MICHALKIEWICZ - Skromnie i solidarnie.doc

(29 KB) Pobierz
Skromnie i solidarnie - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane poniedziałek, 14, lipca 2003

Skromnie i solidarnie - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane poniedziałek, 14, lipca 2003

Do naszych wartości, takich jak wolność, równość, sprawiedliwość, solidarność i tolerancja dodajmy: uczciwość i skromność" - powiedział Leszek Miller z trybuny kolejnego zjazdu partii. Skromności nie trzeba dodawać. O skromności świadczy przecież dostatecznie już samo wyliczenie dotychczasowych wartości, którym hołduje Sojusz Lewicy Demokratycznej. Pan przewodniczący Miller mógłby bez żadnej przesady powiedzieć: moja skromność jest znana na całym świecie. Uczciwość zresztą też. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że wartości, jakim hołduje SLD, będą w najbliższych latach wyznaczały kształt polityki państwa i polskiego systemu prawnego, spróbujmy przyjrzeć się tym wartościom bliżej. A więc wolność. Prosty człowiek mógłby sobie pomyśleć, że chodzi na przykład o zwykły brak zewnętrznego przymusu, ale takie podejście grzeszy prymitywizmem. To nie jest wolność prawdziwa, bo wolność prawdziwa polega na tym, by bez względu na to, czy przymus jest, czy go nie ma, wybierać słusznie. Jeśli wybieramy słusznie już nawet bez konieczności stosowania przymusu, to świadczy o zwycięstwie prawdziwej wolności. Nic zatem dziwnego, że głoszący wolność działacze SLD zgotowali taką owację panu generałowi Jaruzelskiemu, znanemu jako szermierz prawdziwej wolności w całej Europie i nawet poza nią. Jeśli chodzi o równość, to sprawa jest znana od lat. Socjaldemokraci zawsze byli za równością, w związku z czym małych naciągali, dużych obcinali, grubych uciskali, a chudych nadymali. Sprawiedliwość też należy do kanonu wartości socjaldemokratycznych, oczywiście pod warunkiem, że jest społeczna, ludowa albo dziejowa. Rota przysięgi wojskowej w okresie sojuszu ze Związkiem Radzieckim zawierała m.in. takie sformułowanie: "Gdybym nie bacząc na tę uroczystą przysięgę, obowiązek wierności wobec ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej". Obowiązek wierności wobec ojczyzny od referendum akcesyjnego przestał już być aktualny, ale sprawiedliwość ludowa nadal ma zastosowanie, jakby nigdy nic, nie mówiąc już o sprawiedliwości społecznej. Niektórzy pogrobowcy pragnący cofnąć nieubłagane koło historii twierdzą wprawdzie, że skoro sprawiedliwość społeczna aż tak bardzo różni się od zwyczajnej sprawiedliwości, że aż trzeba opatrywać ją odpowiednim przymiotnikiem, to może nie jest już ona sprawiedliwością, tylko jej zaprzeczeniem, ale kto by tam słuchał jakichś pogrobowców, kiedy lud kocha swoją partię, nawet jeśli od czasu do czasu traci ona więź z masami? Solidarność z kolei oznacza, że jeśli któremuś socjaldemokracie powinie się noga, to inni, którym się udało, nie powinni się radować, tylko jakoś pomóc mu uregulować sprawy ze sprawiedliwością ludową. Z tego właśnie wynika tolerancja; nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku. Z tolerancji z kolei wynika uczciwość: jeśli już korumpować się czy, dajmy na to, kraść - to uczciwie. Nie ma nic gorszego niż nieuczciwa kradzież. Od czegoś takiego Lenin przewraca się w mauzoleum.
Żeby nie być gołosłownym, przytoczę przykład, co prawda nie z kręgów socjaldemokratycznych, ale słuszne wartości nabierają charakteru uniwersalnego. Tuż przed zjazdem partii media poinformowały, że pan Jacek Saryusz-Wolski, były szef UKIE, zmalwersował unijne środki z tzw. Agrolinii, przeznaczając je na wsparcie fundacji, w których pełnił i nadal pełni różne funkcje. Człowiek nie obeznany z dialektyką marksistowską mógłby pomyśleć sobie, że taka malwersacja, to coś złego. Tymczasem wcale nie jest to takie oczywiste, zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie, że środki te, zamiast trafić do jakichś kmieci, trafiły m.in. do Kolegium Europejskiego w podwarszawskim Natolinie, gdzie miał posadę nie tylko pan Piotr Nowina-Konopka, ale również sam pan prof. Bronisław Geremek. Wyobrażam sobie, jak nieopatrzne umieszczenie wiadomości o tej malwersacji w serwisach musiało zasmucić pana prof. Geremka. Dlatego też, kiedy wszyscy uświadomili sobie tę świętokradczą konsekwencję, sprawa zniknęła z mediów, jakby ręką odjął. Oto nieomylny znak, że w mediach zatriumfowała wolność prawdziwa, jaką partia głosiła zawsze - i za generała Jaruzelskiego i za Leszka Millera. Żadnego przymusu zewnętrznego być nie może, bo cenzury już nie ma, więc najwyraźniej każdy sam wie, co należy ujawniać, a zwłaszcza piętnować, a czego nie. Zresztą - kto wie? Może nawet Unia Europejska nie każe nikomu zwracać tych zmalwersowanych sum, bo przecież przy okazji referendum akcesyjnego słyszeliśmy, że sama Unia powstała gwoli krzewienia solidarności.
Ożywieni tą nadzieją, zaktywizowali się również dawni aktywiści Akcji Wyborczej "Solidarność" i urządzili sobie zjazd w Łęczycy, gdzie kiedyś miał siedzibę diabeł Boruta. Prezydował niezapomniany pan Jerzy Buzek, który podobnież zapewnił, że nie chodzi o stworzenie nowej partii. Inni nie byli już tacy pewni. Twierdzili tylko, że na to jeszcze za wcześnie. To jasne; skoro Leszek Miller będzie rządził aż do 2005 roku, to na tworzenie nowego AW"S" rzeczywiście jeszcze za wcześnie. Przyjdzie na to czas na przełomie roku 2004 i 2005, żeby i tym razem było tak, jak poprzednio: z jednej strony miłujący wolność i sprawiedliwość Sojusz Lewicy Demokratycznej z satelitami, a z drugiej - kolejna partia jednorazowego użytku, szermująca hasłem "odsuwania SLD od władzy", gwoli naciągania maluczkich, na których będzie to jeszcze działało. To jest uczciwe i solidarne postawienie sprawy, a skoro wszystko rozwija się w pożądanym kierunku, to cóż innego mógłby z trybuny zjazdowej zaprezentować pan przewodniczący Miller, jeśli nie znaną na całym świecie skromność?

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin