Wójcicki Klehdy starożytne.txt

(499 KB) Pobierz
K.W. W�JCICKI 

KLECHDY STARO�YTNE PODANIA I POWIE�CI LUDOWE 

Tower Press 2000 
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 
Dominikowi Magnuszewskiemu 
Kiedy pierwszej wiosny przeminie poranek, jak mi�o wskrzesza� pami�ci� te sny 
dziecinne, 
te cuda i powie�ci, kt�rych pe�no by kawek na s�ot�, ka�dy niemal do swojej 
ko�yski nawi�za� 
i marzy� o nich ma�ym pachol�ciem, gdy ze czworak�w podnosi� wy�ej czo�o ku 
niebu!
Ale nie ten cel jedynie maj� niniejsze Klechdy, by mi�ym dziecinnym chwilom 
naszego 
�ywota za�piewa�y alleluja: zbi�r ich ma da� pozna� fantazj� ludu polskiego, a 
razem ukaza� 
cz�stk� niepi�miennej literatury, kt�ra dot�d w ca�ym ja�nieje blasku przy 
ognisku chaty sielan�w. 
Kt� ich nie zna? Kto nie przypomina, a z wspominkiem nie westchnie za tymi 
laty, gdy 
je chciwie chwyta�o ucho dziecinne, gdy ka�dy wtedy by� za bajkami, jak on stary 
szlachcic 
poety, za szumk� i dumk�? 
Niech po rosie j�knie dumka, 
Niech zaszumi w lesie szumka, 
To jakbym by� op�tany, 
W lasy, pola, s�uch, wzrok n�c�, 
Zas�uchany, zap�akany, 
Wracam duma� po piosence. 
A zadrzemi�, to mi �a�� 
Szumki, dumki ponad twarz�, 
Ponad okiem, ponad czo�em; 
Drzemi� z dumk�, jak z anio�em. 
Jask�ka przypomina wiosn�, te klechdy niech ci przypomn� twego przyjaciela; 
niech jak 
ten ptak rodzinny, co ulepia gniazdko pod twoj� strzech�, i klechdy moje znajd� 
s�odkie 
przyj�cie pod twoim dachem. Posy�am ci owoc moich w�dr�wek, plon lat wielu, 
uzbierany to 
na w�t�ych tratwach g�rali, to w �niegowych g�rach, na piaszczystym Mazowszu i 
czarnej 
glebie krakowskiej, to w lasach Kurpi i na r�wninach starego Podlasia. One w 
dymnej chacie 
skraca�y przyd�u�sze wieczory. Rodzone siostry pie�ni ludu, wi�cej przysiad�e do 
zimowych 
wieczernic ni� pie�ni. 
Spojrzyj na te ko�a wiejskich s�uchaczy i opowiadacza! Noc ju� na dworze ciemna, 
zimny 
wiatr po�wistuje, �niegowa zamie� wszystko okrywa, a w chacie przy piecu i 
kominie nie 
czuj� zimna, przy cieple ognia nie s�ysz� po�wistu wichru s�uchaj�c bajek i 
powie�ci: bo te 
powie�ci pe�ne cud�w i dziw�w przestraszaj�, zachwycaj�, silniej ni� do naszych 
przem�wi� 
do serc prostych sielan, gdy� dla nich �yj� cuda, widz� je jeszcze i wierz� w 
nie szczerze. 
Dobry opowiadacz budzi w nich przestrach i rado�� na przemian. Oto noc, z�bata 
strzyga 
piszczy na dachu, upi�r wychodzi z mogi�y, wilko�ak wyje za p�otem, a ca�e ko�o 
dr�y przestrachem 
i z bij�cym sercem �ciska si� coraz bli�ej jedno drugiego jak trwo�liwe owce. A 
tu 
ksi��� mo�ny sprawia wesele, hucz� grajki, miody lej� po pod�odze i wszyscy 
rado�nie 
klaszcz� w r�ce, bo o przestrachu zapomnieli, ju� nie s�ysz� ani strzygi, ani 
wilko�aka za 
p�otem. 
Ile� lat ju� up�yn�o, ile zmian w tych latach, ale bajki zawsze bawi�y 
pokolenia ludu. S�uchali�my 
je z zaj�ciem, z czyst� wiar�, bo z ca�� ufno�ci� w dziwy: zapomnieli potem o 
nich, 
gdy przestali�my wierzy� w dziwy, zostawuj�c w spu�ci�nie jako cacko dla naszych 
dzieci, a 
nikt przecie� nie zwa�a�, �e w nich prawdziwa rodowa, przedchrze�cija�ska 
jeszcze, oddycha 
fantazja. 
Nieraz pragn��e�, m�j druhu, mie� od�wie�one w pami�ci, szuka�e� z t�sknot� i 
pragnieniem, 
budzi�e� je w duszy swojej pe�nej poezji. Ot� ci wi�c posy�am: widzisz w nich 
dow�d, 
�em pami�ta� o tobie, �e� mi bliski serca! 
Niech one pos�u�� ci do wskrzeszenia jakiego obrazu, a ja dosy� si� cieszy� nie 
przestan�, 
gdy � b�d� m�g� wyrzec: �Klechdy moje, na pr�no was w �wiat nie pos�a�em.� 
Jachronka nad Narwi� 1837 r. 
A powie�ci ludu chcecie? 
Nar�d baje jako dzieci�! 
T. L[enartowicz, Szopka] 
L. Sztyrmer, Kataleptyk, t. 1. 
[WST�P] 
Nie pogardzaj bajk� gminn�, ona si� wysnuwa z serca ludu, z jego poj��, marze�, 
nadziei, z ca�ego jego bytu 
w pewnej epoce: dlatego te� objawia w sobie �ywotne pierwiastki narodu, jego 
charakter i pogl�d na �ycie. 
Do literatury ludu jak nale�� pie�ni i dumy, przypowie�ci i przys�owia, tak 
r�wnie powie�ci, 
kt�re pod nazw� bajek z ust do ust przechodz�. Jak pierwsze sk�adaj� prawdziw� 
poezj� 
krajow�, ksi�g� filozofii, rozumu rodowego i do�wiadczenia, tak ostatnie tym s� 
u ludu, 
czym nasze romanse historyczne, obyczajowe, uczuciowe i fantastyczne. Dot�d 
pomi�dzy 
ludem, tak w Polsce jako i na ca�ej Rusi, s� opowiadacze wielce cenieni, kt�rzy 
w gronie 
wiejskim, w�r�d zimowej doby, przy zamieci �nie�nej, prawieniem bajek skracaj� 
weso�o 
d�ugie godziny nocy. A w tych bajkach cz�sto znajdziesz prawd� historyczn�, 
owinion� grub� 
ba�ni paj�czyn�, cz�ciej przes�dy wystawione ze wszystkimi szczeg�ami, zawadzi 
tu 
niekiedy i staro�wiecka my�l s�owia�sko-przedchrze�cija�ska. Zwyczaj zapomniany 
daje 
tak�e w�tek do powie�ci. Liczba ich jest mnoga, ale zebra� wszystkie, spisa� i 
obja�ni�, nie 
tak rzecz �atwa ani podobna, by jedna r�ka potrafi�a ten ogrom w ca�ej 
zupe�no�ci obj��. Je�eli 
do zbioru przys��w znale�� mo�na w dawnej literaturze naszej niema�� pomoc, a 
pie�ni 
ludu zaj�y umys�y i �ywo oko�o nich krz�ta� si� zacz�to, tedy powie�ci nie 
tkni�te, zaj�wszy 
my�l moj�, i na moje przysz�y r�ce. 
Puszczam wi�c je jak ptaki m�ode z gniazda, niepewne lotu i przyj�cia na tej 
ziemi, na 
kt�rej si� zrodzi�y lub na kt�rej w�drowne z stron dalekich ju� si� od wieluset 
lat przyswoi�y. 
Klechdy podzieli� mo�na na trzy cz�ci: 
Do pierwszej nale�� staro�ytne podania przedchrze�cija�skich jeszcze wiek�w, jak 
powie�ci 
o powietrzu, wichrze, wilko�aku itp. Podania przywi�zane do miejsc jakich czy 
zwalisk 
zamkowych, czy ska� i kamieni, g�r, rzek, jezior, jaski� i pieczar. 
Do drugiej � osoby wprawdzie historyczne, ale o kt�rych albo kroniki nasze 
milcz�, lub 
ma�e daj� obja�nienia. Tu nale�� zaprawd� najstaro�ytniejsi bohaterowi, m�owie 
olbrzymiej 
si�y, kt�rych pami�� lud w osobach Walig�ry i Wyrwid�bu zachowa�, s�awnego 
rozb�jnika 
Madeja, a w ko�cu czarodzieja Twardowskiego. 
Do ostatniego rz�du i najobfitszego nale�� powie�ci o czarach i czarownicach, o 
zakl�tych 
kr�lewicach i kr�lewnach, o cudownych zamkach itp. 
We wszystkich rej wiod� bujne marzenia wyobra�ni i cudowno��. Cudowno�� ta 
zawsze 
upragniona, nie tylko si� w samych Klechdach odbija, wyobra�nia ludu tak jest 
jej pe�n�, �e 
mo�na rzec, i� do �ywota jego nale�y. Jeszcze nie straci�y starodawnego uroku i 
swojej poezji 
ciemne bory, rzeki i jeziora: pierwsze widzi [Ru�] zamieszkane rusa�kami, 
majkami, a w 
g�rach dziwo�onami. 
Na srebrnej wodzie starego Bugu i Bia�ej Wodzie1, i historycznym Gople pl�saj� 
bogunki 
i topielce szkodliwi. Nie tylko ziemi� zaludni�y nadzwyczajne istoty, powietrze 
nawet jest ich 
pe�ne. 
W postaci l�ni�cej gwiazdy m�oda dziewczyna widzi kochanka, ku niemu wzdycha i 
wyci�ga 
d�onie, by go przyj�� w swoje ramiona. �wietliki nocne s� dusze pokutuj�ce: 
wiatr 
gwa�towny porusza z�y duch jedynie, r�wnie jak zamieszkuje piec stary z 
rozwalonej chaty i 
1 Dawna nazwa Wis�y; patrz S. Klonowicza Flisa. 
star� wierzb�. Nie dosy�, w postaci sowy �mier� przepowiada, tumani i b��dzi 
krokiem biednego 
w�drowca. Zakl�te dusze jeszcze dysz� w rozwalinach dawnych zamk�w, a j�k 
pogrobowy, 
kt�ry ucho ludu s�yszy, jest jakby westchnieniem upad�ego grodu. 
Jeszcze zakl�cia swojej nie straci�y mocy; pot�g� s�owa flisy doznaj� burzy. 
Niejeden zakl�ty 
m�odzian w wilczej sk�rze pokutuje d�ugo, a pod pi�rem wrony, kruka i or�a 
zakl�te 
potomstwo wielkich rodzin kryje wielkie imiona i stare herby.2 
Czereda pokutuj�cych w r�nych postaciach nie znikn�a w naszym wieku, a je�eli 
nie 
s�ycha� o nich po miastach, w sio�ach, na drogach rozstajnych, w g�rach i po 
lasach j�k ich 
cichy i bolesny budzi trwo�liwe echa. Tr�bki pokutuj�cych my�liwych rozlegaj� 
si� po kniejach 
przerzedzonych, lubo si� nie mi�szaj� jak dawniej z pomrukiem nied�wiedzia. 
Chocia� upiorom nie ucinaj� g�owy, serca osikowym nie przebijaj� ko�em ani na 
czarnym 
�rebcu nie szukaj� ich mogi�, przecie� widomie ukazuj� si� dot�d, a wiele 
powie�ci dok�adnie 
samych opisuj� upior�w. 
Czarownice na �opatach i miot�ach swobodnie je�d�� na �ys� G�r�, chocia� je nie 
p�awi� 
ani m�cz� jak przed stu laty. 
Cudowno�� ta i fantastyczno�� rozla�a si� mg�� widom� na ca�ej S�owia�szczy�nie. 
Jak 
dawniej mniema� lud, tak i dot�d wierzy, �e ksi�yc i s�o�ce musi si� codziennie 
p�uka� w 
nieziemskich pado�ach, pe�nych studziennej wody, by zawsze b�yszcza�y jasnym 
�wiat�em. A 
to �wiat�o s�oneczne, przecie� promie� skwarny, przed kt�rym topielcy i upiory 
uciekaj�, dla 
kt�rych jest zgubnym, zabija w krainie Serb�w ich starodawnego w�adc�. 
Zatrzymajmy uwag� 
nad t� klechd� Serb�w. 
1. TROJAN 
1 
� Podaj mi konia! pr�dzej mi podaj, ju� s�o�ce od dawna zasz�a. Gwiazdy ju� 
�wiec� i 
ksi�yc �wieci, a rosa b�yszczy na smugach. Wiatr, ciep�y usta�, a cho� powiewa, 
nie pali 
�arem, lecz ch�odzi. Wi�c dalej na ko�! bo ka�da chwila jest chwil� dla mnie 
stracon�. Z bij�c� 
piersi� od dawna czeka czarnobrewa krasawica. Lotem po�wistu, lotem go��bim, na 
r�czym 
koniu poskocz�, bo noc ju� kr�tka, dzie� taki d�ugi, a w nocy tylko �y� mog�. 
Tak wo�a� Trojan, kr�l m�nych Serb�w, nie znosz�c promieni s�o�ca: nie zazna� 
blasku 
ani dnia nigdy bia�ego w �yciu nie widzia�. Albowiem gdyby cho� jeden promie� 
za�wieci� 
g�owie Trojana, rozp�yn��by si� jak chmura deszczem, zw�okami jego by�aby rosa. 
2 
2 W okolicach Dobromila utrzymuje si� dot�d podanie mi�dzy ludem, �e ka�dy 
umieraj�cy z Herburt�w zamienia� 
si� w or�a. Pie�ni ludu polskie i ruskie, serbskie, czeskie i S�owak�w w 
W�grzech, stawiaj� dowody na 
podobne przemiany. W jednym z r�kopis�w polskich z 1526 roku znalaz�em wzmiank�, 
�e c�rki przemo�nego 
domu Pileckich, a do tego pierworodne, je�eli zmar�y przed zam��p�j�ciem, 
zamienia�y si� w go��bie; zam�ne 
za� w �m� nocn� i uk�szeniem przepowiada�y zgon ka�demu z cz�onk�w tej rodziny. 
Pos�uszny gierm...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin