Moja samoocena jako nauczyciela wspomagającego.docx

(17 KB) Pobierz

Moja samoocena jako nauczyciela  wspomagającego



Jestem nauczycielem z 17 letnim stażem pracy, w tym pracuję 3 lata na stanowisku nauczyciela wspierającego w klasie integracyjnej. Bardzo trudnym zadaniem jest obiektywne ocenienie stanu własnych kompetencji oraz pracy edukacyjno-wychowawczej, wszędzie bowiem wkrada się subiektywna recenzja, nie zawsze zgodna z realnym stanem rzeczywistych postaw i przedsięwziąć, jednak pomimo to postaram się dokonać autorefleksji i samooceny.
Jak wspominałam wcześniej, nie mogę poszczycić się znaczącym stażem pracy jako nauczyciel. Mimo tego jednak, zdarzały się w niej różne sytuacje; i te pozytywne, optymistyczne jak również skłaniające do zweryfikowania własnych działań i poczynań. Jak wyżej wspomniałam, jestem nauczycielem wspierającym stykającym się na co dzień z podobnymi problemami co nauczyciele innych specjalności. Jednakowoż skłonię się w tym momencie do stwierdzenia, że specyfika przedmiotu, który stanowi obszar moich działań, ukazuje często skrajne, bywa, że dalece negatywne zachowania dzieci. Staramy się z koleżanką ,aby nasza klasa funkcjonowała jako grupa o silnym poczuciu przynależności do zespołu, miała poczucie więzi emocjonalnej, odrębności na tle ogółu społeczności szkolnej, a jednocześnie identyfikowała się z symbolem naszej szkoły i jej ideą.

      Nasze wspólne działania dydaktyczno-wychowawcze nastawione są na następujące efekty:

·         Stwarzanie warunków sprzyjających prawidłowemu rozwojowi psychospołecznemu dziecka (przez pełną integrację zespołu klasowego).

·         Kreowanie sytuacji, w których dziecko aktywnie rozwija swoją osobowość (w toku zajęć edukacyjnych i pozalekcyjnych imprez).

·         Wyrażanie uznania i szacunku wobec dziecka, pełne akceptowanie go takim jakie ono jest tu
i teraz, dawanie poczucia bezpieczeństwa.

·         Inicjowanie sytuacji, w których dzieci okazują otwarcie swoje uczucia, chcą i potrafią o nich otwarcie mówić, a także zaczną dostrzegać je u innych ( gry i zabawy , zajęcia socjoterapeutyczne).

·         Wyzwalanie umiejętności współistnienia i współdziałania w grupie (m.in. przez częste stosowanie pracy zespołowej w czasie zajęć lub grupowe prace domowe, przygotowywanie inscenizacji, przedstawień)

·         Rozwijanie, kształtowanie i utrwalanie nawiązywania i utrzymywania kontaktów koleżeńskich, nie tylko w grupie rówieśniczej, ale i poza nią w różnych sytuacjach poza szkołą.

·         Uświadomienie dziecku własnej osoby w oderwaniu od innych, dokonywanie samooceny,
a w ślad za nią samoprezentacji w świetle mocnych i słabszych stron oraz potrzeb, które dziecko odczuwa i chce zaspokoić (comiesięczna samoocena, konfrontowana z oceną, jaką dziecko otrzymuje w wyniku przestrzegania ustaleń zawartego na początku roku szkolnego kontraktu)

Stanowimy jako klasa dość zróżnicowaną pod względem potrzeb grupę. Złożoność naszego zespołu klasowego to nie tylko fakt obecności w nim dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, ale również uczniowie: z wadami wzroku i słuchu, zaburzeniami zachowania, wadami wymowy, zaburzeniami systemu percepcji wzrokowo-słuchowej, wolniejszym tempem rozwoju intelektualnego, z alergiami.       Każde z naszych dzieci jest inne, każde na swój sposób wyjątkowe i niepowtarzalne. Wymaga to od nas – nauczycieli daleko idącego zindywidualizowania procesu kształcenia, czyli doboru oddziaływań autentycznie wspierających rozwój każdego z naszych dzieci. Nasze działania wspomagane są pracą specjalistów prowadzących zajęcia dodatkowe: logopedią, terapią, rehabilitacją, socjoterapią czy też zajęciami z psychologiem.

Specyfika edukacji wczesnoszkolnej polega między innymi na tym, że w toku trzyletniej nauki mamy sprawić, aby dziecko opanowało podstawowe umiejętności szkolne, tj. czytanie, pisanie, mówienie i liczenie.
Dlatego też naszą klasę traktujemy jako jedną grupę pracującą w oparciu o jeden i ten sam program nauczania i wychowania.

      Jednak ze względu na duże zróżnicowanie potrzeb edukacyjnych program ten – wspólnie z nauczycielem prowadzącym – modyfikujemy pod względem doboru form i metod oraz dostosowujemy do możliwość i potrzeb oraz tempa pracy naszych dzieci. 

      W przypadku naszego tandemu, wychowawca – nauczyciel wspomagający, współpraca dotyczy wszystkich obszarów naszej pracy z klasą. Wspólnie planujemy zajęcia, projektujemy działania wychowawcze, przygotowujemy pomoce dydaktyczne, dbamy o naszą pracownię, wspólnie dokonujemy bieżącej, śródrocznej i końcowo rocznej oceny postępów ucznia. Również taka sama jest nasza funkcja wychowawcza w kontaktach z rodzicami.

   Czasami zamieniamy  się  rolami  w  czasie  trwania  zajęć, bardzo często nasze działania mają charakter wzajemnie uzupełniający się. Podczas moich lekcji bardzo często wyraźnie rysują się emocjonalne braki bądź ubytki wynikające z  ich możliwości i umiejętności lub, też wynikające z systemu wychowawczego rodziców, przesiąkniętego „ślepotą” w dostrzeganiu zwłaszcza problemów własnych dzieci lub dotyczącej tych „innych”. Ci „inni” to ludzie, dla których nie są obce zagadnienia chorób, nędzy, nałogów, ciemnoty, prymitywizmu czy konsekwencji zatrważającej egzystencji, natomiast w opinii tych pierwszych, sami zapracowali sobie na taki los, a pomoc im, jest bezsensowna i z góry skazana na niepowodzenie. To szczególna „emocjonalna afazja”, która przy pesymistycznym prognozowaniu osobowości przyszłego młodego pokolenia, staje się powszechnie akceptowaną normą. Toteż bardzo wyraźnie rysują się na lekcjach brak tolerancji dla uczniów borykających się z problemami :otyłości, emocjonalnymi, mniejszej sprawności fizycznej, gorszym, „niemodnym” ubiorem itp. Od początków mojej pracy starałam się tłumaczyć dzieciom jak dalece mylne i krzywdzące dla kolegów są uwagi i przytyki krytykujące mniejszą czy niedostateczną wg nich niesprawność.  Podkreślałam, że żadne z dzieci nie jest władne decydować o tym, jakimi uzdolnieniami czy zaletami będą się charakteryzować. Czy urodzą się światłymi humanistami o szerokich horyzontach, czy też bystrymi analitykami, którzy zabłysną kiedyś, na bądź co bądź, ograniczonych połaciach ścisłych płaszczyzn nauki. Inni z kolei, brnąć będą przez często zagmatwane i trudne życie artysty czy myśliciela. Dokonując oceny własnej osoby wzięłam przede wszystkim pod uwagę doświadczenia w pracy zawodowej, moje porażki i sukcesy. Prowadziłam wiele rozmów indywidualnych z uczniami, gry i zabawy, mające na celu integrowanie zespołu klasowego, tworzenia rodzinnego  klimatu , zapobiegające agresji. Dzieci przychodziły do mnie ze swoimi problemami, opowiadały o swoich marzeniach, planach na przyszłość. Z jednej strony był to dla mnie duży emocjonalny asumpt sugerujący wielkie zaufanie jakim obdarzyły mnie dzieci. Z drugiej natomiast, zażenowanie i uczucie, że nie jestem przygotowana na tego typu zwierzenia. Ponadto, z towarzyszącym mi wewnętrznym konfliktem, uświadamiałam sobie jak intymnych płaszczyzn życia rodzin dotykam i czy mam do tego prawo? Ale czy mam prawo, kontynuując rozważania, zignorować potrzebę rozmowy na nurtujący dziecko temat, które oczekuje ode mnie pomocy i wsparcia? Takich nieustannych pytań i dylematów pojawia się w mojej pracy wiele. Czy wychodząc naprzeciw oczekiwaniom dzieci, nie dotknę prywatnych płaszczyzn życia ludzi, których oczywistym jest, nie powinnam badać. Jak znaleźć konsensus i tzw. „złoty środek”; pomóc podopiecznym i tym samym nie urazić uczuć rodziców lub opiekunów, którzy dochodząc do konkluzji, mogą uznać mnie za agresora bezpieczeństwa ich rodziny. Paradoks rysuje się wyraźnie; gdzie zaczyna się i kończy rola wychowawcy, opiekuna, przyjaciela gdzie natomiast wrażliwego, taktownego człowieka?
Kiedy ostatnimi dniami borykałam się z analizą i ewaluacją swoich działań, pomyślałam przez moment – „po co mi to było?”. Jednak prawie jednocześnie doszłam do wniosku, że domeną strusia jest chowanie głowy w piasek i po raz kolejny wróciła myśl Jamesa Clerka Maxwella – „ Im więcej ludzi rozwinie się dzięki Tobie, tym pełniejsza będzie Twoja własna realizacja”.
    Reasumując, ambiwalencja uczuć jaka towarzyszy mi podczas pisania tej samooceny, skłania do poszukiwania niewybrukowanych, niewydeptanych i nieznanych powszechnie dróg postępowania, bowiem materiał w którym przyszło mi „rzeźbić” jest szczególny. Jestem także pełna optymizmu i werwy, mam intuicję i zdolność do kreowania własnych , mam nadzieję ,że właściwych posunięć. A umiejętność oceniania siebie i swojego postępowania, wszak jest cechą dojrzałego człowieka, tym bardziej mającego pełną świadomość roli jaką stanowi w życiu swojego wychowanka.
  Z dużą dozą samokrytycyzmu stawiam sobie 4+, z wiarą i nadzieją, że w przyszłości poszukiwane drożyny i dukty odnajdę .

 

 

Opracowała

Agnieszka Rytel

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin