Moir Anne, Jesse Dawid - Płeć mózgu.doc

(915 KB) Pobierz

Anne Moir, David Jessel

Płeć mózgu

Państwowy Instytut Wydawniczy; Warszawa 1993

------------------------------------------------------------

Status 3; Wersja 1.0; Ostatnia modyfikacja: 2003.11.02 15:30

------------------------------------------------------------

Anne Moir, David Jessel

Płeć mózgu

o prawdziwej różnicy między mężczyzną a kobietą

 

Przełożyła

Nina Kancewicz-Hoffman

 

Biblioteka Myśli Współczesnej

Państwowy Instytut Wydawniczy

------------------------------------------------------------

Tytuł oryginału

BRAIN SEX. THE REAL DIFFERENCE BETWEEN MEN AND WOMEN

 

Okładkę projektował

MACIEJ URBANIEC

 

Copyright @ Anne Moir & David Jessel

@ Copyright for the Pohsh edition by

Państwowy Instytut Wydawniczy 1993

ISBN 83-06-02321-8

-------------------------------------------

PRINTED IN POLAND

Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995 r.

Wydanie pierwsze - dodruk

Ark. wyd. 14,3. Ark. druk. 18,75

Papier offset, kl. III 70g, 82x104 cm

Drukarnia Kujawska w Inowrocławiu

===========================================

 

 

PODZIĘKOWANIA

 

Nasza książka oparta jest na badaniach prowadzonych przez wielu naukowców z całego świata. Bez ich zapału w dążeniu do poznania prawdy nie mogłaby w ogóle powstać. To przede wszystkim im winniśmy naszą wdzięczność. Szczególnie pragniemy podziękować tym uczonym, którzy cierpliwie odpowiadali na nasze pytania lub przysyłali nam wyniki swoich ostatnich badań. Są to: dr Camilla Benbow, dr Anke Ehrhart, dr Helen Fisher, dr Robert Goy, dr Roger Gorski, prof. Lauren Julius Harris, dr Melissa Hines, prof. Doreen Kimura, dr Jane Lancaster, dr Jerry Levy, dr Seymour Levine, dr Catherine Mateer, dr Bruce McEwen, dr Dianne McGuiness, dr Jeanette McGione, dr Heino Meyer-Bahlburg, prof. Julian Stanicy, dr June Reinisch, dr Richard Restak, dr Alice Rossi, prof. Walter Stumpf, prof. Lionel Tiger, prof. David Taylor, dr Sandra Witleson i dr Glen Wilson. Nieżyjąca już dr Corinne Hutt, pionierka w badaniach odmienności między płciami, najbardziej się niegdyś przyczyniła do zainteresowania mnie (A. M.) tą kwestią.

Dla tych wszystkich, którzy sami chcieliby się dalej zająć tą problematyką, książka zawiera na końcu szczegółową bibliografię. Obejmuje ona listę pozycji podstawowych oraz opracowania cytowane w przypisach.

Opisane w książce przykłady to nie tyle indywidualne przypadki, ile uogólnienia wynikające z bardzo licznych badań szczegółowych.

Umieszczony na końcu rozdziału trzeciego test na płeć mózgu oparty jest na naukowej analizie różnic między kobietami a mężczyznami. Testowi poddano statystycznie znaczącą liczbę osób i jego wiarygodność została potwierdzona. Za wypełnienie pierwszej wersji testu i dostarczenie nam trafnych komentarzy, które doprowadziły do powstania poprawionej wersji ostatecznej, wdzięczni jesteśmy żołnierzom z jednostki Blue Boar w Aldbourne, pracownikom Canadian Broadcasting Corporation oraz współpracownikom Jenni Turner z Financial Planning Service.

Pragniemy również podziękować Bernardowi Cornwellowi i Sennie Dilmot za ich celne i pomocne uwagi dotyczące ostatecznej wersji maszynopisu. Zasadniczy wkład do tej książki wniosła osoba, która pragnie jednak pozostać anonimowa.

Szczególna wdzięczność należy się Susan Watt, redaktorowi naczelnemu wydawnictwa Michael Joseph, która od samego początku entuzjastycznie wspierała nasze przedsięwzięcie. Nader wnikliwie czytała ona każdą kolejną wersję maszynopisu i przysyłała nam całe stosy trafnych uwag, które ogromnie przyczyniły się do udoskonalenia naszej pracy.

Ostatecznie jednak ta książka to nasze dzieło i cała odpowiedzialność za wszystkie zawarte w niej błędy spoczywa wyłącznie na nas.

    Anne Moir i David Jessel

 

 

PRZEDMOWA

 

Około dwudziestu lat temu Anne Moir, pracująca wówczas nad swoją rozprawą doktorską, przysłuchiwała się wykładowi doktor - teraz już Lady - Mary Warnock, najwyższego autorytetu w intelektualnych sferach Oksfordu. Tezą wykładu było stwierdzenie, że nie ma już dzisiaj żadnego powodu, by kobiety nie osiągały najwyższej doskonałości w matematyce, która do tej pory - nieważne, z jakich przyczyn - stanowiła teren wyłącznie męski.

Pod koniec wykładu Anne Moir wstała i powiedziała, że wszystko, na co natrafia we własnej pracy, prowadzi do wniosku, że kobiety są genetycznie skazane na to, by być gorszymi matematykami - nawet najlepsze kobiety będą zawsze gorsze od najlepszych mężczyzn.

Jej wypowiedź przyjęta została przez kobiece audytorium z pogardą, kpinami i nie skrywaną wrogością. Anne Moir obudziła się w środku nocy z rewoltującym podejrzeniem, że jej płeć ustępuje mężczyznom nie tylko w matematyce, ale w działalności umysłowej w ogóle.

Wkrótce udoskonaliła tę tezę w sposób następujący: jeżeli mamy dowody na różnice uzdolnień między mężczyznami a kobietami, to negowanie ich jest intelektualną nieuczciwością. Oczywiście, przede wszystkim trzeba było wystarczająco udokumentować wstępną przesłankę - że można naukowo i klinicznie udowodnić występowanie różnic między mózgami mężczyzn i kobiet.

I tak rozpoczęło się, częściowo jako hobby, częściowo z ciekawości, zbieranie danych naukowych z całego świata.

Dziesięć lat temu Anne Moir była producentem w dziale aktualności telewizji BBC. David Jessel był tam reporterem. Pewnego nudnawego popołudnia, rozważając rozmaite pomysły, Anne Moir wspomniała, że ciekawie byłoby zrobić program o różnicach między mężczyznami a kobietami.

David Jessel przyznał, że pierwszy raz słyszy, iż - pominąwszy anatomię i funkcje prokreacyjne - jakiekolwiek różnice istnieją. Przyznał też, że jeśli tylko takie różnice naprawdę zostały odkryte, taka nowość z pewnością warta byłaby uwagi.

Dane na ten temat pojawiają się co jakiś czas w różnych miejscach - wyjaśniła Anne Moir. Niektórzy naukowcy wydają się niemal przestraszeni swymi odkryciami. Bagatelizują ich wagę, obawiając się tego, co one oznaczają. Przede wszystkim dlatego, że z badań tych zdaje się wynikać, iż umysły kobiet i mężczyzn są różne. A to nigdy nie zostanie wszak zaakceptowane. Niektórzy nowatorscy autorzy łączą już ze sobą poszczególne wątki, przybywają jednak wciąż nowe dane, a całościowy obraz wyłania się stopniowo...

Jessel był zaintrygowany, ale jego typowo dziennikarskie myślenie na krótki dystans sprawiło, że zapomniał wkrótce o tej rozmowie.

Niemal dziesięć lat później, w podobnie nudnawe popołudnie, rozglądając się za pomysłem na program telewizyjny przypomniał sobie o Anne Moir. Przeszła ona tymczasem do pracy w telewizji transatlantyckiej. Eksploatując bezlitośnie telefon BBC ze świadomością, że to nie on będzie płacił rachunek, David Jessel tropił Anne Moir z Londynu... do Toronto... i znów do Londynu, gdzie była teraz redaktorem odpowiedzialnym za sprawy europejskie w Canadian Broadcasting Corporation. Okazało się, że mieszka wraz z mężem 150 metrów od londyńskiego mieszkania Jessela.

Spotkali się na lunchu. Anne Moir nadal interesowała się badaniami nad mózgiem. W ostatnim czasie nastąpił gwałtowny rozwój tej dziedziny. Wyniki są uderzające i mają rozstrzygający charakter. Naukowcy mogą teraz dowieść w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, że między mózgiem męskim a żeńskim występują różnice.

Wie o tym zaledwie paru naukowców i paru specjalistów pisujących na te tematy, ale informacje są dostępne dla każdego, kto tylko zechce i potrafi je zebrać. Strych Anne Moir przepełniony jest kserokopiami prac, czasami niepojęcie wręcz uczonych, napisanych przez wybitnych ludzi.

Czy umiałabyś wytłumaczyć to wszystko laikowi? - zapytał David Jessel, którego zainteresowanie biologią i wiedza z tej dziedziny wyparowały w dniu, kiedy kazano mu zrobić sekcję zakonserwowanego karalucha.

Anne Moir odpowiedziała, że chyba tak. Jako osobę z wykształceniem przyrodniczym niepokoiło ją jednak to, co z tych odkryć wynika dla wyjaśnienia naszych - kobiecych i męskich - zachowań.

Zawarli umowę. Anne Moir będzie Davidowi Jesselowi wyjaśniała wyniki badań naukowych. Następnie razem będą dyskutować, w jaki sposób badania te mogą tłumaczyć rozmaite aspekty zachowań ludzkich. A potem Anne Moir powróci do publikacji naukowych, żeby sprawdzić, czy ich pomysły są uzasadnione.

Przez rok, co miesiąc, Anne Moir przekazywała Davidowi Jesselowi stertę teczek wypełnionych artykułami naukowymi oraz własną opinię, które z nich uważa za najważniejsze, najbardziej znaczące odkrycia. Jessel przekazywał jej potem 30 stron, na których wyjaśniał, co to wszystko w jego rozumieniu znaczy.

Oboje byli zaintrygowani tym, czego się w trakcie tej pracy dowiadywali. Były tam wszystkie składniki dobrego programu telewizyjnego. A tymczasem okazało się, że napisali książkę.

 

 

WSTĘP

 

Mężczyźni różnią się od kobiet. Obie płcie są sobie równe jedynie ze względu na wspólną przynależność do tego samego gatunku - Homo sapiens. Utrzymując, że ich skłonności, uzdolnienia czy zachowania są takie same, budujemy społeczeństwo oparte na biologicznym i naukowym kłamstwie.

Płcie są od siebie odmienne, ponieważ mózgi kobiet i mężczyzn różnią się od siebie. Mózg, narząd najważniejszy tak dla ludzkich emocji, jak i działań, jest u nich skonstruowany odmiennie. Przetwarza on informacje w różny sposób, co daje w efekcie odmienne postrzeżenia, preferencje i zachowania.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpiła eksplozja badań naukowych nad tym, co różni obie płcie. Lekarze, przyrodnicy, psychologowie i socjologowie pracując niezależnie od siebie dokonali wielu odkryć, które zebrane razem tworzą zadziwiająco spójny obraz. A jest to obraz uderzającej wręcz asymetrii płciowej.

Uzyskaliśmy w końcu odpowiedź na gorzki lament - dlaczego kobieta nie może być nieco bardziej podobna do mężczyzny? Nadszedł czas, by zburzyć społeczny mit, że kobieta i mężczyzna mogą się wymieniać rolami, bo są pod każdym względem tacy sami. Nie we wszystkim są tacy sami.

Do niedawna różnice w zachowaniu między płciami wyjaśniane były uwarunkowaniami społecznymi - oczekiwaniami rodziców, których postawy odzwierciedlały z kolei oczekiwania społeczeństwa. Małym chłopcom wciąż mówi się, że nie powinni płakać i że droga na szczyt hierarchii społecznej zależy od ich męskiej siły przebicia i agresywności. Ignorowano biologiczny punkt widzenia, wedle którego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, ze względu na sposób, w jaki jesteśmy zbudowani. Dzisiaj zbyt wiele jest już dowodów na różnice biologiczne między kobietą a mężczyzną, aby argumentacja socjologiczna mogła być rozstrzygająca. Argumentacja biologiczna dostarcza teraz gruntownych i naukowo uzasadnionych podstaw pozwalających nam zrozumieć, dlaczego jesteśmy tym, kim jesteśmy.

Skoro wyjaśnienie socjologiczne jest niewystarczające, tym bardziej przekonywająca wydaje się argumentacja biochemiczna - że to hormony determinują nasz swoisty, stereotypowy sposób zachowania. Jak jednak zobaczymy, same hormony nie dostarczają odpowiedzi. Różnica powstaje z wzajemnego oddziaływania hormonów i mózgu mężczyzny lub kobiety, już z góry specyficznie ukształtowanego, by mógł z nimi wchodzić w reakcję.

To, co przeczytacie w tej książce o różnicach między kobietami a mężczyznami, może jednych i drugich rozzłościć lub dać im powody do samozadowolenia. Obie reakcje są niewłaściwe. Jeżeli kobiety mają jakiś powód do wściekłości, to nie dlatego, że nauka zlekceważyła ich z trudem wygraną walkę o równouprawnienie. Swój gniew powinny skierować przede wszystkim przeciwko tym, którzy starali się zafałszować, a nawet zanegować samą istotę kobiecości. Wiele kobiet w ciągu ostatnich trzydziestu lub czterdziestu lat wychowywano w przekonaniu, że są, albo powinny być, "równie dobre jak każdy mężczyzna". A próbując to osiągnąć, dotkliwie i niepotrzebnie cierpiały, przeżywały frustracje i rozczarowania. Wpojono im przekonanie, że gdy tylko zrzucą pęta męskich uprzedzeń i zniewolenia - uznawanych za przyczynę ich statusu obywateli drugiej kategorii - bramy Ziemi Obiecanej równości staną przed nimi otworem. Kobiety w końcu staną się wolne i będą się mogły wspinać na najwyższe szczyty kariery zawodowej.

Jednakże, mimo większej emancypacji, w kategoriach wykształcenia, szans życiowych i postaw społecznych kobiety nie są dziś w sytuacji znacząca lepszej niż trzydzieści lat temu. Pani Thatcher jest nadal wyjątkiem potwierdzającym regułę. Więcej było kobiet w rządzie brytyjskim w latach trzydziestych naszego wieku, niż jest ich obecnie. Liczba członkiń parlamentu nie wzrosła znacząca w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Dostrzegając, że płci żeńskiej nie udało się zbliżyć do założonego ideału proporcjonalnego udziału we władzy, wiele kobiet ma wrażenie, że to one zawiodły. Tymczasem po prostu nie udało im się całkowicie upodobnić do mężczyzn.

Mężczyźni, z drugiej strony, nie mają żadnego powodu, by świętować w poczuciu zadowolenia z siebie, choć bez wątpienia niektórzy znajdą w tym potwierdzenie swoich męskich uprzedzeń. To prawda, na przykład, że większość kobiet nie umie czytać mapy tak dobrze jak mężczyzna. Ale kobiety umieją lepiej odczytać charakter ludzki. A ludzie są ważniejsi niż mapy. (W tym momencie męski umysł poszuka wyjątków od tego twierdzenia.)

Niektórzy naukowcy są szczerze przestraszeni tym, co odkryli. Pewne ich odkrycia zostały jeśli nie wręcz zatajone, to w każdym razie po cichu odłożone na półkę ze względu na potencjalne skutki społeczne. Ale zazwyczaj lepiej za podstawę działania przyjąć prawdę, niż z najlepszą wolą utrzymywać, że prawda nie ma prawa być prawdą.

Lepiej także wzajem się uzupełniające odmienności kobiet i mężczyzn uznać i wykorzystać. Lepiej, by kobiety wnosiły do społeczeństwa swoje specyficznie kobiece talenty, niż traciły energię w dążeniu do pseudomęskości. Bardziej rozwinięta wyobraźnia kobiety może rozwiązać trudne problemy - tak zawodowe, jak i domowe - szybko i tylko z pozoru intuicyjnie.

Za uznaniem różnic między kobietami a mężczyznami najmocniej przemawia jednak przekonanie, że zapewne uczyni nas to szczęśliwszymi. Przyznając, na przykład, że seks ma odmienne źródła, motywację i znaczenie w kontekście budowy i funkcjonowania mózgu kobiety i mężczyzny, że małżeństwo jest dla biologii mężczyzny czymś głęboko nienaturalnym - możemy stać się lepszymi, rozważniejszymi mężami i żonami. Rozumiejąc, że role matki i ojca nie są identyczne - możemy stać się lepszymi rodzicami.

Największą różnicą w zachowaniach między mężczyznami a kobietami jest naturalna, wrodzona agresywność mężczyzn, co w dużym stopniu wyjaśnia ich historyczną dominację w obrębie naszego gatunku. Mężczyźni nie nauczyli się agresji jako jednej z taktyk w wojnie płci. Naszych synów nie uczymy agresywności; tak naprawdę - bezskutecznie próbujemy ich tego oduczyć. Nawet najbardziej niechętni uznaniu różnic międzypłciowych naukowcy zgadzają się, że jest to cecha męska i że nie można jej wytłumaczyć uwarunkowaniem społecznym.

Pisarz H. H. Monro - "Saki" - napisał pouczające opowiadanie o liberalnej rodzinie, w której rodzice starali się stłumić naturalną męską agresję swojego syna odmawiając mu kompletu ołowianych żołnierzyków. Zamiast tego podarowali mu komplet ołowianych urzędników i nauczycieli. Wszystko szło, w ich przekonaniu, dobrze - aż do momentu, kiedy zakradli się do jego pokoju i zobaczyli, że właśnie przygotował walną bitwę między regimentami swoich zabawkowych nauczycieli i biurokratów. Na szczęście dla dziecka rodzice zdali sobie w końcu sprawę, że próba uczynienia z niego kogoś, kim nie jest i być nie może, nigdy nie będzie skuteczna.

Jesteśmy aroganckim gatunkiem. Uważamy, że nasza wyższość nad innymi zwierzętami wyrażająca się w zdolności do rozumowania i rozróżniania obiektów czyni nas bliższymi aniołom niż szympansom. Być może to powoduje, iż myśląc o sobie jako o panach własnego losu ignorujemy myśl, że podlegamy przecież biologicznym imperatywom własnego ciała. Zapominamy, że w ostatecznym rozrachunku - tak samo jak u innych zwierząt - to, jacy jesteśmy i jak się zachowujemy, jest w znacznej części podyktowane komunikatami, które kształtują i informują nasz mózg.

Kobiety i mężczyźni mogą żyć szczęśliwiej, lepiej się rozumieć, bardziej kochać i urządzić świat z lepszym skutkiem, gdy zaakceptują swą odmienność. Będziemy wówczas mogli budować nasze życie na bliźniaczych, ale odmiennych filarach osobowości obu płci. Nadszedł już czas, by odrzucić fałszywą tezę, że kobiety i mężczyźni stworzeni zostali identyczni. Tak nie jest. I ani największy idealizm, ani najbujniejsza fantazja nie zmienią tego faktu. Mogą co najwyżej stworzyć napięcie w stosunkach między płciami.

Zrozumienie, że mężczyźni są silni w dziedzinach, w których kobiety są słabe, a kobiety silne w tym, w czym słabi są mężczyźni, może i w sali obrad, i w sypialni zapoczątkować mądrzejsze i szczęśliwsze stosunki między kobietą a mężczyzną.

Stary dowcip mówił, że książka "Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach" jest bardzo cienka, a jej strony są całkowicie puste.

Przyszedł czas, by je zapełnić.

 

 

1. RÓŻNICE

 

Sto lat temu obserwacja, że mężczyźni różnią się od kobiet wieloma możliwościami, uzdolnieniami i umiejętnościami, byłaby beznadziejnym truizmem, banalną oczywistością.

Taka uwaga wypowiedziana dzisiaj wywołałaby zupełnie inne reakcje. W ustach mężczyzny oznaczałaby niedostateczną ogładę towarzyską, naiwność w dziedzinie socjopolityki pici, niedopuszczalne braki w potocznej wiedzy albo niezręczną próbę prowokacji. Kobieta ryzykująca taką opinię spotkałaby się z pogardą jako zdrajczyni swojej płci, sprzeniewierzająca się z trudem wywalczonym "zwycięstwom" ostatnich kilkudziesięciu lat, kiedy to kobiety dążyły do osiągnięcia równości pozycji, szans i uznania w społeczeństwie.

W rzeczywistości jednak wszyscy niemal naukowcy i badacze specjalizujący się w tym przedmiocie doszli do wniosku, że mózgi kobiet i mężczyzn są różne. Rzadko zdarza się większa przepaść między tym, co sądzi inteligentna, oświecona opinia publiczna - że kobiety i mężczyźni mają takie same mózgi - a tym, co wie nauka: że tak nie jest.

Nadając swemu artykułowi naukowemu tytuł: "Czy rzeczywiście mózgi kobiet i mężczyzn są różne?", kanadyjska badaczka przyznała jednocześnie, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista:

"Niewątpliwie tak. Byłoby zadziwiające, gdyby mózgi kobiet i mężczyzn nie były różne, biorąc pod uwagę ogromne różnice morfologiczne [strukturalne] i uderzające często odmienności w zachowaniu kobiet i mężczyzn." (1)

Większość z nas wyczuwa intuicyjnie, że płcie są odmienne. Ale stało się to powszechną, występną tajemnicą, którą zachowujemy dla siebie. Przestaliśmy ufać naszemu zdrowemu rozsądkowi.

W rzeczywistości w czasie naszego pobytu na tej planecie byliśmy zawsze gatunkiem seksistowskim, wyraźnie podkreślającym odmienności związane z płcią. Nasza biologia wyznaczyła samcom i samicom Homo sapiens odmienne funkcje. Nasza ewolucja wzmocniła i udoskonaliła te różnice. Nasza cywilizacja je odzwierciedla. Nasza religia i edukacja potęgują je.

Dziś jednak obawiamy się swojej historii i odrzucamy ją. Obawiamy się jej, bo boimy się wyjść na współwinnych wielowiekowych, krzywdzących uprzedzeń wobec płci. Odrzucamy ją, ponieważ chcemy wierzyć, że ludzkość, uwalniając się od ciężaru animalnej przeszłości i neandertalskich początków, wyzwoliła się od dyktatu biologii.

W ciągu ostatnich trzydziestu lat niewielka, ale wpływowa grupa ludzi powodowanych dobrymi intencjami próbowała nas przekonać do przyjęcia tej nowej, buntowniczej opinii. Odkryli oni, że religie i edukacja to spisek samców służący utrzymaniu podporządkowanej pozycji kobiet. Odkrycie jest prawdopodobnie słuszne. Wykryli także, że nasze tak zwane cywilizacje zbudowane są na męskiej agresji i dominacji. To także zapewne prawda. Jak dotąd wszystko jest w porządku.

Problem pojawia się wtedy, kiedy szukać zaczynamy wyjaśnienia, dlaczego tak się stało. Jeżeli kobiety i mężczyźni są i zawsze byli identyczni w takim stopniu, jaki wynika z posługiwania się identycznymi mózgami, to w jaki sposób płeć męska zdołała tak skutecznie we wszystkich prawie kulturach i społeczeństwach na świecie zapewnić sobie dominację nad kobietami? Czy to tylko przewaga mężczyzn pod względem muskulatury i wagi ciała spowodowała, że świat kobiet był przez parę tysięcy lat terytorium okupowanym? Czy też fakt, że jeszcze parę wieków temu kobiety przez większą część życia były w ciąży? A może bardziej prawdopodobne jest - jak sugerują fakty - że u źródeł tego, jakim jesteśmy społeczeństwem i jakimi ludźmi, leżą różnice między mózgami kobiety i mężczyzny? Są takie dane biologiczne, których przy najlepszej i najbardziej seksualnie wyzwolonej woli nie możemy pomijać. Czy nie byłoby lepiej, zamiast z bezsilną wściekłością odrzucać różnice między płciami, uznać je, zrozumieć, wykorzystywać, a nawet cieszyć się nimi?

Przez ostatnie sto lat naukowcy starali się wyjaśnić te różnice - choć trzeba powiedzieć, że na pierwszym etapie badań nad płciowo zdeterminowanymi odmiennościami mózgów posługiwano się metodami równie prymitywnymi jak przyjęte w tych badaniach założenia. Proste pomiary mózgu dowodziły podobno, że kobietom brak niezbędnego wyposażenia umysłowego, które pozwalałoby domagać się uznania ich równości intelektualnej. Niemcy szczególnie pasjonowali się tymi badaniami naukowymi opartymi na centymetrze krawieckim. Bayerthal (1911) uznał, że minimalnym wymogiem wobec profesora chirurgii powinien być obwód głowy rzędu 52-53 centymetrów: "Poniżej 52 cm nie można oczekiwać żądnej znaczącej działalności intelektualnej natomiast poniżej 50.5 cm nie można oczekiwać normalnego poziomu inteligencji." W związku z tym stwierdził on także: "Nie mamy co pytać o obwód głowy genialnych kobiet - one nie istnieją." (2)

Francuski naukowiec Gustave Le Bon, zauważając, że wiele paryżanek ma mózgi bliższe swoim rozmiarem mózgom goryli niż mężczyzn, wyciągnął stąd wniosek, iż niższość kobiet jest "tak oczywista, że nikt ani na chwilę nie może w nią zwątpić". I proroczo ostrzegł przed "dniem, kiedy kobiety, niewłaściwie rozumiejąc pośledniość przeznaczonych im przez naturę zajęć, opuszczą dom i wezmą udział w naszych zmaganiach; ten dzień zapoczątkuje rewolucję społeczną i wszystko, co podtrzymuje święte więzy rodzinne, ulegnie zagładzie..." (3)

Ta rewolucja społeczna towarzyszy nam już od jakiegoś czasu; dokonała się także rewolucja w nauce o odmiennościach mózgów. Wiele, może nawet większość, tajemnic funkcjonowania mózgu musi zostać jeszcze rozwikłanych, ale różnice między mózgami samców i samic - a także proces powstawania tych różnic - stały się już jasne. Niejedno jest jeszcze do poznania, niejeden być może szczegół czy zastrzeżenie do dodania, ale obecna wiedza o naturze i przyczynach tych różnic nie zostawia miejsca na spekulacje, uprzedzenia czy racjonalnie uzasadnione wątpliwości.

Ale właśnie teraz, kiedy nauka może nam już powiedzieć, co to za różnice i skąd się biorą, żąda się od nas odrzucenia założenia, że różnice istnieją, jakby sama ta myśl była występna.

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat byliśmy świadkami dwu przeciwstawnych procesów: rozwoju badań naukowych nad różnicami między płciami i politycznej negacji istnienia takich różnic. Te dwa prądy intelektualne są, co zrozumiałe, w konflikcie. Nauka wie, że grzebiąc się w sprawach różnic między płciami ponosi ryzyko: jednemu przynajmniej badaczowi z tej dziedziny odmówiono środków na badania argumentując, że "takich prac prowadzić nie należy" (4). Inny powiedział nam, że zaprzestał pracy, ponieważ "presja polityczna - presja na prawdę" stała się nie do wytrzymania. (5) Z drugiej strony - nawet wśród badaczy odmienności płci zdarzają się tacy, którzy zdają się celowo lekceważyć te odkrycia naukowe, których implikacje mogą im się wydawać zbyt niewygodne.

Pierwsze systematyczne testy badające różnice między płciami przeprowadzone zostały w roku 1882 przez Francisa Gattona z South Kensington Museum w Londynie. Twierdził on, że zidentyfikował znaczące różnice płciowe dające mężczyznom pierwszeństwo pod względem siły chwytu, wrażliwości na ostre, świszczące dźwięki i zdolności do pracy w warunkach stresu. Wykrył też, że kobiety są bardziej wrażliwe na ból. (6)

Dziesięć lat później w Stanach Zjednoczonych badania wykazały, że kobiety słyszą lepiej niż mężczyźni, mają bardziej konwencjonalne słownictwo i wolą kolor niebieski od czerwonego. Mężczyźni przedkładali czerwony nad niebieski, mieli swobodniejsze słownictwo. Preferowali także myślenie bardziej abstrakcyjne i ogólne, podczas gdy kobiety wolały problemy praktyczne i konkretne zadania. (7)

Książka Havellocka Ellisa "Mężczyzna i kobieta", opublikowana w roku 1894, natychmiast wzbudziła zainteresowanie i miała osiem wydań. Wśród odnotowanych przez niego różnic znajdujemy przewagę kobiet nad mężczyznami pod względem pamięci, sprytu, umiejętności udawania, zdolności do współczucia, cierpliwości i schludności. Prace kobiet naukowców uznał on za dokładniejsze niż prace mężczyzn, ale "może nieco brakuje im szerokości spojrzenia i samodzielności, choć w ograniczonym zakresie godne są podziwu". Kobiecy geniusz wydawał się potrzebować wsparcia mężczyzny. Ellis podaje przykład pani Curie, która została żoną - już wtedy wybitnego - naukowca, a także podkreśla, że wszystkie najlepsze wiersze pani Browning powstały po tym, gdy miała ona szczęście spotkać pana Browninga. Ellis stwierdził, że kobiety nie lubią intelektualnego w swej istocie procesu analizy: "Czują instynktownie, że analiza mogłaby zniszczyć sferę emocji, która najczęściej powoduje ich czynami i która najbardziej do nich przemawia." (8)

Obserwacje te pozostałyby jedynie ciekawostkami nauki, gdyby nie rozwój z początkiem lat sześćdziesiątych nowych badań nad mózgiem. Paradoksalnie - odkrycie neurologicznych różnic między płciami zbiegło się w czasie z okresem, kiedy w polityce najgłośniej negowano samo ich istnienie.

Paradoksalnie także - zainteresowanie tymi różnicami wyrosło z naukowego dążenia do ich zatarcia. Problem powstał w związku z testami IQ. Badacze zauważyli stałe różnice na korzyść jednej płci w niektórych spośród badanych zdolności. Ze strony społeczności naukowej nie spotkało się to z chóralnym okrzykiem "Eureka". Wprost przeciwnie, traktowano to jako coś w rodzaju przeszkody zamącającej czyste wody ścisłych pomiarów inteligencji. W latach pięćdziesiątych dr D. Wechsler, amerykański uczony, autor najczęściej dziś używanych testów IQ, stwierdził, że ponad trzydzieści testów "dyskryminuje" jedną lub drugą płeć. Użycie tego właśnie słowa sugeruje, że to same testy były w jakimś stopniu winne odmiennym wynikom osiąganym przez obie płcie.

Wechsler oraz inni badacze starali się rozwiązać problem przez eliminowanie wszystkich tych testów, które prowadziły do wniosków o znaczących różnicach między płciami. Kiedy okazało się, że nadal trudno jest uzyskać "neutralne płciowo" rezultaty, z rozmysłem wprowadzono pozycje o "odchyleniu męskim" lub "kobiecym", aby uzyskać w przybliżeniu równą punktację. (9) Dziwny to sposób prowadzenia badań naukowych. Jeżeli wyniki badań nie odpowiadają nam - w taki sposób ustalamy dane, aby otrzymać wnioski łatwiejsze do zaakceptowania. Odpowiednikiem takiego postępowania w sporcie byłoby wyrównanie szans olimpijczyków w skoku o tyczce przez obciążenie ich rozmaitymi ołowianymi ciężarkami lub przydzielenie im tyczek o różnej długości, tak aby górę wzięła pożądana prawda: że wszyscy skoczkowie o tyczce, niezależnie od talentu i zwinności, stworzeni zostali równi.

Jednakże różnice między płciami nadal się pojawiały, jak uparte chwasty na troskliwie pielęgnowanym trawniku. Na podstawie serii cząstkowych testów Wechsler doszedł nawet do wniosku, że dałoby się wykazać wymierną wyższość kobiet nad mężczyznami pod względem inteligencji ogólnej. Z drugiej strony - spośród 105 testów oceniających umiejętność rozwiązywania zagadek z labiryntem, którymi objęto możliwie najbardziej różnorodne populacje na całym świecie, od najprymitywniejszych do tych o najwyższym stopniu rozwoju cywilizacyjnego, 99 wykazało w tej dziedzinie bezsporną wyższość mężczyzn. Być może najbezpieczniejszą i najmniej kontrowersyjną syntezą tych wyników byłoby stwierdzenie, że dziewczynki są zbyt inteligentne, by zajmować się czymś tak głupim jak testy z labiryntem.

Zajęty szukaniem technik IQ neutralnych ze względu na płeć, Wechsler traktował dowody odmienności płci jedynie jako utrudnienie. Podobnie jak Kolumb mógł uważać odkrycie Ameryki za rzecz mało ważną, bo przecież szukał Indii Zachodnich, Wechsler zauważył jedynie nawiasowo: "Nasze badania potwierdziły to, o czym często zapewniali poeci i powieściopisarze, a w co od dawna wierzyli zwykli ludzie, mianowicie, że mężczyźni nie tylko zachowują się, ale i myślą inaczej niż kobiety." (10)

To, co brytyjska pionierka badań nad odmiennością płci nazwała "zmową milczenia otaczającą temat różnic między płciami u ludzi" (11), zostało wkrótce utopione w potoku socjologicznych wyjaśnień. Dzieci, dowodzono, rodzą się neutralne psychoseksualnie. Dopiero potem rodzice, nauczyciele, pracodawcy, politycy i wszystkie złe duchy społeczeństwa przystępują do pracy nad dziewiczą niewinnością umysłu. Najgłośniejszej grupie broniącej teorii neutralności przewodził dr John Money z Johns Hopkins University w Stanach Zjednoczonych: "W momencie narodzin psychoseksualność jest niezróżnicowana. (...) zróżnicowanie na męską i kobiecą następuje pod wpływem różnorodnych doświadczeń dorastania." (12)

A więc różnice między kobietami a mężczyznami muszą być wynikiem warunkowania społecznego. Winić należy społeczeństwo, jak zresztą zazwyczaj w opinii socjologów.

 

Jeżeli nawet mechanizmy powstawania różnic między płciami są nadal kwestią sporną, to istnienie tych różnic uznano wśród naukowców za bezsporne. Nie wolno ani na chwilę zapominać, że ta książka dotyczy przeciętnej kobiety i przeciętnego mężczyzny. Podobnie możemy powiedzieć, że mężczyźni są wyżsi od kobiet. Proszę spojrzeć na jakikolwiek zatłoczony pokój i będzie to niewątpliwe. Oczywiście, niektóre kobiety okażą się wyższe niż mężczyźni, a może się zdarzyć, że najwyższa kobieta będzie wyższa od najwyższego mężczyzny. Ale statystycznie mężczyźni są przeciętnie o 7 procent wyżsi, a najwyższa osoba nie tylko w pokoju, ale na świecie, to z całą pewnością mężczyzna.

Statystyczna zmienność różnic między kobietą a mężczyzną, jakimi będziemy się zajmować, różnic w umiejętnościach, uzdolnieniach i możliwościach, jest dużo większa niż zróżnicowanie pod względem wzrostu. Zawsze będą wyjątki od przeciętnej - osoby z "płciowo niewłaściwymi" uzdolnieniami - ale wyjątki nie unieważniają ogólnej, statystycznej zasady. Te różnice mają praktyczne społeczne znaczenie. Różnice średnich wyników obu płci mierzone za pomocą rozmaitych testów uzdolnień mogą osiągać nawet 25 procent. Stwierdzono, że już różnica 5 procent ma znaczący wpływ na to, w jakich zawodach i zajęciach kobiety lub mężczyźni będą z reguły przodować.

Największe różnice wykryto w tym, co naukowcy nazywają "wyobraźnią przestrzenną". (13) Jest to zdolność do wizualizowania w wyobraźni przedmiotów, ich kształtu, położenia, rozmieszczenia i proporcji - wszystkie te umiejętności stanowią podstawę praktycznej zdolności do pracy z przedmiotami trójwymiarowymi lub rysunkami. Badacz, który dokonał przeglądu literatury przedmiotu, stwierdził: "Wyższość mężczyzn pod względem wyobraźni przestrzennej nie ulega żadnej wątpliwości." (14) Wniosek ten potwierdzają dosłownie setki opracowań naukowych.

Typowy test mierzy umiejętność złożenia trójwymiarowego urządzenia mechanicznego przez kobiety i przez mężczyzn. Tylko jedna czwarta kobiet umie wykonać to zadanie lepiej niż przeciętny mężczyzna. Na szczycie tej skali zdolności technicznych znajduje się dwa razy tyle mężczyzn co kobiet. (15)

Poczynając od wieku szkolnego, chłopcy zazwyczaj prześcigają dziewczęta w dziedzinach matematyki wprowadzających takie pojęcia abstrakcyjne jak "przestrzeń" "teoria" i "zależności". Na najwyższym poziomie matematycznej doskonałości - zgodnie z największymi kiedykolwiek przeprowadzonymi badaniami tego typu - najlepsi chłopcy całkowicie zaćmiewają najlepsze dziewczęta. Dr Julian Stanley i dr Camilla Benbow, dwoje amerykańskich psychologów, pracowali z wybitnie uzdolnionymi ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin