F. NIETZSCHE TAKO RZECZE ZARATUSTRA.pdf

(323 KB) Pobierz
Fryderyk Nietzsche TAKO RZECZE ZARATUSTRA
Bez tytułu 1
Strona 1 z 44
DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do końca staroŜytności średniowiecze i odrodzenie barok i oświecenie 1815-1914 1914-1989
jak i z czego studiować filozofię moje wykłady Wittgenstein filozofowie i socjologowie nauki
Fryderyk Nietzsche
TAKO RZECZE ZARATUSTRA
KSIĄśKA DLA WSZYSTKICH I DLA NIKOGO
PrzełoŜył Wacław Berent. Nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1905
Wybór mów Zaratustry według
The Nietzsche Reader , by Keith Ansell-Pearson and Duncan Large, Basil Blackwell 2006.
Łącznie ok. 20% tekstu.
Uwspółcześniłem pisownię i wymieniłem niektóre zbyt juŜ archaiczne słowa (np. w miejsce "znijście" dając
"zejście", ale zostawiając "zaranek" czy wyrazy w rodzaju "cóŜeście"). W kilku miejscach te decyzje
podejmowałem kierując się nowym przekładem: To rzekł Zaratustra , przełoŜyli Sława Lisiecka i Zdzisław
Jaskuła, PIW 1999. W.S.
PRZEDMOWA ZARATUSTRY
MOWY ZARATUSTRY
CZĘŚĆ PIERWSZA
O trzech przemianach
O wzgardzicielach ciała
O tysi ą cu i jednym celu
O cnocie darz ą cej
CZĘŚĆ DRUGA
O przezwyci ęŜ eniu samego siebie
O niepokalanym poznaniu
O wyzwoleniu
CZĘŚĆ TRZECIA
O widmie i zagadce
O duchu ci ęŜ ko ś ci
Powracający do zdrowia
CZĘŚĆ CZWARTA I OSTATNIA
Pie śń pijana
Znak
Przedmowa Zaratustry
1
Gdy Zaratustra trzydziestu lat doŜył, opuścił kraj swój i jezioro ojczyste i poszedł w góry.
Tu radował się duchowi swemu i samotności swej, a dziesięć lat tak Ŝyjąc, nie umęczył
się nimi. Wreszcie przemieniło się serce jego, - i pewnego zaranku wstawszy wraz z
jutrznią, wystąpił przed słońce i tak rzekł do niego:
- Światłości ty olbrzymia! czymŜe by było twe szczęście, gdybyś nie miała tych, komu
jaśniejesz?
Dziesięć lat wchodziłaś tu do mej jaskini; znuŜyłbyś się i jaśnieniem swym i drogą swą
beze mnie, bez mego orła i bez węŜa mego.
Lecz my oto oczekiwaliśmy ciebie kaŜdego zaranku, i biorąc nadmiar światła twego,
błogosławiliśmy cię za to.
2009-10-20
238022742.002.png
Bez tytułu 1
Strona 2 z 44
Spojrzyj! Jam jest umęczony mą mądrością, jako pszczoła, co za wiele miodu zebrała;
poŜądam rąk, które by się po nią wyciągnęły.
Pragnąłbym rozdarowywać i obdzielać, aŜ póki mądrych pośród ludzi nie uraduje
ponownie własne szaleństwo, a ubogich własne bogactwo.
Lecz na to w głębię zejść muszę, jako ty co wieczór czynisz, gdy poza morze zstępujesz,
aby i podziemnym światom swej udzielić jasności, - światło ty przehojne!
Oto muszę, jako ty, zajść , wedle ludzkiego nazwania, zejść ku tym, których wola ma
poŜąda.
PobłogosławŜe ty mnie, wejrzenie spokojne, co nawet na nadmiar szczęścia bez zawiści
patrzeć moŜesz!
Błogosław kielich przepełniony, aby złotymi rozpłynął się strugi i twej świetności odblask
wszędzie poroznosił.
Spojrzyj! kielich ten chce znowu być opróŜnion, i Zaratustra chce znów być człowiekiem.
- Tak się poczęło zejście Zaratustry.
2
Zaratustra zstępował samotny z gór, nie spotykając po drodze nikogo. Gdy jednak w las
się zanurzył, stanął nagle przed nim starzec, co opuścił chatę swą świętą, aby korzonków
szukać po lesie. I rzekł starzec do Zaratustry tymi słowy:
- Nie jest mi obcy ten wędrowiec; przed laty przechodził on tędy. Zaratustrą zwie się;
jednakŜe przeobraził się on.
Wonczas niosłeś swój popiół w góry; chcesz Ŝe dzisiaj swój ogień nieść w doliny? Nie
obawiasz się kary podpalacza?
O tak, poznaję Zaratustrę! Czyste jest jego oko, a wokół ust jego nie czai się wstręt. CzyŜ
nie stąpa on jak tancerz?
PrzeobraŜony jest Zaratustra, dziecięciem stał się Zaratustra, ocknięty jest Zaratustra. I
czegóŜ ty chcesz pośród śpiących?
śyłeś w samotności, jako w morzu, i morze niosło ciebie. Biada, chcesz Ŝe teraz na ląd
stąpić? Biada, chcesz Ŝe znowu o własnych siłach wlec swe ciało?
Zaratustra oparł: - Kocham ludzi.
- CzemuŜ, rzekł starzec, usunąłem się i ja niegdyś w lasy i głusz samotną? CzyŜ nie
dlatego, Ŝem ludzi nazbyt ukochał?
Teraz miłuję Boga, nie kocham ludzi. Człowiek jest rzeczą zbyt niedoskonałą. Miłość ku
ludziom zabiłaby mnie.
Zaratustra odparł: - CóŜem ja o miłości mówił! Niosę ludziom dar.
- Nie dawaj im nic, rzekł święty. Raczej ujmij im nieco i dźwigaj z nimi społem. Tym
najbardziej im wygodzisz: obyś sobie jeno tym dogodził!
2009-10-20
238022742.003.png
Bez tytułu 1
Strona 3 z 44
A jeśli chcesz ich koniecznie obdarzać, nie dawaj więcej nad jałmuŜnę i kaŜ im jeszcze
Ŝebrać o nią!
- Nie, odparł Zaratustra, nie daję jałmuŜny. Nie jestem na to dosyć ubogi.
Święty zaśmiał się z Zaratustry i rzekł w te słowa: - Bacz więc, aby przyjęto twe skarby!
Nieufni są oni względem samotników i nie wierzą, byśmy przychodzili, by obdarzać.
Kroki nasze dźwięczą im nazbyt samotnie po pustych ulicach. A gdy po nocy w swoich
łoŜach, na długo przed wschodem słońca czyjeś kroki zasłyszą, pytają wówczas: dokąd
zmierza ten złodziej?
Nie chodź do ludzi, pozostań w lesie! Udaj się raczej do zwierząt! Czemu nie chcesz być
jako ja. - niedźwiedziem poród niedźwiedzi, ptakiem pośród ptaków?
- I cóŜ robi święty w lesie? - zapytał Zaratustra.
Święty odparł: - Pieśni składam i śpiewam je, a gdy pieśni składam śmieję się i płaczę, i
pomrukuję z cicha: tak Boga chwalę.
Śpiewem, płaczem, śmiechem i pomrukiem chwalę Boga, który jest moim Bogiem. Lecz
cóŜ to niesiesz ty nam w darze?
Gdy Zaratustra te słowa usłyszał, pokłonił się świętemu i rzekł: "CzymŜe was mógłbym ja
obdarzyć? Pozwólcie mi jednak odejść czym prędzej, abym wam czego nie odebrał!" - I
tak oto rozstali się ze sobą starzec i mąŜ, śmiejąc się jako dwa Ŝaki.
Gdy Zaratustra sam pozostał, rzekł do swego serca: - CzyŜby to było moŜliwe! Wszak ten
święty starzec nic jeszcze w swym lesie nie słyszał o tym, Ŝe Bóg juŜ umarł ! -
3
Gdy Zaratustra zaszedł do najbliŜszego miasta, co u skraju lasów leŜało, znalazł tam
wiele ludu, zgromadzonego na rynku, gdyŜ było obwieszczone, iŜ linoskoczek da
widowisko. I Zaratustra tak rzekł do ludu:
- Ja was uczę nadczłowieka . Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno. CóŜeście
uczynili, aby go pokonać?
Wszystkie istoty stworzyły coś ponad siebie; chcecieŜ być odpływem tej wielkiej fali i
raczej do zwierzęcia powrócić, niźli człowieka pokonać?
CzymŜe jest małpa dla człowieka? Pośmiewiskiem i sromem bolesnym. I tymŜe powinien
być człowiek dla nadczłowieka: pośmiewiskiem i wstydem bolesnym.
Przebyliście drogę od robaka do człowieka, i wiele jest w was jeszcze robaka. Byliście
niegdyś małpami i dziś jest jeszcze człowiek bardziej małpą, niźli jakakolwiek małpa.
Kto zaś jest pośród was najmędrszym, ten jest dwurodkiem i mieszańcem rośliny i
upiora. MówięŜ ja wam, byście się upiorami lub roślinami stali?
Patrzcie, ja wam wskazuję nadczłowieka!
Nadczłowiek jest treścią ziemi. Wasza wola niech rzeknie: nadczłowiek niech będzie
ziemi treścią!
2009-10-20
238022742.004.png
Bez tytułu 1
Strona 4 z 44
Zaklinam was, bracia, pozostańcie wierni ziemi i nie wierzcie tym, co wam o
nadziemskich mówią nadziejach! Truciciele to są, wiedzący czy nieświadomi!
Wzgardziciele to ciała, wymierający i sami zatruci, którymi ziemia się umęczyła; obyŜ się
prędzej precz wynieśli!
Niegdyś było bluźnierstwo Bogu największym zuchwalstwem, lecz Bóg umarł, a z nim
zmarli i ci bluźniercy. Ziemi bluźnić jest rzeczą najstraszniejszą, jako teŜ cenić bardziej
wnętrzności niezbadanego, niźli treść tej ziemi!
Niegdyś spoglądała dusza wzgardliwie na ciało; naonczas była ta wzgarda czymś
najwyŜszym; chciała mieć dusza ciało chudym, wstrętnym, zagłodzonym. Mniemała, iŜ
się ciału i ziemi tak oto umknie.
O, ta dusza była sama jeszcze chuda, wstrętna i zagłodzona, i okrucieństwo było
rozkoszą tej duszy!
Lecz wy nawet jeszcze, bracia moi, powiedzcieŜ wy mnie: co wam ciało wasze o duszy
waszej zwiastuje? Nie jestŜe wasza dusza ubóstwem i brudem i Ŝałosną błogością?
Zaprawdę, brudnym stworzeniem jest człowiek. Trzeba być morzem, aby brudne
strumienie w siebie przyjmować i samemu się nie skalać.
Patrzcie, ja was uczę nadczłowieka: ten jest morzem, w nim wasza wielka wzgarda
zatonąć zdoła.
Co jest największym z ducha, czego wy doświadczyć moŜecie? Jest to godzina wielkiej
wzgardy. Godzina, w której wasze szczęście wstrętem was przejmie, zarówno jak rozum
wasz, oraz cnota wasza.
Godzina, kiedy powiecie: "I cóŜ z mego szczęścia! Jest ono ubóstwem i brudem i Ŝałosną
błogością. Lecz me szczęście powinno samo istnienie usprawiedliwiać!"
Godzina, kiedy powiecie: "I cóŜ z mego rozumu! PoŜąda on wiedzy, jako lew karmy?
Ubóstwem jest on i brudem i Ŝałosną błogością!"
Godzina, kiedy powiecie: "I cóŜ z mej cnoty! Jeszcze mnie ona o szaleństwo nie
przyprawiła. JakŜem umęczony swym złem i dobrem! Wszystko to - ubóstwo i brud i
błogość Ŝałosna!"
Godzina, kiedy powiecie: "I cóŜ z mej sprawiedliwości! Nie baczę, abym się Ŝarem i
węglem stał. Lecz sprawiedliwy jest Ŝarem i węglem!"
Godzina, kiedy powiecie: "I cóŜ z mego współczucia! Nie jestŜe współczucie krzyŜem, do
którego przygwoŜdŜony zostaje ten, co ludzi ukochał? Lecz ma współczucie nie jest
ukrzyŜowaniem".
Mówiliście juŜ tak? Krzyczeliście juŜ tak? Och, gdybym ja od was juŜ takie zasłyszał
wołania!
Nie grzechy wasze - wasze przestanie na małym woła do nieba, wasze skąpstwo nawet i
w grzechu, oto co woła do nieba!
GdzieŜ jest ten piorun, któryby was liznął swym językiem? GdzieŜ jest ten obłęd, któryby
wam zaszczepić naleŜało?
2009-10-20
238022742.005.png
Bez tytułu 1
Strona 5 z 44
Patrzcie, ja was uczę nadczłowieka. On jest tym piorunem, on jest tym obłędem! -
Gdy Zaratustra tak zakończył, krzyknął jeden z ludu: "Słyszeliśmy juŜ dosyć o
linoskoczku, pokaŜcieŜ nam go wreszcie": I lud cały śmiał się z Zaratustry. JakoŜ
linoskoczek, sądząc, Ŝe na niego przyszła kolej, imał się swego dzieła.
4
Zaratustra jednak spoglądał na lud i dziwił się. Po czym rzekł tymi słowy:
Człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem i nadczłowiekiem, - liną ponad
przepaścią.
Niebezpieczne to przejście, niebezpieczne podróŜe, niebezpieczne wstecz spoglądanie,
niebezpieczne trwoŜne zachwianie i zatrzymywanie się.
Oto co wielkim jest w człowieku, iŜ jest on mostem, a nie celem; oto co w człowieku jest
umiłowania godnym, Ŝe jest on przejściem i zanikiem .
Kocham tych, którzy Ŝyć nie umieją inaczej jeno zachodząc, albowiem oni są tymi, którzy
przechodzą.
Kocham wielkich wzgardzicieli, gdyŜ są to wielcy wielbiciele i strzały tęsknoty na brzeg
przeciwny.
Kocham tych, którzy nie szukają aŜ poza gwiazdami powodów, aby zaniknąć i ofiarą się
stać, lecz ziemi się ofiarują, aby ziemia własnością nadczłowieka kiedyś się stała.
Kocham tego, który Ŝyje, aby poznawał, i który poznawać chce, aby kiedyś nadczłowiek
Ŝył. Tako pragnie on swego zaniku.
Kocham tego, który pracuje i odkrycia czyni, aby nadczłowiekowi dom wystawił, oraz
mierzwę, zwierzę i roślinę jemu zgotował: gdyŜ tako chce on swego zaniku.
Kocham tego, który cnotę swą kocha: gdyŜ cnota jest wolą zaniku i strzałą tęsknoty.
Kocham tego, który ani kropli ducha sobie nie pozostawia, lecz chce być całkowicie
duchem swej cnoty: tako przekracza on most jako duch.
Kocham tego, co ze swej cnoty czyni skłonność ducha i przeznaczenie własne: i tako
gwoli swej cnoty chce Ŝyć jeszcze i przestać juŜ Ŝyć.
Kocham tego, co nie chce zbyt wiele cnót posiadać. Jedna cnota jest większą cnotą niźli
dwie, albowiem bardziej staje się owym węzłem, na którym zawiesza się przeznaczenie.
Kocham tego, czyja dusza udziela się rozrzutnie, który podzięki nie chce i nie zwraca:
gdyŜ on obdarza ustawicznie, a siebie zachować nie pragnie.
Kocham tego, który wstydzi się, gdy kości jemu na szczęście padną i pyta: - zalim jest
fałszywym graczem? - gdyŜ on zaginąć chce.
Kocham tego, który złotymi słowy swe czyny uprzedza i zawsze więcej dotrzymuje, niźli
był obiecał: gdyŜ on swego zaniku pragnie.
Kocham tego, co przyszłych usprawiedliwia i przeszłych wyzwala: gdyŜ on chce od
współczesnych zaginąć.
2009-10-20
238022742.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin