Piotr Kuncewicz Nowa era dinozaur�w New Age Piorun wskrzeszony Wed�ug wierze� ameryka�skich Indian Siuks�w, zepchni�tych przez bia�ych z prerii na ilaste pustynie, podczas gwa�townych burz wraz z piorunami wy�aniaj� si� z chmur ogromne potwory p�osz�ce stada bizon�w, a nast�pnie nikn�ce pod ziemi�. P�niej wielkie ulewy wynosz� na powierzchni� ich szcz�tki. A te nie odradzaj� si� ju�, lecz przemieniaj� w ca�o�� w ludzkich snach i wyobra�ni. Ziemia gromadzi prochy i ziemia, gdy zechce, je ods�ania. Nie tylko prochy. G��boko pod ziemi� jest przecie� piek�o ogniste pe�ne diab��w i potwor�w. S� niezmierzone skarby zakl�te, strze�one, kt�rych nie ujawnia si� bezkarnie. Jest dziwny �wiat nocnych istot kryj�cych si� przed s�o�cem. To pod ziemi� jest ten nies�ychany punkt styczny mi�dzy �yciem a �mierci�, kt�ry z obumar�ego ziarna wydaje zielony kie�ek. �yjemy przecie� w istocie na wysokiej g�rze usypanej z ko�ci, z popielisk wulkanicznych ogni, z namu��w niesko�czonej liczby potop�w, z pogrzebanych sn�w tych, kt�rzy �yli przed nami. I ju� na zawsze skazani jeste�my na dwuznaczno�� �ycia i �mierci, dobra i z�a, wielko�ci i prochu tego, co raz zanurzy�o si� w ziemi i niekiedy wraca do nas, a zawsze towarzyszy nam w snach, l�kach i nadziejach. Nie jeste�my pewni natury skarbu, je�li nawet go odnajdziemy, ale nie mo�emy przesta� go szuka�. To w�a�nie dlatego tak ludzi fascynuje archeologia i jej znaleziska burz�ce wiele naszych zastarza�ych pogl�d�w, ale niekiedy potwierdzaj�cych nasze najg��bsze przeczucia. Wy�aniaj�ce si� spod ziemi �w cz�ciach� zamierzch�e, gigantyczne zwierz�ta w przedziwny spos�b zgadzaj� si� z mglistym �wiatem ludzkiej p�jawy, z przyczajonym w pod�wiadomo�ci l�kiem, z legendami o smokach, potworach, olbrzymach i skarbach. Bo pod ziemi� spoczywa nie samo z�o. S� tam prochy opieku�czych przodk�w, �pi� zakl�ci rycerze, a wy�onione z nawa�nicy i pioruna zwierz�ta tak�e by�y Siuksom przychylne. Jeszcze raz podkre�lam t� dwuznaczno��, wsp�brzmienie l�ku i nadziei, dobra i z�a, �ycia i �mierci, bo b�dzie to mia�o zasadnicze znaczenie. W istocie bowiem rzecz o dinozaurach ma charakter dwoisty. Z jednej strony ciekawi jeste�my, jak z nimi by�o naprawd�, w materialnej rzeczywisto�ci, jakie by�y, jak wygl�da�y, jak si� zachowywa�y, jaki by� �wiat ich otaczaj�cy, z drugiej nie mniejsz� ciekawo�� budzi sam fakt tak �ywio�owego zainteresowania, to drugie �ycie dinozaura, tym razem w ludzkiej �wiadomo�ci i ludzkiej cywilizacji. Film Stevena Spielberga oparty na powie�ci �Jurajski park� Michaela Crichtona w chwili, kiedy to pisz�, zapowiada si� na najg�o�niejszy film wszystkich czas�w. Oznacza to, �e musia� trafi� w pok�ady zainteresowania najszerszych mas ludzkich. Do��czy wi�c do �Nietolerancji�, �Przemin�o z wiatrem�, �Quo vadis�, �Ben Hura�, �Kleopatry�, �King Konga�, horror�w Hitchcocka, Japo�czyk�w i samego Spielberga. Zauwa�my, �e znaczna cz�� tych najg�o�niejszych, najch�tniej ogl�danych produkcji dotyczy przesz�o�ci, historii, cz�� druga - r�norakich potwor�w. �Jurassic park� ��czy wspomnienie przesz�o�ci z tchnieniem grozy. Ale nie jest bynajmniej odkryciem motywu, przeciwnie, w Ameryce dinozaury od chwili odkrycia i uzyskania imienia ciesz� si� powszechnym i zdumiewaj�cym powodzeniem. To znaczy by�oby ono zdumiewaj�ce, gdyby z kolei i to powodzenie nie by�o tylko realizacj� �rodkami wsp�czesnej kultury masowej odwiecznego snu o potworze, o prastarym smoku, kt�ry zreszt� w swojej fantasmagorycznej postaci prze�ywa ogromny renesans w prozie typu fantasy. Podejrzewam, �e ca�y ten syndrom mo�e nam powiedzie� interesuj�ce rzeczy o naszej w�asnej naturze ludzkiej. Od przesz�o stu lat dinozaur zajmuje w cywilizacji Stan�w Zjednoczonych Ameryki miejsce wa�ne i osobliwe. To tam w�a�nie dinozaury zosta�y po raz pierwszy odkryte, tam roze-gra�y si� prawdziwe wojny o ich skamienia�e truch�a, tam powsta�y najwspanialsze zbiory paleontologiczne ciesz�ce si� nie s�abn�cym od wieku powodzeniem. To w Stanach Zjednoczonych powsta�y liczne parki rekonstrukcji, same za� dinozaury trafi�y do reklamy, przeobrazi�y si� w kluseczki w zupach Campbella, sta�y si� bohaterami animowanych kresk�wek. Jeszcze na d�ugo przed Crichtonem i Spielbergiem dinozaur z barwnych album�w, ksi��eczek z przygodami, komiks�w, czekoladek, myjek, myde�ek, puzzli i ca�ego ch�amu najprzer�niejszych gadget�w wsp�czesnej cywilizacji sta� si� towarzyszem i anio�em str�em ameryka�skiego dziecka, jego maskotk�, sprz�tem z ogr�dka jordanowskiego i przedmiotem zachwytu. By� jednak, wy�oniony z nie�wiadomo�ci zbiorowej, nie tylko dziwol�giem, kolejnym aktorem odwiecznego zwierz�co-ludzkiego cyrku po lwach Colosseum, kar�ach, ta�cz�cych nied�wiedziach, w�ochatej Julii Pastranie, braciach syjamskich, by� tak�e przes�aniem i to wielorakim. By� przybyszem ze stron i czas�w, gdzie kryje si� zagadka ludzkich narodzin i by� mo�e ludzkiego powo�ania. Rzecz nie jest bagatelna. Wiemy przecie�, jak wiele stres�w rodzi w cz�owieku nieznajomo�� w�asnych rodzic�w i pochodzenia. Jakie utrapienie prze�ywaj� sieroty i podrzutki, ile ba�ni od najstarszych po �Serce� Amicisa po�wi�cono dzieciom, kt�re szukaj� swoich rodzic�w, b�d� informacji o swoim pochodzeniu i przodkach. Ot� i ludzko�� ca�a jest takim podrzutkiem nie�wiadomym tego gdzie, jak i z kogo si� pocz��. Genesis ludzka jest przedmiotem niesko�czonej liczby mit�w, legend, religii, bada� naukowych i fantastycznych pomys��w. Jest to nasz odwieczny ludzki stress, kt�remu przydajemy protez� nauki b�d� wiary. I tak by�o zawsze, i dzisiaj jest tak�e. Nies�usznie u�miechamy si� z pob�a�liwo�ci� nad decyzj� izraelskich rabin�w, odrzucaj�cych produkty ozdobione dinozaurem jako nieczyste. Mi�dzy fundamentalizmem a nauk� porozumienia by� nie mo�e, a obie racje na sw�j spos�b s� sobie r�wnowa�ne. A dinozaur�w przecie� by� nie mog�o, bo nie mia�o kiedy, jako �e �wiat w roku pa�skim 1993 ma dopiero lat pi�� tysi�cy pi��set siedemdziesi�t i cztery. Religie chrze�cija�skie ci�ko przechorowa�y Darwina. Oczywi�cie, sz�o tu o co� wi�cej ni� sama data. Sz�o o to, �e dla fundamentalist�w rozumiej�cych Pismo �wi�te literalnie akt stworzenia istotnie dope�ni� si� w trakcie sze�ciu dwudziestoczterogodzinnych dni i nocy, istotnie B�g zakasa� r�kawy i lepi� cz�owieka z gliny jak garncarz dwojaki. Ciekawe, �e zwierz�t w ten spos�b nie lepi�, st�d wszelkie powinowactwo mi�dzy cz�owiekiem a jak�kolwiek inn� istot� by�o wykluczone. Tymczasem nauka m�wi�a, �e z tej samej gliny powsta�o ca�e �ycie i �e rozwija�o si� z form prostszych do bardziej z�o�onych (jak? - o to k��c� si� uczeni do dzisiaj i sp�r rych�o si� nie zako�czy), wi�c te� fundamentali�ci nauki zastosowali brzytw� Ockhama i ca�kiem Boga si� pozbyli. Z czasem okaza�o si�, �e sp�r jest pozorny, �e Stw�rca nie musi mie� jakiego� szczeg�lniejszego stosunku w�a�nie do krzemu, �e tchnienie ducha mog�o si� dosta� jakiemu� ju� ukszta�towanemu kuzynowi prama�py. Podobnie i biblijne dni stworzenia uzyska�y wyk�adni� symboliczn�. Ca�a sprawa nie jest bynajmniej zako�czona, gdy� jedno�� cz�owieka i zwierz�cia, drzewa i ca�ej natury zyskuje coraz wi�cej zwolennik�w, a konsekwencje teologiczne takiego stanowiska s� bez przesady ogromne. Zanim dosz�o do tego swoistego zawieszenia broni, wyczyniano brewerie nies�ychane i w�a�ciwie gorsz�ce. W ameryka�skim miasteczku Dayton toczy� si� proces o to, czy cz�owiek pochodzi od ma�py i czy wolno o tym naucza� w szkole. Londy�ski biskup dopytywa� si� uczonego, czy pochodzi od ma�py ze strony ojca czy matki, obrzucano si� nawzajem obelgami i insynuacjami. Dzi� to wszystko si� powtarza mi�dzy Ko�cio�em, dla kt�rego seks jest tabu, a tymi, kt�rzy uwa�aj� fizyczn� stron� mi�o�ci za jedn� z normalnych cech ludzkiej fizjologii, kt�r� dopiero teraz zaczyna si� powa�nie poznawa� i bada�. Pewnie te� dojdzie w ko�cu do jakiego� kompromisu, czy te� zawieszenia broni. W�r�d pr�b kompromisu mi�dzy wiar� i nauk� by�a te� jedna bardzo osobliwa. Pojawi�a si� koncepcja, �e wprawdzie wszystkie skamienieliny uk�adaj� si� w logiczny ci�g i mog�yby�wiadczy� o niezmiernej dawno�ci, ale w rzeczywisto�ci nie �wiadcz� o niczym, gdy� B�g pi�� tysi�cy lat temu stworzy� je od razu gotowe. Zamiast stworzy� dinozaura stworzy� po prostu jego gotowy, skamienia�y szkielet... Pomys� wzbudzi� sporo �miechu, ale tymczasem dzisiaj zosta� po latach otrzepany z kurzu i pojawi� si� znowu. Wykopaliska mia�yby wi�c by� �skamienia�ymi my�lami Boga�, co nawet �adne poetycko, ale do powa�nej dyskusji si� nie nadaje. Gdyby to jednak przyj��, to oczywi�cie znaczy�oby to, �e nie istnia� cz�owiek pierwotny, ani owady uwi�zie w bursztynie, �aden cz�owiek nie malowa� jaski� w Lascaux, nie by�o trylobit�w ani mamut�w, no i samych dinozaur�w. Stworzone zosta�y tylko ich gigantyczne ko�ci, las kolumn, podziemny Partenon. Ale to ju� pewnie i reszta �wiata mog�aby by� z�ud� i majakiem. A nie jest? - pytaj�, tym razem z Dalekiego Wschodu. Nasza przesz�o��, pocz�tek, narodziny, tak czy inaczej ci�gle nieznane. Porz�dek legendy nie zgadza si� z porz�dkiem nauki. Wedle nauki cz�owiek wspina� si� z niezmiernym trudem poprzez narz�dzia z ko�ci, kamienia, hord� pierwotn�, niezliczone pr�by i b��dy. Nie by�o �adnego z�otego wieku, �adnej wielkiej cywilizacji technologicznej, Atlantydy czy Lemurii, nie by�o olbrzym�w ani smok�w, elf�w ani trolli. Legendy natomiast twierdz� uporczywie, �e swoje pierwsze chwile sp�dzi� cz�owiek w towarzystwie Boga albo bog�w, �e istnia� Eden, rajski ogr�d, �e istnia�y potwory, a w�r�d nich najgro�niejszy i najbardziej tajemniczy - smok. I to w�a�nie takie wierzenia i legendy z�o�y�y si� na nie�wiadomo�� zbiorow�, na tre�� naszych sn�w i prze�wiadcze�. Ludzko�� wierzy�a w ...
Poszukiwany