ROŹDZIAŁ X.docx

(15 KB) Pobierz

ROŹDZIAŁ X...

 

           Wieczorem wiał lekki, przyjemnie chłodzący wiatr. Choć Kanzaki była przepełniona ciekawością, nie odważyła się spytać elfki dokąd idą.

-Mam nadzieje że umiesz jeździć konno.- Spytała nagle księżniczka wyrywając rudzielca z zamyślenia.

-Tak umiem. W moim świecie często jeździłam konno.

-Ale wiesz że konie w Finemandii nie są takie zwyczajne prawda?

-A co takiego potrafią.

-Tego nikt nie wie. Niektóre potrafią z tobą rozmawiać, inne zmieniać kolor sierści... Nikt do końca nie wie do czego są zdolne SATARLIDOMARSADOINIIAL.

-Sata...Co?

-Yyyyy… Po twojemu to zwierzęta.

Dziewczyny szybkim krokiem zmierzały ku królewskiej stajni. W środku panował delikatny półmrok. Kanzaki uderzył zapach Świerzego siana. Mime od razu skierowała się do śnieżnego ogiera. Kanzaki tym czasem przechadzała się wśród boksów oglądając wspaniałe wierzchowce. Jej szczególną uwagę przykuła kasztanowa klacz o białej grzywie i ogonie stojąca na samym końcu stajni. Spojrzała klaczy w piękne kasztanowe oczy. Poczuła że między nimi zrodziła się szczególna wież emocjonalna.

-Hej Kan, co tam robisz? Wybrałaś już sobie konia?- Spytała się księżniczka.

-A może być ten?

-No co ty, żartujesz sobie!? Ta klacz to Gale i jest niebezpieczna. Połamała trzech stajennych, którzy odważyli się do niej zbliżyć. Choć wybierzemy Ci innego konia.

Kanzaki niechętnie zgodziła się z elfką. Mime już w tym czasie szykowała jej innego konia, ukrytkiem spoglądając na zapatrzoną w klacz przyjaciółkę. Gdy skończyła zawołała Kanzaki. Ruszyły galopem przed siebie pozostawiając stajnie w tyle. Zatrzymały się przy szybko płynącym strumyczku. Przysiadły na rozgrzanych od słońca kamieniach. 

-Mime co ty robisz jako księżniczka?

-Wiele rzeczy. Chodzę na bankiety, wysłuchuje z moim ojcem skarg całej ludności...

-Skarg?

-Tak. Żołnierze z "Czarnego Grodu” coraz częściej napadają na oddalone wioski. Ale nie mówmy teraz o tym. Jak sie czujesz po treningach?

-Wszystko mnie boli.

-Reno twierdzi że robisz postępy. Za to Dante, że potykasz się o własne nogi.

Dziewczęta roześmiały się radośnie. Jeszcze chwile gawędziły po czym zapadła chwilowa cisza, którą niepewnie przerwała Kanzaki.

-Mime czy ja mogła bym posługiwać się magią?

-Skoro jesteś wybrańcem to wydaje mi się że tak.

-A ty umiesz posługiwać się magią?

-Każdy elf to potrafi.

-Proszę pokaż mi jakaś sztuczkę.- Nalegała Kanzaki.

Mime wyciągnęła dłoń przed siebie i wyrecytowała krótkie zaklęcie. Pojawiła sie delikatna iskierka, by chwile potem przemieniła się w kryształowego motyla, który wzleciał w niebo pozostawiając za sobą błyszczący szlaczek. Kanzaki nie mogła oderwać od niego spojrzenia. Śledziła każdy jego ruch. Obserwowała trzepot drobniutkich skrzydełek. Zamarzyła aby kiedyś i ona mogła je mieć.

 

###

 

              Tego ranka dziewczyna wyszła z pokoju zadziwiająco szybko. Szybkim krokiem powędrowała do królewskiej stajni. Tej nocy Kanzaki miała niespokojny sen. Widziała stajnie, całą w ogniu a w niej kasztanową klacz Gale. W jej umyśle rozbrzmiewała tylko jedna paraliżująca myśl "Pomórz mi". Po cichu przechodziła obok wspaniałych królewskich wierzchowców. By wreszcie znaleźć się obok boksu kasztanki. Jak sie okazało konia nie było w boksie. Kanzaki zauważyła niedaleko stajennego, powoli do niego podeszła.

-Przepraszam?

-Co tu panienka robi? To królewska stajnia. Nikt nie ma prawa tu wchodzić.

-W porządku. To Kanzaki, moja przyjaciółka. Ma pełne prawo, żeby tu przebywać.- Wtrąciła się do rozmowy Mime, która pojawiła się niespodziewanie.

-Skoro Księżniczka tak mów, to nie ma problemu. O co chodzi?

-Chciała bym sie dowiedzieć gdzie jest ta kasztanowa klacz?

-Kanzaki to niebezpieczny koń.- Uprzedziła księżniczka.

-Księżniczka ma absolutna racje. To bardzo niebezpieczny koń.

-Proszę, powiedźcie gdzie ona jest. To dla mnie bardzo ważne. Proszę.- Błagała Kanzaki.

-Kan, porozmawiajmy przed stajnią.- Poprosiła elfka. Dziewczęta odeszły, pozostawiając stajnie za sobą. Usiadły na powalonej przez wiatr wierzbie.

-Czemu ten koń jest dla ciebie taki ważny?- Spytała Mime.

-Ja nie wiem. Ten koń jest dla mnie wyjątkowy.

-Czemu?

-To trudne do wytłumaczenia.

-Mamy czas.

-Gdy na nią spojrzałam, poczułam wewnątrz siebie, że Gale jest odbiciem mnie samej. To było takie dziwne uczucie. Takie inne i niezwykłe.

-Hmmmm..... Rozumiem.

-Proszę powiedz mi gdzie ona jest. -Nalegała Kanzaki.

-Kilku ludzi będzie próbowało ją ujeździć.

-To będzie niezłe widowisko. Czy ja też mogła bym spróbować?

-Jasne, jeśli tego chcesz, to nie ma sprawy. Przyśle kogoś po ciebie gdy sie zacznie.

-Dziękuje ci Mime. Dziękuje.

 

###

              Nastało przedpołudnie, do pokoju Kanzaki wszedł Ayame. Powiedział że nadszedł czas ujeżdżania klaczy. Kanzaki szybko się zebrała, i podążyła w ślady chłopca. Po drodze przyjemnie im sie rozmawiało. W końcu dotarli do wielkiego placu na którym miała się pojawić klacz. Chłopiec wypatrzył pośród sporego tłumu resztę przyjaciół.

-Ayame czemu tu jest taki tłum?- Spytała Kanzaki przeciskając się między dziwnymi stworami.

-Wszyscy chcą zobaczyć czy ktoś ujeździ klacz.

-To taki tłum zebrał się dla jednego konia?

-To nie typowa klacz. Uciekła z "Czarnego Grodu", to koń samego Cesarza. Ten kto utrzyma się w jej siodle, będzie miał prawo ją zabrać. Stanie się wtedy jego własnością.

-No nareszcie doszliśmy. Cześć wszystkim.- Przywitała się Kanzaki.

-Gdzie sie podziała Mime?- Spytała.

-Księżniczka będzie sędziowała.- Odpowiedział jej Riku.

-Ilu jest zawodników?

-Tylu ilu się zgłosi. Większość boi się tej klaczy.- Odpowiedział Reno.

Kanzaki zastanawiała się przez chwile. Czemu ludzie boją się klaczy. Czemu uciekła. Jak sie tu znalazła. W głowie kłębiło się mnóstwo pytań, na które dziewczyna nie znała odpowiedzi. Rozmyślania przerwał jej głuchy dźwięk rogu, rozpoczynający zawody. Na padok wbiegła rozjuszona klacz.

-Czemu nie ma na sobie siodła ani ogłowia?- Zapytała zaskoczona.

-To proste Kan. Żeby było trudniej.- Odpowiedział Ayame.

-Jeśli koń poczuje że jesteś dla niego odpowiednim opiekunem. Da sie dosiąść bez uprzęży.- Dodał Dante.

W tym czasie na padok wychodzili po kolei uczestnicy. W śród nich Kanzaki zauważyła Rin. Lecz nikt nie potrafił się utrzymać na koniu.

-Czy są jeszcze jacyś chętni?- Rozbrzmiał donośnie melodyjny głos Księżniczki. Nikt jednak sie nie zgłosił. W tym czasie do umysłu Kanzaki cisnęły się obce obrazy. Widziała baty, kajdany, żelazne druty owijające się wokół ciała. Dziewczyna złapała się za głowę, już wiedziała czyje to wspomnienia. Zawody zaraz miały się zakończyć gdy zdeterminowana Kanzaki wyszła z dumnie uniesioną głową na padok. Usłyszała tylko chichoty i szepty. Rozłoszczona klacz puściła się pędem w stronę dziewczyny. Kanzaki nie cofnęła się by zejść zwierzęciu z drogi. Przeciwnie stała w jednym miejscu, patrząc się kasztance w brązowe oczy. Klacz była coraz bliżej. Żadna z nich nie chciała ustąpić. Dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów, gdy klacz postanowiła się zatrzymać. Zarzuciła gniewnie głową. Kanzaki czuła na twarzy gorący oddech konia, który grzebał nerwowo kopytami w ziemi. Tłum ucichł, wpatrzony w widowisko. Ayame, Riku i Reno zaczęli się niepokoić o dziewczynę. W końcu to zdziczały koń. Tylko Dante stał z obojętną miną.

-Widziałam co cię spotkało, jak cię traktowali. To było okrutne.- Powiedziała Kanzaki, kładąc dłoń na rozgrzany nos zwierzęcia. Spojrzała w brązowe oczy klaczy, powoli przesuwała dłoń do grzbietu zwierzęcia. Delikatnie wsiadła na klacz. Czuła jak mięśnie konia się napinają, jak twardnieją. Kanzaki się nie bała, miała pełne zaufanie do kasztanowej klaczy. Delikatne ucisnęła boki konia, aby ten się ruszył. Zwierze posłusznie wykonało polecenie. Tłum zawiwatował.

-I oto tak klacz znalazła nowego właściciela. Gratuluje Kanzaki.- Wykrzyknęła entuzjastycznie Mime.

-Nie bój się. Już nikt cię nie skrzywdzi.- Szepnęła dziewczyna wprost do ucha zwierzęcia.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin