KAZIMIERZ SEJDA C.K. DEZERTERZ OD AUTORA Po�o�enie tak zwanych pa�stw centralnych nie przedstawia�o si� z ko�cem roku 1917 zbyt r�owo. Starej monarchii grozi�a zag�ada, coraz bli�sza i nieuchronna. Naczelne dow�dztwo miota�o si� w bezcelowych paroksyzmach, zmierzaj�cych do znalezienia �rodka ratunku, kt�rego, z wyj�tkiem kilku genera��w, nikt si� nie spodziewa�. W tym to czasie znalaz� si� w Austrii m�� opatrzno�ciowy, kt�ry, pragn�c uratowa� zapadaj�c� si� w otch�a� kl�ski ojczyzn�, wpad� na genialny pomys�, mog�cy, wed�ug jego mniemania, wywrze� decyduj�cy wp�yw na losy monarchii. Pomys� ten by� nieskomplikowany, jak nieskomplikowany by� jego autor, pan komendant Erg�nzungsbezirkskommando, czyli po polsku PKU. Poniewa� dwana�cie ofensyw nad Isonz�, Piav� i Tagliamento, w kt�rych bra�o udzia� kilka wyborowych korpus�w, nie mog�o prze�ama� oporu zaciekle broni�cych si� W�och�w, wzmiankowany pan komendant uzna�, �e op�r ten prze�ama� mo�e skutecznie tylko jeden cz�owiek. Ja. W jesieni roku 1917 otrzyma�em lakoniczne wezwanie, opatrzone klasyczn� cesarsko- kr�lewsk� piecz�ci�, abym si� stawi� przed komisj� poborow� z powodu uko�czenia lat 18, a wi�c wieku, w kt�rym wierny poddany ma prawo do zbierania laur�w pod czarno-��tym sztandarem. Wezwanie do zaszczytnej s�u�by przyj��em bez zbytniego entuzjazmu. Po pierwsze, by�em cz�onkiem pewnej konspiracyjnej organizacji niepodleg�o�ciowej i mia�em z tej racji dosy� roboty w kraju, a po wt�re � nie �ywi�em �adnych wrogich zamiar�w wobec Ententy. Moje dotychczasowe stosunki z J.K.M. kr�lem W�och by�y bardzo poprawne i nic nie m�ci�o panuj�cej mi�dzy nami od tylu lat harmonii. Nie mia�em �adnych pretensji ani do cesarza japo�skiego, ani do prezydenta Francji, je�eli za� chodzi o kr�la angielskiego, to mia�em dla niego wiele sympatii wynikaj�cej ze wsp�lnych upodoba�: obaj zbierali�my znaczki pocztowe. Nic te� dziwnego, �e perspektywa wyst�pienia przeciwko nim z broni� w r�ku bynajmniej mi si� nie u�miecha�a. Problem by� bardzo przykry i stara�em si� rozwi�za� go przede wszystkim w spos�b og�lnie w owym czasie praktykowany. Pewien specjalista �uwalniacz" skierowa� mnie' do drugiego specjalisty, kt�ry za op�at� trzystu koron przyprawi� mnie na kilka dni przed komisj� poborow� o skomplikowany artretyzm, po��czony z opuchni�ciem staw�w, co mi jednak niewiele pomog�o. Wyt�umaczy� mi m�j b��d przewodnicz�cy komisji poborowej, sklerotyczny pu�kownik, w spos�b bardzo lapidarny i bezapelacyjny: � Ile macie lat? Osiemna�cie? Na pewno przejdzie! W waszym wieku mia�em to samo i nic. Zdr�w jestem jak byk! Z rozm�w, jakie nast�pnie przeprowadzi�em w ubieralni, wynika�o, �e pan pu�kownik by� swego rodzaju fenomenem: chorowa� na wszystkie te choroby, na kt�re uskar�ali si� poborowi, i zawsze by� zdr�w jak byk. Kiedy pr�bowa�em wyrazi� w�tpliwo��, czy na opuchni�tych nogach b�d� m�g� w�drowa� po w�oskich g�rach, pan pu�kownik naje�y� si� i zamkn�� dyskusj� kr�tko: � Feldwebel! Schmeisse� sie diese freche polnische Schweinsfratze raus, dass er die Z�hne verliert! (Sier�ancie! Wyrzu�cie ten bezczelny polski ryj tak, �eby z�by pogubi�!). Mnie wyrzucono za drzwi, a ja trzysta koron w b�oto. Poszed�em wi�c do wojska. Po kr�tkim wyszkoleniu w kadrze pewnego galicyjskiego pu�ku piechoty zosta�em wys�any na front w�oski. K�ka POW, z�o�one z b. legionist�w wszystkich brygad, kt�rzy zostali wcieleni do oddzia��w austriackich, dzia�a�y sprawnie i spr�y�cie. Po kilku dniach pobytu na froncie zosta�em doskonale poinformowany o tym, w jaki spos�b mam si� dosta� do Santa Maria di Vettere Capua, gdzie tworz� si� oddzia�y polskie. Na sposobno�� czeka�em nied�ugo. W jednym zwariowanym ataku pod Udine pragn��em, wraz z dwoma towarzyszami, za wszelk� cen� dosta� si� do ha�bi�cej niewoli. Niestety, spotka� nas zaw�d, Reduta, do kt�rej p�dzili�my jak szaleni, zosta�a jeszcze w nocy opuszczona przez W�och�w, kt�rzy pozostawili w niej tylko kilku zabitych. Nie by�o ani jednego bodaj ci�ko rannego, kt�ry by nas m�g� wzi�� do niewoli. A byli�my gotowi nie�� nawet takiego na r�kach, byleby nas tylko �chwyci�". Bohaterstwo nasze zosta�o zauwa�one � przynios�o nam w wyniku �ma�e srebrne medale waleczno�ci". Medale te pog��bi�y tylko panuj�ce mi�dzy mn� a moim cesarzem nieporozumienie. By�em m�ody, hardy i zarozumia�y. Kilka razy w prywatnych pogaw�dkach, podczas s�u�bowego bicia wszy w rowie ��cznikowym, wyrazi�em swoje pogl�dy na wynik wojny i pogl�dy te tak dalece zainteresowa�y K-stelle (Kundschaftstelle � Oddzia� II dow�dztwa austriackiego), �e papiery moje opatrzono dyskretnym stempelkiem �P. V.", co oznacza�o: Politisch Verd�chtig (politycznie podejrzany). Zosta�em wycofany z frontu i rozpocz��em bujny okres s�u�by etapowej. Pilnowa�em wi�c je�c�w w�oskich rozmieszczonych w obozach nad Saw� i Drin�, konwojowa�em transporty wojskowe id�ce z Austrii na Ukrain�, do Rumunii i na Ba�kany. Wozi�em amunicj� artyleryjsk� do port�w Morza Czarnego; konwojowa�em r�wnie� wagony nape�nione darami, tzw. Liebesgaben, dla armii niemieckiej walcz�cej w Syrii. Je�dzi�em kolej�, t�uk�em si� podwodami zaprz�onymi w konie, wo�y i mu�y; wspina�em si� na pasma g�rskie Alp Po�udniowych, g�ry Gorycji i Trydentu; z Alp Transylwa�skich zje�d�a�em, w nizin� Dunaju, kt�rego wody nieraz mnie nios�y, jak i wody Sawy i Maricy. Nasi�ka�em wra�eniami jak g�bka, ch�on��em je chciwie, nie mog�em nasyci� zawsze g�odnych uszu i oczu. W nozdrzach mam jeszcze zapach ogrod�w r�anych Macedonii, puszt w�gierskich i step�w ukrai�skich, a w ustach smak wina w�oskiego, w�gierskiego i rumu�skiego, kt�re pi�em w ma�ych zajazdach na rozstajach dr�g � szlakach mojej w��cz�gi. Kl��em wszystkimi narzeczami u�ywanymi przez narody i plemiona zamieszkuj�ce przestrzenie Europy od Morza Czarnego do Adriatyku, a umiej�tno�ci� t� w kr�tkim czasie potrafi�em zadziwi� nawet autochton�w. Barwne to by�o �ycie i radowa�o mnie, albowiem �m�ode by�o serce moje". Z ko�cem lata 1918 roku przeniesiono mnie na W�gry, do pewnego oddzia�u wartowniczego w zapad�ej mie�cinie, gdzie spotka�em pokrewne mi dusze. Dotychczasowa s�u�ba nauczy�a mnie ryzyka i prze�o�eni z miejsca oceniali mnie w�a�ciwie. Nazywano mnie zdrajc�, zaka�� wojska, pod�egaczem i parszyw� owc�. W obawie przed demoralizacj� towarzyszy starano si� zawsze trzyma� mnie od nich z dala i wysy�ano na r�ne kursy, z kt�rych wraca�em po kilku dniach z opini� idioty i kretyna, czym wprowadza�em w os�upienie mego dow�dc�, kt�ry mia� o mnie mniemanie biegunowo przeciwne. Miarka si� wreszcie przebra�a i pewnej nocy obudzi�em si� w areszcie, n�kany natr�tn� wizj� szubienicy; z�ama�em wi�c narzucon� mi przysi�g� i wraz z kilkoma towarzyszami po�egna�em si� ostatecznie ze sw� kompani�. Na tle mej s�u�by i dezercji powsta�a w�a�nie ta opowie��, kt�ra w lwiej cz�ci jest a� nadto prawdziwa. Troch� tylko przetasowa�em czasokresy, ludzi i miejsca i powi�za�em fakty w jedn� ca�o��. POLITYCZNIE PODEJRZANY � S�toralja�Ujh�ly! � wpad�o wraz z silnym podmuchem wichru w otwarte gwa�townie drzwi przedzia�u, s�abo o�wietlonego �oj�wk�. Le��ca na �awce posta� w szarym p�aszczu �o�nierskim poruszy�a si�. � Czego? � Aussteigen (Wysiada�), �o�nierzyku, twoja stacja. �o�nierz zerwa� si� szybko, chwyci� z p�ki dobrze wypchany plecak, w drug� r�k� uj�� zawieszony na haku karabin i wyskoczy� z wagonu. Przez chwil� sta� i rozgl�da� si�. Szalej�ca zamie� �nie�na ogarnia�a wszystko g�stym, gwi�d��cym, bia�ym tumanem, przez kt�ry, jak zza mg�y, b�yska�y �wiat�a stacyjne. Zmy�lnie odwracaj�c g�ow� od atak�w wiatru, wszed� na peron, zajrza� przez okno do zat�oczonej �o�nierstwem poczekalni III klasy, po czym wkroczy� do wn�trza. Buchn�o na� ciep�e powietrze zmieszane ze specyficznym w �o�nierskim t�umie zapachem sk�ry i potu. Rozejrza� si�, znalaz� miejsce na �awie pod �cian�, z�o�y� plecak i karabin, potem opu�ci� ko�nierz p�aszcza, odwin�� szalik i podszed� do bufetu. � Dajno, panienko, co� gor�cego do wypicia. Czarnow�osa kobieta w �rednim wieku popatrzy�a na niego zamglonym wzrokiem i pokr�ci�a g�ow�. � Nem tudom (Nie rozumiem). � No to po co tu siedzisz? Niewiasta Wzruszy�a ramionami i flegmatycznie czy�ci�a dalej no�e. Stoj�cy przy bufecie landszturmista z czarno-��t� opask�, na kt�rej widnia�y inicja�y �Feldpolizei", na ramieniu, odstawi� szklank� piwa. � Ona jest nowa i nie nauczy�a si� jeszcze m�wi� po niemiecku. Zwr�� si�, kolego, do tej m�odej, przy samowarze. � Was w�nschen sie, Herr Gefreiter (Co pan sobie �yczy, panie frajter) � zapyta�a fertyczna bufetowa. � Szklank� gor�cej herbaty i co� dobrego do zjedzenia, panienko. � Mamy �wie�e par�wki, ile? � Te par�wki s� ko�skie czy o�le? Bufetowa pokaza�a wszystkie z�by. � Prawdziwe wieprzowe, panie frajter! My tu, na W�grzech, jeszcze koni nie jadamy. � Z r�k� na sercu? � Z r�k� na sercu. � Bufetowa po�o�y�a d�o� na rozdygotanym ze �miechu biu�cie. � Zaraz wida�, �e pan z g�odnego kraju przyjecha�. � Nie wierz�. Po�o�y�a pani r�k� na prawym sercu � z powag� rzek� frajter. � Wi�c k�ad� na lewym... wierzy pan teraz? � Teraz wierz� i wobec tego zamawiam, m�oda osobo, cztery pary z chrzanem, A zanim si� zagrzej�, wypij� herbat�. �ykaj�c gor�c� herbat�, �ciga� oczyma bufetow�. Po kilku minutach postawi�a przed nim dymi�c� salaterk� z par�wkami. Frajiter wyj�� z kieszeni portfel i po�o�y� banknot dziesi�ciokoronowy na ladzie. � P�ac�! A je�li po tych par�wkach co� z�ego mnie spotka, odziedziczy pani po mnie karabin i bagnet. Reszt� ode�le pani do Lwowa. � Pan Polak? � Polak, kr�lowo. Bufetowa wyda�a mu reszt� i opar�a si� �okciami o bufet. � Daleko pan jedzie? � Zale�y od pani � odpowiedzia� zajadaj�c frajter � je�li mi pani pow...
wiedzmula1