Wołoszański Straceńcy.txt

(682 KB) Pobierz
Bogusław Wołoszański 

Straceńcy 

Od autora
Od czasów Dżangis Chana i Aleksandra Wielkiego wiadomo, że o losach
naszego wiata decydujš jednostki. Ale żeby opryszki, zabijaki, 
łobuzy?
A jednak. Oto jedna zgalerii postaci, które wpłynęły na bieg 
wydarzeń.
Jego rodzina pochodzła ze Skorzenna niedaleko Ku~idzyna, co dało
poczštek rodowemu nazwisku, poprawnie wymawianemu przez
Austriaków - Skorzeny, a zawsze przekręcanemu przez Niemców - Skor-
ceny. Urodził się 12 czerwca 1908 roku w Wiedniu  tam spędził mło-
doć, która na jego twarzy zaznaczyła się głębokš blznš. Taki był stu-
dencki obyczaj: pojedynkować się na szpady, starajšc się zranić prze-
ciwnika w policzek. Gdy jednemu z walczšcych udało się to, 
przegrany
polewał ranę piżmem, aby w ten sposób jš zdezynfekować, i często 
zszy-
wano jš na miejscu z pomocš zwykłych krawieckich przyborów. Skor-
zeny walczył 15 razy, ale dopiero w dziesištym starciu zdobył swojš
bliznę. Pojedynek jednak nie zrobił na nim takiego wrażenia, jak 
udział
w wiecu w Wiedniu w 1932 roku, na którym występowałJoseph 
Goebbels.
Nazistowskie hasła tak bardzo zapadły w serce i umysł 
Skorzenego, że
następnego dnia wstšpił do austriackiej NSDAP. Tak zaczęła się jego
hitlerowska kariera, w której miał wiele zdziałać, Powołany do Wehr-
machtu w 1993 roku, zgłosił się ochotniczo 
do przybocznej gwardii Adolfa
Hitlera - SS-Leibstandarte, gdzie przyjętogo chętnie, gdyżze względu 
na
wzrost, 196 cm, prezentował się nad wyraz okazale.
W Europie rozpoczynał się czas, gdy o losie kontynentze i 
milionów jego mieszkańców miała decydować polityka Adolfa Hitlera. Teraz lu-
dzie pokroju Skorzenego stali się potrzebni. Akcje niewielkich 
oddzia-
łów, uderzajšc z zaskoczenia, precyzyjnie, zszaleńczš odwagš mogły
dać efekty równe operacjom wielkich zzuišzkóu~ taktycznych. Tak stało
się pod Eben Emael, gdzie kilkudziesięciu komandosów niemieckich
zaatakowało wielki belgijski fort - uważany za niemożliwy do zdoby-
cia - broniony przez omiuset żołnierzy. I tara włanie zwyciężyło kilku-
dziesięciu straceńców! W cišgu 24 godzin zdobyli Eben Emael, choć
bunkry, kopuły pancerne, podziemne korytarze budowano przez wiele
lat, tak aby wytrzymały wybuchy największych pocisków i najcięższych
bomb! W ten sposób otworzyli drogę przed niemieckš armiš do Dun-
kierki, przyczyniajšc się walnie do niemieckiego zuycięstu~a w 
kampa-
nii na zachodzie Europy!
To pierwsza opowieć, jakš zawarłem w tej ksišżce o działaniach
niewielkich oddziałów, dobrze przygotowanych i wyekwipowanych,
działajšcych z szaleńczš odwagš.
Prezentuję takie włanie akcje z czasów II wojny wiatowej, gdy 
nie-
wielkie oddziały, będšce - zdawałoby się - niczym wobec milionowych
armii, potrafiły wpłynšć na bieg wojny. Politycy wojskowi nie zapo-
mnieli o sile i skutecznoci oddziałów specjalńych. Już u' 
bliższych narn
czasach komandosi mieli też wpłynšć na bieg spraw w największym
na wie-
cie mocarstwie - Stanach Zjednoczonych.
,Jeszcze wiele takich akcji do dzi ntusi pozostawać tajemnicš 
prez-1'-
dentóu~, premieróte i tajnych slużb. Dopiero po te~ieh~ latach 
dowiemy
się o straceńcach wysyłanych po to, aby' zmienić bieg historii. -
Eben Emael
Porucznik Kurt von Roenne ostrożnie otworzy°ł drzwi do gabinetu do-
wódcy 7 dywizji spadochronowej i, starajšc się nie zwracać na 
siebie uwagi,
przemknšł między cianš a oficerami siedzšcymi przy długim stole kon-
ferencyjnym. Generał Kurt Student* gestem dłoni przerR~ał 
oficerowi,
który relacjonował postępy nad badaniem no~~y'ch spadochronów, i 
gniew-
nym wzrokiem spojrzał na adiutan-
ta. Nie lubił, gdy za-racano się do
niego z czymkolwiek w czasie od-
praw. Jednak z miny adiutanta
widać było, że wydarz~~ło się co
szczególnie ważnego i musiał
wejć do gabinetu dowódcy
wbrew zakazowi. Teraz podszedł
do biurka generała i położył na
nim kartkę z notatkš:
1~Iarszałek Góring jest na telefo-
nie w sprawie najwyższej wagi".
Student ruchem głowy odprawił
oficera i podniósł słuchawkę:
- Mówi generał Student, słu- xurtstuctent
cham panie marszałku...
- Student, włanie w~~szedł ode mnie generał Halder - Góring mówił
o szefie sztabu generalnego ~Tojsk lšdow~y~ch. - Fiihrer życzy 
sobie, żeby
stawił się pan przed nim i to bezzwłocznie.
Generał zakry°ł dłoniš słuchawkę i skinšł a~ stronę oficerów, dajšc im
do zrozumienia, żeby wyszli z jego gabinetu. Wiedział, że sprawa, 
o której
mówił dowódca Luftwaffe, jest nie tylko ważna, ale i cile tajna.
- Panie marszałku, czy° wie pan może, w jakim celu?
'I * Kurt Student (1890-19,'8), generał niemiecki, pilot I wojny 
wiatowej. Od 1937 r.
służył w Lufta-affe, ~~ 1938 r. sformował pierwszš dywizję 
spadochronowš (lotniczš)
(Fliegerdivision ?), której dowództwo objšł w 1938 r. Równoczenie 
został inspekto-
rem niemieckich a-ojsk spadochronowych. Dowodzone przez niego ' 
i 22 dy~izja
piechoty (przystosowana do dokonywania desantu w szybowcach) 
walezył<° w maju
1940 r. w Belgii i Holandii. 14 maja 1940 r. w Rotterdamie, w 
~ryniku przypadkowego
postrzału odniósł poważnš ranę kolana. W maju 1941 r. dowodził XI 
korpusem lotni-
czym (, dywizja spadochronowa i 5 dy~s~izja górska), który dokonał 
inwazji na Kretę.
W latach 1943-1944, nadal jako dowódca XI korpusu lotniczego, 
R-alczvł na Sycv°lii, we
Włoszech i Holandii. We wrzeniu 1944 r. dowodzona przez niego 1 
armia spadochro-
nowa broniła z sukcesem Arnhem. Na poczštku 1945 r. objšł dowództwo 
Grupy Armii
,.H" na froncie zachodnim. 28 kwietnia 194 r. został wyznaczony 
na dowódcę Grupy
Armii ..Wisła", do której nie zdšżył dotrzeć.
SENSACJE XX WIEKU
- Nie mam pojęcia, Student. Cała ta spra-
wa jest cholernš tajemnicš, także dla Halde-
ra. Kiedy- pan wystartuje?
- Za dwadziecia minut. Powinienem bvć
w Berlinie około 14.00.
- Dobrze. Niech pan się zgłosi do mnie.
Czekam. - Góring odłożył słuchawkę.
Student wyszedł do sekretariatu, gdzie
oczekiwali oficerowie, nieco zaskoczeni za-
chowaniem dowódcy.
- Niech rozgrzejš silnik mojego Storcha.
- Podszedł do adiutanta i, pochyliwszy się
nad nim, powiedział cicho, tak aby nikt
z obecnych go nie usłyszał: - Oficerów zwol-
nić dziesięć minut po moim wyjciu. Lecę
liermann G~ring do Berlina. Nikt nie może się o tym dowie-
dzieć.
Był 27 padziernika 1939 roku. Student spodziewał się, że nagłe we-
zwanie do Berlina może mieć zwišzek z planowanym uderzeniem na za-
chód Europy. W czasie kampanii wrzeniowej w Polsce jego żołnierze
nie mieli wielkich możliwoci wykazania swojej wartoci bojowej. 
Nie
dokonali żadnego desantu, choć było to przewidziane w planach, ale
postępy wojsk pancernych były- zbyt szybkie,
żeby spadochroniarze zdšżyli zabezpieczyć
mosty i przeprawy. Podwożeni ciężarówka-
mi, podjęli walkę z polskimi oddziałami z fa-
talnym dla siebie skutkiem. Ponieli poważ-
ne straty w starciu z brygadš kawalerii w re-
jonie Suchej, a póniej w okolicy Woli Gu-
łoa.Tskiej.
Student był przekonany, że nieudany debiut
bojowy jego żołnierzy w~walkach z Polakami
był raczej wynikiem błędów popełnionych
przez dowódców pododdziałów, którzy zlek-
ceważyli wroga i nie zadbali o odpowiednie
zabezpieczenie. ~G'ierzył, że czas, kiedy jego
oddziały pokażš na co je stać, jeszcze nadej-
dzie. Nie mylił się...
actoijxitler W Berlinie, w Kancelarii Rzeszy, gdzie Student
dojechał tuż przed 14.00, już czekał Góring, naj-
widoczniej powiadomiony o jego przybyciu.
- Fuhrer czeka - powiedział, wycišgajšc rękę, po czym odwrócił się
i skierował w stronę sekretariatu. Tam, w wielkich i miękkich 
fotelach
ustawionych wzdłuż ciany wyłożonej orzechowš boazeriš siedzieli ge-
nerał Wilhelm Keitel, szef Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu, oraz
generał Frarz Halder. Góring, ku zaskoczeniu Studenta, zajšł fotel 
obok
8
EBEN E:~fAEL
Keitla, podczas gdy sekretarka otworzyła drzwi do gabinetu. 
Daleko
w głębi wielkiego pokoju Hitler pochylał się nad biurkiem, na którym
były rozłożone mapy. Podniósł głowę na widok wchodzšcego Studenta,
który zatrzymał się tuż za drzwiami z rękš podniesionš do góry, i gestem
dał znać, aby podszedł bliżej.
- W sprawie wojny na Zachodzie... - zaczšł, ale wnet przerwał, 
jakby
szukajšc odpowiednich słów. - Wiem, że dokonywał pan prób z szybow-
cami. Ma pan trochę szybowców w swojej dywizji.
Student przytaknšł. Był wielkim entuzjastš sportu szybowcowego, choć
w 1921 roku, w czasie jednego z pierwszych swoich lotów 
szybowcowych,
miał poważny wypadek.
- Mam dla pana zajęcie - mówił dalej Hitler. - I chcę wiedzieć, czy 
może
się pan tefo podjšć...
Przerwał, sięgnšł po szkło powiększajšce i pochylił się nad mapš, szu-
kajšc na niej jakiego punktu. Znalazł go ~~reszcie i wskazał 
palcem.
- Belgowie majš fortecę tutaj - postukał ršczkš szkła powiększajšcego
w mapę. - Czy pan jš zna?
- Tak, :~iein Fuhrer, znam jš dobrze. To potężna forteca.
- Jest tam wielka trawiasta łška, a na niej pewne fortyfikacje. 
Mam
raporty, że to wieże artyleryjskie i bunkry, stanowiska karabinów 
maszy-
nowych. Niestety, nie znamy szczegółów.
Odszedł od mapy i stanšł naprzeciwko Studenta.
9
Lotnicze zdjęcie fortu Eben Emae1; cyfry oznaczajš rozpoznane 
obiekty bojowe
SENSACJE XX V~'IEKI;
- Czytałem o pana służbie, generale Student. Pilotował pan szybowce
od poczštku lat dwudziestych. Wiem, że osobicie oblatywał pan 
szybow-
ce bojowe.
DFS 2_ 0
Hitler był dobrze poinformowany. Generał osobicie sprawdzał możli-
woci szybowca DFS 230, choć nie on był autorem projektu 
wykorzysta-
nia bezsilnikowych samolotów do niespodziewanych desantów. Na ten
pomy sł wpadł generał Ernst U det, inspektor lotnictwa myliwskiego 
i bom-
bowego, gdy w połowie lat trzydziestych, wizytujšc lotnisko w 
Grieshe-
im, zainteresował się dużym szybowcem OBS Uru...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin