O pustce.doc

(45 KB) Pobierz

XIV Dalajlama

 

O pustce
Jean-Claude Carriere

Znakomity dziennikarz francuski, scenarzysta filmów Luisa Bunuela, Milosza Formana i Andrzeja Wajdy opisuje swoje spotkanie z J.Ś. XIV Dalajlamą.

 

buddyzm - Cyber Sangha - medytacja

Fizycy odrzucają hipotezę, że świat powstał z niczego, ex nihilo, bo gdyby nie było materii, nie mieliby właściwie nic do powiedzenia. Najśmielsi współcześnie naukowcy, jak Michel Casse mówią o "odwadze w konfrontacji z zerem" i po prostu odrzucają nicość. Odróżniają wyraźnie pustkę metafizyczną lub nicość - czystą koncepcję umysłu - od pustki kwantowej, którą postrzegają jako wypełnioną nieskończoną liczbą możliwości.

Ta pustka nie jest nicością. Zakłada istnienie pola, które nam umyka i jest niewykrywalne. Możemy widzieć efekty jego działania, ponieważ łączy z sobą rzeczywiste cząsteczki i chociaż wydaje się być w ruchu, nie możemy go obserwować. Dlatego nazywamy je pustym, chociaż jest pełne. Pełne potencji materii.

Połączenia cząsteczek wirtualnych stają się widoczne dopiero wtedy, kiedy wprawi się je w ruch i już sam fakt ich obserwacji może wpłynąć na wynik obserwacji. Jesteśmy bardzo blisko zniknięcia dualizmu między obserwatorem, a obserwowanym, o czym nieustannie uczy historia hinduizmu i buddyzmu. "Rzecz widziana nigdy nie jest oddzielona od rzeczy, która widzi", mówił w XVI wieku Kun Khyen Pema Karpo.

Astrofizyk Michel Casse twierdzi wręcz, że "poznanie stanu pustki stało się koniecznym warunkiem zbudowania spójnego modelu przyrody". Uważa tę pustkę za "rzecz pełną i posiadającą swoją celowość" i sytuuje ją "na kosmicznym i logicznym szczycie dyskursu o początkach". Pisze nawet pod koniec książki: "Być w pustce to być u siebie".

Z punktu widzenia buddyzmu to stwierdzenie jest bez zarzutu.

Na razie mało który fizyk zapuszcza się w te rejony. Większość woli traktować materię tak, jak się nam ona jawi. I wydaje się, że zachowała ona dla nich tradycyjnie sens czegoś solidnego, ciężkiego, właśnie - pełnego. Wielki Wybuch wyznacza dokładną granicę, poza którą nie sięgają mową, myślą i wyobrażeniem. To prawda, że trudno uznać materię za pustkę, przyznać, że przez wieki obserwacji praktycznie ulegała stopniowej dematerializacji.

Być może w tej kwestii elastyczność buddyzmu pomoże nam zaakceptować to, co sami odkryliśmy, a czego zwykły język nie pozwala nam wyrazić.

Tymczasem Dalajlama zaznacza:
- Możemy powiedzieć, że poprzez nadanie nazw rzeczom uzależniliśmy je od naszego umysłu. Może więc Wielki Wybuch, podobnie jak materia, jest zależny od naszego umysłu?
- A może wręcz od potrzeby naszego umysłu.

Czyli stanowi część względnej rzeczywistości. Dzisiaj nazywamy go Wielkim Wybuchem. Jutro pewnie nadamy mu inną nazwę. Nie dajmy się więzić koncepcjom ukształtowanym przez słowa. Jedne i drugie mają krótki żywot. Z uśmiechem zaakceptujmy pustkę i - skoro wszystko zależy od naszego umysłu - zaufajmy naszemu umysłowi.

Dalajlama przypomina mi, że to zaufanie oczywiście nie powinno być ślepe. Buddyzm dysponuje ogromnym arsenałem zabezpieczeń, aby ochronić umysł przed nim samym i zaprowadzić go na własny szczyt. Najwyższy i ostateczny zabieg prowadzi do zniknięcia tegoż umysłu, demonów i samego Buddy. Najważniejszym celem jest pustka. Jak śpiewał Milarepa, po osiągnięciu ostatecznej pustki:

Nie ma medytującego, nie ma obiektu medytacji,
Nie ma oznak realizacji,
Nie ma etapów ani ścieżki do przejścia,
Nie ma najwyższej mądrości ani ciała Buddy.
Dlatego nirwana nie istnieje.
Wszystko to tylko słowa, sposób mówienia.

Chociaż roztopienie w pustce tego jest upragnionym celem i daje dostęp do pełni życia, nie próbujmy osiągnąć go na początku drogi. Trzeba sobie od razu powiedzieć, że doprowadziłoby to nas tylko do samotności i zniechęcenia - skutku nihilizmu - lub do egoizmu i niepohamowanej przemocy. Bo przecież skoro nic nie istnieje i nie kontroluje nas żaden autorytet, to dlaczego nie mielibyśmy zdać się na najgorsze instynkty?

W jedno nie wolno nam zwątpić, mówi na zakończenie Dalajlama: w to, że wszyscy posiadamy tę zdolność, która tylko czeka, aby się ujawnić. Nazywa się pradżnią. Mozemy wszystko zakwestionować oprócz tej możliwości stania się lepszymi.

- Po prostu zastanówmy się nad tym.

Ściska moje obie ręce i długo trzyma je w swoich.
Patrzy na mnie z uśmiechem.
Jak każda rozmowa, ta również kończy się milczeniem.

 

 

Fragment książki "Siła buddyzmu" wydanej przez Jacek Santorski & CO. Przekład: Barbara Kuchta.

 

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=129

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin