Ostatnio na blogach tu i tam słyszy się o cudownym specyfiku do przenoszenia drukowanych motywów na tkaninę. Citra Solv stał się przedmiotem westchnień wielu dziewczyn, których rączki cierpią na ADHD ;)Ja też do nich się zaliczam. Wcześniej używałam do tych celów specyfiku o nazwie "ART MEDIUM" z firmy Schjerning Farver (duńska firma). Do małych motywów sprawdzał się doskonale, ale przy większych denerwowała mnie taka a'la gumowa powłoka. ...więc kiedy usłyszałam o cudzie o nazwie Citra Solv zapragnęłam go zdobyć. Szukałam w necie, ale niestety w polskich sklepach nie znalazłam, a na szukanie za granicą dawałam sobie jeszcze czas. Dlatego mocno zaciskałam kciuki aby wygrać candy u Myszki I całkiem niespodzianie za sprawą dobrej duszy bozenas dowiedziałam się o zastosowaniu do tych celów najzwyklejszych rozpuszczalników. Dociekliwa Agnieszka z Domowych Klimatów znalazła podpowiedź w necie czym mozna zastąpić Citra Solv. U niej się sprawdziło. Wierzyć nie chciałam, że to takie proste, więc musiałam się przekonać sama jak to działa. I okazało się, że działa!!! Rewelacja!
Okazało się , że zwyczajny rozpuszczalnik NITRO lub ACETON czyni te pożądane przez wiele z nas cuda.Oto moje doświadczenia z tą magią.Pokażę Wam tylko co potrafi NITRO, ponieważ moim zdaniem jest skuteczniejszy. Aceton podobnie działa, z tym, że uzyskujemy jakby delikatniejszą odbitkę.Podekscytowana zabrałam się do dzieła.Wydrukowałam sobie na laserowej drukarce motyw. Przy motywach z napisami koniecznie trzeba zrobić wydruk w lustrzanym odbiciu.
Następnie wydruk ten należy przykleić taśmami drukiem do tkaniny (taśmy unieruchomią motyw, tak, żeby się nie rozmazał)Dla ochrony roboczego blatu przed pofarbowaniem podłożyłam pod tkaninę kawałek sklejki.
Potrzebne będzie jeszcze niewielka złożona szmatka (jak dla mnie jest lepsza od gąbki) i ewentualnie dowolny przedmiot do dociskania. Ja użyłam rzeźbiarską drewnianą szpatulkę.
Namoczoną rozpuszczalnikiem szmatką zdecydowanymi ruchami, jednocześnie mocno przyciskając, przecieramy kartkę z motywem. Rozpuszczalnik wnikając w kartkę przechodzi na tkaninę, "zabierając" ze sobą wydrukowany motyw (właściwie to tylko jego zewnętrzną warstewkę)
Możemy dla pewności jeszcze jakimś twardym narzędziem, jak np ta drewniana szpatułka, kontrolnie docisnąc przeciągając miejsce przy miejscu.Odklejamy taśmę i... proszę bardzo
Użyłam tu tkaniny dosyć luźnej w splocie. Efekt jest zadowalający, chociaż na ścisłej o cieńkich nitkach, jak chociażby białe płótno, trochę lepsze są efekty.Oto próbka z kolorowym wydrukiem.
Jak tylko wyschły próbki ( a szybko wysychają, w końcu to rozpuszczalnik, który szybko się ulatnia) pobiegłam pod kran i poddałam je testowi prania ręcznego (z użyciem wpierw mydła, a potem proszku). Test zaliczony. Motyw się nie spiera!Wow! Moim zdaniem rewelacja!!! Ten rozpuszczalnik nie dość, że jest skuteczny, to jeszcze tani jak barszcz i ogólnodostępny. Niestety jest on typowym śmierdziuchem i podczas pracy trzeba to jakoś zdzierżyć ;)Po lekkiej przepierce zapach znika na szczęście.Czyli można szaleć :))Oczywiście dalej będę trzymać kciuki za powodzenie u Myszki, bo z pewnością praca z jej specyfikiem jest o niebo przyjemniejsza. Życzę wszystkim właścicielkom łapek z ADHD wspaniałej i owocnej zabawy a ja uciekam do ciężkiej pracy ...och, żebyście mnie teraz widziały :o ...już niedługo, mam nadzieję będę się mogła pochwalić ;)ps. 02.10.2011domyślam się, że nie wszyscy mają dostęp do drukarek laserowych. Jest i na to sposób. Wystarczy udać się do punktu XERO i tam za pomocą przenośnego pendrive-a poprosić o wydruk, lub skserowanie obrazka wydrukowanego na drukarce atramentowej (lub jakiegokolwiek obrazka) Również radzę za sugestią Marii Par używać do śmierdziucha maseczki. Rękawiczki ochronne to chyba rzecz oczywista.
I.Pawlak