Uniwersalizm tomizmu jako racja jego katolickości.doc

(42 KB) Pobierz
Uniwersalizm tomizmu jako racja jego katolickości

Uniwersalizm tomizmu jako racja jego katolickości

Przyjrzeliśmy się źródłom, z których wypływa uniwersalizm doktryny św. Tomasza z Akwinu i przekonaliśmy się, że leżą one zarówno w jego metafizyce, jako filozofii bytu, jak i w jego metodzie pracy filozoficznej, streszczającej się w przekonaniu, że filozofowanie jest przede wszystkim funkcją społeczną. Widzieliśmy ponadto, że te założenia teoretyczne, szczególnie ostatnie, znajdują się w ścisłej łączności z zasadami życia moralnego i że wymagają silnego oparcia w charakterze w postaci cnoty pilności, nadającej pewien umiar wewnętrzny pożądaniu wiedzy. Pozostaje nam jeszcze pokazać w kilku słowach, że to właśnie temu charakterowi uniwersalizmu tomizm zawdzięcza swe tak ścisłe zrośnięcie się z objawioną nauką chrześcijańską - to, cośmy nazwali jego katolickością. Prawdy wiary, które zostały nam objawione w postaci najprostszej i dostępnej dla wszystkich, musiały czasem znaleźć ściślejszy i bardziej filozoficzny wyraz, zarówno na to, aby się obronić przeciw zagrażającym im rozkładowym czynnikom różnych systemów filozoficznych, jak i na to, aby zadowolić wymagania umysłów wykształconych, w myśl słów św. Pawła: "Sapientibus et insipientibus debitor sum - mądrym i niemądrym jestem powinienem. Proces ten wzajemnego przenikania się wiary chrześcijańskiej i filozofii zaczyna się już w II wieku po Chrystusie u pierwszych apologetów, i po kolei: stoicyzm jak np. u Justyna, Klemensa Aleksandryjskiego, Ambrożego i Kasjana, platonizm, przeważnie w formie neoplatońskiej, u Augustyna, Pseudo-Dionizego i innych, i wreszcie perypatetyzm, poczynając od Boecjusza, a kończąc na wielkich scholastykach XIII wieku, stawiają myśli chrześcijańskiej do dyspozycji zarówno swe podstawowe zasady i pojęcia filozoficzne, jak i swą terminologię. Podstawowe prawo, że należy z każdego systemu brać to, co jest w nim prawdziwego, bo wszystko to należy a priori do myśli chrześcijańskiej, sformułował już św. Ambroży w tych słowach: "Każda prawda, ktokolwiek by ją wyraził, pochodzi od Ducha świętego".

Który z tych systematów miał przeważyć i na stałe zostać na usługach wiary i myśli chrześcijańskiej? Oczywista, że ten, który był najbardziej uniwersalistyczny, który miał najmniej charakter osobistej doktryny jednego myśliciela, a świadomie stawiał sobie za zadanie być syntezą filozoficznej pracy rodu ludzkiego w rozwoju wieków.

Taką była doktryna Arystotelesa; trzeźwy, realistyczny jego umysł szukał zawsze tego, co jest uniwersalnym, co ma trwałą i konieczną wartość i co z tego tytułu może na zawsze wejść do skarbca myśli ludzkiej. Temu zawdzięcza j ego myśl swą niespożytą moc promieniowania.

św. Tomasz, zarówno jak i jego nauczyciel św. Albert Wielki, zrozumieli doskonale, jaką niezrównaną wyższość nadaje doktrynie Arystotelesa ten jej uniwersalizm, i mając prowadzić dalej syntezę między wiarą i filozofią, zaczętą w II wieku przez apologetów, użyli oni wszystkich swoich genialnych zdolności i całej powagi, jaką w świecie naukowym posiadali, aby perypatetyzmem zastąpić dużo bardziej partykularystyczny i jednostronny platonizm i neoplatonizm, panujący niemal niepodzielnie w dziedzinie teologicznej aż do XIII wieku. Było to tym pilniejsze, że pojawienie się wkrótce przed tym na zachodzie dzieł Arystotelesa działało swym realizmem, jakby objawienie na umysły i że nie wprząc tej potężnej siły do twórczej pracy nad pogłębianiem i umacnianiem myśli chrześcijańskiej było to pozostawić ją całkowicie do dyspozycji jej wrogom.

Wiemy, że w przeprowadzeniu swych zamierzeń św. Tomasz spotkał się z bardzo wielkimi trudnościami i że niewątpliwie o wiele boleśniejsze były dlań te, które znajdował we własnym obozie, u teologów, niż te, które musiał zwalczać w obozie filozoficznym, ulegającym wpływom Awerroesa. Doszło do tego, że św. Tomasz musiał z wiosną 1272 roku przerwać wykłady i przed końcem roku szkolnego Paryż opuścić. Wkrótce po jego śmierci kilka podstawowych punktów perypatetycznej doktryny zostało potępionych w Paryżu i Canterbury przez lokalne władze kościelne, których wzrok nie sięgał tak daleko, jak orle spojrzenie największego myśliciela średniowiecznego. Kościół przyznał mu jednak rację i to na całej linii; potępienia upadły same przez się w dniu kanonizacji i od tej chwili doktryna św. Tomasza rozpoczęła swój triumfalny pochód, którego nic nie zdołało już zatrzymać. Do swego szczytu doszedł on w chwili, gdy Pius X i Benedykt XV zawarowali jej jednej prawnie w Kodeksie Prawa Kanonicznego uprzywilejowane stanowisko doktryny kościelnej, co następnie Pius XI wyraził w tych dobitnych słowach, nie potrzebujących komentarzy: "Naukę św. Tomasza Kościół uczynił swoją".

Ogromna doniosłość tomizmu w oczach Kościoła polega właśnie na tym, że nie jest on systemem myśli jednego człowieka, ale syntezą myśli całego rodu ludzkiego. Ci, którzy gorszą się uprzywilejowanym stanowiskiem, jakie nauka św. Tomasza zajmuje w Kościele, tego właśnie nie rozumieją i wyobrażają sobie, że jest ona taką samą partykularystyczną, ułamkową i jednostronną doktryną, jak tyle innych związanych z nazwiskami największych filozofów. Aby to ująć w formę równania, wyobrażają sobie oni, że tak się ma tomizm do św. Tomasza, jak platonizm do Platona, szkotyzm do Szkota, a kantyzm do Kanta. Tymczasem tak wcale nie jest, i doskonale to już wraził Jan od św. Tomasza, najgłębszy może komentator dzieł mistrza, gdy we wstępie do swego Kursu teologicznego pisał: "My w św. Tomaszu dostrzegamy i bronimy czegoś więcej, niż samego św. Tomasza".

Jeśli więc dziś filozofia chrześcijańska związana jest z imieniem św. Tomasza, to dzieje się to dla zupełnie innych racji niż te, którym partykularystyczne systemy filozoficzne zawdzięczają nazwy swych twórców. Tomizm nie oznacza bynajmniej w pierwszym rzędzie osobistych poglądów pojedynczego człowieka, jakim był św. Tomasz z Akwinu, lecz oznacza on doktrynę filozoficzną rodu ludzkiego, będącą płodem refleksji całych wieków i szeregu pokoleń, a pogłębioną, usystematyzowaną, sprecyzowaną i harmonijnie związaną z prawdami wiary, genialnym umysłem wielkiego myśliciela średniowiecza. Co tomizm przede wszystkim zawdzięcza temu, czyje imię nosi, to tę całkowitą wolność od wszelkiego partykularyzmu w dziedzinie myśli filozoficznej i to wyzwolenie prawdy z ciasnych ram w jakich się zawsze znajduje, nim przekroczy granice pojedynczych umysłów ludzkich.

Zaiste św. Tomasz musiał być nader potężną osobistością, aby imię jego zostało na wieki związane z doktryną najbardziej nieosobistą, jaką świat widział.

Uniwersalizm tomizmu sprawia, że ma on dwie strony, które w każdym systemie partykularystycznym z konieczności musiałyby się wykluczać. Z jednej strony jest w nim coś stałego, niezmiennego, zupełnie niezależnego od wahań i fluktuacji umysłu ludzkiego w ciągu wieków. Cechę tę zawdzięcza on stopniowemu rozwojowi swych podstawowych pojęć, które nie są wytworem spekulacji jednego człowieka, ale są płodem pracy umysłowej długiego szeregu pokoleń, i którym za sprawdzian służyły bez przerwy i dane zdrowego rozsądku i codzienne wymagania praktycznego życia. Takie założenia wytrzymują wszelkie próby, opierają się bowiem na podstawowych danych bytu, dostrzeżonych zdrowym rozsądkiem i ujętych w formę naukową pracą najwybitniejszych umysłów filozoficznych.

Ale te cechy stałości i niezmienności, nadające tomizmowi wygląd granitu, nie wykluczają bynajmniej jego nieporównanej siły rozwojowej i tej jakiejś zdolności zapładniania umysłów mocą twórczą. Cechę tę zawdzięcza on swemu realizmowi, który go zmusza do utrzymywania ciągłego kontaktu z całą rzeczywistością otaczającego nas świata, niewyczerpalnego dla umysłu ludzkiego, do czerpania ze wszystkich źródeł wiedzy, do uważania za swoją, wszelką cząsteczkę prawdy bez względu na to, gdzie sieją znajdzie.

Doktryny partykularystyczne prędko się wyczerpują. Wychodząc z kilku poszczególnych zasad lub zaobserwowanych zjawisk, wysnuwają z nich całą ich zawartość i na tym stają. Jeśli mają nieraz pozory dalszego rozwoju, to tylko dlatego, że wciąż poddają rewizji swe podstawowe założenia na to, aby zreformować konkluzje, które oczywiście na dalszą metę nie są w stanie zadowolić umysłów.

Jedynie filozofia uniwersalistyczna, uważająca za swój właściwy przedmiot sam byt jako taki, nie potrzebuje się obawiać wyczerpania. Pozwala jej to silnie oprzeć się na niezmiennych danych bytu i z tym większą swobodą i zdolnością przystosowania badać jego niewyczerpalne przejawy, wypełniające rzeczywistość świata.

Ten podwójny i na pozór tak sprzeczny charakter tomizmu nie jest łatwy do spostrzeżenia; nie widać go z daleka, gdy się niejako z zewnątrz przyglądać doktrynie wielkiego doktora średniowiecznego: mocny, granitowy zrąb przysłania jej plastyczność i sprawia wrażenie, że to już coś ostatecznie zakończonego, niepotrzebującego dalszego rozwoju i nawet doń niezdolnego.

Tak i u nas się zdarzyło prof. K. Twardowskiemu, który pod pokrywą granitu nie domacał się silnego tętna życia, krążącego w tomizmie. "Poza rozpowszechnieniem się - pisze on - nic już innego tomizmowi nie pozostało. System tak w sobie zamknięty, tak zwarty i jednolity nie dopuszczał dalszego rozwoju; wszelka modyfikacja, wszelka, choćby najlepsza chęć jeszcze dalszego udoskonalenia, musiała wywołać w gmachu tym rysy i nim zachwiać ".

Nie sposób jednak zaprzeczyć, że za taki sposób oceniania tomizmu są w wysokim stopniu odpowiedzialni ci wszyscy, którzy uważając się za jego zwolenników, nie przeniknęli go do dna, którzy nie rozumieli, że jego siła tkwi w tym potężnym uniwersalizmie i bronili go jako jednego z licznych systemów partykularystycznych, podkreślając nieraz dość jednostronnie jego niezmienne i stałe pierwiastki, nie dopuszczające rewizji, a nie dostrzegając tej jego bujności ukrytej, której zawdzięcza swą zdolność rozwoju i porywania umysłów.

Wiemy, że tomizm miewał swe okresy rozwoju i upadku, że pod jego nazwą ukrywał się nieraz pewien eklektycyzm, mający tylko zewnętrzne pozory uniwersalizmu, nawet w początku swego odrodzenia w XIX wieku nie zaraz się on ukazał w całej swej pierwotnej mocy. Już o. Lacordaire dostrzegł niebezpieczeństwo grożące tomizmowi ze strony tych, którzy się zbyt niewolniczo przywiązali do samej litery św. Tomasza a zapoznawali jego ducha. Tomizm, jego zdaniem nie może być barierą dla myśli ludzkiej, ale raczej winien jej służyć za latarnię morską, zachęcającą do zapuszczania się w nieznane dotąd dziedziny.

Słusznie więc zrobił o. Ramirez, że z okazji obchodu sześćsetlecia kanonizacji św. Tomasza postawił wyraźnie kwestię, kto jest prawdziwie tomistą: " Czy jest nim naprawdę ten - pisze on - kto się zadawalnia szperaniem w Tabula aurea Piotra z Bergamu, przepisywaniem de libro in quinternium równoległych ustępów, zestawianiem ich następnie z sobą i protestowaniem przeciw każdemu, kto by się odważał dodać choć jotę do tekstów mistrza? Nie, taki byłby fanatykiem tomizmu, ale nie tomistą. Tomizm nie żyje na papierze, lecz w umysłach, a w umysłach, żyje on jak pokarm, który się asymiluje, jak zarodek, który zapładnia i przynosi owoc.

Trudno lepiej powiedzieć. Chcąc się przejąć duchem św. Tomasza trzeba zrozumieć jego uniwersalizm, będący prawdziwym źródłem jego żywotności. Wtedy jasnym się stanie dlaczego Kościół, potrzebując doktryny filozoficznej do ściślejszego sformułowania prawd wiary i do obronienia ich przeciw wrogom, wybrał raczej tę doktrynę, która tak świadomie pragnie być nie wymysłem jednego człowieka, lecz rezultatem społecznej myśli całego rodu ludzkiego.

Nic też dziwnego, że umysłowości współczesnej, przenikniętej do głębi partykularyzmem ze wszystkimi jego konsekwencjami w dziedzinie myśli i czynu, trudno jest pojąć ten coraz ściślejszy związek wiary katolickiej z tomizmem. Niezdolna dostrzec uniwersalistycznego charakteru tego ostatniego, widząc w nim tylko doktrynę partykularystyczną myśliciela średniowiecznego, jedną z wielu, gorszy się ona rolą coraz bardziej uprzywilejowaną, którą Kościół mu wyznacza w nauczaniu prawdy chrześcijańskiej. Nieraz jeszcze będziemy słyszeć utyskiwania, że katolicyzm zbyt ulega tomizmowi.

Rzeczy jednak mają się wprost przeciwnie. Nie katolicyzm ulega tomizmowi, ale tomizm jest do szpiku kości katolickim, a to dla tej prostej racji, że jest uniwersalistyczny. Katolicyzm bowiem i uniwersalizm to jedno. W tym tkwi sekret katolickości tomizmu.

o.Jacek Woroniecki OP

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin