00:00:01:movie info: DX50 508x268 23.976fps 700.9 MB|/SubEdit b.4043 (http://subedit.prv.pl)/ 00:00:05:Tekst: djdzon 00:00:06:The.Constant.Gardener[2005]DvDrip[Eng]-aXXo 00:00:09:Synchro do wersji: R@lph 00:00:20:{y:i}Dzi�kuj�, Arnoldzie.|{y:i}Poradz� sobie. 00:00:25:{y:i}Ale wci�� nie rozumiem, dlaczego|{y:i}nie mo�ecie poczeka� par� tygodni. 00:00:28:{y:i}Po co lecie� a� do Loki? 00:00:30:{y:i}Na przem�wienie Grace Makangi.|{y:i}Ona nie przyjedzie do Nairobi. 00:00:34:{y:i}Rozumiem. 00:00:36:{y:i}Nie przejmuj si�, skarbie.|{y:i}Nie wyje�d�amy na wieki. 00:00:39:No, dobrze. 00:00:43:- Za gor�co, �eby tu sta�.|- Skoro tak m�wisz. 00:00:47:- Cze��.|- Cze��, Arnoldzie. 00:00:52:- Ponios� ci torb�.|- Dzi�kuj�. 00:00:55:Pa, skarbie. 00:00:57:Do zobaczenia za par� dni. 00:02:31:BRYTYJSKA WYSOKA KOMISJA 00:02:38:Sandy, przyszed�. 00:03:01:Prosz� wej��. Cze��, Sandy.|Przy�apa�e� mnie na obijaniu si�. 00:03:06:- U Glorii dobrze?|- W porz�dku. 00:03:09:Tessa si� nie odzywa�a? 00:03:11:Nie, polecia�a na p�noc|z Arnoldem Bluhmem. 00:03:16:Stary, m�g�by� przesta�|na chwil�? 00:03:20:Co� nie tak? 00:03:22:Nie m�wi�a, �e b�dzie|wraca�a samochodem? 00:03:25:Z Loki? 00:03:27:Znaj�c Tess�, nie zdziwi�bym si�,|ale oby nie. Niebezpieczny kraj. 00:03:32:O co chodzi, Sandy? 00:03:34:Dostali�my zawiadomienie...|Bia�a kobieta, czarny kierowca. 00:03:41:Znalezieni dzisiaj rano|na po�udniu jeziora Turkana. 00:03:45:Martwi. Zamordowani. 00:03:52:My�lisz, �e to mo�e by� Tessa? 00:03:55:Wynaj�li kolorowego kierowc�|w Loki i udali si� na wsch�d. 00:04:01:Noc sp�dzili w Lodwar. 00:04:08:W jednym pokoju, Justin. 00:04:13:Ten czarny to nie Arnold Bluhm. 00:04:17:Niezmiernie mi przykro. 00:04:26:Jak bardzo s� tego pewni? 00:04:29:Nie wygl�da to dobrze. 00:04:44:To... 00:04:47:dobrze, �e mi powiedzia�e�. 00:04:52:Musia�o by� ci trudno. 00:05:07:{y:i}Dyplomacja, dlatego te�,|{y:i}jak ju� ukazywali�my, 00:05:11:jest w�a�nie map�|i znacznikiem cywilizacji, 00:05:16:wskazuj�c� narodom|najbezpieczniejsz� drog� 00:05:21:przez kraj obfituj�cy|w zagro�enia. 00:05:23:Koniec. 00:05:25:Sir Bernard Pellegrin prosi�,|bym przekaza� jego wyrazy �alu, 00:05:30:i� nie m�g� wyg�osi�|swojego odczytu osobi�cie. 00:05:33:I dzi�kuj� w moim w�asnym|imieniu za pa�stwa uwag�. 00:05:37:Dzi�kuj�. 00:05:41:Przepraszam. Przepraszam. 00:05:43:- Tak? S�ucham?|- Prze... Przepraszam. 00:05:45:Jedno pytanie. Zastanawiam si�,|jakiej mapy u�ywa Wielka Brytania, 00:05:50:skoro ca�kowicie ignoruje ONZ|i postanawia zaatakowa� Irak? 00:05:54:Czy mo�e my�li pan, 00:05:57:�e dyplomatycznie jest by�|pos�usznym wobec mocarstwa 00:06:02:i grzecznie wzi�� udzia�|w powt�rce z Wietnamu? 00:06:09:C�, nie mog� m�wi�|za Sir Bernarda... 00:06:14:My�la�am, �e dlatego|pan tu przyjecha�. 00:06:18:Dyplomaci s� tam,|dok�d ich wysy�aj�. 00:06:21:Tak jak labradory. 00:06:25:My�l�, �e Sir Bernard|nie mia�by w�tpliwo�ci, 00:06:28:�e gdy negocjatorzy|s� wyczerpani, to... 00:06:32:Wyczerpani? Panie Quayle,|oni wcale nie s� wyczerpani. 00:06:36:Po prostu k�ad� si�|czo�gom na drodze. 00:06:40:Powiedzmy sobie szczerze,|ca�e 60 lat zaj�o nam 00:06:44:zbudowanie mi�dzynarodowej|organizacji o nazwie ONZ, 00:06:48:kt�ra mia�a unika� wojny, 00:06:50:a teraz sami j� wywo�ujemy,|bo ko�czy si� benzyna. 00:06:53:Usi�d�, Tesso, na lito�� bosk�! 00:06:55:Zaczekajcie chwil�.|Pos�uchajcie go. 00:06:57:My�l�, �e pani ma racj�.|Zagraniczna polityka kraju 00:07:00:nie powinna by� narzucana|przez osobiste interesy. 00:07:03:To bzdury. To bzdury.|Musicie wzi�� odpowiedzialno��. 00:07:06:Zap�acili panu za przeproszenie|w imieniu tej �a�osnej Brytanii. 00:07:11:Dlaczego spalili�my swoje|dyplomatyczne referencje 00:07:14:i dlaczego zabijamy|tysi�ce niewinnych ludzi 00:07:18:za marne bary�ki z rop� 00:07:21:i okazj� na zdj�cie|na trawniku Bia�ego Domu? 00:07:24:Dlaczego? 00:07:52:- Wszystko dobrze?|- Tak, dzi�ki. 00:07:57:- By�a� bardzo odwa�na.|- Nie, by�am nieuprzejma. 00:08:01:- �le si� zachowa�am...|- Bardzo ci� to wci�gn�o. 00:08:06:Tak mi wstyd. Przepraszam. 00:08:08:- Niepotrzebnie.|- Bardzo mi przykro. 00:08:15:Wielkie dzi�ki.|Stara�e� si� mnie broni�. 00:08:21:- Bardzo s�abo.|- Nie, po prostu ja... 00:08:24:To by� nudny odczyt. 00:08:26:Fakt, ale pomimo tego|nie powinnam by�a... 00:08:29:Mo�e postawi� ci kaw�? 00:08:32:- Jestem ci winna drinka.|- Mo�e by�. 00:08:34:- Jestem Justin, tak w og�le.|- Tessa. Co s�ycha�? 00:08:37:- Bardzo mi mi�o.|- Bardzo mi mi�o. 00:08:39:Jeste� troch� straszna,|ale to nie twoja wina. 00:08:42:To by�y straszne pierdo�y,|wi�c dobrze zrobi�a�. 00:08:47:Musz� przyzna�,|�e si� denerwuj�. 00:08:51:Ja te�. T�dy. 00:08:53:Wejd�. 00:08:56:Tak, prosz�. Oczywi�cie. 00:08:58:Dzi�kuj�. Musisz poprowadzi�. 00:09:01:Prosto i w lewo. 00:09:14:Wiercisz si�. 00:09:39:- Dzi�kuj�.|- Za co? 00:09:42:Za... ten wspania�y dar. 00:09:47:Ale jestem hojna. 00:09:51:Nie, ja... 00:10:03:- Wiesz, o czym m�wi�.|- Wiem, wiem. 00:10:06:Przy tobie czuj� si� bezpieczna. 00:10:09:Wyobra�am sobie ciebie,|jak mia�a� 6 lat. 00:10:12:Jak prowadzisz rewolucj�. 00:10:14:Nie, by�am zwyczajna. 00:10:17:Justin, za�� to. 00:10:22:Pan Quayle? Prosz�. 00:10:51:Prosz�. 00:11:16:Zna pan t� pani�? 00:11:24:Tak, to... 00:11:26:To moja �ona, Tessa. 00:11:40:Sandy. 00:11:46:Chod�. 00:12:26:Tessa. 00:12:29:Bo�e, co za niespodzianka. 00:12:34:Jak wesz�a�? 00:12:36:We� mnie ze sob� do Afryki. 00:12:38:Co?|Mam ci� zawin�� w dywan? 00:12:41:- Ukry� w skrzyni z herbat�?|- Bardzo zabawne. 00:12:43:B�d� ci� musia� przemyci�|jako dobro zakazane. 00:12:46:Nie mog� o tobie m�wi�. 00:12:48:Mog� umie�ci� ci� w jednym|z tych pude� z ro�linkami. 00:12:51:By�oby ci bardzo wygodnie,|owini�tej w ma�y kawa�ek... 00:12:56:Podpisa�bym ci�. "Tessa." 00:12:59:M�wi� powa�nie. 00:13:06:W�a�nie widz�. 00:13:12:W jakiej postaci powinienem|ci� zabra� do Afryki? 00:13:17:Wszystko jedno. Mog� by�|twoj� �on�, kochank�... 00:13:22:Za du�y wyb�r. 00:13:27:C�... 00:13:31:- Mi�o mi...|- Nie. Nie. 00:13:34:- Justin, nie m�w tego zdania.|- Przepraszam. Przepraszam. 00:13:38:Przepraszam. 00:13:40:Tak czy nie? 00:13:43:Ledwo si� znamy. 00:13:46:Mo�esz mnie pozna�. 00:13:48:Pozna� ci�? 00:13:56:Tak czy nie? 00:13:59:W takim razie... 00:14:50:Co to jest? 00:14:52:AIDS? 00:14:57:Mamo, wybacz. 00:14:59:Mamo? 00:15:00:Mamo. Kto jest twoj� mam�? 00:15:03:Tato, prosz�. 00:15:04:Id�cie. Nie rozsiewajcie tego. 00:15:08:Prezent. 00:15:11:Dzi�kuj�. 00:15:14:Dzi�kuj�. 00:15:18:Dzi�kuj� bardzo. �liczne. 00:15:21:- Hej.|- Arnold. 00:15:28:�adne. 00:15:29:- Prawda, �e �liczne.|- Tak. 00:15:32:Zrobili to dla mnie. 00:15:39:Zosta�. 00:15:40:Niech b�dzie jak dawniej. 00:16:13:Panie Bluhm! 00:16:17:Ostro�nie. 00:16:20:Z�ap mnie za r�k�. 00:16:27:Co jej da�e�, Arnoldzie? 00:16:29:Newerapin�. Klinika rz�dowa|znowu jej nie mia�a. 00:16:33:- Jomo.|- Tak, Mamo Tesso? 00:16:35:Zrobi�e� sobie test? 00:16:38:- Nie.|- Jomo. 00:16:40:Je�li ona ma HIV,|to ty te� mo�esz mie�. 00:16:42:Doktorze Bluhm,|musz� ju� jecha�. 00:16:44:- Porozmawiamy p�niej.|- To zajmie ci 10 minut. 00:16:47:Woodrow nie lubi sp�nie�.|B�d� mia� k�opoty. Do widzenia. 00:16:59:Jezu! 00:17:01:Nie powinna� b��ka� si�|w taki upa�. 00:17:04:Arnold, nie dramatyzuj.|Jeste� taki sam jak Justin. 00:17:07:Gdyby� by�a moj� �on�,|przywi�za�bym ci� do ��ka. 00:17:10:I co wtedy, doktorze? 00:17:12:To ju� inna historia. 00:17:14:No, powiedz. 00:17:59:Teraz, po raz pierwszy, 00:18:02:badamy nowe terytorium. 00:18:05:Oto nowe odkrycie 00:18:09:s�awnego biologa morskiego, 00:18:12:Jacquesa Cousteau. 00:18:14:Podgl�dacz z ciebie. 00:18:16:Fantastycznie. 00:18:19:Schodzimy ni�ej i ni�ej. 00:18:21:Co my tu mamy? 00:18:26:- Wytrzyj j�.|- Zachowam to odkrycie dla potomnych 00:18:31:i podziwiania nowego|cz�owieka w �rodku. 00:18:35:Id� j� wytrze�. 00:18:37:Nie umiem. Do komputer�w|mam dwie lewe r�ce. 00:18:41:Wybacz, ale zachowam|to sobie. Jest cudne. 00:18:44:- Sprawdzisz, od kogo to?|- Jasne. 00:18:53:Co robi�a� z Bluhmem w niedzieln� noc|w Hilton w Nairobi? Czy Justin wie? 00:18:59:Czy Justin wie? 00:19:02:- Co to?|- Co? 00:19:05:E-mail. 00:19:07:To... 00:19:09:�mie�. Jaka� reklama. 00:19:12:- Czego?|- Hotelu Hilton w Nairobi. 00:19:15:Piersi mnie bol�. 00:19:18:M�g�by�... 00:19:21:Oferta weekendowa. 00:19:24:- Dwie noce w cenie jednej.|- Dw�ch go�ci w cenie jednego. 00:19:29:Kochanie, m�g�by� pom�c? 00:19:32:Ju� id�. 00:19:57:Skarbie, chcia�abym, �eby�|powiesi� to na �rodku. 00:20:02:- Tutaj?|- Tak. 00:20:05:Wi�c... 00:20:07:Tutaj. 00:20:10:- Co o tym s�dzisz?|- Dla mnie boskie. 00:20:12:- Strasznie popl�tane.|- Nie, nie, nie. 00:20:14:M�wi�em o weekendzie w Hilton. 00:20:16:- Dla mnie zbyt jaskrawy.|- Czy�by? 00:20:19:Nie wiedzia�em.|Nigdy tam nie by�em. 00:20:23:Ja raz by�am. Razem z Arnoldem|mieli�my si� tam z kim� spotka�. 00:20:29:Tak sobie pomy�la�em... 00:20:35:Skarbie. 00:20:40:Zapraszasz mnie|na ostry weekend w Hilton? 00:20:44:Naprawd�? 00:20:47:Z przyjemno�ci�. 00:20:49:Ale mo�e dopiero...|jak Arturo si� urodzi. 00:20:52:Nie damy mu na imi� Arturo. 00:20:55:- Dlaczego?|- Nie Arturo, 00:20:57:- nie Giuseppe...|- Dobrze, to mo�e... 00:20:59:- Garth. Imi� dla taty?|- Nie, nie, daj spok�j. 00:21:03:Ani Garth, ani Che... 00:21:06:Nie chc� �adnych szalonych,|ekscentrycznych, hipisowskich... 00:21:10:- Che?|- Z twojej rewolucyjnej po�owy. 00:21:13:W takim wypadku ochrzcimy go|Che Bu�a Quayle. 00:21:18:- Bu�a?|- Tak, geny Quayle'�w. 00:21:20:- Sk�d ci to przysz�o do g�owy?|- Pije popo�udniow� herbatk�, 00:21:24:podczas gdy g�oduj�cy|t�um pali Londyn. 00:21:26:- Za takiego mnie masz?|- Nie. 00:21:29:Widz�, jak kupujesz t�umowi|ryb� z frytkami, 00:21:31:czekaj�c na str��w prawa|i rozkaz powrotu. 00:21:34:Kocham ci� takim,|jakim jeste�. 00:21:43:A Arnold? 00:21:45:- Co Arnold?|- Imi�. 00:21:47:To by�by m...
klauduszek