Milne Aleksander Alan - Fredzia Phi-Phi.pdf

(7815 KB) Pobierz
111915941 UNPDF
111915941.002.png
111915941.003.png
OD TŁUMACZA
Mam ogromną tremę, oddając Fredzię Phi-Phi w ręce Czytel-
ników. Jest to bowiem nowy przekład Winnie-the-Pooh, książki
znanej w Polsce jako Kubuś Puchatek. Kubuś Puchatek w tłuma-
czeniu Ireny Tuwim podbił serca kilku pokoleń Czytelników, stał
się jednym z ulubionych utworów dla dzieci i do tego stopnia
wrósł w naszą świadomość, że niektóre z powiedzonek bohate-
rów książki weszły do potocznego języka, nie mówiąc już o tym,
że Miś patronuje jednej z ulic w Warszawie. Po cóż więc wprowa-
dzać zamęt nowym przekładem?
Otóż Kubuś Puchatek różni się znacznie od swego angielskiego
pierwowzoru. Irena Tuwim, pragnąc przybliżyć polskiemu Czy-
telnikowi tekst oryginału, dostosowała go do kanonów obowią-
zujących w polskiej literaturze dziecięcej. Zmieniona została
warstwa stylistyczna utworu. W polskim tekście pełno jest spie-
szczeń i zdrobnień, które nie występują w oryginale, bohaterowie
przemawiają językiem dziecinnym, pewne fragmenty zostały po-
minięte, inne dopisane, a wiele dwuznaczności uzyskało jednoz-
naczną interpretację. A przecież Winnie-the-Pooh Milne'a to
książka adresowana nie tylko do dzieci, ale również do doro-
słych. W sumie Kubusia Puchatka należałoby raczej uznać za
adaptację, bardzo zresztą udaną, a nie przekład w pełnym sensie
tego słowa.
Fredzia Phi-Phi jest próbą dostarczenia polskiemu Czytelni-
kowi wiernego przekładu, o ile w ogóle wierny przekład tej ksią-
żki jest możliwy — roi się w niej bowiem od eksperymentów języ-
kowych, gier słów i neologizmów, z których każdy może być tłu-
maczony na wiele sposobów.
Już sam tytuł stanowiący imię głównego bohatera stwarza ta-
kie możliwości. Winnie-the-Pooh. który jest przecież płci męs-
kiej, nosi dziewczęce imię, bo Winnie to nic innego jak zdrobnie-
nie od Winifredy. Winnie to również imię pewnego niedźwiedzia
czy też niedźwiedzicy w londyńskim zoo, którego Christopher
Robin często odwiedza. Pooh natomiast zostało odziedziczone
przez Misia po łabędziu, który został tak nazwany dlatego, że —
jak wyjaśnia autor — ..kiedy się na niego zawoła, a łabędź zlekce-
waży nas i nie podpłynie, można zawsze udać. że wcale nam na
111915941.004.png
nim nie zależy i powiedzieć „Pooh!" Ale przecież Winnie-the--
Pooh nie jest dziewczynką i nikogo nie lekceważy. Sprawa imie-
nia jest więc do końca niejasna, zwłaszcza że ma ono też i inne ko-
notacje. Imię tytułowego bohatera jest więc kluczem do całej
książki — wprowadza nas w inne absurdy, kalambury i paradoksy.
Chciałam, aby polskie imię opierało się na podobnej zasadzie
co imię angielskie. „Pooh" zastąpiłam polskim „Phi", które to
słowo wydaje się być znaczeniowo bliskie i podobne w brzmieniu
do oryginału angielskiego. Więcej kłopotów sprawiło znalezienie
odpowiednika Winnie. Zgodnie z zasadą dochowania jak naj-
większej wierności oryginałowi należało znaleźć zdrobnienie od
Winifredy. Dwa najbardziej'nasuwające się na myśl imiona to
Winia i Fredzia. Za Winią przemawiało podobieństwo dźwięko-
we do oryginału angielskiego. Fredzia wydała mi się jednak za-
bawniejsza i bardziej wyrazista. Zapewne wielu czytelników
zdziwi się, a nawet oburzy: „Fredzia? Jak można nazwać pluszo-
wego niedźwiadka Fredzia!" I będzie to reakcja zamierzona
i oczekiwana przez autora oryginału. Bo imię to właśnie ma dzi-
wić i intrygować.
Wielbiciele Kubusia Puchatka nie spotkają tu również Krzy-
sia, Kłapouchego, Kangurzycy i Maleństwa. Ich miejsce zajęli
Krzysztof Robin, Iijaa, Kanga i Gurek. Pozostał natomiast Pro-
siaczek, Królik i Sowa. Fredzia Phi-Phi tropi Łysicę i Łesicę,
a nie łasiczkę i lisa jak Kubuś Puchatek, poluje na Sonia, a nie na
Słonia, wyrusza na Ekspertycję, a nie na Przyprawę, a zarówno
on, jak i jego przyjaciele przemawiają trochę bardziej „doro-
słym" i — jako że przekłady starzeją się szybciej niż utwory ory-
ginalne — bardziej współczesnym językiem.
Pracując nad tym przekładem, pragnęłam uczynić go takim,
aby sprostał zarówno oczekiwaniom dzieci, jak i dorosłych (choć
przede wszystkim do tych ostatnich skierowana jest niniejsza
przedmowa). Chciałabym, aby dorośli bawili się dobrze, czytając
wspólnie z dziećmi tę książkę, a dzieci wracały do niej chętnie,
gdy dorosną.
Starałam się trzymać możliwie najściślej oryginału, nie popa-
dając jednak w filologiczną dosłowność, która może wyrządzić
oryginałowi więcej szkody niż wolne tłumaczenie. Jest wiele
fragmentów w tej książce, które mogą się wydać dziwne i niez-
grabnie przełożone. Są to zazwyczaj zabiegi mające na celu od-
danie niezwykłego języka oryginału, który w niepowtarzalny
sposób łączy cechy specyficzne dla mowy dziecka z elementami
stanowiącymi parodię języka używanego przez niektórych doro-
słych.
111915941.005.png
W praktyce i teorii przekładu artystycznego mówi się często
o dwóch skrajnych tendencjach — przybliżaniu oryginału do
Czytelnika i przybliżaniu Czytelnika do oryginału. Nie trzyma-
łam się niewolniczo żadnej z tych zasad, próbując pójść na roz-
sądny kompromis, choć muszę przyznać, że skłaniam się bardziej
ku tej drugiej tendencji. Jest to z pewnością widoczne w tłuma-
czeniu mruczanek i wierszyków, gdzie starałam się przystosować
język polski do rytmu, prostoty i celowej nieporadności orygina-
łu, łamiąc przy tym nierzadko konwencje obowiązujące w pols-
kiej poezji dla dzieci. Ale przecież także w języku angielskim
Winnie-the-Pooh jest utworem wyjątkowym i nowatorskim, nie
wyrastającym bezpośrednio i naturalnie z tradycji angielskiej li-
teratury dziecięcej. Chciałabym, aby podobne wrażenie odebrał
polski Czytelnik.
Na zakończenie pragnę podkreślić, że nie jest moim zamiarem
kwestionowanie niewątpliwych zalet Kubusia Puchatka. Fre-
dzia Phi-Phi i Kubuś Puchatek to dwie różne postacie. I nie wia-
domo, do kogo wolałby przyznać się Winnie-the-Pooh. Możliwe,
że do kogoś jeszcze innego.
MONIKA ADAMCZYK
111915941.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin