Lama Rinczen O Schronieniu.txt

(38 KB) Pobierz

Lama Rinczen
 
O Schronieniu
 

Na podstawie wyk�adu wyg�oszonego w lipcu 1992 roku.
	 

Na wst�pie chcia�bym powiedzie� par� s��w o samym zwrocie "przyjmowa� Schronienie", kt�rego u�ywamy w j�zyku polskim, mimo �e nie jest to idealne t�umaczenie. Oryginalny tybeta�ski termin KJAB DRO dok�adnie znaczy: KJAB - "chroni�", lub "co�, co ma moc ochraniania", a DRO - "i��". Ca�o�� powinni�my zatem t�umaczy� "i�� po schronienie" lub "udawa� si� po schronienie". Nale�y to bowiem rozumie� jako dynamiczny i ci�g�y proces.

Kiedy zatem w uroczysty spos�b przyjmiemy Schronienie po raz pierwszy, nie powinni�my my�le�, �e teraz mo�emy je schowa� do szuflady, tak jakby�my kupili w sklepie jaki� towar. Ceremonia przyj�cia Schronienia stanowi rozpocz�cie pewnego procesu, nie za� jednorazowy akt. Podobnie sanskrycki zwrot "saranam ga��hami" zawiera pierwiastek "i��", wyra�aj�c ten dynamiczny aspekt.

Motywacj� przyj�cia Schronienia jest odwieczne pragnienie szcz�cia. Ka�da istota, bez wzgl�du na to, w jakim odradza si� ciele, robi wszystko, �eby jej by�o mi�o i przyjemnie, by nie dotkn�y jej choroby, g��d czy b�l, by nie zosta� opuszczon� przez bliskich itd. My r�wnie� pragniemy unikn�� tego, co przynosi cierpienie, i osi�gn�� przyczyn� szcz�cia. Aby to zrealizowa�, wykonujemy rozmaite czynno�ci i wyznaczamy sobie kolejne cele. Szukamy okre�lonych przedmiot�w, ludzi czy sytuacji. Stopniowo d��ymy do coraz lepszych, coraz bardziej skomplikowanych sposob�w zabezpieczenia si� przed wszelkimi niewygodami i smutkami oraz uzyskiwania tego, co daje rado��. Znajdujemy coraz doskonalsze rozwi�zania, budujemy solidne domy z centralnym ogrzewaniem, organizujemy sobie wygodne �ycie, gromadzimy pieni�dze w banku, rozgl�damy si� za odpowiednimi przyjaci�mi. Przed zimnem chroni nas ciep�y sweter, przed deszczem - parasol. Wszystko to s� jednak chwilowe i bardzo ograniczone schronienia.

Gdy popatrzymy wok�, to zauwa�ymy, �e wi�kszo�� os�b wydatkuje sw� energi� g��wnie na to, by gromadzi� r�ne zewn�trzne obiekty, i na nich opiera swe szcz�cie. I cho� cz�sto ludzie ci deklaruj� inne pogl�dy, to przewa�nie po�wi�caj� ca�y sw�j czas i wysi�ek na to, by zapewni� sobie szcz�cie p�yn�ce z zewn�trz.

Od zarania dziej�w zdarzali si� i tacy, kt�rzy my�leli troch� inaczej, szukali czego� wi�cej. Rozumieli, �e ochrona w postaci obiekt�w materialnych bywa mniej lub bardziej skuteczna, ale i tak mo�e nam s�u�y� jedynie przez pewien czas, w najlepszym wypadku do chwili �mierci. Tak naprawd� nie jeste�my w stanie w pe�ni si� zabezpieczy�: solidny dom mo�e lec w gruzach, gdy nadci�gnie tajfun; pieni�dze w banku mog� si� zdewaluowa� w czasie kryzysu; w jednej chwili mo�emy sta� si� g�odni, zzi�bni�ci, bosi, bez dachu nad g�ow�. Jeszcze gorzej radzimy sobie w chwili, gdy nadchodzi �mier� i trzeba opu�ci� to, na czym budowali�my poczucie bezpiecze�stwa. Czasem w takim momencie nawet najbardziej zagorzali materiali�ci zaczynaj� si� ba�. Zastanawiaj� si�, czy jest to koniec istnienia. A mo�e czeka ich co� po drugiej stronie? Je�li tak, to co z nimi b�dzie i jak znale�� tam ochron�?

Niekt�rzy nie czekaj� na t� ostatni� chwil� i wcze�niej rozgl�daj� si� za schronieniem, kt�re b�dzie niezawodne w ka�dych warunkach. Ludzie borykaj� si� z tym problemem od wiek�w. Znamy wiele pradawnych wierze�, kt�re mia�y zapewni� ochron� w czasie i po �mierci. Powsta� na przyk�ad kult przodk�w, kt�rzy znaj� ju� za�wiaty i mog� innych tam poprowadzi�. Szukano te� schronienia u takich b�stw, jak duchy g�r, las�w czy rzek, wierz�c, �e zaopiekuj� si� cz�owiekiem w trudnych chwilach.

W�r�d wielu ludzi, poszukuj�cych trwa�ego szcz�cia i metod jego osi�gni�cia, by� pewien ksi���, kt�ry �y� w Indiach oko�o dw�ch i p� tysi�cy lat temu. Zwa� si� Siddharta Gautama i by� wyj�tkowo dociekliwym poszukiwaczem, bardzo szczerym wobec siebie. W�a�ciwie ju� du�o wcze�niej, w jednym z przesz�ych �ywot�w zapragn�� znale�� takie ostateczne Schronienie, postanowi� zosta� Budd�. I tak przez trzy niezmierzone kalpy gromadzi� zas�ug�, wykonuj�c pozytywne czyny, a tak�e unika� negatywno�ci i pog��bia� coraz bardziej swe zrozumienie prawa przyczyn i skutk�w. W ten spos�b stwarza� warunki, kt�re doprowadzi�y go p�niej do osi�gni�cia stanu Buddy.

W czasach, w kt�rych wi�kszo�� ludzi mieszka�a w prymitywnych warunkach, ksi��� Siddharta urodzi� si� w pa�acu, gdzie od najm�odszych lat otoczony by� troskliw� opiek�. Mia� tu te� pod dostatkiem wszelkich d�br materialnych. Do dwudziestego dziewi�tego roku �ycia p�awi� si� w rozkoszach pa�acowego �ycia, to znaczy nieustannie zadowala� wszystkie pi�� zmys��w, ogl�daj�c pi�kne kszta�ty, s�uchaj�c przyjemnych d�wi�k�w, dotykaj�c mi�ych obiekt�w, w�chaj�c b�ogie zapachy i smakuj�c dobre potrawy. Do dzisiaj ludzko�� nie wymy�li�a nic nowego w tej mierze. Przez te dwa i p� tysi�ca lat zmienia�a si� tylko moda na stroje, muzyk� czy upodobania kulinarne. Nadal jednak znajdujemy przyjemno�� w zadowalaniu pi�ciu zmys��w. Nadal te� staramy si� unika� tego, co nie jest mi�e naszym zmys�om: w�chania przykrych zapach�w, kosztowania niesmacznego pokarmu itp. To nie zmienia si� od wiek�w.

Kiedy ksi��� sko�czy� dwadzie�cia dziewi�� lat, zetkn�� si� z czym�, czego dotychczas nigdy nie spotka�, a co ca�kowicie odmieni�o jego �ycie. Ujrza� mianowicie cierpienie choroby, staro�� i �mier�. Zobaczywszy starca, cz�owieka chorego i nieboszczyka, u�wiadomi� sobie, �e cokolwiek by robi� i tak sam do�wiadczy podobnych dolegliwo�ci. Zrozumia�, ze ka�dy kiedy� choruje, starzeje si� i wreszcie umiera. Zatem Siddharta, g��boko poruszony, postanowi� znale�� doskona�e Schronienie, uwalniaj�ce od wszelkiego cierpienia. Porzuciwszy pa�acowe �ycie, uda� si� do dw�ch najwi�kszych s�aw, kt�re naucza�y w tym czasie w Indiach. Studiowa� u nich, zadawa� pytania, a� w pe�ni pozna� przekazywan� przez nich wiedz�. Nauki �wczesnych nauczycieli religijnych by�y konstrukcjami filozoficznymi, kt�re uczy�y rozumie� wszystko za pomoc� poj�ciowego my�lenia. Mo�emy je por�wna� do wsp�czesnego naukowego pogl�du na �wiat. Ksi��� by� jednak wyj�tkowo wnikliwym poszukiwaczem, stale obserwowa� sw�j umys� i analizowa� do�wiadczenia, wkr�tce zatem u�wiadomi� sobie, �e schronienie w wiedzy jest r�wnie niepewne, jak schronienie w materialnych obiektach.

Istota obu jest bowiem ta sama. Oczywi�cie wykszta�cenie mo�e by� jakim� oparciem; wiedza o tym, jak funkcjonuje rzeczywisto��, daje nam zdolno�� zapanowania nad r�nymi �yciowymi sytuacjami. Jest to na pewno g��bsze schronienie, bardziej trwa�e ni� to bazuj�ce na rzeczach materialnych. Gdy kto� uzale�nia swe szcz�cie tylko od obiekt�w zmys��w, w trudnych sytuacjach �yciowych czuje si� fatalnie, podczas gdy ten, kto posiad� g��bsze zrozumienie, intelektualn� wiedz�, potrafi sobie jako� poradzi�. Takie filozoficzne pojmowanie �wiata pozwala przetrwa� wiele ci�kich chwil.

Jednak s� okoliczno�ci, w kt�rych intelekt zawodzi. Jest tak, gdy pojawiaj� si� silne uczucia i emocje. Wyobra�my sobie r�ne sytuacje: umieraj� nasi bliscy, zostajemy zdradzeni przez ukochanego partnera albo dowiadujemy si�, �e kolega z pracy kopie pod nami do�ki. W naszej g�owie k��bi� si� w�wczas obezw�adniaj�ce my�li i uczucia: rozpacz, l�k, zazdro��, nienawi�� czy pragnienie zemsty. Nawet wnikliwa wiedza, znajomo�� najdrobniejszych cz�stek elementarnych, z kt�rych zbudowany jest wszech�wiat, nie jest w stanie zapanowa� nad rozszala�ym umys�em. Emocje g�ruj� nad zrozumieniem.

W czasie snu jest jeszcze gorzej. Ka�dy z nas zapewne do�wiadczy�, jak silnie w�adaj� nami w�wczas r�ne nastroje, jak w czasie koszmar�w sennych zawodzi wszelka logika, wiedza czy filozofia. A w chwili �mierci zjawiska te jeszcze si� pot�guj�.

Siddharta u�wiadomi� sobie to wszystko i postanowi� poszuka� innej recepty na szcz�cie. W owym czasie w Indiach bardzo popularne by�y praktyki ascetyczne. Polega�y one na umartwianiu swego cia�a po to, by mentalnie si� od niego uniezale�ni�. Stosowano nieraz do�� drastyczne metody, na przyk�ad adepci siadali w kr�gu utworzonym przez sze�� ognisk i patrzyli w s�o�ce jako si�dme �r�d�o gor�ca (a trzeba pami�ta�, �e w Indiach latem temperatura w cieniu dochodzi do 50oC). W ten spos�b do�wiadczali bardzo ciekawych stan�w psychicznych. By�o wiele wymy�lnych sposob�w ascezy. Siddharta Gautama nie wykonywa� wszystkich, ale mi�dzy innymi ogranicza� spo�ywanie posi�k�w i doszed� w ko�cu do tego, �e �ywi� si� jednym ziarnkiem ry�u dziennie i pi� niewielk� ilo�� wody. Praktykowa� tak przez sze�� lat, siedz�c na brzegu rzeki. Towarzyszy�o mu pi�ciu przyjaci�, a poniewa� ksi��� by� najbardziej gorliwy w swych praktykach, bardzo szybko zosta� przyw�dc� grupy. Pozostali oddawali mu cze�� jako starszemu z braci. Ale pewnego razu, kiedy wykonywa� rytualne ablucje w rzece - zgodnie z brami�skim zwyczajem codziennego obmywania swego cia�a z grzech�w - poczu� si� tak os�abiony, �e z trudem wyczo�ga� si� na brzeg. U�wiadomi� sobie wtedy, �e taka skrajna asceza nie prowadzi do ostatecznego wyzwolenia, a jedynie wyniszcza cia�o i os�abia umys�, tak �e nie mo�na klarownie my�le�. Nie oznacza to, �e ludzie praktykuj�cy ascez� byli g�upcami, kt�rzy poza cierpieniem nie osi�gali �adnych innych rezultat�w swej praktyki. Ci, kt�rzy mieli pewne do�wiadczenia i opisywali je w ksi�gach, twierdzili, �e dochodzi si� tu do stanu rzeczywistego uniezale�nienia od fizyczno�ci swego cia�a i otoczenia. W wyniku r�nych ascetycznych �wicze� adepci do�wiadczali wewn�trznego, subtelnego poczucia b�ogo�ci, nie potrzebuj�c do tego warunk�w zewn�trznych, takich jak �adne widoki czy dobre jedzenie. Umys� sam zatapia� si� w takim stanie.

Ale Siddharta zrozumia�, �e i to nie by�o ostateczne i ca�kowicie nieuwarunkowane szcz�cie. Postanowi� p�j�� dalej w swej duchowej praktyce. Po latach ascezy przyj�� po�ywny posi�ek, kt�ry ofiarowa�a mu pewna pasterka. Pokrzepiony, uda� si� w miejsce odleg�e o czterdzie�ci minut marszu od rzeki, usiad� pod s�ynnym dzi� drzewem bodhi i postanowi�, �e nie ws...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin