Fakty i Mity 2011-39.pdf

(5653 KB) Pobierz
705477928 UNPDF
Kto reprezentuje lewicowy elektorat?
PALIKOT KONTRA SENYSZYN
 Str. 26
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 39 (604) 6 PAŹDZIERNIKA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
ISSN 1509-460X
Dwa i pół roku temu napisałem na łamach „FiM” list otwarty: „Miliardy dla Tuska”,
w którym wyliczyłem premierowi największe marnotrawstwa lub – jak kto woli
– oszczędności, jakie można natychmiast poczynić, odstawiając Kościół i jego mun-
durowych od państwowego koryta. Z wyliczeń wyszły mi wtedy 3 mld zł. Zapłod-
niony moim pomysłem Janusz Palikot zawarł w swoim programie także inne oszczęd-
ności. W ten sposób powstała nasza wspólna „Lista hańby” (patrz niżej). Dlaczego
hańby? Ponieważ hańbą dla wszystkich partii, które rządziły po 1989 roku, jest to,
że 3 miliony dzieci w Polsce nie dojada, z czego połowa codziennie chodzi głodna.
Hańbą jest, że tysiące Polaków ginie każdego roku na dziurawych, wąskich lub nie-
oświetlonych drogach; że czekamy po pół roku w kolejkach do specjalistów; że
emeryci i renciści grzebią w śmietnikach. I hańbą jest fakt, że przy tak powszech-
nej biedzie rządzący zadłużyli jeszcze naszą Ojczyznę na niebotyczne kwoty, które
spłacać będą nasze prawnuki.
Żadna z partii, która rządziła po 1989 roku, nie zdobyła się na powiedzenie rodakom
PRAWDY: Polska to bogaty kraj! Wystarczy tylko racjonalnie i zgodnie z ludzkim (broń
boże katolickim!) sumieniem poprzesuwać wspólnie wypracowany dochód z pozycji:
MARNOTRAWSTWO na pozycję: CZŁOWIEK. A zamiast ględzić o kryzysie i zaciska-
niu pasa, dać ludziom godziwe wynagrodzenie za dobrą pracę, uczynić nasz kraj pięk-
niejszym i bezpieczniejszym. Niestety, priorytety naszych wybrańców są zgoła inne.
Od brzuszka polskiego dziecka, które nie może głosować, ważniejsze jest brzuszysko
księdza biskupa, z którego zdaniem liczą się jeszcze tysiące. Od zdrowia naszych ro-
dziców i dziadków ważniejsze jest dobre samopoczucie panów w sukienkach.
Zewsząd słyszymy, że na to czy na tamto nie ma pieniędzy. Bzdura! Polacy potra-
fią pracować ciężej i wydajniej od innych narodów. Niestety, Polacy nie potrafią
się rządzić... A może raczej nie potrafią wybierać spośród siebie rządzą-
cych? Gdzie wobec tego są nasze ciężko zarobione pieniądze, nasze podatki?
Oto one:
I. Likwidacja Senatu – 161 mln zł , w tym m.in. dotacje na rzecz kościelnych
misji w ramach wsparcia Polonii – 75 mln zł ;
II. Likwidacja dotacji i subwencji dla partii politycznych – 56 mln zł ;
III. Likwidacja Funduszu Kościelnego – 96 mln zł ;
IV. Likwidacja IPN – 213 mln zł ;
V. Likwidacja Ordynariatu Polowego i zwolnienie kapelanów rzymskokatolic-
kich ze wszystkich instytucji państwowych – 55 mln zł (nie licząc majątku
ordynariatu, kościołów i kaplic wybudowanych za państwowe pieniądze);
VI. Dołączenie KRUS do ZUS – 246 mln zł ;
VII. Racjonalne ograniczenie wydatków na obronę o połowę, m.in. poprzez
likwidację zbędnych szkół wojskowych (nasza 100-tysięczna armia kształci
kadry w większej liczbie akademii wojskowych niż ponad 300-tysięczne si-
ły zbrojne Francji), rozdętej biurokracji wojskowej (są sztaby, którym nie
podlega ani jeden żołnierz w polu), parafii wojskowych, misji zagranicznych
oraz mądrzejsze dokonywanie zakupów sprzętu – oszczędność z obecnych
23 do 14 mld, czyli 9 mld zł ;
 Ciąg dalszy na str. 16
705477928.028.png 705477928.029.png 705477928.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 39 (604) 30 IX – 6 X 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Najnowsze rankingi wyborcze dają Ruchowi Palikota od 6 do
9 proc. poparcia elektoratu. Po 9 października przypomnimy
Czytelnikom „FiM” analizy „najwybitniejszych” polskich tu-
zów socjologii, politologii i dziennikarstwa, które to tuzy jesz-
cze na początku września twierdziły zgodnie, że „efemeryda”
w postaci RP nie przekroczy 1 proc.!
Referendum? Tak!
Prezes podziękował muzykowi Kazikowi za poparcie PiS, na co
muzyk odpowiedział, że nikogo nie poparł i nie będzie uczest-
niczył w„żenującej ruchawce”. Coś nam się wydaje, że Staszew-
ski może narazić się na proces w trybie wyborczym, bo prezes
zaprzecza jakoby ruchawki w jego wydaniu były żenujące.
cję IV RP, ale takiej spod znaku numeru IV listy R uchu
P alikota. Ten pomysł to ogólnonarodowe referendum – naj-
lepsze, najbardziej miarodajne i najbardziej sprawiedliwe na-
rzędzie demokracji.
Nawiasem mówiąc, ustawa o referendach zakłada ich
przeprowadzanie również w województwach, gminach czy
radach osiedlowych. Słyszeliście kiedyś o jakimś takim? Po-
litycy i samorządowcy korzystają z niego niezwykle rzadko.
Dlaczego? Po pierwsze: referendum wzmacnia siłę i pew-
ność siebie obywateli, a w Polsce panuje (historycy twier-
dzą, że od czasu zaborów) antagonizm po-
między władzą i narodem. Większość no-
wo wybranych burmistrzów, wójtów czy
posłów rozpoczyna kadencję od budowa-
nia muru i fosy wokół swego urzędu oraz
zatrudnienia sekretarek w roli bodyguar-
dów. To błąd, bo z ludźmi moż-
na zdziałać o wiele więcej, kiedy
czują, że coś od nich zależy, i wie-
dzą, że władzy zależy na ich zda-
niu. Po drugie: partie polityczne
w referendum musiałyby jasno
określić, czym są – czy związkiem
zawodowym, czy kanapą i przecho-
walnią starych towarzyszy, czy
organizacją ideową. Na referendal-
ne pytania muszą bowiem udzielić
jasnych odpowiedzi: tak lub nie. W przypadku spraw ko-
ścielnych i moralnych jest to najprostsza metoda do ujaw-
nienia wszystkich poukrywanych klerykałów. Tacy piskorze
jak Napieralski, Olejniczak czy Kalisz mogliby dostać wysyp-
ki, gdyby nagle zostali zmuszeni do konkretnego opowie-
dzenia się za lub przeciw – konkordatowi, kapelanom czy
religii w państwowych szkołach. Jak wrzucić do kosza usta-
wy i regulacje przyklepane przez „guru lewicy” Kwaśniew-
skiego? Skończyłoby się pływanie, wykręcanie sianem i pusz-
czanie oka do antyklerykałów podczas dogadzania bisku-
pom. Po trzecie: rozstrzygnięcie najważniejszych spraw w dro-
dze referendum zamyka drogę do długich debat i sporów
oraz nocnych, obleśnych targów, zwanych kompromisami.
Politycy i fachowcy z rządu mogliby się wreszcie zająć pla-
nowaniem, przygotowywaniem projektów i strategii.
Referenda to koszty kart do głosowania i pracy komisji
wyborczych. Są to jednak pieniądze niewspółmiernie mniej-
sze od tych, które co roku płacimy w związku z kolejnymi
ugodami, jakie zawierają rządy z grupami nacisku, poczy-
nając od Episkopatu, a na importerach złomu kończąc. Po-
za tym głosować można prawie za darmo – przez internet.
Referendum to regulacje i spokój na wiele lat. Wielka szan-
sa na koniec wojen polsko-polskich, bo naród – suweren
– rozstrzygnął, a więc… morda w kubeł, księże biskupie!
Nawet klerykalne rządy PO miałyby rozwiązane ręce.
Upowszechnienie referendum, także w samorządach,
wpłynęłoby także na ograniczenie korupcji. Kwitnie ona tam,
gdzie nie ma właściwej komunikacji pomiędzy władzą a oby-
watelem, gdzie urzędnik czuje się bezkarny, gdzie jest miej-
sce na brak odpowiedzialności i na wiele interpretacji nie-
sprecyzowanego prawa. W wielu miejscach lokalni włoda-
rze są ochraniani przez proboszczów. Swoisty sojusz tronu
i ołtarza łatwo rozbić – wystarczą odpowiednio zadane py-
tania, na przykład: budujemy w gminie wały przeciwpowo-
dziowe czy odnawiamy stary klasztor; remontujemy drogi
czy plac przed kościołem? W tajnym głosowaniu łatwiej jest
wyrazić swój sprzeciw lub poprzeć rozwiązanie zwalczane
przez duchownych. Kler doskonale wie, że referendum ozna-
cza koniec wielu praw, które udało mu się przepchnąć lub
zablokować w parlamencie – religia w szkole, ustawa an-
tyaborcyjna, in vitro, konkordat, prawa dla mniejszości sek-
sualnych – wszystko to można rozstrzygnąć w drodze refe-
rendum. Dlaczego się go nie przeprowadza? Wyjaśnienie
jest banalne. Po prostu Kościół mocno wątpi w swoje zwy-
cięstwo. Jak tłumaczył na zamkniętej (ale nie dla dzienni-
karzy „FiM”) konferencji na Wydziale Prawa i Administra-
cji Uniwersytetu Warszawskiego jego wykładowca i czło-
nek Opus Dei ksiądz prof. Franciszek Longchamps de Be-
rier, referendum jest moralnie dopuszczalne tylko i wyłącz-
nie wtedy, kiedy mamy pewność, że społeczeństwo dojrza-
ło do podjęcia godziwej decyzji. Klerykalne władze III RP
przyjmują oczywiście to stanowisko Krk jako swoje. I tak
na przykład w 1993 roku głos milionów
„niedojrzałych” Polek i Polaków proszą-
cych o referendum w sprawie dopusz-
czalności aborcji nie mógł być
wysłuchany. To było jasne po-
kazanie, kto tak naprawdę rzą-
dzi w Polsce – obywatele czy
biskupi. A potem politycy dzi-
wią się, że ludzie nie chcą gło-
sować… Regulacje prawne z ro-
ku 2000 i 2003 na temat refe-
rendów są nieczytelne, pełne we-
wnętrznych sprzeczności; wy-
magają skomplikowanych obli-
czeń progów ważności. Celowo
tak je skonstruowano, aby zniechęcić ludzi do podejmowa-
nia inicjatyw referendalnych. Zamyka się więc koło: polity-
cy z własnej woli nic nie zrobią – przecież ktoś inny (bisku-
pi i przedstawiciele różnych lobby) wydaje im polecenia
– a obywatele nie mają siły, aby ich do tego zmusić.
Stąd mój apel do nowego, wyłonionego po wyborach
Sejmu, w którym będzie (miejmy nadzieję!) niemała repre-
zentacja humanistów i antyklerykałów – zmieńmy prawo
dotyczące referendum albo, nie czekając na zmiany, ogło-
śmy je sami jeszcze przed końcem roku. Oprócz wyżej wy-
mienionych spraw dotyczących poddaństwa państwa pol-
skiego wobec Kościoła watykańskiego można też rozstrzy-
gnąć kwestie (na tak lub nie) likwidacji: Senatu, IPN-u, po-
wiatów, finansowania partii politycznych z budżetu (w za-
mian za przekazywanie 1 proc. podatku na partie, fundacje,
stowarzyszenia lub wybrany kościół); a także wprowadze-
nia etyki do szkół, równouprawnienia lesbijek i gejów (bez
prawa do adopcji) oraz zniesienia immunitetu poselskiego
i zaostrzenia przepisów dotyczących odpowiedzialności
karnej urzędników administracji publicznej.
Referendum bywa ryzykownym sposobem stanowienia
prawa, ale tylko w krajach rządzonych przez dyktatury
(np. hitleryzm w Niemczech), do których jednak Polska się
nie zalicza. Natomiast współczesne doświadczenia, choćby
Szwajcarii, wskazują, że jest to najlepsza szkoła demokra-
cji. Obywatel skutki swojego głosowania odczuwa na so-
bie samym i zna wagę swojego głosu. Rośnie aktywność
i zainteresowanie polityką. Wzrasta świadomość i kompe-
tencje obywateli, dzięki czemu wyników głosowania nikt się
później nie wstydzi.
Zaledwie dwa narodowe referenda, które z konieczno-
ści przeprowadziły polskie władze po 1989 roku, cieszyły
się wyjątkową popularnością. To z 2003 roku – w sprawie
wstąpienia Polski do Unii Europejskiej – zanotowało fre-
kwencję 58,85 proc., a wcześniejsze (z 1997 roku) – za lub
przeciw przyjęciu konstytucji – 47,86 proc. Zważywszy
na to, że obecnie stoi przed nami wiele egzystencjalnych
spraw i problemów, do urn z pewnością pójdzie większość
Polaków.
Marzena Wróbel z PiS (to „ta w czerwonym” od komisji ds.
nacisków) została uhonorowana przez „Solidarność” statuet-
ką „Czerwiec ’86”. Te zaszczytne wyróżnienia przyznawane
są osobom udzielającym wsparcia robotnikom protestującym
w Radomiu w roku 1976. Wróbel miała wtedy 13 lat. Na na-
grodę za udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku już
się bidula, niestety, nie załapała.
Nieźle musi się też palić pod czterema literami posłance PiS
(a teraz kandydatce) Marii Nowak ze Śląska, skoro zwraca
się listownie do proboszczów ze swojego okręgu: „Ośmielam
się prosić o poparcie tak w modlitwach, jak i poprzez aktyw-
ne uczestnictwo w wyborach i oddanie głosu na mnie”. No-
wak startuje z 8 miejsca listy, więc słusznie kombinuje, że świę-
ty Boże na pewno nie pomoże… Ale proboszcz więcej może.
Prawdziwa perełka wpadła w nasze łapska (dziękujemy Czytel-
nikowi „FiM”). Ta perełka to folder wyborczy Norberta Raby
– kandydata PO na posła z Dolnego Śląska. Sam sobie imć
kandydat zadaje pytanie: „Dlaczego warto na mnie głosować?”
i sam odpowiada: „Bo czynnie wspieram renowację i konserwa-
cję kościołów”. Czyli Raby szmugiel publicznych pieniędzy dla
Krk? Ale to się nie nazywa wsparcie, tylko kontRABAnda!
Proboszcz z Miechowa polecił na kazaniu dostarczyć sobie 200
tys. zł samorządowych pieniędzy. Na remont kościoła. Bo
podczas poprzednich wyborów dostał. Od PiS. Więc teraz chce
kasy od rządzącej miastem PO. I też dostanie... „Musimy mu
dać, bo podczas kampanii nie możemy pozwolić sobie na woj-
nę z księdzem” – przyznał bezczelnie małopolski sztab Plat-
formy, który – jak widać – wojny ze światłymi wyborcami boi
się mniej. Oby choć ci ostatni pamiętali o tym 9 października.
Dla Pawlakowych ludowców nadchodzące wybory są prawdzi-
wym być albo nie być. Otóż mają oni oddać Skarbowi Pań-
stwa 18 mln zł tytułem zdefraudowanych pieniędzy w kampa-
nii z 2001 roku. Wyrok jest prawomocny i do drzwi PSL za-
pukał już komornik. Jeśli Stronnictwo – które nie ma takiej
kasy – nie wejdzie do Sejmu, zostanie zlicytowane. I co? I ta-
ki np. poseł Jan Bury będzie musiał pierwszy raz w życiu wziąć
się do jakiejś roboty? Koniec świata, Panie...
Nie tylko PSL walczy o przetrwanie. Każdy z 460 posłów mi-
jającej kadencji zadłużony jest w różnych bankach (i w Sej-
mie) średnio na 170 tys. zł. Łącznie ich kredyty wynoszą
79 mln zł. Rekordzistka – Janina Okrągły z PO – ma blisko
2 mln zł długu. Ta to już naprawdę walczy o życie, czyli o po-
selską dietę w następnej kadencji.
To zdanie warto przeczytać kilka razy, by zobaczyć, co drze-
mie w głowach Prawdziwych Katolików: „Doświadczenie i lo-
gika pokazują, że im mniejsza frekwencja wyborcza, tym lep-
sza jest demokracja” (sic!) – oświadczył piórem red. naczel-
nego katolicki portal Fronda. Pan Terlikowski chętnie zapra-
szany jest jako ekspert np. do TVN, która to stacja głupieje
na naszych oczach.
Tragiczna sytuacja w seminariach duchownych – w bieżącym
roku akademickim niektóre z nich nie przyjęły ani jednego
kandydata. Dlatego Krk złapał się ostatniej deski ratunku
pod hasłem: „Zostań klerykiem na 48 godzin” (np. w semi-
narium w Łodzi.). Czyli: zobacz, jak fajnie jest nie mieć mło-
dości, dziewczyny, rodziny, dzieci, normalnych przyjaciół; zo-
bacz jak miły jest zapach kadzideł i kruchty; jak krzepiąca
jest stała obecność przełożonych, którzy stokroć więcej zna-
czą i mogą niż Bóg, w którego sami od dawna nie wierzą.
We Wrocławiu kibole biorą w swoje ręce sprawy, a dokład-
nie… taksówki. Założyli Taxi Śląsk i blokują najlepsze w mie-
ście postoje swoimi taksówkami przystrojonymi w barwy klu-
bowe. Taksówkarzom, którym to się nie podoba, proponują:
„A w ryj chcecie?”. Innowacyjność nowej firmy może pójść
jeszcze dalej. „W ryj” mogą dostawać wrocławianie, którzy
ośmielą się jechać autobusem lub tramwajem, a już całkiem
przechlapane będą mieć piesi.
„Kibice słyną z poczucia humoru, ciętej riposty i szybkiej re-
akcji (…). Mają w sobie coś ze średniowiecznego, rycerskie-
go zachowania” – oświadczył ks. Jarosław Wąsowicz, salezja-
nin, organizator „Pielgrzymki kibiców na Jasną Górę”. W peł-
ni się zgadzamy: riposty są cięte maczetą, poczucie humoru
ma ciężar gatunkowy kija bejsbolowego i z rycerzy kibole ma-
ją wiele. Choćby zakute łby.
Ci Czytelnicy „FiM”, którzy jakimś cudem w nocy z niedzieli
na poniedziałek trafili w eterze na Radio Maryja, mogli usłyszeć
żałosne zawodzenie. To Rydzyk płakał: jak nie zapłacę grzywny
(za bezprawną zbiórkę pieniędzy), to nawet mogę pójść siedzieć.
Ech, zobaczyć księdza dyrektora siedzącego… Bezcenne!
JONASZ
Dziiękujję tym,, kttórrzy wpłłaciillii piieniiądze na mojją kampaniię wyborrczą.. To byłła dobrra iinwesttycjja..
Jako posełł RP zrrobiię wszysttko,, aby anii jjedna Wasza złłottówka niie zosttałła zmarrnowana..
P rzed tygodniem ogłosiłem mój pomysł na inaugura-
705477928.031.png 705477928.001.png 705477928.002.png 705477928.003.png 705477928.004.png
Nr 39 (604) 30 IX – 6 X 2011 r.
GORĄCY TEMAT
3
duje czasem kilka (kil-
kanaście) głosów. Dla
liczących je spryciarzy
pojawia się wówczas okazja do usta-
wienia końcowego rezultatu wedle
życzeń politycznych sponsorów.
Zwłaszcza w ośrodkach, gdzie lo-
kalna sitwa potrafi perfekcyjnie maj-
strować przy urnie, a Temida jest
faktycznie ślepa. Popatrzmy, jak
przeprowadza się takie operacje, bo
już za tydzień może dojść do zma-
sowanej powtórki...
Na stronie internetowej Pań-
stwowej Komisji Wyborczej „wisi”
rezultat wyborów burmistrza i rady
miasta Brzozowa (liczące prawie
8 tys. mieszkańców miasto w woj.
podkarpackim), przeprowadzonych
21 listopada 2010 r. w lokalu obwo-
dowej komisji nr 2. Z komunikatu
zdecydowanie, bo choć na liście
PSL zdobyłam najwięcej głosów,
to uzyskała ona zaledwie 6 proc.
poparcia i wszyscy kandydaci prze-
padli. Nawiasem mówiąc, nazajutrz
po opublikowaniu nazwisk kan-
dydatów „nieznani sprawcy” wy-
malowali mi dom wulgarnymi na-
pisami. W wyborach na burmistrza
zdobyłam prawie 13 proc. Całkiem
niezły wynik, jeśli pamiętać, że nie
prowadziłam żadnej kampanii, po-
nieważ opiekowałam się w tym cza-
sie ciężko chorymi rodzicami. Skła-
dając protest, nie liczyłam zatem
na jakieś nagłe odwrócenie nastro-
jów wyborców, lecz o zwykłą pra-
worządność. Jestem w wydziale cy-
wilnym krośnieńskiego sądu ław-
nikiem, więc było to wręcz moim
obowiązkiem – podkreśla pani
Małgorzata.
~ protest pozostałej na placu
boju Chmiel dotyczył tylko rady
miejskiej, podczas gdy w toku po-
stępowania wyszły na jaw skanda-
liczne okoliczności towarzyszące
również wyborom na burmistrza,
którymi sąd nie mógł się zajmować,
choćby nawet bardzo chciał, a na
złożenie drugiego protestu było już
za późno.
Mimo zmowy milczenia i for-
malno-prawnych ograniczeń prze-
wód sądowy wykazał, że:
~ w urnie faktycznie znalazło się
osiem kart więcej, niż ich wydano;
~ dziewiąta oszukańcza karta nie
miała pieczęci komisji, więc jeden
z jej członków postanowił papier
opieczętować post factum i głos za-
liczono jako ważny. Sąd wprawdzie
orzekł, że było to niedopuszczalne
naruszenie ordynacji, ale
Krośnieńska Temida nie była
zbyt wyrywna w dochodzeniu praw-
dy, bezkrytycznie powielając w koń-
cowym orzeczeniu stanowisko swo-
jego kolegi, komisarza wyborczego
sędziego Trojanowskiego, który
stwierdził, że owszem, dopatrzył się
pewnych „nieprawidłowości w pra-
cy komisji”, ale nie miały one żad-
nego wpływu na ostateczne rezulta-
ty. Że liczby mówią co innego? Tym
gorzej dla liczb...
Przewodniczący Marek W. w ogó-
le nie odniósł się do kwestii zasad-
ności protestu. Ciesząc się statusem
strony, bez pytania kogokolwiek
o zdanie opuścił salę sądową i na-
wet nie został przesłuchany.
Idźmy dalej...
~ „Świadkowie częściowo roz-
bieżnie przedstawiają kolejność czyn-
ności komisji wyborczej po za-
kończeniu głosowania,
w szczególności co do prze-
liczenia podpisów na li-
ście wyborców czy przy-
czyn problemów ze spisa-
niem protokołu” – dowia-
dujemy się ze wspomnia-
nego uzasadnienia. Innymi
– Powinność nie oznacza bez-
względnego obowiązku, którego nie-
dopełnienie skutkuje automatycz-
nym oddaleniem późniejszych wnio-
sków dowodowych, zaś prawo cywil-
ne dopuszcza możliwość ich składa-
nia aż do zamknięcia rozprawy. Nie
było zatem żadnych przeszkód
formalnych, aby przesłuchać
świadków, których nie wskaza-
no przy składaniu protestu –za-
pewnia nasz rozmówca.
– Początkowo wiedziałam tylko
o nadwyżce kart do głosowania. Gdy
pojawiły się inne „kwiatki”, oczeki-
wałam, że sąd zechce wszystko grun-
townie wyjaśnić. Wyszło niestety ina-
czej – zauważa pani Małgorzata.
~ Choć okazało się, że niektó-
rym wyborcom podsuwano do pod-
pisu przy odbiorze kart do głosowa-
nia listę na II turę (co pozwala do-
mniemywać, że już szykowano prze-
kręt przy ewentualnej „dogrywce”
w wyborach burmistrza), fakt ten
pozostał niezauważony przez sąd.
W obliczu tych i innych nieznanych
dotychczas zjawisk w pracy komisji
komisarz Trojanowski oświadczył,
że rozważa możliwość złożenia do-
niesienia do prokuratury. I do dzi-
siaj nic, tylko rozważa...
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie
uchylił postanowienie krośnieńskiej
„okręgówki” i przekazał sprawę
do ponownego rozpoznania. Ponie-
waż dotyka ona także sędziego,
Chmiel złożyła wniosek o wyłącze-
nie wszystkich jego koleżanek i ko-
legów z wydziału cywilnego w Kro-
śnie oraz przeniesienie postępowa-
nia do Krakowa. Rzecz jest w toku
i końca nie widać, a prokuratura nie
wykazuje chęci, żeby z urzędu włą-
czyć się do gry.
– Nie otrzymałam znikąd żad-
nej konkretnej pomocy. Rzecznik
Praw Obywatelskich zaledwie „mo-
nitoruje sprawę”, a pan Stefan Ja-
worski , przewodniczący PKW, zbył
mnie ogólnikami. Stwierdził, że ma
związane ręce, ale „dokona analizy
obowiązujących przepisów i ewen-
tualne wnioski przedstawi właści-
wym organom władzy publicznej”.
Ponoszę znaczne koszty, tracę czas...
Okazuje się, że obywatel musi sam
i za własne pieniądze pilnować prze-
strzegania prawa wyborczego, choć
istnieją powołane ku temu instytu-
cje oraz organa ścigania – konklu-
duje Małgorzata Chmiel.
Dodajmy, że wspomniany wy-
żej Szałajko będzie się teraz ubie-
gać o mandat poselski z ramienia...
SLD. Ten „lewicowy” kandydat
obiecał nam dostarczenie całej po-
siadanej dokumentacji obrazującej
machinacje Obwodowej Komisji
Wyborczej nr 2. Później przysłał list:
„Po konsultacjach ze sztabem wybor-
czym podjąłem decyzję o odrocze-
niu na czas kampanii kwestii zwią-
zanych z protestem. Proszę o ewen-
tualny kontakt po 9 października”.
Odpisaliśmy mu, że po 9 paździer-
nika nie będziemy rozmawiać, bo
z ludźmi słabego ducha i chwiejnych
decyzji nie mamy o czym...
ANNA TARCZYŃSKA
Cud nad urną
Polskie prawo skonstruowano tak, żeby
maksymalnie utrudnić obywatelowi obalenie
werdyktu komisji wyborczej. Mimo popełnionych
przez nią ewidentnych nieprawidłowości...
dowiadujemy się, że choć mieszkań-
com tegoż obwodu wydano 1032
karty do głosowania, w urnie zna-
leziono ich 1040, czyli osiem wię-
cej . Analiza wyników głosowania
nie pozostawia cienia wątpliwości,
że fakt cudownego rozmnożenia kart
mógł mieć kapitalne znaczenie dla
trzech kandydatów na radnych, re-
prezentujących Komitet Wyborczy
„Stowarzyszenie na rzecz rozwoju
miasta i gminy Brzozów”, spośród
których Andrzej Łach (otrzy-
mał 103 głosy) i Wincenty Smoleń
(95 głosów) załapali się na manda-
ty, a Stanisław Szałajko (94 gło-
sy) został za burtą. Komisja uznała
jednak, że nic złego się nie stało,
a komisarz wyborczy (pełnomoc-
nik PKW, którego najważniejszym
ustawowym zadaniem jest czuwanie
nad przestrzeganiem prawa) Ar-
kadiusz Trojanowski , na co dzień
przewodniczący Wydziału II Karne-
go Sądu Okręgowego w Krośnie,
stanowisko to przyklepał.
Do właściwego terytorialnie sądu
w Krośnie wpłynęły dwa protesty prze-
ciwko ważności wyborów. Złożyli je:
rzeczony Szałajko (były działacz Sa-
moobrony, obecnie przewodniczący
Koła SLD w Brzozowie), żywotnie za-
interesowany zaliczeniem mu choćby
dwóch głosów więcej, oraz Małgo-
rzata Chmiel (założycielka galerii
sztuki ludowej; z listy PSL ubiegała
się o stanowisko burmistrza i mandat
radnego), której chodziło już tylko
o przyzwoitość i sprawdzenie, czy fak-
tycznie żyje w państwie prawa.
– Wystartowałam tylko dlate-
go, że prosiło mnie o to wielu miesz-
kańców. Radę miasta przegrałam
Ustawa o ordynacji stanowi, że
protest należy złożyć w ciągu dwóch
tygodni od dnia wyborów i należy
w nim sformułować zarzuty oraz
przedstawić na ich poparcie dowo-
dy (ewentualnie wskazać źródła).
Sprawa jest rozpatrywana przez
trzech sędziów zawodowych według
procedur Kodeksu postępowania cy-
wilnego, co oznacza m.in., że „sąd
nie może wyrokować co do przed-
miotu, który nie był objęty żąda-
niem” (art. 321 k. p. c.). Dla ilu-
stracji: jeśli powód żąda na przykład
odszkodowania za bezpodstawne
zwolnienie z pracy, sądowi nie wol-
no orzec w tym samym procesie re-
kompensaty za ujawniony „przy oka-
zji” mobbing (jeśli powództwo nie
zostało rozszerzone), choćby okazał
się drastyczny i niewątpliwy.
W rozpatrywanym przypadku re-
guły prawne odegrały szczególną ro-
lę, ponieważ:
~ wniosek Szałajki sąd oddalił
ze względów formalnych, bowiem
występował jako pełnomocnik ko-
mitetu wyborczego, a nie załączył
stosownego upoważnienia. – Całe
szczęście, że tak się stało, bo z de-
talami opisał wszystkie manipulacje.
Dużo o nich wiedział od przewod-
niczącego komisji nr 2 Marka W. ,
którego komitet wyborczy Szałajki
rekomendował. Gdyby oficjalnie sta-
nęły na wokandzie, byłaby afera dla
prokuratora. Wszyscy odetchnęli
z ulgą, że dzięki niuansom procedu-
ralnym udało się ją zamieść pod dy-
wan – mówi „FiM” członek jednej
z komisji, kategorycznie odmawia-
jąc szczegółów, bo „to jest małe mia-
steczko i by mnie zagryźli”;
Szef PKW Stefan Jaworski
„dla stwierdzenia nieważności wybo-
rów niezbędne byłoby ustalenie, że
karta w sposób niewątpliwy wpłynę-
ła na wynik wyborów. W niniejszej
sprawie, kiedy nie da się zidentyfi-
kować nieważnej karty, jej wpływ
na wynik głosowania jest tylko teo-
retyczny” – czytamy w uzasadnieniu
postanowienia z 28 grudnia 2010
roku, oddalającego wnioski Małgo-
rzaty Chmiel;
~ po zakończeniu głosowania i li-
czenia głosów komisja, zamiast wy-
wiesić w widocznym miejscu proto-
kół z przeprowadzonych czynności,
przewiozła w nocy całą dokumenta-
cję do siedziby Urzędu Miasta i Gmi-
ny, gdzie część jej członków ponow-
nie rozpieczętowała i przeliczyła gło-
sy oddane w wyborach na burmistrza
(pakietów z kartami do rady miasta
podobno nie otwierano). Sam proto-
kół podpisano dopiero w poniedzia-
łek 22 listopada (został opublikowa-
ny w godzinach popołudniowych), mi-
mo że komisji nie wolno było opu-
ścić lokalu wyborczego bez dopełnie-
nia tej ustawowej powinności. Choć
sąd uznał te występki za „istotne na-
ruszenia prawa”, nie próbował ziden-
tyfikować ich pomysłodawcy(ów),
a wszelkie wnioski dowodowe zmie-
rzające w tym kierunku oddalał, po-
nieważ „protest dotyczy ważności wy-
borów do rady miasta, więc okolicz-
ność ta nie miała znaczenia dla roz-
strzygnięcia sprawy”.
słowy: niektórzy członkowie ko-
misji „częściowo” łżą, ale „zda-
niem Sądu rozbieżności te nie ma-
ją istotnego wpływu na ostateczne
rozstrzygnięcie .
~ Z dziewięcioosobowego skła-
du komisji zdołano przesłuchać tyl-
ko pięciu jej członków, bowiem
trzech – mimo prawidłowo dorę-
czanych wezwań – uporczywie uni-
kało stawiennictwa (Marek W. nie
mógł być przesłuchany jako świa-
dek, ale nic nie stało na przeszko-
dzie, żeby przepytać go w charak-
terze strony). Sąd puścił płazem
tę jawną kpinę z wymiaru spra-
wiedliwości, stwierdzając, że „po-
stanawia pominąć dowód z ich ze-
znań, bowiem stan faktyczny spra-
wy został dostatecznie wyjaśniony
przeprowadzonymi już dowodami”
i nie ma wątpliwości, że „zeznania
tych świadków nie wniosą żadnych
nowych okoliczności”.
– Takie rozumowanie wydaje się
dosyć kuriozalne. Zwłaszcza w sy-
tuacji, gdy stwierdzono już ewident-
ne nieprawidłowości – zauważa eme-
rytowany łódzki sędzia.
~ Zgłoszenie przez Chmiel do-
datkowych świadków (m.in. Szałaj-
ki, aby odsłonił kulisy pracy komi-
sji) uznano za niedopuszczalne, po-
siłkując się nadinterpretacją prze-
pisu ordynacji (jej art. 59 stanowi,
że dowody powinno się przedsta-
wić przy wnoszeniu protestu).
O wyniku wyborów decy-
705477928.005.png 705477928.006.png 705477928.007.png 705477928.008.png
 
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 39 (604) 30 IX – 6 X 2011 r.
POLKA POTRAFI
Kochaj albo rzuć
Prowincjałki
W przydrożnym rowie leżał potłuczony
59-letni rowerzysta. Policjantom wytłuma-
czył, że zdmuchnął go z drogi pęd wymijającej go ciężarówki. No bo prze-
cież nie ponad 3 promile alkoholu, które sam dmuchnął w alkomat.
To nie zdrada sieje spustoszenie
w rodzinnych stadłach. Zastąpi-
ło ją coś absolutnie prozaiczne-
go – odkochanie się.
Tak przynajmniej wynika z ba-
dań Brytyjczyków. Grant Thornton
– doradca biznesowy i finansowy – re-
gularnie przepytuje o to prawników
zajmujących się rozwodami. I po raz
pierwszy skok w bok nie był najczęst-
szym powodem formalnego rozsta-
nia. Wygryzły go „wypalone miło-
ści”, „braki chemii” i „mentalne od-
dalenia”. „Celebryci wypłakują się
dziennikarzom, opowiadając o zdra-
dach swoich lub partnera, po któ-
rych związek trwa sobie w najlepsze.
Być może takie historie mają wpływ
na inne pary” – gdyba Thornton.
Wokół rozstających się ludzi – za-
ślubionych i nie tylko – rozkwitł cał-
kiem dochodowy biznes. Nieudane
związki leniwych kończą wynajęci fa-
chowcy. Przykład dał sam Clint
Eastwood (prawicowy konserwaty-
sta!). Oto życiowa partnerka Brud-
nego Harry’ego – po 12 latach po-
życia – od wynajętego w tym
celu adwokata usłyszała,
że nie ma już dokąd wra-
cać: zamki w drzwiach
wymienione, a jej rzeczy
czekają na odbiór... Facho-
wiec w wersji najoszczędniej-
szej dzwoni, wysyła SMS-a
z nowiną o rozstaniu lub
wygłasza to osobiście
(klient zobowiązuje się pokryć kosz-
ty ewentualnego leczenia – wiado-
mo, posłańcy mają najgorzej).
Wracając do rozwodzenia. Wia-
domo, że udowodniony skok w bok
współmałżonka procentuje na sali
sądowej. Stąd zupełnie nowa pro-
fesja – pole do popisu dla młodych
i bezrobotnych kobiet – testerka
mężczyzn. Bezbożny, mocno erotycz-
ny fach przywędrował do nas z Za-
chodu. Do testerek zgłaszają się ko-
biety, które marzą o rozwodzie z wi-
ny męża, oraz narzeczone i żony nie-
pewne swego szczęścia. Na łamach
rodzimej prasy kobiecej o swojej pra-
cy opowiedziały detektywki Kami-
la i Olga .
Wbrew pozorom etatowa uwo-
dzicielka to nie barbie z wielkimi
cyckami. Takie „lalki” onieśmielają.
Najlepsze są ładne, ale niewyróżnia-
jące się – ot, zwykła dziewczyna z są-
siedztwa. Testerka przygotowuje się
do każdego zlecenia, przeprowadza-
jąc wywiad środowiskowy: co facet
lubi, co ostatnio przeczytał, jakie ko-
biety kręcą go najbardziej. Uwodzą
w barach, tramwajach i siłowniach.
Niekiedy bawią się w opiekunki dzie-
ci, kiedy gość jest żonaty i dziecia-
ty. Seksu nie uprawiają. Cała akcja
kończy się na flircie czy jakimś nie-
winnym mizi-mizi. Chodzi wyłącz-
nie o wybadanie, czy facet jest chęt-
ny. Bywa, że etatowa uwodzicielka
musi jeszcze wystąpić w roli psycho-
loga i pocieszyć klientkę. Nierzad-
ko w zdradzonej kobiecie budzi się…
samica! Broni wówczas życiowego
dorobku w postaci niewiernego wy-
branka, o zdradę oskarżając… opła-
coną przez siebie panią detektyw.
Najwięcej zleceń dziewczyny ma-
ją w okolicach walentynek i Boże-
go Narodzenia. Okazuje się, że
przed miłosnorodzinnymi im-
prezami chcemy znać praw-
dę. Codzienne obcowanie
z niewiernymi sprawiło, że
wolą być same. „Wierzę, że
dobre związki istnieją” – łu-
dzi się Kamila, wspomina-
jąc o udanych małżeń-
stwach swoich koleżanek,
które jeszcze… z ich usług
nie korzystały.
JUSTYNA CIEŚLAK
Wiele szczęśliwych chwil przeżyły kury
77-letniej mieszkanki przedmieść Wrocła-
wia, która ptaki karmiła marihuaną. Permanentny stan uniesienia skończył
się ptactwu, kiedy na posesję wparowali policjanci i wycięli wszystkie 17
krzaków konopi. Staruszka – jak się okazało – hodowała je dla kur, bo te
niezwykle chętnie je jadły.
Pewien mieszkaniec Białegostoku w pory-
wie serca postanowił wesprzeć zakonną
placówkę charytatywną w Wasilkowie. Pozbierał w paczkę trochę rzeczy
i zawiózł. Na miejscu dowiedział się, że niepotrzebnie, bo biedacy opływa-
ją w dostatki i używanych rzeczy nie potrzebują. Natomiast pieniążki chęt-
nie by siostry przyjęły...
Na oddział szpitalny w Łodzi trafił mężczy-
zna z zawartością 13 promili glikolu etyle-
nowego we krwi. Podobny przypadek odnotowano w Piotrkowie Trybunal-
skim. Zdaniem specjalistów obaj panowie musieli wypić po… 3 albo 4 litry
płynu do chłodnic. Natomiast na wschodzie Polski, w gminie Hanna, mężczy-
zna z ponad 6 promilami alkoholu we krwi był jeszcze w stanie chodzić o wła-
snych siłach. Polacy zasługują na więcej? Opracowali: MaK, WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Kwestia obrony wartości [katolickich], to szansa na rozwój nowoczesnej
Polski. (Jarosław Kaczyński na Jasnej Górze)
Nie będę się wypowiadać, jestem katoliczką.
(Jeden z „aniołków” Kaczyńskiego na pytanie, jak odbiera obecną
kampanię wyborczą)
Krzyż w Sejmie powinien wisieć. Taka jest nasza kultura.
(Jarosław Gowin, poseł PO)
destagu tym lepiej można zrozumieć, dlaczego
przywódcy religijni nie powinni przemawiać w par-
lamentach.
Było wiele powodów do tego, aby uznać pomysł
zaproszenia papieża do parlamentu niemieckiego (i ja-
kiegokolwiek innego) za niestosowny. Po pierwsze – pa-
piestwo zwalczało przez całe stulecia wszelkie przeja-
wy demokracji, w tym parlamen-
taryzm. Po drugie – jest, ostat-
nią w Europie, dyktaturą, któ-
ra u siebie nadal odrzuca de-
mokrację i lekceważy prawa
człowieka. I po trzecie – nie ma
powodów, aby zafundować aku-
rat Kościołowi katolickiemu przywilej fetowania jego
przywódcy w parlamencie.
Istnieje jeszcze jeden powód nieprzyjmowania Be-
nedykta w Bundestagu – stał się on jasny tuż po jego
przemowie. Atmosfera fety parlamentarnej i zezwolenie
na przemówienie głowy Kościoła bez debaty sprawiły,
że cokolwiek by powiedział, pozostałoby bez należytej
reakcji. I papież w pełni skorzystał z tej okazji, czyli
nadużył gościnności demokratycznego gremium dla ro-
bienia zamieszania. Tak to już jest, że w demokracji nie
można traktować dyktatorów jak partnerów, bo oni za-
raz to wykorzystają. Niczym lisy wśród bezbronnych kur.
Benedykt wiedział, że może powiedzieć właściwie
wszystko, a i tak nie będzie go wypadało wygwizdać.
No to powiedział na przykład to: „W przeciwień-
stwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo ni-
gdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa
objawionego”. Jest jakąś niesamowitą bezczelnością
opowiadanie tak jawnych kłamstw akurat w Niemczech,
kraju płonących czarownic i ciężkich, toczonych przez dzie-
sięciolecia wojen religijnych. Także w kraju, w którym ar-
cykatolicki władca Karol Wielki dał Sasom wybór – al-
bo chrzest, albo katowski topór. Rzeczywistość jest taka,
że Kościół katolicki, kiedy tylko ma dość sił, a jeśli nie sił,
to przynajmniej tupetu, zawsze narzuca społeczeństwu tą
lub inną drogą swoje rozumienie „objawienia”. I tezy wy-
nikające z niego próbuje wpleść w ramy prawa stanowio-
nego tak, aby udawały tak zwane
prawo naturalne.
Właśnie kontrowersyjna ka-
tolicka koncepcja prawa natu-
ralnego (istnieją także inne jego
wersje, bardziej sensowne) była
kręgosłupem pokrętnych wywo-
dów filozoficzno-historyczno-prawnych Benedykta w Bun-
destagu. Papież chciał przekonać deputowanych, jakkol-
wiek śmiesznie by to brzmiało, że nauka Kościoła jest nie-
zbędna dla utrzymania poszanowania praw człowieka.
Przekonywał, że droga do Powszechnej deklaracji praw
człowieka (z 1948 roku) wiedzie przez chrześcijańskie śre-
dniowiecze. Oczywiście, że wiedzie, podobnie jak przez
inne dziejowe nieszczęścia, które przytrafiły się w minio-
nych stuleciach. Papież zrobił pseudonaukowy dym, aby
zdezorientować słuchaczy, którzy może nie pamiętają, że
w XIX wieku papiestwo wyszydzało prawa człowieka i by-
ło ich głównym wrogiem w Europie, a w XX wieku z nie-
nawiści do demokracji wspierało faszyzm. Dziś próbuje
natomiast ogonem dzwonić na mszę w intencji wolności.
Pozostaje mieć nadzieję, że po tym puszczaniu pseu-
dointelektualnych bąków w Bundestagu przynajmniej
w Niemczech dojdą do wniosku, że nie należy wysto-
sowywać pochopnych zaproszeń do przemawiania w par-
lamencie.
Kler w Polsce pod żadnym pozorem nie może być uznawany ani za grupę
bogatą, ani za grupę uprzywilejowaną. Jestem przeciwny wyprowadzeniu na-
uczania religii ze szkół. (Jacek Rostowski, minister finansów, PO)
Janusz Palikot jest niedoszacowany w badaniach popularności.
(Włodzimierz Czarzasty, polityk związany z SLD)
Jeżeli chodzi o poglądy Palikota czy jego uczciwość, to nie mam wątpli-
wości, że jest uczciwy w tym, co mówi.
(Andrzej Celiński, poseł niezależny, opozycjonista w PRL)
Palikot znalazł szczelinę między PO a SLD i coraz bardziej się w nią wpy-
cha, żłobiąc dla siebie więcej miejsca, głównie kosztem SLD. Również PO
może stracić przez Palikota 2–3 procent poparcia. Ale Palikot jest silny sła-
bością SLD. To wina Napieralskiego.
RZECZY POSPOLITE
Lis w kurniku
(Jarosław Gowin, PO)
Kościół jest w Polsce ofiarą częstej dyskryminacji. Stał się chłopcem do bi-
cia i media z różnymi mętami społecznymi, polując na niego, chcą trochę
na tym zarobić.
(biskup Tadeusz Pieronek)
Nie wiem, czy szatan czasem nas nie prowadzi… Może to szatan ma teraz
więcej do powiedzenia? Bo gdyby im się te sny spełniły i PiS by wygrał, to
dopiero zapłaci Kościół za to zwycięstwo.
(Lech Wałęsa o przywódcach Kościoła w Polsce i ich marzeniach)
Czasem diabeł bywa obecny w sposób materialny. Ojciec Pio był fizycz-
nie atakowany przez szatana przyjmującego różne formy.
(Ewa Czaczkowska, dziennikarka „Rzeczpospolitej”)
Młodzi Niemcy nie tyle nie zgadzają się z katolicyzmem, co on ich w ogó-
le nie obchodzi.
(Nils Soenksen,
przewodniczący stowarzyszenia Generation Benedikt)
Wybrali: RK, AC, PAR
ADAM CIOCH
ZDMUCHNIĘTY
ODLOT NIELOTÓW
WZGARDZONY
CUD W ŁODZI
P o występie oratorskim Benedykta XVI w Bun-
705477928.009.png 705477928.010.png 705477928.011.png 705477928.012.png 705477928.013.png 705477928.014.png 705477928.015.png 705477928.016.png 705477928.017.png 705477928.018.png 705477928.019.png
Nr 39 (604) 30 IX – 6 X 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
POD SUTANNĄ
A proboszcz parafii w Niedź-
wiadnej grzmiał z ambony: „Nie
bądźmy obojętni. Nie wierzmy, że
diabeł już dawno zniknął z tego
świata. Chociaż ryczy coraz głośniej,
jest dzięki Bogu coraz słabszy i dzię-
ki Ukrzyżowanemu nie ma szans
na zwycięstwo!”. I kończy ogłosze-
nia duszpasterskie iście chrześci-
jańskim życzeniem: „Chciałbym, aby
Nergal był szczęśliwy – niech go za-
tem diabeł obesra. Amen!”. AK
złotych. Rozumiemy, że ta kradzież
była powodowana troską o zdrowie
ludzi pogrążonych w nałogu nikoty-
nizmu, aby mniej im zostało do pa-
lenia.
Kazimierz Michał Ujazdow-
ski otrzymał przedwyborcze wspar-
cie ze strony Kościoła we Wrocła-
wiu i jest tam nazywany „dobrodzie-
jem” m.in. za przekazanie na re-
mont jednej z parafii ponad milio-
na złotych w czasach, gdy był mi-
nistrem kultury. Ujazdowski nie jest
wyjątkiem – peregrynacje po para-
fiach z przedwyborczymi „wykłada-
mi” odbywają także inni PiS-owscy
kandydaci: Andrzej Jaroch , Ma-
rek Dyżewski , Robert Pieńkow-
ski , Kornel Morawiecki i Dawid
Jackiewicz . Ujazdowski cieszy się
z takiej obleśnej kampanii – „takie
spotkanie po liturgii to prawo
do rozmów o sprawach publicz-
nych”. Swoją kampanię prowadzi
w kościołach także Jan Żaryn , kan-
dydat PiS do Senatu.
Jakże to – rozpłakał się Kru-
pa. – A kto przeprowadził przez
Sejm projekt wolnego dnia w Świę-
to Trzech Króli?
Dobra, dobra – macha ręką
Ćmiel. – A kto zagłosował za od-
rzuceniem obywatelskiego projek-
tu ustawy zakazującej aborcji nawet
wówczas, gdy kobieta została zgwał-
cona lub ciąża zagraża jej życiu?
Tego ci, hu…ltaju, nie daruję!
To polityczna ekskomunika.
Stawia się mnie poza nawiasem ka-
tolików, na których można oddać
głos. Moja dotychczasowa działal-
ność świadczy o tym, że jestem ka-
tolikiem! – biadoli dalej poseł.
Cóż, panie Krupa, albo jest się
Kościołowi oddanym do końca,
albo…
gazety „życie poczęte” jest mniej
ważne niż sukcesy Jarosława. A nas
to zupełnie nie dziwi.
MaK
MaK
WŁADZA DUCHOWNA
PRAWO
I ZŁODZIEJSTWO
Wielebny z parafii pw. Wnie-
bowzięcia NMP w Dulsku z okazji
odpustu ku czci św. Tekli w nie-
dzielę 25 września zarządził:
„W procesji wezmą udział wszyst-
kie dzieci ze szkół w Sokołowie
i w Dulsku w strojach galowych wraz
z Dyrekcjami i Nauczycielami”.
Z kolei proboszcz parafii w Pogo-
rzeli zaanonsował, że uroczystości
odpustowe ku czci św. Michała Ar-
chanioła, patrona miasta i gminy
Pogorzela, odbędą się 2 paździer-
nika. I wezwał władze miasta do sta-
wienia się na probostwo na „spo-
tkanie organizacyjne”.
Przed sądem w Gdańsku ru-
szył proces o zwrot 6,8 mln zł od-
setek, jakie władze podarowały ar-
chidiecezji gdańskiej za czasów rzą-
dów PiS w 2007 roku. Chodzi
o zwrot podatku VAT dla złodziej-
skiego wydawnictwa Stella Maris,
będącego własnością archidiecezji.
PiS-owcy wypłacili Kościołowi pie-
niądze, mimo że w sprawie oszustw
w Stella Maris na kwotę 68 milio-
nów złotych od lat toczyło się śledz-
two (i proces). W sprawie procesu
o odsetki Kościół wystąpił oczywi-
ście o utajnienie obrad. MaK
NEONAZI
W LUBLINIE
MaK
Neofaszyści atakują już nie tyl-
ko na Podlasiu, lecz także w Lubli-
nie. Pomalowali farbą samochód
Dariusza Libionki , historyka i pra-
cownika Muzeum na Majdanku,
a kilka miesięcy temu obrzucili je-
go dom kamieniami i petardami.
Policja, jak zwykle w takich przy-
padkach, wykazuje bezradność wo-
bec „nieznanych sprawców”. MaK
PAR
AK
CZARNE PLECY
SKARGA NA SEJM
GORZKIE ŻALE
W spocie wyborczym posła Ja-
na Kamińskiego – kandydata
do Sejmu z ramienia PSL z woj.
podlaskiego – wystąpił Czesław
Tokarzewski – proboszcz parafii
w Kalinówce Kościelnej. Ksiądz
prezentuje się w filmiku w „stroju
roboczym” – sutannie i koloratce.
Podobnie ma się rzecz z broszur-
ką kandydata na posła, w której
uwielbieniem dla jego dokonań
dzieli się z czytelnikami kolejny du-
chowny – ks. kan. Janusz Mrocz-
kowski , proboszcz w Bargłowie Ko-
ścielnym. Obaj duchowni z pewno-
ścią wiedzą o kontrowersyjnej dzia-
łalności publicznej posła Kamiń-
skiego, związanej z budową pensjo-
natu w miejscowości Bryzgiel
nad jeziorem Wigry. Budowę roz-
począł sam Kamiński, później jed-
nak przepisał prawa własności
do niej na dwie córki. Okazało się,
że wznoszony na terenie Wigier-
skiego Parku Narodowego pensjo-
nat jest samowolą budowlaną,
wznoszoną bez stosownych pozwo-
leń. Również dotację unijną, przy-
znaną przez Urząd Marszałkowski
Województwa Podlaskiego w cza-
sach, kiedy Kamiński był jednym
z wicemarszałków, trzeba było zwró-
cić wraz z odsetkami, ponieważ zo-
stała przyznana na podstawie nie-
prawdziwych oświadczeń oraz nie-
rzetelnych wniosków. Córki posła
dobrowolnie poddały się karze po-
zbawienia wolności w zawieszeniu
oraz grzywnie. Faktycznie, kandy-
dat wart mszy…
BIBLISTOM PO NOSIE
KLER SIĘ ROZBIJA
„Szkoda, że jest tylko jedna
dziewczynka do sypania kwiatka-
mi, że tak mało jest ministrantów,
że nie było już komu rozpalić ka-
dzielnicy, tylko jeden ministrant
dzwonił dzwonkami na procesji…
Nie wszystkie feretrony były wzięte,
bo nie było komu…”. To nie gorz-
kie żale z jakiejś wymarłej katolic-
kiej parafii w którymś ze zlaicyzo-
wanych krajów zachodniej Europy.
To relacja proboszcza z wrześnio-
wego odpustu w największej w Płoc-
ku parafii pw. św. Krzyża. AK
Schyłkowy, kruchtowy Sejm za-
twierdził uczynienie z roku 2012 ofi-
cjalnego roku księdza Piotra Skar-
gi , jezuity, pobożnego bajkopisarza
(żywoty świętych), kontrreformacyj-
nego kaznodziei. Na sali sejmowej
znalazł się jeden poseł, który sprze-
ciwił się tej propozycji – John God-
son , czarnoskóry poseł PO z Ło-
dzi (protestant). 12 posłów z SLD
wstrzymało się z poparciem. Przy-
łączył się do nich także Andrzej
Celiński , niezależny poseł lewico-
wy i kandydat na senatora w War-
szawie. Na pociechę innym roda-
kom posłowie uchwalili ten sam rok
rokiem Janusza Korczaka . Tylko
czy to nie wstyd zestawiać ze sobą
takie dwie postaci – megaoszołoma
i bohatera?
Profesor Ireneusz Krzemiński ,
znany socjolog i świecki katolik, dał
po nosie wszystkim tym, którzy po-
tępili Magdalenę Środę za jej wy-
powiedź o darciu Biblii jako prote-
ście wobec zawartych w tej księdze
zachęt do przemocy. Na prof. Środę
zorganizowali nawet nagonkę polscy
bibliści katoliccy. Krzemiński oświad-
czył, że jako człowiek wierzący sam
miał ochotę nieraz podrzeć niektóre
stronnice „świętej księgi” z tych sa-
mych powodów, co jego uniwersytec-
ka koleżanka. Przypomniał też mo-
deratorowi nagonki, księdzu profe-
sorowi Waldemarowi Chrostow-
skiemu , że antysemityzm, któremu
ten hołduje, jest obecnie przez Ko-
ściół uznawany za grzech, więc niech
się nie czepia innych, lecz przemyśli
własne postępowanie.
81-letni ksiądz potrącił w Lubli-
nie na przejściu dla pieszych 14-let-
nią gimnazjalistkę. Dziewczyna w sta-
nie ciężkim przebywa w szpitalu. Po-
licja nie opublikowała informacji
o tym zdarzeniu, choć robi to zwy-
kle ze znacznie bardziej błahymi wy-
darzeniami, lecz utrzymywała spra-
wę przez kilka dni w tajemnicy. W Ło-
dzi tymczasem zakonnica ze Zgro-
madzenia Sióstr Służebniczek nie
ustąpiła pierwszeństwa przejazdu
i zderzyła się z prawidłowo jadącym
samochodem, którego pasażerka od-
niosła obrażenia. Zakonnicy, która
nawet nie próbowała hamować, wrę-
czono mandat (300 zł) i obciążono
6 punktami karnymi.
WOJTYŁA
W MOSKWIE
MaK
Na dziedzińcu Biblioteki Lite-
ratury Obcej w Moskwie ma zostać
odsłonięty pomnik „Błogosławio-
nego Jana Pawła II – myśliciela,
poety i nauczyciela” (ale nie papie-
ża!). Do stolicy Rosji dotarła tak-
że kropla papieskiej krwi wysłana
przez kardynała Stanisława Dzi-
wisza . Tak oto spełniło się wiel-
kie marzenia Jana Pawła II – po-
jechał do Moskwy. Choć w stanie
skroplonym…
MaK
NAPALONY
ORGANISTA
NIECH DIABEŁ
OBESRA
W okolicach Kazimierzy Wiel-
kiej (woj. świętokrzyskie) miejscowy
rolnik dopadł złodzieja na swoim ty-
toniowym polu. Okazał się nim tam-
tejszy organista. Pomocnik księdza
zdążył nakraść liści o wartości 1500
Kościół dwoi się i troi, usiłując
rozpętać kampanię nienawiści prze-
ciwko „słynnemu propagatorowi sata-
nizmu” „Nergalowi” . Proboszcz
z parafii michalitów w Markach roz-
kazuje swoim owieczkom (pisownia
oryginalna!!!): „W związku promo-
wania p. Adama Darskiego »Nerga-
la«. Oficjalnie podaje się za Szatani-
stę i obraża ludzi wierzących, dopusz-
czając się świętokradztwa, kiedy po-
rwał Biblię. Nie możemy na to jako
katolicy pozwolić, aby kreowano ta-
kie postawy w naszej Telewizji, dla-
tego proszę rozebrać te protesty pod-
pisać i wysłać na podany adres”.
Parafia pw. Miłosierdzia Boże-
go w Bielawie wzywa wszystkich ka-
tolików do łączenia się przeciwko
„Nergalowi” w krucjacie różańco-
wej. W celu „odnowy moralnej pol-
skiego życia publicznego” należy co-
dziennie o godz. 21 klepać dziesiąt-
kę różańca – brzmi instrukcja.
MaK
MaK
KONFITURY
NAD ŻYCIE
A.
Straszny skandal wybuchł w śro-
dowiskach kruchtowych. Okazało
się, że tygodnik katolicki „Niedzie-
la” odmówił publikacji tekstu Paw-
ła Milcarka , publicysty konserwa-
tywnego, który krytykował liderów
PiS za brak determinacji w „obro-
nie życia poczętego”. Chodzi o licz-
ne absencje na głosowaniu w spra-
wie ustawy o całkowitym zakazie
aborcji. Milcarek opublikował swój
tekst w „Rzeczpospolitej” z infor-
macją, że „Niedziela” nie chciała
przed wyborami robić przykrości
Kaczyńskiemu ... I wybuch skandal,
bo okazało się, że dla katolickiej
ZA PŁYTKO W TYŁEK
O tym, że Kościół w Polsce jest
neutralny politycznie, zdołał się
przekonać poseł PO Jacek Kru-
pa . Mężczyzna dostał właśnie pi-
smo od księdza prałata Edwarda
Ćmiela , w którym to nadawca krót-
ko oświadcza, że mężczyzna nie
spełnia kryterium osoby, na którą
mogliby głosować katolicy.
705477928.020.png 705477928.021.png 705477928.022.png 705477928.023.png 705477928.024.png 705477928.025.png 705477928.026.png 705477928.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin