00:00:17:Fundacja TEATRO LA FENlCE|w Wenecji 00:00:40:Sezon operowy 2004-2005 00:00:57:PlA DE' TOLOMEl 00:01:01:Tragedia w dwóch częciach|Libretto Salvatore Cammarano 00:01:07:Muzyka 00:01:13:Według wydania krytycznego|w opracowaniu Giorgia Pagannone 00:01:20:Obsada 00:02:13:Orkiestra i chór|Teatro La Fenice w Wenecji 00:02:19:Dyrygent 00:02:24:Kierownik chóru 00:02:29:Scenografia 00:02:41:Kostiumy 00:02:46:Reżyseria 00:02:53:Reżyseria telewizyjna 00:03:34:Ciemna zasłona nocy 00:03:39:wcišż otulała niebo, 00:03:43:gdy pod płaszczem skryty 00:03:48:tajemniczy posłaniec|do zamku przybył. 00:03:52:Czy do Pii go doprowadzono? 00:03:57:Czy przysłał go jej mšż? 00:04:02:- Ubaldo już go podjšł.|- l włanie tu zmierza! 00:04:06:Czy wiadomoć|z pola walki przynosisz? 00:04:10:Wieci to smutne czy radosne? 00:04:13:Mów zatem, wyjaw je! 00:04:27:Słuchajcie, przyjaciele. 00:04:33:Ani Pia, ani jej bliscy 00:04:37:wiedzieć o posłańcu nie mogš. 00:04:42:Straszliwš tajemnicę mi on wyjawił, 00:04:46:którš jeno Ghino znać może. 00:04:51:Odejdżcie! 00:04:54:Straszna wieć 00:04:56:grozę w nas wzbudziła! 00:05:10:Niczym kometa,|co swym krwawym błyskiem 00:05:14:ziemię napełnia trwogš. 00:06:04:- Panie, w porę przybywasz.|- Czyżby moje podejrzenia...? 00:06:10:Potwierdziły się.|Weż ten list. 00:06:16:Za swe usługi, Ubaldo,|stosownš nagrodę otrzymasz. 00:06:21:''Kiedy w nocnej ciszy wiat|będzie pogršżony, 00:06:30:niezauważony drogš przez ogród|do ciebie przyjdę. 00:06:38:Pod nieobecnoć|twego ohydnego męża 00:06:42:wezmę cię w ramiona.|Co za radoć! 00:06:47:l dzięki temu łatwiej jest mi żyć''. 00:06:56:O, Pio fałszywa,|gdzie twe surowe zasady, 00:07:07:twa cnota niezłomna, 00:07:10:że miłoć Ghina odrzuciła? 00:07:14:Zawsze, o nieszczęsna,|dzielić nas musiały 00:07:19:potworne dziedzictwo przodków,|mciwoć i gniew. 00:07:26:Nie byłbym teraz tak przygnębiony 00:07:31:ani rozdarty potwornymi wyrzutami, 00:07:36:kochajšc żonę mego krewniaka! 00:07:40:- Co zamierzasz, Ghino?|- Poprosiłem o widzenie z niš. 00:07:48:Jeli znów miesz mnie odtršcić,|biada ci! 00:07:58:Jedno moje słowo cię zniszczy!|O czym ja mylę? 00:08:03:Z żalu strasznego chyba umrę! 00:08:11:Lecz wcišż jš kochasz? 00:08:17:Bardziej niż samego siebie. 00:08:41:Żadne słowa nie opiszš 00:08:48:pragnienia, które mnie przenika. 00:08:55:A gasnšca nadzieja 00:09:01:nowy płomień w ogniu wznieca. 00:09:08:Pia odrazę do mnie czuje,|Pia unika mnie. 00:09:14:Lecz nie zniknie z mego serca. 00:09:20:Ogień, co mnie trawi, 00:09:27:jest szaleństwem, nie miłociš! 00:10:17:- A zatem?|- Przed niš stanšć nie możesz. 00:10:23:- Kto mi tego zabrania?|- Pia! 00:10:28:- Jakaż przyczyna?|- Znać jš winiene. 00:10:32:- Podobnie jak Nello...|- Doć już powiedziała! 00:10:39:Przez moje usta|to ona do ciebie przemawia. 00:10:48:W pamięci to zachowaj:|nigdy się z niš nie spotkasz. 00:11:04:Taki afront, a ty milczysz! 00:11:08:Gniew szalony słów nie zna! 00:11:14:Niech posłaniec list|tej wiarołomnej zaniesie. 00:11:18:Rozumiem, możesz mi zaufać! 00:11:33:Walczyć ruszam, a Nello usłyszy,|jakš ona hańbę na niego cišgnęła! 00:12:01:Nieszczęsnym uczynić mnie chciała? 00:12:04:A nieszczęsnš będziesz ty. 00:12:08:Moje jęki odbijš się echem, 00:12:12:mój ból zostanie pomszczony. 00:12:17:O, moje serce rozdarte, 00:12:21:na próżno płaczesz w mej piersi. 00:12:26:Przegnaj wszystkie te uczucia, 00:12:30:co litoci bliskie sš. 00:12:39:Tak, zmuszony do tego zostałe!|Litoć jeno by szaleństwem była! 00:14:44:Spocznij sobie tutaj.|Ożywcza to pora poranka. 00:14:52:Wonne powietrze|nadcišga znad ogrodu. 00:15:01:Spójrz, jak kwiecia różnymi kolorami|mieje się łška. 00:15:11:Wszystko tu mówi|o niebiańskich rozkoszach. 00:15:23:Pia... 00:15:32:Nie słyszy. 00:16:33:Na próżno... Żadna ludzka siła|ukoić jej nie zdoła. 00:16:53:Wdzięczna wam jestem,|lecz duszy mojej 00:17:00:przyjemnoci już nie cieszš. 00:17:07:Biedna! 00:17:09:Bice, gdyby w mym sercu dojrzała,|jakżem nieszczęliwa, 00:17:16:większš litoć by mi okazała. 00:17:21:Okrutna niepewnoci!|Przed witem wieć miałam otrzymać. 00:17:29:Czy jego ucieczka, złotem okupiona,|przeszkody jakie napotkała? 00:17:37:Czyżby strażnik wieży|oszukał mnie i zdradził? 00:17:45:Nie! Toż on sam powiedział mi|o sekretnym więzieniu Rodriga. 00:17:54:Więc czemuż ta zwłoka?|Cóż za udręka! 00:18:05:Poród tylu wštpliwoci|rozsšdek pobłšdził w sercu moim. 00:18:16:Pewne jest tylko... 00:18:27:moje cierpienie! 00:19:06:O Ty, co stworzyłe grom, 00:19:15:Ty, co z nieba deszcze zsyłasz... 00:19:43:wejrzyj na moje łzy cierpiętnicze 00:19:52:i w swej litoci przyjmij je. 00:20:00:Ocal nieszczęnika tego|i do mnie doprowadż. 00:20:27:Biedaczka wcišż drży. 00:20:31:Nie możesz odtršcić... 00:20:42:Nadzieję postradała. 00:20:46:...kogo, kto ufa Ci, Wielki Boże. 00:21:05:Proba, którš poród łez, 00:21:14:ku Twym wysokim progom zanoszę, 00:21:22:jest czysta jako anioły, 00:21:32:co w niebie stojš przy Tobie. 00:22:35:- Pia!|- Lamberto, cóż się stało? 00:22:40:Zmieszanie widzę na twej twarzy! 00:22:45:- Wysłuchaj mnie.|- Mów! 00:22:49:Poród dębów przy strumieniu,|w ustronnym zakštku ogrodu, 00:22:57:ostrożnie zbliżył się do mnie|milczšcy człowiek. 00:23:06:Szybko wręczył mi ten list|i wyszeptał, 00:23:13:bym ci go przekazał, 00:23:18:po czym zniknšł w mig. 00:23:26:Jego pismo! 00:23:33:O, szczęcie!|Przeszkody wszystkie usunięte! 00:23:39:Ulgę w cierpieniach odnalazła! 00:23:43:Czarna chmura zniknęła,|co Pii skroń przesłaniała. 00:24:02:l niebawem znów ujrzę go. 00:24:18:Radoć i ekstaza|duszę mš opanowały. 00:24:26:Powiem mu:|''Wolny jeste, życie ci ocaliłam''. 00:24:36:Uciski, pocałunki wymienimy,|a serca w jednym rytmie zabijš. 00:24:47:l przelejemy łzy,|które nie będš znakiem smutku. 00:25:11:Płakać przestała! 00:25:18:Niebiosom niech będš dzięki! 00:28:22:Przysišgłem zabić go! 00:28:27:Gdyż przelewajšc|krew mych bliskich, 00:28:32:zerwał pokoju pakt, 00:28:36:w który wstšpiłem,|łšczšc się z Piš więtym węzłem. 00:28:47:Teraz mierć nad jego głowš wisi,|a ja w smutku pogršżony. 00:28:55:Jednakże niecna Pia,|co bardzo kocha go, 00:29:01:nie dowie się|o mierci brata swego. 00:29:10:- Kto nadchodzi.|- Nello? 00:29:13:Ghino! Ty tutaj! 00:29:17:Sprowadza mnie tu ważna sprawa. 00:29:23:Zaniepokojony jeste. 00:29:27:To prawda. Przyszedłem wyznać|strasznš tajemnicę, 00:29:32:która serce twoje zrani. 00:29:35:Drżę, słyszšc twoje słowa. 00:29:41:Nie bez powodu! 00:29:45:- Pia...|- To imię! 00:29:51:Jakie ponure podejrzenie|czai się w moim sercu. 00:30:03:Nie, to demon z piekieł|nim potrzšsa! 00:30:11:Ratuj swego brata, 00:30:15:powiedz,|że żona ma wiernš mi jest. 00:30:22:Uwolnij mnie... 00:30:28:od tego strasznego lęku! 00:30:35:O, złowieszcze milczenie!|Chłód mnie przenika... drżę... 00:30:55:Milczenie to jest okrutniejsze|niżli cisza grobowa. 00:31:04:- Słowa bardziej sš straszliwe.|- Chłód przenika me serce! 00:31:13:- O, nieszczęsny...|- Mów! 00:31:17:- Jeste zdradzony.|- Prawdę rzeczesz?! 00:31:27:- Niestety...|- Drżę. A ona? 00:31:33:- Ona...|- Ghino, czemu zwlekasz? 00:31:39:Ona jest zdrajczyniš. 00:31:42:- Mój honor...|- Splamiony! 00:31:48:A Twój grom, Wielki Boże,|nie dosięgnšł tej wszetecznej? 00:31:59:Honor mój! 00:32:26:Wyglšdała jak duch niebiański 00:32:32:w ludzkš powłokę przyodziany. 00:32:38:Przede mnš jej anielski miech 00:32:44:otwierał raj na ziemi. 00:32:50:Lecz oto czar prysnšł. 00:32:55:W jednej chwili|wszystko zniszczone! 00:33:02:Żywot mój|w krynicę łez się przemienił. 00:33:17:Zdołałem przelać w jego serce|trochę mego jadu. 00:33:26:l moje furie zazdroci|szarpiš go i dręczš. 00:33:35:Strzała już w locie,|za póżno na wszelkie żale. 00:33:40:Radoci perfidna,|już cię czuję w sobie! 00:34:16:Łżesz! 00:34:20:Aż takim występkiem jej serce|splamić się nie mogło! 00:34:32:Ty sam wiadkiem będziesz zbrodni|w ciebie wymierzonej. 00:34:48:Gdy tylko niebo wiatłoci|pozbawione do snu nas wezwie, 00:34:57:twój rywal cichcem nawiedzi Pię. 00:35:02:Chodżmy!|Jam jest jej mężem! 00:35:08:O, słońce, przypiesz swój bieg,|ustšp przed ciemnociš. 00:35:15:- Posłuchaj!|- Doć już usłyszałem! 00:35:20:- Chociaż...|- Zemsta! 00:35:27:- Ale wczeniej...|- Gniew mnie olepił! 00:35:53:Nieba, co karać nie chce,|błędy naprawię. 00:35:59:Mój sztylet gotów jest|występne przebić serca! 00:36:05:A wijšce się w konwulsjach ofiary|swš stopš zmiażdżę! 00:36:20:Cieszysz się, miłoci porywcza?|Rzeż sroga się szykuje. 00:36:26:Zdusiła we mnie męstwo,|w tchórza zmieniajšc, w łotra. 00:36:32:Raduj się, demonie,|zniszczyłe jš i mnie! 00:39:16:Loch ten w straszliwy|zmienił się grobowiec, 00:39:25:gdzie promień słońca|żaden nie dociera. 00:39:33:Słyszę tu jeno|daleki odgłos tršbki. 00:39:56:Wybiła godzina,|która o mym losie zdecyduje. 00:40:03:Pomiędzy nadziejš i lękiem,|życiem a mierciš 00:40:07:serce moje się miota! 00:40:10:Czyżbym mierci się bał? 00:40:17:Nie, lecz gnębi mnie myl,|iż inne życie od mego zależy. 00:40:30:O, siostro kochana! 00:40:43:O, Pia! 00:41:14:Tysišc razy na bitewnym polu 00:41:23:najokrutniejsze niebezpieczeństwa|pokonywałem. 00:41:32:Tysišc razy|mierci stawiałem czoło, 00:41:41:a dzi lękam się jej|przez wzglšd na ciebie. 00:41:58:Gdybym umarł,|twoje delikatne serce 00:42:07:przebije sztylet srogi. 00:42:21:l otworem grobowiec stanie 00:42:29:nie tylko przede mnš! 00:43:42:Chwila twojej ucieczki|już prawie bliska. 00:43:48:Posłuchaj. 00:43:50:Żołnierza, co cię strzeże,|zaraz zastšpi drugi. 00:43:56:Zmiennika tego przekupiłem.|Odwagi. 00:44:05:W sercu mym dziwny panuje niepokój! 00:44:31:Cóż za podniecenie! 00:45:07:Gwiazda, co losów moich strzeże, 00:45:13:znów jasnym wieci blaskiem!...
Koteciek