Najdalsza Podr� - Robert Monroe ROZDZIA� DZIEWI�TY: TRUDNA DROGA - fragment rozdzia�u "... Lecz ju� w kilka tygodni p�niej podj��em m�sk� decyzj�. By�o to w nocy. Z pocz�tkiem cyklu snu wydosta�em si� z da�a, wychodz�c poza faz� mniej ni� zazwyczaj i uwa�nie kontroluj�c wszystko, co robi�. Stwierdzi�em, �e znajduj� si� dok�adnie tam, gdzie tego oczekiwa�em, o ile rzeczywi�cie chcia�em podj�� przerwany w�tek na nowo � w obszarze szaro�ci tu� poza punktem wyj�cia z czasoprzestrzeni. Natychmiast odebra�em sygna� i zosta�em poci�gni�ty w stron� domu na przedmie�ciach wielkiego miasta. Dom ten w mglisty spos�b sprawia� wra�enie znajomego � szeroki i przestronny, lecz r�wnocze�nie ca�kowicie pozbawiony umeblowania. Poprzez frontow� �cian� przenikn��em do �rodka i w foyer natkn��em si� na siwow�os�, niewysok� kobiet� w wieku oko�o pi��dziesi�ciu lat. W�drowa�a po ca�ym domu od pokoju do pokoju, a kiedy roz�o�y�em r�ce zagradzaj�c jej drog�, wydawa�a si� zaskoczona moj� obecno�ci� oraz tym �e zwracam na ni� uwag�. �Czy przyszed�e�, aby ponownie zawiesi� obrazy?" � zapyta�a. Zaprzeczy�em i doda�em, �e moje zainteresowanie zwraca si� raczej ku jej osobie. �Zdj�li wszystkie obrazy i wynie�li z domu. Z mojego domu! Teraz nikt nawet ze mn� nie rozmawia". Zapyta�em j�, dlaczego tu zosta�a. Dlaczego nie opu�ci�a tego miejsca? �To m�j dom. Przynale�� tutaj. I nie obchodzi mnie, �e nikt nie zwraca ju� na mnie uwagi". Zapyta�em j�, czy nie wyczuwa, �e co� jest inaczej. �Tylko to, �e nikt nie robi tego, o co go prosz�. Wszyscy ignoruj� mnie, zupe�nie jakby mnie tutaj nie by�o". Zapyta�em, czy pami�ta moment umierania. �Umierania? Oczywi�cie, �e nie! By�am chora, ale polepszy�o mi si�. W jednej minucie le�a�am, a w nast�pnej wiedzia�am �e wsta�am i chodz� po domu". Zauwa�y�em, �e nikt jej nie widzi, i �e jest zupe�nie sama. Podrzuci�a g�ow� w g�r�. �Nigdy mnie nie widzieli. Nigdy nie zwracali na mnie uwagi, nawet wtedy, gdy w pobli�u by� William. Teraz, kiedy odszed�, ignoruj� mnie zupe�nie". �Za�o�� si�, �e nie b�dziesz mog�a podnie�� tego krzes�a w jadalni" � powiedzia�em. � �Twoja r�ka przejdzie przez nie na wylot. Spr�buj!" �To �mieszne!" � wykrzykn�a. � �Oczywi�cie, �e mog� je podnie��. Zaraz ci poka��". Pr�bowa�a kilkakrotnie, lecz za ka�dym razem jej d�o� przechodzi�a przez oparcie krzes�a. Spojrza�a na mnie ze zmieszaniem w oczach. �Ja... ja nie wiem, co si� dzieje. My�la�am, �e to co� w rodzaju halucynacji, kiedy cz�owiek si� starzeje. Ale... ty te� spr�buj". Zademonstrowa�em jej, i� moja d�o� tak samo jak jej przenika przez oparcie krzes�a. Sprawia�a wra�enie szczerze zdumionej. �Masz ten sam problem!" Ludzie maj� ten problem, wyja�ni�em, kiedy ich fizyczne cia�a umieraj�. �Ale... ale ja przecie� �yj�!" "Umiera jedynie cia�o, powiedzia�em. Jedynie cia�o. Nie ty." Przez d�u�sz� chwil� zachowywa�a milczenie, lecz nie sprawia�a wra�enia nadmiernie wstrz��ni�tej. W ko�cu spojrza�a na mnie z niepokojem. �Czeka�am na powr�t Williama, ale on nie wraca. I tak bardzo kocham m�j dom. Wybudowa� go w�a�nie dla mnie. Nie chc� go opuszcza�". Zasugerowa�em, aby�my wsp�lnie wybrali si� na poszukiwanie Williama. �Och nie, nie mo�emy tego zrobi�! On odszed� pi�� lat temu". Powt�rzy�em moj� propozycj� dodaj�c i� s�dz�, �e powinni�my jednak spr�bowa�. Spojrza�a mi prosto w oczy. �Czy ja... naprawd� nie �yj�?" Skin��em g�ow�. �A czy ty jeste�... anio�em? Wcale nie przypominasz anio�a. Wygl�dasz ca�kiem normalnie". Zapewni�em j�, �e jestem po prostu przyjacielem. Post�pi�a krok do ty�u. �Nie spotka�am ci� ani razu! Wcale nie jeste� przyjacielem! Musisz by� jednym z diab��w!" S�ysz�c to nawet nie pr�bowa�em jej przekonywa�, �e jest inaczej. Powiedzia�em, �e jest mi przykro, i� j� zaniepokoi�em i zacz��em si� oddala�. �Poczekaj! Poczekaj, prosz�!" Odwr�ci�em si� i stan��em bez ruchu. Obrzuci�a mnie analitycznym spojrzeniem. �Gdyby� rzeczywi�cie byt pomocnikiem Szatana, to raczej nie pozby�abym si� ciebie tak �atwo, prawda?" Odpar�em, �e nie mam poj�cia, jako �e nigdy nie spotka�em diabla. �By�am taka samotna... Czy naprawd� mo�emy odnale�� Williama?" Odpar�em, �e mo�emy spr�bowa�. Si�gn��em po jej d�o� i zacz��em unosi� si� ku sufitowi. �Nie potrafi� tego zrobi�! Nie wiem jak! Twoja d�o� jest prawdziwa � czuj� j� � ale nie umiem tak po prostu unosi� si� w powietrzu!" Delikatnie u�cisn��em jej d�o� i ju� po chwili zacz�a z �atwo�ci� si� wznosi�. Z podniecenia a� si� rozpromieni�a. �Och, jakie to zabawne! To tak w�a�nie wygl�da bycie martwym? Prosz�, prosz�! A teraz chod�my odszuka� Williama. Czy b�dzie zaskoczony?" Powoli zacz�li�my wysuwa� si� bardziej i bardziej poza faz�. Pami�ta�em poprzedni punkt, w kt�rym si� spotkali�my, wiele lat temu. Mia�o to miejsce w wydzier�awionym domu w okr�gu Westchester, w kt�rym chwilowo mieszka�em. Wci�� b��dzi�a po tym domu w wiele miesi�cy po swojej fizycznej �mierci. Wtedy zrezygnowa�em z kontaktu i wycofa�em si�. Teraz wiedzia�em co robi�. Utrzymywa�em powolny ruch na zewn�trz, poniewa� przypuszcza�em, �e gdzie� po drodze William zostanie zwabiony t� przyn�t� i odbierze j� ode mnie. Ona jednak trzyma�a si� mnie pewnie i z podnieceniem wykrzykiwa�a komentarze, kiedy przenikali�my przez wewn�trzne pier�cienie Terytori�w System�w Przekona�. William zaczyna� mi imponowa�. Musia� znajdowa� si� o wiele dalej ni� to obliczy�em, opieraj�c si� na radiacji, jak� od niego wyczuwa�a. Powinien by� gdzie� tutaj. Lecz teraz jedynym miejscem, w kt�rym m�g� si� znajdowa�, by�y fazy zewn�trzne. Dobrze ukry� swoje post�py przed �on�, to akurat by�o pewne. Mia�em w�a�nie zapyta� j� o co� wi�cej na temat Williama, kiedy nagle zorientowa�em si�, �e nie czuj� ju� u�cisku jej d�oni. Odwr�ci�em si� natychmiast, ale towarzysz�ca mi kobieta znikn�a. Nie wyczuwa�em cho�by �ladu jej radiacji. Przysz�o mi do g�owy, i� William rzeczywi�cie musi by� bardzo dobry, skoro znajdowa� si� tak daleko w zewn�trznych pier�cieniach. Powr�ci�em do cia�a fizycznego chc�c spokojnie to wszystko przemy�le�. Kilka tygodni p�niej spr�bowa�em ponownie. Sam proces zaczyna� stawa� si� tak bardzo swojski i bezproblemowy, �e czasami mia�em k�opoty z wyra�nym okre�leniem, kiedy w�a�ciwie opuszczam swoje cia�o. W du�ym stopniu by�o to jak �agodne przenikanie z jednego stanu istnienia w drugi, podobne do zasypiania i pozostawania przez ca�y ten czas �wiadomym. Wci�� waha�em si� przed wykorzystywaniem do �kr�tkich skok�w" metody szybkiego prze��czania. By�oby to bowiem tak,, jakby chc�c dosta� si� z Newark do Kennedy wsiada�o si� na pok�ad Concorde'a! W g��bszym obszarze szaro�ci oczekiwa� na mnie kolejny sygna�. Wydawa� si� jednak zbyt prosty; zacz��em si� zastanawia�, czy aby przypadkiem �le go nie odczytuj�. Chcia�em w�a�nie uda� si� w stron� sygna�u, kiedy nagle us�ysza�em czyje� wo�anie. Odwr�ci�em si� i ujrza�em dziwaczn� po�wiat�. Po chwili przybra�a ona kszta�t niewielkiego m�czyzny w �rednim wieku, o ostrych rysach twarzy. Jego wargi wykrzywione by�y w wyrazie niezadowolenia. �Hej, ty � dok�d tak p�dzisz?" Wiedziony ciekawo�ci�, ale nie bez pewnej dozy ostro�no�ci, zbli�y�em si� do niego. �Dok�d p�dzisz?" �Cze��". �W pogoni za tajemnicami wszech�wiata, czy� nie tak?" �No c�, chyba mo�na by to tak okre�li�". "Powodzenia! Ja mam wystarczaj�co trudne chwile nawet bez szukania czegokolwiek". "Co si� w�a�ciwie sta�o?" �Co si� sta�o? Wzi��em i umar�em, oto co si� sta�o!" "A c� w tym widzisz takiego z�ego?" "Nic, z wyj�tkiem tego, �e z pewno�ci� nie by�em do tego przygotowany". �Mo�e nigdy nie jeste�my na to przygotowani". "Ja mog�em by�, ale nikt mi nie powiedzia�! Nikt mi nie powiedzia�, �e tak to w�a�nie b�dzie wygl�da�o! Te dranie wrzeszcz�cy o wrotach do niebios, ogniu piekielnym i wiecznym pot�pieniu � nawet nie wiedzieli, o czym w�a�ciwie gadaj�! W ka�dym razie �ycz� ci powodzenia, ale swoj� drog� mogli mi powiedzie� jak to naprawd� jest, zamiast cz�stowa� tak� fur� bzdur!" "S�uchaj, jaki w�a�ciwie masz problem?" "Jaki problem? Rozejrzyj si� dooko�a � to jest w�a�nie problem!" �Przecie� nie ma tu niczego, co mo�na by zobaczy�. Tylko zwyk�a, g��boka ciemno��". �O tym w�a�nie m�wi�! Nie ma tu niczego, absolutnie niczego! Czy wiesz, �e jeste� pierwsz� osob�, jak� tu spotykam? Wsz�dzie pustka � ale to ca�kowita pustka � i nagle pojawiasz si� ty!" �Przykro mi, �e jeste� rozczarowany". �Jeste� taki jak ja, co?" �Jak ty? Co masz na my�li?" �Umar�e� � po prostu umar�e� � i nie wiesz, co do cholery dalej robi�!" �To nie jest zupe�nie tak..." "Och, daj spok�j. Jeste� albo martwy, albo nie!" "Jestem ca�kowicie pewny, �e nie jestem". "�e nie jeste� martwy?" �W�a�nie". "A wi�c co ty tu w�a�ciwie robisz, do diab�a?" �To raczej d�uga historia". Spojrza� na mnie z wyra�nym oburzeniem. �Nie by�by� tutaj, gdyby� nie by� martwy!" �To troch� bardziej skomplikowane". �Wi�c opowiedz mi o tym. Hej, ju� wiem! Kto� ci� przys�a�!" �Nie, nikt mnie nie przys�a�. Po prostu t�dy podr�owa�em. Powiedz mi, jak to si� sta�o, �e umar�e�?" �Oni mnie do tego zmusili, oto jak to si� sta�o! Le�a�em w szpitalu ca�ym tygodniami... Chcia�em do domu, lecz trzymali mnie tam bez ko�ca i tylko wtykali we mnie wszystkie te rurki i ig�y. Tak wi�c pewnej nocy po prostu je wszystkie powyrywa�em. By�o to na nocnej zmianie � nocami nigdy nikt nie przychodzi� zobaczy�, jak si� czuj�, d...
Robin-Pio