!Arundhati Roy - Bóg rzeczy małych.txt

(567 KB) Pobierz
Arundhati Roy

B�g rzeczy ma�ych

Podzi�kowania
Pradipowi Krishenowi, mojemu najbardziej wymagaj�cemu
krytykowi, mojemu najbli�szemu przyjacielowi, mojej mi�o�ci.
Bez ciebie ksi��ka ta nie by�aby t� ksi��k�.
Pii i Mathvie za to, �e nale�� do mnie.
Aradhanie, Arjunie, Bete, Chandu, Carlowi, Golakowi, Indu,
Joannie, Naheedowi, Philipowi, Sanju, Veenie i Vivece za to,
�e pomagali mi przez te lata, kt�rych potrzebowa�am, aby
napisa� t� ksi��k�.
Pankajowi Mishrze za wyekspediowanie jej w �wiat.
Alokowi Rai i Shomitowi Mitterowi za to, �e byli czytelnikami,
o jakich marzy ka�dy pisarz.
Davidowi Godwinowi, lataj�cemu agentowi, przewodnikowi
i przyjacielowi. Za t� podr� do Indii, na kt�r� si� bez na-
mys�u zdecydowa�. Za sprawienie, �e rozst�pi�y si� wody.
Neelu, Sushmie i Krishanowi za to, �e podtrzymywali mnie
na duchu i dbali o stan moich �ci�gien.
Na koniec z ca�ego serca dzi�kuj� Dadi i Dadzie. Za ich
mi�o�� i wsparcie.
Spis tre�ci
1. Marynaty i Przetwory "Paradise"
2. �ma Pappa�iego
3. Wielki cz�owiek Laltain, ma�y cz�owiek
Mombatti
4. Abhilash Talkies
5. Kraina wybrana przez Boga
6. Kangury w Koczinie
7. Zeszyty m�dro�ci
8. Witaj w domu, Sophie Mol
9. Pani Pillej, pani Eapen, pani Rad�agopalan
10. Rzeka w ��dce
11. B�g rzeczy ma�ych
12. Ko�u Thomban
13. Pesymista i optymista
14. Praca jest walk�
15. Przeprawa
16. Kilka godzin p�niej
17. Dworzec w Koczinie
18. Dom Historii
19. Uratowa� Ammu
20. Pocztowy do Madrasu
21. Cena �ycia
Arundhati Roy (ur. 1959),
z wykszta�cenia architekt, pisz�ca
po angielsku Hinduska z New Delhi
swoim debiutem powie�ciowym
B�g rzeczy ma�ych zaskoczy�a
krytyk�w i czytelnik�w na ca�ym
�wiecie. Pierwszy nak�ad powie�ci
zosta� sprzedany w ci�gu pi�ciu dni
od dnia publikacji. Potem dziewi�ciu
wydawc�w brytyjskich stoczy�o
prawdziw� batali� finansow�
o prawo do jej wydania. Dzisiaj
zaliczki z wielu kraj�w - powie��
zosta�a prze�o�ona na siedemna�cie
j�zyk�w - przekroczy�y milion
dolar�w, co w wypadku powie�ci
o ambicjach literackich jest zawrotn�
sum�. Z dnia na dzie� nie znana
nikomu autorka seriali telewizyjnych
sta�a si� nie tylko prawdziw�
gwiazd� literack�, spadkobierczyni�
talentu Salmana Rushdiego,
Vladimira Nabokova, Williama
Faulknera, ale tak�e pierwsz�
indyjsk� kobiet�, kt�ra zdoby�a
jak�e presti�ow� nagrod� Bookera.
Bohaterami tej pi�knej powie�ci
s� trzy osoby: bli�ni�ta, ch�opiec
i dziewczynka, oraz ich matka.
Dzieci �yj� w barwnym, dziwnym
i zabawnym kokonie ochronnym,
tworzonym przez ich w�asny
g��boki i tajemny zwi�zek, blisko��
matki i bezpiecze�stwo miejsca-
domu i miasteczka na po�udniu
Indii, w Kerali. Matka dzieci �yje
jednak obok nich - mimo mi�o�ci,
jak� darz� si� wszyscy troje-
samotna i niespe�niona. Jest
rozwiedziona, co w ma�ej mie�cinie
na po�udniu Indii oznacza, �e mo�e
uzna� sw�j los za przypiecz�towany.
Przyjacielem dzieci i ukochanym
matki zostaje m�czyzna,
pochodz�cy z grupy uznanej
za niegodn� kontaktu. Ta mi�o��
nie ma perspektyw. Dlatego
patronuje jej B�g Rzeczy Ma�ych-
drobnych, kruchych, ulotnych,
nietrwa�ych, w kt�rych jednak
skupia si� ca�a nasza istota, bo to
one okre�laj� nasze �ycie, jego
jednostkowy wymiar.
Ksi��ka Arundhati Roy powsta�a
z gniewu wobec okrucie�stwa
i ob�udy oraz z zachwytu wobec
tego, co zawsze �wie�e i nowe, cho�
odwieczne. Jest to utw�r nowatorski
i tradycyjny, bogaty i czysty,
dramatyczny, ale pe�en liryzmu
i humoru, z ogromn� inwencj�
narracyjn� i j�zykow�. Dzi�ki
horyzontom intelektualnym autorki,
skali emocji i prawdziwie gi�tkiemu
j�zykowi �ycie bohater�w w bardzo
wielu punktach styka si� z naszym.
Nie tyle czyta si� t� ksi��k�, ile si�
w niej przebywa.
Dla Mary Roy. przy kt�rej dorasta�am.
Kt�ra nauczy�a mnie m�wi� "przepraszam ",
gdy chcia�am jej publicznie wej�� w s�owo.
Kt�ra kocha�a mnie na tyle mocno,
�e pozwoli�a mi odej�� od siebie.
Dla LKC, kt�ra, podobnie jak ja, przetrwa�a.
Ju� nigdy �adna historia
nie b�dzie opowiedziana tak, jakby by�a jedyn�.
1. Marynaty i Przetwory "Paradise"
Maj w Ajemenem to miesi�c gor�cy, melancholijny. Dni
s� d�ugie i wilgotne. Rzeka wysycha, a na nieruchomych,
pylistozielonych drzewach czarne wrony racz� si� jasnymi
owocami mango. Czerwone banany dojrzewaj�. Owoce chle-
bowc�w p�kaj�. Rozwi�z�e muszki bzycz� bezmy�lnie w po-
wietrzu nasi�kni�tym zapachem owoc�w. Potem, oszo�omione
ot�piaj�cym s�o�cem, t�uk� g�owami w czyste szyby okienne
i umieraj�.
Noce s� przejrzyste, lecz nasycone lenistwem i ci�kie od
oczekiwania.
Jednak z pocz�tkiem czerwca nadci�ga po�udniowo-za-
chodni monsun, a z nim przychodz� trzy miesi�ce wiatru i de-
szczu z kr�tkimi okresami ostrego, migotliwego s�o�ca,
w kt�rym bawi� si� zachwycone dzieci i chc� je jak najd�u�ej
zatrzyma�. Krajobraz staje si� bezwstydnie zielony. Zacieraj�
si� granice, gdy p�oty z tapioki zapuszczaj� korzenie i za-
kwitaj�. Ceglane mury pokrywa mechata ziele�. P�dy pieprzu
�migaj� do g�ry po s�upach elektrycznych. Dzikie bluszcze
przepe�zaj� przez nasypy z laterytu i przeskakuj� przez zalane
drogi. Pomi�dzy bazarami kursuj� �odzie. W ka�u�ach, kt�re
wype�niaj� dziury w drogach, p�ywaj� ma�e rybki.
Pada�o, kiedy Rahel wr�ci�a do Ajemenem. Uko�ne srebrne
sznury wbija�y si� w sypk� ziemi�, rozorywuj�c j� jak kule
karabinu maszynowego. Stary dom na wzg�rzu wci�� mia�
stromy, dwuspadowy dach jak naci�ni�ty na uszy kapelusz.
�ciany, tu i �wdzie powleczone mchem, rozmi�k�y i powy-
brzusza�y si� od wilgoci, kt�ra podchodzi�a od do�u. Dziki,
zaro�ni�ty ogr�d pe�en by� szept�w i ruchliwych ma�ych
stworze�. Po�r�d chaszczy szczur ociera� si� jak w�� o l�ni�cy
kamie�. Pe�ne nadziei ��te �aby �eglowa�y w b�otnistym
stawie w poszukiwaniu partner�w. Sk�pana w wodzie man-
gusta przesmyrgn�a przez okryty li��mi podjazd.
Dom wygl�da� na opuszczony. Drzwi i okna by�y poza-
mykane. Na werandzie z przodu nie sta�y krzes�a ani sto�y.
Lecz na zewn�trz wci�� parkowa� b��kitny plymouth z chro-
mowanymi statecznikami, a w domu wci�� mieszka�a Baby
Ko�amma. By�a ciotk� Rahel, a �ci�lej, m�odsz� siostr� jej
babci. W rzeczywisto�ci nazywa�a si� Nawomi, Nawomi Ipe,
lecz wszyscy m�wili na ni� Baby. Przydomek Baby Ko�amma
zyska�a sobie, kiedy by�a ju� wystarczaj�co doros�a, aby zo-
sta� ciotk�. Rahel nie przyjecha�a jednak do niej. Ani ona,
ani ciotka nie robi�y sobie w tej kwestii �adnych z�udze�.
Rahel przyjecha�a do swego starszego brata Esthy. Byli
bli�ni�tami dwujajowymi. Z ci��y mnogiej, jak to nazywaj�
lekarze. Urodzili si� z dw�ch osobnych, lecz jednocze�nie
zap�odnionych jajeczek. Estha - Esthappen - by� starszy
o osiemna�cie minut.
Nigdy nie byli do siebie zbyt podobni. Jeszcze w dzieci�-
stwie, kiedy Estha i Rahel mieli chude, dzieci�ce cia�ka, ro-
baki i twarze pyzate jak p�ny Elvis, nie s�ysza�o si� zwy-
czajowego: "Kt�re jest kt�re?", ze strony wiecznie u�miech-
ni�tych krewnych czy biskup�w Ko�cio�a syryjskiego, kt�rzy
cz�sto odwiedzali Ayemenem House, licz�c na datki.
Gorzej odr�nialni byli w g��bszych, bardziej utajonych
sferach.
W tych wczesnych, amorficznych latach, kiedy dopiero za-
cz�a si� pami��, kiedy �ycie sk�ada�o si� z samych Pocz�t-
k�w i wszystko by�o Na Zawsze, Esthappen i Rahel my�leli
o sobie razem jako "Ja", a osobno, indywidualnie, jako "My".
Jakby stanowili rzadk� odmian� bli�niak�w syjamskich, fi-
zycznie odr�bnych, lecz zro�ni�tych duszami.
Teraz, wiele lat p�niej, Rahel nawiedza wspomnienie
o tym, jak obudzi�a si� pewnej nocy, chichocz�c z komicz-
nego snu Esthy.
Ma r�wnie� inne wspomnienia, kt�re formalnie nie dla
niej by�y przeznaczone.
Pami�ta na przyk�ad (cho� jej tam nie by�o), co Pomara�-
czowo-Cytrynowy M�czyzna powiedzia� do Esthy w kinie
Abhilash Talkies. Pami�ta r�wnie� smak kanapek z pomido-
rami, kt�re Estha jad� w poci�gu pocztowym do Madrasu.
A to tylko ma�e rzeczy.
W ka�dym razie teraz Rahel my�li o sobie i swym bracie-
"Oni", poniewa� osobno nie s� ju� tym, czym byli albo czym
s�dzili, �e b�d�.
Ju� nigdy.
Ich �ywoty maj� teraz sw�j rozmiar i kszta�t, inny u Esthy,
inny u Rahel.
Obrysy, granice, kontury i kresy pojawi�y si� jak dru�yna
skrzat�w na ich osobnych horyzontach. Niskie stworzenia
o d�ugich cieniach, kt�re pe�ni�y stra� na zamglonym pogra-
niczu. Delikatne p�ksi�yce naros�y im pod oczami, mieli
teraz tyle lat co Ammu, kiedy umar�a. Trzydzie�ci jeden.
Jeszcze nie starzy.
Ju� nie m�odzi.
W wieku umieralnym.
Niewiele brakowa�o, a Estha i Rahel urodziliby si� w au-
tobusie. Samoch�d, w kt�rym Baba, ich ojciec, wi�z� Ammu,
ich matk�, do szpitala w Shillong na por�d, zepsu� si� na
kr�tej drodze przeje�d�aj�cej przez plantacj� herbaty w Asa-
mie. Zostawili samoch�d i zatrzymali zat�oczony autobus ko-
munikacji publicznej. Z charakterystycznym wsp�czuciem
n�dzarzy dla ludzi stosunkowo zamo�nych, a mo�e dlatego,
�e ci��a Ammu by�a gigantyczna, siedz�cy pasa�erowie ust�-
pili parze miejsca i przez reszt� podr�y ojciec Esthy i Rahel
musia� przytrzymywa� brzuch matki (a przy okazji ich sa-
mych), �eby si� nie koleba�. Potem si� rozwiedli i Ammu
wr�ci�a do Kerali.
Estha twierdzi�, �e gdyby urodzili si� w autobusie, mieliby
do�ywotnie prawo do darmowych przejazd�w autobusami.
Nie wiadomo, sk�d to wiedzia�, lecz przez wiele lat bli�ni�ta
mia�y do rodzic�w troch� �alu, �e ich tego prawa pozbawili.
Byli r�wnie� przekonani, �e gdyby zostali przejechani
przez samoch�d na pasach dla pieszych, rz�d zap�aci�by za
ich pogrzeb. W ich wyobra�eniu po to by�y w�a�nie pasy dla
pieszych. Darmowy pogrzeb. Rzecz jasna, w Ajemenem nie
by�o pas�w dla pieszych, a wi�c i perspektywy darmowego
pogrzebu, nie by�o ich zreszt� r�wnie� w Kottajam, najbli�-
szym mie�cie, lecz widzieli pasy z okna samochodu, kiedy
jechali do Koczinu, oddalonego o dwie godziny drogi.
Rz�d nie zap�aci� za pogrzeb Sophie Mol, poniewa� nie
zosta�a przejechana na pasach dla pieszych. Pogrzeb odby�
si� w Ajemenem, w starym ko�c...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin