092. Szepty i westchnienia - Lyn Stone.pdf

(1040 KB) Pobierz
6645225 UNPDF
LYN STONE
Szepty
i westchnienia
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Highlands
Lato 1335
Co on, do diabła, tutaj robił? Aż tak rozpaczliwie nie po­
trzebował żony. A jednak Robert MacBain jechał co koń wy­
skoczy w samo serce nieznanego, w te obce góry, gotów po­
ślubilić nieznajomą kobietę, pewnie przejętą tą całą sprawą
bardziej niż on sam.
Czuł się w obowiązku przeprowadzić rzecz do końca.
Thomas de Brus podjął daleką podróż i poświecił pół roku
na kojarzenie tego małżeństwa, postawiwszy sobie za punkt
honoru doprowadzenie do niego za wszelką cenę po tym, jak
jego własna siostra wzgardziła Robem, zrywając ich długo­
letnie zaręczyny. Rob nie miał serca odmawiać przyjacielowi
i zostawiać go z poczuciem winy, teraz jednak żałował, że
nie zaczekał, aż Thomas dojdzie do siebie na tyle, by móc
mu towarzyszyć. Jednakże data przyjazdu została ustalona.
Narzeczona czekała.
Tak więc znalazł się tutaj, ogarnięty jedynym lękiem, jaki
go kiedykolwiek dręczył - przed niewiadomym. Nie był to
strach, do którego by się kiedykolwiek przyznał głośno. Ani
też coś, czego zwykł unikać.
Rozejrzał się po okolicy. Wokół, jak okiem sięgnąć, wzno­
siły się poszarpane, szare szczyty, nieodłączny element krajo-
orazu Highlands. Ten nieprzystępny region bardzo się różnił
od środkowej Szkocji, którą Rob nazywał swoim domem.
Nie przypominał też żadnego z miejsc na kontynencie, które
odwiedził z racji uczestnictwa w turniejach rycerskich w to­
warzystwie brata, Henriego.
Rob nie marzył o tym. żeby znaleźć się w lej okolicy, nie­
mniej jednak jego osobliwe zapachy i niewiarygodna
piękność go zafascynowały. Wobec tego postanowił skupić
się na korzyściach płynących z podróży zamiast na swoim
stracha.
Czy tajemnicza narzeczona okaże się taka jak jej otocze­
nie? Czy będzie się bardzo różnić od kobiet, z którymi miał
do czynienia do tej pory? Oczaruje go czy wyda mu się od-
pychająca? A może jedno i drugie naraz, tak jak jej rodzinne
strony?
Radość oczekiwania przytłumiła jego lęki. Jakkolwiek nie
rozproszyła ich całkiem, z pewnością sprawiła, że stały się
łatwiejsze do opanowania. Dzięki tej kobiecie to wszystko
mogło okazać się warte zachodu. Jeśli wierzyć słowom Tho-
masa, była zarówno piękna, jak i mila.
Wciągnął w płuca chłodne, rześkie powietrze i potrząsnął
głową, chcąc opędzić się od tych bezużytecznych rozważań.
Niezależnie od tego; czy dziewczyna mu się spodoba czy nie,
i tak zostanie jego żoną. A wówczas rodzina i Thomas prze­
staną się o niego martwić. Rob potrzebował kobiety, by uro­
dziła mu dziedzica. Skoro nie mógł mieć tej, która była mu
przeznaczona, równie dobrze mógł zdać się na wybór przy­
jaciela. W końcu Thomas zadał sobie wiele trudu.
Jeden z jego ludzi, Newton, zatrzymał konia i zaczekał,
aż Rob się z nim zrówna.
- Craigmuir jest zaraz za tamtymi wzgórzami panie. -
Wskazał ręką przed siebie, nieco na prawo. - Może chciałbyś
odpocząć? Doprowadzić się do porządku? - Newton podra­
pał się w pierś gestem naśladującym szorowanie i uniósł
brwi. - Narzeczona już pewnikiem wypatruje oczy!
Z jego szerokiego uśmiechu Rob domyślił się, jak okro­
pnie musi wyglądać po tygodniowej podróży w niezmienia-
nym ubraniu.
- Niedaleko stąd płynie strumień, przez który trzeba
przejechać w drodze do zamku.
Rob skinął głową i wysunął się naprzód. Ich wierzchowce
przyspieszyły i przeszły w kłusa, niezawodnym węchem wy­
czuwając wodę.
Ojciec przed laty uczył go, by w każdym starciu sprawiał
wrażenie, iż już podbił świat. Dotychczas ta rada okazywała
się skuteczna. Tak samo bodzie dzisiaj.
- Jedzie! Jedzie! - Corby, wartownik, który trzymał straż
na murze, niemal podskakiwał z radości, wskazując na po-
łudnie.
Mairi MacInness nie zamierzała iść w jego ślady. Dość,
że wszyscy inni w Cragmuir zachowywali się tak, jakby cze­
kali na komediantów z jasełkami. Zapewne mieli powód do
radości, wszak niebawem czekała ich uczta i zabawa. Dla
nich będzie to wielkie święto. Co do niej, postanowiła
wsytrzymać się z opinią, póki się nie przekona, czy jest co
świętować.
Na schodach prowadzących do wielkiej sali dołączył do
niej ojciec.
- Najlepiej będzie, jeśli zaczekasz w środku, gołąbeczko
- zasugerował.—Chciałbym powitać go pierwszy.
Mairi zastosowała się do jego życzenia ale nie odeszła
dałeko, w każdym razie nie do swojej komnaty, by tam ocze-
kiwac na wezwanie. Udała się do małego pomieszczenia.
w którym jej ojciec prowadził rachunki i przechowywał
księgi. Mogła stamtąd obserwować wszystko, co działo się
w wielkiej sali, sama nie będąc widziana.
Nie chciała żadnych niespodzianek. Jeśli kandydat na mę­
ża okaże się obmierzły, będzie miała czas na przygotowanie
stosownej riposty nim zestaną sobie przedsawieni.
W trakcie oczekiwania Mairi jeszcze raz wyprostowała
kołnierz koszuli, wygładziła spódnice, poprawiła pas, kółko
na klucze i prostą pochewkę, w której trzymała niewielki
nóż. Przekonano, ze prezentuje się tak dobrze, jak to możli­
we, zajęła się baczną obserwacja, drzwi wejściowych.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, kiedy wreszcie uj­
rzała wchodzącego rycerza. Wyglądał imponująco. Był na­
wet wyższy od jej ojca i stanowił zupełne przeciwieństwo
kuzyna Ranalda. Co do tego ostatniego, rmała nadzieję, że
nic ujrzy go nigdy więcej. Niestety, zjawił się tutaj, choć
spóźniony, i teraz prawie biegł, chcąc dogonić lairda i jego
gościa, którzy właśnie szli przez sale.
Mairi. niezdolna powściągnąć ciekawości, postanowiła
zaryzykować i okazać swoją przychylność. Pragnęła jak naj­
prędzej dokładnie przyjrzeć się nieznajomemu, który przybył
ją poślubić..
Mężczyźni zatrzymali się przy podwyż.szeniu. Mairi podeszła
do nich od tyłu i staneła po prawej stronie ojca, milcząca i skrom­
na, jak przystało. Wiedziała. że wkrótce zostanie przedstawiona
narzeczonemu i chciała, żeby stało się to możliwie najszybciej.
Przed dwoma miesiącami przybył tułaj wysłannik barona
MacBaina, ktory dokonał wszelkich ustaleń. Widzała się
z nim przez chwile, ale cel odwiedzin poznała dopiero po je­
go wyjeździe Ojciec poinformowawszy ją dość zwięźle
o planowanym małżeństwie, nie powiedział na ten temat nic
więcej, choć nie przestawała.zadreczać go pytaniami.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin