JAN KOPCZEWSKI MAX Max po raz drugi ze zdziwieniem odczyta� rzucony na ekran tekst depeszy "M�j Drogi ! Pragn� Ciebie odwiedzi� po wielu latach niewidzenia. My�l�, �e nie we�miesz mi za z�e, je�eli dopiero osobi�cie wyja�ni� przyczyn� tej wizyty. Doktor Ju". Doktor Ju by� osob�, kt�rej odwiedzin Max bynajmniej si� nie spodziewa�. Ju� od kilku lat naukowcy przestali si� w�a�ciwie Maxem interesowa�. By� wszechstronnie zbadany, mo�na rzec "zinwentaryzowany", i znajdowa� si� pod opiek� i ochron� Powszechnej Organizacji. Za jej po�rednictwem mo�na by�o uzyska� o nim wszelkie informacje, kt�re mog�y zainteresowa� �wiat nauki. W uzgodnionych z Organizacj� terminach przenosi� si� z miejsca na miejsce, przyjmuj�c zaproszenia do odwiedzania miast, kt�re pragn�y go�ci� u siebie �yw�, objazdow� wystaw� z "epoki mamuciej". Nawet swoje imi� zawdzi�cza� Organizacji, kt�ra swego czasu og�osi�a w tym celu konkurs. Imi� to by�o skr�tem �aci�skiego s�owa "maximus", co, jak wiadomo, oznacza "najwi�kszy". - A wi�c doktor Ju doszed� zapewne do ko�cowych wynik�w w swoich badaniach, je�li pragnie odwiedzi� osobi�cie jedyny na �wiecie obiekt godzien jego eksperymentu - domy�la� si� Max. - Sk�d jednak ten ciep�y, serdeczny ton depeszy? Jeszcze tego samego dnia nada� uprzejm� odpowied�, po czym odda� si� rozmy�laniom, kt�rych tre�� warto chyba pozna�, je�li sam Max uzna�, �e nale�y je zapisa�. Jestem epigonem "mamuciej cywilizacji". Ostatnim, mo�e jedynym cz�owiekiem, kt�remu dane by�o z "mamuciej perspektywy" patrze� na to wszystko, co si� tu teraz na naszej starej Ziemi dzieje. Ma�o tego. Czeka mnie jeszcze przedziwny los. Je�li bowiem doktor Ju rzeczywi�cie ma zamiar podda� mnie nie stosowanemu dotychczas zabiegowi... Nie uprzedzajmy jednak faktu. Na sam� my�l o tym robi mi si� nieswojo. Sk�ra na mnie cierpnie, mam wra�enie, �e trac� na wadze i w oczach nikn�. Musz� wtedy starym .nawykiem cz�owieka, kt�ry cz�sto si� r�nym rzeczom dziwi, uszczypn�� w�asn� nog�, �eby po chwili stwierdzi�, �e jednak istniej� i �e pr�dko�� reakcji psychicznej po uszczypni�ciu odpowiada moim starym "mamucim" normom. Tu ma�a dygresja. Mi(mikro)-ludzie, moi troskliwi opiekunowie, lubi� sobie �artowa� z tego szczypania. Dowcipy na temat tego �miesznego nawyku obieg�y ju� ca�� pras�. �mieszy ich to szalenie, �e impuls spowodowany uszczypni�ciem w nog� musi przeby� tak� ogromn� drog�, zanim dotrze do o�rodk�w m�zgowych i zanim spowoduje ich reakcj�. Gdy sam si� szczypi� - nie jest to jeszcze takie zabawne. Naprawd� �mieszne dla nich jest dopiero wtedy, gdy kto� z cz�onk�w jednej z licznych ekip dziennikarskich, tak cz�sto mnie odwiedzaj�cych, przeprowadzi ze mn� podobny eksperyment. Oto relacja jednej z gazet ze spotkania ze mn�: "Nasz drogi Max, do kt�rego kolejnej siedziby zawitali�my, przyj�� nas w spos�b ogromnie mi�y i bezpo�redni. Prosili�my go, by pozwoli� na przeprowadzenie tradycyjnego ju� do�wiadczenia. Jak zawsze skory do po�wi�cenia swego czasu dla dobra nauki i tym razem ch�tnie zgodzi� si� na to. Eksperyment ten, tyle ju� razy publicznie powtarzany, wci�� nadal jest interesuj�cy dla widz�w. Gdy zaj�li�my Maxa rozmow� (trzeba tu wspomnie�, �e coraz ju� rzadziej u�ywa on spowalniacza d�wi�k�w i chwyta w lot zupe�nie normalne tempo naszej rozmowy), kolega z jednego z dziennik�w uchwyci� szczypcami fa�d� sk�ry tu� nad butem. Odskoczyli�my na boki, by nie znale�� si� w zasi�gu cofanej odruchowo nogi. Po�piech by� zbyteczny. Max zd��y� jeszcze wypowiedzie� do ko�ca ca�e zdanie (ostatnio zreszt� poczyni� dalsze post�py w szybkim m�wieniu), zanim impuls dotar� do jego poczciwego m�zgu, wywo�a� reakcj�, wr�ci� do o�rodk�w dyspozycyjnych, kt�re z kolei uruchomi�y jego pot�n� ko�czyn�, przesuwaj�c j� dostojnie na znaczn� odleg�o��. Nasza rozmowa z Maxem pe�na by�a interesuj�cych moment�w. Jak�e ciekawe jest takie konfrontowanie naszej fizycznej i psychicznej sprawno�ci z reprezentowanymi przez Maxa pozosta�o�ciami powolnej mamuciej cywilizacji epok minionych". Gdyby kto�, kto nie zna mojej pozycji w �wiecie, zechcia� wnikn�� w t� co najmniej dziwn� i niezbyt wdzi�czn� sytuacj� - wystarczy, �eby uwa�nie jeszcze raz przeczyta� zacytowany tutaj, wybrany zreszt� na chybi�-trafi� spo�r�d tysi�cy podobnych w tonie i w tre�ci, wycinek z codziennej prasy. Wszystko tu jest bardzo charakterystyczne. A wi�c dominuje nuta �yczliwego pob�a�ania: "Nasz drogi Max". Jestem traktowany jak godzien uwagi i studi�w naukowych zabytek z zamierzch�ych epok. Ju� zreszt� okre�lenie owych czas�w mianem "mamuciej cywilizacji" jest troch� z�o�liwe, a troch� dobrotliwe. Zreszt� mi-ludzie mog� w stosunku do swoich prapraprzodk�w odnosi� si� z zupe�nym obiektywizmem. To jest zamkni�ta karta w historii. Mamuty nie wr�c�. A ja? C�. Wybryk natury. M�j przyjaciel z Instytutu Historii Form Wielkich (jeszcze tylko w nomenklaturze �ci�le naukowej nie u�ywa si� pospolitego okre�lenia "cywilizacja mamucia") m�wi�, �e laureat nagrody �wiatowej Akademii Miniaturyzacji, s�ynny uczony japo�ski, doktor Ju, opracowuje metod� wstecznej miniaturyzacji organizm�w �ywych. I oto w�a�nie od doktora Ju nadesz�a depesza. Czy�bym mia� sta� si� jego pacjentem? Czy by�oby s�uszne poddanie si� temu zabiegowi ? Mo�e wreszcie usta�oby, jak pisz� sympatyczni dziennikarze "konfrontowanie naszej (tzn. ich) fizycznej i psychicznej sprawno�ci z reprezentowanymi przez Mata pozosta�o�ciami powolnej, mamuciej cywilizacji epok minionych?..." Mo�e przesta�bym by� obiektem zabytkowym dla moich r�wie�nik�w? To jednak dziwna sytuacja - od urodzenia by� prze�ytkiem i by� uwa�anym za przedstawiciela epok minionych, z kt�rymi w rzeczywisto�ci poza formatem nie wi��e mnie nic wi�cej ni� tych oto badaczy mojej mamuciej pow�oki. Ale czy �atwe by by�o zdecydowa� si� na porzucenie tej�e pow�oki? Chyba s�usznie post�pi�em oddaj�c wszelkie decyzje co do los�w swojej osoby w r�ce Powszechnej Organizacji Los�w �wiata. Przecie� w ko�cu jestem obywatelem ca�ego naszego �wiata. Jestem bardziej ni� kto inny w�asno�ci� ca�ej mi-ludzko�ci. Niech decyduj� o mnie sami. Czy chc� mie� nadal Maxa, kt�ry zgodnie z zatwierdzonym przez Powszechn� Organizacj� planem odwiedza wszystkie zak�tki �wiata, wzbudza sensacj� i zainteresowanie histori� form wielkich, czy te� wol� wyzwoli� mnie z roli eksponatu i przyj�� do swego mi-spo�ecze�stwa? A ja? Ja notuj� tych par� s��w osobie pod wp�ywem ,depeszy od japo�skiego uczonego. Zazwyczaj pami�tniki zaczyna si� pisa�, gdy si� komu� wydaje, �e stoi u progu wielkich wydarze� w �yciu osobistym. Sprawa Maxa wtargn�a w uporz�dkowany system nowego �wiata w spos�b nag�y. Oto pewnego dnia do Powszechnej Organizacji nadszed� meldunek o sensacyjnym wydarzeniu. W jednej z klinik urodzi�o si� dziecko, kt�re ju� w przeci�gu kilku tygodni osi�gn�o wielko�� noworodka z czas�w dawnych epok. W dobie rozkwitu �ycia zminiaturyzowanego by�o to wydarzeniem, kt�rego nikt si� nie spodziewa�. �aden z instytut�w zdrowia od dawna ju� nie dysponowa� szczepionkami hamuj�cymi wzrost. Od dawien dawna problem kontroli wzrostu praktycznie ju� nie istnia�. Wielka Agencja Miniaturyzacji Ludzko�ci nale�a�a ju� do historii. Drog� hamowania wzrostu kilkunastu kolejnych pokole� przeci�tny wzrost mi-cz�owieka osi�gn�� rozmiary krasnoludka z dawnych bajek. Bardzo ch�tnie por�wnywano mi- ludzi z tym tworami ludowej fantazji minionych epok, upatruj�c w tym odwieczne marzenia ludzko�ci o �yciu zminiaturyzowanym. Zreszt� to nieco dziecinne dowodzenie, jak r�wnie� powo�ywanie si� na znan� od dawna i szeroko rozwini�t� miniaturyzacj� urz�dze� technicznych, nie wywar�o wp�ywu na powzi�cie owej epokowej decyzji dotycz�cej zminiaturyzowania ca�ego �ycia na Ziemi. �wiat musia� niezale�nie od tego znale�� sobie nowe drogi rozwoju z chwil�, gdy glob ziemski nie m�g� pomie�ci� swoich nowych mieszka�c�w. Idea mi-�wiata sta�a si� szczeg�lnie aktualna, gdy pod koniec Epoki Kosmicznych W�dr�wek ludzie doszli wreszcie do wniosku, �e szukanie nowych siedzib dla bilionowych rzesz nowych obywateli �wiata nie przyniesie rozwi�zania nabrzmia�ego problemu przeludnienia. Osadzeni w nowych, zupe�nie odmiennych warunkach Kosmosu ludzie nie byli zdolni dostosowa� si� do tych innych warunk�w wegetacji. Przed Powszechn� Organizacj� Los�w �wiata stan�a alternatywa: albo na drodze sztucznie wywo�anych mutacji przystosowa� nowe pokolenia do odmiennych biologicznie warunk�w bytowania pozaziemskiego, albo przeprowadzi� akcj� miniaturyzacji �ycia na Ziemi. Wybrano to drugie. Doktor Ju by� punktualny. Zaraz po zamkni�ciu dla publiczno�ci pawilonu, w kt�rym przebywa� Max, pojawi� si� anonsowany przez urz�dnika Organizacji. Robi� wra�enie skr�powanego swoj� wizyt�. Jego za�enowanie wzmog�o si�, gdy zostali z Maxem sami. Maxowi wypad�o rozpocz�� rozmow�. - Drogi doktorze wzruszy� mnie Gon pa�skiej depeszy. W�a�ciwie nikt do mnie nie zwraca� si� nigdy w ten spos�b. Dop�ki by�em dzieckiem, kierowano mn�, nie pytaj�c o zdanie. Teraz nadal, za moj� zreszt� zgod�, kieruje moimi sprawami Organizacja. Czemu przypisa�, �e proponuj�c spotkanie potraktowa� mnie pan inaczej ? Doktor Ju nie odpowiedzia�. Chwil� milcza�. Wreszcie zacz�� m�wi� formu�uj�c zdania z widocznym wysi�kiem: - Wiedz, �e od tego spotkania wiele zale�y... Los zwi�za� nas ze sob� od chwili, gdy ujrza�e� �wiat�o dzienne w klinice, w kt�rej ja rozpoczyna�em w�wczas swoj� karier� naukow�. Moje losy s� ci znane, cho� ostatni raz widzia�e� mnie kilkana�cie lat temu. Twoje losy znane s� wszystkim na �wiecie, nikt jednak zapewne nie s�ysza� jeszcze od ciebie s��w zawieraj�cych tyle goryczy, ile mie�ci�o si� w tym, co przed chwil� powiedzia�e�. - Ale�, doktorze, to wcale nie gorycz. Prawd� m�wi�c, jestem przyzwyczajony do swojego trybu �ycia. Musz� by� w t...
Poszukiwany