Mickiewicz Adam
(Na Alpach w Splugen 1829)AmaliaBakczysaraj (VI z Sonetów Krymskich)Bakczysaraj w nocy (VII z Sonetów Krymskich)Broń mnie przed sobą samym...Burza (IV z Sonetów Krymskich)Cisza morska ( II z Sonetów krymskich)dniDO B... Z...Do D.D. PożegnanieDo LauryDo MDo NiemnaDo SamotnościDo XXXDobranocDwa słowaDzień dobryGdzie dawniej źrenicami oświecane twemiGęby za lud krzycząceGucio zaczarowanyIrresolutoJako kiedy przy gmachu słoneczne promienieMiłośćMoja pieszczotkaMówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,Nad wodą wielką i czystą...NiegłupiaNiepewnośćOda do MłodościPieszczotyPieśń FilaretówPolały się łzy...PrzyjaciółkaRezygnacjaRomantycznośćRozmowaSnuć miłość...Stepy Akermańskie (I z Sonetów Krymskich)Twe drzwi niech będą gościnne, gdy je otworzę znienacka,W imionnikuWidok gór ze Stepów Kozłowa (V z Sonetów krymskich)Z PetrarkiŻegluga (III z Sonetów Krymskich)
(Na Alpach w Splugen 1829)
Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,Na lodowiskach widzę błyszczące twe śladyI głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady,I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam,I postać twoją widzieć lękam się i żądam.Niewdzięczna! gdy ja dzisiaj, w tych podniebnych górach,Spadający w otchłanie i niknący w chmurach,Wstrzymują krok, wiecznymi utrudzony lody,I oczy przecierając z lejącej się wody,Szukam północnej gwiazdy na zamglonym niebie,Szukam Litwy i domku twojego, i ciebie;Niewdzięczna! może dzisiaj, królowa biesiady,Ty w tańcu rej prowadzisz wesołej gromady,Lub może się nowymi miłostkami bawisz,Lub o naszych miłostkach śmiejąca się prawisz,Powiedz, czyś ty szczęśliwsza, że ciebie poddani,Niewolnicze schylając karki, zowią Pani?Że cię rozkosz usypia i wesołość budzi,I że cię nawet żadna pamiątka nie nudzi?Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, moja miła,Wiernego ci wygnańca przygody dzieliła?Ach! ja bym cię za rękę po tych skałach wodził,Ja bym trudy podróżne piosenkami słodził,Ja bym pierwszy w ryczące rzucał się strumienieI pod twą nóżkę z wody dostawał kamienie,I pszeszłaby twa nóżka wodą nie dotknięta,A całowaniem twoje ogrzałbym rączęta.Spoczynek by nas czekał pod góralską chatą;Tam zwleczoną z mych barków okryłbym cię szatą.A ty byś przy pasterskim usiadłszy płomieniuUsnęła i zbudziła na moim ramieniu.
Amalia
Najpiękniejsza jako anioł z raju,Najpiękniejsza nad wszystkie dziewica;Wzrok jej luby jako słońce w maju,Odstrzelone od modrych wód lica.Pocałunek jej, ach, nektar boski !Jako płomień gubi się w płomieniu,Jak dwóch fletów żeniących się głoski,Ku rajskiemu nastrojone pieniu.Serce z sercem zbiega, zlatuje się, ściska,Lice z licem zbiega się, drży, pali;Dusza w duszy tonie. - Ziemia, niebo pryska,Jak w stopionej około nas fali.Nie masz jej ! Daremnie, ach, daremnieMyślą ścigam za pamiątek cieniem.Nie masz jej ! I wszelka rozkosz ze mnieJako lekki dym uszła z westchnieniem.
Bakczysaraj (VI z Sonetów Krymskich)
Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina!Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia,Sofy, trony potęgi, miłości schronieniaPrzeskakuje szrańcza, obwija gadzina.Skróś okien różno farbnych powoju roślina,Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia,Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzeniaI pisze Balsazara głoskami "RUINA".W środku sali wycięte z marmuru naczynie;To fontanna haremu, dotąd stoi całoI perłowe łzy sącząc woła przez pustynie:"Gdzież jesteś, o miłości, potęgo i chwało?Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie,O hańbo! wyście przeszły, a żródło zostało".
Bakczysaraj w nocy (VII z Sonetów Krymskich)
Rozchodzą się z dżamidów pobożni mieszkańce,Odgłos izanu w cichym gubi się wieczorze,Zawstydziło się licem rubinowym zorze,Srebrny król nocy dąży spocząć przy kochance.Błyszczą w haremie niebios wieczne gwiazd kagańce,Śród nich po safirowym żegluje przestworzeJeden obłok, jak senny łabędź na jeziorze:Pierś ma białą, a złotem malowane krańce.Tu cień pada z menaru i wierzchu cyprysa,Dalej czernią się kołem olbrzymy granitu,Jak szatany siedzące w dywanie Eblisa.Pod namiotem ciemności; niekiedy z ich szczytuBudzi się błyskawica i pędem FarysaPrzelatuje milczące pustynie błękitu.
Broń mnie przed sobą samym...
Broń mnie przed sobą samym - maszże dość potęgi;Są chwile, w których na wskóś widzę Twoje księgi,Jak słońce mgłę przeziera, która ludziom złotą,Brylantową zdaje się, a słońcu - ciemnotą.Człowiek większy nad słońce wie, że ta powłokaZłota, ciemna jest tylko tworem jego oka.Oko w oko utapiam w Tobie me źrenice,Chwytam Ciebie rękami za obie prawiceI krzyczę na głos cały: wydaj tajemnicę! Dowiedź, żeś jest mocniejszy, lub wyznaj, że tyleTylko, ile ja, możesz w mądrości i w sile.Nie znasz początku Twego; a czyż ludzkie plemięWie, od jakiego czasu upadło na ziemię?Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie;Cóż robi rodzaj ludzki? - w swych dziejach się grzebie.Twoja mądrość samego siebie nie dociecze.A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?Jeden masz nieśmiertelność; my czy jej nie mamy?I znasz siebie, i nie znasz; my czy siebie znamy?Końca Twojego nie znasz; my kiedyż się skończym?Dzielisz się, łączysz; i my dzielim się i łączym.Tyś różny; i my zawsze myślą rozróżnieni.Tyś jeden; i my zawsze sercem połączeni.Tyś potężny w niebiosach; my tam gwiazdy śledzim.Wielkiś w morzach; my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.O Ty, co świecąc nie znasz wschodu i zachodu,Powiedz, czym się Ty różnisz od ludzkiego rodu!Toczysz walkę z szatanem w niebie i na ziemi;My walczym w sobie, w świecie z chęciami własnemi. Ty sam na siebie wdziałeś raz postać człowieka, Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka?
Burza (IV z Sonetów Krymskich)
Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei.Wicher z tryumfem zawył, a na mokre góry,Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu,Wstąpił jenijusz śmierci i szedł do okrętu,Jak żołnierz szturmujący w połamane mury.Ci leżą na pół martwi, ów załamał dłonie,Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada,Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać.Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronieI pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada,Albo modlić się umie, lub ma się z kim żegnać.
Cisza morska ( II z Sonetów krymskich)
Już wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie,Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda;Jak marząca o szczęściu narzeczona młodaZbudzi się, aby westchnąć, i wnet znowu uśnie.Żagle, na kształt chorągwi gdy wojnę skończono,Drzemią na masztach nagich; okręt lekkim ruchemKołysa się, jak gdyby przykuty łańcuchem;Majtek wytchnął, podróżne rozśmiało się grono.O morze! pośród twoich wesołych żyjątekJest polip, co śpi na dnie, gdy się niebo chmurzy,A na ciszę długimi wywija ramiony.O myśli! w twojej głębi jest hydra pamiątek,Co śpi wpośród złych losów i namiętnej burzy;A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony.
dni
powiedz dlaczego tak dziwnie tocza sie dni dlaczego ktos za kims teskni dlaczego ktos za kims sni dlaczego szczescie ucieka gdy bliskim staje sie byc dlaczego czlowiek kocha czlowieka i niemoze bez niego zec moze to dobrze3 moze to źle lecz miłosc w mym sercu niekoncze się
DO B... Z...
Słowiczku mój! a leć, a piej!Na pożegnanie piejWylanym łzom, spełnionym snom,SkończoneJ piosnce twej!Słowiczku mój! twe pióra zzuj,Sokole skrzydła weź,I w ostrzu szpon, zołoto-stronDawidzki hymn tu nieś!Bo wyszedł głos, i padł już los,I tajne brzemię latWydało płód! i stał się cud!I rozraduje świat.
Do D.D. Pożegnanie
Odpychasz mię? - czym twoje serce już postradał?Lecz jam go nigdy nie miał; czyli broni cnota?Lecz ty pieścisz innego; - czy że nie dam złota?Lecz jam go wprzódy nie dał, a ciebie posiadał.I nie darmo; choć skarbów przed tobąm nie składał,Ale mi drogo każda kupiona pieszczota,Na wagę duszy mojej, pokojem żywota;Dlaczegoż mię odpychasz? - nadaremniem badał.Dziś odkrywam łakomstwo nowe w sercu twojem:Pochwalnych wierszy chciałaś; marny pochwał dymie!Dla nich więc igrasz z bliźnich szczęściem i pokojem?Nie kupić Muzy! W każdym ślizgałem się rymie,Gdym szedł na Parnas z lauru wieńczyć cię zawojem,I ten wiersz wraz mi stwardniał, żem wspomniał twe imię
Do Laury
Ledwiem ciebie zobaczył, jużem się zapłonił,W nieznanym oku dawnej znajomości pytał;I z twych jagód wzajemny rumieniec wykwitałJak z róży, której piersi zaranek odsło"nił.Ledwieś piosnkę zaczęła, jużem łzy uronił,"Twój głos wnikał do serca i za duszę chwytał;Zdało się, że ją anioł po imieniu witałI w zegar niebios chwilę zbawienia zadzwonił.O luba! niech twe oczy przyznać się nie boją,Jeśli cię mym spójrzeniem jeśli głosem wzruszę;Nie dbam, że los i ludzie przeciwko nam stoją,Że uciekać i kochać bez nadziei muszę.Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją,Tylko wyznaj, że Bóg mi. poślubił twą duszę.
Do M
Precz z moich oczu! ... posłucham od razu,Precz z mego serca! ... i serce posłucha,Precz z mej pamięci! ... nie ... tego rozkazuMoja i twoja pamięć nie posłucha.Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,Tym szerzej koło żałobne roztoczy ...Tak moja postać, im dalej ucieka,Tym grubszym kirem twa pamięć pomroczy.Na każdym miejscu i o każdej dobie,Gdziem z toba płakał, gdziem się z tobą bawił,Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.Czy zadumana w samotnej komorzeDo arfy zbliżysz nieumyślną rękę,Przypomnisz sobie: właśnie o tej porzeŚpiewałam jemu tę samą piosenkę.Czy grając w szachy, gdy pierwszymi ściegiŚmiertelna złowi króla twego matnia,Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,Gdy się skończyła nasza gra ostatnia.Czy to na balu w chwilach odpoczynkuSiedziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,Obaczysz próżne miejsce przy kominku,Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiemStargane ujrzysz kochanków nadzieje,Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiemPomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje...A jeśli autor po zwilej próbieParę miłosną na ostatek złączył,Zagasisz świece i pomyślisz sobie:Czemu nasz romans tak się nie zakończył?Wtem błyskawica nocna zamigoce:Sucha w ogrodzie zaszeleszczy gruszaI puszczyk z jękiem w okno zatrzepioce ...Pomyęlisz sobie, że to moja dusza.Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Do Niemna
Niemnie, domowa rzeko moja! gdzie są wody,Które niegdyś czerpałem w niemowlęce dłonie,Na których potem w dzikie pływałem ustronie,Sercu niespokojnemu szukając ochłody?Tu Laura, patrząc z chlubą na cień swej urody,Lubiła włos zaplatać i zakwiecać skronie,Tu obraz jej malowny w srebrnej fali łonieŁzami nieraz mąciłem, zapaleniec młody.Niemnie, domowa rzeko. gdzież są tamte zdroje,A z nimi tyle szczęścia, nadziei tak wiele?Kędy jest miłe latek dziecinnych wesele?Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje?Kędy jest Laura moja, gdzie są przyjaciele?Wszystko przeszło, a czemuż nie przejdą łzy moje!
Do Samotności
Do SamotnościSamotności! do ciebie biegnę jak do wodyZ codziennych życia upałów;Z jakąż rozkoszą padam w jasne, czyste chłodyTwych niezgłębionych kryształów.
Do XXX
Do XXXPatrzysz mi w oczy, wzdychasz; zgubna twa prostota!Lękaj się jadu, który w oczach źmii płonie,Uciekaj, nim cię oddech zatruty owionie,Jeśli nie chcesz kląć reszty twojego żywota.Szczerość, jeszcze mi jedna pozostała cnota;Wiedz, że niegodny ogień zapalasz w mym łonie;Lecz umiem żyć samotny- i po cóż przy zgonieMa się wikłać w me losy niewinna istota?Lubię rozkosz, lecz zwodzić nadto jestem dumny;Tyś dziecko, mnie namiętne przepaliły bóle;Tyś szczęśliwa, twe miejsce w biesiadników kole,Moje, gdzie są przeszłości smętarze i trumny.Młody bluszczu, zielone obwijaj topole,Zostaw cierniom grobowe otaczać kolumny.
Dobranoc
Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,Dobranoc! niech odpoczną po łzach twoje oczy,Dobranoc! niech się serce pokojem zasili.Dobranoc! z każdej ze mną przemówionej chwiliNiech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy,Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta,Pozwól lica. - Dobranoc! - Chcesz na sługi klasnąć?Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc! zapięta.- Dobranoc! już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć.
Dwa słowa
Gdy sam na sam z tobą siedzę,Nie mam czasu o nic pytać:Patrzę w oczy, ustek śledzę,Chciałbym wszystkie myśli czytaćWprzód, nim w oczętach zaświecą;Chciałbym wszystkie słówka chwytaćWprzód, nim od ustek odlecą;I nie potrzeba tłumaczyć,Co chcę słyszeć, co zobaczyć.Rzecz nietrudna i nienowa,Moja luba! te dwa słowa:Kochamciebie,kochamciebie.Innego nie chcę widoku,Kiedy z tobą będę w niebie;Tylko niech te dwa wyrazy,Napisane w twoim oku,Odbite po tysiąc razyWidzę wszędzie wkoło siebie.I innej muzyki w niebieNie chcę od wschodu jutrzenkiSłyszeć do zachodu słońca;Kochamciebie,kochamciebie.Dość mnie tej jednej piosenkiZ waryjacjami bez końca.
Dzień dobry
Dzień dobry! nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,Na poły został boskie ożywiając lice,Jak słońce na pół w niebie, pół w srebrnym obłoku.Dzień dobry! już westchnęła, błysnął promyk w oku,Dzień dobry! już obraża światłość twe źrenice,Naprzykrzają się ustom muchy swawolnice,Dzień dobry! słońce w oknach, ja przy twoim boku.Niosłem słodszy dzień dobry, lecz twe senne wdziękiOdebrały mi śmiałość; niech się wprzódy dowiem:Z łaskawym wstajesz sercem? z orzeźwionym zdrowiem?Dzień dobry! nie pozwalasz ucałować ręki?Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,Ubierz się i wyjdź prędko - dzień dobry ci powiem.
Gdzie dawniej źrenicami oświecane twemi
Gdzie dawniej źrenicami oświecane twemiKwiaty wschodziły godne archanielskiej skroni,Potem rwałem ci bukiet na tej samej błoni,Pomieszany z piołunem, z wierzby płaczącemi.Kiedy ją chwast i blekot n...
colorful_world