Synowie_fortuny.pdf
(
1679 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Synowie fortuny
Jeffrey Archer
Synowie FORTUNY
Ksi
ħ
ga Pierwsza - Genesis
Susan cisn
ħ
ła lody Michaelowi Cartwrightowi na głow
ħ
. To było ich pierwsze spotkanie, w ka
Ň
dym razie tak twierdził dru
Ň
ba
Michaela, kiedy dwadzie
Ļ
cia jeden lat pó
Ņ
niej tych dwoje brało
Ļ
lub.
W tamtym czasie oboje byli trzyletnimi brzd
Ģ
cami i kiedy Michael uderzył w płacz, matka Susan wybiegła z domu,
Ň
eby zobaczy
ę
,
co si
ħ
stało. Susan tylko jedno powtarzała w kółko:
- On pierwszy zacz
Ģ
ł, i ju
Ň
.
Sko
ı
czyło si
ħ
na tym,
Ň
e dostała klapsa.
Marny pocz
Ģ
tek romansu.
Po raz drugi spotkali si
ħ
, zdaniem dru
Ň
by, w szkole podstawowej. Susan z pewn
Ģ
siebie min
Ģ
o
Ļ
wiadczyła całej klasie,
Ň
e Michael
to beksa i, co gorsza, skar
Ň
ypyta. Michael oznajmił kolegom,
Ň
e podzieli si
ħ
krakersami Grahama z ka
Ň
dym, kto poci
Ģ
gnie Susan
Illingworth za kucyki. Niewielu chłopców odwa
Ň
yło si
ħ
to zrobi
ę
drugi raz.
Pod koniec pierwszej klasy Susan i Michael otrzymali wspóln
Ģ
nagrod
ħ
dla najlepszych uczniów. Nauczycielka uznała,
Ň
e tylko tak
mo
Ň
e zapobiec kolejnej historii z lodami.
Susan powiedziała kolegom,
Ň
e matka Michaela odrabia za niego lekcje, na co on si
ħ
odci
Ģ
ł,
Ň
e jego wypracowania s
Ģ
przynajmniej
pisane jego charakterem pisma.
Rywalizacja trwała przez cały okres nauki w podstawówce, a potem w szkole
Ļ
redniej, do chwili, gdy ich drogi si
ħ
rozeszły, Wtedy
wst
Ģ
pili na ró
Ň
ne uczelnie: Michael na Uniwersytet Stanu Connecticut, a Susan na Uniwersytet Georgetown w Waszyngtonie. Przez
nast
ħ
pne cztery lata oboje starannie si
ħ
unikali. Ich drogi zeszły si
ħ
znów, jak na ironi
ħ
, w domu, Susan, kiedy rodzice sprawili córce
niespodziank
ħ
i urz
Ģ
dzili jej przyj
ħ
cie z okazji uko
ı
czenia studiów. Najbardziej zaskakuj
Ģ
ce było nie to,
Ň
e Michael przyj
Ģ
ł
zaproszenie, ale
Ň
e w ogóle zjawił si
ħ
na przyj
ħ
ciu.
Susan w pierwszej chwili nie poznała dawnego rywala, mo
Ň
e, dlatego,
Ň
e sporo urósł i po raz pierwszy był od niej wy
Ň
szy. Dopiero
wtedy dotarło do niej, kim jest ten wysoki, przystojny m
ħŇ
czyzna, gdy podaj
Ģ
c mu kieliszek wina, usłyszała:
- Tym razem przynajmniej mnie nie oblała
Ļ
.
- O Bo
Ň
e, okropnie si
ħ
wtedy zachowałam, prawda? - Powiedziała z nadziej
Ģ
,
Ň
e on zaprzeczy.
- Prawda. Ale chyba sobie zasłu
Ň
yłem.
- Pewnie,
Ň
e tak - rzuciła i ugryzła si
ħ
w j
ħ
zyk.
Gaw
ħ
dzili jak para starych przyjaciół i Susan z zaskoczeniem stwierdziła, jak bardzo było jej nie w smak, kiedy si
ħ
do nich
przył
Ģ
czyła kole
Ň
anka z Georgetown i zacz
ħ
ła flirtowa
ę
z Michaelem. Tego wieczoru wi
ħ
cej z sob
Ģ
nie rozmawiali.
Michael zadzwonił nast
ħ
pnego dnia i zaprosił j
Ģ
do kina na „
ņ
ebro Adama” ze Spencerem Tracy i Katharine Hepburn. Susan
widziała ju
Ň
ten film, ale ku swemu zdziwieniu przyj
ħ
ła zaproszenie, a potem bez ko
ı
ca przymierzała sukienki, a
Ň
przyszedł Michael
i zabrał j
Ģ
na pierwsz
Ģ
randk
ħ
.
Film podobał si
ħ
Susan, cho
ę
ogl
Ģ
dała go drugi raz. Ciekawa była, czy Michael j
Ģ
obejmie, gdy Spencer Tr
Ģ
cy b
ħ
dzie całował
Katharine Hepburn. Nie zrobił tego. Ale kiedy wyszli z kina i przecinali jezdni
ħ
, chwycił jej dło
ı
i wypu
Ļ
cił dopiero, gdy znale
Ņ
li si
ħ
przed kafejk
Ģ
. To wtedy doszło do pierwszej kłótni, no, mo
Ň
e ró
Ň
nicy zda
ı
. Michael przyznał,
Ň
e b
ħ
dzie głosował na Thomasa
Deweya, natomiast Susan o
Ļ
wiadczyła,
Ň
e chce, aby Harry Truman został w Białym Domu na drug
Ģ
kadencj
ħ
. Kelner postawił lody
przed Susan. Spojrzała na nie.
- Ani si
ħ
wa
Ň
! - ostrzegł j
Ģ
Michael.
Susan si
ħ
nie zdziwiła, gdy zadzwonił nazajutrz, cho
ę
ju
Ň
ponad godzin
ħ
tkwiła koło telefonu, udaj
Ģ
c,
Ň
e czyta.
Tego dnia rano przy
Ļ
niadaniu Michael zwierzył si
ħ
matce,
Ň
e zakochał si
ħ
od pierwszego wejrzenia.
- Ale przecie
Ň
znasz Susan od lat - zauwa
Ň
yła.
- Nie, mamo - odparł. - Pierwszy raz spotkałem j
Ģ
wczoraj.
Rodzice obojga byli zadowoleni i nie dziwili si
ħ
, kiedy rok pó
Ņ
niej Susan i Michael si
ħ
zar
ħ
czyli; b
Ģ
d
Ņ
co b
Ģ
d
Ņ
od tamtego
przyj
ħ
cia widywali si
ħ
prawie codziennie. Ju
Ň
kilka dni po uko
ı
czeniu uczelni oboje mieli prac
ħ
. Michael jako sta
Ň
ysta w
towarzystwie ubezpieczeniowym Hartford Life, a Susan jako nauczycielka historii w szkole
Ļ
redniej imienia Jeffersona. Postanowili
si
ħ
pobra
ę
podczas letnich wakacji.
Nie zaplanowali tylko,
Ň
e Susan zajdzie w ci
ĢŇħ
w miesi
Ģ
cu miodowym. Michael był bardzo szcz
ħĻ
liwy,
Ň
e zostanie ojcem, a kiedy
doktor Greenwood powiedział,
Ň
e urodz
Ģ
si
ħ
im bli
Ņ
ni
ħ
ta, poczuł si
ħ
szcz
ħĻ
liwy podwójnie.
- To nam rozwi
ĢŇ
e przynajmniej jeden problem - o
Ļ
wiadczył natychmiast.
- Mianowicie- - spytała Susan.
- Jeden mo
Ň
e by
ę
republikaninem, a drugi demokrat
Ģ
.
- Nie, dopóki ja mam co
Ļ
do powiedzenia - oznajmiła Susan, gładz
Ģ
c si
ħ
po brzuchu.
Susan uczyła w szkole do ósmego miesi
Ģ
ca ci
ĢŇ
y, który szcz
ħĻ
liwym trafem zbiegł si
ħ
z feriami wielkanocnymi. Zjawiła si
ħ
w
szpitalu z mał
Ģ
walizk
Ģ
w dwudziestym ósmym dniu dziewi
Ģ
tego miesi
Ģ
ca. Michael wyszedł wcze
Ļ
niej z pracy i doł
Ģ
czył do niej par
ħ
minut pó
Ņ
niej; oznajmił
Ň
onie,
Ň
e wła
Ļ
nie dostał awans na „kierownika obsługi klienta”.
- Co to znaczy- - spytała Susan.
- To takie wymy
Ļ
lne okre
Ļ
lenie na akwizytora ubezpiecze
ı
- odpowiedział Michael. - Ale wi
ĢŇ
e si
ħ
z tym drobna podwy
Ň
ka, która
bardzo si
ħ
przyda, skoro trzeba b
ħ
dzie wykarmi
ę
jeszcze dwa pyszczki.
Gdy tylko Susan zainstalowała si
ħ
w swoim pokoju, doktor Greenwood zalecił,
Ň
eby w czasie porodu Michael czekał na zewn
Ģ
trz,
gdy
Ň
przy bli
Ņ
ni
ħ
tach mog
Ģ
wyst
Ģ
pi
ę
komplikacje.
Michael przemierzał długi korytarz tam i z powrotem. Ilekro
ę
znalazł si
ħ
przy wisz
Ģ
cym na
Ļ
cianie portrecie Josiaha Prestona,
zawracał. Na pocz
Ģ
tku nie zatrzymywał si
ħ
, by przeczyta
ę
umieszczony pod portretem
Ň
yciorys fundatora szpitala, gdy jednak doktor
wreszcie si
ħ
wyłonił zza dwuskrzydłowych drzwi, Michael znał histori
ħ
Ň
ycia dobroczy
ı
cy na pami
ħę
.
Posta
ę
w zielonym kitlu zbli
Ň
ała si
ħ
ku niemu powoli, zdejmuj
Ģ
c mask
ħ
. Michael starał si
ħ
pozna
ę
z wyrazu twarzy lekarza, co
usłyszy. W jego zawodzie umiej
ħ
tno
Ļę
czytania z ludzkich twarzy bardzo si
ħ
przydawała, gdy
Ň
je
Ļ
li chciało si
ħ
sprzeda
ę
komu
Ļ
polis
ħ
ubezpieczeniow
Ģ
, nale
Ň
ało odgadn
Ģę
wszelkie obawy i w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci potencjalnego klienta. Ale w wypadku tej polisy na
Ň
ycie, twarz
lekarz nie zdradzała niczego. Kiedy stan
ħ
li przed sob
Ģ
, Greenwood si
ħ
u
Ļ
miechn
Ģ
ł i powiedział:
- Moje gratulacje. Ma pan dwóch zdrowych synów.
Susan urodziła dwóch chłopaków. Nathaniel przyszedł na
Ļ
wiat za dwadzie
Ļ
cia trzy pi
Ģ
ta, a Peter za siedemna
Ļ
cie pi
Ģ
ta. Przez
nast
ħ
pn
Ģ
godzin
ħ
rodzice na zmian
ħ
ich przytulali, a
Ň
w ko
ı
cu doktor Greenwood powiedział,
Ň
e noworodki i matka powinni teraz
odpocz
Ģę
.
- Karmienie dwójki dzieci b
ħ
dzie do
Ļę
wyczerpuj
Ģ
ce. Na noc umieszcz
ħ
je na oddziale specjalnej opieki - dodał. - Nie ma powodu
do niepokoju, zawsze tak post
ħ
pujemy z bli
Ņ
ni
ħ
tami.
Michael towarzyszył synkom do oddziału dla noworodków, gdzie raz jeszcze kazano mu czeka
ę
na korytarzu. Dumny ojciec
przyciskał nos do szyby oddzielaj
Ģ
cej korytarz od rz
ħ
du łó
Ň
eczek, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w
Ļ
pi
Ģ
cych chłopców. Ka
Ň
demu, kto przechodził,
miał ochot
ħ
mówi
ę
„obaj s
Ģ
moi”. U
Ļ
miechał si
ħ
do stoj
Ģ
cej przy nich piel
ħ
gniarki, która czuwała nad nowymi przybyszami na ten
Ļ
wiat, przymocowuj
Ģ
c do ich male
ı
kich nadgarstków kartoniki z nazwiskami.
Michael stał tam bardzo długo, ale w ko
ı
cu zaszedł do
Ň
ony. Otworzył drzwi i przekonał si
ħ
z zadowoleniem,
Ň
e Susan mocno
Ļ
pi.
Pocałował j
Ģ
delikatnie w czoło.
- Odwiedz
ħ
ci
ħ
rano przed pój
Ļ
ciem do pracy - obiecał, nie my
Ļ
l
Ģ
c o tym,
Ň
e ona go nie słyszy. Wyszedł z pokoju i skierował si
ħ
ku
windzie, gdzie zobaczył doktora Greenwooda, który zamienił ju
Ň
swój zielony kitel na sportow
Ģ
marynark
ħ
i spodnie z szarej flaneli.
- Szkoda,
Ň
e nie ze wszystkimi bli
Ņ
niakami bywa tak łatwo - powiedział doktor do dumnego ojca, kiedy winda zatrzymała si
ħ
na
parterze. - Jednak zajrz
ħ
do pa
ı
skiej
Ň
ony wieczorem, aby sprawdzi
ę
, jak si
ħ
maj
Ģ
chłopcy. Nie
Ň
ebym spodziewał si
ħ
jakich
Ļ
problemów.
Dzi
ħ
kuj
ħ
, panie doktorze - rzekł Michael. - Bardzo dzi
ħ
kuj
ħ
.
Doktor Greenwood u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
i opu
Ļ
ciłby ju
Ň
szpital i pojechał do domu, gdyby nie spostrzegł eleganckiej damy, która
wyłoniła si
ħ
z drzwi. Przemierzył szybko hol i podszedł do Ruth Davenport.
Kiedy Michael si
ħ
obejrzał, zobaczył, jak doktor przytrzymuje drzwi windy dwóm kobietom, z których jedna była w
zaawansowanej ci
ĢŇ
y. Na u
Ļ
miechni
ħ
tej przed chwil
Ģ
twarzy lekarza odmalowała si
ħ
teraz troska. Michael mógł tylko
Ň
yczy
ę
nowej
pacjentce równie łatwego porodu, jak miała Susan. Skierował si
ħ
do samochodu, my
Ļ
l
Ģ
c o tym, co teraz powinien zrobi
ę
. Szeroki
u
Ļ
miech nie schodził mu z twarzy.
Przede wszystkim musi zadzwoni
ę
do swoich rodziców... teraz ju
Ň
dziadków.
Ruth Davenport ju
Ň
si
ħ
pogodziła z my
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e to ostatnia szansa. Doktor Greenwood, z powodów zawodowych, nie wyraziłby tego
tak kategorycznie, cho
ę
po dwóch poronieniach, rok po roku, nie doradzał pacjentce ponownego zaj
Ļ
cia w ci
ĢŇħ
.
Natomiast Roberta Davenporta nie obowi
Ģ
zywała zawodowa etykieta i kiedy si
ħ
dowiedział,
Ň
e
Ň
ona jest pó raz trzeci w ci
ĢŇ
y,
zachował si
ħ
w charakterystyczny dla siebie obcesowy sposób. Postawił jej po prostu ultimatum:
- Tym razem b
ħ
dziesz si
ħ
oszcz
ħ
dza
ę
- co było eufemistycznym odpowiednikiem nakazu: Nie wolno ci zrobi
ę
nic, co mogłoby
zagrozi
ę
narodzinom naszego syna.
Robert Davenport zało
Ň
ył,
Ň
e jego pierworodny b
ħ
dzie chłopcem. Wiedział te
Ň
,
Ň
e b
ħ
dzie trudne - je
Ļ
li nie niemo
Ň
liwe - nakłonienie
Ň
ony,
Ň
eby si
ħ
oszcz
ħ
dzała. W ko
ı
cu jest córk
Ģ
Josiaha Prestona i cz
ħ
sto si
ħ
mówiło,
Ň
e gdyby Ruth była chłopcem, to ona, a nie jej
m
ĢŇ
, zajmowałaby dzi
Ļ
stanowisko prezesa Preston Pharmaceuticals. Ale Ruth musiała si
ħ
zadowoli
ę
nagrod
Ģ
pocieszenia, obejmuj
Ģ
c
po swoim ojcu stanowisko szefowej funduszu powierniczego szpitala
Ļ
w. Patryka, którym rodzina Prestonów opiekowała si
ħ
od
czterech pokole
ı
.
Chocia
Ň
niektórych starszych członków bractwa
Ļ
w. Patryka trzeba było przekonywa
ę
,
Ň
e Ruth Davenport ulepiona jest z tej samej
gliny co ojciec, to ju
Ň
po kilku tygodniach musieli przyzna
ę
,
Ň
e nie tylko odziedziczyła energi
ħ
i impet starszego pana, ale
Ň
e
przekazał on córce t
ħ
rozległ
Ģ
wiedz
ħ
i m
Ģ
dro
Ļę
, któr
Ģ
tak cz
ħ
sto rodzice przelewaj
Ģ
na swoje jedyne dziecko.
Ruth wyszła za m
ĢŇ
dopiero w trzydziestym trzecim roku
Ň
ycia. Na pewno nie z powodu braku kandydatów, których wielu robiło
wszystko, aby udowodni
ę
swoje oddanie dziedziczce milionów rodziny Prestonów. Josiah Preston nie musiał tłumaczy
ę
córce, kim s
Ģ
łowcy posagów, cho
ę
by dlatego,
Ň
e
Ň
aden z nich nie przypadł jej do sercal Ruth zacz
ħ
ła ju
Ň
nawet w
Ģ
tpi
ę
, czy kiedy
Ļ
si
ħ
zakocha. A
Ň
poznała Roberta.
Robert Davenport trafił do Preston Pharmaceuticals z firmy Roche, po drodze zaliczaj
Ģ
c Uniwersytet Johnsa Hopkinsa i
Harwardzk
Ģ
Szkoł
ħ
Biznesu, pod
ĢŇ
aj
Ģ
c, jak to okre
Ļ
lił ojciec Ruth, „szybk
Ģ
Ļ
cie
Ň
k
Ģ
” awansu. Ruth nie pami
ħ
tała,
Ň
eby starszy pan
u
Ň
ył kiedy
Ļ
tak nowoczesnego okre
Ļ
lenia. Robert obj
Ģ
ł wiceprezesur
ħ
w dwudziestym siódmym roku
Ň
ycia, a maj
Ģ
c trzydzie
Ļ
ci trzy
lata, został mianowany najmłodszym w historii spółki wiceprzewodnicz
Ģ
cym rady nadzorczej, pobijaj
Ģ
c w ten sposób rekord
ustanowiony przez samego Josiaha. Tym razem Ruth rzeczywi
Ļ
cie si
ħ
zakochała. W m
ħŇ
czy
Ņ
nie, na którym nie robiło wra
Ň
enia ani
nazwisko, ani miliony Prestonów. W rzeczy samej, kiedy Ruth napomkn
ħ
ła,
Ň
e mo
Ň
e powinna si
ħ
nazywa
ę
Preston-Davenport,
Robert j
Ģ
zapytał:
- To kiedy b
ħ
d
ħ
miał przyjemno
Ļę
pozna
ę
tego mojego rywala o podwójnym nazwisku-
Ju
Ň
kilka tygodni po
Ļ
lubie Ruth obwie
Ļ
ciła,
Ň
e jest w ci
ĢŇ
y, a poronienie, które nast
Ģ
piło, było niemal
Ň
e jedyn
Ģ
skaz
Ģ
na ich
sk
Ģ
din
Ģ
d szcz
ħĻ
liwym zwi
Ģ
zku, jakby przelotn
Ģ
chmurk
Ģ
na bł
ħ
kitnym niebie. Jedena
Ļ
cie miesi
ħ
cy pó
Ņ
niej Ruth znowu zaszła w
ci
ĢŇħ
.
Ruth przewodniczyła akurat obradom zarz
Ģ
du powierniczego szpitala
Ļ
w. Patryka, kiedy poczuła pierwsze skurcze, tak wi
ħ
c
wystarczyło,
Ň
e wjechała wind
Ģ
dwa pi
ħ
tra wy
Ň
ej,
Ň
eby doktor Greenwood mógł si
ħ
ni
Ģ
zaj
Ģę
. Ale ani jego fachowa wiedza i oddanie
personelu, ani najnowocze
Ļ
niejszy sprz
ħ
t medyczny nie zdołały uratowa
ę
wcze
Ļ
niaka. Kenneth Greenwood przypomniał sobie, jak
przed laty, jako młody lekarz, przyj
Ģ
ł na
Ļ
wiat Ruth i przez cały tydzie
ı
personel szpitala nie wierzył,
Ň
e niemowl
ħ
prze
Ň
yje. A teraz,
trzydzie
Ļ
ci pi
ħę
lat pó
Ņ
niej, ta sama rodzina prze
Ň
ywa równie bolesne do
Ļ
wiadczenie.
Doktor Greenwood postanowił porozmawia
ę
w cztery oczy z panem Davenportem i podsun
Ģę
my
Ļ
l,
Ň
e nale
Ň
y pomy
Ļ
le
ę
o adopcji.
Robert, cho
ę
niech
ħ
tnie, zgodził si
ħ
i obiecał,
Ň
e poruszy temat z
Ň
on
Ģ
, gdy uzna,
Ň
e odzyskała siły.
Upłyn
Ģ
ł jeszcze cały rok, zanim Ruth zgodziła si
ħ
odwiedzi
ę
instytucj
ħ
po
Ļ
rednicz
Ģ
c
Ģ
w adopcji dzieci. Dziwnym zbiegiem
okoliczno
Ļ
ci, jakim tak cz
ħ
sto szafuje los, a jakiego powie
Ļ
ciopisarz musi unika
ę
jak ognia, w dniu, kiedy miała odwiedzie miejscowy
dom dziecka, dowiedziała si
ħ
,
Ň
e ponownie jest w ci
ĢŇ
y. Teraz Robert postanowił dopilnowa
ę
,
Ň
eby
Ň
aden ludzki bł
Ģ
d nie
przeszkodził narodzinom potomka.
Ruth posłuchała m
ħŇ
a i zrezygnowała z funkcji szefowej funduszu powierniczego szpitala. Zgodziła si
ħ
nawet na zatrudnienie
piel
ħ
gniarki, która - jak si
ħ
wyraził Robert - b
ħ
dzie mie
ę
na ni
Ģ
oko. Pan Davenport przeprowadził rozmowy z kilkoma kandydatkami
i wybrał kilka spo
Ļ
ród tych o odpowiednich kwalifikacjach. Ale ostateczny wybór uzale
Ň
nił od tego, czy kandydatka b
ħ
dzie na tyle
zdeterminowana, by dopilnowa
ę
,
Ň
eby Ruth istotnie si
ħ
oszcz
ħ
dzała i nie wróciła do dawnego nawyku organizowania wszystkiego
wokół.
Po trzeciej rundzie rozmów kwalifikacyjnych Robert zdecydował si
ħ
na pani
Ģ
Heather Nichol, starsz
Ģ
piel
ħ
gniark
ħ
na oddziale
poło
Ň
niczym szpitala
Ļ
w. Patryka. Podobało mu si
ħ
trze
Ņ
we, rzeczowe usposobienie kobiety, a tak
Ň
e fakt,
Ň
e nie była zam
ħŇ
na ani te
Ň
nie grzeszyła urod
Ģ
, która by wró
Ň
yła,
Ň
e jej stan cywilny wkrótce ulegnie zmianie. Szal
ħ
na jej korzy
Ļę
ostatecznie jednak
przechyliło to,
Ň
e pani Nichol przyj
ħ
ła na
Ļ
wiat ponad tysi
Ģ
c dzieci.
Robert cieszył si
ħ
,
Ň
e pani Nichol szybko si
ħ
aklimatyzuje w ich domu, a z upływem kolejnych miesi
ħ
cy nawet on nabierał
pewno
Ļ
ci,
Ň
e nie spotka ich po raz trzeci ten sam los. Kiedy bez kłopotów min
Ģ
ł pi
Ģ
ty, szósty, a potem siódmy miesi
Ģ
c, Robert
poruszył nawet temat wyboru imion dla dziecka: Fletcher Andrew, je
Ļ
li b
ħ
dzie chłopiec, Victoria Grace, je
Ļ
li dziewczynka. Ruth
miała jedno
Ň
yczenie: je
Ļ
li to b
ħ
dzie chłopiec, wolałaby, aby miał na imi
ħ
Andrew, ale najwa
Ň
niejsze,
Ň
eby urodzi
ę
zdrowe dziecko.
Robert brał udział w konferencji medycznej w Nowym Jorku, kiedy pani Nichol poprosiła,
Ň
eby wywołano go z seminarium, i
oznajmiła mu,
Ň
e zacz
ħ
ły si
ħ
skurcze. Zapewnił j
Ģ
,
Ň
e natychmiast wsiada w poci
Ģ
g, a z dworca pojedzie taksówk
Ģ
prosto do szpitala
Ļ
w. Patryka.
Doktor Greenwood opuszczał budynek po przyj
ħ
ciu bli
Ņ
niaków pa
ı
stwa Cartwrightów, kiedy ujrzał Ruth Davenport wchodz
Ģ
c
Ģ
przez drzwi wahadłowe w towarzystwie pani Nichol. Zawrócił i zd
ĢŇ
ył wej
Ļę
z nimi do windy zanim drzwi si
ħ
zamkn
ħ
ły.
Po umieszczeniu pacjentki w separatce doktor Greenwood pr
ħ
dko zwołał najlepszy zespół poło
Ň
ników, jaki mo
Ň
na było
skompletowa
ę
w szpitalu. Gdyby pani Davenport była zwyczajn
Ģ
pacjentk
Ģ
, mógłby razem z pani
Ģ
Nichol przyj
Ģę
poród bez niczyjej
pomocy. Kiedy jednak zbadał pacjentk
ħ
, zdał sobie spraw
ħ
,
Ň
e je
Ļ
li dziecko Ruth ma bezpiecznie przyj
Ļę
na
Ļ
wiat, nie obejdzie si
ħ
bez cesarskiego ci
ħ
cia. W niemej modlitwie wzniósł oczy ku sufitowi, w pełni
Ļ
wiadom,
Ň
e to b
ħ
dzie jej ostatnia szansa.
Poród trwał tylko nieco ponad czterdzie
Ļ
ci minut. Kiedy ukazała si
ħ
główka dziecka, pani Nichol wydała westchnienie ulgi, ale
dopiero kiedy doktor odci
Ģ
ł p
ħ
powin
ħ
, dodała:
- Bogu niech b
ħ
d
Ģ
dzi
ħ
ki.
Ruth, wci
ĢŇ
pod działaniem znieczulenia ogólnego, nie mogła widzie
ę
u
Ļ
miechu ulgi na twarzy doktora Greenwooda. Szybko
wyszedł z sali operacyjnej, aby oznajmi
ę
ojcu,
Ň
e urodził si
ħ
chłopiec.
Podczas gdy Ruth spała spokojnie, pani Nichol otrzymała polecenie przeniesienia niemowlaka o imionach Fletcher Andrew na
oddział specjalnej opieki, gdzie miał sp
ħ
dzi
ę
pierwsze godziny
Ň
ycia w towarzystwie kilku innych noworodków. Umie
Ļ
ciwszy
niemowl
ħ
w male
ı
kim łó
Ň
eczku, wróciła do Ruth, pozostawiaj
Ģ
c dziecko pod opiek
Ģ
piel
ħ
gniarki, po czym usadowiła si
ħ
w
wygodnym fotelu w rogu pokoju i starała si
ħ
nie zasn
Ģę
.
Noc ust
ħ
powała ju
Ň
powoli przed dniem, kiedy pani Nichol nagle si
ħ
ockn
ħ
ła. Usłyszała głos:
- Czy mog
ħ
zobaczy
ę
mojego synka-
- Oczywi
Ļ
cie, prosz
ħ
pani - odpowiedziała, szybko wstaj
Ģ
c z fotela. - Zaraz przynios
ħ
małego. - Zamykaj
Ģ
c drzwi, dodała: - Za
chwil
ħ
wróc
ħ
.
Ruth podci
Ģ
gn
ħ
ła si
ħ
na łó
Ň
ku, poprawiła poduszk
ħ
, zapaliła lampk
ħ
nocn
Ģ
i czekała w miłym podnieceniu.
Na korytarzu pani Nichol spojrzała na zegarek. Było wpół do pi
Ģ
tej rano. Zeszła schodamina pi
Ģ
te pi
ħ
tro i skierowała si
ħ
ku sali
noworodków. Otworzyła drzwi po cichu, aby nie obudzi
ę
Ň
adnego z niemowlaków. Kiedy weszła do salki o
Ļ
wietlonej mał
Ģ
lampk
Ģ
jarzeniow
Ģ
pod sufitem, spojrzała na pełni
Ģ
c
Ģ
nocny dy
Ň
ur piel
ħ
gniark
ħ
, która drzemała w k
Ģ
cie pokoju. Nie chciała zakłóca
ę
snu
młodej kobiecie, gdy
Ň
prawdopodobnie był to jeden z tych rzadkich momentów, kiedy udało si
ħ
jej zdrzemn
Ģę
podczas całej
o
Ļ
miogodzinnej zmiany.
Pani Nichol przeszła na palcach pomi
ħ
dzy dwoma rz
ħ
dami łó
Ň
eczek, zatrzymuj
Ģ
c si
ħ
tylko na moment, aby rzuci
ę
okiem na
bli
Ņ
ni
ħ
ta w podwójnym łó
Ň
eczku ustawionym obok Fletchera Andrew Davenporta.
Spojrzała na dziecko, któremu przez reszt
ħ
Ň
ycia nie b
ħ
dzie niczego brakowało. Kiedy pochyliła si
ħ
, aby wyj
Ģę
chłopczyka z
łó
Ň
eczka, zastygła. Po odebraniu tysi
Ģ
ca porodów poło
Ň
na ma do
Ļę
do
Ļ
wiadczenia, aby od razu rozpozna
ę
Ļ
mier
ę
. Blado
Ļę
skóry i
nieruchomy wzrok sprawiły,
Ň
e nie musiała nawet sprawdza
ę
t
ħ
tna.
Cz
ħ
sto decyzje podj
ħ
te pod wpływem chwili, niekiedy przez innych, mog
Ģ
zmieni
ę
całe nasze
Ň
ycie.
Kiedy doktora.Greenwooda obudzono w
Ļ
rodku nocy i powiadomiono go,
Ň
e jeden z jego nowych podopiecznych umarł, dobrze
wiedział, które to dziecko. Wiedział te
Ň
,
Ň
e musi natychmiast pojecha
ę
do szpitala. Kenneth Greenwood zawsze chciał by
ę
lekarzem.
Ju
Ň
po kilku tygodniach studiów medycznych wiedział, jak
Ģ
obierze specjalizacj
ħ
. Co dzie
ı
dzi
ħ
kował Bogu,
Ň
e pozwolił mu pój
Ļę
za
powołaniem. Ale od czasu do czasu, jak gdyby Wszechmog
Ģ
cy chciał wyrówna
ę
szale, doktor musiał oznajmi
ę
matce,
Ň
e straciła
dziecko. Nigdy to nie było łatwe, ale powiedzie
ę
to Ruth Davenport po raz trzeci...
O pi
Ģ
tej rano na ulicach panował tak niewielki ruch,
Ň
e doktor Greenwood ju
Ň
dwadzie
Ļ
cia minut pó
Ņ
niej zaparkował swój
samochód na zarezerwowanym dla niego miejscu pod szpitalem. Pchn
Ģ
ł drzwi wahadłowe, min
Ģ
ł recepcj
ħ
i wszedł do windy, zanim
ktokolwiek z personelu zd
ĢŇ
ył si
ħ
do niego odezwa
ę
.
- Kto jej to powie- - zapytała piel
ħ
gniarka, która czekała ju
Ň
na niego przy windzie na pi
Ģ
tym pi
ħ
trze.
- Ja - odparł doktor Grenwood. - Przyja
Ņ
ni
ħ
si
ħ
z t
Ģ
rodzin
Ģ
od lat.
Piel
ħ
gniarka wygl
Ģ
dała na zdziwion
Ģ
.
- Chyba powinni
Ļ
my by
ę
wdzi
ħ
czni losowi,
Ň
e drugie dziecko
Ň
yje - rzekła, wyrywaj
Ģ
c go z zamy
Ļ
lenia. Doktor Greenwood stan
Ģ
ł
jak wryty.
- Drugie dziecko- - zapytał
- Tak. Nathaniel ma si
ħ
doskonale. To Peter umarł.
Doktor przez chwil
ħ
nic nie mówił, usiłuj
Ģ
c si
ħ
oswoi
ę
z informacj
Ģ
.
- A mały Davenport- - spytał niepewnym głosem.
- O ile wiem, ma si
ħ
dobrze. Dlaczego pan pyta-
- Przyj
Ģ
łem ten poród tu
Ň
przed pój
Ļ
ciem do domu - powiedział, maj
Ģ
c nadziej
ħ
,
Ň
e piel
ħ
gniarka nie zauwa
Ň
yła wahania w jego
głosie.
Doktor Greenwood przeszedł wolno pomi
ħ
dzy rz
ħ
dami łó
Ň
eczek, mijaj
Ģ
c noworodki
Ļ
pi
Ģ
ce zdrowym mocnym snem i inne, które
wrzeszczały, jakby chciały udowodni
ę
sił
ħ
swoich płuc. Zatrzymał si
ħ
, kiedy doszedł do podwójnego łó
Ň
eczka, gdzie zaledwie par
ħ
godzin wcze
Ļ
niej zostawił bli
Ņ
niaków. Nathaniel spokojnie spał, podczas gdy jego brat le
Ň
ał bez ruchu. Doktor spojrzał ku
s
Ģ
siedniemu łó
Ň
eczku, na umieszczon
Ģ
u wezgłowia tabliczk
ħ
z napisem: Davenport, Fletcher Andrew. Ten chłopczyk te
Ň
spał
mocno, miał regularny oddech.
- Ja oczywi
Ļ
cie nie mogłam go rusza
ę
, dopóki lekarz, który przyj
Ģ
ł poród...
- Nie musi mi pani przypomina
ę
, jaka jest procedura post
ħ
powania w takim wypadku - przerwał jej w nietypowy dla siebie sposób.
- O której przyszła pani na dy
Ň
ur- - zapytał.
- Tu
Ň
po północy.
- I od tej pory była pani cały czas przy noworodkach?
- Tak, panie doktorze.
- Czy w tym czasie ktokolwiek wchodził do tej sali?
- Nie, panie doktorze - odparła piel
ħ
gniarka. Postanowiła nie wspomina
ę
o tym,
Ň
e mniej wi
ħ
cej godzin
ħ
temu wydało si
ħ
jej,
Ň
e
słyszy, jak kto
Ļ
zamyka za sob
Ģ
drzwi. W ka
Ň
dym razie nie powie mu o tym teraz, kiedy jest w złym nastroju. Doktor Greehwood
spogl
Ģ
dał na podwójne łó
Ň
eczko oznakowane tabliczk
Ģ
: Cartwright, Nathaniel i Peter. Wiedział, jaka jest jego powinno
Ļę
.
- Prosz
ħ
zabra
ę
dziecko do kostnicy - powiedział cicho. - Zaraz, napisz
ħ
raport, ale matk
ħ
zawiadomi
ħ
dopiero rano. Nie ma sensu
budzi
ę
jej o tak wczesnej porze.
- Tak, panie doktorze - przytakn
ħ
ła potulnie piel
ħ
gniarka.
Lekarz opu
Ļ
cił sal
ħ
noworodków, poszedł wolno korytarzem i zatrzymał si
ħ
przed drzwiami pokoju pani Cartwright, Otworzył je
bezszelestnie i ul
Ň
yło mu, gdy zobaczył,
Ň
e pacjentka mocno
Ļ
pi. Udał si
ħ
schodami na szóste pi
ħ
tro i uczynił to samo, kiedy dotarł do
pokoju pani Davenport. Ruth tak
Ň
e spała. Spojrzał w przeciwległy róg pokoju, gdzie na fotelu siedziała w niewygodnej pozycji pani
Nichol. Przysi
Ģ
głby,
Ň
e otworzyła na sekund
ħ
oczy, ale postanowił,
Ň
e nie b
ħ
dzie jej niepokoi
ę
: Zamkn
Ģ
ł drzwi, skierował si
ħ
na drugi
koniec korytarza i wszedł na klatk
ħ
ze schodami po
Ň
arowymi, które prowadziły na parking. Nie chciał, aby widziały go osoby
dy
Ň
uruj
Ģ
ce w recepcji. Potrzebował troch
ħ
czasu, aby pomy
Ļ
le
ę
.
Dwadzie
Ļ
cia minut pó
Ņ
niej doktor Greenwood znalazł si
ħ
z powrotem w swoim łó
Ň
ku, ale nie zamierzał spa
ę
.
Oczy wci
ĢŇ
miał otwarte, kiedy o siódmej zadzwonił budzik. Wiedział dokładnie, co powinien zrobi
ę
w pierwszej kolejno
Ļ
ci, cho
ę
obawiał si
ħ
,
Ň
e nast
ħ
pstwa jego poczyna
ı
mog
Ģ
by
ę
odczuwane przez wiele lat.
Druga tego ranka podró
Ň
do szpitala zabrała doktorowi Greenwoodowi znacznie wi
ħ
cej czasii ni
Ň
pierwsza, ale wcale nie z powodu
nasilenia ruchu na drogach. Wzdragał si
ħ
na my
Ļ
l,
Ň
e b
ħ
dzie musiał powiedzie
ę
Ruth Davenport o
Ļ
mierci jej dziecka, miał tylko
nadziej
ħ
;
Ň
e uda mu si
ħ
to zrobi
ę
bez wywołania skandalu. Wiedział,
Ň
e musi pój
Ļę
natychmiast do: pokoju Ruth i wyja
Ļ
ni
ę
, co si
ħ
stało, bo inaczej nigdy si
ħ
na to nie zdob
ħ
dzie.
- Dzie
ı
dobry, panie doktorze - przywitała go piel
ħ
gniarka w recepcji, ale jej nie odpowiedział.
Kiedy wysiadł z windy na szóstym pi
ħ
trze i zacz
Ģ
ł i
Ļę
korytarzem w kierunku pokoju pani Davenport, u
Ļ
wiadomił sobie,
Ň
e coraz
bardziej zwalnia kroku. Zatrzymał si
ħ
przed jej drzwiami, maj
Ģ
c nadziej
ħ
,
Ň
e jeszcze
Ļ
pi. Kiedy je uchylił, zobaczy! Roberta
Davenporta siedz
Ģ
cego na przeciwległym skraju łó
Ň
ka
Ň
ony. Ruth trzymała w ramionach dziecko. Pani Nichol z nimi nie było. Robert
si
ħ
poderwał.
- Mój drogi - powiedział,
Ļ
ciskaj
Ģ
c dło
ı
doktora - zawsze pozostaniemy twoimi dłu
Ň
nikami.
- Nie ma powodu - zaprotestował cicho doktor Greenwood.
- Ale
Ň
jest, Kenneth - odparł Robert, odwracaj
Ģ
c si
ħ
ku
Ň
onie. - Ruth, czy powiemy mu, co postanowili
Ļ
my-
- Oczywi
Ļ
cie. Wtedy oboje b
ħ
dziemy mieli co
Ļ
wi
ħ
towa
ę
. - Pocałowała czoło dziecka.
- Ale najpierw musz
ħ
wam powiedzie
ę
... - zacz
Ģ
ł doktor.
- Nie ma
Ň
adnych „ale” - przerwał mu Robert - poniewa
Ň
chc
ħ
, by
Ļ
si
ħ
pierwszy dowiedział,
Ň
e postanowili
Ļ
my zwróci
ę
si
ħ
do rady
nadzorczej Preston o sfinansowanie budowy nowego skrzydła dla działu poło
Ň
niczego. Zawsze miałe
Ļ
nadziej
ħ
,
Ň
e powstanie ono,
zanim pójdziesz na emerytur
ħ
.
- Ale... - powtórzył doktor Greenwood.
- Umówili
Ļ
my si
ħ
ju
Ň
,
Ň
e nie b
ħ
dzie
Ň
adnych „ale”. Zreszt
Ģ
plany s
Ģ
gotowe od lat - rzekł Robert, patrz
Ģ
c na syna - mogliby
Ļ
my
wi
ħ
c zacz
Ģę
budow
ħ
natychmiast. - Zwrócił twarz ku głównemu poło
Ň
nilłowi szpitala. - Ale oczywi
Ļ
cie je
Ļ
li...
Doktor Greenwood pomin
Ģ
ł milczeniem jego słowa.
Kiedy pani Nichol zobaczyła doktora Greenwooda wychodz
Ģ
cego z separatki pani Davenport, serce jej zamarło. Lekarz niósł
dziecko w ramionach, kieruj
Ģ
c si
ħ
ku windzie, która miała go zawie
Ņę
na oddział specjalnej opieki dla noworodków. Spojrzeli na
siebie, mijaj
Ģ
c si
ħ
na korytarzu, i chocia
Ň
doktor nie odezwał si
ħ
słowem, pani Nichol nie w
Ģ
tpiła,
Ň
e on wie o jej czynie.
Pani Nichol zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e je
Ļ
li ma ratowa
ę
skór
ħ
, to musi to zrobi
ę
teraz. Zaniósłszy dziecko z powrotem do sali
noworodków, reszt
ħ
nocy sp
ħ
dziła na fotelu w rogu pokoju pani Davenport, my
Ļ
l
Ģ
c o tym, czy jej post
ħ
pek zostanie wykryty. Kiedy
doktor Greenwood tam zajrzał, starała si
ħ
nie poruszy
ę
. Nie miała poj
ħ
cia która jest godzina, bała si
ħ
spojrze
ę
na zegarek. My
Ļ
lała,
Ň
e
doktor wywoła j
Ģ
z pokoju, aby powiedzie
ę
,
Ň
e wszystko wie. Ale on wyszedł równie cicho, jak wszedł, tote
Ň
nie wiedziała, co si
ħ
Ļ
wi
ħ
ci.
Heather Nichol szła w kierunku separatki ze wzrokiem utkwionym w drzwiach na ko
ı
cu korytarza, które prowadziły na schody
po
Ň
arowe. Min
Ģ
wszy pokój pani Davenport, starała si
ħ
nie przy
Ļ
piesza
ę
kroku. Miała jeszcze do przej
Ļ
cia metr albo dwa, gdy
usłyszała za sob
Ģ
głos, który od razu rozpoznała:
- Pani Nichol- - Stan
ħ
ła jak wryta, z oczyma wci
ĢŇ
utkwionymi w wyj
Ļ
ciu awaryjnym, zastanawiaj
Ģ
c si
ħ
, co robi
ę
. Odwróciła si
ħ
na
pi
ħ
cie i stan
ħ
ła twarz
Ģ
w twarz z panem Davenportem. - Powinni
Ļ
my chyba porozmawia
ę
na osobno
Ļ
ci - powiedział.
Robert Davenport wszedł do niszy po drugiej stronie korytarza, zakładaj
Ģ
c,
Ň
e ona pod
ĢŇ
y za nim. Pani Nichol bała si
ħ
,
Ň
e nogi si
ħ
pod ni
Ģ
ugn
Ģ
, nim zd
ĢŇ
y opa
Ļę
na fotel naprzeciwko Davenporta. Nie potrafiła wywnioskowa
ę
z wyrazu jego twarzy, czy wie, czego
si
ħ
dopu
Ļ
ciła. Ale z nim zawsze tak było. Nie miał zwyczaju zdradza
ę
swoich my
Ļ
li i nie umiał tego zmieni
ę
, nawet w
Ň
yciu
Plik z chomika:
dorota2611
Inne pliki z tego folderu:
_autor_info.docx
(31 KB)
Dwanascie falszywych tropow.doc
(3550 KB)
Dziennik wiezienny.doc
(11029 KB)
Synowie_fortuny.pdf
(1679 KB)
Czy_powiemy_pani_prezydent.pdf
(1102 KB)
Inne foldery tego chomika:
Abbott Jeff
Abbott Rachel
Abe Kobo
Abelar Taisha
Ablow Keith
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin