Synowie_fortuny.pdf

(1679 KB) Pobierz
Microsoft Word - Synowie fortuny
Jeffrey Archer
Synowie FORTUNY
Ksi ħ ga Pierwsza - Genesis
Susan cisn ħ ła lody Michaelowi Cartwrightowi na głow ħ . To było ich pierwsze spotkanie, w ka Ň dym razie tak twierdził dru Ň ba
Michaela, kiedy dwadzie Ļ cia jeden lat pó Ņ niej tych dwoje brało Ļ lub.
W tamtym czasie oboje byli trzyletnimi brzd Ģ cami i kiedy Michael uderzył w płacz, matka Susan wybiegła z domu, Ň eby zobaczy ę ,
co si ħ stało. Susan tylko jedno powtarzała w kółko:
- On pierwszy zacz Ģ ł, i ju Ň .
Sko ı czyło si ħ na tym, Ň e dostała klapsa.
Marny pocz Ģ tek romansu.
Po raz drugi spotkali si ħ , zdaniem dru Ň by, w szkole podstawowej. Susan z pewn Ģ siebie min Ģ o Ļ wiadczyła całej klasie, Ň e Michael
to beksa i, co gorsza, skar Ň ypyta. Michael oznajmił kolegom, Ň e podzieli si ħ krakersami Grahama z ka Ň dym, kto poci Ģ gnie Susan
Illingworth za kucyki. Niewielu chłopców odwa Ň yło si ħ to zrobi ę drugi raz.
Pod koniec pierwszej klasy Susan i Michael otrzymali wspóln Ģ nagrod ħ dla najlepszych uczniów. Nauczycielka uznała, Ň e tylko tak
mo Ň e zapobiec kolejnej historii z lodami.
Susan powiedziała kolegom, Ň e matka Michaela odrabia za niego lekcje, na co on si ħ odci Ģ ł, Ň e jego wypracowania s Ģ przynajmniej
pisane jego charakterem pisma.
Rywalizacja trwała przez cały okres nauki w podstawówce, a potem w szkole Ļ redniej, do chwili, gdy ich drogi si ħ rozeszły, Wtedy
wst Ģ pili na ró Ň ne uczelnie: Michael na Uniwersytet Stanu Connecticut, a Susan na Uniwersytet Georgetown w Waszyngtonie. Przez
nast ħ pne cztery lata oboje starannie si ħ unikali. Ich drogi zeszły si ħ znów, jak na ironi ħ , w domu, Susan, kiedy rodzice sprawili córce
niespodziank ħ i urz Ģ dzili jej przyj ħ cie z okazji uko ı czenia studiów. Najbardziej zaskakuj Ģ ce było nie to, Ň e Michael przyj Ģ ł
zaproszenie, ale Ň e w ogóle zjawił si ħ na przyj ħ ciu.
Susan w pierwszej chwili nie poznała dawnego rywala, mo Ň e, dlatego, Ň e sporo urósł i po raz pierwszy był od niej wy Ň szy. Dopiero
wtedy dotarło do niej, kim jest ten wysoki, przystojny m ħŇ czyzna, gdy podaj Ģ c mu kieliszek wina, usłyszała:
- Tym razem przynajmniej mnie nie oblała Ļ .
- O Bo Ň e, okropnie si ħ wtedy zachowałam, prawda? - Powiedziała z nadziej Ģ , Ň e on zaprzeczy.
- Prawda. Ale chyba sobie zasłu Ň yłem.
- Pewnie, Ň e tak - rzuciła i ugryzła si ħ w j ħ zyk.
Gaw ħ dzili jak para starych przyjaciół i Susan z zaskoczeniem stwierdziła, jak bardzo było jej nie w smak, kiedy si ħ do nich
przył Ģ czyła kole Ň anka z Georgetown i zacz ħ ła flirtowa ę z Michaelem. Tego wieczoru wi ħ cej z sob Ģ nie rozmawiali.
Michael zadzwonił nast ħ pnego dnia i zaprosił j Ģ do kina na „ ņ ebro Adama” ze Spencerem Tracy i Katharine Hepburn. Susan
widziała ju Ň ten film, ale ku swemu zdziwieniu przyj ħ ła zaproszenie, a potem bez ko ı ca przymierzała sukienki, a Ň przyszedł Michael
i zabrał j Ģ na pierwsz Ģ randk ħ .
Film podobał si ħ Susan, cho ę ogl Ģ dała go drugi raz. Ciekawa była, czy Michael j Ģ obejmie, gdy Spencer Tr Ģ cy b ħ dzie całował
Katharine Hepburn. Nie zrobił tego. Ale kiedy wyszli z kina i przecinali jezdni ħ , chwycił jej dło ı i wypu Ļ cił dopiero, gdy znale Ņ li si ħ
przed kafejk Ģ . To wtedy doszło do pierwszej kłótni, no, mo Ň e ró Ň nicy zda ı . Michael przyznał, Ň e b ħ dzie głosował na Thomasa
Deweya, natomiast Susan o Ļ wiadczyła, Ň e chce, aby Harry Truman został w Białym Domu na drug Ģ kadencj ħ . Kelner postawił lody
przed Susan. Spojrzała na nie.
- Ani si ħ wa Ň ! - ostrzegł j Ģ Michael.
Susan si ħ nie zdziwiła, gdy zadzwonił nazajutrz, cho ę ju Ň ponad godzin ħ tkwiła koło telefonu, udaj Ģ c, Ň e czyta.
Tego dnia rano przy Ļ niadaniu Michael zwierzył si ħ matce, Ň e zakochał si ħ od pierwszego wejrzenia.
- Ale przecie Ň znasz Susan od lat - zauwa Ň yła.
- Nie, mamo - odparł. - Pierwszy raz spotkałem j Ģ wczoraj.
Rodzice obojga byli zadowoleni i nie dziwili si ħ , kiedy rok pó Ņ niej Susan i Michael si ħ zar ħ czyli; b Ģ d Ņ co b Ģ d Ņ od tamtego
przyj ħ cia widywali si ħ prawie codziennie. Ju Ň kilka dni po uko ı czeniu uczelni oboje mieli prac ħ . Michael jako sta Ň ysta w
towarzystwie ubezpieczeniowym Hartford Life, a Susan jako nauczycielka historii w szkole Ļ redniej imienia Jeffersona. Postanowili
si ħ pobra ę podczas letnich wakacji.
Nie zaplanowali tylko, Ň e Susan zajdzie w ci ĢŇħ w miesi Ģ cu miodowym. Michael był bardzo szcz ħĻ liwy, Ň e zostanie ojcem, a kiedy
doktor Greenwood powiedział, Ň e urodz Ģ si ħ im bli Ņ ni ħ ta, poczuł si ħ szcz ħĻ liwy podwójnie.
- To nam rozwi ĢŇ e przynajmniej jeden problem - o Ļ wiadczył natychmiast.
- Mianowicie- - spytała Susan.
- Jeden mo Ň e by ę republikaninem, a drugi demokrat Ģ .
- Nie, dopóki ja mam co Ļ do powiedzenia - oznajmiła Susan, gładz Ģ c si ħ po brzuchu.
Susan uczyła w szkole do ósmego miesi Ģ ca ci ĢŇ y, który szcz ħĻ liwym trafem zbiegł si ħ z feriami wielkanocnymi. Zjawiła si ħ w
szpitalu z mał Ģ walizk Ģ w dwudziestym ósmym dniu dziewi Ģ tego miesi Ģ ca. Michael wyszedł wcze Ļ niej z pracy i doł Ģ czył do niej par ħ
minut pó Ņ niej; oznajmił Ň onie, Ň e wła Ļ nie dostał awans na „kierownika obsługi klienta”.
- Co to znaczy- - spytała Susan.
- To takie wymy Ļ lne okre Ļ lenie na akwizytora ubezpiecze ı - odpowiedział Michael. - Ale wi ĢŇ e si ħ z tym drobna podwy Ň ka, która
bardzo si ħ przyda, skoro trzeba b ħ dzie wykarmi ę jeszcze dwa pyszczki.
Gdy tylko Susan zainstalowała si ħ w swoim pokoju, doktor Greenwood zalecił, Ň eby w czasie porodu Michael czekał na zewn Ģ trz,
gdy Ň przy bli Ņ ni ħ tach mog Ģ wyst Ģ pi ę komplikacje.
Michael przemierzał długi korytarz tam i z powrotem. Ilekro ę znalazł si ħ przy wisz Ģ cym na Ļ cianie portrecie Josiaha Prestona,
zawracał. Na pocz Ģ tku nie zatrzymywał si ħ , by przeczyta ę umieszczony pod portretem Ň yciorys fundatora szpitala, gdy jednak doktor
wreszcie si ħ wyłonił zza dwuskrzydłowych drzwi, Michael znał histori ħ Ň ycia dobroczy ı cy na pami ħę .
Posta ę w zielonym kitlu zbli Ň ała si ħ ku niemu powoli, zdejmuj Ģ c mask ħ . Michael starał si ħ pozna ę z wyrazu twarzy lekarza, co
usłyszy. W jego zawodzie umiej ħ tno Ļę czytania z ludzkich twarzy bardzo si ħ przydawała, gdy Ň je Ļ li chciało si ħ sprzeda ę komu Ļ polis ħ
ubezpieczeniow Ģ , nale Ň ało odgadn Ģę wszelkie obawy i w Ģ tpliwo Ļ ci potencjalnego klienta. Ale w wypadku tej polisy na Ň ycie, twarz
lekarz nie zdradzała niczego. Kiedy stan ħ li przed sob Ģ , Greenwood si ħ u Ļ miechn Ģ ł i powiedział:
- Moje gratulacje. Ma pan dwóch zdrowych synów.
Susan urodziła dwóch chłopaków. Nathaniel przyszedł na Ļ wiat za dwadzie Ļ cia trzy pi Ģ ta, a Peter za siedemna Ļ cie pi Ģ ta. Przez
nast ħ pn Ģ godzin ħ rodzice na zmian ħ ich przytulali, a Ň w ko ı cu doktor Greenwood powiedział, Ň e noworodki i matka powinni teraz
odpocz Ģę .
- Karmienie dwójki dzieci b ħ dzie do Ļę wyczerpuj Ģ ce. Na noc umieszcz ħ je na oddziale specjalnej opieki - dodał. - Nie ma powodu
do niepokoju, zawsze tak post ħ pujemy z bli Ņ ni ħ tami.
Michael towarzyszył synkom do oddziału dla noworodków, gdzie raz jeszcze kazano mu czeka ę na korytarzu. Dumny ojciec
przyciskał nos do szyby oddzielaj Ģ cej korytarz od rz ħ du łó Ň eczek, wpatruj Ģ c si ħ w Ļ pi Ģ cych chłopców. Ka Ň demu, kto przechodził,
miał ochot ħ mówi ę „obaj s Ģ moi”. U Ļ miechał si ħ do stoj Ģ cej przy nich piel ħ gniarki, która czuwała nad nowymi przybyszami na ten
Ļ wiat, przymocowuj Ģ c do ich male ı kich nadgarstków kartoniki z nazwiskami.
Michael stał tam bardzo długo, ale w ko ı cu zaszedł do Ň ony. Otworzył drzwi i przekonał si ħ z zadowoleniem, Ň e Susan mocno Ļ pi.
Pocałował j Ģ delikatnie w czoło.
- Odwiedz ħ ci ħ rano przed pój Ļ ciem do pracy - obiecał, nie my Ļ l Ģ c o tym, Ň e ona go nie słyszy. Wyszedł z pokoju i skierował si ħ ku
windzie, gdzie zobaczył doktora Greenwooda, który zamienił ju Ň swój zielony kitel na sportow Ģ marynark ħ i spodnie z szarej flaneli.
- Szkoda, Ň e nie ze wszystkimi bli Ņ niakami bywa tak łatwo - powiedział doktor do dumnego ojca, kiedy winda zatrzymała si ħ na
parterze. - Jednak zajrz ħ do pa ı skiej Ň ony wieczorem, aby sprawdzi ę , jak si ħ maj Ģ chłopcy. Nie Ň ebym spodziewał si ħ jakich Ļ
problemów.
Dzi ħ kuj ħ , panie doktorze - rzekł Michael. - Bardzo dzi ħ kuj ħ .
Doktor Greenwood u Ļ miechn Ģ ł si ħ i opu Ļ ciłby ju Ň szpital i pojechał do domu, gdyby nie spostrzegł eleganckiej damy, która
wyłoniła si ħ z drzwi. Przemierzył szybko hol i podszedł do Ruth Davenport.
Kiedy Michael si ħ obejrzał, zobaczył, jak doktor przytrzymuje drzwi windy dwóm kobietom, z których jedna była w
zaawansowanej ci ĢŇ y. Na u Ļ miechni ħ tej przed chwil Ģ twarzy lekarza odmalowała si ħ teraz troska. Michael mógł tylko Ň yczy ę nowej
pacjentce równie łatwego porodu, jak miała Susan. Skierował si ħ do samochodu, my Ļ l Ģ c o tym, co teraz powinien zrobi ę . Szeroki
u Ļ miech nie schodził mu z twarzy.
Przede wszystkim musi zadzwoni ę do swoich rodziców... teraz ju Ň dziadków.
Ruth Davenport ju Ň si ħ pogodziła z my Ļ l Ģ , Ň e to ostatnia szansa. Doktor Greenwood, z powodów zawodowych, nie wyraziłby tego
tak kategorycznie, cho ę po dwóch poronieniach, rok po roku, nie doradzał pacjentce ponownego zaj Ļ cia w ci ĢŇħ .
Natomiast Roberta Davenporta nie obowi Ģ zywała zawodowa etykieta i kiedy si ħ dowiedział, Ň e Ň ona jest pó raz trzeci w ci ĢŇ y,
zachował si ħ w charakterystyczny dla siebie obcesowy sposób. Postawił jej po prostu ultimatum:
- Tym razem b ħ dziesz si ħ oszcz ħ dza ę - co było eufemistycznym odpowiednikiem nakazu: Nie wolno ci zrobi ę nic, co mogłoby
zagrozi ę narodzinom naszego syna.
Robert Davenport zało Ň ył, Ň e jego pierworodny b ħ dzie chłopcem. Wiedział te Ň , Ň e b ħ dzie trudne - je Ļ li nie niemo Ň liwe - nakłonienie
Ň ony, Ň eby si ħ oszcz ħ dzała. W ko ı cu jest córk Ģ Josiaha Prestona i cz ħ sto si ħ mówiło, Ň e gdyby Ruth była chłopcem, to ona, a nie jej
m ĢŇ , zajmowałaby dzi Ļ stanowisko prezesa Preston Pharmaceuticals. Ale Ruth musiała si ħ zadowoli ę nagrod Ģ pocieszenia, obejmuj Ģ c
po swoim ojcu stanowisko szefowej funduszu powierniczego szpitala Ļ w. Patryka, którym rodzina Prestonów opiekowała si ħ od
czterech pokole ı .
Chocia Ň niektórych starszych członków bractwa Ļ w. Patryka trzeba było przekonywa ę , Ň e Ruth Davenport ulepiona jest z tej samej
gliny co ojciec, to ju Ň po kilku tygodniach musieli przyzna ę , Ň e nie tylko odziedziczyła energi ħ i impet starszego pana, ale Ň e
przekazał on córce t ħ rozległ Ģ wiedz ħ i m Ģ dro Ļę , któr Ģ tak cz ħ sto rodzice przelewaj Ģ na swoje jedyne dziecko.
Ruth wyszła za m ĢŇ dopiero w trzydziestym trzecim roku Ň ycia. Na pewno nie z powodu braku kandydatów, których wielu robiło
wszystko, aby udowodni ę swoje oddanie dziedziczce milionów rodziny Prestonów. Josiah Preston nie musiał tłumaczy ę córce, kim s Ģ
łowcy posagów, cho ę by dlatego, Ň e Ň aden z nich nie przypadł jej do sercal Ruth zacz ħ ła ju Ň nawet w Ģ tpi ę , czy kiedy Ļ si ħ zakocha. A Ň
poznała Roberta.
Robert Davenport trafił do Preston Pharmaceuticals z firmy Roche, po drodze zaliczaj Ģ c Uniwersytet Johnsa Hopkinsa i
Harwardzk Ģ Szkoł ħ Biznesu, pod ĢŇ aj Ģ c, jak to okre Ļ lił ojciec Ruth, „szybk Ģ Ļ cie Ň k Ģ ” awansu. Ruth nie pami ħ tała, Ň eby starszy pan
u Ň ył kiedy Ļ tak nowoczesnego okre Ļ lenia. Robert obj Ģ ł wiceprezesur ħ w dwudziestym siódmym roku Ň ycia, a maj Ģ c trzydzie Ļ ci trzy
lata, został mianowany najmłodszym w historii spółki wiceprzewodnicz Ģ cym rady nadzorczej, pobijaj Ģ c w ten sposób rekord
ustanowiony przez samego Josiaha. Tym razem Ruth rzeczywi Ļ cie si ħ zakochała. W m ħŇ czy Ņ nie, na którym nie robiło wra Ň enia ani
nazwisko, ani miliony Prestonów. W rzeczy samej, kiedy Ruth napomkn ħ ła, Ň e mo Ň e powinna si ħ nazywa ę Preston-Davenport,
Robert j Ģ zapytał:
- To kiedy b ħ d ħ miał przyjemno Ļę pozna ę tego mojego rywala o podwójnym nazwisku-
Ju Ň kilka tygodni po Ļ lubie Ruth obwie Ļ ciła, Ň e jest w ci ĢŇ y, a poronienie, które nast Ģ piło, było niemal Ň e jedyn Ģ skaz Ģ na ich
sk Ģ din Ģ d szcz ħĻ liwym zwi Ģ zku, jakby przelotn Ģ chmurk Ģ na bł ħ kitnym niebie. Jedena Ļ cie miesi ħ cy pó Ņ niej Ruth znowu zaszła w
ci ĢŇħ .
Ruth przewodniczyła akurat obradom zarz Ģ du powierniczego szpitala Ļ w. Patryka, kiedy poczuła pierwsze skurcze, tak wi ħ c
wystarczyło, Ň e wjechała wind Ģ dwa pi ħ tra wy Ň ej, Ň eby doktor Greenwood mógł si ħ ni Ģ zaj Ģę . Ale ani jego fachowa wiedza i oddanie
personelu, ani najnowocze Ļ niejszy sprz ħ t medyczny nie zdołały uratowa ę wcze Ļ niaka. Kenneth Greenwood przypomniał sobie, jak
przed laty, jako młody lekarz, przyj Ģ ł na Ļ wiat Ruth i przez cały tydzie ı personel szpitala nie wierzył, Ň e niemowl ħ prze Ň yje. A teraz,
trzydzie Ļ ci pi ħę lat pó Ņ niej, ta sama rodzina prze Ň ywa równie bolesne do Ļ wiadczenie.
Doktor Greenwood postanowił porozmawia ę w cztery oczy z panem Davenportem i podsun Ģę my Ļ l, Ň e nale Ň y pomy Ļ le ę o adopcji.
Robert, cho ę niech ħ tnie, zgodził si ħ i obiecał, Ň e poruszy temat z Ň on Ģ , gdy uzna, Ň e odzyskała siły.
Upłyn Ģ ł jeszcze cały rok, zanim Ruth zgodziła si ħ odwiedzi ę instytucj ħ po Ļ rednicz Ģ c Ģ w adopcji dzieci. Dziwnym zbiegiem
okoliczno Ļ ci, jakim tak cz ħ sto szafuje los, a jakiego powie Ļ ciopisarz musi unika ę jak ognia, w dniu, kiedy miała odwiedzie miejscowy
dom dziecka, dowiedziała si ħ , Ň e ponownie jest w ci ĢŇ y. Teraz Robert postanowił dopilnowa ę , Ň eby Ň aden ludzki bł Ģ d nie
przeszkodził narodzinom potomka.
Ruth posłuchała m ħŇ a i zrezygnowała z funkcji szefowej funduszu powierniczego szpitala. Zgodziła si ħ nawet na zatrudnienie
piel ħ gniarki, która - jak si ħ wyraził Robert - b ħ dzie mie ę na ni Ģ oko. Pan Davenport przeprowadził rozmowy z kilkoma kandydatkami
i wybrał kilka spo Ļ ród tych o odpowiednich kwalifikacjach. Ale ostateczny wybór uzale Ň nił od tego, czy kandydatka b ħ dzie na tyle
zdeterminowana, by dopilnowa ę , Ň eby Ruth istotnie si ħ oszcz ħ dzała i nie wróciła do dawnego nawyku organizowania wszystkiego
wokół.
Po trzeciej rundzie rozmów kwalifikacyjnych Robert zdecydował si ħ na pani Ģ Heather Nichol, starsz Ģ piel ħ gniark ħ na oddziale
poło Ň niczym szpitala Ļ w. Patryka. Podobało mu si ħ trze Ņ we, rzeczowe usposobienie kobiety, a tak Ň e fakt, Ň e nie była zam ħŇ na ani te Ň
nie grzeszyła urod Ģ , która by wró Ň yła, Ň e jej stan cywilny wkrótce ulegnie zmianie. Szal ħ na jej korzy Ļę ostatecznie jednak
przechyliło to, Ň e pani Nichol przyj ħ ła na Ļ wiat ponad tysi Ģ c dzieci.
Robert cieszył si ħ , Ň e pani Nichol szybko si ħ aklimatyzuje w ich domu, a z upływem kolejnych miesi ħ cy nawet on nabierał
pewno Ļ ci, Ň e nie spotka ich po raz trzeci ten sam los. Kiedy bez kłopotów min Ģ ł pi Ģ ty, szósty, a potem siódmy miesi Ģ c, Robert
poruszył nawet temat wyboru imion dla dziecka: Fletcher Andrew, je Ļ li b ħ dzie chłopiec, Victoria Grace, je Ļ li dziewczynka. Ruth
miała jedno Ň yczenie: je Ļ li to b ħ dzie chłopiec, wolałaby, aby miał na imi ħ Andrew, ale najwa Ň niejsze, Ň eby urodzi ę zdrowe dziecko.
Robert brał udział w konferencji medycznej w Nowym Jorku, kiedy pani Nichol poprosiła, Ň eby wywołano go z seminarium, i
oznajmiła mu, Ň e zacz ħ ły si ħ skurcze. Zapewnił j Ģ , Ň e natychmiast wsiada w poci Ģ g, a z dworca pojedzie taksówk Ģ prosto do szpitala
Ļ w. Patryka.
Doktor Greenwood opuszczał budynek po przyj ħ ciu bli Ņ niaków pa ı stwa Cartwrightów, kiedy ujrzał Ruth Davenport wchodz Ģ c Ģ
przez drzwi wahadłowe w towarzystwie pani Nichol. Zawrócił i zd ĢŇ ył wej Ļę z nimi do windy zanim drzwi si ħ zamkn ħ ły.
Po umieszczeniu pacjentki w separatce doktor Greenwood pr ħ dko zwołał najlepszy zespół poło Ň ników, jaki mo Ň na było
skompletowa ę w szpitalu. Gdyby pani Davenport była zwyczajn Ģ pacjentk Ģ , mógłby razem z pani Ģ Nichol przyj Ģę poród bez niczyjej
pomocy. Kiedy jednak zbadał pacjentk ħ , zdał sobie spraw ħ , Ň e je Ļ li dziecko Ruth ma bezpiecznie przyj Ļę na Ļ wiat, nie obejdzie si ħ
bez cesarskiego ci ħ cia. W niemej modlitwie wzniósł oczy ku sufitowi, w pełni Ļ wiadom, Ň e to b ħ dzie jej ostatnia szansa.
Poród trwał tylko nieco ponad czterdzie Ļ ci minut. Kiedy ukazała si ħ główka dziecka, pani Nichol wydała westchnienie ulgi, ale
dopiero kiedy doktor odci Ģ ł p ħ powin ħ , dodała:
- Bogu niech b ħ d Ģ dzi ħ ki.
Ruth, wci ĢŇ pod działaniem znieczulenia ogólnego, nie mogła widzie ę u Ļ miechu ulgi na twarzy doktora Greenwooda. Szybko
wyszedł z sali operacyjnej, aby oznajmi ę ojcu, Ň e urodził si ħ chłopiec.
Podczas gdy Ruth spała spokojnie, pani Nichol otrzymała polecenie przeniesienia niemowlaka o imionach Fletcher Andrew na
oddział specjalnej opieki, gdzie miał sp ħ dzi ę pierwsze godziny Ň ycia w towarzystwie kilku innych noworodków. Umie Ļ ciwszy
niemowl ħ w male ı kim łó Ň eczku, wróciła do Ruth, pozostawiaj Ģ c dziecko pod opiek Ģ piel ħ gniarki, po czym usadowiła si ħ w
wygodnym fotelu w rogu pokoju i starała si ħ nie zasn Ģę .
Noc ust ħ powała ju Ň powoli przed dniem, kiedy pani Nichol nagle si ħ ockn ħ ła. Usłyszała głos:
- Czy mog ħ zobaczy ę mojego synka-
- Oczywi Ļ cie, prosz ħ pani - odpowiedziała, szybko wstaj Ģ c z fotela. - Zaraz przynios ħ małego. - Zamykaj Ģ c drzwi, dodała: - Za
chwil ħ wróc ħ .
Ruth podci Ģ gn ħ ła si ħ na łó Ň ku, poprawiła poduszk ħ , zapaliła lampk ħ nocn Ģ i czekała w miłym podnieceniu.
Na korytarzu pani Nichol spojrzała na zegarek. Było wpół do pi Ģ tej rano. Zeszła schodamina pi Ģ te pi ħ tro i skierowała si ħ ku sali
noworodków. Otworzyła drzwi po cichu, aby nie obudzi ę Ň adnego z niemowlaków. Kiedy weszła do salki o Ļ wietlonej mał Ģ lampk Ģ
jarzeniow Ģ pod sufitem, spojrzała na pełni Ģ c Ģ nocny dy Ň ur piel ħ gniark ħ , która drzemała w k Ģ cie pokoju. Nie chciała zakłóca ę snu
młodej kobiecie, gdy Ň prawdopodobnie był to jeden z tych rzadkich momentów, kiedy udało si ħ jej zdrzemn Ģę podczas całej
o Ļ miogodzinnej zmiany.
Pani Nichol przeszła na palcach pomi ħ dzy dwoma rz ħ dami łó Ň eczek, zatrzymuj Ģ c si ħ tylko na moment, aby rzuci ę okiem na
bli Ņ ni ħ ta w podwójnym łó Ň eczku ustawionym obok Fletchera Andrew Davenporta.
Spojrzała na dziecko, któremu przez reszt ħ Ň ycia nie b ħ dzie niczego brakowało. Kiedy pochyliła si ħ , aby wyj Ģę chłopczyka z
łó Ň eczka, zastygła. Po odebraniu tysi Ģ ca porodów poło Ň na ma do Ļę do Ļ wiadczenia, aby od razu rozpozna ę Ļ mier ę . Blado Ļę skóry i
nieruchomy wzrok sprawiły, Ň e nie musiała nawet sprawdza ę t ħ tna.
Cz ħ sto decyzje podj ħ te pod wpływem chwili, niekiedy przez innych, mog Ģ zmieni ę całe nasze Ň ycie.
Kiedy doktora.Greenwooda obudzono w Ļ rodku nocy i powiadomiono go, Ň e jeden z jego nowych podopiecznych umarł, dobrze
wiedział, które to dziecko. Wiedział te Ň , Ň e musi natychmiast pojecha ę do szpitala. Kenneth Greenwood zawsze chciał by ę lekarzem.
Ju Ň po kilku tygodniach studiów medycznych wiedział, jak Ģ obierze specjalizacj ħ . Co dzie ı dzi ħ kował Bogu, Ň e pozwolił mu pój Ļę za
powołaniem. Ale od czasu do czasu, jak gdyby Wszechmog Ģ cy chciał wyrówna ę szale, doktor musiał oznajmi ę matce, Ň e straciła
dziecko. Nigdy to nie było łatwe, ale powiedzie ę to Ruth Davenport po raz trzeci...
O pi Ģ tej rano na ulicach panował tak niewielki ruch, Ň e doktor Greenwood ju Ň dwadzie Ļ cia minut pó Ņ niej zaparkował swój
samochód na zarezerwowanym dla niego miejscu pod szpitalem. Pchn Ģ ł drzwi wahadłowe, min Ģ ł recepcj ħ i wszedł do windy, zanim
ktokolwiek z personelu zd ĢŇ ył si ħ do niego odezwa ę .
- Kto jej to powie- - zapytała piel ħ gniarka, która czekała ju Ň na niego przy windzie na pi Ģ tym pi ħ trze.
- Ja - odparł doktor Grenwood. - Przyja Ņ ni ħ si ħ z t Ģ rodzin Ģ od lat.
Piel ħ gniarka wygl Ģ dała na zdziwion Ģ .
- Chyba powinni Ļ my by ę wdzi ħ czni losowi, Ň e drugie dziecko Ň yje - rzekła, wyrywaj Ģ c go z zamy Ļ lenia. Doktor Greenwood stan Ģ ł
jak wryty.
- Drugie dziecko- - zapytał
- Tak. Nathaniel ma si ħ doskonale. To Peter umarł.
Doktor przez chwil ħ nic nie mówił, usiłuj Ģ c si ħ oswoi ę z informacj Ģ .
- A mały Davenport- - spytał niepewnym głosem.
- O ile wiem, ma si ħ dobrze. Dlaczego pan pyta-
- Przyj Ģ łem ten poród tu Ň przed pój Ļ ciem do domu - powiedział, maj Ģ c nadziej ħ , Ň e piel ħ gniarka nie zauwa Ň yła wahania w jego
głosie.
Doktor Greenwood przeszedł wolno pomi ħ dzy rz ħ dami łó Ň eczek, mijaj Ģ c noworodki Ļ pi Ģ ce zdrowym mocnym snem i inne, które
wrzeszczały, jakby chciały udowodni ę sił ħ swoich płuc. Zatrzymał si ħ , kiedy doszedł do podwójnego łó Ň eczka, gdzie zaledwie par ħ
godzin wcze Ļ niej zostawił bli Ņ niaków. Nathaniel spokojnie spał, podczas gdy jego brat le Ň ał bez ruchu. Doktor spojrzał ku
s Ģ siedniemu łó Ň eczku, na umieszczon Ģ u wezgłowia tabliczk ħ z napisem: Davenport, Fletcher Andrew. Ten chłopczyk te Ň spał
mocno, miał regularny oddech.
- Ja oczywi Ļ cie nie mogłam go rusza ę , dopóki lekarz, który przyj Ģ ł poród...
- Nie musi mi pani przypomina ę , jaka jest procedura post ħ powania w takim wypadku - przerwał jej w nietypowy dla siebie sposób.
- O której przyszła pani na dy Ň ur- - zapytał.
- Tu Ň po północy.
- I od tej pory była pani cały czas przy noworodkach?
- Tak, panie doktorze.
- Czy w tym czasie ktokolwiek wchodził do tej sali?
- Nie, panie doktorze - odparła piel ħ gniarka. Postanowiła nie wspomina ę o tym, Ň e mniej wi ħ cej godzin ħ temu wydało si ħ jej, Ň e
słyszy, jak kto Ļ zamyka za sob Ģ drzwi. W ka Ň dym razie nie powie mu o tym teraz, kiedy jest w złym nastroju. Doktor Greehwood
spogl Ģ dał na podwójne łó Ň eczko oznakowane tabliczk Ģ : Cartwright, Nathaniel i Peter. Wiedział, jaka jest jego powinno Ļę .
- Prosz ħ zabra ę dziecko do kostnicy - powiedział cicho. - Zaraz, napisz ħ raport, ale matk ħ zawiadomi ħ dopiero rano. Nie ma sensu
budzi ę jej o tak wczesnej porze.
- Tak, panie doktorze - przytakn ħ ła potulnie piel ħ gniarka.
Lekarz opu Ļ cił sal ħ noworodków, poszedł wolno korytarzem i zatrzymał si ħ przed drzwiami pokoju pani Cartwright, Otworzył je
bezszelestnie i ul Ň yło mu, gdy zobaczył, Ň e pacjentka mocno Ļ pi. Udał si ħ schodami na szóste pi ħ tro i uczynił to samo, kiedy dotarł do
pokoju pani Davenport. Ruth tak Ň e spała. Spojrzał w przeciwległy róg pokoju, gdzie na fotelu siedziała w niewygodnej pozycji pani
Nichol. Przysi Ģ głby, Ň e otworzyła na sekund ħ oczy, ale postanowił, Ň e nie b ħ dzie jej niepokoi ę : Zamkn Ģ ł drzwi, skierował si ħ na drugi
koniec korytarza i wszedł na klatk ħ ze schodami po Ň arowymi, które prowadziły na parking. Nie chciał, aby widziały go osoby
dy Ň uruj Ģ ce w recepcji. Potrzebował troch ħ czasu, aby pomy Ļ le ę .
Dwadzie Ļ cia minut pó Ņ niej doktor Greenwood znalazł si ħ z powrotem w swoim łó Ň ku, ale nie zamierzał spa ę .
Oczy wci ĢŇ miał otwarte, kiedy o siódmej zadzwonił budzik. Wiedział dokładnie, co powinien zrobi ę w pierwszej kolejno Ļ ci, cho ę
obawiał si ħ , Ň e nast ħ pstwa jego poczyna ı mog Ģ by ę odczuwane przez wiele lat.
Druga tego ranka podró Ň do szpitala zabrała doktorowi Greenwoodowi znacznie wi ħ cej czasii ni Ň pierwsza, ale wcale nie z powodu
nasilenia ruchu na drogach. Wzdragał si ħ na my Ļ l, Ň e b ħ dzie musiał powiedzie ę Ruth Davenport o Ļ mierci jej dziecka, miał tylko
nadziej ħ ; Ň e uda mu si ħ to zrobi ę bez wywołania skandalu. Wiedział, Ň e musi pój Ļę natychmiast do: pokoju Ruth i wyja Ļ ni ę , co si ħ
stało, bo inaczej nigdy si ħ na to nie zdob ħ dzie.
- Dzie ı dobry, panie doktorze - przywitała go piel ħ gniarka w recepcji, ale jej nie odpowiedział.
Kiedy wysiadł z windy na szóstym pi ħ trze i zacz Ģ ł i Ļę korytarzem w kierunku pokoju pani Davenport, u Ļ wiadomił sobie, Ň e coraz
bardziej zwalnia kroku. Zatrzymał si ħ przed jej drzwiami, maj Ģ c nadziej ħ , Ň e jeszcze Ļ pi. Kiedy je uchylił, zobaczy! Roberta
Davenporta siedz Ģ cego na przeciwległym skraju łó Ň ka Ň ony. Ruth trzymała w ramionach dziecko. Pani Nichol z nimi nie było. Robert
si ħ poderwał.
- Mój drogi - powiedział, Ļ ciskaj Ģ c dło ı doktora - zawsze pozostaniemy twoimi dłu Ň nikami.
- Nie ma powodu - zaprotestował cicho doktor Greenwood.
- Ale Ň jest, Kenneth - odparł Robert, odwracaj Ģ c si ħ ku Ň onie. - Ruth, czy powiemy mu, co postanowili Ļ my-
- Oczywi Ļ cie. Wtedy oboje b ħ dziemy mieli co Ļ wi ħ towa ę . - Pocałowała czoło dziecka.
- Ale najpierw musz ħ wam powiedzie ę ... - zacz Ģ ł doktor.
- Nie ma Ň adnych „ale” - przerwał mu Robert - poniewa Ň chc ħ , by Ļ si ħ pierwszy dowiedział, Ň e postanowili Ļ my zwróci ę si ħ do rady
nadzorczej Preston o sfinansowanie budowy nowego skrzydła dla działu poło Ň niczego. Zawsze miałe Ļ nadziej ħ , Ň e powstanie ono,
zanim pójdziesz na emerytur ħ .
- Ale... - powtórzył doktor Greenwood.
- Umówili Ļ my si ħ ju Ň , Ň e nie b ħ dzie Ň adnych „ale”. Zreszt Ģ plany s Ģ gotowe od lat - rzekł Robert, patrz Ģ c na syna - mogliby Ļ my
wi ħ c zacz Ģę budow ħ natychmiast. - Zwrócił twarz ku głównemu poło Ň nilłowi szpitala. - Ale oczywi Ļ cie je Ļ li...
Doktor Greenwood pomin Ģ ł milczeniem jego słowa.
Kiedy pani Nichol zobaczyła doktora Greenwooda wychodz Ģ cego z separatki pani Davenport, serce jej zamarło. Lekarz niósł
dziecko w ramionach, kieruj Ģ c si ħ ku windzie, która miała go zawie Ņę na oddział specjalnej opieki dla noworodków. Spojrzeli na
siebie, mijaj Ģ c si ħ na korytarzu, i chocia Ň doktor nie odezwał si ħ słowem, pani Nichol nie w Ģ tpiła, Ň e on wie o jej czynie.
Pani Nichol zdawała sobie spraw ħ , Ň e je Ļ li ma ratowa ę skór ħ , to musi to zrobi ę teraz. Zaniósłszy dziecko z powrotem do sali
noworodków, reszt ħ nocy sp ħ dziła na fotelu w rogu pokoju pani Davenport, my Ļ l Ģ c o tym, czy jej post ħ pek zostanie wykryty. Kiedy
doktor Greenwood tam zajrzał, starała si ħ nie poruszy ę . Nie miała poj ħ cia która jest godzina, bała si ħ spojrze ę na zegarek. My Ļ lała, Ň e
doktor wywoła j Ģ z pokoju, aby powiedzie ę , Ň e wszystko wie. Ale on wyszedł równie cicho, jak wszedł, tote Ň nie wiedziała, co si ħ
Ļ wi ħ ci.
Heather Nichol szła w kierunku separatki ze wzrokiem utkwionym w drzwiach na ko ı cu korytarza, które prowadziły na schody
po Ň arowe. Min Ģ wszy pokój pani Davenport, starała si ħ nie przy Ļ piesza ę kroku. Miała jeszcze do przej Ļ cia metr albo dwa, gdy
usłyszała za sob Ģ głos, który od razu rozpoznała:
- Pani Nichol- - Stan ħ ła jak wryta, z oczyma wci ĢŇ utkwionymi w wyj Ļ ciu awaryjnym, zastanawiaj Ģ c si ħ , co robi ę . Odwróciła si ħ na
pi ħ cie i stan ħ ła twarz Ģ w twarz z panem Davenportem. - Powinni Ļ my chyba porozmawia ę na osobno Ļ ci - powiedział.
Robert Davenport wszedł do niszy po drugiej stronie korytarza, zakładaj Ģ c, Ň e ona pod ĢŇ y za nim. Pani Nichol bała si ħ , Ň e nogi si ħ
pod ni Ģ ugn Ģ , nim zd ĢŇ y opa Ļę na fotel naprzeciwko Davenporta. Nie potrafiła wywnioskowa ę z wyrazu jego twarzy, czy wie, czego
si ħ dopu Ļ ciła. Ale z nim zawsze tak było. Nie miał zwyczaju zdradza ę swoich my Ļ li i nie umiał tego zmieni ę , nawet w Ň yciu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin