FiM 27-2010.pdf

(10007 KB) Pobierz
320611927 UNPDF
JAK RYDZYK CZESZE KAS Â Str. 7
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 27 (539) 8 LIPCA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 8-9
ISSN 1509-460X
Fot. PAP/Szymon Pulcyn
INDEKS 356441
320611927.029.png 320611927.030.png 320611927.031.png 320611927.032.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 27 (539) 2 – 8 VII 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W biografii Jarosława Kaczyńskiego można przeczytać, że był
on jednym z ojców założycieli „Solidarności”. Zwłaszcza tej
słynnej mazowieckiej. Jej doradcą i w ogóle... Kiedy wszyscy
uwierzyli w tę powtarzaną od lat bujdę, w sprawę wdali się
dawni działacze „S”, którzy za cholerę nie mogli sobie przy-
pomnieć związkowca Kaczyńskiego. Zapytali więc sztab wy-
borczy kandydata, gdzie płacił składki, jaki numer miała jego
legitymacja i jak nazywała się macierzysta komisja zakłado-
wa. Do dziś nie otrzymali odpowiedzi. „Bo to bajki – twier-
dzi Wałęsa. – Kaczyński nigdy w »Solidarności« nie był”. My
to rozumiemy, za „S” można było dostać w kuper.
Żarty na bok
W minionej kampanii rzetelną ocenę kandydatów przy-
wobec jego idei wywołuje skandal. Inaczej jest w Polsce.
Pod patronatem środowiska, z którego powstał PiS, od po-
łowy lat 90. studenci politologii, filozofii, prawa i socjologii
Uniwersytetu Warszawskiego nie tylko poznają filozofię
Schmitta, ale uczą się jej współczesnych zastosowań.
A to przecież idee kształtują świat, leżą u podstaw okre-
ślonych zachowań i decyzji. Nawet gdyby polityk koncen-
trował się wyłącznie na samym sprawowaniu władzy i przed-
stawiał się jako zwykły technokrata, to i tak – podejmując
decyzje – będzie się opierał na jakimś pomyśle na państwo,
na jakiejś idei. Wybierając prezydenta, musimy wiedzieć,
na jakiej filozofii polityki chce się on oprzeć, i kto tworzy dla
niego koncepcje. Pamiętajmy, że prezydent to głównie jego
polityczne zaplecze i doradcy.
Niewątpliwie to Bronisława Komorowskiego wspierają
ludzie, którzy zaakceptowali demokrację i integracyjno-
-konsensualny sposób uprawia-
nia polityki. Cokolwiek byśmy
powiedzieli o ich intencjach,
kompetencjach czy spolegliwo-
ści wobec Kościoła, nie są to
szaleńcy pokroju Macierewicza.
Daleko im do fanów teorii
Schmitta, skorych do wprowa-
dzania norm sprzecznych z lo-
giką i demokracją.
Zupełnie inaczej wygląda śro-
dowisko skupione wokół Jaro-
sława Kaczyńskiego, który przy-
brał maskę przywódcy solidar-
nego. Snując opowieści o tym,
że dla niego „dobro Polski jest
najważniejsze” oraz o tym, że
skończył się czas podziałów, li-
der PiS reklamuje się jako człowiek rozmowy i dialogu. To
kłamca. Wykorzystuje w ten sposób cynicznie wyniki badań
społecznych, jakie zamówiła przed wyborami jego partia.
Tak jakby to nie on wymyślił w 1990 r. wojnę na gó-
rze, a potem lustrację, jakby nie on zainicjował przyjęcie
zasady finansowania partii politycznych z budżetu pań-
stwa, a latach2005–2007 wydał wojnę własnemu narodo-
wi i jego elitom.
Kaczyński nie lubi praw człowieka, wolności religijnej, to-
lerancji. Jest socjalnym populistą, który obiecuje spełnienie
marzeń sfrustrowanych i tych, którym się w III RP nie uda-
ło. Tak naprawdę chciałby demontażu państwa socjalnego
na rzecz państwa biurokratycznego, w którym każdy ma za-
danie wyznaczone przez Jarosława K. Tak ma od podwór-
ka, którego już zdążył się wyrzec.
Zwycięstwo Komorowskiego będzie krokiem w kierunku
posłania J.K. na emeryturę i demontażu PiS. To ważne, bo
PiS u władzy, to ciągła zadyma, destrukcja, pomnażanie ko-
ścielnych przywilejów i wstyd na świecie.
Stoi przede mną wybór niełatwy, bo katolik i sarmata Ko-
morowski nie jest z mojej bajki. Ale na razie do bajek i tak
nam daleko... Dlatego z ciężkim sercem zagłosuję na Bron-
ka. A ponieważ żarty się naprawdę skończyły – Was pro-
szę o to samo.
Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc (od lat ma ok. 90 pro-
cent poparcia mieszkańców) nagrał spot reklamowy, w któ-
rym mówi, dlaczego nie wolno głosować na Kaczyńskiego,
a trzeba na Komorowskiego. Biskupa Górnego, który uważa
się za cesarza grodu nad Wisłokiem, diabli wzięli. I mamy na-
dzieję, że już nie oddadzą.
ćmił cień Smoleńska, a później i gierki sztabów wy-
borczych. Kandydaci zajmowali się prywatyzacją szpitali,
zapominając, że to nie sam charakter ich własności, lecz
system ubezpieczeń decyduje o dostępności pomocy me-
dycznej. Opowiadali, jak będą przeciwdziałać powodzi, mi-
mo że należy to do kompetencji rządu. Spierali się o sym-
bole kampanii i o to, czyj życiorys jest bogatszy. Potem
mieliśmy żenujący spektakl umizgów do Napieralskiego i to-
warzyszący mu handel politycznymi deklaracjami. W tym ca-
łym zgiełku umknął najistotniejszy aspekt prezydentury, czy-
li styl uprawiania polityki i kierowania państwem.
Sposób wykonywania przez głowę państwa jej obowiąz-
ków narzuca wzorce kultury politycznej wszystkim pozosta-
łym wybrańcom narodu – parlamentowi, rządowi, sa-
morządom, a pośrednio także opisującym je mediom.
Prezydent wyznacza model rela-
cji: konfrontacyjny albo oparty
na szukaniu porozumienia.
Nasze doświadczenia z prezy-
dentami w tej kwestii nie są naj-
lepsze. Jedynym, który wskazał,
że państwo polskie jest dla niego
najwyższą wartością, był generał
Wojciech Jaruzelski. Nie odważył
się on nigdy rozszerzać swoich
uprawnień, decydować, kto jest,
a kto nie jest dobrym Polakiem.
Potem było już tylko gorzej. Mie-
liśmy dzielenie Polaków na dobrych
i złych, przekonywanie, że prawo
jest dobre wyłącznie wtedy, kie-
dy służy określonej grupie albo oso-
bie (falandyzacja), bzdurne wojny
pomiędzy prezydentami i premierami (np. kto pierwszy wcią-
gnie flagę w dniu wstąpienia do UE – Kwaśniewski czy Mil-
ler?), brak refleksji nad projektami reform (Kwaśniewski jak
leci podpisywał szkodliwe propozycje rządu Buzka, zatrzymał
się tylko na chwilę nad zmianami podziału kraju i utworzeniem
nowych samorządów). Prezydenci lekceważyli konstytucję
(choć na jej straży stać powinni), m.in. patronując powszech-
nej klerykalizacji lub ustalając składy zarządów ważnych spół-
ek skarbu państwa. Apogeum destrukcji przyniosła prezy-
dentura Lecha Kaczyńskiego. Ostrzegałem, że tak będzie, już
w 2002 r., kiedy wygrał on wybory na prezydenta Warsza-
wy. Oprócz tego, że uprawiał awanturnictwo polityczne, L.K.
próbował podporządkować sobie wiele niezależnych organi-
zacji, w tym nawet Kościół (to Kaczyński przy pomocy Ma-
cierewicza uniemożliwił objęcie przez abpa Wielgusa metro-
polii warszawskiej). Instytucje państwa kolonizowano, zamie-
niając je w warowne twierdze jednego obozu. Lech i jego zły
duch Jarosław przedefiniowali rolę i cele polityki. Z platfor-
my służby interesowi wspólnemu oraz rozwiązywania pro-
blemów społecznych i gospodarczych zrobiono miejsce wal-
ki i definiowania wroga. Relatywizacji uległa ocena historii.
Takiemu stylowi, narzuconemu przez głowę państwa, do pew-
nego stopnia poddali się inni uczestnicy życia politycznego,
w tym opozycja, która przecież musiała się jakoś bronić.
Kaczyńscy, którzy walkę i destrukcję mają
w genach, nie byli jednak pierwsi. Wdrożyli bo-
wiem w życie filozofię Niemca Carla Schmitta.
Według niego, rządzenie polega głównie na okre-
ślaniu wroga i walce z nim. Państwo idealne
to państwo autorytarne. Schmitt dał intelektu-
alne podstawy NSDAP i pomysłom Adolfa Hi-
tlera. Po wojnie nie został dopuszczony do wy-
kładów na niemieckich wyższych uczelniach,
ale nie okazał skruchy. Swoje pomysły propa-
gował we frankistowskiej Hiszpanii. Dziś przy-
znanie się gdziekolwiek w Europie do sympatii
Jacek Kurski odmówił wykonania prawomocnych wyroków są-
dów, czyli zamieszczenia w mediach przeprosin obrażonych
i pomówionych przez siebie osób. Wobec tego komornik zaaresz-
tował luksusowego mercedesa europosła i ogłosił licytację autka
na 7 lipca. „Niech mnie zlicytują, a się nie ugnę” – hardo oświad-
czył Jacek Kurski, bo to ON jest „Prawy i Sprawiedliwy”!
Prezes Narodowego Odrodzenia Polski Adam Gmurczuk
złożył wniosek do stołecznej prokuratury o specjalne oznako-
wanie wszystkich gejów (jako osób zagrożonych HIV) – po-
dobnie jak Żydów w czasie okupacji. Czy ktoś kiedyś oznaku-
je limo Gmurczuka?
Nie doszło do znieważenia uczuć religijnych przez lidera ze-
społu Behemoth – uznał sąd w Gdyni. Przypomnijmy, że Adam
Darski podarł podczas koncertu Biblię i stwierdził, że „Ko-
ściół katolicki to zbrodnicza sekta”. Sędzia nie miał wyboru
– nie można kogoś skazać za mówienie prawdy.
W Zielonej Górze obok aquaparku stanęła całkiem udana rzeź-
ba nagiego mężczyzny. Jednak nadzy faceci mają to do sie-
bie, że coś im odstaje. Prezydent miasta Janusz Kubicki nie
lubi jednak organów sterczących (biedna jego żona), bo to
może obrażać uczucia religijne. Kazał więc TO obciąć. Teraz
obok aquaparku stoi eunuch, co obraża zdrowy rozsądek.
Najnowszy ranking zawodów poważanych przez Polaków. Na pierw-
szym miejscu strażacy, potem wojskowi, policjanci. A księża gdzie?
Zaledwie 60 procent katolickich Polaków poważa ten zawód. A po-
zostałe 40 procent? To Czytelnicy „Faktów i Mitów”.
Równie ciekawy ranking w Nowej Zelandii. Najnowszy son-
daż społecznego zaufania do przedstawicieli zawodów na przed-
ostatnim miejscu ustawił prostytutki, a na ostatnim polity-
ków. Jakież te Antypody podobne do Polski.
29 czerwca to oficjalny Dzień Papieża Benedykta XVI (od 2005
roku). Poza hołdami papa jeszcze chętniej przyjmuje pienią-
dze zbierane w kościołach na całym świecie. Żeby jako gło-
wa Krk całkiem nie zatracić misji duszpasterskiej.
M. Maciel – założyciel Legionu Chrystusa, pozbawiony skru-
pułów dewiant i oszust w sutannie, wielki przyjaciel JPII, mo-
lestował seksualnie nawet... własnego syna, którego urodziła
mu jedna z kochanek. Meksykańska prokuratura wszczęła
śledztwo w tej sprawie.
Adwokat Watykanu Jeffrey Lena zwrócił się do amerykań-
skiego Sądu Najwyższego, żeby ten orzekł, iż papież i najwyż-
si urzędnicy Stolicy Apostolskiej są objęci immunitetem w USA.
Dzięki twierdzącej decyzji sądu, Lena mógłby zablokować pro-
cesy cywilne, które ofiary molestowania wytaczają Watykano-
wi. Sąd najwyższy odmówił zajęcia stanowiska. Oznacza to, że
amerykańscy sędziowie sami będą podejmowali decyzje w tych
sprawach. Papież na ławie oskarżonych? Piękny widok.
Premier Islandii Johanna Sigurdardottir ożeniła się ze swoją
partnerką Joniną. Ślubowi towarzyszyła podniosła oprawa. Przy-
były setki gości, także duchowni. Dziki kraj. Wybuch jednego
wulkanu niczego Islandczyków nie nauczył? Będą następne!
Malta, San Marino, Bułgaria, Monako, Cypr, Grecja, Rumu-
nia i Armenia zwróciły się do Rady Europy z protestem prze-
ciwko słynnemu już wyrokowi Trybunału w Strasburgu, który
zabrania wieszania krzyży w szkołach. Polski rząd poproszony
o wsparcie tej inicjatywy odmówił. Jak tak dalej pójdzie, to
i u nas zaczną wybuchać wulkany. Że ich nie ma? No to będą!
JONASZ
W Wiedniu sensacja. W jednej ze szkół nie znalazł się ani jeden
uczeń chętny do nauki religii. Przez ostatnie 15 lat w Austrii, ka-
tolickiej w 90 procentach, odsetek rzymskich katolików spadł
do niespełna 60 proc., z czego praktykuje mniej niż połowa.
Słynny autor „Boga urojonego” Richard Dawkins chce założyć
w Anglii Wolną Szkołę Ateistyczną, w której „dzieci nie będą
krzywdzone religijnym wychowaniem”, uczyć zaś się mają racjo-
nalnego myślenia, krytycyzmu i szukania dowodów”. Panie pro-
fesorze kochany, a może by tak choć jedną filię nad Wisłą?
W ciągu najbliższych lat Chrystus powtórnie przyjdzie na świat.
W to wierzy ponad 40 procent dorosłych Amerykanów o róż-
nym statusie i poziomie wykształcenia. Tym to już nawet Daw-
kins nie pomoże.
320611927.001.png 320611927.002.png 320611927.003.png 320611927.004.png 320611927.005.png 320611927.006.png 320611927.007.png 320611927.008.png 320611927.009.png
Nr 27 (539) 2 – 8 VII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
Scenariusz debat telewizyjnych uzgodniony między
sztabami Kaczyńskiego i Komorowskiego
wykluczał pogadanie sobie tak od serca, a obawa,
żeby nie palnąć na ostatniej prostej jakiegoś
głupstwa, wyraźnie obu kandydatów paraliżowała.
Postanowiliśmy na naszych łamach im ulżyć...
własne zaplecze polityczne. Miało
być mądrze, a wyście zafundowali
Polsce kretyńską debatę, czy ważniej-
szy jest pisarz Sienkiewicz, czy Gom-
browicz. To wyście zafundowali Pol-
sce wątpliwości, czy należy trakto-
wać serio teorię Darwina. Bo waszą
PiS-owską specjalnością jest mno-
żenie problemów, a nie ich rozwią-
zywanie. I to jest ta ogromna różni-
ca między klęskami politycznymi, któ-
re miały inne rządy solidarnościowe,
a która jest waszym udziałem. Pan
Kaczyński próbował Polsce wmówić
istnienie nieprawdziwego podziału
na solidarną i liberalną. To jest jed-
no z największych oszustw. Warte
Goebbelsa!
– Panie prezesie, jak wygląda
prawdziwa przeszłość pańskiego
konkurenta? Czy oprócz dziwki
chodzi o pańskie wypowiedzi, te in-
synuacje dotyczące WSI, powiązań
z Rosją, są podłe, bo pan zna moje
życie, moje poglądy. To jest po pro-
stu potwarz, to jest podłość.
Kaczyński: – Pan przez cały czas
bronił zaciekle organizacji, której
związki z Moskwą, z GRU, nie pod-
legały żadnej wątpliwości. Pan jej
bronił i żadne słowa tutaj niczego
nie zmienią. Miałem prawo nie
do podłości, tylko do zadania pyta-
nia, które powinno być zadawane
w każdym normalnym państwie,
a w szczególności w państwie, które
zaczyna się znajdować w sferze za-
grożenia ze strony Rosji.
Komorowski: – Powiem panu
tak: mógłby pan nawet w ten spo-
sób mówić, gdyby pan nie miał na su-
mieniu sędziego Kryże (członek
świstały kule koło uszu, a pan
podważył jego bohaterstwo, mó-
wiąc: „Jaka wizyta, taki zamach”.
Z perspektywy czasu, niespecjal-
nie to dzisiaj wygląda...
Komorowski: – Pan prezes po-
wiedział – zacytuję może w miarę
wiernie – że marszałek sejmu pozwa-
la sobie na żarty. Pan Gosiewski mó-
wił o moich zbrodniach. Panie pre-
zesie, zdecydujcie się, czy to żarty,
czy zbrodnie. W moim przekonaniu
to nie był ani żart, ani zbrodnia. To
była ironia. Jedni ją lepiej, drudzy
gorzej rozumieją. Dzisiaj powiem
państwu, że gdybym miał świado-
mość, że to tak ochoczo wywoła nie-
zrozumienie, pewnie użyłbym inne-
go określenia. Proszę jednak zwró-
cić uwagę, że to, co wiemy o incy-
dencie w Gruzji, potwierdza moje
słowa w 150 procentach. Chodzi
tylko o to, że miałem odwagę
pierwszy powiedzieć, że to nie był
zamach. Dla mnie uwłaczające
godności Polaka było to, że pre-
zydent gruziński nieomal klepał
naszego po plecach, mówiąc:
„Macie dzielnego człowieka
na czele państwa”. Ten, który po-
winien zabezpieczyć, dać gwaran-
cję bezpieczeństwa, powinien pil-
nować, żeby nie powstała sytuacja
trudna albo śmieszna, prawie że
z uśmiechem radosnym mówił:
„Macie dobrego prezydenta”.
Kaczyński : – Wypowiedź
na temat Gruzji wskazuje na to,
że pan marszałek kompletnie nie
szanuje tego wszystkiego, co bu-
duje polskie instytucje i życie pu-
bliczne, w tym głowy państwa.
Po drugie, że pan marszałek nie
ma poczucia solidarności naro-
dowej. No i wreszcie po trzecie,
że pan marszałek ma jakąś zdu-
miewającą tendencję do tego, że-
by przyjmować rosyjski punkt wi-
dzenia. Los Gruzji może być
za jakiś czas, może w nieco in-
nych okolicznościach, także losem
i naszego kraju. I trzeba mieć bar-
dzo mało kwalifikacji, których pan
jest tak bardzo pewien w stosunku
do własnej osoby, żeby tego nie ro-
zumieć. To jest naprawdę interesu-
jące, w szczególności w kontekście,
o którym mówiłem poprzednio, bio-
rąc pod uwagę to, czym były Woj-
skowe Służby Informacyjne i czego
były filią. A otóż były filią GRU,
wywiadu wojskowego Związku So-
wieckiego. Możecie się państwo
śmiać, ale to są fakty poza jakąkol-
wiek dyskusją.
– Panowie, musimy kończyć!
Powiedzcie w jednym zdaniu coś,
co mogłoby do was przekonać nie-
zdecydowanych.
Kaczyński: – Mam pewne opo-
ry przed łganiem w żywe oczy.
Komorowski: – Średnio nadaję
się na tyrana, który dręczy sierotkę,
a pan Jarosław Kaczyński średnio
na sierotkę się nadaje.
Czas zatem głosować, choć dla
wielu będzie to wybór między za-
strzykiem z trucizny, a ukamienowa-
niem...
(Wypowiedzi pretendentów
to wierne i utrzymujące kontekst
cytaty).
„FiM”: – Szanowni panowie,
zacznijmy od źródeł. Co uznaje-
cie za swoje szczególne predyspo-
zycje, które doprowadziły was
do przedsionka Pałacu Prezydenc-
kiego?
Jarosław Kaczyński: – Już
w dzieciństwie biłem się na kamie-
nie, a koledzy z podwórka nadali
mi przydomek Hetman. Czasem zda-
rzało mi się oberwać i lądowałem
na pogotowiu, ale bez ciężkich strat.
Kiedy dorosłem, przychodziła mi
do głowy straszna myśl – czy udział
w tym filmie („O dwóch takich, co
ukradli księżyc” – dop. red. ) to nie
był czasem szczyt mojego życia i nie
przeżyję już chwili sławy...
Bronisław Komorowski: –Wy-
chowałem się w takich środowiskach,
w takich miejscach, gdzie była nędza
ludzka, i była ona udziałem także
mojej własnej rodziny. Mieszkałem
przez ścianę z prostytutką i ze zło-
dziejem, z różnymi bandytami. Znam
życie i naprawdę dla mnie nie jest
ważne to, kto jaki beret nosi, lecz to,
jakie ma poglądy i jak wychowuje
własne dzieci.
– A co wzajemnie myślicie o so-
bie dzisiaj? Jak pan prezes oce-
nia marszałka jako marszałka?
Kaczyński: – Bóg nie obdarzył
pana marszałka Komorowskiego ce-
chami, które są potrzebne, by tę funk-
cję wypełniać dobrze. Pierwsza spra-
wa, o której trzeba tutaj koniecznie
powiedzieć, to jest sprawa brutali-
zacji życia, przede wszystkim bruta-
lizacji języka. Otóż pan marszałek
czasem się osobiście udziela w tej
dziedzinie. Owa mentorsko-rezoner-
ska tendencja jest niestety politycz-
nie ukierunkowana, a bardzo często
jest to kierunek całkowicie jedno-
stronny – to jest kierunek przeciw
opozycji, przeciwko jej prawom, prze-
ciwko możliwościom wypowiadania
się. Czasem chodzi tylko o słowa,
słowa niestosowne, czasem chodzi
nawet o gesty…
Komorowski: – Warto pamię-
tać, co się samemu mówiło. Chciał-
bym przytoczyć parę cytatów: „Sto-
krotka, stokrotka, jest pani na mo-
jej krótkiej liście, pożałuje pani te-
go, wykończę panią, nie obronią pa-
ni agenci służb specjalnych”. Cieka-
we, kto to powiedział? Kolejny:
„Jeszcze jedno pytanie, ale nie od tej
małpy w czerwonym” ( Lech Ka-
czyński odpowiednio do Moniki
Olejnik oraz o Indze Rosińskiej
z TVN24 – dop. red. ). A oto wypo-
wiedź dotycząca lewicy: „Wystarczy
spojrzeć na lewicę w Sejmie, są
chamscy i prezentują swoistą anty-
kulturę”. To jest przejaw dobrego
wychowania w polityce? „Rząd pró-
buje przekonać Wysoką Izbę, że kon-
stytucja nie obowiązuje, posługując
się sprostytuowanymi prawnikami”
– to są cytaty z wypowiedzi pierw-
szych osób w pańskiej partii, panie
prezesie, w tym także pana.
Kaczyński: – Ma pan zapisane,
że ten powiedział to, a tamten tam-
to; zresztą po części nie mówił pan,
kto, ale przecież wszyscy wiemy.
Otóż, panie marszałku, mamy spis
waszych wypowiedzi, tylko że jest
to taka gruba księga. My się tym
nie posługujemy, ale jak pan mar-
szałek chce, to któregoś dnia mo-
żemy to odczytać… Radzę, żeby
pan nie podejmował rękawicy
w tej konkurencji, bo zakończy
się to dla was ciężką klęską. Ten
poziom grubiaństwa jest czymś
zupełnie niebywałym od 1989 ro-
ku. Tu bijecie na głowę Samo-
obronę. A pan jest jednym z pa-
tronów tego rodzaju działań.
– Panie marszałku, dlacze-
go prześladuje pan prezesa i je-
go drużynę?
Komorowski: – Zastanawia-
łem się, jak porównać marszałka
sejmu, do jakiej funkcji, do ja-
kiej roli, do jakiej sytuacji. Może
jest to sternik, może jest to kapi-
tan okrętu, który płynie gdzieś
po wzburzonych morzach batalii
politycznej? Tyle że jest to szcze-
gólny sternik czy kapitan, które-
go połowa załogi ciężko pracuje,
stawia żagle, ciągnie liny, a dru-
ga połowa wierci dziury w dnie
tego okrętu. Otóż żaden rozsąd-
ny marszałek nie będzie marszałkiem
tej części załogi, która wierci dziury
w okręcie, żeby zatonął.
Kaczyński: – Jeżeli opozycja to
jest grupa ludzi, która wierci dziury
w kadłubie okrętu, to rzeczywiście
trzeba ją zwalczać, trzeba ją ograni-
czać. Nawet trzeba ją niszczyć, trze-
ba ją dożynać, jak powiedział jeden
z pańskich politycznych przyjaciół.
Tak, rzeczywiście, panie marszałku,
przy pomocy słów można wszystko,
mowa jest królową, jak mówił He-
gel, i z tego między innymi wynika,
że można nią praktycznie w sposób
dowolny operować. I pan to nawet
trochę potrafi. Ale niezależnie od te-
go, co pan tutaj powiedział, prakty-
ki, które opisywałem w sposób bar-
dzo łagodny, rzeczywiście mają miej-
sce, a nie powinny mieć miej-
sca. I nikt tego nie zmieni, nikt te-
go nie usprawiedliwi, bo nie zawsze
będzie tak, że pańska formacja po-
lityczna będzie przy władzy...
Komorowski: – Przegrywacie
na własne życzenie, boście się zagra-
li, boście rządzili z ludźmi niewarty-
mi tego, boście nic nie zrobili dla
Polski dobrego, tylko zniszczyliście
Krajobraz
przed bitwą
i złodzieja za ścianą, do czego
zresztą sam się przyznał, udało
wam się znaleźć na niego jakieś
inne haki?
Kaczyński: – Marszałek musi
być osobą, która jest poza wszelki-
mi podejrzeniami. Otóż ja i nie tyl-
ko ja, bardzo wielu Polaków zainte-
resowanych polityką nie wie, dlacze-
go pan marszałek jest tak serdecz-
nie związany z Wojskowymi Służba-
mi Informacyjnymi, dlaczego ich bro-
nił, jako bodajże jedyny poseł Plat-
formy Obywatelskiej głosował prze-
ciwko ich rozwiązaniu… Łagodnie
mówiąc, sprawa do wyjaśnienia i,
łagodnie mówiąc, sprawa, która po-
winna prowadzić polityka, który uzna-
je pewne zasady – zasady uznawane
w dobrze funkcjonujących demokra-
cjach – do zawieszenia wypełniania
przez siebie funkcji. Tylko tyle. Nie-
wiele, ale aż tyle...
Komorowski: – Pan prezes Ka-
czyński używa określeń: można po-
dejrzewać, można mówić, można
wnioskować, można sądzić. Tego ro-
dzaju określeń jest cała masa. Moż-
na, panie prezesie, mówić podle
i można mówić superpodle. Jeżeli
PZPR aż do rozwiązania partii, póź-
niej sekretarz stanu u boku Zbignie-
wa Ziobry – dop. red. ). Tak, wice-
ministra sprawiedliwości w pańskim
rządzie, który wsadził do więzienia
Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziem-
bińskiego, a także mnie. Pan uczy-
nił go wiceministrem sprawiedliwo-
ści. I pan dzisiaj snuje insynuacje
pod moim adresem?
Kaczyński: – Niezależnie od te-
go, kto był wiceministrem, a potrzeb-
ni byli sprawni prawnicy w naszym
rządzie, tymi, którzy doprowadzili
do władzy tej strony przez dwie ka-
dencje i tymi, którzy doprowadzili
do tego, że na przykład dzisiaj ma-
sowo esbecy wracają do ABW, jeste-
ście wy i jest pan, panie marszałku…
Komorowski: – Komuch jest
wstrętny wtedy, jak jest na lewicy
albo w centrum, a jest fachowiec, jak
jest u was. Nie można stosować kry-
teriów historycznych albo moralnych.
Na coś się państwo zdecydujcie.
– Panie marszałku, pamięta-
my awanturę wywołaną pańskim
komentarzem po wizycie prezy-
denta Kaczyńskiego w Gruzji,
gdzie bratu prezesa podobno
ANNA TARCZYŃSKA
320611927.010.png 320611927.011.png 320611927.012.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 27 (539) 2 – 8 VII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Wieczne gody
Dziewice konsekrowane prowa-
dzą tzw. indywidualny tryb życia.
Oficjalna wspólnota dzieci bożych
żadnego zgromadzenia dla nich nie
przewidziała. Mogą więc mieszkać
same, mogą przy rodzinie. Ewen-
tualnie mogą – według kościelnych
wskazówek – „żyć w duchowej sym-
biozie z jakąś rodziną zakonną”.
Dziewica z natchnienia Ducha
Świętego publicznie ślubuje czystość,
przyjmując „postawę służby Kościo-
łowi”. Powinna być „w pewnym wie-
ku”. Wiek leciwy gwarantuje, że
przystępująca do konsekracji na nic
lepszego już nie liczy, więc najpew-
niej wytrwa w świętym przyrzecze-
niu. Do obrzędu przez 2–4 lata przy-
gotowuje ją wyznaczony biskup,
a potem – już w czasie ślubowania
– niczym mąż nakłada obrączkę.
Można sprosić rodzinę i koleżanki
z pracy, można przyjmować prezen-
ty, można nawet zorganizować mi-
niwesele. Kościołowi chodzi prze-
cież o promocję.
Już konsekrowana, codzien-
nie odmawia nieszpory. Raz
do roku jedzie na specjalny
dziewiczy zlot na Jasną Górę.
Stroni od imprez, tańców, zbyt
częstych odwiedzin przyjaciół
i rodziny. Ubiera się tak, żeby
podobać się wyłącznie oblu-
bieńcowi Jezusowi.
Frustracja seksualna nie-
zmiennie prowadzi do dewo-
cji, fanatyzmu i regularnych
przelewów dla toruńskie-
go padre . I już przestaje cie-
szyć wyczyn polskich młódek.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
W Świnoujściu obrońcy uzdrowiskowej at-
mosfery prawobrzeża walczą z powstają-
cym tam gazoportem. Kilkadziesiąt białych krzyży ustawiono pod osłoną no-
cy w sąsiedztwie budowy terminalu LNG. Był też wieniec i szarfa z napi-
sem: „Św. pamięci kurort Świnoujście” oraz wypalone już znicze. Pracow-
nicy spółki bez namysłu krzyże... rozebrali.
Polskie dziewczyny należą do naj-
bardziej cnotliwych w Europie.
Jeśli wierzyć superpoważnym
sondażom, nasze rodaczki tracą
dziewictwo w wieku lat 19. Cno-
tliwsze są tylko Turczynki, które
żegnają się z cnotą rok z hakiem
później.
Kłóci się to trochę z prezento-
wanym przez media wizerunkiem
współczesnej nasto-
latki – agresywnej,
rozpustnej galerian-
ki, uwielbiającej za-
bawy erotyczne, o ja-
kich pokoleniu jej mat-
ki nawet się nie śniło.
Jak jest naprawdę, nikt
w końcu nie wie.
À propos dziewic, ty-
le że ciut starszych.
W ostatnią niedzielę w ka-
tedrze świdnickiej biskup
Ignacy Dec dokonał kon-
sekracji dwóch panienek
i dwóch wdów. Ślubowały do-
żywotni celibat. Grono wyświę-
conych prawiczek z roku na rok
się powiększa.
Skąd się to dziwactwo wzię-
ło? Otóż ojciec Kościoła, św. To-
masz z Akwinu, głosił: ludzie ży-
jący w małżeństwie otrzymają
30 procent nagrody w niebie, lu-
dzie konsekrowani – 100 procent.
Nic dziwnego, że dziewice konse-
krowane dziewicowały już w pierw-
szych wiekach istnienia Krk. Póź-
niej świętej praktyki zaniechano. Aż
do... XX wieku.
Pierwszą świeżo konsekrowaną
Polką była niejaka Zofia Prochow-
nik , która złożyła śluby w 1991 r.
Teraz jest ich kilkaset – najwięcej
w Europie.
Do Bydgoszczy wrócił Chrystus. Na jego
spotkanie tłumnie przybyli mieszkańcy, wła-
dze miasta, województwa, diecezji. Najważniejsza rola przypadła biskupowi
Janowi Tyrawie , który Jezusa poświęcił. Pomnik Najświętszego Serca Pa-
na Jezusa, bo taką postać przybrał bydgoski Syn Boży, jest rekonstrukcją
wysadzonej przez Niemców figury z 1932 r.
W Czechowicach-Dziedzicach i Bielsku-Bia-
łej ktoś regularnie opróżniał kościelne skar-
bonki. Amatorzy wdowich groszy w końcu wpadli. Dwóch 16-latków (jeden
ma za sobą karierę ministranta) stanie przed sądem dla nieletnich.
W gimnazjum w Dobrej Nowogardzkiej (woj.
zachodniopomorskie) podczas zajęć religii
ksiądz walnął 16-stoletniego ucznia w twarz. Powodem agresji był brak gu-
my w ustach chłopca. Gdy na jego prośbę uczeń pokazał, że nie żuje gumy
(ksiądz obstawiał, że żuje), katechecie puściły nerwy i zdzielił go ręką w po-
liczek. Tłumaczenia, że nerwy puściły, bo klasa zachowywała się niewłaści-
wie, nie przyniosły skutku. Sprawą zainteresowało się kuratorium i policja.
Księdzu grozi rok więzienia.
...chciała mieć 27-letnia bielszczanka. No
i instrument dla swojego wybranka ukra-
dła ze sklepu muzycznego. Za ten czyn sercowy grozi jej do 5 lat pozbawie-
nia wolności.
Opracowali: ASz, WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Bronisław Komorowski mógł najwyżej zarykiwać się ze śmiechu i okla-
skiwać Donalda Tuska.
(Adam Bielan, poseł PiS)
ka, która jest prawdopodobnie pierwszą udaną
próbą obiektywnej oceny blasków i cieni PRL-u. Bez
zapiekłej nienawiści i bez naiwnych zachwytów.
Zwykle mamy do czynienia z dwoma sposobami
oceniania czasów PRL-u. Jeden, dominujący, to nie-
nawistne, szydercze paszkwile, których pełno na przy-
kład w obecnej ramówce TVP oraz w gazetach zatrud-
niających dziennikarzy z krę-
gów solidarnościowej opozycji.
Z nich dowiemy się, że mieli-
śmy radziecką okupację, rządy
KGB-owskich agentów, prze-
śladowania, pełne więzienia,
dyskryminację katolików, „księ-
życową gospodarkę”, gołe haki w sklepach mięsnych
i ocet na półkach w spożywczych. Po prostu czar-
na, 45-letnia dziura w chwalebnej, tysiącletniej historii
zawsze zamożnej, tolerancyjnej i sprawiedliwej Polski.
Jest też drugi sposób patrzenia na ten okres, utrzy-
many w tonie nostalgiczno-pochwalnym, zwykle spoty-
kany wśród ludzi związanych z dawnym systemem wła-
dzy lub osób, które III RP skazała na przemiał, bo oka-
zały się za stare lub nie dość przebojowe. W ich rela-
cjach PRL jawi się jako złoty wiek, kraina spokoju i po-
wszechnej, choć skromnej szczęśliwości, kraj równości
i tolerancji, gdzie „mury pięły się do góry”, gdzie były
mieszkania i chleb z kiełbasą dla wszystkich.
Który z tych obrazów jest prawdziwy? Częściowo oby-
dwa, czy może żaden z nich? Nieco światła rzuca na tę
kwestię książka „PRL bez uprzedzeń” pod redakcją Ja-
kuba Majmurka i Piotra Szumlewicza (Wyd. „Książ-
ka i Prasa”). Uważam ją za próbę podsumowania zasad-
niczo udaną, zwłaszcza w warstwie opisującej osiągnię-
cia i niepowodzenia gospodarcze, społeczne oraz zwią-
zane z prawami kobiet i stosunkami państwo–Kościół.
Książka maluje ciekawy szkic przyczyn zacofania
Polski przed 1945 rokiem oraz analizę tego, jak sobie
władze PRL-u z tą spuścizną radziły, czy realizowały,
to, co zapowiadały, i na ile wykorzystały dostępne szan-
se. Wśród wielu mało znanych informacji dość zdumie-
wająca i smutna zarazem jest ta, że Polska końca lat 80.
była krajem ludzi o znacznie bardziej rozwarstwionych
dochodach niż ówczesny RFN, Szwecja czy Finlandia.
Czyli że lewicowy postulat rów-
ności zrealizowano lepiej
w krajach kapitalistycznych,
rządzonych przez socjaldemo-
krację, niż w kraju, który sam
siebie nie do końca słusznie
nazywał socjalistycznym.
Inna ciekawostka to interesująca ocena polityki
społecznej PRL-u, dokonana przez filozofa i socjolo-
ga Piotra Szumlewicza, który zauważa m.in., że ów-
czesna polityka społeczna faworyzująca patriarchalny
model rodziny jest bliższa ideałom chadeckim niż so-
cjaldemokratycznym, urzeczywistnionym na przykład
w Skandynawii.
Nie do końca udanym tekstem jest natomiast roz-
dział poświęcony życiu ludzi homoseksualnych w PRL-u.
Jest tam sporo ciekawych analiz i faktów, ale brakuje
prostego stwierdzenia, że niemal cała Europa poło-
wy XX wieku była homofobiczna, a sytuacja w PRL-u
nie była wcale szczególnie zła. Miała nawet swoje za-
lety – za stosunek seksualny z osobą tej samej płci
można było wówczas trafić do więzienia w ZSRR, Ru-
munii, Francji, RFN i... USA (tak, tak!), ale nie w „nie-
słusznej” Polsce Ludowej. PRL nie wkładał ludziom
nosa pod kołdrę, choć tępił pornografię. Tak czy ina-
czej, wspomniana książka w dużej mierze odczarowu-
je z propagandowych zaklęć tamte czasy i pomaga je
lepiej zrozumieć.
Wokół wichry i burze, kłótnie i dyskusje, a prawdziwy przywódca prosi
o spokój i zaufanie, by przeprowadzić kraj przez wzburzony ocean wojny
domowej. Wzruszające, ale ja już jako dzieciak nie wierzyłem Jaruzelowi,
więc i dzisiaj nie wierzę Komorowskiemu.
(Marek Migalski)
RZECZY POSPOLITE
Komorowski prywatnie to sympatyczny, otwarty i dowcipny kompan, taki
sienkiewiczowski sarmata, bardzo inteligentny i raczej życzliwy. Przez pra-
wie dwa lata tydzień w tydzień w każdą sobotę jadaliśmy razem śniada-
nia (przy mikrofonie) w radiowej Trójce, więc myślę, że poznałem go
dość dobrze. (Wojciech Wierzejski o marszałku Komorowskim)
Siedziałem w więzieniu w 81 r. – Jarosław Kaczyński nie. Trzymał nogi w mi-
sce mamy z solą i z wodą morską. Mnie wypieprzyli ze szkoły. Z czego wy-
pieprzyli J. Kaczyńskiego? (...) był tchórzem. Maminsynkiem, tchórzem, peł-
nym resentymentów. (Janusz Palikot o Jarosławie Kaczyńskim)
Napieralski stara się wykorzystać moment zainteresowania nim, ale nie
jestem pewien, czy właściwie. Ma szansę przemienić się w poważnego po-
lityka. Jeśli teraz przesadzi, jego upadek może być jeszcze bardziej bole-
sny niż pozytywne zaskoczenie, które wywołał. Gwiazdorzenie bez pokry-
cia może go zniszczyć. (Sławomir Sierakowski, „Krytyka Polityczna”)
Finanse Kościoła w Polsce stanowią modelowy przykład szarej strefy. Zbyt
szeroki jest zakres zwolnień podatkowych kuszących do zakładania tzw.
pralni, nie istnieje wymóg księgowania ofiar i datków (...). W mentalności
księży ta parafia jest lepsza, w której można więcej zarobić i vice versa.
(Tadeusz Bartoś, były dominikanin)
(...) system demokratyczny wymaga tolerancji, a tolerancja zaistnieć mo-
że wyłącznie w społeczeństwie pluralistycznym. Klerykalizacja wspiera-
na przez ugrupowania prawicowe zaostrza konflikt z elementarnymi kon-
cepcjami państwa praworządnego (...). (Uri Huppert,
izraelski adwokat i publicysta, wieloletni radny Jerozolimy)
Wybrali: RK, OH, ASz
Bez uprzedzeń
ADAM CIOCH
KRZYŻEM W NICH
IDZIE STARE
POTRZEBUJĄCY
ŻUJ GUMĘ
CHŁOPAKA Z GITARĄ...
N a rynek księgarski w Polsce trafiła właśnie książ-
320611927.013.png 320611927.014.png 320611927.015.png 320611927.016.png 320611927.017.png 320611927.018.png 320611927.019.png 320611927.020.png 320611927.021.png 320611927.022.png
Nr 27 (539) 2 – 8 VII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
GŁOSUJ PO MSZY
przypomnieć o podejmowanych
przez księży próbach zmierzających
do zaprzestania śpiewania jej tek-
stu w kościołach.
„Czy jednak dobrze się dzieje, że
»Rota« Konopnickiej otworzyła so-
bie i drzwi kościelne, że nabożeń-
stwa na rocznice narodowe kończy
się tą właśnie »Rotą«?” – zastana-
wiały się wydawane w Poznaniu
„Wiadomości dla Duchowieństwa”
w1920 roku. „Nie poruszam umyśl-
nie tej okoliczności, że Konopnicka
nie odznaczała się religijnością
– w szczególności – o ile chodzi o re-
ligię Chrystusową i jej jedyny prawy
wykładnik: katolicyzm. Pod tym
względem mają jej niektórzy zbyt wie-
le do zarzucenia (...). W każdym ra-
zie jednak »Rota« Konopnickiej nie
jest pieśnią w duchu kościelnym, lecz
czysto świecką” –stwierdzał redak-
tor. Ponieważ jednocześnie melo-
dię skomponowaną przez Nowo-
wiejskiego do słów Konopnickiej
uważał za „bezsprzecznie przepięk-
ną” , żeby pieśń „uświęcona żywio-
łowym wylewem narodowego uczu-
cia mogła wejść do sanktuarium na-
szych świątyń katolickich”, postulo-
wał tekst „Roty” zastąpić śpiewa-
niem wiersza „o charakterze czysto
kościelnym i religijnym” , czyli „Ha-
sła eucharystycznego” autorstwa ks.
Henryka Weryńskiego . AK
dosprzeciwienia się decyzji Watyka-
nu. Całe zamieszanie spowodowane
jest artykułem, który abp Fisichella
opublikował w „L’Osservatore Ro-
mano”. Napisał w nim, że popiera
lekarzy, którzy usunęli ciążę zgwał-
conej9-letniej Brazylijki. Dodał rów-
nież, że kara ekskomuniki dla nich
jest zupełnie nie na miejscu. Tylko
tyle i aż tyle, bo Smeaton uważa,
że choćby jedna wzmianka o zgo-
dzie naaborcję zachęca ludzi dojej
stosowania.
„W całej Polsce II tura wyborów
na Prezydenta RP. Wzmocnijmy fre-
kwencję i z dwóch kandydatów wy-
bierzmy tego, dla którego najważ-
niejsza jest Ojczyzna i hasło »Bóg,
Honor, Ojczyzna« nie jest tylko re-
klamą wyborczą. Czas najwyższy się
obudzić i sprawić głosowaniem, aby
»Polska była Polską«! Dla następ-
nych pokoleń!” –agituje parafia pw.
Najświętszego Serca Pana Jezusa
i Niepokalanego Serca NMP w Ja-
śle. Z kolei proboszcz parafii św.
Andrzeja Boboli w Bydgoszczy
zwierza się swoim owieczkom, że
nie będzie głosować na Bronisła-
wa Komorowskiego , ponieważ jest
on za metodą in vitro i za ustawą
aborcyjną oraz nie zaszczycił swo-
ją obecnością w 2007 roku uroczy-
stości ogłoszenia Matki Bożej Try-
bunalskiej patronką polskich par-
lamentarzystów. Aproboszcz pa-
rafii św. Jerzego wPrószkowie (woj.
opolskie) wzywa: „Idźcie głosować,
najlepiej bezpośrednio po tej mszy
świętej”.
się pojawić podczas jej koncertu
w Kluczborku. A tam mogą być prze-
cież dzieci”.
Doda, znana z ciętego języka,
oczywiście stosownie skomentowa-
ła na swojej stronie internetowej
zachowanie Ryszarda Nowaka: „(...)
żeby nie było smutno, to mam na-
dzieję, że pseudostrażnik moralno-
ści, który notabene głosował, będąc
w Unii Pracy, za aborcją, tj. pan Ry-
szard Nowak, nie zapomni o nas
i dalej będzie rozsyłał swoje chore
pisma (których znaczenia sam nie
rozumie...). Swoją drogą, jak żenu-
jącym i płytkim umysłowo trzeba być,
BY OCENIAĆ KONCERT, NIE
BĘDĄC NA NIM...” . ASz
MÓDL SIĘ
I ZDROWIEJ
W kieleckim szpitalu pojawili
się dla odmiany archaniołowie.
Na witrażach w oknach kaplicy.
W jednym – Michał, opiekun wal-
czących z chorobą, w długiej błę-
kitnej szacie, wdrugim –Rafał, pa-
tron chorych, lekarzy i tych, któ-
rzy podupadają na zdrowiu – obaj
unoszą się nad ziemią. „Dla scho-
rowanych pacjentów to bardzo waż-
ne. Mogą przyjść do naszej zabyt-
kowej kaplicy, pomodlić się i po-
czuć jak w kościele” – przekonuje
Grażyna Zabielska , prezes szpi-
tala. Nie miała więc wyrzutów su-
mienia, dokładając 6 tys. złotych
do ufundowanych przez prywatne-
go sponsora szkiełek. WZ
ASz
O, WIELKA RITO!
Ameryka Południowa dorobiła
się kolejnego świętego pomnika.
W brazylijskim stanie Rio Grande
abp Matias Patricio de Mace-
do poświęcił największy pomnik
w Ameryce Łacińskiej i zarazem
największą katolicką figurę naświe-
cie. Na pomysł wybudowania 56-
metrowego kolosa przedstawiają-
cego postać św. Rity wpadł ks. Aer-
ton Sales . Pozapomnikiem wybu-
dowano wtym miejscu również ka-
plicę, sale z wotami i wykładowe,
punkt widowiskowy, restaurację,
sklepy z dewocjonaliami i parking.
Całość pochłonęła ponad3 mln do-
larów, z czego większość pokryły
władze miejskie, stanowe ifederal-
ne. „Czuję, że Bóg wysłuchał pra-
gnienia miasta Santa Cruz, aby stać
się także miastem sanktuarium”.
Skoro Bóg wysłuchał, aKościół po-
stawił, to budżet zapłacił. ASz
MAGISTROWIE
PANA B.
ALBUM WYBORCZY
AK
Czy to na pewno nagroda?
Uczniowie krakowskiego gimna-
zjum nr 1 na zakończenie roku
szkolnego otrzymali album „Hołd
katyński”. W pozycji znajduje się
ponad 170 zdjęć pary prezydenc-
kiej i opis reakcji Polaków na ka-
tastrofę pod Smoleńskiem. Rodzi-
ce są oburzeni. „Jak można wpaść
na pomysł, by coś takiego rozda-
wać uczniom?! Zwłaszcza teraz, tuż
przed drugą turą wyborów prezy-
denckich. To nachalna propagan-
da wyborcza!”. „Syn nigdy nie miał
specjalnych osiągnięć w tym gim-
nazjum i muszę powiedzieć, że
po raz pierwszy mam z tego satys-
fakcję. Nie chciałbym, żeby przy-
nosił mi do domu ze szkoły tego
typu nagrody”.
Nie ma się czemu dziwić. Wal-
bumie na jednej ze stron znalazło
się zdjęcie małego ołtarzyka z na-
pisem „Prezydent Lech Kaczyński
otrzymał koronę męczeństwa”.
ASz
POWOŁANIE DO KASY
Na Jasną Górę wkroczyła
triumfalnie 24 czerwca pielgrzym-
ka seminarzystów zPłocka. Fanfa-
ry podczas odsłaniania cudowne-
go obrazu były niczym wporówna-
niu z dumą młodego duchowień-
stwa. Skąd taka pewność siebie
u przedstawicieli toczonej afera-
mi płockiej organizacji? Wyjaśnił
to ojciec duchowny kleryków ks.
Roman Mosakowski : „Zauważa-
my odkilku lat, że spada liczba po-
wołań, ale unas (...) już odtrzech,
czterech lat powołania utrzymują
się bez zmian!”.
Ojczaszek zapomniał dodać, że
przyczyną takiego stanu rzeczy są
horrendalne zarobki płockiego kle-
ru. Pogrzeb bez organisty kosztuje
tam około1000zł. Tyle samo księ-
ża inkasują zaślub. Natomiast me-
tryka chrztu potrzebna do zawar-
cia małżeństwa plus zapowiedzi (na-
zywane półślubkiem) nie zostają
wydane narzeczonym bez wpłace-
nia 350 zł.
ABORCJA
W WATYKANIE
Na wieść o nominacji abp. Ri-
na Fisichelli na czołowe stanowi-
sko w Papieskiej Radzie ds. No-
wej Ewangelizacji działacze pro-li-
fe dostali białej gorączki.
John Smeaton –dyrektor Bri-
tish Society – organizacji chronią-
cej nienarodzone dzieci i guru
wśród przeciwników aborcji i za-
biegów in vitro nazwał tę nomina-
cję „totalną katastrofą” i wezwał
działaczy pro-life z całego świata
OFIARY TRADYCJI
Co roku rynek pracy w Polsce
zasila wykwalifikowana kadra teo-
logów zaopatrzonych wtytuł magi-
stra uzyskany na wydziałach teolo-
gii państwowych uniwersytetów.
Zakres teologicznych specjal-
ności i kwalifikacji stale się posze-
rza. I tak na przykład wydział teo-
logii Uniwersytetu Warmińsko-Ma-
zurskiego w Olsztynie w ubiegłym
roku „wyprodukował” magistrów
na podstawie tak wiekopomnych
prac naukowych jak: „Antropolo-
giczno-teologicznaróżnica między
antykoncepcją a okresową wstrze-
mięźliwością”, „Teologiczno-mo-
ralnaocenaoperacji plastycznych”,
„Proegzystencjalny wymiar ojco-
stwa”, „Teologiczno-pedagogiczne
aspekty sportu”, „Rola rekolekcji
zamkniętych idni skupienia wpro-
cesie wychowania”, „Ocena okul-
tyzmu wtwórczości Aleksandra Po-
sackiego SJ”, „Zasada sprawiedli-
wości wrelacji lekarz–pacjent. Uję-
cie teologiczno-moralne”, „Egzor-
cyzmy w wybranej literaturze teo-
logicznej”. Na tejże państwowej
uczelni obroniono ponadto dokto-
rat pt. „Rozwój uroczystego na-
uczania Soboru Watykańskie-
goIIorzeczywistościach ziemskich
w zwyczajnym nauczaniu encyklik
Jana Pawła II”.
W RPA dwudziestu chłopców
zmarło, a 60 innych uległo zaka-
żeniom po tradycyjnym obrzędzie
obrzezania, jakiemu poddano ich
w tzw. szkołach męskiej inicjacji.
Wubiegłym roku tylko we Wschod-
niej Prowincji Przylądkowej było91
śmiertelnych ofiar obrzezania. Kil-
kaset trafiło do szpitali. MaK
WIECZNIE ŻYWI
o.P.
Fabryka Porcelany w Wałbrzy-
chu dostała zlecenie. Pewien nie-
miecki kontrahent zamówił otóż po-
piersia Lenina. Hurtowo. Kierow-
nictwo zakładu radości nie ukrywa,
bo – jak się okazuje – wciąż trzyma
w magazynie porcelanowe figurki.
Idąc za ciosem, zamierza też wzno-
wić produkcję Pierwszego Przywód-
cy. Przy okazji okazało się jednak,
że namagazynowych półkach –obok
Włodzimierza Iljicza – zalegają
przez nikogo niechciane popiersia...
Jana Pawła II .
DODA VS NOWAK
Ryszard Nowak, przewodniczą-
cy Komitetu Obrony przed Sekta-
mi, chce, aby władze Kluczborka
(woj. opolskie) odwołały koncert
Dody. Powód? Nowak napisał wli-
ście do burmistrza miasta, że oba-
wia się bluźnierstwa: „Obawiamy
się, że bluźniercza Doda podczas
koncertu będzie szydziła z Biblii oraz
katolików, protestantów, wyznaw-
ców prawosławia i judaizmu (...).
Doda szydziła z Biblii, w jednym ze
swoich wywiadów mówiąc, że jej
twórcy byli alkoholikami i narkoma-
nami. W ten sposób obraziła uczu-
cia religijne wielu osób i obawiam
się, że podobne bluźnierstwa mogą
WZ
„ROTA”
NIEKOŚCIELNA
AK
Przyokazji obchodzonego wPo-
znaniu stulecia prawykonania „Ro-
ty” Marii Konopnickiej warto
320611927.023.png 320611927.024.png 320611927.025.png 320611927.026.png 320611927.027.png 320611927.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin