Ewargiusz o demonach.doc

(38 KB) Pobierz

Ewagriusz z Pontu o różnych rodzajach złych myśli (De malignis cogitationibus), w przekładzie ojca Leona Nieściora OMI (2)

 

    Kilka razy już były tu wpisywane różne pouczenia na temat grzechów głównych - w Tradycji Wschodniej jest ich osiem. Podawane były też teksty największego teologa spośród Ojców Pustyni, jakim był Ewagriusz z Pontu. O tych grzechach głównych czyli wadach pisał on jako o złych myślach, albo o demonach, które jakby wyspecjalizowały się w kuszeniu w różnych dziedzinach ludzkiego życia. Jednym z ważniejszych tekstów - według mnie - jest ten, który zamierzam przedstawić obecnie. Jego istotnym mankamentem jest jego długość i stąd istnieje konieczność podzielenia go na dwa mniejsze posty. Numeracja dodana do tytułu wpisu pozwoli jednak odczytać tekst według układu zamierzonego przez Ewagriusza. Treść tekstu nie pozwala jednak podzielić go tak, jakby się chciało, to znaczy kierując się rodzajami owych myśli złych, jakie podsuwa szatan. Dlatego radzę sobie go skopiować do swoich dokumentów i odczytać w całości, choćby nawet nie za jednym posiedzeniem.

 

     24. Spośród demonów przeciwstawiających się [asce­tycznej] praktyce są trzy, które stoją na czele. Po nich za­kładają pełne obozowisko cudzoziemcy, którzy pierwsi powstają do wojny i zachęcają dusze do złości za pośred­nictwem myśli nieczystych: ci, którzy są odpowiedzialni za żądzę obżarstwa, ci, którzy podsuwają nam chciwość pie­niędzy, i ci, którzy zachęcają nas do [szukania] ludzkiej chwały. (W tym miejscu zaczyna się recenzja dłuższa, wydana - w części uzupełniającej Migne'a - przez Muyldermansa na podstawie manu­skryptu Coislin 109, Stosujemy tu numerację zaproponowaną przez au­tora edycji. W skład recenzji dłuższej wchodzą także fragmenty z edycji Migne'a PG 40, 1240-1244. Tekst wydany przez Migne'a i podzielony na 24 rozdziały (PG 79, 1199-1228c, 1.3) odpowiada pierwszym dwudziestu jeden rozdziałom recenzji dłuższej).

 

    22. Niech nikt spośród anachoretów nie upra­wia anachorezy pełen gniewu, pychy czy smutku ani niech nie ucieka od braci doznając utrapień przez takie myśli. Zdarza się nawet pomieszanie zmysłów wskutek takich namiętności serca, skoro [przechodząc] z jednego wyobra­żenia w drugie, z tego w [jeszcze] inne, stopniowo wtrącają, one w otchłań zapomnienia. Poznaliśmy licznych braci, którzy upadli niczym rozbitkowie, gdy rozbił się statek. Ich to [mężowie] czyści niebawem przez łzy i modlitwę przywrócili do życia godnego człowieka. Niektórzy ukry­wając [owo] nieodwracalne zapomnienie [się], nie mogą jeszcze osiągnąć pierwszego stanu i aż po dziś dzień pa­trzymy, my, marni ludzie, na upadek naszych braci podobny do rozbicia się statku. Ta namiętność zdarza się jakby najczęściej wskutek myśli pychy. Gdy ktoś uprawia anachorezę będąc w takim stanie, najpierw widzi rozżarzone powietrze w celi i jakieś bły­skawice, które zapalają się nocą na ścianach; następnie [słyszy] głosy tych, którzy chwytają i są chwytani i wozy razem z końmi, które ukazują się w powietrzu oraz cały dom wypełniony Etiopczykami i wrzawą. Od przejmują­cego strachu popada wkrótce w pomieszanie zmysłów i sta­je się chwiejny, a wskutek lęku zapomina o swoim ludz­kim stanie. Dlatego trzeba uprawiać anachorezę z wielką pokorą i łagodnością, i zachęcać swoją duszę duchowymi słowami, i przemawiać do niej słowami świętego Dawida: Błogosław, duszo moja, Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach! On odpuszcza wszystkie twoje niepra­wości i leczy wszystkie twoje choroby. On życie twoje wy­bawia od zguby, wieńczy cię łaską i zmiłowaniem. Mów do niej te i tym podobne [słowa], tak jak matka uważnie pilnująca własnego dziecka w tłumie, aby jakiś przestępca porwawszy je, nie uciekł. Zwłaszcza w wytężonej modlitwie stawiaj Twoją duszę w obecności Pana.

 

   23. Nie wszystkie demony wypróbowują nas jed­nocześnie ani nie podsuwają nam w tym samym czasie myśli. Dlatego nie zdarza się, żeby umysł w jednym czasie otrzymał wyobrażenia dwóch zmysłowych rzeczy. Powie­dzieliśmy bowiem w rozdziale siedemnastym, że myśl nie­czysta nie przytrafia nam się bez [pośrednictwa] rzeczy zmysłowej. Jeśli zaś umysł, będąc bardzo gwałtowny, w zależności od poruszenia, [któremu ulegliśmy], uzależ­nia wzajemnie od siebie [powstanie poszczególnych] myśli, [to] z tego powodu nie należy jeszcze sądzić, że wszystkie faktycznie zostały od siebie równocześnie uzależnione. Przecież także kolo garncarskie przy dużej prędkości ru­chu, łączy ze sobą pozornie dwa kamienie położone na końcach średnicy. Możesz sprawdzić to także i ty, który wyobraziłeś sobie twarz swego ojca: jeśli ona pozostaje [w wyobraźni], to czy nasuwa się [w tym samym czasie] także inna twarz. Jeśli w tym samym czasie można byłoby dopuścić zarówno do wyobrażenia sobie złota, jak i do wy­obrażenia krzywdziciela, to z pewnością mogłoby także się zdarzyć, że w tym samym czasie natknęlibyśmy się za­równo na demona chciwości pieniędzy, jak i pamiętania złego. [A] to właśnie jest niemożliwe z tej racji, że umysł nie może, jak już powiedziałem, dopuścić w tym samym czasie i do wyobrażenia złota, i krzywdziciela. Trzeba zatem w czasie pokus spróbować przenieść umysł od myśli nieczystej na drugie wyobrażenie, a od nie­go na inne, i w ten sposób uciec od owego złego dozorcy. Jeśli zaś umysł nie przejdzie [ku innemu wyobrażeniu], to zajęty rzeczą zanurzy się w namiętności. A później wysta­wi się na niebezpieczeństwo, zabierając się do grzechu uczynkiem; a taki [umysł] w istocie potrzebuje wiele oczysz­czenia, nocnego czuwania i modlitwy.

 

  24. Jakże wielu ludzi zbadało coś w [samej] natu­rze i dostarczyło dowodów na podstawie tego, co odkryło. Moim dowodem w [rzeczach jeszcze] liczniejszych [niż te, które zostały zbadane przez tamtych ludzi] jest [moje] serce - [to jest serce człowieka] który poznał. To serce doświadczyło zarówno owego [spekulatywnego badania], na ile wykazało się przenikliwością, jak i życia monastycznego. To mówię na podstawie zwykłej refleksji, któ­ra właśnie przyszła nam do głowy, a którą potwierdził ten, który poznał, na podstawie duchowych rzeczy. Należy zatem rozpocząć od kwestii, w jaki sposób umysł zwykł dopuszczać do siebie wyobrażenia wszystkich zmy­słowych rzeczy i jak pozostawiają one w nim odpowiednio swój ślad, podczas gdy [umysł ten] posługuje się narzę­dziem tego ciała. Jaki bowiem byłby kształt ciała, taki ko­niecznie obraz musiałby umysł otrzymać. Stąd też nazywa się wyobrażenia rzeczy podobieństwami, ponieważ [rzeczy te] zachowują w nich swój własny kształt. Jak więc umysł dopuszcza wyobrażenia wszystkich zmysłowych rzeczy, tak i [dopuszcza wyobrażenia] własnego narzędzia [któ­rym jest ciało]. Narzędzie to [jest] również zmysłowe, z wyjątkiem oczywiście wzroku. Wzroku nie może [umysł] w sobie wyobrazić, gdyż nigdy go nie ogląda. Następnie umysł nasz, gdy pozostaje w nim jeszcze wyobrażany kształt tego [ciała], „czyni" - w sensie duchowym -wszystko: zarówno „siedzi", jak i „chodzi", „daje" i „bierze". Rzeczy te „czyni" i „mówi", na ile [tylko] chce, z prędkością wyobrażeń: czy to wyobraża postać własnego ciała i „wy­ciąga rękę", by „otrzymać" coś z tego, co jest dawane, czy to odrzuca ten kształt i wyobraża jak najszybciej kształt bliźniego, jakby „dawał" coś własnymi rękoma. Bez [wyo­brażenia] tych kształtów umysł nie mógłby uczynić czegoś [takiego], ponieważ [sam w sobie] jest bezcielesny i pozba­wiony wszelkiej zdolności do takiej zmiany.

 

   Trzeba zatem, aby anachoreta strzegł własnego umy­słu w czasie pokus. Gdy bowiem nastaje demon, [umysł] natychmiast zamierza wyobrazić sobie postać własnego ciała i wewnętrznie ją przyswoić, aby walczyć z bratem lub dotknąć się kobiety. Taki umysł nazwał Chrystus w Ewangeliach cudzołożnikiem; już bowiem popełnił cu­dzołóstwo w sercu z żoną bliźniego. Natomiast bez [wyo­brażenia] tej postaci umysł nigdy by tego nie uczynił, po­nieważ jest bezcielesny i nie może bez takich wyobrażeń zbliżyć się do zmysłowej rzeczy. A uleganie takim wyobra­żeniom jest grzechem. Ponadto rozważ sobie, w jaki sposób umysł bez widzial­nego ukazania się własnego ciała wyobraża [jego] kształt, a [kształt] bliźniego z kolei odtwarza - w sensie ducho­wym - w całości [dopiero wtedy], gdy o nim - wziętym w całości - urobił wcześniej jakiś sąd i [go] zobaczył. Lecz nie da się tego zauważyć podczas pokus, jak [to] się staje i tak łatwo realizuje się w porządku duchowym. Pan bo­wiem, nie karci [jeszcze] wiatru oraz morza i nie czyni wielkiej ciszy, i nie sprowadza żeglującego na ląd, z które­go [ów] wyruszył. Trzeba więc, aby anachoreta uważał na siebie, by słowo ukryte w jego sercu nie stał się nigdy nieprawością. Gdy bowiem nastaje demon, [umysł] zamie­rza w czasie pokus wyobrazić sobie postać własnego ciała. Będąc pod wpływem takiego rozważania przedstawia­my oto [nasz] sąd na temat myśli nieczystej. Myśl demo­niczna jest obrazem człowieka widzialnego zmysłami0, powstałym umysłowo w sposób niewyraźny. Umysł po­budzony przez ten obraz „mówi" coś bądź „czyni” - wsku­tek namiętności - w sposób nieprawy, w ukryciu, pod wpływem ukształtowanego w następstwie przez umysł wyobrażenia.

 

  25. Jeśli któryś anachoreta chciałby otrzymać od Pana wiedzę na temat daru rozeznania, niech najpierw [własnymi] rękoma pilnie pracuje nad przykazaniami, ni­czego nie zaniedbując. I tak w czasie modlitwy niech błaga o poznanie Boga, który daje wszystkim szczerze i nie gani. Niech błaga, nie wątpiąc ani nie będąc miotany przez fale niewiary, a zostanie mu dane. Nie zdarza się bowiem, że­by ten, kto zaniedbuje [już] rzeczy poznane, otrzymał po­znanie rzeczy [jeszcze] większych. [Dzieje się tak], aby ktoś, kto wiele przewinił, nie stał się odpowiedzialny za [jeszcze] liczniejsze grzechy. A błogosławiony [jest], jeśli oddał się na służbę poznaniu Boga. Naraża się jednak na niebezpieczeństwo, jeśli w istocie nie spełnia rzeczy, które dzięki poznaniu odkrywa jako nakaz. [Jest] natomiast błogosławiony, jeśli czyni wszystko, czego poznanie naucza. Błąka się bowiem umysł podległy namiętności i staje się nieokiełznany, gdy rozgląda się za materią sprawiają­cą przyjemność. Powstaje natomiast z błędu, gdy staje się beznamiętny i zbliża się do [istot] bezcielesnych, które za­spokajają w nim duchowe pragnienia. Nie zdobędzie jednak poznania ten, kto nie podjął się zarówno pierwszego, jak i drugiego i trzeciego wyrzecze­nia. Pierwszym wyrzeczeniem jest dobrowolne opuszcze­nie światowych rzeczy ze względu na poznanie Boga, dru­gim - odrzucenie zła dokonane dzięki łasce Zbawcy nasze­go Chrystusa oraz trudowi człowieka, trzecim wyrzecze­niem jest przezwyciężenie niewiedzy o bytach, które zwy­kły ujawniać się ludziom stosownie do [ich] stanu.

 

  26. Tak więc anachoreci są za dnia poddawani próbom przez demony i popadają w liczne myśli. Z kolei nocą, w czasie snu, walczą otaczani ptakami za pomocą tarczy, otaczani są przez mięsożerne bestie, opasywani przez żmije i przykrywani przez wysokie góry. Zdarza się również, że obudzeni przez bestie, natychmiast są przez nie otaczani i widzą celę rozpłomienioną od ognia i zady­mioną. A jeśli nie ulegną takim zjawom ani nie popadną w lęk, zobaczą z kolei demony przemienione w kobiety, któ­re bawią się nieprzyzwoicie i chcą bezwstydnie tańczyć.

 

   27. To wszystko knują [demony], chcąc rozbudzić popędliwość i pożądliwość, aby walczyć przeciwko anachoretom. Popędliwość rozbudzona nocą doznaje bowiem w cią­gu dnia silnego wzburzenia, a pożądliwość łatwo dopusz­cza myśli nieczyste, poruszona przez zjawy podczas snu. Takie zjawy zsyłają na nich [demony], jak powiedziałem, aby utorować [sobie] drogę [działania] w dzień następny, bądź [zsyłają zjawy] nasłane dnia poprzedniego. Nocą chcą upokorzyć [anachoretę] do najwyższego stopnia [stąd] gniewliwi i popędliwi bracia ulegają strasznym widzeniom, ci natomiast, którzy sycą się większą ilością chleba i wody - szpetnym wyobrażeniom. Trzeba zatem, by anachoreci czuwali i modlili się, aby nie popaść w pokusę, i strzegli serca we wszelkiej czujności, łagodnością i psal­mami uciszając popędliwość, a głodem i pragnieniem uśmie­rzając pożądliwość. Bardzo przeciwdziała takim zjawom dobroczynność i miłosierdzie. Tego też wyraźnie naucza w przysłowiach mądry Salomon, który powiada: Gdy bo­wiem położysz się, będziesz bez lęku, gdy natomiast za­śniesz, będziesz śnił przyjemnie; i nie przelękniesz się stra­chu, który nadszedł, ani zdarzających się napaści [ludzi] bezbożnych. Pan bowiem jest z tobą na wszystkich twych drogach i umocni twą drogę, abyś się nie zachwiał. Nie wzbraniaj się dobrze czynić potrzebującemu, jeśli ręka twa mogłaby pomóc. Nie mów na odchodnym: «Wróć, a jutro rzeczywiście dam». Nie wiesz bowiem, co ześle dzień jutrzejszy.

 

   28. Kiedy demony nie mogą rozbudzić nocą popędliwości i pożądliwości, wtedy kształtują sny o próżnej chwale i wiodą duszę w otchłań myśli. Zdarzają się u anachoretów sny, mówiąc ogólnie, takiego rodzaju: często ktoś wyobraża sobie, że karci demony i leczy jakieś cielesne choroby lub przyodziany w ubiór pasterski - pasie stado. A gdy się przebudzi, natychmiast ulega wyobrażeniu o włas­nym kapłaństwie, a następnie rozważa przez cały dzień wszystkie sprawy, które z tym się wiążą. Albo skoro rze­komo ma być mu udzielony dar uzdrawiania, przewiduje. także znaki mające się później zdarzyć i przedstawia sobie uzdrowionych, szacunek u braci i składanie darów przez [ludzi] z zewnątrz. Wszyscy, zarówno z Egiptu, jak i z za­granicy przybywają do niego, przyciągnięci [jego] sławą. Często [demony] pogrążają anachoretów w nieukojonym smutku, pokazując im, jak niektórzy bliscy chorują na lą­dzie albo znajdują się w niebezpieczeństwie na morzu. Zda­rza się, że poprzez senne widzenia również ich braciom przepowiadają [upadki] w życiu monastycznym, [niczym] rozbicie okrętu. Miotają nimi, gdy unoszą się na wysokich falach, albo czynią [ich] ślepymi, tak że dotykają po omac­ku murów. Opowiadają [bracia] tysiące innych różnych rzeczy: posługując się wyciem wiatrów bądź dzikich zwie­rząt czynią [ich] siedzibą demonów albo snują [anachoretom] jakieś opowieści, aby przeoczyli porę [modlitewnych] zebrań. Nie należy zwracać na to uwagi, lecz trzeźwą myślą; odpierać tych, którzy czynią to ku zwiedzeniu i zbłądzeniu dusz. Natomiast senne widzenia aniołów nie są takie, lecz przynoszą wielki spokój duszy, radość niewypowiedzianą, brak namiętnych myśli za dnia, czystą modlitwę i pozna­nie pewnych zasad dotyczących istot stworzonych. Zasady te ujawniają się w dzień dzięki Panu i odsłaniają mądrość Pana.

 

    29. Niech żaden anachoreta nie zatrwoży się pod­czas widzeń we śnie wskutek przerażających i nieczystych zjaw, lecz niech raczej rozgniewa się na nie, jeśli go wstrętnie nachodzą. Niech też nie trzyma się ich ani nie dotyka po­tem kobiecych ciał, aby je rzekomo uleczyć. Demony bo­wiem świadczą nawet w ten sposób, że [anachoreta] nie ulega podnieceniu. Te kobiety natomiast, [które przycho­dzą w celu uzdrowienia], niech raczej zachęca do powściągliwości. Doprawdy, ów człowiek błogosławiony jest z powodu takiej beznamiętności. (Guillaumont skorygował Muyldermansa w oparciu o maszynopis Athos Laura G 93, f. 261 (TP /171/, 649). Wersja Guillaumonta brzmi: „Gdyby jakiś anachoreta nie zatrwożył się podczas widzeń w czasie snu wobec przerażających i nierządnych zjaw, ale rozgniewał się przeciwko kobietom, które bezwstydnie do niego zbliżają się, i uderzył je, a kiedy [rzekomo] dotknął kobiecych ciał, aby je uleczyć (demony bowiem spra­wiają, że także to widzi), nie rozpalił się, lecz przeciwnie, pouczył nie­które z nich o powściągliwości, ten, doprawdy, błogosławiony byłby z po­wodu takiej beznamiętności"). Albowiem dusza, która [przy współpracy] z Bogiem wypełniła [ascetyczną] praktykę i uwolniła się od ciała, przebywa w owych miejscach po­znania, gdzie skrzydło beznamiętności pozwała jej spo­cząć. Stąd później otrzyma także skrzydła owej świętej gołębicy i uleci przez kontemplację wszystkich światów, i spocznie w poznaniu uwielbionej Trójcy.

 

   30. Spośród myśli nieczystych, jedne dostrzega się na drodze cnoty, inne natomiast jako zagradzające drogę. W istocie te, które przeszkadzają w wypełnianiu przyka­zań Bożych, zagradzają drogę. Te z kolei, które wprawdzie nie doradzają, aby nie wypełniać przykazań, ale jeśli już [przykazania te] mają być zachowywane, to podszeptują, by przestrzegać je dla pokazania się ludziom, te wszystkie dostrzegamy na drodze jako niszczące naszą intencję bądź sposób, według którego trzeba zachowywać przykazanie. Dlatego trzeba, aby ten, kto zachowuje przykazanie, zachowywał je ze względu na Pana i wykonywał radośnie. Powiedział bowiem [św. Paweł]: Kto, pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo. Albowiem cóż [miałbym] za pożytek, gdybym wyzuł się z myśli zachłanności przez dobroczynność, a [z myśli] obżarstwa przez wstrzemięźliwość, natomiast uległbym my­ślom próżnej chwały bądź niezadowolenia? Z pewnością będę jakoś doświadczał w czasie modlitwy skutków także tych innych [myśli], które mogłyby być następstwem owych poprzednich, zostając przez to odsunięty od światła, które rozświetla umysł w czasie modlitwy. O tych myślach pi­sze także błogosławiony Dawid: Na drodze, którą wyruszy­łem, ukryli na mnie sidło. I znowu: Powrozy rozciągnęli [jako] sidła na moje stopy, zastawili na mnie zasadzkę przy ścieżce. Bowiem przy [ścieżce] wydaje mi się znaczyć blis­ko ścieżki.

 

   31. Trzy myśli przeciwstawiają się myśli demo­nicznej, usuwając ją, gdy utrzymuje się w umyśle: jedna -anielska, druga - pochodząca z naszej woli skłaniającej się ku temu, co lepsze, i trzecia - powstająca z ludzkiej natu­ry, przez którą nawet poganie poruszeni kochają własne dzieci i czczą swoich rodziców. Dobrej zaś myśli prze­ciwstawiają się tylko dwie myśli, mianowicie demoniczna oraz ta, która pochodzi z naszej woli zwracającej się ku temu, co gorsze. Z natury zaś żadna zła myśl nie pochodzi. Na początku bowiem nie byliśmy uczynieni jako źli, skoro w istocie Pan zasiał dobre nasienie na swojej roli. Ani nie jest tak, że jeśli jesteśmy zdolni do przyjęcia cze­goś, to moc do tego na pewno posiadamy; wszak mogąc nawet nie być, nie posiadamy mocy nie bycia, jeśli rzeczy­wiście moce są jakościami, natomiast niebyt nie jest jako­ścią. Było bowiem tak, że zła nie było, i będzie tak, że zła nie będzie. Niezniszczalne są nasiona cnoty. Przekonuje mnie [o tym] także ów bogacz z Ewangelii, który skazany do Hadesu, lituje się nad braćmi. Litość stanowi naj­piękniejsze nasienie cnoty.

 

   32. Jeśli ktoś pragnie czystej modlitwy i [chce] przedstawić Bogu umysł pozbawiony [złych] myśli, niech zapanuje nad popędliwością i strzeże myśli, które, się z niej zrodziły. Chcę oczywiście powiedzieć: [niech strzeże] myśli przychodzących wskutek podejrzliwości oraz niechęci i pamiętania złego, które najbardziej zaślepiają umysł i niszczą jego niebiański stan. To radził nam również św. Paweł, mówiąc: Trzeba podnosić do Pana ręce święte, bez gniewu i sporów. Lecz zły zwyczaj opanował tych, którzy podjęli się wy­rzeczenia. Ci, którzy często procesują się ze [swoimi] bliskimi, kłócą się o bogactwa lub posiadłości po to, aby rozdać [je] ubogim. Tacy, naszym zdaniem, są igraszką de­monów i przygotowują sobie ciaśniejszą drogę życia mona­stycznego. Rozbudzają popędliwość przez bogactwa i zaraz starają się [ją] ugasić za pomocą [tychże] bogactw, tak jakby ktoś przekłuł igłą oczy, by wprowadzić [tam] kollyrion (lek do oczu). Nasz Pan bowiem polecił sprzedać to, co się ma, i rozdać ubogim, ale nie [polecił sprzedać i rozdać] po­śród kłótni i procesów. Sługa Pana nie powinien wdawać się w kłótnie, i to nawet z tym, który chce się prawować o jego szatę. Trzeba oddać także płaszcz, a temu, kto uderzył w prawy policzek, nadstawić i drugi, a potem nie troszczyć się o to, że ten, kto zabrał mienie, odszedł, ale o to, by nie umrzeć popadłszy w myśli pamiętania złe­go, skoro właśnie drogi pamiętających zło prowadzą do śmierci, jak mówi mądry Salomon. Ponadto niech każ­dy, kto zagarnia takie mienie, wie, że zagrabił utrzymanie ślepych, rozgoryczonych i trędowatych oraz że zda sprawę i rachunek przed Panem w dniu sądu.

 

   33. Niektóre nieczyste demony siedzą zawsze naprzeciw czytających i usiłują oderwać ich umysł, często posługując się nawet samymi Boskimi Pismami, a kończą wzbudzając złe myśli. Zdarza się, że nawet nakłaniają, by ziewać wbrew [dobremu] obyczajowi, jak również podsuwają bardzo ciężki sen, diametralnie różny od zwykłego tak iż niektórzy bracia wyobrażają coś sobie w nieopisany sprzeczny z naturą sposób. Obserwując to, często zauważałem [rzecz następującą]: dotykając powiek i całej głowy [demony], ostudzają ją własnym ciałem. Bardzo chłodne bowiem są ciała demonów i podobne do kryształu. Stąd też czujemy, jakby głowę wciągały z sykiem bańki [lekarskie]. Czynią to [demony], aby wchłaniając w siebie zachowane w czaszce ciepło, napełnić spuszczone powieki wilgocią i chłodem, aż po źrenice oczu. Często więc, kiedy dotyka­łem [twarzy], natrafiałem na zwarte niczym kryształ po­wieki, a całą twarz [jakby] martwą i przerażoną. Natural­ny sen zwykle jednak ogrzewa ciała i przywraca świeżość twarzom zdrowiejących, jak można dowiedzieć się [tego] również z samego doświadczenia. Nienaturalnie rozwie­rając usta [czuwających, demony] wywołują ziewanie i kur­cząc się, dostają się do ich wnętrza. Lecz do dzisiaj nie ro­zumiałem tego, chociaż często doznawałem tej samej rze­czy. Usłyszałem zaś o tym od świętego Makarego, który powiedział mi [o tym] i przytoczył jako dowód to, że ziewający zamykają usta ręką, jakby pieczęcią, co jest starym, niewyjaśnionym zwyczajem. Tego wszystkiego doświadczamy dlatego, że nie zabieramy się z uwagą do czytania ani nie pamiętamy o tym, że czytamy święte wyrocznie Boga żywego.

 

   34. Zauważywszy, że demony następują jedne po drugich - [na przykład] gdy pierwszy osłabnie w czasie walki i nie może obudzić namiętności, na której mu zależy - odkrywamy [rzecz następującą]: gdyby myśli przez długi czas były pozbawione jakiejś namiętności i nastąpiło nagle jej zawrzenie i poruszenie, chociaż nie dalibyśmy do tego żadnego powodu wskutek zaniedbania, to wiedzmy, że przejął nas demon uciążliwszy od pierwszego i pilnując miejsca tego, który uciekł, chce napełnić [je] własną zło­ścią. Lecz i ten bardzo nastaje przeciwko naszej duszy, gdy daleko gwałtowniej [i] w sposób przeciwny do [tego, czego] zazwyczaj [doświadczamy], waśni się [z nami]. A prze­cież [jeszcze] wczoraj i przedwczoraj usuwał się nagle z myśli, i [teraz] nie zaszedł żaden pretekst zewnętrzny [dla tej szczególnej napaści]. Niech zatem ucieka do Pana umysł, który spostrzega takie rzeczy, wziąwszy hełm zbawienia, oblókłszy pan­cerz sprawiedliwości dobywszy miecza Ducha i pod­niósłszy tarczę wiary. Niech ze łzami powie, spoglądając na niebo, które jest blisko: Chryste, Panie mocy zbawienia mego, skłoń ku mnie Twe ucho, pośpiesz, aby mnie oca­lić. Bądź dla mnie Bogiem obrońcą i miejscem ucieczki, aby mnie zbawić. Niech poleruje miecz, zwłaszcza przez posty i nocne czuwania. Przez siedem pełnych dni gnębiony będzie ten, z któ­rym [demon] walczy, i obrzucany rozżarzonymi pociskami Złego, a po siódmym dniu spostrzeże się, że ów demon upodobnił się powoli do [swego] poprzednika. A potem [demon] pozostanie przez cały rok, częściej zraniony ani­żeli raniący, tak długo, aż oto nadejdzie ten, który po nim następuje, gdyż na jakiś czas, podobnie jak Hiob, jesteśmy wydani pod ich panowanie i domy nasze są plądrowane przez nieprawych.

 

    35 . Kiedy demon obżarstwa, który toczył liczne i częste walki, nie może zniszczyć utrwalonej wstrzemięź­liwości, wtedy nakłania umysł, by pragnął najsurowszej ascezy. Stawia na przykład przed oczy Daniela, jego ubo­gie życie i nasiona, [którymi się żywił] i przypomina pewnych anachoretów, którzy zawsze tak żyli albo zaczy­nali, i przynagla, aby stać się ich naśladowcą, by chwyta­jąc się nieumiarkowanej wstrzemięźliwości, utracić nawet umiarkowanie ciała, skoro ono nie poradziło sobie z powo­du własnej słabości. W istocie [demon ów] błogosławi cia­łu, a złorzeczy sercu. Uważam za słuszne, aby bracia nie stali się mu posłuszni, nie powstrzymując się od chleba, oleju i wody. Taką bowiem dietę wypróbowali [inni] bracia jako najlepszą - nie do sytości wprawdzie, ale raz na dzień. Dziwiłbym się bowiem, gdyby ktoś sycąc się chlebem, i wodą, otrzymał wieniec beznamiętności. Beznamiętnością nie nazywam wyzbycia się grzechu uczynkiem - to bowiem nazywa się wstrzemięźliwością - lecz to, co nisz­czy duchowo namiętne myśli. Ją to nazwał też Św. Paweł duchowym obrzezaniem Żyda, który jest nim wewnątrz. Jeśli ktoś się lęka tego, co zostało powiedziane, niech przypomni „naczynie wybrania", Apostoła, który w głodzie i pragnieniu dopełnił biegu [swego życia]. Tego demona naśladuje także przeciwnik prawdy, demon acedii, podpo­wiadając wytrzymałemu najsurowszą anachorezę, zachę­cając go do gorliwości Jana Chrzciciela i pierwszego spośród anachoretów, Antoniego, aby nie wytrzymując stałej i nie­ludzkiej anachorezy, uciekł opuściwszy ze wstydem swoje miejsce, i by ów demon mógł potem chwaląc się powiedzieć: Okazałem się mocniejszy od niego.

 

   36. Nieczyste myśli przyswajają sobie treści [do­godne] dla [swego] wzrostu i zwracają się ku wielu rzeczom. Przemierzają duchowo nawet wielkie morza i nie odma­wiają sobie wędrówki długimi drogami, trawione gorączką namiętności. Jeśli tylko zostaną oczyszczone, stają się powściągliwsze niż przedtem, nie mogąc zwrócić się ku licz­nym rzeczom, ponieważ osłabła ich namiętność. Stąd też są wzbudzane raczej wbrew naturze i czas jakiś tułając się na zewnątrz, zbierają ścierń w celu zarządzonego bez­prawnie wyrabiania cegieł, nie otrzymując już więcej plew [od Egipcjan]. Trzeba więc z czujnością strzec serca, by  -jak mówi mądry Salomon - zostało ocalone niczym gazela z sideł i niczym ptaszek z potrzasku. Łatwiej jest bo­wiem oczyścić nieczystą duszę niż przywrócić do zdrowia oczyszczoną, a [potem] znowu zranioną, ponieważ demon smutku nie pozwala [na to], lecz stawia podczas modlitwy ciągle przed oczy obraz grzechu.

 

   37. Nie znają demony naszych serc, jak sądzą nie­którzy ludzie, albowiem jeden jest [tylko] znawca serc, który zna umysł ludzi i własnoręcznie ukształtował ich serca. Większość poruszeń w sercu poznają po wypowiedzianym słowie i po pewnych poruszeniach ciała. Te właśnie sprawy chciałem teraz otwarcie przedstawić, ale po­wstrzymał mnie pewien święty kapłan. Powiedział, że czymś niegodnym jest ujawniać publicznie takie rzeczy i wkładać je do uszu ludzi niewtajemniczonych, skoro na­wet i ten, kto [tylko] przestaje z niebezpiecznym wrogiem, według prawa, staje się winny. Ponadto, ponieważ [demony] po takich znakach pozna­ją to, co ukryte w sercu, i dzięki temu zdobywają środki przeciwko nam - dlatego niektórych, którzy [nam] złorze­czyli, wielokrotnie zelżyliśmy, nie odnosząc się do nich z miłością, albowiem natknęliśmy się na demona pamiętania złego. I natychmiast dopuściliśmy złe myśli przeciwko owym [ludziom], które już wcześniej, jak się przekonali­śmy, nam się zdarzały. Dlatego słusznie Duch Święty wy­rzuca nam: Zasiadłszy, przemawiałeś przeciw swemu bra­tu, znieważałeś syna swojej matki i otwierałeś drzwi myślom pamiętania złego, i wzburzałeś umysł w czasie modlitwy, ciągle przedstawiając sobie twarz swego wroga, czyniąc ją bogiem. Albowiem z pewnością to, na co spoglą­da modlący się umysł, należy także uznać za [jego] boga. Umiłowani, uciekajmy przed chorobą ubliżania [komuś]. Ani też nigdy nie wspominajmy źle nikogo i nie wykrzy­wiajmy twarzy wspominając bliźniego. Wszystkie gesty bowiem badają złe demony z ciekawością i niczego, co nas dotyczy, nie pozostawiają bez zbadania: ani leżenia, ani siedzenia, ani stania, ani mówienia, ani chodzenia, ani patrzenia. Wszystko z ciekawością badają, wszystkim siej posługują, cały dzień knują podstęp przeciwko nam, aby znieważyć pokorny umysł w czasie modlitwy i zgasić jego błogosławione światło. Czy słyszysz, co święty Paweł mówi do Tytusa? W nauczaniu [okazuj] mowę nieskażoną, zdro­wą, wolną od zarzutu, ażeby przeciwnik odstąpił ze wsty­dem, nie mogąc nic złego o nas powiedzieć. Błogosławiony Dawid modli się, mówiąc: Wyzwól mnie od zniewag ludzi, nazywając ludźmi także demonów ze względu na rozum...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin