HANNIBAL.doc

(195 KB) Pobierz
HANNIBAL U BRAM RZyMU

HANNIBAL U BRAM RZyMU
O BAJKACH I MITACH
"Studia badaczy starożytności wprowadziły do tej pory sporo za-
mieszania i prawdopodobnie już wkrótce nie będziemy zbyt wiele
wiedzieć, jeżeli oni będą tak dalej pracować". Tak pisał pod koniec
ostatniego stulecia amerykański pisarz Mark Twain. Twórca Huck-
leberry Finna i Tomka Sawyera spędził dzieciństwo w małej miejs-
cowości nad Mississippi, dzierżąc przydomek "Hannibal".
W sto lat później powstał w Ameryce, obsypany Oskarami, film
pod tytułem "Milczenie owiec" opowiadający o psychopacie poże-
rającym ludzi. Główny bohater nazywał się Hannibal Lecter - "Han-
nibal kanibal".
W szkole opowiadano nam "dzikie" historie o człowieku, który,
całkowicie zdany na siebie, poraził strachem potężny Rzym, nie
bacząc na to, że tysiące jego żołnierzy pochłaniały szczeliny lodow-
ców, a tuziny słoni bojowych spadały w otchłanie alpejskich przepaści.
Właściciel gospody w Engadin jeszcze przed rokiem przyjąłby każdy
zakład, że Hannibal wraz ze swoimi oddziałami przemaszerował
dokładnie tu, praktycznie przed drzwiami jego domu, udając się na
podbój Rzymu. Niestety, przegrałby ten zakład.
Czy to możliwe, że mity mają dla nas większe znaczenie niż - wy-
wołujące sprzeciw - wyniki badań historycznych? Być może Mark
Twain miał rację, życząc sobie, żeby lepiej pozostać przy historiach
pełnych przygód, zamiast zajmować się badaniami, porównywaniem
liczb i faktów. Trudności występują tylko tam, gdzie jedno daje się
ledwo odróżnić od drugiego, a mity przeplatają się z faktami histo-
rycznymi bez pozostawienia widocznej granicy. Historia "najwięk-
szego wodza wszechczasów" jest znakomitym tego przykładem.
Znane są ilustracje przedstawiające Hannibala jako chłopca skła-
dającego przysięgę w świątyni w Kartaginie lub jako młodzieńca
patrzącego stanowczo w dal, obrazy dzikiego barbarzyńcy i rozważ-
nego naczelnego wodza. Obraz namalowany przez Giambattistę
Tiepolo przedstawia Hannibala patrzącego z przerażeniem na ściętą
głowę swego brata, a francuska ilustracja ukazuje moment popeł-
nienia przezeń samobójstwa. Przed 300 laty w okolicach Kapui od-
kryto popiersie, które miało przedstawiać Hannibala. Włoski hrabia,
którego siedziba rodowa mieści się nad Jeziorem Trazymeńskim,
w samym środku pola bitwy z 217 roku p.n.e. między Hanibalem
a armią rzymską, pokazuje nam "swego" Hannibala. Po bliższym
przyjrzeniu się widać, że ta pokryta mchem, terakotowa figurka jest
repliką wykonanego z brązu popiersia z okolk Kapui. Oryginał prze-
chowywany w Muzeum Narodowym w Neapolu zaginął w czasie
drugiej wojny światowej. Kopia znajduje się w Biurze Turystycznym
w Tuoro nad Jeziorem Trazymeńskim i zachęca do odwiedzenia
położonego nieopodal pola bitwy.
Wszystkie wspomniane wizerunki Hannibala mają ze sobą coś
wspólnego, mianowicie są wytworem fantazji późniejszych pokoleń.
Autentyczny portret Hannibala jak dotychczas nie został znaleziony.
Być może najbliższy rzeczywistemu jest jego wizerunek na pewnej
punickiej monecie. Na rewersie znajduje się duży, stylizowany, af-
rykański słoń, a na awersie profil młodego mężczyzny, którego pukle
zdobi wieniec laurowy, jaki zakładano na skroń zwycięzcom. Mogłaby
to być podobizna Hannibala albo boga Melkarta, uważanego za
patrona Hannibala, którego czczono na równi z Heraklesem - w krę-
gach kultury iberyjskiej, celtyckiej, jak i greckiej.
Czy wizerunku Hannibala użyto do przedstawienia boga?
~ NAJBOGATSZE MIASTO ŚWIATA
We wtorek 7 kwietnia 1914 roku przed francuskim statkiem pa-
sażerskim "Carthage" wynurzyło się z mgieł wybrzeże Afryki Pół-
nocnej. Na pokładzie statku byli młodzi malarze: Paul Klee, August
Macke i Louis Moilliet (na liście pasażerów zapisani jako Clery, Market
i Noillet). Klee odnotował w swoim pamiętniku: "Po południu ukazało
się wybrzeże Afryki. Później zaostrzyły się kontury pierwszego arab-
skiego miasta - Sidi-Bou-Said - położonego na grzbiecie góry,
z której w regularnych odstępach wyrastały białe bryły domów. Urze-
czywistnienie bajki stawało się jeszcze dość odległe, jeszcze nie-
uchwytne, ale bardzo prawdopodobne. Słońce jakiejś ciemnej siły,
barwna, obiecująca oczywistość na lądzie".
Ten sam widok - z wyjątkiem białych domów - musiała zobaczyć
Elissa, zwana też Dydoną, córka fenickiego króla, gdy uciekła z rodzin-
nego Tyru do Afryki Północnej. Jak głosi legenda, Elissa została w 814
roku p.n.e. wypędzona przez swego żądnego władzy brata Pigma-
liona z Fenicji, dzisiejszego Libanu, aby nie dzieliła z nim tronu. Wraz
ze swoimi zwolennikami dotarła w pobliże fenickiej kolonii Utylia,
gdzie miejscowy król Jarbas zobowiązał się ofiarować jej taki obszar
ziemi, jaki obejmie skóra wołu. Dydona pocięła więc skórę na bardzo
cienkie paski, które po
ułożeniu jeden za drugim
objęły tak wielki teren
wokół góry Byrsa, że za-
łożyła na nim potężne
miasto Kartaginę. Nazwa
ta pochodzi od fenickie-
go Quart Hadasht, co
oznacza "nowe miasto".
Prawie 600 lat po za-
łożeniu Kartaginy, która
bogactwem i władzą
przerosła Tyr, przyszedł
na świat jej najsławniej-
szy syn - Hannibal. Podaje się, że było to w 246 r. p.n.e. W tym
samym roku ojca Hannibala, Hamilkara Barkasa, wybrano naczelnym
dowódcą kartagińskich sił zbrojnych w objętej walkami Sycylii. Barkas
znaczy "Błyskawica", a Barkidowie byli jedną z najbardziej wpływo-
wych rodzin w Kartaginie. Korzenie tego rodu sięgają czasów legen-
darnej królewny Elissy.
W listopadzie 1992 roku lądujemy na międzynarodowym lotnisku
w Tunisie. Czteropasmowa droga wiodąca do Kartaginy usiana jest
nowymi biurowcami, stacjami benzynowymi, urządzeniami portowy-
mi przy nabrzeżach oraz szynami kolejowymi biegnącymi obok, które
łączą Tunis z przedmieściami. Przejeżdżamy koło stacji "Salammbo"
i "Hannibal", by wkrótce znaleźć się w hotelu "La Reine Didon"
(lub, jeśli kto woli, "Królowa Elissa"). Leży on bezpośrednio u stóp
góry Byrsa, a przed drzwiami hotelu stoi drzewo cedrowe, tak jakby
chciało przypomnieć o swym fenickim pochodzeniu. Widać stąd całą
Zatokę Tunezyjską i leżące po przeciwnej stronie Cap Bon. To wszys-
tko ma w sobie coś z bajki, ale nie ma żadnego śladu po Kartaginie,
tej z czasów Hannibala. W oddali wśród drzew widać okazałe wille,
otoczone wysokimi murami, słychać ujadające gdzieś w oddali psy.
Tylko nieliczni Tunezyjczycy mogą sobie pozwolić na luksus zamiesz-
kania w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu prezydenckiego i willi
ministrów.
Jesteśmy umówieni z archeologiem Friedrichem Rakobem, który
kieruje najnowszymi pracami wykopaliskowymi u stóp Byrsy. "Każdy
turysta zna rozczarowanie towarzyszące zwiedzaniu Kartaginy
- w drugim co do wielkości mieście starożytnego świata nie widać
ruin, takich jak np. w Pompejach". Rakob wyjaśnia, że w bezpo-
średniej okolicy brakuje materiałów budowlanych. Bloki kamienne
pozyskiwano dzięki pracy niewolników ze
skał w odległym o 50 km Cap Bon, a po-
tem z wielkim trudem transportowano
drogą morską na drugi brzeg. "Doprowa-
dziło to do tego, że każda epoka korzys-
tała z będących w zasięgu materiałów bu-
dowlanych i gruzu z poprzedniej epoki".
Rzymianie wybudowali również swoją Kar-
taginę częściowo z gruzów miasta, które
sami przed 100 laty zburzyli. Ma to nega-
tywne skutki dla współczesnej archeologii.
Wszystko, co dotyczy czasów rozkwitu Ka-
rtaginy, co dzisiaj znajdują archeolodzy, to
fundamenty, resztki murów, mozaiki i fa-
sady. pozostałości noszą jeszcze czerwonobrunatne ślady pożarów
wywołanych podczas inwazji Rzymian. Udało się częściowo zrekon-
struować plan starożytnej Kartaginy na podstawie pojedynczych wy-
kopalisk. Odrestaurowano fundamenty murów portowych, zabudo-
wań świątyni i pomieszczeń budynków zamieszkiwanych przez
władców. Rozpoznano też położenie stajni dla słoni bojowych. Po-
zostałe odkrycia zawdzięczamy raczej szczęśliwym przypadkom, np.
znalezieniu przez jakiegoś rolnika, i próbie użycia do budowy stajni,
jednego z najpiękniejszych nagrobków z czasów przed Hannibalem.
Podczas wykopywania prywatnego basenu odkryto resztki muru
z glinianych cegieł pochodzącego z VIII wieku p.n.e. Na podstawie
odkrycia archaicznego "fartucha przemysłowego" ze śladami obrób-
ki metali i resztek pieca do wypalania garnków można ustalić datę
pierwszych śladów Kar-
taginy na przełom IX
i VIII wieku p.n.e., tj. na
czas panowania królo-
wej Elissy. W tym miejs-
cu legenda i nauka są
zgodne.
Friedrich Rakob poka-
zuje nam najnowsze wy-
kopaliska w połowie dro-
gi pomiędzy antycznym
portem wojennym i Byr-
są. Drewniane drabiny łą-
czyły poziomy kondyg-
nacji pośredniej, sięgając
prawie 7 metrów w głąb. Na końcu wąskiego korytarza leżały ol-
brzymie, łączone bezspoinowo bloki piaskowca, będące fundamen-
tami świątyni Apolla. Dotychczas w architekturze punicko-fenickiej
nie znaleziono świątyni takich rozmiarów. Nawet świątynia Salomona
w Jerozolimie jest mniejsza. Na pytanie: Czy mogłaby to być świą-
tynia, w której Hannibal jako dziewięcioletni chłopiec składał swoją
sławną przysięgę "nigdy nie być przyjacielem Rzymu"?, Rakob od-
powiada ostrożnie - "być może".
MłODZIEŻ NA WOJNIE
250 kilometrów na północny wschód od Kartaginy leży Sycylia,
najbogatsza wyspa starożytnego świata. Przez wiele stuleci Grecy
i Kartagińczycy spierali się o te żyzne tereny, bogate lasy, naturalne
porty i punkty handlowe. Grecy zasiedlili wschodnią część wyspy,
a Kartagińczycy zachodnią. Później dołączyła trzecia potęga: Rzym.
Walka o wpływy na Sycylii stała się przyczyną wybuchu pierwszej
wojny punickiej pomiędzy Kartaginą i Rzymem. Kiedy w 246 roku
p.n.e. * urodził się Hannibal - wojna trwała już 18 lat, ale nie zanosiło
się na jej zakończenie. Rzymianie mieli przewagę na lądzie, a Kar-
tagińczycy na morzu. Szczęście sprzyjało raz jednym, raz drugim aż
do momentu, kiedy Rzymianom udało się opanować jeden z okrętów
kartagińskich cumujący przy brzegu. Rzymianie całą flotę zbudowali
na wzór zdobycznego okrętu. ich okręty nie wyglądały wprawdzie
tak elegancko jak kartagiński pierwowzór, ale zawierały nowe roz-
wiązanie konstrukcyjne, tj. pomosty abordażowe oraz - poniżej
dziobu - taran, tzn. belkę o trzech ostrych występach okutą brązem.
Pomosty opadały z trzaskiem na pokład kartagińskich pięciorzędow
ców, a rzymscy legioniści mogli kontynuować na pełnym morzu
walkę, jak na lądzie. W jednej z takich decydujących bitew u wybrzeży
Sycylii koło Wysp Egackich w 241 r. p.n.e. Rzymianie zniszczyli do-
szczętnie całą flotę kartagińską.
Niezależnie od tego, że Hamilkar - ojciec Hannibala - kont-
rolował większą część wyspy, oba miasta zawarły w tym samym
roku układ pokojowy. "Pomiędzy Kartaginą i Rzymem zapanuje
przyjaźń pod warunkiem, że zostanie zaakceptowana przez naród
rzymski. Kartagińczycy winni całkowicie opuścić Sycylię i wydać Rzy-
mowi dotychczasowych jeńców wojennych bez żadnego wykupu.
W ciągu 20 lat Kartagina wypłaci Rzymowi 2200 talentów" (jeden
talent odpowiadał równowartości 27 kg srebra). Później Rzymianie
zaostrzyli swoje warunki. Zażądali dodatkowo 1000 talentów i opu-
szczenia wszystkich wysp pomiędzy Włochami a Sycylią. Kartagina
zaakceptowała to wyłącznie z przymusu.
Ze względu na wysokie reparacje wojenne i olbrzymie wydatki
poniesione na dwudziestotrzyletnią wojnę, Hamilkar wysyłał swoich
żołnierzy do Kartaginy małymi grupami. Rada Starszych winna wy-
płacać bieżące płatności żołdu w małych ratach, aby nie osłabić
niepotrzebnie skarbu państwa. Kartagina była przecież miastem kup-
ców, którzy próbowali targować się z żołnierzami, odwlekając płat-
ności w dalszą przyszłość, aż załamał się cały system wojskowy.
Doszło do powstania, do którego dołączyli niewolnicy kartagińscy
i sąsiednie plemiona afrykańskie.
Gustaw Flaubert opisał w powieści "Salammbo" trzyletnią wojnę
najemników, niewdzięczną rolę Hannona - przeciwnika Hamilkara,
powrót Hamilkara z Sycylii, jego wojnę przeciwko własnym żołnie-
rzom i codzienne życie w Kartaginie. Autor pisał o Salammbo, córce
Hamilkara (a tym samym siostrze Hannibala), o jej miłości do przy-
wódcy żołnierzy zaciężnych, o biesiadach i ponurych rytuałach,
o gniewie Hamilkara, zwycięstwie Kartaginy oraz o śmierci Salammbo.
Flaubert odnotował jednocześnie w swoich dziennikach rozczaro-
wanie tym, że na miejscu starej Kartaginy nie można było znaleźć
niczego co przypominałoby Kartagińczyków. Zdał się więc na staro-
żytnych historyków i własną fantazję.
Hannibal ma sześć lat i dorasta w pałacu rodziców. Po raz pierwszy
dowiaduje się o czynach swojego ojca nie jak dotychczas - z daleka,
ale przeżywa je bezpośrednio pod murami Kartaginy. Faktycznie
udało się Hamilkarowi - w okrutnej walce - zwyciężyć oddziały,
z którymi przed kilku laty walczył przeciwko Rzymowi.
W tym samym czasie zbuntowali się kartagińscy najemnicy w Sar-
dynii. Kartagina wyposażyła flotę na wyprawę w celu stłumienia po-
wstania. Rzym uznał owe uzbrojenie za casus belli* do wypowiedzenia
wojny i anektował Sardynię oraz podniósł reparacje wojenne wobec
Kartaginy o dalsze 1200 talentów. Te zniewagi nie miały końca i roz-
paliły u ojca Hannibala jeszcze większą nienawiść do Rzymu.
W roku 237 p.n.e. Hannibal ukończył 9 lat* *. Wojna trwała już
dziewięć lat. Kartagina została pobita i utraciła Sycylię i Sardynię, a jej
okręty wojenne doszczętnie zniszczone. Rzym przejął kontrolę nad
starymi szlakami handlowymi na Morzu Śródziemnym, a Kartagina
- miasto kupców - potrzebowała pilnie nowych rynków. Grecki
historyk Polibiusz tak to opisał: "Hamilkar pozbierał się, wraz ze swoimi
oddziałami i dziewięcioletnim wówczas synem Hannibalem, przeprawił
się w pobliżu Słupów Herkulesa (cieśnina Gibraltar) i chciał podporząd-
kować Kartagińczykom Iberię".
Przed wymarszem w głąb Hiszpanii Hamilkar złożył bogom ofiarę.
Hannibal towarzyszył mu w drodze do świątyni Melkarta na szczycie
Byrsy. Na pytanie ojca, czy chce wyruszyć z nim do Hiszpanii, nie
tylko odpowiedział "tak", ale "prosił o to usilnie w chłopięcy sposób".
Wówczas Hamilkar podprowadził go do ołtarza i kazał mu przysiąc,
że "nigdy nie będzie przyjacielem Rzymu".
Czy Hannibal przejął od swego ojca tę wielką nienawiść do Rzymu?
Czy to właśnie owa nienawiść będzie pchała go na długie wyprawy
przeciwko Rzymowi? Czy może jest to konsekwentna kontynuacja
polityki poprzedników? Co do tego historycy nie są zgodni. )edni widzą
w nim opromienionego sławą bohatera, który niepokonany przez 15 lat
walczył w Italii, inni bezwzględnego dowódcę, dla którego śmierć
dziesiątek tysięcy ludzi nic nie znaczyła, a jeszcze inni uważają go za
osobę bardzo dobrze wykształconą, ponieważ zwracał się do swojej
armii w pięciu językach. Nawet Rzymianie uważali go za geniusza.
Wszystko, co wiemy o Hannibalu, wyszło spod pióra Rzymian.
Polibiusz (żył w latach 200 - 119 p.n.e.) opisuje w swojej "Historii
powszechnej" dojście Rzymu do rangi światowej potęgi. Jako grecki
zakładnik mieszkał w Rzymie przez 17 lat, przyjaźnił się ze Scypionem
Afrykańskim Młodszym - tym, który później zniszczył Kartaginę. Poli-
biusz napisał, że na miejscu Hannibala sam przebyłby drogę przez
Alpy (zrobiłby to samo, co Hannibal - przyp. tłum.). Tytus Liwiusz
z Padwy, (żył od 59 r. p.n.e. do 17 r. n.e.) napisał dziesięć książek o
drugiej wojnie punickiej, którą później nazwał "wojną Hannibala".
Jeżeli porównamy fragmenty prac obydwóch autorów dotyczące bio-
grafii Hannibala, to w niektórych miejscach pojawią się istotne roz-
bieżności. Różne są nie tylko opisy drogi przez Alpy, ale również
wielkość oddziałów bojowych i miejsca potyczek wojennych oraz
cechy charakteru uczestników wyprawy. Czy jednak takie porównanie
ma sens? Mamy i tak skłonność do porządkowania historii w przej-
rzyste bloki - począwszy od "starożytności", niezależnie od tego,
że od budowy piramid w Egipcie do wojen Hannibala upłynęło tyle
lat, co od czasów Hannibala do współczesności. Dystans między
kronikarzem Polibiuszem i historykiem Liwiuszem można porównać
z tym, jaki dzieli ekspedycję Livingstona* do Afryki od współczesności.
' David Livingstone (1813-1873) szkocki podróżnik i badacz Afryki. lekarz. misjonarz:

w wyprawach 1849-1856 odkrył jezioro Ngami i bagna Makarikari, przeszedł kalahari,
dotarł do górnego biegu Zambezi, w 1855 r. odkrył i nazwał Wodospad Wiktorii.
Christian Meier, historyk z uniwersytetu w Monachium nie skwitował
jakimś prostym wyjaśnieniem problemu zawartego w postawionym
pytaniu o kształtowanie się dzisiejszego obrazu starożytności. "W
zasadzie to my niezbyt dobrze wiemy jak przebiegały bitwy konnicy
podczas pierwszej wojny światowej, a co dopiero przemarsz słoni
przez Alpy! Ja nie wiem, jak można to sobie wyobrazić".
~ AWANS NA NACZELNEGO WODZA
Rówieśnicy Hannibala, Hasdrubala i Magona nazywali ich lwim
potomstwem, bo w dzikości i odwadze nikt nie mógł im dorównać.
Trzej synowie towarzyszyli Hamilkarowi Barkasowi w wyprawie wo-
jennej do Iberii wiosną w 237 roku p.n.e. Pierwszym celem wyprawy
była stara fenicka kolonia handlowa Cades (dzisiejsze Cadiz) położona
w pobliżu Słupów Herkulesa. Tutaj młodzieńcy uczyli się języka grec-
kiego u prywatnego nauczyciela Sosylosa ze Sparty, iberyjski i celtycki
poznawali wśród żołnierzy zaciężnych, a ich językiem ojczystym był
punicki. Słyszeli o bohaterskich wyczynach Aleksandra Wielkiego,
o królu Pyrrusie i mit o Herkulesie, który przeprowadził swoje stado*
z Iberii, przez Alpy, aż - do Italii. Szlak ten nazwano "drogą Herak-
lesa" i wykorzystywali go później kupcy. Młody Hannibal interesował
się wszystkim, ale najbardziej sprawami wojskowymi. W krótkim
czasie został świetnym jeźdźcem i szermierzem. Strzelał też dobrze
z łuku.

Tytus Liwiusz jest pełen podziwu dla talentu tego młodego czło-
wieka; pisząc o Hannibalu: "Wykazał najwyższą mądrość tam, gdzie
było to obowiązkowe, w odkrywaniu niebezpieczeństw; odznaczał
się największą rozwagą, gdy znalazł się pośród niebezpieczeństw.
Żadne zmęczenie nie mogło wyczerpać go fizycznie ani złamać jego
postawy wewnętrznej. Jednakowo znosił upały i zimno. Ilość zjedzo-
nych potraw i wypitych płynów określały mu naturalne potrzeby,
a nie zmysł smaku. Zajmował bezwzględnie pierwsze miejsce zarów-
no wśród jazdy jak i piechoty, jako pierwszy garnął się do walki,
a gdy już bitwa została rozpoczęta, to jako ostatni opuszczał plac
boju". Ale przecież Liwiusz był Rzymianinem: "Te tak liczne zalety
* Zgodnie z wyrokiem wyroczni delfickiej dla oczyszczenia się ze zbrodni (w przystępie
szału zesłanego przez Herę - Herkules zabił żonę i dzieci) musiał wykonać 12 prac
dla króla Myken Eurysteusza. Uprowadzenie wspaniałych wołów Geryona z Wyspy
Erytrei. koło Hiszpanii. było 10 pracą Herkulesa.
zostały okupione przez potworne przywary: nieludzkie okrucieństwo,
więcej niż punicka perfidia, całkowita negacja prawdy i świętości,
żadnej bojaźni przed bogami, niedotrzymywanie przysięgi, żadnego
szacunku dla spraw boskich".
Hannibal skończył 18 lat, gdy jego ojciec poległ w bitwie pod
Helike, prowadzonej przeciwko jednemu z iberyjskich książąt. Szwa-
gier Hannibala- Hasdrubal zwany Wspaniałym (nie jego brat o takim
samym imieniu) został wybrany przez armię na następcę Hamilkara.
Kartagina zaakceptowała wybór mimo tego, że nie została zakoń-
czona walka o władzę pomiędzy rodami Hannów i Barkidów. Zdobyta
właśnie prowincja iberyjska obfitowała zarówno w srebro, złoto,
miedź, żelazo jak i w zboże, wino i oliwę. Wszystkie te bogactwa
zabierano drogą morską do Kartaginy gdzie kwitł dochodowy handel
i płynął strumień towarów. Hasdrubal założył w Hiszpanii, w dwa
lata po objęciu władzy, nowe centrum administracyjno-handlowe
-Carthago Nova "Nowe Miasto" (dzisiejsza Cartagena). W niewiel-
kiej odległości znajdowały się wydajne kopalnie srebra, a statki han-
dlowe mogły bezpiecznie wypływać do Kartaginy z dobrze strzeżo-
nego, przez naturalne ukształtowanie terenu, basenu portowego.
Rzym śledził z rosnącym niepokojem wydarzenia w Hiszpanii.
Nowe Miasto mogłoby stanowić zagrożenie dla Sardynii, Korsyki
i Sycylii. W 227 roku p.n.e. do Hasdrubala wyruszyło poselstwo
w celu zawarcia układu o wzajemnych interesach. Uzgodniono, że
wspólną granicą interesów będzie rzeka Ebro. Na północ od Ebro
decyduje Rzym, a na południe Kartagina. Żadna z umawiających się
stron nie przekroczy rzeki z wojennymi zamiarami. Nie uzgodniono,
co będzie z małym miastem Saguntem leżącym na południe od rzeki
Ebro, które Rzym zaliczał do własnej strefy wpływów.
Latem 221 roku p.n.e. Hasdrubal Wielki został zamordowany przez
niewolnika. Jego następcą na stanowisku naczelnego wodza armii
kartagińskiej został, dwudziestopięcioletni wówczas, Hannibal.
"Wszystko, co przytrafiło się zarówno Rzymianom jak i Kartagiń-
czykom, miało swe źródło tylko w jednej woli i w jednym człowieku
- w Hannibalu". - pisał Polibiusz. Jeden człowiek dowodził wielo-
narodową armią zaciężną, pochodzącą ze wszystkich opanowanych
przez Kartaginę terenów. Była tam jazda Numidów, libijska piechota,
byli katapultnicy z Balearów, Iberyjczycy, Celtowie i Galowie. Tylko
kadra oficerska pochodziła z Kartaginy. Bezpośrednio rozkazom Han-
nibala podlegali jego bracia Hasdrubal i Magon oraz generał afrykań-
skiej jazdy Maharbal. Najpierw Hannibal polecił dokonanie zmian
organizacyjnych w siłach zbrojnych. Dotychczas w armiach rejonu
Morza Śródziemnego panowała oparta na greckich wzorach strategia
walki zwana z grecka phalanx - falanga. Był to szyk bojowy pole-
gający na ustawieniu równolegle do frontu zwartej, ośmiorzędowej
linii ciężkozbrojnych. Bitwę zaczynali lekkozbrojni, za nimi nacierały
oddziały ciężkozbrojnych, wspomagane przez konnicę. Zgodnie z de-
cyzją Hannibala te duże oddziały zostały z korzyścią podzielone na
mniejsze, bardziej ruchliwe jednostki. Cała piechota została wypo-
sażona w miecze do walki wręcz. Wzorowano się bardziej na woj-
skowej tradycji Iberyjczyków i Libijczyków, dla których wojna nie była
niczym innym jak sumą wielu pojedynków. Nowa forma organizacyjna
armii pozwalała prowadzić skuteczne operacje niezależnie od ukształ-
towania terenu. W kolejnych latach wojny w Italii, ta decyzja miała
mieć znaczenie rozstrzygające. Hannibalowi prawie zawsze udawało
się narzucać Rzymianom miejsce bitwy, urządzać zasadzki i za po-
mocą szybkich, niespodziewanych manewrów zaskakiwać nieprzy-
jaciela.
Ale przecież wojna z Rzymem, zwana drugą wojną Punicką, jeszcze
się nie rozpoczęła. Hannibal dowiadywał się, od podróżujących kup-
ców i klientów, o walkach jakie prowadzili Rzymianie przeciw Celtom
w północnej Italii. Jak wszystkie, tak i ta wojna zakończy się osła-
bieniem Rzymu, a Celtowie staną się partnerem Hannibala...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin