Ratzingera, któremu zarzuca chęć
zrobienia z Kościoła schroniska dla prawicowych oszo-
łomów: „Tradycjonaliści wszystkich kościołów, łączcie
się pod kopułą Bazyliki Świętego Piotra! Widzicie – ten
rybak łowi przede wszystkim na prawym brzegu jeziora.
A tam woda jest mętna!”.
Profesor z Tybingi uważa ostatnią decyzję Ratzin-
gera za „drastyczną zmianę kursu”, wręcz za rodzaj „pi-
ractwa religijnego”. Nazywa ją „końcem ekumenicznej
strategii bezpośredniego dialogu i prawdziwego pojed-
nania”. Pisze wprost: „Benedykt chce koniecznie przywró-
cić rzymskie imperium”. Zwraca też uwagę na paradoks
nowej sytuacji – papiestwo uparcie odmawia katolickim
księżom prawa do zawierania małżeństwa. Tymczasem
kler powołanego do
istnienia „Kościoła ka-
tolicko-anglikańskiego”
będzie się składał nie-
mal wyłącznie z żona-
tych biskupów i księży!
Wywoła to, zdaniem
Kuenga, falę oburzenia wśród duchownych i świeckich
katolików domagających się reform, bo jest niczym wię-
cej, tylko cyniczną grą Watykanu i szyderstwem z wła-
snych wyznawców. Kueng pyta więc retorycznie: „Co ma-
ją teraz zrobić księża, którzy pragną zawrzeć małżeństwo?
Czy mają najpierw zostać anglikanami, ożenić się, a po-
tem zgłosić znów do Kościoła katolickiego?”.
Jak myślicie, jak Watykan odpowiedział na postula-
ty Kuenga? Ano tak jak zwykle – nazwał je „atakiem
na Kościół”. Wygląda na to, że „ciocia Benia” (bo tak
bywa nazywany Benedetto z powodu zamiłowania do
ekstrawaganckich wdzianek papieskich, nieużywanych
już od 2 pokoleń) poza popełnianiem gaf potrafi tylko
histerycznie krzyczeć, że jest atakowana i znieważana.
W całym tym bałaganie przychodzi poczynić tylko
małą uwagę: czasem zarzuca się nam zbyt ostrą kryty-
kę Kościoła. Przeczytajcie ponownie określenia, jakich
przeciw papiestwu użył czołowy teolog katolickiego
świata. Nasz komentarz sprzed tygodnia był o wiele
bardziej stonowany.
Gdybym znał języki, to nikt by mnie nie zatrzymał. Tam jest potrzebna zna-
jomość języków. Nie jestem w stanie uczyć się tego. A wciąż z tłumaczem
– to nie jest za dobre. I dlatego z tego punktu widzenia nie nadaję się.
(Lech Wałęsa w odpowiedzi na pytanie,
dlaczego nie zostanie prezydentem Unii Europejskiej)
Przez okres swojej prezydentury Kaczyńskiemu kompletnie nie udało się
pozyskać nowych zwolenników. Ba, stracił poważną część dotychczaso-
wego elektoratu, zdegustowanego miałkością upływającej kadencji, zna-
czonej partyjnym uwikłaniem i nieznośną małostkowością, która powin-
na być obca głowie państwa (...). Przegra, bo nie potrafił w porę przej-
rzeć się w lustrze własnych ułomności. Ma w sobie trudny do nazwania,
ale zauważalny defetyzm. Przypomina miotającego się w klatce ptaka,
oddzielonego od świata prętami ideologicznych miazmatów IV RP. Ka-
czyński zakończy swą karierę na jednej kadencji, tak jak Lech Wałęsa,
bo obaj grzęźli w personalnych utarczkach oraz infantylnej pamiętliwości.
(Maciej Eckardt, PiS-owski wicemarszałek
województwa kujawsko-pomorskiego)
Jak tak patrzę na te biedne feministki, to one są często poranione. To są
często kobiety, które czują, że były niekochane, i dlatego czują się niedo-
wartościowane. Bardzo często, kiedy patrzę na agresję ze strony tych śro-
dowisk, to mam wrażenie, że to nie są kobiety szczęśliwe. Bo one ciągle
sprawiają wrażenie nieszczęśliwych.
(o. Piotr Andrukiewicz na antenie Radia Maryja)
Byliśmy tarczą i mieczem tego rządu.
RZECZY POSPOLITE
Manewry cioci Beni
(Mariusz Kamiński)
Nie ma świętych krów, każdy może być podsłuchiwany w określonych sy-
tuacjach (...), obojętnie czy to jest dziennikarz, polityk, urzędnik czy kto-
kolwiek inny.
(Władysław Stasiak)
Cały czas się modlę. Jest mi z tym dobrze, jestem szczęśliwy. Codziennie
odmawiam różaniec. Proszę Pana Boga o pomoc i otrzymuję od niego
wiele łask.
(bokser Tomasz Adamek)
Wybrali: JC, OH, PP
ADAM CIOCH
ZADUSZKI
ZASZCZYT
POKUSA
HERBACIARZ
O becny papież uważa chyba, że miesiąc bez skan-
182823663.010.png 182823663.011.png 182823663.012.png 182823663.013.png 182823663.014.png 182823663.015.png 182823663.016.png 182823663.017.png 182823663.018.png 182823663.019.png
Nr 45 (505) 6 – 12 XI 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
PIERONEK
Z JASNEGO NIEBA
Pocieja jest tam otaczana perma-
nentną pamięcią modlitewną. Jakie
wiekopomne dokonania predyspo-
nują owego magnata do tak wyjąt-
kowej wdzięczności kleru? Był co
prawda pijakiem, warchołem, fał-
szerzem pieniędzy, ale... ufundował
kościół i klasztor. To wystarczy, by
przymknąć oko na jego słabostki,
do których należy również wierna
służba schizmatyckiemu carowi Ro-
sji Piotrowi I.
dobrego imienia klubu i propago-
wanie postaw, które nie są dobrym
przykładem dla dzieci i młodzieży
związanych z drużyną”. Duńskie me-
dia spekulują, że Onyszko będzie
musiał wrócić do Polski, bo z tak
złą opinią nie przyjmie go żaden
klub zagraniczny. No, chyba że...
Czarni Watykan. MaK
„Lewica w Krakowie jest niemo-
ralna, cyniczna i opowiada się za tym,
że wszystko, co PRL uczyniła, łamiąc
prawo przez siebie ustanowione, by-
ło słuszne. Czy rzeczywiście w Kra-
kowie wracamy do PRL-u? (...). Czyż-
by współcześni demokraci, zasiada-
jący w ławach Rady Miasta Krako-
wa, nie mieli pojęcia o tych funda-
mentalnych zasadach prawnych i mo-
ralnych, którymi od wieków kiero-
wały się uczciwe społeczeństwa? (...).
Czy dobro królewskiego miasta Kra-
kowa ma prawo popierać historycz-
ną grabież, jakiej dokonali komuni-
ści na Kościele katolickim i innych
wspólnotach religijnych?”. To tylko
krótki wycinek z popisu erudycji bi-
skupa Pieronka, który ma pretensje
do całego świata, iż ktoś ośmielił się
zakwestionować działania Komisji
Majątkowej. I stosuje tu typową mo-
ralność Kalego, bo aprobuje kolej-
ne przekręty, które mają rzekomo
zadośćuczynić wcześniejszym wypa-
czeniom, a nie kwestionuje Fundu-
szu Kościelnego, który w obecnym
czasie jest grabieżą, o jakiej świat
nie słyszał.
CUD MNIEMANY
koszt budowy wynosi ponad 500 000
zł. Dlatego pilnie nalegam na pod-
jęcie tego apelu!” . Zdaje się jed-
nak, że nalega bez większych rezul-
tatów, bo wkrótce ponawia apel:
„Od połowy maja trwa budowa na-
szego kościoła (...) przewidywane za-
kończenie stanu surowego kościoła
– koniec października 2009. Jedno-
cześnie trwa projektowanie oświe-
tlenia, ogrzewania, wentylacji, nagło-
śnienia... Pociąga to za sobą ogrom-
ne koszty finansowe. Prosimy każdą
rodzinę o systematyczną ofiarność,
najlepiej w postaci regularnych wpłat
na konto. Dotychczas zdecydowało
się na to 90 rodzin. Aby nie wcho-
dzić w Nowy Rok z długami, potrzeb-
na jest suma ok. 1 000 000 zł. Da-
my radę, prawda?”. AK
o.P.
WATYKAN WYMAGA,
RZĄD PŁACI
MSZA W PROMOCJI
Europejski Trybunał Praw Czło-
wieka w Strasburgu kazał państwu
włoskiemu zapłacić 10 tys. euro od-
szkodowania za zwolnienie z pra-
cy profesora filozofii Luigiego Val-
luriego . Filozof wykładał m.in. na
katolickim uniwersytecie w Medio-
lanie, a został wyrzucony przez Ko-
ściół za poglądy, które wygłaszał...
na wykładach w innych uczelniach.
Winą Włoch, zdaniem trybunału,
jest to, że dały Kościołowi wolną
rękę w postępowaniu na swoich
uczelniach, które mają prawa wyż-
szych szkół uznawanych przez pań-
stwo. Z tego powodu Valluri nie
mógł się odwołać od decyzji o zwol-
nieniu do świeckich sądów. Bez-
precedensowy wyrok trybunału
otwiera nowy rozdział w kwestiach
państwo–Kościół i podważa zapi-
sy włoskiego konkordatu. Ozna-
cza to, że także ofiary dyskrymi-
nacji katolickiej w innych krajach
będą mogły pozywać swoje rządy
do trybunału.
Na pionierski pomysł wpadły
olsztyńskie zakłady pogrzebowe.
Otóż zamawiają w miejscowych ko-
ściołach msze św. w intencji zmar-
łych pochowanych w minionym ro-
ku. Na zaduszkowe nabożeństwa
„w intencji zmarłych, których po-
grzeb organizował nasz zakład”,
olsztyńskie firmy pogrzebowe za-
praszały wiernych, zamieszczając
ogłoszenia w lokalnej prasie.
Trudno nie dostrzec tu znako-
mitej promocji firmy i chęci przy-
podobania się władzy duchownej.
„Nie znamy intencji zlecających, nie
mamy pewności, czy chodzi im o mo-
dlitwę, czy reklamę, ale ufamy, że
o modlitwę” – powiedział ks. Artur
Oględzki – rzecznik kurii metro-
politalnej w Olsztynie. PPr
W Sokółce wydarzył się kolejny
„cud”. Hostia przemieniona naj-
pierw w krwawy skrzep, a później
we fragment ludzkiego serca tym
razem zamieniła się w pałeczkę
krwawą. I nie o żadną ludzką „pa-
łeczkę” tu chodzi, tylko o bakterię .
Mikrob ów ma taką właściwość, że
na zwłaszcza drożdżowej pożywce
zabarwia się na czerwono.
Jakim zatem cudem cud zoba-
czyła „ekspertka” – naukowiec z Bia-
łostockiego Uniwersytetu Medycz-
nego? „Badania przeprowadzone
przez panią profesor nie mogły do-
wieść, że na hostii pojawiło się ludz-
kie serce. Pani profesor zobaczyła
na hostii to, co koniecznie chciała
zobaczyć. To osoba bardzo emocjo-
nalnie traktująca religię” – dener-
wuje się profesor Lech Chyczew-
ski , szef Zakładu Patomorfologii
i rzecznik prasowy BUM, dodając
coś o „naukowej nierzetelności”.
A to niedowiarek jeden. Gdyby tak
dopuścić łobuza do Kany Galilej-
skiej, to w wodzie raz-dwa znalazł-
by strzępy drożdży winiarskich: bur-
gunda albo innej malagi. MarS
WIATR W GŁOWACH
PP
Kraków ,,wzbogacił się” o kolej-
ny, siedemnasty już pomnik JPII
(na 44 tysiące krakusów przypada
jeden pomnik papy). Tym razem lu-
dzie kardynała Dziwisza pomni
skandalu, który towarzyszył ustawie-
niu bez ważnych pozwoleń poprzed-
niego pomnika Papy na Wawelu,
ustawili go w tajemnicy przed wszyst-
kimi, fundując mieszkańcom Nowej
Huty nie lada niespodziankę. Obe-
lisk stanął na schodach prowadzą-
cych do kościoła na osiedlu „Przy
Arce”. Zaprojektował go – tym ra-
zem wyjątkowo nie Czesław Dźwi-
gaj – włoski rzeźbiarz Carlo Ball-
jana . Pomnik przedstawia papieża
w ruchu, więc nazwano go ,,wiatrem
nadziei” i jest darem wdzięczności
Włochów z Treviso za pontyfikat
JPII. Proboszcz ,,Arki”, ks. Edward
Baniak , twierdzi, że wprawdzie nie
jest zwolennikiem stawiania pomni-
ków, jednak w tej części Krakowa
był do tej pory... tylko jeden po-
mnik Papy.
UDERZ W STÓŁ
Zbigniew Chlebowski w jed-
nym z najnowszych wywiadów po-
wiedział: ,,Mam żal do tych, którzy
nie potrafią się wytłumaczyć, dla-
czego uczelnia zalegała z ogrom-
nymi sumami płatności za czynsz,
bo takie osoby wydają dziś na mnie
wyrok”. Naciskany przez dzienni-
karzy nie ujawnił nazwisk, mówiąc,
iż zainteresowani będą wiedzieć,
o kogo chodzi... I nie mylił się.
Wkrótce po tym jego partyjny to-
warzysz Jarosław Gowin zapowie-
dział, że poda kolegę do sądu, je-
śli ten będzie dalej powtarzał ta-
kie ,,kłamstwa”. Gowin dodał, że
sprawa dotyczy anonimowych za-
rzutów, jakoby jego uczelnia (Wyż-
sza Szkoła Europejska) uchylała się
z płatnościami za wynajmowany lo-
kal. ,,Moja uczelnia wynajmuje je-
den z lokali w Arcybractwie Miło-
sierdzia. Tam parę lat temu po-
wstały dwa konkurujące ze sobą za-
rządy – jeden uznawany przez ku-
rię, drugi nie. My płaciliśmy czynsz
temu uznawanemu (a jakżeby ina-
czej!). Sąd rozstrzygnął, że mieli-
śmy rację” – wyjaśniał poseł PO.
Ale, ale... Czy anonimem moż-
na nazwać zarzut kilkuletniego uchy-
lania się – mimo wcześniejszych de-
cyzji sądu – z płatnościami na rzecz
prawowitego wtedy właściciela, czy-
li zarządu świeckiego? Choć w kon-
sekwencji doprowadziło to do za-
sądzenia eksmisji szkoły z zajmowa-
nego budynku, to jednak kilkakrot-
nie odkładano ją w celu uniknięcia
skandalu. Owszem, sąd kolejnej in-
stancji zmienił wyrok. A jak doszło
do tej skandalicznej decyzji, pisali-
śmy wielokrotnie.
PRZEPAŚCI
KULTUROWE
MaK
„Klockan 21.37” („Godzina
21.37”) to powieść szwedzkiej pi-
sarki Karin Alfredsson , która opo-
wiada o współczesnej Polsce. Au-
torka opisuje m.in. kwestie zakazu
aborcji, kultu papieskiego, Radia
Maryja i wpływów skrajnej prawi-
cy. Powieść wzbudziła już protesty
szwedzkiej Polonii, ponieważ na
okładce jest stłuczony obraz Jana
Pawła II. Stłuczenie to „rani uczu-
cia katolików”. Ale to nie koniec
kłopotów z książkami. Autobiogra-
fię zatytułowaną „Fucking Polak”
opublikował Arkadiusz Onyszko ,
piłkarz duńskiej drużyny FC Mid-
tjylland. Książka jest bardzo antyge-
jowska. Polskiego sportowca wyrzu-
cono więc z drużyny „za naruszanie
EPIDEMIA
POBOŻNOŚCI
PP
Epidemia grypy na Ukrainie
przybrała na sile, więc tamtejsze wła-
dze państwowe i samorządowe za-
apelowały, aby na czas jakiś zrezy-
gnować ze zbiorowych nabożeństw.
To wkurzyło duchownych, których
kościoły przeżywają oblężenie.
Twierdzą, że jedyna nadzieja we
wspólnych i żarliwych modlitwach
o wyzdrowienie. Udzielili też wska-
zówek, jak przyjmować eucharystię.
Wierni powinni szeroko otworzyć
usta, aby nie dotknąć łyżeczki, któ-
rą udziela się komunii wyznawcom
wschodnich Kościołów. PPr
ONI NAS URZĄDZĄ
POMOŻECIE?
Ministerstwo Skarbu Państwa,
Episkopat oraz Fundacja Inicjatyw
Menedżerskich z Lublina będą
kształcić księży w zakresie... prywa-
tyzacji. W Polsce niewiele już zo-
stało do sprzedania, ale rozumie-
my, że to, co jeszcze zostało, bę-
dzie oddane w zarząd agentom
Opatrzności.
Nikt nie zdoła zliczyć, ile nowych
kościołów buduje się w Polsce w do-
bie kryzysu. Za to mamy niejedną
okazję podziwiać, jak pięknie bu-
downiczowie kościołów potrafią ape-
lować do kieszeni owieczek.
„Szanowni Państwo! Drodzy
Przyjaciele! – zwraca się do wier-
nych proboszcz parafii pw. bł. Ed-
munda Bojanowskiego w Warsza-
wie – Jak widzicie, budowa Kościo-
ła biegnie ekspresowo (…). Zgroma-
dzone przez nas fundusze są niemal
wyczerpane (…). Tymczasem co mie-
siąc na konto budowlane wpłaca za-
ledwie ok. 90 rodzin (z ponad 1000,
które przyjmują wizytę duszpaster-
ską), co daje sumę ok. 20 000 zł,
a taca w I niedzielę miesiąca wzro-
sła niewiele. Tymczasem miesięcznie
MaK
ZBAW POCIEJA
PP
W listopadzie, w czasie wypo-
minek, Kościół modli się za swo-
ich zmarłych. Za jednorazowe wy-
czytanie nazwiska nieboszczyka pa-
rafie inkasują średnio 50 zł. Jednak
niektórych „szczęśliwców” kapłani
wspominają nawet przez... 300 lat.
Tak jest m.in. w parafii św. Ludwi-
ka we Włodawie. Dusza zmarłego
w 1730 roku hetmana litewskiego
182823663.020.png 182823663.021.png 182823663.022.png 182823663.023.png 182823663.024.png 182823663.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin