Nieortograficzne kompleksy.pdf

(58 KB) Pobierz
Nieortograficzne kompleksy – Alina Brzózka
Nieortograficzne kompleksy – Alina Brzózka
Aktualizacja: 2011-03-22 1:32 pm
Dla wielu Polaków angielszczyzna jest synonimem obycia, wyższej kultury, ma być znakiem
statusu społecznego i wyjścia z polskiego zaścianka. Rada Języka Polskiego w imię ortografii i
szacunku dla polszczyzny upomina bezskutecznie administrację, nadającą polskim obiektom
sportowym i infrastrukturalnym anglojęzyczne nazwy.
Czy ktoś pamięta ze szkoły poirytowanie towarzyszące lekturze XVII-wiecznych polskich tekstów, przy
której należało się zapoznać ze zjawiskiem makaronizowania? Współczesny czytelnik, pozbawiony
najczęściej zaplecza w postaci wykształcenia klasycznego lub choćby szczęścia ukończenia liceum z
kursem łaciny, staje bezradny wobec testów, które wtedy przeciętnie wykształconemu szlachcicowi nie
sprawiały najmniejszego problemu. Dlatego też, aby przeczytać zapiski z jednego tylko roku
Pamiętników J.Ch. Paska, musimy przestudiować ponad 400 przypisów tłumaczących łacińskie
wyrażenia!
„Ale przecie, kiedy komu złem za dobre, niewdzięcznością nagradza się za wdzięczność, kiedy
ojczyzna ta, dla której kto swoje ochotnie niesie in aleam fortuny zdrowie, jemu za to honor i reputacyją,
jako najdroższy depozytyt dobrej odbierając sławy, kiedy nadto żółcią z piołunem mieszane przy
niewinności propinat kalumnije, jest to afflictio supra afflictiones, dolegliwość nad wszystkie
dolegliwości, jest to crimen atro carbone notandum przeciwko Bogu samemu i prawu militans ”.
Dla wielu będzie męcząca łacina obecna w polskich zdaniach, ale zupełnie inaczej będą postrzegać
język angielski w tej samej funkcji w tekstach współczesnych. Co prawda w badaniach
przeprowadzonych przez CBOS na zlecenie Rady Języka Polskiego na pytanie, co najbardziej razi we
współczesnej polszczyźnie używanej publicznie na pierwszym miejscu znalazły się wulgaryzmy
(86,3%), a na drugim wymieniano masowe zapożyczenia z języków obcych (51,4%), to jednak dla wielu
Polaków angielszczyzna jest synonimem obycia, wyższej kultury, ma być znakiem statusu społecznego
i wyjścia z polskiego zaścianka. Skąd tak silne przekonanie o wyższości języka angielskiego nad
polskim?
Niedawno mieszkańcy Szczecina w drodze głosowania wybrali nazwę basenu olimpijskiego – Floating
Arena. Rada Języka Polskiego, która ma prawo opiniować nazwy pojawiające się w przestrzeni
publicznej, napisała do władz samorządowych Szczecina m.in. „Człowiek, który od dzieciństwa jest
przyzwyczajany do tego, że każdą treść można wyrazić w języku ojczystym, ma szacunek dla swego
języka. Narzucanie mu obcowania z tekstami obcojęzycznymi w sytuacjach, w których najwłaściwszy
jest język ojczysty sprawia, że odbiera on swój język jako gorszy”. Ta sama rada interweniowała w
sprawie nazwy budowanego na mistrzostwa Europy w piłce nożnej stadionu w Gdańsku. Pisano: nazwa
Baltic Arena „byłaby nazwą niedobrą, kalkowaną z angielskiego,(…) w imprezie międzynarodowej
promującej Polskę w Europie powinno się propagować polskie nazwy, tak aby utrwalić ich związek z
miastem”. W podobnym tonie komentowano pisownię Lech Walesa Airport jako naruszającą normy
polskiej ortografii. „Pisownia Walesa w oficjalnej polskiej nazwie polskiego obiektu jest niezrozumiała i
snobistyczna, jest przykładem ulegania modzie na anglicyzację, także graficzną, polszczyzny”. Cóż z
tego, kiedy na swoje monity Rada odpowiedzi nie otrzymywała, nie mówiąc już o uwzględnieniu jej
uwag.
Nie wiem, czy angielski jest współczesną łaciną. Wiem natomiast, że nie musimy się wstydzić naszej
tradycji językowej, w której jest miejsce i dla Janicjusza, i dla Kochanowskiego.
Alina Brzózka
Alina BrzózkaAlina Brzózka
Zgłoś jeśli naruszono regulamin