Cykl dobiegał końca - ożywienie i w miarę harmonijny rozwój lat 1971-1973 przeszły w fazę marnotrawnej i bezplanowej industrializacji, nieumiejętne i niekonsekwentne wyhamowywanie jej spowodowało załamanie i szybki wzrost niezadowolenia. Polska była gotowa do powtórki z czerwca 1956 r. lub grudnia 1970 r. Potrzebna była tylko kropla, która przeleje czarę. Kiedy 1 lipca 1980 r. w stołówkach i bufetach fabrycznych nieomal całej Polski wprowadzono "ceny komercyjne" na mięso i wędliny - wybuchły pierwsze strajki. Nikt zapewne wówczas nie przypuszczał, że będzie to nie tyle "kropla"; ile - aby użyć słynnego określenia Lenina - "iskra, z której rozgorzeje płomień". `nv `tc Przewodnia siła `tc Podobnie jak Gomułka po Październiku, także Gierek dosyć szybko i sprawnie poradził sobie z tymi ludźmi i grupami w pezetpeerowskiej elicie, których mógł uważać za nazbyt ambitnych lub nielojalnych. Najbardziej efektowne było wyeliminowanie Moczara, który już latem 1971 r. wylądował w Naczelnej Izbie Kontroli, typowej "przechowalni" dla przegranych. Na wielu placówkach dyplomatycznych pojawili się nowicjusze - Stanisław Kociołek w Brukseli, Zenon Nowak w Moskwie, Artur Starewicz w Londynie, Grzegorz Korczyński w Algierze, Ignacy Loga-Sowiński w Ankarze. Wiosną 1972 r. znikł - by po roku pojawić się na nic nie znaczącej synekurze przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrońców Pokoju - Józef Cyrankiewicz. Na kilka lat (1972-1976Ň) od kluczowych spraw odsunięty został - do MSZ - jeden z najbardziej dynamicznych "młodych aparatczyków" Stefan Olszowski. W marcu 1972 r. z Sekretariatu KC - kluczowego miejsca w aparacie władzy - odszedł na stanowisko rządowe Józef Tejchma, jeden z głównych inicjatorów odsunięcia Gomułki. Następna większa seria roszad miała miejsce w 1974 r., gdy na boczny tor odsunięty został Franciszek Szlachcic, przez kilka lat uważany za "numer 2Ň" w PZPR. Na mało wdzięczne stanowisko ministra rolnictwa odszedł Kazimierz Barcikowski, a jeden z najbardziej doświadczonych "działaczy państwowych", Stefan Jędrychowski, znalazł się na drugorzędnej placówce w Budapeszcie. Znaczne były zmiany na niższych szczeblach i w ciągu niespełna półtora roku od wyboru nowego I sekretarza zmieniła się większość jego wojewódzkich odpowiedników, a w składzie KC wybranym na VI Zjeździe w grudniu 1971 r. tylko 49 na 115 członków należało do tej instancji poprzednio. Nie było jednak mowy o rzeczywistym "odmłodzeniu" aktywu partyjnego: w 1975 r. blisko 60% I sekretarzy wojewódzkich miało więcej niż 45 lat i staż pracy w aparacie partyjnym dłuższy niż 15 lat (30% weszło do aparatu jeszcze przed 1956 r.). Nie tylko na najwyższych szczeblach, ale i w terenie tkwili ludzie mający za sobą po dwadzieścia parę lat aktywności w strukturach PZPR i na tzw. odpowiedzialnych stanowiskach: poczynając od premiera Piotra Jaroszewicza, poprzez nowego szefa CRZZ Władysława Kruczka po przewodniczącego Rady Państwa Henryka Jabłońskiego. Po "mocnym wejściu" w grudniu 1970 r., na którym najbardziej skorzystali - szybko starzejący się - "młodzi", w latach następnych na najwyższe szczeble władzy docierało stosunkowo mało nowych ludzi. Najbardziej spektakularne były kariery Jerzego Łukaszewicza czy Tadeusza Wrzaszczyka, ale najbardziej aktywni byli wciąż Edward Babiuch, Stanisław Kania czy Jan Szydlak. Mocną pozycję utrzymywali Stanisław Kowalczyk (od 1973 r. szef MSW) i gen. Wojciech Jaruzelski. Trwały ciche, a dla ogólnej sytuacji w kraju nie mające raczej większego znaczenia, personalne przepychanki, w zasadzie nie mające podłoża ani ideowego, ani nawet politycznego. Jak się wydaje, nie powstały żadne formacje takie jak "partyzanci" w czasach gomułkowskich. "Karuzela stanowisk" kręciła się nieustannie, a merytoryczna nieczytelność tych zmian pogłębiała negatywny obraz elity w oczach opinii. Najpoważniejsze roszady nastąpiły w początkach 1980 r., gdy krach gospodarczy był już dla wszystkich zupełnie oczywisty. Odsunięty został Jaroszewicz, któremu nie pozostawiono nic poza fotelem poselskim, "w ambasadory" poszedł Olszewski, a wnet i Tejchma. Na boczny tor (przewodniczącego Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej) powędrował najstarszy komunistycznym stażem w pezetpeerowskiej czołówce Kruczek. Pozycja samego Gierka była - jak się wydaje - przez cały czas nie zagrożona, a stosunki w elicie partyjnej można określić jako bardziej "dworskie" niż kiedykolwiek przedtem, I sekretarz umiejętnie grał rolę otwartego na świat i pragmatycznego przywódcy, chętnie podróżował i przyjmował wizyty, odbywał spotkania z "ludźmi pracy", występował w telewizji. Wrażenie to potęgowane było przez oficjalne wizyty składane przez Gierka - "wraz z małżonką" i licznym otoczeniem - głowom państw i przyjęcia w Polsce, podczas których "Pierwszy" pełnił obowiązki głównego gospodarza. Otwarcie na świat było elementem strategii gospodarczej, ale spełniało także funkcje polityczne, a m.in. miało podtrzymywać prestiż osobisty samego Gierka. Obok przywódców z "bratnich krajów", z którymi spotykano się regularnie, uprzywilejowanymi interlokutorami byli m.in. kanclerz Austrii Bruno Kreisky (pięć spotkań w latach 1973-1979Ň) i przywódcy RFN (cztery spotkania w latach 1975-1979Ň). Specjalną pozycję miała Francja, a kontakty na najwyższym szczeblu były od 1975 r. coroczne. Pewnym ewenementem były częste spotkania z marsz. Josipem Broz Tito (pięć razy w latach 1972-1978Ň), choć nie łączyły Polski z Jugosławią żadne ważne sprawy polityczne ani gospodarcze. Mocna była też pozycja Gierka na "rynku amerykańskim" - oficjalne wizyty w Polsce złożyli wszyscy kolejni prezydenci Stanów Zjednoczonych (Richard Nixon w 1972 r., Gerald Ford w 1975 r., James Carter w 1977 r.), a leader PZPR odbył wizytę w USA (1974 r.), przy czym nie omieszkał wygłosić przemówienia na plenarnym posiedzeniu ONZ. Wzmożone kontakty z Zachodem usuwały w cień znacznie jednak liczniejsze spotkania z przywódcami NRD, Węgier czy Czechosłowacji, a zwłaszcza stałe kontakty z Breżniewem. Wizyty kremlowskiego gospodarza były najczęstsze, z reguły odbywały się z wielkim przepychem, a trasy przejazdów po kraju starannie przygotowywano wedle zasady "potiomkinowskich wiosek". Szybko starzejący się przywódca ZSRR był fetowany i traktowany już nawet nie jako "wielki brat", ale "ojciec" i opiekun. Jego przemówienia i książki wydawano w dużych nakładach i nadawano im odpowiedni rozgłos. Przykładem tej niezwykłej czołobitności było odznaczenie Breżniewa - z okazji 30-lecia Polski Ludowej - najwyższym z możliwych odznaczeń wojskowych: Krzyżem Wielkim Orderu Virtuti Militari. Gierek chciał najwyraźniej odgrywać rolę "łącznika" między Wschodem a Zachodem, na co miał, jak się wydaje, przyzwolenie Moskwy. Potwierdzeniem tego może być fakt odbycia w Warszawie (18-19 maja 1980 r.) spotkania Breżniewa z prezydentem Francji Val‚rym Giscardem d'Estaing, drugim uprzywilejowanym rozmówcą szefa PZPR. Zasięg i sztafaż oficjalnych kontaktów czynił także z Gierka bardziej przywódcę państwa i narodu niż partyjnego leadera. Pod tym względem przypominał raczej Bieruta niż swego bezpośredniego poprzednika. Było to elementem usilnie lansowanej tezy o "jedności moralno-politycznej" narodu i postępującej dezideologizacji życia publicznego. Gierek wyraźnie rzadziej niż jego poprzednik ingerował w prace rządu, zostawiając stosunkowo dużo swobody premierowi, ale polityka kadrowa - także w administracji państwowej - była w całości; prowadzona z gmachu KC. Poświadczeniem modernizacji metod rządzenia miało być sięganie do pomocy ekspertów. W istocie nie tylko decyzje, lecz także projekty czy koncepcje powstawały w obrębie etatowego aparatu partyjnego. Przykładem mogą być losy prac nad raportem o stanie oświaty i programem reformy szkolnictwa. Prowadzone przez szeroko reklamowany zespół kierowany, przez znanego socjologa prof. Jana Szczepańskiego zostały zakończone szczegółowymi opracowaniami, które powędrowały na półki; a reformę przeprowadzono na podstawie zupełnie innej, pobieżnie przygotowanej koncepcji. Także powołany już po kryzysie z czerwca; 1976 r. stały Zespół Doradców Ekonomicznych (kierowany przed prof. Pawła Bożyka) nie wywarł faktycznie żadnego wpływu na decyzje centrum. Mnożyły się różne "rady" czy "komisje", do których zapraszano bezpartyjnych fachowców, ale rola ich była w znacznym stopniu dekoracyjna. Podobną funkcję odgrywały spotkania Gierka ze środowiskami naukowymi, literatami czy dziennikarzami. Więcej było w tym pozorów "konsultacji" niż rzeczywistej wymiany poglądów. Niemniej w porównaniu z Gomułką były górnik z francuskiego Mordu prezentował się jako polityk dynamiczny, efektowny, pewny siebie. Jednym słowem - światowiec. Sylwetka taka współgrała świetnie z wizją "socjalizmu konsumpcyjnego", przy czym oczywiste było, iż różnego szczebla elity partyjne dawały przykład nowego stylu. Korupcja i wykorzystywanie stanowisk dla zapewnienia sobie różnego rodzaju dóbr stały się zjawiskiem nagminnym, a hasło "bogaćcie się" umiejętnie wprowadzano w życie. Rozrastający się aparat partyjny i administracyjny powiązane były dziesiątkami nici, co wykorzystywano dla zupełnie prywatnych celów. Przydziały mieszkań, samochodów, materiałów budowlanych, działek, stanowisk stały się przedmiotem prawdziwego handlu. Kręgi przemysłowe i władze lokalne zapewniały sobie "dobrą prasę", udział w podziale państwowych dotacji czy przychylne decyzje inwestycyjne. Przywileje wynikające z zajmowanego stanowiska obejmowały ludzi na coraz niższych szczeblach. Jednym z elementów tego był sformalizowany i ściśle przestrzegany system nomenklatury, ...
jagaw7