12092.txt

(14 KB) Pobierz
KATARZYNA BORU�

WI�CEJ

Katarzyna Boru� (� Jagodzi�ska) urodzi�a si� 12 III 1956 r. w Warszawie. Mimo 
szczerych ch�ci nie dosta�a si� ani na histori� sztuki, ani na wydzia� rze�by 
ASP. By�a za to s�uchaczem Studium Scenariuszowego przy Szkole Filmowej w �odzi, 
a jesieni� 1989 r. uczestniczk� International Writing Program na Uniwersytecie 
Iowa. Zadebiutowa�a wierszami w 
�Nowym Wyrazie� w 1974 roku. Wyda�a tomiki: �Wyciszenia� (1977), �Ma�y 
happening� 
(1979), ��ycie codzienne w Pa�stwie �rodka� (1983), �Muzeum automat�w� (1985). 
Pracowa�a jako goniec, referent w klubie MPiK, akwizytor og�oszeniowy, wreszcie 
redaktor miesi�cznika �Pow�ci�gliwo�� i Praca�. Zajmuje si� nierzadko 
publicystyk�, czasem przek�adami 
z czeskiego, a najcz�ciej wychowywaniem dwojga dzieci. 
4 



G�OS W DYSKUSJI O APOKALIPSIE 
Antkowi Pawlakowi 
Ju� nie dr�ymy o losy �wiata
w przeciwie�stwie do starszych koleg�w.
Wiemy,
doskonale wiemy,
�e zostanie on
zwini�ty jak namiot,
rozbity na jedn� noc przy drodze.
Um�wmy si� tylko,
�e b�dziemy mocno
trzyma� si� za r�ce.
B�dzie pi�knie,
my � trzydziestoparoletni
na zawsze najm�odsi.
1986 
5 



WIE�A 
Wznosimy j�.
Mo�emy jeszcze przed�u�a�
t� chwil�
zanim
pop�acz� si� j�zyki
ostre i twarde jak u kota.
Wspinamy si� coraz wy�ej.
Zanim pop�acz� si� j�zyki.
Niech pozostanie tylko ten.
L�ejszy od dymu
wsp�lnie wypalonego
papierosa.
X 1984 



�YCIE LITERACKIE 
Mog�a by� muz�,
towarzyszk� na nocne �piewanie,
pocieszycielk� cia�.
trzeci� do p� litra,
lazaretem
niedok�adnie poleg�ych poet�w,
m�dr� heter�,
przystankiem w p� drogi,
�wiat�em w oknie,
komisj� pojednawcz�,
obserwatorem z ramienia,
ramieniem do poklepania.
d�oni� na wyci�gni�cie,
w�z�em dla pami�ci.
By�a.
A nie jest.
Nawet kolejn� cyfr�
w kilku notatnikach.
Krakowskie Przedmie�cie,
szachy,
ruskie pierogi,
westchnienie.
i Lou von Salom�.



MENADY 
Grzesiowi M. 
Nie b�dziemy o nim m�wi�.
To nie by�yby s�owa.
Nie b�dziemy o nim pisa�.
To nie by�yby wiersze.
Nie wolno.
Bo to nie b�d� wiersze.
Spokojnie.
Rozedrzemy go przerzutni�,
rozdepczemy rytmem,
wytrzebimy metonimi�,
oprawimy, wypchamy
i postawimy na konsolce.
Pogodzeni.
Na pr�no.
Ta kobieta wci�� b�dzie wi� si�
na rozpalonej, pulsuj�cej
posadzce jerozolimskiego pa�acu;
rozetnijcie
rozetnijcie
rozetnijcie
1990 



W GARSONIERZE 
Grzesiowi, Krzysiowi i Lilce P.-J. 
Wino w szafie nietkni�te 
i szklanki ust g�odne 
pokrywaj� si� szronem. 
Sztywnieje serweta. 
�wie�a po�ciel w komodzie 
r�bkiem krochmalonem 
szele�ci zza mych plec�w 
�to nie ta, to nie ta...� 



�CARNAL KNOWLEDGE� 
By�a ju� stopa Avy Gardner
i usta Marylin Monroe.
Zapomnij o Van Goghu,
teraz czas na ucho
Davida Bowie.
Mo�emy sobie pisa�
o porcelanie
i chorych kwiatach secesji.
�adne s�owo.
Zdolny opisa� je
tylko j�zyk
wilgotny i ciep�y.



SEN, W KT�RYM M�ODY PISARZ 
�PIEWA: �JA JESTEM TYLKO 
PO TO, ABY KOCHA� MNIE...� 
I nic wi�cej.
�Czasem i wy jeste�cie nam potrzebne�
powiedzia�,
a jego sk�ra pod dotykiem palc�w
br�zowia�a i marszczy�a si�
jak w piekarniku.
Po chwili jego cia�o
by�o ju� tylko martwym cia�em
bezp�odnej kobiety.
I nic wi�cej.
Stary poeta patrzy� zza szyby
na pi�knego ch�opca.
XI 1983 
11 



W CIENIU 
I 
To nic,
to nie boli.
To tylko cie�,
tylko osad na dnie fili�anki.
To nie to.
Nie kara.
Nie przewrotno�� Stw�rcy.
To tylko pr�ba.
To nie za g��d,
to za nasycenie.
To nic,
to nie boli,
to tylko wiersz.
I nie ma nigdy nasycenia.
To nielogiczne
�y� w cieniu wiersza.
To nic,
to tylko litery,
tylko wiersz.
Wiersz dziewi�ty,
rozdzia� sz�sty,
pierwszy list do
Koryntian.
II 
Mo�esz powiedzie� 
� bzdura.
W czternastym rozdziale
powiedzia�, �e kobiety
maj� milcze�,



a w jedenastym,
�e d�ugie w�osy u m�czyzn
s� ha�b�.
co z tego?
Antyk.
III 
�atwiej tym,
kt�rzy w nic nie wierz�.
Noc�
ze szpar twego pokoju
wype�za Pr�nia.
Przem�drza�a, le�mianowska, okrutna.
I drwi.
Nic nie istnieje.
Nie b�dzie niczego.
Niczego nie by�o.
To tylko literatura.
Za szk�em,
wok� tego klosza,
pod kt�rym trwasz
(o, to jest dobre s�owo)
,
jestem tylko Ja.
I ty te� jeste� Mn�.
Wi�c nawet nie musz�
ciebie wsysa�.
IV 
To nic,
to w�a�ciwie nie boli,
to taki mi�y b�l istnienia.
Nie b�dzie wi�c
le�enia krzy�em
ani �szklanki wody � zamiast�
B�dzie szalona gonitwa.
Miasto noc�.
Polowanie do upad�ego.
Babilon ma proste,
szerokie ulice.



I tak
wadzisz si� z Bogiem
zmagaj�c si� z czyim�
cia�em
a� do wschodu jutrzenki.
Wychodzisz z tej walki chromy.
Ale to nic.
To nie boli.
To tylko cie�.
Unosisz cier� cienia.
Nic wi�cej.
Bo jak zagarn�� w siebie
ca�� ciemno�� nocy..
.



WYBACZ OB��D OCALA�YM 
Z PO�ARU 
Piotrowi Bratkowskiemu 
W miejscu 
gdzie drzewa rodz� si� ju� 
ze �ladami sznura na przegubach, 
gdzie kamienie milowe s� po to 
aby �atwiej by�o okre�li� punkt, 
od kt�rego zacz�o si� umieranie, 
gdzie na ka�dym kroku 
tajne sprzysi�enie ciep�ookich 
a w spienionej podr�y lokomotywy 
rozwi�zuj� gard�a poetom. 
W miejscu 
o kt�rym wiesz wszystko,
a zarazem tylko tyle
�Zielony p�omie� dotyka nieba
i nie wi�dnie na st�onym wietrze�
.
�U nas si� tak nie pisze � 
m�wi pani w okienku 
zwracaj�c ci �le wype�niony 
kwestionariusz pami�ci. 
� Wi�c jak? � pytasz, bo wiesz,
�e jeszcze nie czas odchodzi�
przez otwarty balkon,
nie czas na palenie
niewydanych list�w,
wierszy
i serc.
Pr�bujesz wi�c znowu.
Rozmawiaj�c na korytarzu wagonu patrzysz
w okno
i nie zauwa�asz, �e deszcz zacz�� pada�
po twojej stronie szyby.
I jeszcze ten cz�owiek,
z kt�rym pi�e� w dusznym przedziale
i kt�ry d�ugo t�umaczy� ci,



�e sentymentalizm nie polega na tym,
�e wszystko mo�na za�piewa�.
I jeszcze ta cisza.
I tylko ta cisza o smaku p�omienia.
(Symferopol � Kij�w � Warszawa IX 1976) 
16 



* * * 
B�dzie bana� � Nowy Jork,
pusty hotelowy pok�j,
czwarta rano.
Nieprawda.
Akademik,
druga w nocy,
Iowa.
W k�t wci�ni�ty Joe Cocker
i jego �groupies�
.
Jak radio Panasonic,
kt�re ma zag�uszy�
sny zza �ciany.
Ch�opak o ruchach chorego
na parkinsonizm
zosta� na filmie.
T�gawy dojrza�y m�czyzna
�piewa r�wnie przejmuj�co,
chocia� za sob� ma
dwadzie�cia lat od Woodstock
i hektolitry gorza�y.
�piewa.
Ameryka.
Jak po latach
ch�odny poca�unek
niedosz�ych kochank�w.
X1989 



GOD BLESS IOWA CITY 
Ani mi�o�� 
Ani wiara 
Ani �mier� 
Tylko hostia �no cholesterol� 
pogl�dy z mocnym muzycznym podk�adem 
optymizm zamkni�ty w bibu�kowej tutce 
Ani wiara 
Ani mi�o�� 
Ani �mier� 
Tylko je�d�cy 
Tylko wicher 
Tylko �wit na skraju szosy 
p�aski jak cia�o skunksa 
Ameryka 
Elektroniczny budzik 
na kt�rym brak inskrypcji 
�Ka�da rani 
ostatnia zabija� 
XII 1989 



OP�ATEK W DUSZPASTERSTWIE 
�RODOWISK TW�RCZYCH. 
STYCZE� 1986 
��ycz� szcz�cia,
bo co� takiego chyba istnieje�
powiedzia�a Anna Kamie�ska.
�Zw�aszcza je�eli ma si� dzieci...
�
zacz�am m�wi� i zesztywnia�am.
Obok siedzia�a Barbara Sadowska.
O�mieli�am si� zapisa� to
drugiego listopada 1988 roku.
Tak jak by�o.
Nic wi�cej.
19 



BARDZO MA�A APOKALIPSA 
Piotrowi Sratkowskiemu 
Tak,
tak to chyba ma wygl�da�;
wicher,
ch��d,
ciemno��,
zerwane linie,
zablokowany telefon
odzywa si�
tylko po to,
aby zawiadomi�
o kolejnej �mierci. 
Podkowa 29 XI 1988 



NENIA 
Jacy oni niepowa�ni.
Niepomni wi�z�w krwi,
lat przyja�ni.
Tak tch�rzliwie, nie fair
wymykaj� si� chy�kiem
jak z nudnego przyj�cia.
Akurat wtedy
gdy mieli�my za chwil�
powiedzie� im �przepraszam�
,
gdy autobus si� sp�ni�,
gdy zamek si� zaci��,
gdy cerber nie wpuszcza�,
gdy zab��dzili�my w inne drzwi,
gdy zdrzemn�li�my si� znu�eni
czuwaniem
albo akurat wtedy,
gdy surowo wyproszono nas na korytarz,
lub wyszli�my na papierosa.
Wracamy,
a ich ju� nie ma.
Tak jakby wstydzili si�
robi� to przy nas.
Specyfika czas�w.
Trudno.
Mamy do nich potem pretensje,
�a�ujemy, narzekamy,
a przecie� kiedy� komu�
wytniemy ten sam numer.



BALLADA O �MIERCI POETY 
pami�ci mi�dzy innymi Kazimierza Ratonia 
Bywa�o tak; 
czekaj�. 
Chirurg bada ostro�� skalpela 
�wyjmie nim serce, 
kt�re wr�ci� ma w rodzinne strony. 
Urna ju� gotowa. 
Rze�biarz gips sypie do naczynia z wod� 
(jeszcze za wcze�nie � zn�w trzeba 
wyrzuci�), 
tak dziwnie ludzkie ciep�o 
stygn�cego gipsu. 
ch��d tak kamienny spokojnego cia�a. 
Bywa�o tak. 
Czekaj�; 
fotograf z magnezj� lub rysownik bieg�y, 
ksi�dz z Panem Bogiem w k�cie; 
lecz na miejscu. 
Wdowa 
�z�, czy do�� ob�a. 
sprawdza w zakwefionym lustrze. 
Wnuk bawi si� spalaj�c w ogniu �wiecy 
k�aczek waty z kropelk� Oleju. 
Bywa�o tak. 
Czekaj�. 
Mo�e zabrak�o jednej niedosz�ej kochanki, 
kt�ra powinna trzyma� poet� za r�k� 
a� do chwili, gdy uczuje skurcz d�oni 
jak przy zasypianiu. 
Ach, jest i kochanka, 
bo czekaj� wszyscy. 
A on? 
On rozmawia z tymi 
ju� po drugiej stronie, 
nuci stare piosenki, 
gra w �cetno i licho�, 
w �cadavre exquis�, 
bo zn�w jest w Pary�u, 
albo po prostu mo�ci sobie �o�e 



wiedz�c, �e i ten sen zda si� chwil�.
Bywa�o tak. Bywa�o.
Tak krz�taj� si� wszyscy wok�
jego �mierci,
a on nie umie zn�w dopisa� pointy 
�
�...jeszcze godzina �wiat�a
a potem ciemno��
jeszcze godzina mroku
a potem jasno��
.
Przecie� by�o tak.
Dawno, chyba.



KAZIMIERZ RATO�: �KOBIETY 
NIE B�D� MNIE S�DZIƔ 
Tadkowi Komendantowi 
Tylko o marmur
kornetu szarytki
rozbija si� przekle�stwo.
Tylko po nim sp�ywa
blu�nierstwo konaj�cego.
Nie b�d� s�dzi�.
Kobiety przychodz� po wszystkim.
Pozw�lcie dalej wierzy�,
�e to one
myj� i ubieraj� zmar�ych.



O ZMROKU 
dla Ani Staszewskiej Ponikowskiej 
Nie zapalaj lampy.
Rozmawiajmy przy nie zapalonym �wietle.
Zgaszone � to z�e s�owo.
Ciemno�� rozja�nia s�owa.
Nie b�dziemy ogl�da� �ez,
nie musimy ubiera� twarzy
w stosowny smutek,
gdy przyp�ywa nagle
strz�p wie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin