TERAPIA PRZEZ BAŚŃ szczęście - scenariusze zajęć.doc

(43 KB) Pobierz
SCENARIUSZ ZAJĘĆ BIBLIOTERAPEUTYCZNYCH

        SCENARIUSZ   ZAJĘĆ   BIBLIOTERAPEUTYCZNYCH

(Zajęcia dla dzieci klas I-III)

 

                                   TERAPIA  PRZEZ  BAŚŃ

                                            „SZCZĘŚCIE”

 

TEMATYKA ZAJĘĆ:

Odkrywanie  własnych talentów i możliwości

 

CELE:

1 Wzbogacenie świata wewnętrznego dziecka

2 Uczenie pokonywania trudności i zdobywania wiedzy na temat  systemu wartości i wzorów postępowania

3 Uczenie współczucia i empatii

4 Rozwijanie wyobraźni i fantazji

 

PROWADZĄCY:

Nauczyciel bibliotekarz

 

UCZESTNICY ZAJĘĆ:

Dzieci kl. I-III (grupa ok. 10 os.)

 

OCZEKIWANE EFEKTY:

Uczeń stara się akceptować samego siebie, wzmacnia poczucie własnej wartości, poznaje swoje  mocne strony.

 

WYKORZYSTYWANE TECHNIKI BIBLIOTERAPEUTYCZNE:

1 Słuchanie tekstu biblioterapeutycznego

2 Dyskusja nad czytanym utworem

3 Wchodzenie w rolę -  żywa rzeźba (drama)

4 wykonywanie  ilustracji do czytanego tekstu

 

ZASADY PROWADZENIA ZAJĘĆ: 

1 Swoboda  uczestnictwa

2 Dostosowanie poziomu i tempa zajęć do poziomu intelektualnego i fizycznego każdego uczestnika

 

FAZY

I   Motywowanie dziecka  lub grupy do aktywności

II  Czas na przeczytanie określonego tekstu

III Czas na przemyślenia (wykorzystanie technik relaksacyjnych)

IV Czas na dyskusję i stawianie pytań (wykorzystanie technik plastycznych)

 

FAZA I

1 Przedstawienie się uczniów z imienia , krótka informacja dla  grupy o swoich zainteresowaniach, oczekiwaniach

2 Informacja o aktualnym nastroju i o tym co ostatnio zdarzyło się dobrego, ciekawego

3 Zabawy zmierzające do poznania samego siebie

   „Jestem kolorem” – dzieci rysują 4 kółka na kartce papieru, w których określają siebie       jako KOLOR, KWIAT, DROGĘ, GÓRĘ.

 

   „ Moja pierwsza książka” – Dzieci wspominają swoją pierwszą przeczytaną książkę.

 

FAZA II

   Czytanie baśni pt. „Szczęście” przez prowadzącego zajęcia

 

FAZA III

   Zabawa relaksacyjna „Rzeźba”. Grupa tworzy wspólną rzeźbę przedstawiającą uczucie szczęścia  (pierwsza osoba staje lub siada, każda następna może zmieniać pozycję poprzedników, sama przybierając swoją pozę.)

    Opowiadanie o swoich zdolnościach, o swoich mocnych stronach

FAZA  IV

   Dyskusja dzieci na temat przeczytanej baśni i zabawy kończące zajęcia.

        1 Tworzenie ilustracji przedstawiających bohaterów

        2 Podsumowanie zajęć – uwagi uczestników o zajęciach, wypowiedzi na temat 

           aktualnego nastroju.

 

OPRACOWANIE:

Mirosława Badeńska

Małgorzata Maślanka

 

 

                                             Fragmenty baśni „Szczęście”

wykorzystane na  zajęciach

 

 

  W pewnej wiosce żyli dwaj bracia. Kiedy ich ojciec umarł, podzielili się dziedzictwem sprawiedliwie. A że to był chłop zamożny, więc każdemu z jego synów dostała się spora gospodarka.

  Ale w miarę jak lata mijały, jeden z nich się dorabiał, a drugi biedniał. Nie dlatego, żeby ten młodszy nie chciał pracować, albo marnować grosz, tylko jednemu się wiodło, a drugiemu nie.

   Niektórzy mówili, że ten młodszy nie umie gospodarować. Jego zboże było rzadsze, krowy mniej mleczne, ściany chaty toczył grzyb. Ale czemu, jeśli padał grad, to jego pole wytłukł, a pole brata ominął? Dlaczego jak przyszedł pomór na świnie, to u starszego nie zachorowała ani jedna, a u młodszego wszystkie padły?

   Jak było, tak było, dość że ten młodszy popadł w biedę i musiał sprzedać połowę pola, żeby popłacić długi i kupić ziarno na siew. Ale zboże znów mu nie obrodziło i na przednówku przycisnął go taki głód, że nie miał co dać jeść żonie i dzieciom, a sam osłabł z tego niedojadania.

   Brata nie chciał już prosić o pomoc, bo w zimie, kiedy pożyczał u niego mąkę, brat powiedział:

-          Pamiętaj, żeby to był ostatni raz. Nie mogę przecież żywić dwóch rodzin. Po naszym ojcu, świeć Panie nad jego duszą, dostałeś tyle co i ja, więc rządź się tak, żeby ci zboża starczyło do nowego.

Może by i starczyło, ale młodszy brat miał nie popłacone podatki i zajęto mu zboże na pniu.

   Pewnej soboty [...] żona młodszego brata pyta:

-          Dokąd to idziesz po nocy?

-         Zetnę trochę kłosów u brata. Zmielemy na żarnach i upieczesz nam chleba.

-         Bój się Boga, to ty idziesz kraść?

   Chłop się oburzył.

-          Kraść nie kraść – odburknął. Kiedyś mu przecież oddam. A co nasze dzieci winne, żeby miały chodzić głodne?

   I poszedł.

   Księżyc świecił, srebrzyły się świeże kopki na polu. Chłop zabrał się raźno do ładowania

worka. Wtem zza jednej kopki wysunął się cień – wysoki, cały czarny i krzyknął:

-          Stój! Ktoś ty taki i czego tu chcesz?

-          Ja jestem brat gospodarza, ale ty sam coś za jeden i co tu robisz? – odciął chłop

twardo.

-          Jestem jego Szczęście  Co noc pilnuję jego pola i zbieram każdy kłosek, żeby mu ani

jedno ziarenko nie przepadło.

  Chłop się zdumiał:

-          Ho, ho, to mój brat ma Szczęście na usługi? Nie dziwota, że mu się tak powodzi, a

mnie nie.

-          Ty masz także swoje Szczęście – odpowiedział cień. – Tylko że twoje Szczęście nie

tutaj mieszka.

-          Gdzie ono jest?

-          Czeka na ciebie w mieście, zaraz na pierwszej uliczce koło rynku, jak się idzie na

targowisko. A tu mi się nie plącz, bo ja ci i tak nic stąd zabrać nie pozwolę.`

   Chłop wrócił do chaty. Opowiedział wszystko żonie i uzgodnili, że nazajutrz pójdzie do miasta poszukać swego Szczęścia.

   Wybrał się skoro świt i w południe był już w mieście. Bo chociaż nogi osłabły mu z głodu, okropnie mu było pilno do tego Szczęścia. Poszedł na wskazaną uliczkę, ale nie dostrzegł tam nic nadzwyczajnego. Czekał jednak wytrwale do wieczora, siedząc na kamiennym ogrodzeniu koło kościoła. Wreszcie kiedy się ściemniło i uliczka opustoszała, pojawił się niewiadomo skąd czarny cień podobny do tamtego na polu i spytał:

-          Jestem twoje Szczęście, czego chcesz ode mnie?

   Chłop opowiedział mu o swojej niedoli. Cień dał mu taką radę:

-          Teraz lato, więc kożuch ci niepotrzebny.. Idźcie oboje z żoną do garncarza, zostawcie

mu kożuch w zastaw, nabierzcie garnków i mis, ile zdołacie unieść. Sprzedajcie naczynia po wsiach i pójdźcie po drugie. Do garncarza jest od was daleko, a teraz żniwa, każdemu czas drogi. Ludzie chętnie zapłacą wam o parę groszy drożej, żeby nie chodzić taki szmat drogi po garnki, kiesy im się który stłucze. Przekonasz się, że będziecie mieli co jeść i spłacicie garncarza. Potem przyjdź znów do mnie po radę.

   Chłop wrócił do swojej wsi i zrobił tak, jak mu radziło Szczęście. I rzeczywiście dola mu się odmieniła. Po jakimś czasie odłożył trochę grosza i jeździł już po garnki wozem, a przez to więcej zarabiał.[...]

   Wreszcie za radą swojego Szczęścia sprzedał, co mu jeszcze zostało z gospodarki, i założył sklepik w mieście przy tej samej ulicy, na której po raz pierwszy ukazało mu się jego Szczęście.

   Zdarzyło się kiedyś, że starszy brat przyjechał na targ do miasta i zaszedł do młodszego brata. A młodszy miał już wtedy nie byle jaki sklepik, tylko porządny, spory sklep z rozmaitymi towarami i doskonale mu się w tym handlu powodziło.

   Zdziwił się starszy brat, bo nie spodziewał się takiego dostatku. Kiedy wrócił na wieś i opowiedział żonie, co zastał u brata, żona zaczęła mu się naprzykrzać:

-          Słuchaj, mężuniu, przenieśmy się i my też do miasta! Z twojego brata był taki

niedołęga, a  teraz patrz, jak mu się powodzi. Jakbyś sprzedał inwentarz i wydzierżawił pole, mógłbyś otworzyć jeszcze ładniejszy sklep. Byłoby najlepiej mieć sklep w samym rynku. Ty byś handlował, ja siedziałabym za kasą. Nie pocilibyśmy się w polu, ubralibyśmy sią po miejsku, byłoby inne życie. [...]

   Nie minął rok, a już gospodarz przestał być gospodarzem , za to miał sklep w mieście na rynku, większy i okazalszy niż sklep młodszego brata. Bo jego żona była zazdrosna.

Nie zniosłaby, żeby bratowa miała lepiej niż ona.

   Ale przeliczyła się kobieta. Dziwna rzecz, nic im się w handlu nie wiodło. Z każdym dniem było mniej kupujących. Ludzie woleli iść na boczną uliczkę, , do mniejszego sklepu młodszego brata. Mówili , że tam można łatwiej i taniej znaleźć to , czego się potrzebuje. Starszy nie mógł pojąć, dlaczego tak się dzieje. Poszedł do brata i powiedział:

      -    Pogadajmy z sobą szczerze. Dlaczego ty dorabiasz się na handlu, a ja na nim tracę? Przecież ja także robię, co mogę, a pieniędzy włożyłem w swój sklep więcej niż ty. Na wsi było akurat na odwrót: mnie się powodziło, a tobie nie.

   Młodszy brat uśmiechnął się i odrzekł:

     -     Widzisz , bracie, jest jedna sprawa , o której nie chciałem ci wcześniej mówić, żebyście nie pomyśleli, ty albo twoja żona, że nie życzę ci powodzenia w mieście i boję się, że klienci przejdą do ciebie. Ale kiedy sam przyszedłeś i chcesz pogadać szczerze, to ja ci szczerze odpowiem.

   Opowiedział o jego i swoim szczęściu.

-          Twoje Szczęście zostało na wsi a tu ci go brak. A moje Szczęście czekało na mnie w

mieście a na wsi go nie miałem. A tak mi się widzi , że powinieneś sprzedać sklep, póki nie straciłeś wszystkiego. Mógłbyś kupić na nowo inwentarz i odebrać ziemię z dzierżawy. Na wsi z pewnością powodziłoby ci się tak dobrze jak dawniej, przecież tam czeka na ciebie twoje Szczęście.

   Starszy brat bardzo zdziwił się tym opowiadaniem i zamyślił się głęboko. Po jakimś czasie był znów wiejskim gospodarzem , a jego żona gospodynią.[...]

   Widać najważniejsze jest to, żeby człowiek zrozumiał, gdzie jest jego miejsce, bo tylko tam będzie mu się szczęścić.

 

 

Opracowanie: Mirosława Badeńska, Małgorzata Maślanka

Zgłoś jeśli naruszono regulamin