John Locke(1632-1704) - List o Tolerancji.pdf
(
929 KB
)
Pobierz
EPISTOŁA DE TOLERANTIA
EPISTOŁA DE TOLERANTIA
John Locke
AD
CLARISSIMUM YIRUM
T.[HEOLOGIAE] A.[PUD] R.[EMONSTRATENSES]
P.[ROFESSOREM] T.[YRANNORUM] O.[SOREM]
L.fIMBORCHIUM] A.fMSTELODAMENSEM]
SCRIPTA A
P.fACIS] A.[MICO] P.[ERSECUTIONIS] O.fSORE]
I.[OHANNE] L.[OCKIO] A.[NGLO]
LIST O TOLERANCJI
DO
PRZESŁAWNEGO MĘŻA
LIMBORCHA AMSTERDAMCZYKA
PROFESORA TEOLOGII W SEMINARIUM
REMONSTRANTOW
NAPISANY PRZEZ
PRZYJACIELA POKOJU, WROGA PRZEŚLADOWAŃ
ANGLIKA JANA LOCKE'A
Quaerenti tibi, vir clarissime, quid existimem de mu-tua
inter Christianos tolerantia, breviter respondeo, hoc mihi
yideri praecipuum verae ecclesiae criterium. Quic-quid
enim alii jactant de locorum et nominum anti-ąuitate, vel
cultus splendore; alii de disciplinae refor-matione; omnes
deniąue de f idę orthodoxa, nam sibi ąuisąue orthodoxus
est: haec et hujusmodi possunt esse hominum de potestate
et imperio contendentium, po-tius quam ecclesiae Christi
notae. Haec omnia qui pos-sidet, si charitate destituatur,
si mansuetudine, si bene-yolentia erga omnes in
universum homines, nedum fidem Christianam
profitentes, nondum est Christianus.
Reges gentium
dominantur iis; vos autem non sic, Luc.
XXII, dicit suis
Salvator noster. Alia res est verae reli-
Skoro mię pytasz, mężu przezacny, jakie jest moje zdanie
o wzajemnej między chrześcijanami tolerancji, przeto
odpowiem ci krótko, że uważam ją za bardzo istotny
probierz prawdziwego kościoła. Z czegokolwiek bowiem
zwykli się chlubić — jedni ze starodawności miejsc i
tytułów, bądź też z wspaniałości obrzędów, drudzy z
odnowy nauki i obyczajów, a wszyscy z prawowiernej
religii, jako że każdy we własnym mniemaniu jest
prawowierny — wszystkie te i podobne im rzeczy mogą
być znamionami raczej ludzi, walczących o władzę i
panowanie, niżeli Chrystusowego kościoła; toteż kto by
nawet posiadł je razem, a brak by mu było miłości,
łagodności i życzliwości dla wszystkich w ogóle ludzi, nie
wyłączając nie wyznających wiary chrześcijańskiej, ten nie
jest jeszcze chrześcijaninem. „Królowie narodów panują
nad nimi", powiedział nasz Zbawiciel do swoich uczniów,
„ale wy nie tak" (Łk. XXII, 25—26). Całkiem na czym
innym polega istota prawdziwej religii, ustanowionej nie
dla zewnętrznego prze-
pychu, nie dla panowania kościoła, nie, w końcu, dla
stosowania przemocy, ale dla kształtowania życia na
zasadach sprawiedliwości i pobożności. Najpierw po-
winien wypowiedzieć wojnę wszystkim swym namięt-
nościom, a zwłaszcza pysze i lubieżności, kto chce wo-
jować w kościele Chrystusa. W przeciwnym razie bez
świętości życia, bez czystości obyczajów, bez łagodności i
cichości ducha na darmo przywłaszcza sobie imię
chrześcijanina. ,,A ty, gdy się nawrócisz, utwierdzaj braci
swoich" (Łk. XXII, 32) — rzekł Pan do Piotra. Z wielką
trudnością uda się komuś przekonać innych, że tak
nadzwyczajnie troszczy się o cudze zbawienie, jeżeli
zarazem nie dba o własne, z tej prostej przyczyny, że nikt
szczerze i z całej siły nie może zabiegać o to, aby inni
zostali chrześcijanami, kto w rzeczywistości sam jeszcze
nie przepoił swej duszy religią chrześcijańską. Bo jeśli
należy wierzyć Ewangelii, jeśli Apostołom, to bez
miłości, bez wiary działającej nie przez przemoc, ale
przez miłość, nikt nie może być chrześcijaninem. Czy
jednak ci, którzy pod pretekstem religii innych katują,
kaleczą, rabują, mordują — czynią to w przyjaznym i
łaskawym dla nich usposobieniu, na świadka w tej
sprawie wzywam ich własne sumienie, i wtedy dopiero
uwierzę, jeżeli na własne oczy zobaczę, że tacy zeloci w
ten sam sposób poprawiają swoich przyjaciół i krewnych,
jawnie wykraczających przeciwko przykazaniom
Ewangelii, że ogniem i mieczem tępią swych
zwolenników, którzy są dotknięci zgnilizną, a bez zmiany
swego życia na lepsze niechybnie zginą; że również
miłość samych siebie oraz pragnienie zbawienia dusz
innych potwierdzają wszelkiego rodzaju okrucieństwami
i torturami. Bo jeśli, jak tym się chełpią, powodowani
miłością i gorliwością o dobro ich duszy ograbiają tych
ludzi z mienia, jeśli ćwiartują ciała, jeśli wyniszczają w
więzieniu i brudach, jeśli
gionis, non ad externam pompam, non ad dominationem
ecclesiasticam, non deniąue ad vim, sed ad vitam recte
pieąue instituendam natae. Primo omnium vitiis suis,
fastui et libidini propriae bellum debet indicere, qui in
ecclesia Christi velit militare; alias sine vitae sancti-
monia, morum castitate, animi benignitate et mansuetu-
dine, frustra ąuaerit sibi nomen Christianum.
Tu con-
versus confirma fratres tuos, Luc.
XXII, dixit Petro
Dominus noster. Vix enim ąuisąuam persuadebit, se de
aliena salute mirę esse solicitum qui negligens est suae:
nemo sincere in id totis viribus incumbere potest, ut alii
fiant Christiani, qui religionem Christi animo suo nondum
ipse revera amplexus est. Si enim Evangelio, si Apostolis
credendum sit, sine
charitate,
sine
fide per amorem,
non
per vim,
operante
nemo Christianus esse potest. Ań vero
illi qui religionis praetextu alios vexant, lacerant, spoliant,
jugulant, id amico et benigno animo agant, ipsorum testor
conscientiam; et tum denique credam, cum zelotas illos
videro amicos et familiares suos, contra Evangelii
praecepta manifeste peccantes, eundem in modum
corrigere; suosque asseclas yitiorum corruptela tactos et
sine mutatione in meliorem frugem certo perituros, ferro
et igne aggredi; et amorem suum atque salutis animarum
desiderium omni crudelitatis et tormentorum genere
testari. Si enim, uti prae se ferunt, charitate et studio erga
eorum animas, bonis exuant, corpora mutilent, carcere et
paedore mace-
rent, vita deniąue ipsa privent, ut fideles, ut salvi fiant,
cur
scortationem, versutiam, malitiam
et alia quae
Ethnicismum tam aperte sapiunt, testante Apostole,
Rom.
I, impune inter suos grassari permittunt? cum haec et
hujusmodi magis adversentur Dei gloriae, eccle-siae
puritati et saluti animarum, quam erronea quaevis contra
decisiones ecclesiasticas conscientiae persuasio, vel in
externo cultu defectus cum vitae innocentia con-junctus?
Cur, inquam, zelus ille pro Deo, pro ecclesia, pro salute
animarum usque ad vivicomburium ardens, flagitia illa et
vitia moralia Christianae professioni, omnibus fatentibus,
e diametro contraria, sine castiga-tione, sine
animadversione praeteriens, in corrigendis opinionibus,
iisque plerumque de rebus subtilibus, vul-gique captum
superantibus, vel ceremoniis ingerendis unice haeret et
omnes nervos suos intendit? Quae inter dissidentes de his
rebus sanior sit, quaeve schismatis vel haereseos rea, an
dominatrix vel succumbens pars, tum demum constabit,
cum de causa separationis judicabi-tur. Qui enim
Christum sequitur ejusque amplectitur doctrinam et jugum
suscipit, etiamsi patrem et ma-trem, patrios ritus, coetum
publicum et quoscunque demum homines relinquat, non
est haereticus.
Quod si sectarum divortia adeo adversatur saluti
w końcu pozbawiają ich życia w tym celu, by uwierzyli i
ocaleli, w takim razie czemuż niesprawiedliwości,
złości, porubstwu, jak również innym występkom, które
według świadectwa Apostoła (Rzym. I 29) jawnie noszą na
sobie cechy pogaństwa, pomiędzy swymi bliskimi
bezkarnie panoszyć się pozwalają? A przecież takie i
tym podobne występki nieporównanie bardziej sprze-
ciwiają się chwale Boga, nieskalaności kościoła oraz
zbawieniu duszy, niż nie wiem jak błędne przekonania
sumienia, kolidujące z uchwałami kościoła albo też
jakieś odchylenia w obrzędach zewnętrznych, choć po-
łączone z nieskazitelnym życiem. Czemuż to, pytam, owa
żarliwość o Boga, o kościół, o dusz zbawienie, która w
swych płomiennych zapędach posuwa się aż do palenia
żywcem na stosie, a jednocześnie owe wzmiankowane
występki i nieprawości moralne, z gruntu, jak każdy to
przyzna, przeciwne wierze chrześcijańskiej, pozostawia
bez kary, bez napomnienia, a tylko do tego się ogranicza i
wszystkie swe siły wytęża, aby poprawiać zapatrywania,
takie w dodatku, które po największej części dotyczą
zagadnień zawiłych i przekraczających pojętność
przeciętnych ludzi, albo żeby wprowadzać nowe obrzędy?
Która z dwóch stron, skłóconych ze sobą w
zapatrywaniach na tego rodzaju sprawy, ma więcej za sobą
słuszności, albo która jest winna odszczepieństwa bądź też
herezji — panująca czy ciemiężona, to się na pewno okaże
dopiero wtedy, kiedy się należycie oceni przyczynę sporu.
Kto bowiem wstępuje w ślady Chrystusa, kto jego naukę
przyjmuje, dźwiga na sobie jarzmo, ten choćby nawet
porzucił ojca i matkę, ojczyste obrzędy, publiczne
zgromadzenia, a w końcu nie wiedzieć jakich tam ludzi,
heretykiem nie jest.
Jeśli już jednak rozbieżności i waśnie są aż tak wielką
przeszkodą w zbawieniu duszy, w takim razie ,,cu-
animarum,
adulterium, scortatio, immunditia, lascivia,
simulacrorum cultus et his similia,
non sunt minus opera
carnis, de ąuibus diserte pronuntiat Apostolus, quod
qui
talia agunt regni Dei haeredes non erunt, Gal. V.
Haec
igitur non minore cura et industria, quam sectae, penitus
extirpanda, si quis de regno Dei sincere solicitus in ejus
pomeriis ampliandis sibi elaborandum serio judicaverit.
Quod si ąuisąuam aliter fecerit et dum erga diversa
sentientes immitis et implacabilis est, peccatis interim et
morum yitiis, Christiano nomine indignis, parcat, pałam
demonstrat quantumvis crepat ecclesiam, se aliud, non
Dei regnum quaerere.
Si quis animam, cujus salutem yehementer optat, velit
per cruciatus, etiam nondum conversam, efflari, mirabor
sane et mirabuntur, puto, mecum alii; sed ita tamen, ut
nemo uspiam credat hoc ab ambrę, a bene-volentia, a
charitate posse proficisci. Si homines igne et ferro ad certa
dogmata amplectenda sunt impellendi et ad externum
cultum vi cogendi, de quorum tamen moribus nulla
omnino sit quaestio; si quis heretodoxos ita convertat ad
fidem, ut cogat ea profiteri, quae non credunt, et permittat
ea agere, quae Evangelium Chri-stianis, fidelis sibi non
permittit; illum velle numero-sum coetum eadem secum
profitentium non dubito; velle autem ecclesiam
Christianam quis est qui potest credere? Non mirandum
igitur, si utantur armis mili-
dzołóstwo, porubstwo, nieczystość, rozpusta, bałwo-
chwalstwo... i tym podobne" są niemniej dziełami ciała i
mając je na uwadze wyraźnie oznajmia Apostoł, że „którzy
takie rzeczy czynią, królestwa Bożego nie dostąpią" (Gal.
V 19—21). Te więc występki należy wykorzeniać ze
szczętem, i to z nie mniejszą troską i usil-nością, niż
wykorzenia się sekty, jeżeli ktoś, szczerze zatroskany o
królestwo boże, naprawdę doszedł do przekonania, że
powinien trud sobie zadawać nad rozszerzaniem jego
granic. Ale jeżeli ktoś czyni inaczej, jeśli dla ludzi,
mających odmienne zapatrywania, jest okrutny i
nieprzejednany, a jednocześnie pobłaża grzechom i
skażeniom obyczajów, niegodnym imienia
chrześcijańskiego, ten niezależnie od tego, jak wielką
wrzawę podnosi o sprawę kościoła, jawnie dowodzi, że
szuka wszystkiego innego, tylko nie królestwa bożego.
Gdyby ktoś chciał spowodować, by dusza, której zbawienia
mocno pragnie, pod działaniem tortur, jeszcze nawet nie
nawrócona na wiarę, ulotniła się z ciała, bardzo bym temu
się dziwił, a sądzę, że razem ze mną niemniej dziwiliby się
też inni; lecz nikomu nigdy by nawet na myśl nie przyszło,
że chęć taka może pochodzić z miłości, życzliwości i czułej
dobroczynności. Jeśli do przyjęcia pewnych dogmatów
należy przynaglać ogniem i mieczem, jeśli do
przestrzegania zewnętrznych obrzędów należy przemocą
zniewalać ludzi, których obyczajów nikt w ogóle nie bierze
pod uwagę; jeśli, dalej, ktoś w ten sposób nawraca inaczej
wierzących, że zmusza ich siłą do wyznawania czegoś, w
co nie wierzą, a pozwala im czynić to wszystko, czego
zabrania chrześcijanom Ewangelia, a człowiek uczciwy
sam sobie, ten, nie wątpię, pragnie z pewnością licznego
rozmnożenia rzeszy wyznawców tej samej, co i on wiary,
ale że taki pragnie pomnożenia kościoła chrześcijańskiego,
a i któż w to zdoła uwierzyć? Nie
tiae Christianae non debitis qui, ąuicąuid prae se ferunt,
pro vera religione et ecclesia Christiana non militant. Si,
uti Dux salutis nostrae, sincere cuperent salutem
animarum, illius insisterent vestigiis et optimum illud
principis pacis seąuerentur exemplum, ąui satellites suos
non ferro, non gladio, non vi armatos, sed Evange-lio, sed
pacis nuntio, morum sanctitate et exemplo in-structos, ad
subjugandas gentes, et in ecclesiam cogen-das emisit: Cui
tamen, si vi et armis convertendi essent infideles, si
armato milite ab erroribus revocandi cae-cutientes, vel
obstinati mortales, paratior erat caele-stium legionum
exercitus, quam cuivis ecclesiae patro-no, quantumvis
potenti, suae sunt cohortes.
Tolerantia eorum, qui de rebus religionis diversa sen-
tiunt, Evangelio et rationi adeo consona est, ut monstro
simile videatur homines in tam clara luce caecutire. Nolo
ego hic aliorum incusare fastum et ambitionem; aliorum
intemperiem et zelum charitate et mansuetu-dine
destitutum: haec sunt vitia humanis rebus forsan non
eximenda, sed tamen ejusmodi, ut ea nemo sibi aperte
imputari velit; nemo pene est, qui his in trans-versum
actus aliena et honesta specie tectis non quaerat laudem.
Ne quis autem persecutioni et saevitiae parum Christianae
curam reipublicae et legum observantiam
trzeba zatem się dziwić, jeżeli orężem, nie dozwolonym
żołnierzom chrześcijańskim, szermują ci, którzy nieza-
leżnie od tego, jak szczytne głoszą hasła, nie walczą ani w
obronie prawdziwej religii, ani kościoła. Gdyby bowiem,
podobnie jak Wódz naszego zbawienia, szczerze pragnęli
zbawienia duszy, w jego wstępowaliby ślady i
wzorowaliby się na tym najlepszym przykładzie księcia
pokoju, który wysyłając swych zwolenników na podbój
narodów i zgromadzenie ich do kościoła, nie uzbroił ich
ogniem ni mieczem, ni narzędziami przemocy, lecz
wyposażył w Ewangelię, w nowiną pokoju, w świętość i
wzorowość obyczajów. A przecież gdyby przemocą i
zbroją należało nawracać niewiernych, a orężem żołnierza
odwodzić od błędów ludzi chodzących omackiem w
mrokach albo zakamieniałych grzeszników, wtedy ów
wódz w większym pogotowiu bojowym miał na swe
rozkazy wojsko niebieskich zastępów, niż jakikolwiek nie
wiedzieć jak potężny obrońca kościoła ma swoje zbrojne
oddziały.
''Tolerancja w stosunku do tych, którzy w sprawach
religii wyznają odmienne zapatrywania, do tego stopnia
jest zgodna z Ewangelią i zdrowym rozsądkiem, że po
prostu wydaje się rzeczą koszmarną, jeżeli ludziom w tak
jasnym świetle mrok oczy przesłania. Nie chciałbym tutaj
bynajmniej oskarżać pychy, żądzy panowania u jednych,
ani gwałtowności i fanatyzmu u drugich, bo to są
przywary, które prawdopodobnie nie dadzą się całkowicie
usunąć ze stosunków ludzkich, lecz mimo wszystko są
one tego rodzaju, że nikt by się nie zgodził, aby mu
jawnie je zarzucano, ale też nie ma prawie nikogo, kto by
tym żądzom dał się na oślep ponosić, a nie szukał zarazem
przez nie, przybrane w pozory obcych im właściwości i
szlachetności, własnej swej chwały. Lecz, aby jedni
prześladowania i okrucieństwa, sprzecznego z duchem
chrześcijańskim,
Plik z chomika:
lamia89
Inne pliki z tego folderu:
Platon_-_Obrona_Sokratesa.pdf
(384 KB)
Locke_John-_RozwaĹĽania_dotyczÄ…ce_rozumu_ludzkiego_tom_2_(fragmenty).pdf
(673 KB)
Locke_John-_RozwaĹĽania_dotyczÄ…ce_rozumu_ludzkiego_tom_1_(fragmenty).pdf
(1458 KB)
John_Locke(1632-1704)_-_List_o_Tolerancji.pdf
(929 KB)
Wolter-Powiastki Filozoficzne.pdf
(148 KB)
Inne foldery tego chomika:
podręczniki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin