Antologia polskiego reportażu wojennego - ( 1939 - 1945 ) - Stanisław Nadzin.txt

(581 KB) Pobierz
ANTOLOGIA POLSKIEGO REPORTA�U WOJENNEGO


ANTOLOGIA POLSKIEGO REPORTA�U WOJENNEGO
19394945
;, y
ZEBRA� I PRZYGOTOWA� DO DRUKU
STANIS�AW NADZIN
1 4 05. 2004
WrD�WNICTWO  MINISTERSTWA 0 I R O K t H J R 0 D 0 W t
1962
K./* &.:>�
Obwolut�,   ok�adk�,   stron�   tytu�ow�. oraz ilustracje  i inicja�y   �
projektowa� MIECZYS�AW  WI�NIEWSKI
*
Redaktor ALICJA   HAMERA
Redaktor techn.: Helena Malczewska
Wydawnictwo  Ministerstwa.  Obrony   Narodowej
Warszawa 1962. wydanie I
Printed  in Poland
Nak�ad: 5 000 egz. Obj�to��: 20,65 ark. wyd,, 22,75 ark. druk. Papier, druk. mat. III kl. 70 g. format: 82X104/16 z FaBryki Celulozy i Papieru im. J. D�browskiego w Kluczach. Oddano do sk�adu 19.VIII.61 r., podpis, do druku 19.1.62 r. Druk uko�czono w lutym 1962 r. Zam. nr 10209 Wojskowe Zak�ady  Graficzne w  W-wie
S-73
**,'
Cena  z�  25.�
^1
WST�P
Ani jedna z korespondencji zamieszczonych w tym zbiorze nie jest pierwodrukiem. Ale te� niemal �adna nie zosta�a dot�d opublikowana w takiej postaci, kt�ra by zapewni�a zainteresowanemu czytelnikowi swobodny do niej dost�p. Zamieszczone w jednostronnie zadrukowanych � przeznaczonych do rozklejania na murach � dziennikach obl�onej Warszawy, w ma�onak�adowych gazetach obozowych, frontowych i partyzanckich, kt�re nie gromadzi�y archiw�w, w czasopismach z pierwszych tygodni wolno�ci, kt�re nie odsy�a�y egzemplarzy do bibliotek � po prostu dlatego, �e biblioteki te nie zosta�y jeszcze w owym czasie uruchomione � znajduj� si� dzi�, w najlepszym wypadku, w�r�d bibliotecznych cyme-li�w, cz�ciej w prywatnych zbiorach, gdzie przechowuje si� je jak drog� pami�tk�, nie znaj�c ich rzeczywistej warto�ci.
A warto�� ich polega na tym, �e s� to nie tylko relacje naocznych �wiadk�w, ale i wsp�uczestnik�w historycznych wydarze�.
W�r�d autor�w s� zawodowi dziennikarze i literaci, a tak�e tacy, kt�rzy uj�li pi�ro, aby dope�ni� nakazany czasem obowi�zek; �o�nierze, kt�rzy nie zawsze wprawn� r�k� relacjonowali czyny swoich oddzia��w i wsp�towarzyszy boj�w i ludzie pi�ra, kt�rzy � gdy zachodzi�a ku temu potrzeba � chwytali za karabin; frontowcy, kt�rzy dla napisania korespondencji do swej gazety urywali bezcenny czas z kr�tkiego wypoczynku mi�dzy bojami, i dziennikarze, kt�rzy towarzy^ szyli oddzia�om w pierwszej linii, brali udzia� w wylotach bojowych, forsowali rzeki w czo�gach.
Kilku z nich � przy wykonywaniu dziennikarskich zada� � poleg�o.
H***-   I
yfl^-�3 ^C*- * �* -ATAK. �*�

�e",--v"�.
7
. -  .j,iH
DNI KL�SKI
Antologia ta jest wyborem korespondencji frontowych z lat wojny 1939�1945. Kryterium walor�w warsztatowych nie by�o jedynym ani nawet pierwszym przy dokonywaniu selekcji z ogromnego materia�u.
Kierowali�my si� ambicj�, by z kart tej ksi��ki raz jeszcze powsta� wierny obraz zbrojnego wysi�ku narodu � obraz, jaki utrwalili na gor�co, wsp�cze�nie niemal z wydarzeniami, ludzie maj�cy jeszcze w oczach blask p�on�cych miast, w uszach �wist pocisk�w i palce poplamione anilinowym o��wkiem...
Zamieszczone w zbiorze korespondencje zosta�y podane w zasadzie wed�ug tekstu orygina��w, czyli w tej redakcji, w jakiej ukaza�y si� drukiem po raz pierwszy � w gazetach i biuletynach z czas�w wojny. Zdarza�o si� jednak, �e poszczeg�lne korespondencje z przyczyn obiektywnych nie mog�y ukaza� si� w latach wojennych i przechoioane przez autora w formie notatek, opublikowane zosta�y dopiero po wojnie. W tych wypadkach przytaczamy je wed�ug tekstu powojennego  pierwodruku podaj�c  odpowiednie  �r�d�o.
Zdarza�o si� niekiedy, �e autor po wojnie odredagowa� swoj� korespondencj� na nowo � do wydania ksi��kowego. W tych wypadkach czuli�my si� zobowi�zani przytoczij� j� wed�ug nowego, autoryzowanego tekstu i podajemy jako �r�d�o odpowiedni� ksi��k�.
�Antologia polskiego reporta�u wojennego 1939�1945" powsta�a z inicjatywy Klubu Publicyst�w i Sprawozdawc�w Wojskowych przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich.
W roku obchod�w 300-lecia Prasy Polskiej niechaj ta ksi��ka b�dzie dodatkowym �wiadectwem, �e w okresie najwy�szej pr�by dziennikarstwo polskie spe�ni�o sw�j �o�nierski obowi�zek.
Kazimierz Gosty�ski
W obronie stolicy
tacho s�u�y� w pu�ku piechoty w Warszawie. Mia� lat 21 i stopie� starszego strzelca. Dumny by� z munduru �o�nierza. Do domu zagl�da� cz�sto. Przys�uchiwa� si� wtedy, jak ciotka rozmawia�a z ojcem. Zawzi�ta to by�a baba. � Zobaczycie � m�wi�a z oburzeniem � bur�uazja wszystko zaprzeda. Z Hitlerem si� pokumali. Nie chc� porozumienia z Sowietami. Nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Stacho � m�ody podwarszawski p�-ch�op, p�-robotnik � nie bardzo si� na polityce wyznawa�, zdawa�o mu si�, �e ciotka przesadza. Cho�, kto ich tam wie... mo�e i ma racj�. 1 wrze�nia dali mu dru�yn�. Stacho postanowi� by� dobrym �o�nierzem.
Mocno trzaska�y dzia�a przeciwlotnicze, witaj�c pierwszych powietrznych pirat�w. Niemcy rzucili kilka bomb na teren fabryki samolot�w ��o�" na Paluchu. Fabryce szkody nie wyrz�dzili, ale w sto��wce by�o troch� rannych. Kilka bomb spad�o na robotnicze osiedle w dzielnicy Ko�o. Du�y blok, zamieszkany przez sto osiemdziesi�t rodzin, by� rozbity. M�czy�ni wyszli do pracy, ofiarami pad�y kobiety i dzieci.,
� S�ysza�e�, co radio poda�o? � pyta� zdyszany kolega w sobot�, 2 wrze�nia � �e nasze wojska zniszczy�y pod Cz�stochow� sze��dziesi�t niemieckich czo�g�w i �e jak tak dalej p�jdzie, to Niemcy czo�g�w budowa� nie nad���.
8
�����-- y
�  Ale czemu nasze samoloty si� nie podnosz�? � pyta� Stach, zadzieraj�c g�ow� ku g�rze, gdzie uwija�y si� niemieckie my�liwce. � Calutki dzie� tak Warszaw� obserwuj� i nikt ich nie przep�dzi.
By�o oko�o p� do �smej w niedziel�, gdy us�ysza� warkot. Zaraz pozna�, �e to niemieckie. Sz�o ich siedem i wszystkie naraz rzuci�y bomby. Bombardowa�y lotnisko wojskowe na Ok�ciu.
�  Panie starszy, co by si� dzia�o, jakby bomba w t� benzyn� trafi�a? � powiedzia� ko�o po�udnia jeden z �o�nierzy, kt�ry chodzi� do domu. � M�j  ojciec m�wi, �e jest tego setki tysi�cy litr�w, a wszystko na wierzchu pod szopami w cysternach stoi.
�  G�upstwa pleciesz � odrzek�  Stacho i  ostro  spojrza� na �o�nierzy.
�  To mo�e pan jecha� na Ok�cie, ul. S�oneczna 7 i spyta� Jana  Szczepaniaka.  Dobrze  on  tam  z�bami   dzwoni�, jak w suterynie w blokach podoficerskich siedzia�. Dla bezpiecze�stwa wiadro na g�ow� nadzia�. Wyszed� potem czarny na twarzy. Nic dziwnego. Przecie� bomby pi��dziesi�t metr�w od benzyny pada�y.
�  Czy nie by�o artylerii przeciwlotniczej? � spyta� Stacho jakiego� pilota.
�  Kolego, to ciemna sprawa � odpowiedzia� zagadni�ty.
�  Trzy dzia�ka pelot na forcie, oto ca�a przeciwlotnicza obrona Ok�cia. Rozumie pan teraz? � m�wi� pilot patrz�c przenikliwie Stachowi w oczy.
�  Tak, teraz rozumiem � odpowiedzia� Stacho i opu�ci� g�ow�. � A czy te trzy dzia�ka nie bi�y?
�  Bi�y,   ale  trzy   dzia�ka  na  trzy  eskadry  to  za  ma�o. R�wne   ch�opaki � artylerzy�ci.   Tylko, �e   rady da�   nie mogli.   Za  ma�o  dzia�   przeciwlotniczych �  doda�  w  zamy�leniu.
�  Sk�d Niemcy tak dobrze wiedz�, gdzie i co bombardowa�? � pytali Stacha �o�nierze.
Nie wiedzia�, co im odpowiedzie�.
�  Co� musi w tym by�, �e artylerii przeciwlotniczej tak ma�o � m�wiono doko�a.
�  Z ambasady francuskiej � powiedzia� kto� g�o�no na widok kilku eleganckich pan�w, podchodz�cych ku wspania�ym czarnym limuzynom.
9

�     ,

Ambasada   chcia�a  pozna�   jako��  bomb   i   skutki   ich
wybuch�w.
�  Rzeczoznawcy  orzekli,  �e  bomby  mia�y  po  czterysta kilogram�w � m�wi�a jaka� kobieta. � To bandyci. Bombarduj� kobiety i dzieci � m�wi�a z oburzeniem i wygra�a�a pi�ci�. � Powinny si� wszystkie pa�stwa z��czy� i na tych drani uderzy� � doda�a i odesz�a.
Jaki� robotnik podszed� do szofera pierwszego auta i powiedzia� g�o�no:
�  Panie, spytaj pan ich, kiedy Francja nam pomo�e. �o�nierze nat�yli s�uch.
Jeden z pan�w u�miechn�� si� z zak�opotaniem i szybko wsiad� do maszyny. Auta ruszy�y. Ludzie rozst�powali si�.
5 wrze�nia obrona przeciwlotnicza wzmocni�a si� troch�, ale za to na mie�cie pojawi�y si� auta ci�arowe, za�adowane jakby aktami, meblami.
Zdziwi� si� Stacho na ten widok. �Czy�by"?... � i nie �mia� domy�le� do ko�ca.
Tego dnia Stacho d�ugo nie m�g� zasn��. T�uk�y mu si� po g�owie r�ne my�li. Dlaczego Francja nie zaczyna? I dlaczego nie wida� angielskich samolot�w? Mo�e Anglicy okr�tami do Gdyni przyjad�?
Sz�stego, w �rod�, minister propagandy Gra�y�ski oznajmi�, �e Warszawa b�dzie ewakuowana. Wieczorem  paniki
jeszcze nie by�o.
*       *       #
Oko�o godziny trzeciej nad ranem obudzi� go jeden z dru�yny.
� Panie starszy, s�yszy pan?
Szum i grzechot wpada�y przez okno. Szos� Raszy�sk� sz�y do miasta lekkie czo�gi i samochody z amunicj�. Groza jaka� od tego grzechotu na Warszaw� pada�a. Odwr�t...
Rano zobaczy� ch�opskie wozy. Siedzieli na nich pom�czeni �o�nierze. Obok nich cekaemy z lufami skierowanymi w g�r�. Ci�ko mu si� zrobi�o, gdy zobaczy� liche postronki przy koniach. Ulicami wali�y w po�piechu t�umy. M�czy�ni, kobiety, dzieci. Na wsch�d! Na wsch�d!... Tak kaza� rz�d. Rz�du ju� nie ma. Niemcy blisko. A z zachodu wal� do Warszawy ci, co stamt�d przed Niemcem uj�� zd��yli.
� Kochana pani Olecka � m�wi�a jaka� kobieta � nastawi� m�j radio i na w�asne uszy s�ysza�am, jak Sk�adkow-
10
'Ml-,. -
�K
ski powiedzia�: �Rz�d opuszcza Warszaw�. Do zobaczenia po zwyci�skiej wojnie". I krzycza� jaki�, �eby wszyscy m�czy�ni zdolni do noszenia broni miasto natychmiast opu�cili.
�  Panowie �o�nierze! Jak to jest? Czy oddamy Niemcom bez   boju   Warszaw�?  �  pytali   robotnicy   podchodz�c   do grupy Stacha.
�  To by dila mas by�a ha�ba..., � odpowiedzia� Stacho.
�  Niedoczekanie   faszyst�w,   �eby�my   si�   tak   podda� mieli! Nasi delegaci poszli ��da� utworzenia Robotniczych Batalion�w,  razem (b�dziemy  walczy�.
Ulica Gr�jecka by�a ju� w wielu miejscach przekopana, przed rowami wznosi�y si� barykady. Widocznie wznoszono je noc�. Za domami, przy Placu Narutowicza, sta�y polowe dzia�a. �o�nierze rozmawiali z robotni...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin