Wysoka Selva.txt

(51 KB) Pobierz
Wysoka Selva - Wywiad z Markiem Lubi�skim 

wywiad przeprowadzi� Wojciech J�wiak

http://www.taraka.pl/index.php?id=selva.htm 

Wojciech J�wiak: Jak to si� sta�o, �e osiedli�e� si� w Peru? Czy to by� Tw�j �wiadomy wyb�r, plan, do kt�rego si� starannie przygotowywa�e� - czy, przeciwnie, zbieg okoliczno�ci? Czym by�a ta si�a, kt�ra Ci� przenios�a na drug� p�kul�?

Marek Lubi�ski: My�l�, �e co� takiego jak zbieg okoliczno�ci nie istnieje, albo inaczej: wszystko, co nas spotyka na drodze jest zbiegiem okoliczno�ci... Z jednej strony zawsze by�o mi za ciasno w Europie, zawsze co� pod�wiadomie jakby pcha�o mnie dalej... M�wi�c �ci�lej, zawsze i wsz�dzie by�o mi za ciasno, na pocz�tku w moimi mie�cie rodzinnym - Lubartowie, wyjecha�em wi�c z niego do Krakowa, potem do Warszawy potem zrobi�o mi si� za ciasno w Polsce i opu�ci�em jej granice... Do wyjazdu do Peru nam�wi�a mnie moja �ona, kt�ra jest Peruwiank�. Pojecha�em najpierw jako turysta, potem wr�ci�em do Europy, ale w zasadzie tylko po to, aby pozaka�cza� bie��ce sprawy i wyprowadzi� si� do Peru ju� na stale. Planu specjalnego w tym nie by�o, raczej improwizacja i ��dza przyg�d. Na pocz�tku by�o ci�ko, nowy teren, nieznany, nowi ludzie, sytuacje, uk�ady.., musia�em to wszystko sam powoli poznawa�, aby m�c si� tutaj odnale��. Po dw�ch latach mego pobytu tutaj odnalaz�em duchowy sens mego bycia w tym kraju. R�ne s� wyroki przeznaczenia... Teraz, z pewnej perspektywy widz� w tym w�a�nie r�k� przeznaczenia, czyli... �wi�ty Przypadek.

WJ: Czy potrafisz zwi�le powiedzie�, CZYM jest Peru? (Bo jak si� patrzy na map�, to wida� kraj ze cztery razy wi�kszy od Polski, dziwnego kszta�tu: jakby chcia� wyla� si� wzd�u� Amazonki a� do Atlantyku, ale mu si� nie uda�o, z�o�ony z trzech niepodobnych do siebie stref klimatycznych - wybrze�e, g�ry i Amazonia...)

ML: Widzisz, wi�kszo�� kraj�w Ameryki P�d. zanim przekszta�cona zosta�a w oddzielne pa�stwa, by�a koloniami europejskich mocarstw. Tak zwane wyzwolenie nie by�o procesem naturalnym, nie ewoluowa�o w czasie i nie wyp�yn�o z potrzeby serca mieszka�c�w Peru, Boliwii, Ekwadoru czy Chile do posiadania oddzielnego pa�stwa. By�a to raczej kontynuacja ekonomiczno-politycznej rywalizacji dw�ch kolonialnych pot�g: Anglii i Hiszpanii i r�nych grup interes�w wewn�trz tych kraj�w. Oficjalna wersja historii oczywi�cie o tym nie m�wi, ale wiadomo jest, �e ci wyzwoliciele �wczesnej Ameryki P�d.- mam na my�li Bolivara czy San Martina - to byli masoni w 33 stopniu wtajemniczenia, powi�zani �ci�le z interesami korony brytyjskiej i interesami londy�skiego City. Tutaj granice kraj�w, ich zmiany czy wojny mi�dzy pa�stwami wybucha�y i wybuchaj� w zacisznych gabinetach bankier�w i w�a�cicieli pot�nych korporacji ponadnarodowych, w�adaj�cych na przyk�ad pok�adami z�ota czy ropy naftowej. Trudno te� tak naprawd� m�wi� o narodzie peruwia�skim. Taki bowiem nigdy nie zaistnia� i nie zaistnieje chyba szybko. Mieszka�c�w Costy, czyli wybrze�a, Sierry czyli And�w oraz Selvy,* czyli Amazonii ��czy wsp�lny j�zyk przywieziony przez hiszpa�skich kolonizator�w, ale te� nie wszystkich, bo istniej� jeszcze takie plemiona india�skie, kt�re nie maj� prawie w og�le kontaktu ze �wiatem zewn�trznym i m�wi� w�asnymi j�zykami - w Andach jest to keczua (Quechua), dawny j�zyk Ink�w, a w Amazonii istnieje co� ko�o stu r�nych j�zyk�w. Tam komunikacja jest do�� utrudniona ze wzgl�du na trudny charakter terenu i brak dr�g. S� tam np. plemiona ma�e, z�o�one z kilkuset cz�onk�w, kt�re maj� w�asny j�zyk i nie potrafi� si� dogada� z plemieniem �yj�cym od nich w odleg�o�ci 100 km. Poza tym mieszkaniec wybrze�a, Kreol** lub bia�y nie uto�samia si� w �adnym wypadku z mieszka�cem And�w czy Amazonii, przeciwnie - istniej� mi�dzy nimi ogromne antagonizmy, wynikaj�ce z takich a nie innych relacji spo�ecznych.

Peru to bardzo trudny kraj, pod ka�dym wzgl�dem. W sensie spo�ecznym, w kontek�cie relacji w tym kraju rozpatrywanym jako ca�o��, jako pa�stwo, jawi si� jako jeden wielki w�ze� gordyjski, a dziki, w zasadzie niekontrolowany liberalizm ekonomiczny, po��czony z pa�stwow� niewydoln� machin� biurokratyczn� pogarsza jeszcze t� sytuacj�. Nawet, jak s�usznie zauwa�y�e�, sama geografia kraju wskazuje, �e jest on sztucznie zlepiony. W czasach imperium Ink�w Andy stanowi�y obszar oddzielny pod wzgl�dem kulturowym od reszty. Amazonia �y�a swoim �yciem, tam imperium nie si�ga�o swoj� w�adz�, jedynie utrzymywano kontakty handlowe albo �owiono niewolnik�w dla Ink�w... Mia�o by� zwi�le, ale ten temat nadaje si� na naukow� rozpraw�...

WJ: Czy w Peru czujesz si� u siebie? Czym dla Ciebie jest teraz ten kraj?

ML: W zasadzie tak. Z dw�ch powod�w. Pierwszy to taki, �e w og�le bardzo �atwo i stosunkowo szybko si� aklimatyzuj� w nowych miejscach. W Peru zaj�o mi to troch� ponad rok. Ludzie, jak pewnie wiesz, dziel� si� na ludzi-ptaki, kt�rzy w ka�dej chwili gotowi s� do lotu, i na ludzi-pniaki, kt�rzy czuj� si� nieswojo ju� 100 metr�w za ko�cem swojej miedzy... Ja nale�� do tych pierwszych, wi�c wsz�dzie jestem jednocze�nie w domu i w drodze. Inaczej rzecz ujmuj�c nie przywi�zuj� si� bardzo do miejsc, bo przechodniem tylko tu jestem... W tej chwili Peru jest dla mnie moim domem, gdy� potrafi�em b�d�c tutaj nada� swemu pobytowi w Peru wa�ny i g��boki sens. M�wi� z jednej strony o za�o�eniu rodziny - �ona i trzech syn�w, a z drugiej za� odkrycie �yciowego powo�ania, jakim sta�o si� dla mnie zio�olecznictwo i studia nad naturaln� medycyn� amazo�sko-andyjsk�. Poza tym Peru to wspania�e miejsce dla poszukiwacza przyg�d, a ja na pewno nim jestem...

WJ: Co takiego jest w Peru (lub co takiego ma Peru), czego nie znalaz�e� (czego nie ma) w Polsce?

ML: Peru ma to czego nie ma ju� Polska, czy w og�le, czego nie maj� ju� kraje o wysoko rozwini�tej cywilizacji technicznej. Przede wszystkim charakter rodziny. Tutaj jest ona jeszcze prawdziw� warto�ci�. Co to znaczy w praktyce? Oznacza to, �e nie zosta�a przerwana komunikacja mi�dzy rodzicami a dzie�mi, mi�dzy dziadkami a wnukami, mi�dzy bra�mi, itd., znakomicie funkcjonuj� na codzie� nie tylko rody, ale ca�e klany rodzinne. Na porz�dku dziennym s� spotkania, wzajemne wizyty, przyj�cia z domowym jedzeniem, muzyka i ta�cem. Ka�dy pretekst jest dobry, aby zrobi� fiest� i spotka� si� w rodzinnym gronie, no i oczywi�cie ta�czy�, bo Latynosi bez ta�ca i muzyki nie �yj�. Ja czuj� si� w tym wszystkim jak ryba w wodzie. Poza tym tu zawsze na rodzin� mo�esz liczy�, �e w trudnych momentach da ci oparcie i pomoc. To bardzo cenne warto�ci, kt�re w Polsce, w og�le chyba w ca�ej, zaj�tej tylko konsumpcj� Europie, zosta�y zagubione. A szkoda... Poza tym Peru, a konkretnie Amazonia peruwia�ska to �wiat, kt�ry dopiero odkrywamy, �wiat jeszcze dziewiczy, pod ka�dym wzgl�dem: przyrody, ludzi, ich zwyczaj�w, i to jest w�a�nie to, tego w Polsce nie ma. �wiat naprawd� pe�en takich tajemnic, o kt�rych nam si� nawet nie �ni... Chocia� niekt�rym co� tam ju� �wita... Poza tym czas: tutaj mierzy si� on inaczej, wyje�d�asz z Limy do Selvy i od razu zaczynasz inaczej �y�. Dostosowujesz sw�j zegar do zegara natury...

WJ: Znaczna cz�� ludno�ci Peru to Indianie. Co to znaczy w Peru by� Indianinem?

ML: By� Indianinem w Peru znaczy przede wszystkim by� biednym i walczy� codziennie o przetrwanie. Indianie, szczeg�lnie Indianie Amazo�scy to ludzie, kt�rzy �yj� w Peru poza marginesem spo�ecze�stwa. Nie ma problemu, kiedy dotyczy to zagubionych gdzie� w d�ungli ma�ych plemion, tych jeszcze nie-kontaktowanych, czyli takich, kt�re nie mia�y jeszcze �adnego kontaktu ze �wiatem zewn�trznym, one bowiem �yj� w swym naturalnym, od setek czy tysi�cy mo�e lat nie zmienionym otoczeniu, �yj� tak, jak potrafi� i s� zadowoleni, bo innego �ycia nie znaj�. Gorzej jest natomiast tam, gdzie �wiat zewn�trzny, przede wszystkim �wiat wielkiego kapita�u wszed�, aby realizowa� swoje cele, kt�re zawsze pozostaj� w konflikcie z celami miejscowej ludno�ci. Ten �wiat wchodzi tam z butami, niszczy, eksploatuje, ale nie oferuje niczego w zamian. Rozbudza apetyty, ale ich nie zaspokaja, nie daje takiej mo�liwo�ci, bo jego cel to zdoby� bogactwa jak najta�szym kosztem, czyli w�a�nie kosztem Indian amazo�skich czy andyjskich.

Istnieje ogromna r�nica mentalna pomi�dzy Indianami z And�w, a Indianami z Amazonii: Ci pierwsi, mo�e jedynie poza plemieniem Queros, �yj�cym na po�udnie od Cusco na wysoko�ci ponad 5000 metr�w, przestali by� wojownikami i jakby stracili swoj� to�samo��, a mo�e dok�adniej nigdy jej nie mieli: w czasach inkajskich ich przodkowie byli niewolnikami Ink�w, potem Hiszpanie niewolnictwo znie�li, ale status spo�eczny Indian andyjskich podniesiony nie zosta�, po uzyskaniu przez Peru tak zwanej czy, jak ja to nazywam, pozornej niepodleg�o�ci, r�wnie� nie przestali by� obywatelami drugiej kategorii. Indianin andyjski to mieszanka dziwnej uleg�o�ci, sentymentalizmu i rezygnacji. Raczej smutna mieszanka. Zupe�nie inny jest Indianin amazo�ski, przede wszystkim poczuwa si� do w�asno�ci - komunalnej w�asno�ci, chc� zaznaczy� - do swego terytorium i potrafi broni� go zbrojnie przed ka�dym intruzem, z reprezentantami pa�stwa w��cznie, o czym dobrze wiedz� ci ostatni. Indianin amazo�ski zawsze �y� wolny i takim pozosta� do dzi� w wi�kszo�ci przypadk�w. Poza tym w selvie nie ma tego duszoszczypatielnego sentymentalizmu, kt�ry jest w Andach. Najlepiej odbija si� to w piosenkach ludowych: w Andach �piewa si� o tym, �e mi�o��, a potem zdrada, a potem zemsta, �mier�, albo samob�jstwo... Tak w skr�cie. A w Selvie �piewa si� o tym samym, ale inaczej: "zdradzi�a� mnie, nie szkodzi, ch�opaki przygotujemy dzi� wielk� fiest�, Selva pe�na jest pi�knych dziewcz�t", czyli niefrasobliwy stosunek do �ycia, bardzo radosny i �ywio�owy, we wszystkim...

WJ: Czyli, �e Indianie z wy�yn s� podobni duchowo do Rosjan? - Podobny sentymentalizm, emocjonalna wra�liwo��, ale jednocze�nie wewn�trzna zgoda na powtarzaj�ce si� wieki niewoli? A Indianie z Selvy to kto� jak nasi g�rale, porywczy i niezale�ni?...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin